Recenzja ukazała się w grudniowym numerze miesięcznika "Dziś"
Jerzy Drewnowski
Žižek i rewolucja
„Rewolucja przed nami. Trzynaście esejów o Leninie”. Tak
można by przetłumaczyć tytuł książki, by nie tracić zamierzonej wieloznaczności
jego niemieckiej – oryginalnej - wersji. Puszczona niedawno w obieg „rewolucja u
bram” owej wieloznaczności nie przywodzi na myśl. Tak czy inaczej, tytuł ów -
podobnie jak jaskrawo czerwona okładka książki w wymienionym wydaniu - zasługuje
na uwagę: jedno i drugie wskazuje, że publikacja jest przeznaczona głównie dla
czytelnika lewicowego lub przynajmniej zainteresowanego poglądami lewicy. W
Polsce, gdzie poglądy Žižka są znane z drugiej, jeśli nie z piątej ręki, a on
sam uchodzi za autora lewicującego, nie trudno o wrażenie, że oto mamy na rynku
europejskim pozycję książkową wartą przyswojenia ze względu na ten kierunek
myśli.
Zauważmy od razu, że sugestie zawarte w tytule nie znajdują odbicia w reszcie
tekstu. Książka nie traktuje ani o nadchodzącej rewolucji, ani – wbrew
podtytułowi - o poglądach, doświadczeniach lub działaniach Lenina. Jest zbiorem
krytycznych refleksji na temat cywilizacji naszego czasu. Refleksji powiązanych
w sposób mniej lub bardziej luźny z opisami nowoczesnego kapitalizmu, a także -
w paru miejscach – z ocenami realnego socjalizmu i myślenia właściwego obecnej
lewicy. Zawarła się w tych ocenach - między innymi - krytyka materializmu,
przezwyciężonego zdaniem autora przez odkrycia nowoczesnej fizyki. Wiele miejsca
zajmują rozważania na temat odrealnienia obecnej rzeczywistości społecznej. Ma
tu Žižek na myśli nie sferę obiektywnych konfliktów, walki lub pozytywnych
kooperacji, lecz wyłącznie postawy wobec konsumpcji. Do spraw szczególnie
istotnych zalicza odwrócenie relacji między przedmiotem a jego obrazem, który w
poczuciu współczesnego człowieka-konsumenta staje się od owego przedmiotu
ważniejszy. Co warte podkreślenia, i w tych, i w innych rozważaniach,
skoncentrowanych na ludzkiej świadomości, redukuje świadomość, którą zwykliśmy
określać jako społeczną, do świadomości i podświadomości jednostkowej. Wykazuje
poza tym wyraźną skłonność do rozpatrywania wydarzeń politycznych w oderwaniu od
ich społecznych i ekonomicznych przyczyn, często za to - przez pryzmat freudyzmu
i psychologii głębi. Zabawy intelektualne tego rodzaju nie zaskakują u osoby
przekonanej o braku alternatywy dla kapitalizmu. Że autor książki do tego
przekonania zbliża się bardzo wyraźnie, świadczy bodaj najdobitniej rozdział
poświęcony „Prawu do prawdy”, mimo wszelkich zawartych w nim wezwań do
bezwzględnego kwestionowania „podstawowych ideologicznych koordynat
hegemonialnych” (cokolwiek miałoby to znaczyć).
Co zaś do rzekomych lewicowych aspektów myślenia Žižka, nie wystarczy do ich
skonstatowania ani kilka uwag Leninie, ani też garstka komplementów pod adresem
Marksa, „cenionego przez wiele osób także na Wall Street”. Zdania, mówiące o
lewicy i lewicowości wprost i wyraźnie, są bardzo nieliczne, a niemal każde z
nich jest zwykłą kpiną. Jej przedmiot stanowi przede wszystkim obiektywna
słabość i kapitulancka postawa lewicy współczesnej: koncentracja uwagi na
„wojnach kulturowych” - „feministycznych, progejowskich, antyrasistowskich”,
czysto defensywna obrona resztek państwa socjalnego, naiwna wiara w nową
wspólnotowość w przestrzeni cybernetycznej, no i – oczywiście - akceptacja
trzeciej drogi. Zarzuty te nie znaczą nota bene wezwania do radykalizmu, lecz
tworzą jedność z wyśmiewaniem podstawowych lewicowych pojęć – jako martwych,
choć czasem jeszcze sztucznie ożywianych, „pojęć-trucheł”. Zalicza do nich Žižek
między innymi pojęcie walki klasowej, ale przede wszystkim pojęcie rewolucji
socjalistycznej, która jego zdaniem nie ma żadnego odpowiednika w
rzeczywistości: zdarzały się tylko powstania robotnicze, z których każde
prowadziło do nowej przemocy i nowego wyzysku, a kończyło się gloryfikacją
narodu i własności prywatnej; rewolucja socjalistyczna nie istnieje tak samo,
jak nie istnieje klasa robotnicza ani identyfikowany z nią proletariat: czyż na
miano prawdziwego proletariatu nie zasługują w tym samym stopniu bezrobotni i
nisko opłacani pracownicy umysłowi ubogich krajów? Najwyższy zatem czas –
konkluduje Žižek w poświęconym tym sprawom „Zakończeniu” - pożegnać się z tymi
wszystkimi fikcjami i zacząć myśleć po nowemu.
Nowe myślenie Žižka, bo jak się wydaje zalicza on siebie do jego
przedstawicieli, ma polegać głównie na niewybieganiu w przyszłość i zajmowaniu
się teraźniejszością. Uznanie „teraźniejszości za jedynie możliwą dziedzinę
wolności realnej” – to jedyna nauka płynąca z historycznych doświadczeń. Sam
stosuje się do niej konsekwentnie także na swoim ulubionym terenie opisu
współczesnej cywilizacji, gdzie – trzeba to przyznać - charakterystyka
nowoczesnego kapitalizmu wypada miejscami dość efektownie. Na przykład w opisie
kapitału, czerpanego ze sprzedawania przedmiotów, lecz obchodzącego się i bez
ich produkcji, i bez jakiejkolwiek realnej działalności, a płynącego jedynie z
posiadanych praw do atrakcyjnej marki towaru. Žižek poświęca temu sposobowi
gospodarowania cały dość długi rozdział, nawiązujący w tytule i treści do
określenia „kapitalizm kulturowy”, ukutego przez Jeremy Rifkina. Napomykając o
bezwzględnej eksploatacji przyrody i niszczeniu naturalnych społeczności przez
gospodarkę rynkową, skupia uwagę na proteście ekologów jako swoistym stylu
życia, który niczego nie zmienia. Przypomniawszy o wyzysku robotników w trzecim
świecie, odrzuca myśl Rifkina o przeciwstawieniu rynkowi społeczności
obywatelskiej jako rozwiązanie pozorne i śmieszne. Jest to zresztą podejście dla
Žižka typowe – odpowiadanie na propozycje środków zaradczych żartem, paradoksem
lub szyderczym zaprzeczeniem.
Odpowiada tej dekonstruującej postawie myślowej nawyk postrzegania kapitalizmu w
sposób – mimo całej krytyki – ogólnie rzecz biorąc pozytywny, a w każdym razie
nacechowany respektem. Zdaniem Žižka jest to ustrój społeczny „w zasadzie
równościowy, nie znający hierarchicznych podziałów”, czego najlepszy przykład
stanowi giełda, na której może spekulować każdy. Jest to zarazem system niemal
doskonały w swych możliwościach samoobrony: „z definicji ekumeniczny, otwarty,
tolerancyjny, gotów wysłuchać wszystkich” - by im odebrać wszelką możliwość
skutecznego sprzeciwu. Jedyna droga jego modyfikowania prowadzi między polityką
parlamentarną a ruchami protestu typu dzisiejszego antyglobalizmu. Niestety w
tej ogólnikowej diagnozie wyczerpują się pomysły Žižka z zakresu możliwych zmian
na świecie.
Reszta jest pełnym dygresji komentarzem do cudzych teorii i obserwacji. A także
– jak zaznaczono – w tych niewielu miejscach, które zostały poświęcone
lewicowości i socjalizmowi, ich prześmiewczą krytyką. Krytyką powierzchowną i
mimo wyszukanych sformułowań nieoryginalną, by nie rzec prymitywną. Pozostaje to
w zgodzie z całością tekstu, budzącego raz po raz wrażenie przewagi słowa nad
treścią, w sumie jałową i nijaką. Nie zmieniają tej oceny liczne nawiązania do
przemyśleń takich znanych pisarzy i filozofów, jak – poza wspomnianym Rifkinem -
Lukacs, Lacan, Laclau, Eagleton lub – najczęściej przez Žižka cytowany - Badiou.
Zauważmy przy okazji, że są to autorzy nie tylko myślowo oryginalni, lecz i
ważni dla lewicy. Można by powiedzieć złośliwie, że celem autora było stworzenie
książki, której trudno zarzucić, że prowokuje do myślenia wywrotowego, a która
zarazem - dzięki uwzględnianiu tego rodzaju autorytetów, jak też chwytliwemu
tytułowi i kilku innym wydawniczym trickom - przyciągnie uwagę lewicowo
nastawionych czytelników. Nie wykluczone zresztą, że dzięki temu właśnie
sposobowi publikowania jest Žižek tak wielkim ulubieńcem europejskich i
amerykańskich uniwersytetów oraz mediów, chętnie odnotowujących jego prace.
Można też, patrząc życzliwiej, wyrazić przypuszczenie, że o intelektualnych
mankamentach książki zadecydował przyjęty w niej z góry punkt dojścia. Że
mianowicie z założonej na początku niemożności jakiegokolwiek znaczącego wpływu
na obecny świat przyhamowanie twórczej myśli wynikło w sposób naturalny - gdy
jej przedmiotem miały być sprawy tak ściśle związane z działaniem, jak socjalizm
i wymieniona w tytule rewolucja.
Tak czy inaczej, popularność prac Žižka i wielu innych publikacji sięgających do
wątku przełomów politycznych, może być potraktowana jako wyzwanie dla lewicy,
także w Polsce. Mamy również tutaj sporą garść osób zdolnych do napisania
książki, która rzeczywiście, nie tylko na karcie tytułowej, traktuje o ruchach
rewolucyjnych, obecnych i przyszłych. Świadomość niedostatków literatury myślowo
lękliwej może być w tym zadaniu znaczącą pomocą.
Slavoj Žižek, Die Revolution steht bevor. Dreizehn Versuche ueber Lenin,
Suhrkamp Verlag, Frankfurt am Main 2002, Erste Auflage, Originalausgabe (wydanie
oryginalne), s.187.
Jerzy Drewnowski