Tekst pochodzi ze strony  http://serwisy.gazeta.pl/edukacja/1,51816,2822992.html


Włodzimierz Kalicki
17 lipca 1925. Czerwone Chicago

Wczesnym rankiem zastępca kierownika stołecznego urzędu śledczego Kurnatowski wydaje polecenie wzmożenia akcji patrolowej policji na warszawskich ulicach.Jednym z dodatkowych patroli jest dwójka wywiadowców X komisariatu: Kazimierz Lesiński i Antoni Klimasiński. Krótko przed godziną 11 przed witryną banku na ulicy Zgoda 1 wywiadowcy spotykają trzech młodych mężczyzn. W podniszczonych ubraniach, sporych kaszkietach na głowach nie zwracają uwagi, ale funkcjonariusze postanawiają wylegitymować ich. Podchodzą, pokazują legitymacje i polecają wejść do bramy.
Najmłodszy z zatrzymanych, 22-letni Henryk Rutkowski, choć w 1919 roku odznaczył się pośród Orląt broniących Lwowa, od czterech lat działa w Związku Młodzieży Komunistycznej. Przed dwoma laty aresztowany za kolportaż komunistycznej bibuły, skazany został na dwa lata domu poprawczego w Łomży. Na wolność wyszedł przed czterema miesiącami.
Starszy o rok od Rutkowskiego Władysław Kniewski w czasie I wojny światowej służył w korpusie gen. Dowbora-Muśnickiego, a w 1920 roku wstąpił na ochotnika do polskiego wojska i dzielnie walczył z bolszewicką inwazją; został ciężko ranny pod Ostrołęką. Wiosną 1922 roku przystał do komunistów, działał w ich młodzieżówce. Przed dwoma laty aresztowany podczas rozklejania na murach Warszawy odezw Związku Młodzieży Komunistycznej, skazany został na dwa lata domu poprawczego. Podobnie jak Rutkowski, także Kniewski wyszedł na wolność przed czterema miesiącami.
Najstarszy z trójki mężczyzn zatrzymanych przez policyjnych wywiadowców to Władysław Hibner. Ma 32 lata i bogaty życiorys partyjny. Już w 1918 roku działał w KPRP, był jednym z szefów łódzkiej Rady Delegatów Robotniczych. W 1919 roku został skazany za działalność komunistyczną na pięć lat więzienia. Przed czterema laty polskie władze wymieniły go z ZSRR na więźniów politycznych. W Moskwie Hibner razem z Julianem Marchlewskim organizował Międzynarodową Organizację Pomocy Rewolucjonistom, potem krótko reprezentował Polskę w Komitecie Wykonawczym MOPR. W październiku zeszłego roku został nielegalnie przerzucony do Polski. Jako Olimpiusz Turowicz wszedł do Komitetu Warszawskiego KPP.
Trójka młodych komunistów nie przypadkiem stała przed domem na początku ulicy Zgoda. Podczas okręgowej konferencji Związku Młodzieży Komunistycznej Kniewski i Rutkowski zgłosili się na ochotnika do likwidacji Józefa Cechnowskiego, policyjnego konfidenta w ruchu komunistycznym. Dowództwo grupy likwidacyjnej powierzono doświadczonemu Władysławowi Hibnerowi. Trójka zamachowców od rana czekała na ulicy Zgoda na Cechnowskiego.
Wywiadowcy żądają okazania dokumentów. Hibner zamiast papierów wyciąga z kieszeni browninga i z najbliższej odległości strzela do policjanta Lesińskiego. Trafia go w pierś i w lewe ramię. Kniewski i Rutkowski także strzelają, ale niecelnie. Kazimierz Lesiński pada na ziemię, a trójka zamachowców rzuca się do ucieczki.
Kniewski pędzi Bracką w stronę ulicy Widok. Gonią go przechodnie i wywiadowca Klimasiński. Po chwili do pościgu dołącza konny policjant Henryk Igielski. Przed domem nr 7 celny strzał Klimasińskiego trafia Kniewskiego w udo. Ale Kniewski, mimo ogromnego bólu, nie poddaje się. Leżąc na bruku strzela do nadjeżdżającego posterunkowego Igielskiego. Trafia w pierś jego wierzchowca. Martwy koń pada na bruk, Igielski czołga się do najbliższej bramy. Pociski Kniewskiego uderzają w mur tuż nad jego głową. Ostrzeliwujący Igielskiego zamachowiec nie zauważa, że wywiadowca Klimasiński z innym policjantem zachodzą go od tyłu. Po krótkiej szamotaninie obezwładniają słabnącego z upływu krwi Kniewskiego.
Hibner z Rutkowskim uciekają Chmielną, Marszałkowską, Złotą. Ściga ich spora grupa przechodniów i policjantów. Obaj zamachowcy gęsto ostrzeliwują się z browningów. Dwaj przechodnie dostają ciężkie postrzały w brzuch, jeden w lewe ramię, inny ma przestrzeloną dłoń. Na Chmielnej komunistom zastępują drogę student uniwersytetu Aleksander Kempner i 20-letni przechodzień Józef Eichenkaum. Obaj padają ciężko ranni od postrzałów z najbliższej odległości. Na rogu Chmielnej i Zielnej Hibner i jego towarzysz dziurawią jak rzeszoto kiosk warzywny. Terrorystów usiłuje zatrzymać przechodzący Chmielną kupiec Aleksander Gurewicz. Łapie jednego z nich za rękę, wykręca ją. Ale zatrzymywany wyrywa się i strzela Gurewiczowi prosto w serce. Notes i grubo wypchany banknotami portfel zatrzymują kulę.
Na rogu Wielkiej i Złotej uciekinierzy wskakują do dorożki nr 1065. Dorożkarz przytomnie daje nura do najbliższego sklepu. Hibner łapie za lejce, zacina konie i strzela przed siebie, spędzając z ulicy przechodniów i gapiów. Rutkowski kuca w dorożce i strzela do ścigających. Obaj raz za razem zmieniają magazynki. Na Sosnowej zamachowcy niemal wpadają na taksówkę. Powściągają konie, krzyczą do szofera, by stanął. Szofer Jan Samulski nie zwalnia. Strzelają do niego, ale trafiają tylko w liczniki na pulpicie samochodu. Kierowca zakręca, zatrzymuje się. Czterej zziajani policjanci wskakują do samochodu i ruszają w pościg za dorożką.
Na rogu Złotej i Twardej Hibner i Rutkowski wyskakują z dorożki i uciekają w stronę torów. Nagle zawracają i próbują przemknąć w stronę Żelaznej. Drogę zastępuje im starszy posterunkowy policji Feliks Witman. Uciekajacy strzelają. Pocisk trafia Witmana w serce.
Zamachowcy pod gradem pocisków policjantów dopadają domu przy Żelaznej 21. Chowają się w składzie węgla firmy Borkowski S.A. Za nimi wbiegają policjanci. Hibner i Kniewski ładują nowe magazynki i otwierają gorączkowy ogień. Przodownik Skrzynecki z 28 komisariatu trafiony w nogę pada na pryzmę węgla. Policjant Władysław Zimnowłocki z VIII komisariatu dostaje postrzał w udo, posterunkowemu Galewskiemu pocisk rozrywa kolano, a posterunkowego Galińskiego kula trafia w biodro. Po chwili nadjeżdża pogoń w taksówce. Hibner z Kniewskim strzelają celnie - posterunkowy Kaczmarski ma rozerwaną dłoń. Hibner z najbliższej odległości strzela do posterunkowego Janiszewskiego, ten odpowiada ogniem. Hibner trafia Janiszewskiego w głowę i oba ramiona, ale dwaj pozostali policjanci ranią obu zamachowców w nogi.
Rannych zamachowców policjanci przenoszą do VIII komisariatu. Potem karetka przewozi ich pod eskortą do szpitala więziennego. Po południu umierają z ran wywiadowca Kazimierz Lesiński i student Aleksander Kempner. Posterunkowy Witman umiera wieczorem w Szpitalu Dzieciątka Jezus.