Choroba nie tylko dyplomatyczna
27 listopada, na spotkaniu koalicji grup niekoncesjonowanej
lewicy w warszawskim klubie Le Madame, „razem” z prof. Marią Szyszkowską
(ex-senator SLD), Janem Barańskim z APP „Racji”, Piotrem Ikonowiczem z NL i
Andrzejem Żebrowskim z PD, nie wystąpił, zapowiadany na plakatach jako
współorganizator i panelista, Grzegorz Kupis. Tym samym PPP i WZZ „Sierpień ’80”
jednoznacznie zdystansowały się od pomysłu „partii pluralistycznej” i koalicji
alterglobalistów. Od koalicji tej odciął się również „prywatnie” Grzegorz Kupis,
który stwierdził, że „znalazł się na plakacie anonsującym spotkanie bez swojej
zgody” (M. Ostrowska „Razem, ale jak”, „Trybuna” z 28.11.2005 r, s. 5). Powodem
„choroby” (tak usprawiedliwiali nieobecność związkowca organizatorzy!),
najwyraźniej dyplomatycznej, w mniemaniu „Trybuny” było prozaiczne nadużycie.
Proza życia ma jednak wiele wspólnego z polityką. Nieobecność PPP i WZZ
„Sierpień ’80” przesądza o politycznym fiasku tej inicjatywy. Skuteczność
organizacyjna PD, NL i NLR, mówiąc dosadnie, okazała się wielce problematyczna.
Łapa, którą radykałowie „Razem” zamierzali położyć na PPP i WZZ „Sierpień ’80”
została ucięta lub sama uschła. Walka, która – jak słusznie zauważa Michał
Nowicki – toczy się o to, „kto wykaże się największą skutecznością
organizacyjną, lub mówiąc dosadnie, kto na takim zjednoczeniu ‘położy łapę’”
zawisła tym samym w powietrzu.
Paneliści – mimo apelu Marii Szyszkowskiej, nie zawiesili form rywalizacji –
grali, mniej lub bardziej wyraziście, na siebie. Postulowane zjednoczenie w
ramach szerokiej „koalicji alterglobalistycznej” (A. Żebrowski), „federacji
socjalistycznej” (Maria Szyszkowska) czy „partii pluralistycznej” (Piotr
Ikonowicz i NLR) stało się bezpośrednim powodem do nowych form rywalizacji i
rozterek Jana Barańskiego, który wciąż nie wie, jaki kształt i charakter ma
przybrać jego własna organizacja, nie mówiąc już o koalicji.
Nic dziwnego, że paneliści nie sformułowali nawet jasnych „warunków brzegowych”
niekonsekwentnego antykapitalizmu. Trudno byłoby bowiem objąć nimi wzajemnie
wykluczające się stanowiska.
Przy czym, gdyby nie „planowe wyburzenia” (niecodzienna interpretacja wydarzeń z
11 listopada, godna teorii spiskowej) i eklektyzm, godzący sprzeczne deklaracje
pozostałych panelistów, Piotr Ikonowicz mógłby pokusić się o sprecyzowanie
swojego werbalnego antykapitalizmu w bardziej sensownej formie niż „partia
pluralistyczna” (lansowana przez NLR i zwolenników mandelistów) i własne
emocjonalne deklaracje. Jego gorąca krytyka kapitalizmu, „niszowych tematów” i
obrona robotników wywołała pewną konsternację wśród lewicy obyczajowej,
kulturowej i światopoglądowej. A nawet sprzeciw Andrzeja Żebrowskiego, który
wolność własnego członka i członkostwo w PD, „klasę pracowniczą” i tematykę
niszową (obyczajową), podobnie jak NLR, postawił nad sprawę robotniczą i rzekomo
„schodzącą klasę” – klasę robotniczą. NLR od PD różni się przede wszystkim
entuzjazm do „partii pluralistycznej”, godny neofity.
Rzecz znamienna, wśród panelistów jedynie Piotr Ikonowicz postulował dyskusję
merytoryczną i programową, której namiastkę z klubu Le Madame skomentowała
Urszula Ługowska z NLR jednym zdaniem: „Obecni na sali zgodzili się w końcu w
większości co do tego, że dylemat: ruch społeczny czy partia polityczna jest
pozorny, gdyż niezbędna jest zarówno walka ze skutkami kapitalizmu (czym zajmuje
się ruch społeczny), jak i walka z samym kapitalizmem – zmiana ustaw
konstytuujących system (czym musi się zająć skuteczna partia polityczna)” –
Urszula Ługowska „Powstanie koalicji ‘Razem’”.
Skąd ten wniosek? I co on ma wspólnego z merytoryczną dyskusją? Skąd ta
większość? Jakie jest zdanie „mniejszości”, które zdominowały dyskusję (PD,
CK/LA, Stowarzyszenie „Neutrum” , DP i inne)? I w jaki to sposób Urszula
Ługowska zamierza „zmieniać ustawy konstytuujące system” – eliminując
„mniejszości” (w reformistyczny czy rewolucyjny)?
Kto „zaakceptował zaproponowaną przez Piotra Ikonowicza propozycję utworzenia
grup roboczych i odbycia serii spotkań poświęconych pracy nad programem ‘Razem’
i konkretnymi działaniami wśród ludzi pracy”, skoro nie było na ten temat żadnej
dyskusji ani głosowania? Kto powoła takie grupy robocze i kto będzie nimi
kierował – Andrzej Żebrowski czy Piotr Ikonowicz, a może NLR?
Przypomnijmy, 2-godzinne spotkanie 27 listopada odbyło się z godzinnym
opóźnieniem z powodu wiecu „Marsz Równości idzie dalej”. Opóźnienie
tradycyjnie„nadrobiono” kosztem dyskusji i demokracji. Sala była zarezerwowana
od godz.13 do 16! Demokracja, jak wiadomo, wymaga czasu – czasem podzielili się,
jak zwykle, paneliści.
W tym też kontekście nic nas nie dziwi – ani „obecność wśród mówców” A.
Żebrowskiego i 5 członków PD, ani nieobecność G. Kupisa, PPP i WZZ „Sierpień
’80”?
Bylibyśmy zdziwieni, gdyby w końcu dyskusja programowa i merytoryczna nabrała
rumieńców. Darujmy sobie jednak zbytni idealizm. Kolejną inicjatywę szlag
trafił. Nie warto nawet rumienić się za organizatorów.
30 listopada 2005 r.
Ewa Balcerek i Włodek Bratkowski