Helmund
Rewolucyjny marksizm a kwestia wyborów-polemika
Na samym początku towarzysz Paweł stwierdza zgodnie z prawdą
stwierdza “polityczne bankructwo reformizmu” co jest wnioskiem prawidłowym
płynącym z analizy historii politycznej działalności parti reformistycznych.
Dlaczego więc w dalszej części tekstu przedstawiciele skrajnej lewicy są
zachęcani do popierania kandydatki której program jest “radykalnie
reformistyczny”?? Czyżby reformizm ale “radykalny” nie jest już politycznym
bankrutem???
Zgadzam się że trybuna sejmowa jest bardzo dobrym polem do agitacji i obecność w
parlamencie marksistów wpływa pozytywnie na rozwój ruchu. Ale, ale członkowie
Komunistycznej Frakcji Poselskiej w II RP walkę polityczną prowadzili głównie na
wiecach, w wielu ośrodkach przemysłowych, jeżdzili po całym kraju przemawiali na
strajkach, procesach sądowych (np. na procesie posłów Hromady) ukoronowaniem ich
pracy w terenie były (często przerywane) przemówienia sejmowe. Tak więc nie po
to byli na ulicy by dostać się do sejmu tylko po to byli w sejmie by uzupełnić
swoją walkę toczoną na ulicach.
Z większością tez w “Taktyce Rewolucyjnej” (szczególnie z tą na temat Rewolucji
Październikowej) zgadzam się ale nie wiem w jaki sposób mają uzasadnić poparcie
dla senator Szyszkowskiej na prezydenta RP. Czyż i Lenin (w cytowanym dziele
“Dziecięca Choroba Lewicowości w Komunizmie” i KC KPP zachęcali do dawania
“krytycznego poparcia” choćby i “radykalnym” reformistom?? Partia Bolszewicka a
także i SDKPiL nie zachęcała do głosowania na “radykalnych” reformistów
eserowców czy też trudowników- Bolszewicy sami wystartowali do parlamentu
zdobyli parę miejsc skąd głosili swoje poglądy. KPRP (a potem KPP) nie
wystarczyło to że w parlamencie jest reprezentacja robotników (choć nie
wszystkich branż) w postaci “radykalnych” reformistów z PPS. Nie, oni sami
utworzyli platformę wyborczą i uzyskali może i minimalne poparcie ale zaistnieli
w burżuazyjnym parlamencie. Wchodzili w skład często zdominowanych przez
reformistów z PPS czy reakcję z NPR związki zawodowe bo tam właśnie byli:
“robotnicy, ogłupieni przez klechów i przez odludzie wiejskie” czyżby w Pałacu
Namiestnikowskim byli jacyś robotnicy których trzeba by było uświadomić
klasowo?? Czyżby prezydent (oczywiście “radykalny” reformista) więcej czasu
spędzał na Forach Ekonomicznych konsultacjach z “wielkimi tego świata” czy
agitacji robotników, uświadamianiu robotnikom głupoty podziałów seksulano/płciowych/rasowych/narodowych
w imie sojuszu pracujących??
Nie rozumiem także czyż program senator Szyszkowskiej jest bardziej radykalny
niż np. ten przedwyborczy (z wyborów 2001) SLD czy UP. Wiele partii politycznych
opowiada się za oddzieleniem hierarchi kościelnej od polityki. Prawdopodobnie w
wyborach prezydenckich chce startować także Roman Kotlinowski (Jonasz) więc
czemu Pd w imię odzielenia nadbudowy państwowej od klechów chce popierać
Szyszkowską a nie Kotlinowskiego. Czyżby rzeczywiście senator Szyszkowska
przebijała wszystkich kandydatów stwierdzeniem że “Człowiek lewicy nie powinien
uznawać własności prywatnej za świętą i nienaruszalną. Powinien cenić także
własność państwową i spółdzielczą.” (z “Manifestu Lewicowego” który urósł chyba
do rangi programu kandydat na urząd prezydenta RP) czy że “Bieda, nędza, głód,
bezrobocie, bezprawie - wymagają przezwyciężania. Sprawiedliwość należy
urzeczywistniać poprzez rozwiązania systemowe”. Pierwsze stwierdzenie rodzi
zasadnicze wątpliwości bo czy chodzi w niej o “nieśmiałą nacjonalizację (wątpię)
“ “powstrzymanie prywatyzacji” (też wątpię). Bo własność państwową szanuje
również Liga Polskich Rodzin i Prawo i Sprawiedliwość czy też Samoobrona
Rzeczypospolitej które sprzeciwiają “bandyckiej prywatyzacji” i są za
utrzymaniem zakładów strategicznych dla gospodarki i funkcjonowania państwa
(elektrowni, oczyszczalni itp.). Baa , nawet endecja szanowała własność
spółdzielczą bo tworzyła własne spółdzielnie. Natomiast systemowe zwalczanie
wymienionych w kolejnym cytacie patologi naturalnych dla ustroju
kapitalistycznego deklaruje już praktycznie każda partia polityczna (no może
oprócz Unii Polityki Realnej czy Organizacji Monarchistów Polskich choć kto wie
cóż oni zmalują w prezencie wyborcom na przyszłe wybory).
W dalszej części tekstu towarzysz Paweł piszę iż:”Dlatego też, by nie powtórzyć
scenariusza chilijskiego, trzeba utworzyć, prócz alternatywnych ośrodków władzy,
także własne oddziały milicji robotniczych, pracowniczych oddziałów zbrojnych
walczących od samego początku z reakcją” czyżby była to sugestia organizowania
obrony dla “radykalnie reformistycznych” reform prezydent Szyszkowskiej?? Ale
pójdzmy dalej uważając ten cytat za stricte historyczne rozważanie. Czytając
dalej możemy się dowiedzieć iż:”Maria Szyszkowska nie jest rewolucjonistką, ani
tym bardziej marksistką. Sama określa się jako zwolenniczka Kanta i pacyfistka”.
No cóż co do tego czy senator Szyszkowska jest rewolucjonistką to wątpliwości
nigdy nie miałem ale stwierdzenie towarzysza mnie już ostatecznie uspokoiło.
Zasadniczo pozostaje stwierdzenie czy marksiści mają jakikolwiek powód do
wspierania pacyfizmu?? Jest to piękna idea potępienie przemocy ale
prawdopodobnie skompromitowana nie mniej niż sam reformizm czy socjaldemokracja.
Pacyfizm nie obronił Wietnamczyków przed eksterminacją napalmem. Nie wstrzymał
też wojny w Iraku i jak w jedna akcja RAF powodowała większy strach rządu
“Czwartej Rzeszy” niż kilka wielkich pokojowych manifestacji antywojennych po
których bezkarnie strzelano do ich organizatorów tak proste zestrzelenie
amerykańskiego helikoptera czy spalenia jeepa bardziej stresują Busha niż ileś
tam tysięcy pacyfistów. Piękna była bezkrwawa walka Mahatmy (Silnego Duchem)
Gandhiego przeciwko brytyjskiemu imperializmowi ale to był ewenement. Pacyfizm
jako metoda walki politycznej nie liczy się.
Dwa przykłady. Ernesto Guevara (co prawda to nie taki rewolucjonista jak Cliff
ale jako przykład może być) widział i uczestniczył w dwóch wydarzeniach.
Pierwszym było rozgromienie rządu socjalisty Arbeneza w Gwatemali przez
interwencję CIA gdy ten chciał parcelować majątki należące do amerykańskiej
korporacji produkującej bodajże banany. Młody Guevara chciał zbroić lud
Gwatemali który popierał Arbeneza ale do tego nie doszło. Pewien czas później
mamy podobną sytuację na Kubie. Siły rewolucyjne rozgromiły desant uzbrojonych
emigrantów kubańskich (inspirowanych, zbrojonych, wspieranych w walkach i
dostarczonych przez CIA). Bo trzeba tylko chcieć zoorganizować zbrojny opór i
już jeden uzbrojony w karabin popierający nas chłop czy robotnik (naturalnie
umiejący strzelać) jest lepszą “kartą przetargową” niż kilka tysięcy
studentów-pacyfistów.
Zawsze będę szanował Szyszkowską za fakt sprzeciwu wojnie w Iraku, sprzeciw
przeciwko klerykalnej szopce jaką ma być “Dzień papieża Jana Pawła II”. Ale jej
protesty są tylko krzykiem na puszczy, jej pacyfizm ma przeciwko przemoc
popieraną przez kler (klecha też w mordę dać potrafi) czym można pokazać
zakrzyczenie kilka jej wystąpień faszystów z Młodzieży Wszechpolskiej, przemoc
na manifestacjach o prawa związków homoseksualnych czy praw kobiet (też ze
strony Młodzieży) czy chociażby próbę otrucia jej psa. Słowem szanse na
zdziałanie czegoś ma senator Szyszkowska takie jak Stomma w Sejmie PRL.
Dalsze porównanie Szyszkowskiej do Galloway'a nie uważam za takie trafne bo
Galloway ma poparcie (jest poparty przez szeroką koalicją od Socjalist Workers
Party po pacyfistów i mniejszość muzułmańską) a senator Szyszkowska weszła do
senatu z list SLD i podejrzewam że jako kandydat niezależny czy też kanydat
jakieś “radykalnie” reformistycznej koalicji (UL ? PLANKTON???) miała by
problemy z dostaniem się do parlamentu. Galloway'a popiera też mniejszość
muzułmańska i imammowie a pani Szyszkowska ani na poparcie jakich kolwiek
klechów szans nie ma ani i jej nie chce. Jedna rzecz jest wspólna: i jego i ją
wspierają cliffowcy!
Podczas lektury artykułu powstało w mej głowie pytanie. Czym jest kandydat
rewolucyjny?? Jak pisał Fryderyk Engels w “Zasadzie autorytetu” :”Rewolucja to z
pewnością najbardziej autorytatywna rzecz, jaka tylko istnieje, to akt w którym
jedna część ludzkości narzuca swoją wolę drugiej części za pomocą karabinów,
bagnetów i armat...” czyż więc nawet Lenin kandydując do Dumy był by
rewolucyjnym kandydatem?? Nie był by reprezentantem SDPRR, reprezentantem mas
robotniczych i chłopskich. Bo czyż wybory są działalnością rewolucyjną? Nie są
dla markistów działalnością propagandową w czasie gdy nie ma sytuacji
rewolucyjnej. Póki co w Polsce takiej sytuacji nie ma bo nie ma świadomej
awangardy i partii robotniczej która by poprowadziła lud na barykady. Walka
klasowa co prawda się zaostrza co widzieliśmy w Ożarowie i ostatnio w Warszawie.
Marksiści powinni się zająć agitacją i uświadamianiem robotników a nie zrobią
tego za pomocą popierania nawet “radykalnie” reformistycznej kandydatki na
prezydenta.
Kończąc już tą polemikę podkreślam że nie widzę pozytywnych skutków głosowania
na senator Szyszkowską. Bo ani do drugiej tury się nie dostanie ani nie wiadomo
czy 100 tys. podpisów zbierze. Nie jest związana z masami pracującymi które
można by “nawrócić” na marksizm. Poparcie Pracowniczej Demokracji kandydat na
prezydenta senator Marii Szyszkowskiej nie da nic i samej partii oprócz może
zdawkowych notatek na ostatnich stronach gazet czy linku na stronie
www.szyszkowska.pl w dziale “przyjaciele”.
Autor oświadcza że nie jest to atak na Marię Szyszkowską, towarzysza Pawła,
Pracowniczą Demokrację, trockizm, Tonego Cliffa czy na cokolwiek.