Droga ku przepaści
Rzecz charakterystyczna – Nurt Lewicy Rewolucyjnej, który na
forum krajowym systematycznie bojkotuje wezwania do dyskusji programowej, m.in.
blokując dostęp do Porozumienia Lewicy Antykapitalistycznej, chętnie nagłaśnia
takie dyskusje toczące się na ... Zachodzie. 18 czerwca w Paryżu odbyło się
spotkanie grup lewicowych firmowane przez AWL (Alliance for Workers Liberty), w
którym uczestniczył również NLR.
Dyskusja nad platformą programową przygotowaną przez AWL przybrała w tej
odsłonie postać komentarzy do tekstu platformy pióra Yvesa Colemana z pisma „Ni
patrie, ni frontieres” oraz Nico Dessaux z Reseau Mondialiste Revolutionnaire
(tekst dyskusji w naszym tłumaczeniu poniżej).
Chociaż dyskutanci stawiają ważkie pytania i kwestie, sama dyskusja wydaje się
prowadzić do powielania pragmatycznych odpowiedzi na obecną sytuację kryzysu.
Nie przybliża więc perspektywy przełamania impasu, w jakim znalazła się tzw.
nowa radykalna lewica, tutaj usiłująca zaprezentować się jako lewica
rewolucyjna.
Platforma AWL próbuje w sposób otwarty ustosunkować się do tradycji wyznawanej
przez część członków tej orientacji – czyli do trockizmu. W dzisiejszej sytuacji
jednak, kiedy nurty posttrockistowskie, w poszukiwaniu rozwiązań pragmatycznych,
posunęły się do zakwestionowania fundamentów wyznawanego ponoć marksizmu (i
bolszewizmu), otwartość ta okazuje się dla ewentualnych sojuszników (i
koalicjantów) niewystarczająca. Nic w tym dziwnego. Ustępstwa z pryncypiów nie
będą zadowalające dopóki nie doprowadzą owych nurtów do całkowitej kapitulacji
potwierdzonej przyznaniem się w pełni do odstępstwa od źródeł.
Droga ku przepaści otwiera się już wraz z odrzuceniem podstawowego dla marksizmu
pojęcia klasy robotniczej na rzecz rozpływowego określenia „pracownicy najemni”.
Nie będziemy w tej chwili rozwodzić się nad tą kwestią, której poświęciliśmy
sporo uwagi w innych artykułach. Zaznaczymy jedynie, że AWL posługuje się tym
określeniem zamiennie z określeniem „klasa robotnicza”. To ostatnie stosuje w
odniesieniu do historii albo do zagadnień, których sformułowanie z użyciem
pojęcia „klasa pracownicza” brzmiałoby groteskowo.
Takie postawienie kwestii nie wywołuje sprzeciwu dwójki komentatorów platformy.
W ich przypadku wydaje się to nawet naturalne, jako że są to – sądząc z
komentarzy – przeciwnicy trockizmu i nurtów posttrockistowskich, włącznie z
odrzuceniem tradycji i znaczenia Rewolucji Październikowej. Istotnie, spór
między marksizmem (leninizmem czy, szerzej, bolszewizmem) a anarchizmem i nową
radykalną lewicą toczy się o to, czyje interesy winna reprezentować lewica
rewolucyjna – klasy robotniczej czy „wszystkich wyzyskiwanych i uciśnionych” (w
tym mniejszości seksualnych). Spór jest bardzo stary i ciągnie się do czasów,
kiedy socjaldemokracja, a później i mieńszewicy (idąc za zachodnią modą)
postanowili stać się reprezentacją „ogółu narodu”, tzn. w ramach prymitywnego,
dwubiegunowego obrazu społeczeństwa przyjąć ramy demokracji burżuazyjnej jako
substytut celów rewolucji socjalistycznej.
Dekompozycja nurtu posttrockistowskiego dokonuje się w określonych etapach
nakreślonych przez reformistyczne skrzydło lewicy. Wychodząc od podniesienia
bazy zastępczej do rangi prawomocnego następcy klasy robotniczej, poprzez
przeciwstawienie Lenina i Trockiego Marksowi, czyli „tradycji demokratycznej”,
aż do konfuzji na temat ZSRR jako sytemu kapitalizmu państwowego i po oczekującą
w niedalekiej przyszłości konieczność odstąpienia od bolszewickiej wykładni
Kronsztadu, nowa radykalna lewica gotuje się na swoją Golgotę z nadzieją
(właściwą mieńszewikom i SLD), że pokora przyniesie kiedyś wreszcie upragniony
rezultat – przyjęcie do grona „lewicowej wielości” i na salony poprawnej
politycznie radykalnej młódzi. Płonne nadzieje!
Prędzej zniknie ostatni posttrockista, któremu by na tym zależało. Taką
perspektywę przewidują zresztą Y. Coleman i N. Dessaux, którzy wprost artykułują
pogląd, że jako nurt zrodzony i całkowicie uzależniony od stalinizmu – trockizm
właściwie stracił rację bytu wraz z upadkiem ZSRR i „bloku wschodniego”.
Sprawa zresztą jest jasna. Konsekwentna ewolucja radykalnej lewicy w oparciu o
rzekomo adekwatną analizę zmian zachodzących we współczesnym świecie, prowadzi
do uznania ortodoksyjnego marksizmu za doktrynę dogmatyczną i stanowiącą
nieodwołalnie przeżytek. W sumie jednak ta ewolucja nie jest wyrazem zgodności z
rzeczywistością, ale starym sporem między marksizmem a anarchizmem (anarchiści
nie ograniczają krytyki autorytaryzmu do bolszewickich następców Marksa, ale
czekają na „marksistów” już na polu walki, jaka miała miejsce w I
Międzynarodówce). Spór ten rozgorzał na nowo, w nowych szatach, przy okazji
oporu, jaki wzbudził leninowski projekt uczynienia z socjaldemokracji rosyjskiej
zdyscyplinowanej partii w przeciwieństwie do anarchizującej (i współbrzmiącej z
nowym obliczem socjaldemokracji reformistycznej) zasady „kółkowości”, czyli –
jak byśmy to dziś określili – zasady partii pluralistycznej, skupiającej
„wielość” elementów radykalnych z najróżniejszych punktów widzenia.
Taka partia nie miałaby najmniejszej szansy stworzenia choćby zagrożenia
rewolucją proletariacką. Bo przecież nie sposób przeprowadzić rewolucji dzięki
konsensusowi przygniatającej większości dwubiegunowego społeczeństwa – bo ten
konsensus jest niemożliwy na dłuższą metę, czyli na tyle, żeby pozwolił na
okrzepnięcie nowego systemu politycznego.
W konsekwencji staczania się na pozycje mieńszewickie, współcześni posttrockiści
odrzucają dalej zasadę dyktatury proletariatu (omijają ten problem rozciągając
określenie „klasa robotnicza” na „ogół ludzi pracy”) i faktycznie, mimo
frazesów, odstępują od Rewolucji Październikowej w ramach zgniłego kompromisu z
anarchistami.
Jednocześnie, ciekawe, że komentatorzy projektu AWL mniej optymistycznie niż
sami posttrockiści interpretują odrzucenie przez alterglobalistyczną młodzież
pojęcia socjalizmu czy komunizmu. Projekt widzi w tym dowód na zwycięstwo
trockizmu nad stalinizmem. Zwycięstwo to ma charakter pyrrusowy, albowiem
dokonało się za cenę odrzucenia treści tkwiącej w tych pojęciach, a nie
zrozumienia dla subtelnej różnicy między komunizmem stalinowców („rewolucyjnych
stalinowców”) i posttrockistów. Najgorętszymi orędownikami „nowego kursu” są
wszakże ... stalinowcy na czele ATTAC-u.
Nie w hasłach, ale w zasadach kryje się rozbieżność. Walka o definicję komunizmu
prowadzi wszakże poprzez konsekwentne trzymanie się interesów klasy robotniczej,
a nie wykłócanie o znaczenie terminu wypranego z treści – sensu
proletariackiego. Równie dobrze można by je było zastąpić „komunią” lub „komunitaryzmem”.
Jednym słowem, poszukiwanie możliwości krytyki marksizmu i bolszewizmu z lewa
prowadzi do przyjęcia różnych grup upośledzonych za substytuty klasy
robotniczej. Gmatwanie problemu poprzez poszerzanie pojęcia w „klasę
pracowniczą” jest kolejnym krokiem na drodze tej specyficznej w historii
kapitulacji ideowej (znajdującej swój precedens w historii chrześcijaństwa,
które – mówiąc językiem współczesnym – z klasowego ruchu narodowowyzwoleńczego
przekształciło się w formę psychoterapii zbiorowej zblazowanej śmietanki
towarzyskiej chylącego się ku upadkowi Rzymu).
Rekapitulując, w dyskusji z anarchistami ruch posttrockistowski staje na
pozycjach kajającego się za grzechy przodków i czysto defensywnych: zarzut
autorytaryzmu przede wszystkim.
Tymczasem, chciałoby się powiedzieć, że to właśnie odstępstwa Stalina od zasad
bolszewickich, czyli staczanie się na pozycje mieńszewickie – „realistyczne” –
spowodowało krwawe represje i autorytarny sposób rządzenia, który nałożył się na
obiektywne trudności utrzymania zdobyczy Rewolucji w Rosji. Stąd stalinowskie
zygzaki.
Metody walki „demokratycznych” mieńszewików (których sposób rozumowania
popierała aż do wyjścia z więzienia i zobaczenia rzeczywistej sytuacji
bolszewików Róża Luksemburg) pokazują, że inteligenckie pięknoduchostwo staje
się bardzo paskudnym odstępstwem od zasad demokracji, jeżeli tylko służy to ich
własnej korzyści. Również anarchiści odstępowali w konfrontacji z
rzeczywistością od swoich wzniosłych zasad. Samo pojęcie „robotnika
wykwalifikowanego” przeciwstawione pojęciu „robotnika wyspecjalizowanego”
zakłada wstrętną postawę seksistowską, albowiem to właśnie sproletaryzowanie
robotników stworzyło przesłankę emancypacji kobiet z warstw innych niż
arystokracja (i, poniekąd, chłopstwo).
Kapitulacja zasad demokracji wyznawanych przez kulturalną socjaldemokrację
niemiecką w odróżnieniu od „azjatyckiego” Lenina jest widoczna w szczególnie
wyraźny sposób w losie samej Róży Luksemburg. Analogia Stalina i
socjaldemokracji wydaje się bardziej rzucającą się w oczy niż wyświechtane
frazesy o podobieństwie między faszyzmem a komunizmem. W istocie, tym, co
komunizm i faszyzm kiedykolwiek miały wspólnego – to była socjaldemokracja.
Komunizm wyszedł z socjaldemokracji, a ta przerażona własnym bękartem otworzyła
drogę faszyzmowi.
Próba wyrwania się poza krąg sprzeczności i uwikłań, które blokują
posttrockistom jakąkolwiek sensowną przyszłość, jest w dyskusjach przyjmujących
podstawy narzucone przez anarchizujące i wolnościowe ugrupowania – całkowitym
impasem. Satysfakcjonujące dla tych ugrupowań może być tylko jedno rozwiązanie –
zbiorowe samobójstwo posttrockistów jako nurtu dziejowego.
Przyznajemy, że z pozycji ortodoksyjnego marksizmu, to rozwiązanie również
stworzyłoby korzystne warunki otwartej i uczciwej konfrontacji z nurtami jawnie
opozycyjnymi wobec marksizmu.
Tę konfrontację posttrockiści jedynie zaciemniają i czynią połowiczną, jednym
słowem – tworzą bagno na tej płaszczyźnie.
11 lipca 2005 r.
Ewa Balcerek i Włodek Bratkowski
Komentarze Yves Colemana i Nico Dessaux do tekstu AWL z listopada 2003 r.
Przedłożone 24 czerwca 2005 r.
„International dialogue and collaboration“
ND: Oto kilka uwag pospiesznie rzuconych na papier, które mogę rozwinąć, jeśli
jest taka konieczność, tzn. jeśli istnieje rzeczywista wola dyskusji.
Dorzuciłem je do uwag Yves Colemana, którego uwagi w zasadniczym zarysie
podzielam. Mówiąc najogólniej, moim zdaniem projekt jest zbyt mocno zakotwiczony
w przeszłości, w historii ześrodkowanej wokół trockizmu, zaś wizja – zbyt
ideologiczna, bardziej idealistyczna niż materialistyczna, jeśli miałbym użyć
wielkich słów, zbyt mało zakotwiczona w bieżących zmianach kapitalizmu i klasy
pracowników najemnych – tak jakby odniesienie do historii wewnętrznej ruchu
dławiło rozumienie ruchu historycznego społeczności światowej. Często pojawia
się sprzeczność między głoszoną wolą odnowienia dyskursu lewicy – którą się
zresztą przedstawia jako cel sam w sobie – a nieśmiało krytycznym powtarzaniem
dyskursu, który sam jest mało odnowiony. Co do perspektyw zarysowanych w
ostatniej części, wydają mi się bardzo mgliste...
Projekt podstaw politycznych
Zredagowany przez AWL
Na spotkanie międzynarodowe w dniu 10 listopada 2003 r., w Paryżu
1. Istnieją dziś możliwości otwarcia dla rewolucyjnej lewicy, jakich nie
mieliśmy od dwóch dziesięcioleci. Wielka fala sprzeciwu wobec wojny Busha i
Blaira z Irakiem, wzrost ruchów antykapitalistycznych, wzrost nowych ruchów
robotniczych w byłych państwach kolonialnych oraz ograniczone, choć znaczące,
odnowienie autentycznego syndykalizmu w kilku starych potęgach przemysłowych,
razem składają się na tę sytuację.
NPNF: Należałoby raczej podać kilka przykładów dotyczących jednocześnie byłych
krajów kolonialnych (Afryka Południowa, Brazylia, Korea Południowa?) i starych
krajów przemysłowych (co do tych ostatnich, to odczuwam niejakie wątpliwości).
ND: Trudno oprzeć się na tych dwóch ruchach, które przyznają się dziś do tego,
że przechodzą kryzys (antyglobalizacja, ruch antywojenny przeciwko wojnie w
Iraku). Lepiej byłoby, jak podkreśla YC, wyjść od konkretnych przykładów nowych
ruchów pracowników najemnych w różnych krajach, od znaczących zerwań ze starym
ruchem oraz od zmian, które zaszły w składzie światowej klasy robotniczej. Z
drugiej strony, określenie „antykapitalizm” jest bardzo płynne, albowiem ruch
antykapitalistyczny może mieć charakter, w zależności od istniejących sił i
realnej sytuacji, komunistyczny bądź reakcyjny. Pojęcie autentycznego
syndykalizmu samo jest płynne: związek może mieć rzeczywistą bazę wśród
pracowników najemnych, szeroką niezależność od państwa i przedsiębiorców, ale
nie posiadać celów rewolucyjnych. Staje się takim dopiero, kiedy istniejące
stosunki klasowe sprawiają, że ich żądania stają się nie do pogodzenia z ładem
kapitalistycznym – co nie zawsze ma miejsce. Odwrotnie, zgadzam się z tezą, że
istnieje otwarcie na lewo, ale opierałbym je raczej na przemianach stosunków
społecznych w skali światowej, na zmianach perspektywy wprowadzonych przez
rosnącą globalizację kapitału.
2. Niestety, zjednoczona organizacja lewicy, której potrzebuje klasa robotnicza,
nie istnieje, podobnie zresztą, jak politycznie ugruntowana lewica
marksistowska.
NPNF: Jest to bardzo ogólne stwierdzenie. Co oznacza dla was określenie
„odpowiednia”?
ND: Zgoda z YC. Jedność nie ma wartości sama w sobie. Należy określić jasne i
wyraźne perspektywy. Jeżeli mówimy o Europie, to kwestią najpilniejszą jest
kwestia organizacji świata pracy najemnej na poziomie europejskim – a te mają co
najmniej trzydziestoletnie opóźnienie w stosunku do organizacji pracodawców.
Jeżeli mówimy o świecie, to kwestią konkretną nie jest afiliowanie sekcji w
każdym kraju, ale organizowanie skutecznej solidarności między organizacjami z
różnych krajów, a mianowicie między państwami „bogatymi” i „biednymi”, jak
skrótową nie byłaby ta kategoryzacja. Użyte tu „niestety” jest samo z siebie
nieszczęśliwe, albowiem pada jako proste stwierdzenie bez wyjaśnienia tej
nieobecności, bez odniesienia do rzeczywistego ruchu klasy robotniczej.
3. Istnieje spora liczba organizacji, które mają swe korzenie w tradycji
trockistowskiej – tradycji tych komunistów, którzy, od początku lat 20.,
zwalczali stalinowską klasę rządzącą, która przywłaszczyła sobie władzę w ZSRR i
przejęła kontrolę nad partiami komunistycznymi. Lecz grupy te ewoluowały i w
miarę upływu lat przeszły zmiany w różnorodnych kierunkach.
NPNF: Od początku tego tekstu postanowiliście nadać szczególną wagę jednej
tradycji politycznej, która nie tylko nie dokonała najmniejszego bilansu swej
polityki bezwarunkowej obrony ZSRR przez 60 lat, ale także zniknięcia rzekomych
zdeformowanych państw robotniczych w Europie Wschodniej. Ale której trockizm ma
dziś coraz mniejszy sens. Jeżeli chcecie wspomnieć o znaczeniu idei Trockiego,
powinniście również wspomnieć o tym, że potrzebował on dużo czasu, aby zrozumieć
to, co się działo w ZSRR. Nie zapominajmy, że Trocki zwalczał wszystkie lewicowe
opozycje w partii bolszewickiej (Opozycja Robotnicza, grupa Centralizmu
Demokratycznego itd. itp., oraz że dyskusje prowadziły aż do obozów odizolowania
w Workucie...), że początkowo sprzyjał zakazowi frakcji w partii, że stworzył
teorię militaryzacji pracy i podporządkowania związków państwu i partii, że
pochwalał zdławienie Kronsztadu aż do śmierci, że czekał aż do 1933 r., aby zdać
sobie sprawę z rozległości stalinowskiej kontrrewolucji i konieczności
stworzenia nowej Międzynarodówki itd. Jeżeli waszym celem, przy okazji tej
platformy, jest zintegrowanie innych grup niż grupy trockistowskie, wydaje mi
się, że trzeba pozostawić kwestię bardziej otwartą i powołać się na inne
opozycje wobec stalinizmu wewnątrz, jak i na zewnątrz partii komunistycznych.
ND: Całkowicie się zgadzam z YC. Nie wdając się w historię Opozycji, należałoby
lepiej stwierdzić, po prostu, że nurty wychodzące z bardzo różnych punktów
wyjścia w końcu doszły do bardzo zbliżonych wniosków na temat ZSRR, podczas, gdy
nurt trockistowski rozpadł się na szereg poglądów sprzecznych we wszystkim. Ale
to jest jeszcze ideologiczna wizja kwestii: „poglądy”, jakie głosi ta czy inna
grupa, ten czy inny autor, w kwestii ZSRR i stalinizmu nie są bez związku z
własną pozycją klasową w stosunku klasowym. To, co ważne, to wiedzieć, czy te
nurty szukały wyjaśnienia w ramach analizy opartej na wyzysku, pracy najemnej i
walce klasowej czy nie – to jest różnica między komunistą a moralistą.
4. Ogólnie rzecz biorąc, te grupy stały się sektami mniej lub bardziej
autorytarnymi. Od wielu lat grupy i grupki archipelagu neo-trockistowskiego mają
ze sobą niewiele kontaktu i praktycznie nigdy nie współpracują politycznie,
nawet w kwestiach, co do których są przecież zgodne. Nie utrzymują również
dialogu na tematy polityczne, w których się różnią.
NPNF: Ponownie ten punkt został zredagowany w ograniczonej perspektywie
„archipelagu trockistowskiego”, która nie zdoła niczego zmienić w sposób
zasadniczy w nieodległej przyszłości. Dlaczego nie mówić o innych siłach
politycznych marksistowskich lub anarchistycznych, albo ekologicznych czy
feministycznych, jeśli mają perspektywę socjalistyczną, a które istnieją na
skalę międzynarodową?
ND: Problem z tym podejściem jest taki, że wrzuca ono do jednego worka wszystkie
nurty, pomijając ich zakotwiczenie w walce klasowej. Jeżeli weźmiemy przykład
francuski, to trudno porównać, a jeszcze trudniej zachęcić do dyskusji, Lutte
Ouvriere – która znajduje się stosunkowo bardziej w kontakcie z rzeczywistością
i wpływa efektywnie na tysiące pracowników najemnych – i Ligę trockistowską
Francji, która żyje poza rzeczywistością i wpływa na jakąś dziesiątkę osób.
Wielkość sama w sobie nie stanowi kryterium, ale jest nim już zdolność do
zajęcia się rzeczywistością.
5. Co możemy zrobić w celu zaradzenia tej sytuacji? Aby się dowiedzieć, należy
najpierw zrozumieć, w jaki sposób znaleźliśmy się w tym punkcie.
6. Rewolucyjna polityka jest niekończącym się procesem grupowania się i
przegrupowywania wokół odpowiedzi politycznych, jakie dajemy na bieżące
problemy, odpowiedzi, które mają skutki na wszystkich płaszczyznach.
7. 80 lat temu, partie komunistyczne oddzieliły się od socjaldemokracji i
stworzyły, w wyniku Rewolucji rosyjskiej, nową Międzynarodówkę robotniczą
(komunistyczną). Były zdecydowane, aby oprzeć się na zwycięskiej lekcji
rosyjskiej klasy robotniczej w 1917 r., aby zastosować je w innych krajach.
NPNF: Ten sam problem. Ten punkt zakłada, że wszyscy są zgodni co do znaczenia
Października 1917. Sądzę, że ten punkt powinien zostać zredagowany w sposób
bardziej otwarty.
ND: Mówienie o zwycięstwie w tym kontekście jest trochę zbyt śmiałe...
Zwycięstwo polityczne nie ukazuje się w pełni w jednej chwili, ale w swych
dalekosiężnych skutkach. Jeżeli mówi się, że wojskowy komitet rewolucyjny zdobył
Pałac Zimowy, to jest to zwykłe stwierdzenie faktu, ale które nie prowadzi nas
daleko. Jeżeli mówi się, że wzięcie władzy przez SDPRR(b) i powstanie Kominternu
miały wielki wpływ na wiek XX, jeżeli mówi się, że ten Komintern usiłował
eksportować swoje przepisy, wciąż pozostajemy w sferze stwierdzeń faktu. Ale
należy skonstatować, że owe przepisy nie udały się ani w ZSRR, ani gdzie indziej
– w przeciwnym przypadku nie moglibyśmy teraz dyskutować, mielibyśmy przyjemność
życia w świecie socjalistycznym pozbawionym działaczy skrajnej lewicy.
8. Ruch trockistowski, który bronił i podjął na własną rękę podstawy polityczne
leżące u podłoża Międzynarodówki Komunistycznej, także był produktem wydarzenia
historycznego, które zmieniło oblicze ziemi, ale był negatywny dla klasy
robotniczej: kontrrewolucji stalinowskiej w ZSRR.
ND: Mamy tu dość redukujące odczytanie historii rosyjskiej partii
komunistycznej, III Międzynarodówki i opozycji. Nurt bordigowski mógłby napisać
to samo, podobnie jak wszystkie nurty opozycji leninowskiej, które nie zgadzały
się z Trockim, ale które były liczniejsze i często bardziej wpływowe (począwszy
od hiszpańskiej POUM). Nie mówiąc już o innych grupach, które również wyłoniły
się z Kominternu, takie jak komunistyczne partie robotnicze Niemiec, Holandii i
Rosji w latach 20. Jaka by nie była ocena polityczna owych nurtów, nie można
negować ich roli historycznej. Jedynym pozytywem jest stwierdzenie, że samo
istnienie trockizmu jest produktem kontrrewolucji w Rosji. Trzeba by było wysnuć
stąd logiczny wniosek, że nie pozostaje mu nic innego, jak zejść ze sceny wraz
ze Związkiem Radzieckim.
9. Główne partie komunistyczne i Międzynarodówka komunistyczna dostały się pod
władzę autokracji stalinowskiej, która przejęła władzę w Rosji. Podczas
światowych kryzysów lat 20., 30. i 40. organizacje, które pod kierownictwem Lwa
Trockiego broniły pierwotnych pozycji Międzynarodówki Komunistycznej, tworzyły
zaledwie miniaturowe grupki. Ich działacze byli prześladowani i często więzieni
lub mordowani przez faszystów, stalinowców i demokracje burżuazyjne.
NPNF: Istniały tylko antystalinowskie grupy trockistowskie. Ta wizja historii
opozycji wobec stalinizmu ma charakter redukcyjny.
ND: Ta sama uwaga, co poprzednio. Nie można prowadzić poważnej pracy na bazie
historycznej hagiografii. To nie jest zniewaga dla działaczy trockistowskich
owych lat, ale stwierdzenie, że nie byli oni sami.
10. Po 1945 r. świat znacznie się zmienił i to pod wieloma względami. Dawny
podział świata między rywalizujące ze sobą imperia kolonialne, których ośrodki
dowodzenia sytuowały się w Europie i które były oddzielone szczelnymi barierami
celnymi, były stopniowo zastępowane nowym podziałem świata między – z jednej
strony, imperium stalinowskie, z drugiej, „imperializm wolnej wymiany”
zdominowany przez kartel wielkich mocarstw kapitalistycznych kierowany przez
Stany Zjednoczone.
11. ZSRR, który uległ degeneracji pod porządkiem stalinowskim i przekształcił
się w nowy system wyzysku klasowego, stał się, po 1939-1940, nowym ośrodkiem
imperialistycznym. Miał narzucać i zachować swoją dominację polityczną nad
Europą Wschodnią aż do 1989 r. Z drugiej strony, kraje kolonialne zaznały w
skali globalnej dwóch odmiennych sytuacji: albo walki narodowowyzwoleńcze
pozwoliły im na zdobycie suwerenności politycznej, albo mocarstwa kolonialne
zdecydowały przyznać im niezależność bez konieczności walki. Począwszy od lat
60. niektóre z tych nowo niepodległych krajów stały się znaczącymi choć
drugorzędnymi ośrodkami akumulacji kapitału.
ND: Należałoby, aby to powiedzieć, zacząć od stwierdzenia, że w danym momencie
wyzysk w ZSRR znikł i że został odtworzony pod reżymem stalinowskim. Lenin,
który nazywał kota kotem otwarcie stwierdzał, że celem jest kapitalizm państwowy
i nigdy nie pretendował do zniesienia wyzysku jako faktu dokonanego.
12. W łonie ruchu robotniczego i jego organizacji masowych określenia
„socjalizm” i „komunizm” zostały zmonopolizowane i zniekształcone przez partie
komunistyczne i socjaldemokratów, organizacje politycznie skorumpowane od
dziesięcioleci.
13. Po 1968 r. pojawiła się nowa lewica rewolucyjna, ale nie udało się jej
dokonać wystarczająco czystego rozróżnienia między socjalizmem, który wyraża
interesy klasy robotniczej, a nurtami rewolucyjnymi stalinizmu. Ta nowa lewica
miała więc skłonność do rozproszenia i osłabienia od połowy lat 70.
NPNF: Pomimo doprecyzowania fragmentu o stalinizmie, punkt ten zakłada całkowitą
zgodność z teorią kolektywizmu biurokratycznego. Czy to konieczne?
ND: Jest to wizja bardzo zideologizowana rzeczywistości oparta na ruchu idei
raczej niż na ruchu stosunków społecznych. Zerwanie ciągłości w polu idei
zostało powszechnie poprzedzone zerwaniem ciągłości w klasie robotniczej:
pojawienie się robotnika wyspecjalizowanego kosztem robotnika wykwalifikowanego,
masowa imigracja, wzrost znaczenia pracy kobiet, upowszechnienie pracy taśmowej
itd.... Z drugiej strony, większość nurtów „studenckich” niczym nie wyróżniała
się od nurtów radykalnych (bardziej niż rewolucyjnych) stalinizmu (maoizm,
kastryzm, lewicowy guewaryzm narodowy ...), nawet jeśli deklarowali się oni jako
trockiści czy nawet wolnościowcy. Zarzut pod ich adresem, że źle zrozumieli
socjalizm jest masłem maślanym.
14. Świat ponownie zmienił się po okresie 1989-91. Zawalenie się stalinizmu
pokazało, że model stalinowski „socjalizmu” był zaledwie utopijną próbą
przekroczenia kapitalizmu poprzez zażartą walkę z nim wychodzącą z peryferii.
Stalinizm był objazdem, impasem w światowej historii kapitalizmu.
NPNF: Ta sama uwaga do stalinizmu. Istnieje wiele wyjaśnień. Zgoda polega na
przyjęciu minimum, czyli twierdzenia, że chodziło o system wyzysku, którego
błędem było bronić, nawet przeciwko „imperializmowi”.
ND: To trochę krótko, jak na wyjaśnienie i wpadamy w impas w kwestii tego, że
nowa burżuazja rosyjska w większości wywodzi się z aparatu KPZR, jak to jest w
przypadku również innych krajów dawnego bloku wschodniego. Raczej niż o
spróbowanie wyprzedzenia kapitalizmu, chodziło o jego zbudowanie pod
kierownictwem państwa – co jest zresztą zgodne z dyskusjami socjalistów
rosyjskich od początku XX wieku. Ponadto, nie można pozostawić z boku specyfiki
kapitalizmu chińskiego nie zapominając o jednej piątej ludzkości... Trudny marsz
do kapitalizmu pod kierownictwem maoistów, a następnie post-maoistów, trudno
zakwalifikować jako mijankę.
15. Kapitalizm opanował cały rynek światowy i zdołał pochłonąć po raz pierwszy
cały świat. Jego ekspansja pociągnęła również wzrost siły liczebnej klasy
robotniczej oraz obiektywne więzy międzynarodowe grabarzami kapitalizmu. Lecz to
zjawisko pojawiło się po klęskach lewicy pod koniec lat 70. i w latach 80., a
także po głębokim szoku, jakim dla kultury „realnie istniejącej lewicy” był
upadek stalinizmu. Wzrost polityczny prawicy neoliberalnej i pogłębiającej się
nierówności między biednymi i bogatymi uformowały ekspansję kapitalistyczną i
były przez nią kształtowane.
NPNF: „Realnie istniejąca lewica” wydaje mi się pojęciem nieco płynnym.
Doprecyzować?
ND: Trzeba więcej precyzji. To, co się rozwinęło, w tym przypadku, to nie
charakter światowy rynku – jest taki od wielu stuleci – ale jego jedność wraz z
dramatycznym spadkiem znaczenia barier celnych i upowszechnieniem warunków
proletariackich (najczęściej chodzi o bezrobocie) oraz pracy najemnej.
Przeciwnie, całkowita zgoda co do nacisku na wzrost klasy robotniczej.
Należałoby powiązać w sposób jaśniejszy owe zjawiska. Walki społeczne w Europie
w latach 70. odgrywają ważną rolę w globalizacji kapitału pchając klasę
kapitalistów do wykorzystania uprzemysłowienia Trzeciego Świata jako alternatywy
i narzędzia łamania „robotniczych twierdz” oraz żądań socjalnych. Lewica
(socjaldemokratyczna i poststalinowska) bez wątpienia nie potrafiła postawić
żądań robotniczych, ale czy taka była w istocie jej rola? Jeśli przyjąć, że jej
zasadniczą funkcją było złamanie tejże klasy robotniczej w sposób bardziej
skuteczny i radykalny niż by to uczyniła prawica, powinniśmy raczej mówić o jej
sukcesie.
16. Neoliberalizm nowych ruchów antykapitalistycznych ostatnich lat zbiegał się
z pojawieniem się nowego pokolenia działaczy „radykalnych”. Ich formy kultury
„alternatywnej” pozwoliły im na pokazanie plag kapitalizmu, na rozpoczęcie
wyobrażenia sobie innej wizji świata i na tworzenie sieci międzynarodowej.
ND: Należałoby scharakteryzować w sposób bardziej przejrzysty to, co w obecnych
ruchach „antykapitalistycznych” zmierza w kierunku komunizacji, przekroczenia
globalizacji kapitalistycznej przez globalizację komunistyczną, w kierunku
zerwania ze społeczeństwem wyzysku, a co idzie w kierunku powrotu do państwa
narodowego, państwa dobrobytu, a nawet formacji poprzedzających kapitalizm.
17. Każdy nowy ruch rewolucyjny rozpoczyna od odmowy pogodzenia się ze światem
kapitalistycznym i od mocnego przekonania o tym, że inny świat jest możliwy.
Biorąc pod uwagę sens powszechnie przypisywany pojęciom „socjalizm” czy
„komunizm” w ciągu ostatnich 50 lat, fakt, że nowe ruchy antykapitalistyczne
odmawiają, w większości, używania tego starego języka, jest znakiem obiecującym
na przyszłość. Jednak ten wybór implikuje również pewną postawę „antypolityczną”,
skłonność – u tych nowych grup – do akcji symbolicznych, spektakularnych i do
teatralnych konfrontacji.
ND: Nie jestem pewny, czy owa odmowa używania terminów „socjalizm” czy
„komunizm” jest obiecującym zjawiskiem. Zwłaszcza, jeżeli wiemy że przywódcy
ruchu alterglobalistycznego są sami byłymi stalinowcami lub „od-zawsze”
trzecioświatowcami: mówiąc wyraźnie – gorącymi zwolennikami kapitalizmu
państwowego... lub kolektywizmu biurokratycznego!
18. Zorganizowanej lewicy marksistowskiej, siłom, które walczą o obronę i rozwój
pewnej ciągłości myśli rewolucyjnej, przypada zadanie uczenia się od owych
nowych ruchów, ale także pomocy im w przejściu od postawy „apolitycznej” do
pozytywnych strategii politycznych.
ND: Co należy rozumieć pod pojęciem „polityczny”? Czy chodzi po prostu o to, aby
im objaśniać dobrodziejstwa marksizmu czy o to, aby postawić kwestię władzy
politycznej?
19. Od śmierci Trockiego grupy trockistowskie, które przetrwały, znajdowały się
w stanie oblężenia i w izolacji przez całe dziesięciolecia. Wielu działaczy
najbardziej doświadczonych i kompetentnych zginęło podczas II wojny światowej.
Ich kultura polityczna uległa katastrofalnej degrengoladzie. Większość z nich
przyjęła, w różnej postaci, pozornie „skuteczny” typ organizacji partii
stalinowskich. Nie byli oni zdolni do prawidłowego zmierzenia się z zasadniczymi
zmianami, które nastąpiły na świecie w ciagu pół wieku.
NPNF: Trzeba by było jeszcze raz poszerzyć odniesienia polityczne. Co do tego,
że trockiści nie zrozumieli zasadniczych zmian od 50 lat, to można by równie
dobrze powiedzieć, że nie rozumieli ich od 1917 roku! Polemika czysto wewnętrzna
w ruchu trockistowskim, która interesuje wyłącznie... trockistów.
ND: Typ organizacji został zaproponowany przez Trockiego na przekór własnym
pismom sprzed 1917 r. ... Ale nieważne, całkowicie zgadzam się z YC co do tego,
że nie posuniemy się naprzód pozostając na polu historii i mitologii
trockistowskiej. Ten sposób istnienia wyłącznie w genealogii, w prawomocności
historycznej i w odniesieniu do ducha opiekuńczego raczej niż do rzeczywistości,
co właśnie skutecznie uniemożliwia zrozumienie zachodzących zmian.
20. Począwszy od 1989-91 grupy trockistowskie ulegają rosnącej dezorientacji:
nie potrafią już zdefiniować strategii i pojęć politycznych pozytywnych; mają
tendencję do roztapiania się i rozpływania w „antykapitalizmie” i
„antyimperializmie” czysto negatywnych i reaktywnych. Na przykład, tzw.
marksiści poszukiwali sojuszów z integryzmem islamskim powołując się na jego
rzekomy „antyimperializm”. Ale paleo-imperializm integryzmu islamskiego (lub
państw starających się urzeczywistnić podboje regionalne, takie jak Serbia
Miloszewicza czy Irak Saddama Husseina) jest reakcyjny. Strategia polityczna,
która nie potrafi rozpoznać takich zjawisk nie będzie potrafiła także pomóc
dzisiejszym ruchom protestu antykapitalistycznego w nabyciu nowej kultury,
rewolucyjnej i potencjalnie hegemonicznej.
NPNF: Pełna zgoda. Ale ta „dezorientacja” [dotyczy] zawsze wszystkich nurtów
tzw. rewolucyjnych, a nie tylko trockistów. Żaden poważny bilans stalinizmu nie
został dokonany przez żaden z nurtów. Co do antyimperializmu, to tylko produkt
trzecioświatowości, który ma długą historię, począwszy od Kongresu Narodów w
Baku zorganizowanego przez Trzecią Międzynarodówkę.
ND: Ta sama uwaga, co poprzednio. Od momentu, kiedy skonstatowano, że trockizm
był produktem – poprzez swoją historię i swoje pochodzenie – kontrrewolucji w
Rosji, nie ma powodu, aby dziwić się, że nie żył dłużej niż ona, nawet jeśli tu
i ówdzie jego aparaty chwytają się deski ratunkowej zakotwiczając się przy takim
czy innym antykapitalizmie, takim czy innym antyimperializmie, tak jak to robiły
niegdyś wraz z różnymi nurtami socjaldemokratycznymi czy stalinowskimi. Byłoby o
wiele owocniejszym przeanalizowanie krytyczne samych pojęć antykapitalizmu czy
antyimperializmu, wydobyć na jaw ograniczenia lub przynajmniej sprowadzić
pojęcie imperializmu do jego znaczenia pierwotnego, którego obecne pojmowanie
jest tylko bladym odbiciem.
21. Dla stworzenia sprzyjających ram nowego międzynarodowego ruchu rewolucyjnego
potrzeba nam dwóch rzeczy: odtworzenia pozytywnej polityki robotniczej opierając
się na odnowie i odrodzeniu idei politycznych oraz zdefiniowania nowej metody
organizacji demokratycznej, racjonalnej i antyautorytarnej.
NPNF: Określenie antyautorytarny bardzo mi pasuje. Nie wiem jakie konotacje ma
to słowo po angielsku, ale po francusku ma ono wyraźne zabarwienie
anarchistyczne lub wolnościowe. Jest to nieco sprzeczne z pozytywnymi
odniesieniami do bolszewików, do MK i do Lenina i Trockiego, które są rozsiane
po całym tekście. Dobrze byłoby rozwinąć ten punkt i aby koledzy z AWL
sprecyzowali, co mają na myśli.
ND: To samo pytanie co do ścisłego użycia określenia „polityczne”. Czy chodzi o
postawienie kwestii władzy politycznej i destrukcji państwa burżuazyjnego w
centrum działań? W jaki sposób pogodzić to z optyką antyautorytarną nie zadając
krytycznych pytań nurtowi, który się do niego odwołuje?
22. Te dwa zadania są nierozłącznie związane. Nie może być mowy o odnowie
politycznej ani o żywej refleksji politycznej w świecie, który ulega ciągłym
zmianom, bez wolnej dyskusji. I nie może być wolnej dyskusji bez organizacji,
która byłaby wolna od wszelkiego dogmatyzmu, od wszelkiej obojętności względem
wielkiej i zdrowej tradycji rzeczywistej Lenina i Trockiego, ale także od
deformującej władzy wielkich kapłanów, samozwańczych proroków czy kolegiów
kardynalskich grup marksistowskich. Organizacji, która uwolniłaby się także od
wszelkiego represjonowania opinii mniejszościowych, jak to ma miejsce w wielu
grupach, co pociąga za sobą pojawianie się frakcji walczących o zajęcie miejsca
[dotychczasowego] dyktatora lub, jeśli przegrywają, wybierających po
najmniejszej linii oporu secesję i zakładanie nowej organizacji.
NPNF: Odwołanie do Lenina i Trockiego bez doprecyzowania kwestii zawiesza inne
twierdzenia zawarte w tym punkcie.
ND: Stwierdzam z więcej niż zdumieniem, że pojawiają się wyłącznie nazwiska
Lenina i Trockiego, a nie samego Marksa. Jednak YC ma po tysiąckroć rację, kiedy
podkreśla, że nie można, nie ocierając się o śmieszność, pogodzić swobodnego
badania i figur patronów w tak lekki sposób.
Tak samo nie wierzę w kult jedności dla samej jedności, co w jedność teorii.
Tym, co determinuje funkcjonowanie, to są warunki społeczne i polityczne, ruchy
społeczne oraz cele, jakie sobie stawiają grupy, a nie aprioryczna koncepcja
tego, czym ma być organizacja. Pierwotny model bolszewicki dotyczy grupy
opozycyjnej na wpół konspiracyjnej, z kierownictwem składającym się z
intelektualistów, kierowanej z zagranicy i działającej w warunkach systemu
policyjnego w państwie będącym w trakcie procesu szybkiego uprzemysłowienia, a
jednocześnie bardzo skoncentrowanego uprzemysłowienia. Model kominternowski jest
modelem państwa policyjnego wykorzystującego partie polityczne jako pasy
transmisyjne swego systemu szpiegostwa i dyplomacji. Wszystko to ma skutki w
rzeczywistości. W przypadku ruchu klasy pracowników najemnych działającego w
Europie demokratycznej nic nie zmusza do bycia razem (formalna jedność nurtów we
wszystkich punktach różniących się od siebie, której LCR jest dobrym
przykładem), ani do rozchodzenia na podstawie szczegółowych rozbieżności nie
mających wpływu na rzeczywistość.
Projekt odnowienia ruchu robotniczego zakłada minimalnie krytykę jego słabości i
żarliwą pracę propagandową po to, aby zatriumfowały nowe koncepcje, które są
zdolne temu zaradzić. Projekt ten zakłada stworzenie nowego korpusu, a więc
wielkiej wolności poszukiwań i dyskusji, ale także pewną spójność w zakresie
fundamentów owej krytyki.
23. W jaki sposób można pójść naprzód wychodząc z naszej obecnej sytuacji?
Należy naszkicować minimalne podstawy, tak na płaszczyźnie organizacyjnej, jak i
politycznej, naszej jedności, na początku dość elastyczne, ale solidne, które
miałyby w perspektywie cel stworzenia, w końcowym efekcie, nową międzynarodówkę
– socjalistyczna i robotniczą. My, grupy i działacze z różnych krajów,
proponujemy sobie uczestniczyć w tym procesie uzgadniając platformę
międzynarodową. Zaproponujemy innym grupom i działaczom, żeby nad nią
dyskutowali i uzgodnimy także kilka działań i dyskusji na podstawie owej
platformy.
ND: A gdyby Międzynarodówka z jej sekcjami krajowymi oddzielonymi jedne od
drugich była właśnie jednym z błędów, których nie należałoby powtórzyć? Warto by
było to przynajmniej przedyskutować.
24. A oto podstawowe punkty porozumienia politycznego, które proponujemy:
25. Pracownicy wszystkich krajów, łączcie się! Globalizacji kapitału
przeciwstawmy solidarność międzynarodową! Przeciw wszystkim wojnom, za wyjątkiem
wojen wyzwolenia narodowego czy społecznego!
ND: Zaczyna się to raczej niedobrze. Należałoby raczej przeciwstawić komunizację
globalną globalizacji kapitału, a nie solidarność, która jest dosyć abstrakcyjna
w tym kontekście. A [tym bardziej] skoro już przewiduje się dwa wyjątki, z
których jeden wymagałby przynajmniej poważnej dyskusji: walki
narodowowyzwoleńcze wydają się tutaj popadać w sprzeczność z negatywnym osądem
braku rozróżnienia między socjalizmem a „rewolucyjnym stalinizmem” nowej lewicy.
Co do walki o wyzwolenie społeczne, zasługiwałaby ona na to, żeby jasno postawić
kwestię władzy politycznej i destrukcji państwa burżuazyjnego.
26. Prawdziwy socjalizm jest całkowitym przeciwieństwem modelu stalinowskiego:
jego celem jest przekształcenie społeczeństwa według zasad solidarności
robotniczej i rzeczywistej demokracji. Ani stalinowski Związek Radziecki, ani
państwa, które przetrwały, a które kontynuują ten model, takie jak Kuba i Korea
Północna, nie są ucieleśnieniem takiego socjalizmu, jakiego pragniemy. Wręcz
przeciwnie, są to systemy wyzysku klasowego, które nie są w żaden sposób
postkapitalistyczne, ale są reżymami autokratycznymi, znoszącymi całe niezależne
życie polityczne klasy robotniczej.
ND: Komunizm to nie jest solidarność robotnicza, ale obalenie kondycji
robotniczej, pracy najemnej i pracy, wolny rozwój działalności ludzkiej. Jest to
ważne rozróżnienie, albowiem istnieje jeszcze cała mitologia apologii robotnika
i pracy, koncepcja społeczeństwa opartego na modelu wartości realnych lub
rzekomych klasy robotniczej – podczas, gdy ta nie istnieje jako klasa poza
kapitalistycznym stosunkiem społecznym – w całkowitej sprzeczności z aspiracjami
samych robotników (oraz pism Marksa, ale to już ma mniejsze znaczenie).
27. Samowyzwolenie klasy robotniczej jest głównym sposobem dojścia do
socjalizmu. Walczymy więc o niezależność polityczną klasy robotniczej i
przeciwstawiamy się wszelkim „frontom ludowym”.
28. Kontrola robotnicza i demokratyczne planowanie są jedynymi sposobami
zapobieżenia temu, aby klasa kapitalistów zniszczyła środowisko naturalne Ziemi,
albowiem burżuazja poszukuje jedynie sposobów maksymalnego zwiększania swej
sprzedaży i zysków.
NPNF: Oba powyższe żądania należą do śmietanki żądań trockistów od 70 lat.
Wydaje mi się, że szkoda byłoby zredukować propagandę socjalistyczną do
mglistych haseł, które mogą przejąć i które były przejmowane przez tendencje
reformistyczne, które odebrały tym słowom cały ich sens albo nadały im sens
całkiem kapitalistyczny.
ND: Zgadzam się z YC. Wymagałoby to sporego doprecyzowania. Kontrola centrali
atomowej przez tych, którzy w niej pracują nie czyni owej centrali mniej
szkodliwą dla otoczenia – jest to kwestia, która dotyczy całej ludzkości, nie
tylko tych, którzy tam pracują. Zaś planowanie samo w sobie nie jest panaceum:
pozostaje dookreślenie jego treści. Dokładnie rzecz biorąc, deklaracja intencji
w kwestii trwałego rozwoju miałaby przynajmniej tę zasługę, że brałaby pod uwagę
współczesne słownictwo.
29. Na rzecz orientacji w kierunku klasy robotniczej i ruchu robotniczego
takiego, jakim one są, w celu przekształcenia ruchu robotniczego. Aktywne
poparcie i uczestnictwo w walkach pracowników na wszystkich szczeblach, w tym
najmniejsze akcje związkowe w obronie i dla rozszerzenia zdobyczy socjalnych.
Dla demokracji i debaty robotniczej w łonie ruchu robotniczego; dla organizacji
działaczy bazowych w łonie związków. Dla promowania reprezentacji politycznej
klasy robotniczej, co oznacza, w wielu krajach, walkę o stworzenie nowej,
wielkiej partii pracowniczej.
NPNF: Dlaczego ograniczać perspektywy walki do samych związków, które zazwyczaj
reprezentują zaledwie małą cząstkę klasy robotniczej?
Partia pracownicza: jaka zawartość? Doświadczenie PT wskazuje, że nie jest to
żaden magiczny przepis, daleko od tego! W czym kolejne eksperymenty, jeśli będą
miały miejsce, miałyby być inne? Jakie powinniśmy przedsięwziąć zabezpieczenia?
ND: Punkt widzenia nie jest jednoznaczny, albowiem pozornie jest zewnętrzny. Nie
wierzę w to, że AWL składa się zasadniczo z odrzutków z burżuazji, które chcą
„iść w lud” lub dać klasie robotniczej świadomość drobnomieszczańską. A jeśli
działacze są głównie pracownikami najemnymi, trzeba od tego wyjść. Przeciwnie,
jestem zgodny z YC w kwestii zniuansowania kwestii związkowej: trzeba wyjść od
rzeczywistości walk i sytuacji związkowej. Nie można prowadzić tego samego
rozumowania w kwestii związkowej w Anglii, we Francji, w Niemczech czy w
Chinach, podobnie jak nie rozpatruje się walk społecznych w ten sam sposób w
fabryce zatrudniającej 10 000 robotników, w innej, która zatrudnia ich 150, w
liceum, w fast-foodzie czy w przedsiębiorstwie sprzątającym, gdzie przeważa
praca na czarno. Orientacja wychodząca od klasy robotniczej pociąga za sobą
głęboką znajomość wszystkich niuansów, ocenę możliwości i form walki możliwych w
każdym sektorze, a nie tworzenie idealnych ram, których wartość nie podlega
żadnej ocenie krytycznej.
30. Za rządem pracowników, rządem opartym na fundamentalnych organizacjach klasy
robotniczej i odpowiedzialnym przed nimi; za rządem, który broniłby interesów
klasy robotniczej przeciw oporowi kapitalistów; za restauracją praw związkowych,
za rekonstrukcją znacjonalizowanego sektora usług publicznych pod kontrolą
pracowników i ludności, za opodatkowaniem bogatych i wywłaszczeniem wielkich
grup kapitałowych itd.
NPNF: Pełna niezgoda. Ten punkt jest wzięty z tez Trzeciej Międzynarodówki,
gdzie partie komunistyczne rozważały utworzenie wspólnych rządów z
socjaldemokracją w okresie, który oceniały jako przedrewolucyjny. [Dziś]
sytuacja nie jest przedrewolucyjna, nie istnieje żądna partia masowa
rewolucyjna, a te schematy nigdy nie były skuteczne.
Konkretnie, służą one tylko usprawiedliwianiu stałego głosowania na partie
komunistyczne i socjalistyczne oraz krytycznego poparcia przez mniejszości
rewolucyjne dla tych partii, kiedy znajdą się w rządzie.
ND: O czym właściwie jest mowa? Czy chodzi o rząd rewolucyjny, wyłoniony z
szerokiego ruchu społecznego i z konfrontacji z państwem kapitalistycznym, to
wtedy [rozpatruje się] je bardzo poniżej zadań zasadniczych. A jeśli nie, to
jest to populizm (kazać płacić bogatym). Temat nacjonalizacji jest co najwyżej
powrotem do państwa dobrobytu czy do socjalizmu państwowego – w sprzeczności z
„kontrolą robotniczą” proponowaną kilka punktów wyżej. Określenie „socjalizacja”
byłoby lepsze. Najlepszym punktem jest restauracja praw związkowych – ale cóż za
policzek dla Trockiego...
31. Walczymy o demokrację solidną i spójną, ponieważ jest ona dla nas podstawą
socjalizmu, ale również dlatego, że trzeba jej bronić każdego dnia w
bezpośrednich walkach cząstkowych w warunkach kapitalizmu, na płaszczyźnie
krajowej, jak i międzynarodowej. Pracownicy każdego kraju powinni apelować do
wszystkich pracowników świata, aby ich zapewnić, że nie będą tolerowali żadnego
ucisku wobec nich, jak i wobec innych proletariuszy; chcą równości wszystkich
bez utrzymywania żadnego przywileju wobec innych. Solidarność z Palestyńczykami
i poparcie dla praw Izraela: dwa narody, dwa państwa. Za Irlandią wolną,
zjednoczoną oraz za prawem do autonomii dla stref , gdzie istnieje większość
protestancka na północnym wschodzie.
NPNF: Pojęcie demokracji wymagałoby rozwinięcia. Cały ten tekst zachowuje
dyskrecję w odniesieniu do konkretnych form organizacyjnych. Od czasów
demokracji ateńskiej do V Republiki, poprzez Komunę Paryską, istnieje kilka
przydatnych różnic wartych sprecyzowania w odniesieniu do rewolucyjnych
doświadczeń z przeszłości.
ND: Mamy obecnie, o ile mnie pamięć nie zawodzi, około 81 konfliktów na świecie
i jeszcze więcej narodowości, kultur i ludów uciskanych z tego czy innego
tytułu. Więc dlaczego akurat Palestyńczycy i Irlandia, a nie Tybet, Mapucze,
Karenowie, Inuits, Berberowie, Saharyjczycy...? Albo formułujemy zasady ogólne
(i szczodre), albo podajemy listę jasną i wiarygodną.
32. Za solidarnością międzynarodową przeciwko kapitałowi międzynarodowemu. Nie
zależy nam na zatrzymaniu globalizacji, ani na tym, żeby historia potoczyła się
wstecz. Chcemy raczej zmobilizować wszystkie nowe siły i uczucia wywołane przez
ten właśnie rozwój światowy kapitalizmu w celu osiągnięcia wyzwolenia ludzkości.
NPNF: Sformułowanie na temat globalizacji wydaje mi się niezręczne.
ND: Rzeczywiście, należałoby je przeformułować, ale sama myśl jest lepsza od
tego, co było napisane wyżej – i w sprzeczności z wieloma niejednoznacznościami
w tekście.
33. Za „Trzecim Obozem”: pozycją niezależną klasy robotniczej, która
przeciwstawia się zarówno „imperializmowi wolnej wymiany” („imperium kapitału”)
kierowanemu przez Stany Zjednoczone i regionalnym siłom imperialistycznym, które
mogłyby ewentualnie wejść z nimi w konflikt.
34. Za wyzwoleniem kobiet, przeciw rasizmowi i kontroli migracyjnej, za
równością praw lesbijek, gejów, biseksualistów i transeksualistów.
ND: Trochę szkoda, że to wszystko pojawia się dopiero w punkcie 34... kiedy
chodzi w sposób oczywisty o zagadnienia zasadnicze dla obecnego okresu, kiedy
chodzi o patriarchat czy o politykę migracyjną, które nie zostały podjęte w
części analitycznej i które jawią się tutaj w oderwaniu. Inne ułożenie tekstu,
które oddzieliłoby jasno część historyczną od analizy świata obecnego – dość
skrótowej – pozwoliłoby tego uniknąć.
35. Za stworzeniem partii rewolucyjnej: nie sekty żyjącej w izolacji
autarkicznej, ale organizacji stymulowanej przez logikę i potrzeby walki
klasowej na trzech frontach: ekonomicznym, politycznym i ideologicznym.
36. A na jakiej minimalnej podstawie organizacyjnej?
37. Za organizacją polityczną w miejscu pracy i we wszystkich masowych
organizacjach klasy robotniczej na bazie dyscypliny w akcji zgodnie z decyzją
większości.
ND: Istnieje niespójność z poprzednim punktem o związkach zawodowych.
38. Za strukturami demokratycznymi pozwalającymi na wolną dyskusję i za prawem
do wolnej ekspresji dla mniejszości w łonie różnych struktur partii i w prasie
publicznej;
ND: Jest to dość formalistyczna wizja. Problem nie w tym, jak mniejszość może
się wyrażać, co jest wizją odziedziczoną po jedynej partii, ale co zrobić, żeby
debata była rzeczywiście możliwa i żeby można było spowodować realne zmiany, a
nie tylko prostą redukcję różnic. Lub, co zakłada minimum istnienie solidnego
kształcenia teoretycznego jednocześnie, z tej czy innej strony, solidnej kultury
brania pod uwagę rzeczywistości, odwołania do analizy naukowej raczej niż do
dogmatycznej interpretacji.
39. Przynajmniej w okresie przejściowym, za prawem mniejszości do własnych
organów prasowych obok prasy partii jednolitej...
Poprawki AWL na temat imperializmu
W XIX wieku kapitalistyczny sposób produkcji systematycznie rozciągnął się na
całą kulę ziemską. Kapitaliści brytyjscy i ich państwo stworzyli stosunki
kapitalistyczne z innymi mocarstwami europejskimi poprzez rywalizację handlową i
militarną, ale także poprzez ustanowienie formalnej dominacji kolonialnej na
pewnej ilości terytoriów oraz kontroli nieformalnej nad państwami politycznie
niezależnymi, jak Argentyna.
W okresie apogeum imperializmu (między 1880 a 1945 r.) mocarstwa europejskie,
Stany Zjednoczone, Rosja i Japonia biły się o przechwycenie mniej rozwiniętych
obszarów świata. Na początku XX wieku rozprzestrzeniły się na niemal całym
obszarze planety. Następnie wydały sobie dwie wojny światowe w celu podzielenia
między siebie owych obszarów.
Struktura gospodarki światowej i stosunki między państwami uległy głębokiej
zmianie od 1945 r. Po II wojnie światowej Stany Zjednoczone objawiły się jako
najsilniejsze mocarstwo ekonomiczne i wojskowe i przejęły kierownictwo
„imperializmu wolnej wymiany” oraz „imperium kapitału”, w którym dominują cele
ekonomiczne, takie jak handel i finanse. Główne konkurujące mocarstwa
kapitalistyczne nie rozpoczęły bezpośrednich starć geopolitycznych i
militarnych. Wolały utworzenie swego rodzaju kartelu pod hegemonią USA.
Dominacja państw kolonialnych i półkolonialnych spowodowała utworzenie ruchów
narodowych, które walczyły o wyzwolenie. II wojna światowa osłabiła główne
mocarstwa kolonialne i owe ruchy zdołały wywalczyć niezależność polityczną,
nawet jeśli częstokroć kosztowało je to wiele lat walki. Międzynarodowy system
państw mniej lub bardziej suwerennych wówczas powstał i zastąpił dawne imperia i
kolonie.
Po 1950 r. kapitalizm szybko rozwijał się w swych głównych metropoliach, jak i w
niektórych strefach „trzeciego świata”, takich jak Brazylia, Meksyk czy Korea
Południowa. W tych miejscach i w innych, jak Tajwan, Hongkong czy Singapur,
prosperowały nowe ośrodki akumulacji kapitału. Mocarstwa imperialistyczne
drugiego rzędu o ambicjach gospodarczych i terytorialnych o zasięgu regionalnym
, takie jak Iran, Irak, Argentyna i Izrael również się pojawiły.
Lecz ten nowy system międzynarodowy jest jeszcze bardziej „imperialistyczny” w
tej mierze, w jakiej doprowadza do zenitu nierówności, podtrzymuje dominację
gospodarek najsłabszych przez najsilniejsze ośrodki Kapitału i ucieka się doi
zbrojnej interwencji militarnej w celu stworzenia warunków sprzyjających
akumulacji kapitału.
Związek Radziecki wprowadził własną formę imperializmu utrzymując terytoria
kresowe pod kontrolą państw klienckich. Usiłował również rozszerzyć własne
terytorium, na przykład wysyłając armię do takich krajów, jak Afganistan, który
chciał poddać swojej kontroli. Ale ZSRR nigdy nie był zdolny do rywalizacji na
płaszczyźnie gospodarczej ze Stanami Zjednoczonymi i mocarstwami zachodnimi.
ZSRR i państwa stalinowskie Europy dziś się zawaliły i ich tereny zostały
wchłonięte przez światową gospodarkę. Biurokracje stalinowskie Chin i Wietnamu
utrzymały swą dominację polityczną nad swoimi narodami stopniowo integrując swą
gospodarkę z rynkiem światowym.
Hegemonia gospodarcza i finansowa Stanów Zjednoczonych trwa do dziś i jej
schyłek ekonomiczny został zatrzymany. Żyjemy w świecie, w którym kapitalizm
jest praktycznie powszechny.
ND: Wywód jest w ogólnym zarysie poprawny, ale na płaszczyźnie geopolitycznej
pozostaje bez odniesienia do analizy klasowej, do ukształtowania się klasy
robotniczej i do rozwoju pracy najemnej, do ewolucji roli wielkich właścicieli
ziemskich (petromonarchie, państwa wydobywcze, w szczególności...), do
transformacji i do oporu „społeczeństw tradycyjnych” itd.... Pewna dawka
marksizmu w tej analizie nie byłaby zbyteczna.
Poprawki AWL w kwestii stalinizmu
W latach 20., kiedy Rosja rewolucyjna była dziesiątkowana przez wojnę domową i
pozostawała w izolacji międzynarodowej, pojawiła się biurokracja z fuzji
elementów partii bolszewickiej i sektorów biurokracji carskiej. Odrębna klasa
społeczna stopniowo ukształtowała się i narzuciła swą dominację totalitarną
krajowi.
Do 1928 r. biurokracja stalinowska zniszczyła ostatnie pozostałości władzy
politycznej klasy robotniczej, szczególnie rady, partię bolszewicką i związki
zawodowe. Stalinowcy byli również w stanie wyeliminować nepmanów i kułaków po
to, aby stworzyć społeczeństwo wyzysku, w którym biurokracja wyrywała i
kontrolowała produkt dodatkowy wytworzony przez robotników i chłopów.
Porównywalny schemat polityczny pojawił się w krajach, gdzie partie-armie
stalinowskie doszły do władzy, czy to bezpośrednio dzięki pomocy radzieckiej,
czy to poprzez przeprowadzenie własnych rewolucji biurokratycznych. W krajach
bałtyckich i w Polsce wschodniej, w latach 1939-1940, a następnie w całej
Europie Wschodniej w trakcie i po II wojnie światowej stalinowcy wyeliminowali
siły niezależne klasy robotniczej i stare klasy panujące.
W Chinach, armia Mao, stworzona po klęsce autentycznej partii komunistycznej w
1927 r., stworzyła armię chłopską na wsi izolując się całkowicie od robotników
ośrodków miejskich. Otoczyła i zdobyła miasta w 1949 r. wyrzucając Kuomintang,
partię burżuazyjną i tworząc państwo wzorowane na ZSRR.
W Wietnamie i na Kubie stalinowcy jednocześnie wyeliminowali organizacje klasy
robotniczej i stare klasy kapitalistyczne. Stworzyli „gospodarki nakazowe” na
wzór ZSRR, które eksploatowały robotników i chłopów.
Stalinowcy stworzyli więc jednocześnie siłę rewolucyjną skierowaną przeciwko
starym klasom kapitalistycznym i siłę reakcyjną skierowaną przeciwko klasie
robotniczej. Nie stworzyli systemu bardziej postępowego, ale raczej sytuację
impasu historycznego, systemy, które stosowały dziki wyzysk i pozbawiły praw
robotników. Zwycięstwo biurokracji pokazało, że w miejscach, gdzie klasa
robotnicza nie kieruje na płaszczyźnie politycznej, poprzez swe własne
organizacje demokratyczne, nie może dominować na płaszczyźnie społecznej czy
ekonomicznej.
Stalinowcy nigdy nie byli rewolucyjnymi reprezentantami klasy robotniczej i nie
będą nigdy przykładem dla ruchów antykapitalistycznych.
NPNF: Jest to interesujący punkt, albowiem wyjaśnia tezy AWL. Ale znowu, czy
trzeba stawiać jako warunek zgodę na tezy o kolektywizmie biurokratycznym?
ND: Nie będę wchodził w szczegóły historyczne, ale należałoby wyjaśnić
pojawienie się biurokracji w sposób mniej skrótowy niż tylko za sprawą izolacji
Rosji – tym bardziej, że między 1917 a 1928 r. nie brakowało prób rewolucyjnych
i dobre rady Kominternu wszędzie okazały się katastrofalne w skutkach. Istnieje
wiele innych ram analitycznych, które – o ile same rzadko stanowią pełne
wyjaśnienie tak złożonej sytuacji – pozwalają na spojrzenie w innym świetle. A
poza tym, czy musimy wciąż poświęcać więcej czasu na objaśnianie Rosji
Radzieckiej niż na dzisiejszy ruch kapitalizmu?
Co do poprawek w kwestii trockizmu
NPNF: Tekst przejmuje w pełni tradycyjne pozycje marksistowskie i trockistowskie
o konieczności demokratycznego państwa robotniczego, pół-państwa itd.
Doświadczenie historyczne pokazuje ograniczenia tych koncepcji. Należałoby
przynajmniej wziąć je pod uwagę, nakreślić kilka ścieżek i postawić kilka pytań
raczej niż powtarzać swoje credo.
To samo do jednolitego frontu. Wydaje mi się nieco sprzeczna radość z powodu, że
młodzi alterglobaliści są nieufni w stosunku do takich określeń, jak socjalizm
czy komunizm, jeśli chodzi tylko o ponowne wprowadzenie do słownictwa
politycznego tekstów, które stanowią część kuchni taktycznej międzynarodówki
komunistycznej, a w szczególności manewrów grup trockistowskich od 70 lat.
Co do związków zawodowych, ograniczanie możliwości organizacyjnych do samych
związków wydaje mi się szczególnie redukcyjnym zabiegiem. Tym, co jest ważne nie
są nazwy struktur samoorganizacji klasy robotniczej, ale ich zawartość. Na razie
związki są aparatami biurokratycznymi należącymi do państwa. Sytuacja może się
oczywiście zmienić, ale dlaczego ograniczać się do jednej perspektywy możliwej,
jak gdyby ruch robotniczy i kapitalizm nie uległy zmianie od 1848 r.?
Tłumaczenie: E. Balcerek