Teksty pochodzą z FD MLK http://users.nethit.pl/forum/read/fdlbc/3933071/ i http://users.nethit.pl/forum/read/fdlbc/3932884/ . To chyba pierwszy wypadek w historii, by Spartakusowcy pierwsi poinformowali lewicową rodzinkę o walce klasowej, która pośrednio dotyczy polskich robotników. Rzecz co prawda dotyczy emigrantów w Irlandii, tym bardziej więc nas dziwi, że zamiast polskiej sekcji Partii Socjalistycznej (GPR, która w końcu jest organizatorem akcji sozonowi http://ps.syndykalista.org/ ) pierwsi o sprawie napisali "sympatycy i zwolennicy" MLK.
Irlandzkie związki pokazują swą siłę
Złajdaczony układ z Irlandzkimi Promami
Przedruk z: Workers Hammer nr 193, zima 2005-2006 r.
DUBLIN, 15 GRUDNIA. - Piątek 9 grudnia widział największy od
dziesięcioleci pokaz siły związków zawodowych w Irlandii, ze 150 tysiącami
demonstrującymi ogółem w całym kraju, 100 tysiącami w samym Dublinie. Członkowie
związków okazali siłę na znak poparcia dla robotników Irlandzkich Promów, którzy
przez trzy tygodnie okupowali dwa statki w Pembroke Dock i Holyhead,
przeszkodziwszy usiłowaniu spółki, by siłą usunąć największą irlandzką załogę i
zastąpić ją imigranckimi robotnikami, którym płacono by połowę irlandzkiej płacy
minimalnej. Dostarczając przebłysku ogromnej potencjalnej potęgi, którą mają
związki, by doprowadzić do miażdżącego zatrzymania systemu kapitalistycznego,
robotnicy masowo porzucali pracę, by demonstrować na znak solidarności z załogą
promów, co przerodziło się faktycznie w solidarnościową akcję strajkową. W
Dublinie linie autobusowe zostały zamknięte, praca LUAS i DART [kolei
wąskotorowych i podmiejskich] poważnie ograniczona, tak samo jak przejazdy
pociągów CIE i Bus Eireann, a robotnicy centrum dystrybucji Tesco w Tallaght
strajkowali. Wśród licznych kontyngentów związkowych byli robotnicy z budów
(irlandzcy i polscy); robotnicy z portu lotniczego w Dublinie, nauczyciele,
robotnicy pocztowi-których kierownictwo związkowe dopiero co zgodziło się na
parszywy układ, oparty na "zmianach w metodach pracy"-i nawet grupa
umundurowanych pilotów z notorycznie antyzwiązkowych linii lotniczych Ryanair.
Marsz był ekstremalnie popularny - związkowe transparenty były oklaskiwane przez
ludzi stojących wzdłuż jego trasy.
Nasz apel do ruchu związkowego, by organizował imigrantów i walczył o pełne
prawa obywatelskie dla nich, został bardzo dobrze przyjęty: robotnicy chapnęli
ponad 500 egzemplarzy ulotki Spartakusowskiej Grupy Irlandii (przedrukowanej na
str. 12), i towarzysze sprzedali dobrze ponad 100 gazet. W jasnym potwierdzeniu
proletariackiego internacjonalizmu na demonstracji były reprezentowane związki
zawodowe z W. Brytanii, Łotwy, Polski, Czech i Litwy. Mimo to gazety takie jak
irlandzka Sunday Tribune z 11 grudnia 2005 r. próbowały implikować, że irlandzcy
robotnicy są głównie motywowani przez antyimigrancki rasizm, twierdząc że:
"Połowa irlandzkich robotników wierzy, iż imigranci mają negatywny wpływ na
gospodarkę, redukują przeciętne płace i odbierają miejsca pracy rdzennym
pracownikom". Lecz związkowe znaki i transparenty na demonstracji opowiedziały
inną historię. Związek Budowlanych i Prac Pokrewnych niósł plakaty, na których
można było przeczytać: "Robotnicy irlandzcy i imigranccy - jeden związek, jedna
walka", a robotnicy pocztowi nieśli plakaty stwierdzające jasno: "Powiedz NIE
rasizmowi". Trujący nacjonalizm był wyrażony na demonstracji - na plakatach
Irlandzkiej Partii Pracy, które głosiły: "Irlandzka bandera dla irlandzkich
promów". Irlandzka bandera jest flagą irlandzkiej burżuazji, wroga klasowego!
Związki muszą się odważyć na walkę klasową o płace w pełnej wysokości i
związkowe warunki pracy dla wszystkich, włącznie z imigrantami! Walka przeciwko
labourzystowskiemu nacjonalizmowi jest najważniejsza dla naszej walki o
zbudowanie rewolucyjnej partii robotniczej.
W ciągu tygodnia od tego ogromnego przeglądu potencjału potęgi związkowej
kierownictwo związku SIPTU zgodziło się było na sprzedajny układ, który nie
zapewnił pełnych związkowych płac dla imigrantów. Irlandzkie Promy zgodziły się
płacić imigrantom ustawową irlandzką płacę minimalną 7,65 euro za godzinę
(podczas gdy początkowo oferowały 3,60), lecz będą kontynuowały przyciąganie
osób trzecich do wykonywania prac załogi, co oznacza że będą zdolne do
zastępowania uzwiązkowionej załogi nie uzwiązkowioną siłą roboczą. Ze swej
strony biurokracja związkowa w sposób oburzający zgodziła się na wiążący
arbitraż na trzy lata, co w efekcie oznacza klauzulę "żadnych strajków".
Biurokrata z SIPTU Brendan Hayes wyciąga na wierzch fakt, że porozumienie
oznacza, iż "narażeni na ciosy imigranccy marynarze mają ochronę irlandzkiego
prawa" i że "osiągnięte zostało ramowe porozumienie, które będzie prawnie
chroniło wszystkich pracowników, niezależnie od bandery, pod jaką spółka
rejestruje swe statki" (oświadczenie SIPTU z 14 grudnia 2005 r.) Socjalistyczna
Partia Robotnicza powitała z zadowoleniem ten złajdaczony układ, i bezmyślnie
powtarzała linię biurokracji, że ustawa będzie gwarantować uczciwy układ dla
robotników, mówiąc iż "prawnie wiążący kontrakt gwarantuje warunki pracy
wszystkich robotników promów irlandzkich" (brytyjski Socialist Worker, 17
grudnia 2005 r.)
Pojęcie, że ustawy irlandzkiego państwa kapitalistycznego będą chronić
robotników - imigranckich czy irlandzkich - jest śmiertelnym złudzeniem,
odciętym z tej samej tkaniny, co mit, że może istnieć "partnerstwo" między
robotnikami, kapitalistami i rządem. Demonstracja z 9 grudnia pokazuje, że
robotnicy w Irlandii są śmiertelnie chorzy z powodu utrzymywania niskich płac
przez układy "partnerstwa", które były narzędziami utrzymywania pokoju
klasowego, podczas gdy kapitaliści otrzymują ładne zyski. Biurokracja
wykorzystuje grożenie związkową potęgą do układania się o jakichkolwiek
ustępstwach, jakie przyzna klasa kapitalistyczna w tych ramach, które gwarantują
jej zyski. Tym, co jest potrzebne, nie jest negocjowanie lepszego układu o
"partnerstwie", lecz złamanie tych politycznych ram reformizmu. Klasa robotnicza
potrzebuje tego rodzaju kierownictwa, które jest oparte na zrozumieniu, że
jedyna droga obrony i postępu praw ludu pracującego prowadzi przez odważenie się
na walkę klasową przeciwko kapitalistom i kapitalistycznemu państwu. My walczymy
o partię rewolucyjną, budowaną w toku takich walk, których kulminacją musi być
rewolucja socjalistyczna.
Związki muszą organizować imigranckich robotników!
O płace i zasiłki dla imigrantów w pełnej wysokości!
O strajki solidarnościowe, by obronić członków załogi, okupujących Irlandzkie
Promy! Precz z "partnerstwem" i wszelką kolaboracją klasową!
Przedruk z: Workers Hammer nr 193, zima 2005-2006 r.
Poniższa ulotka została opublikowana 7 grudnia 2005 r. przez
Spartakusowską Grupę Irlandii, sekcję Międzynarodowej Ligi Komunistycznej.
Irlandzkie Promy wypowiedziały wojnę swym robotnikom i całemu ruchowi
robotniczemu, gdy posłały "personel bezpieczeństwa" na pokładzie swych statków w
Holyhead i Pembroke w celu siłowego zastąpienia załogi imigranckimi robotnikami
z Europy Wschodniej, którym będą płacone żałosne pensje. Donoszą, że szwadrony
"bezpieczeństwa" spółki, wynajęte rzezimieszki, obejmują byłych członków armii,
przemyconych na pokład w cywilnym ubraniu i ujętych na monitorach CCTV,
przebierających się w ubrania w stylu wojskowym, powodując żeby robotnicy bali
się "ataku terrorystycznego". Ten oburzający atak spotkał się z odważną
odpowiedzią oficerów statków i członków załogi z SIPTU, niektórzy z nich
zabarykadowali się w dyspozytorniach statków. Łodzie spółki obecnie nie pływają.
Dokerzy w Rosslare odmówili obsługiwania jej statków, a sztab urzędników SIPTU w
Irlandzkich Promach również głosował za akcją strajkową, by wesprzeć swych
walczących współrobotników. Członkowie SIPTU i SUI: teraz jest czas, by
strajkować w Irlandzkich Promach! Brońmy okupujących członków załogi! Od
związków w całej Europie, takich jak brytyjski RMT, napłynęły ważne oświadczenia
o poparciu. Jest pilna potrzeba akcji solidarnościowej: dokerzy nie powinni
przepuszczać żadnych towarów Irlandzkich Promów; robotnicy [promowi] Steny
powinni walczyć wraz ze swymi oblężonymi towarzyszami związkowymi.
Odwaga tych robotników w okupowaniu statków jest w silnym kontraście wobec
tchórzostwa biurokratów związków zawodowych SIPTU i ICTU, którzy zwrócili się do
z prośbą do rządu i rady dyrektorów Irlandzkich Promów o interwencję w imieniu
robotników. Ta małoduszna postawa jest wytworem perspektywy politycznej
wierchuszki związków zawodowych, która jest oparta nie na perspektywie walki
klasowej, lecz kolaboracji klasowej (czy "partnerstwa") między pracą a
kapitałem. Tym, co jest potrzebne, jest walka klasowa przeciwko kapitalistom,
która jest zaprzęgnięta do budowania jedności klasy robotniczej w walce. Jest
pilna potrzeba organizowania imigranckich robotników w związkach i walki o płace
i zasiłki w pełnej wysokości dla wszystkich imigrantów. Absurdem jest poleganie
na państwie kapitalistycznym, by interweniowało, żeby "chronić" robotników;
państwo składa się głównie z policji, armii i systemu więzień i jest represyjnym
narzędziem rządów klasy kapitalistycznej. O polityczną niezależność klasy
robotniczej! O kierownictwo związków przywiązane do walki klasowej! Równa płaca
za równą pracę! O pełne prawa obywatelskie dla wszystkich imigrantów!
Gdyby kampania Irlandzkich Promów na rzecz zastąpienia ich 543 robotników
imigranckimi robotnikami z Europy Wschodniej zarabiającymi 3,60 euro za godzinę
odniosła sukces, ustanowiłaby precedens dla niszczenia związków i masowego
zwalniania robotników oraz zastępowania ich tańszą siłą roboczą. Mimo zaprzeczeń
spółki jest ona wysoce rentowna: Irlandzka Grupa Kontynentalna, której częścią
są Irlandzkie Promy, w zeszłym roku zgarnęła 26 milionów euro zysku. Szczególna
jadowitość kampanii Irlandzkich Promów została skrytykowana przez IKBP
[Irlandzką Konfederację Biznesu i Pracodawców] i Bertiego Aherna, który nazwał
ich działania "niezręcznymi" (Irish Independent, 28 listopada). Lecz irlandzka
burżuazja niecierpliwie czeka rozstrzygnięcia tego konfliktu, jako że zwycięstwo
Irlandzkich Promów dałoby impet całemu atakowi na ruch robotniczy.
Wzrost arogancji burżuazji jest konsekwencją ostatniego rozszerzenia UE, z dużą
pulą taniej siły roboczej, którą ono dostarczyło, i 18 lat "partnerstwa
społecznego", które widziały zmniejszanie się liczebności związków oraz ataki na
płace i warunki pracy robotników, które pozostały bez reakcji. Lecz jak zostało
wykazane przez raptowne zamknięcie działalności Irlandzkich Promów, proletariat
wciąż ma straszną potęgę społeczną. Ta potęga musi zostać puszczona w ruch.
Irlandzkie Stowarzyszenie Eksporterów już zaczęło beczeć o potencjalnym
uszczerbku, który konflikt na promach może spowodować w eksporcie Irlandii,
który jest wart 48 mld euro rocznie. Irlandzkie Promy wywożą około 25 procent
tych towarów.
Inne konflikty, takie jak ostatnie ataki na CWU [robotników pocztowych] ze
strony An Post, podkreślają że obecny czas jest decydujący dla oporu klasy
robotniczej przeciwko kapitalistom. Protest zorganizowany 3 listopada w Dublinie
w solidarności z robotnikami Irlandzkich Promów, kiedy 10 tys. robotników wyszło
na ulice, wykazał istnienie szerszego poparcia dla znajdujących się w trudnej
sytuacji marynarzy. Robotnicy w innych sektorach gospodarki - budownictwie,
usługach, fabrykach - rozumieją, że jeśli spółka zwycięży, oni wkrótce staną w
obliczu takiego samego traktowania.
Biurokracja związkowa pozostaje oddana konceptowi "Partnerstwa Społecznego".
Jest to tradycja reformizmu Partii Pracy, która utrzymuje, że klasa robotnicza
musi współpracować z kapitalistami i ograniczać swoje walki do tego, co jest "w
interesie narodowym". Przewodniczący SIPTU Jack Ó Connor wciąż wyśpiewuje
pochwały procesu "partnerstwa", twierdząc że obwieścił on "najbardziej znaczące
rozszerzenie standartów życiowych ludu pracującego w historii państwa" (An
Phoblacht, 24 listopada). Mick Ó Reilly z ATGWU jest bardziej krytyczny wobec
"partnerstwa", ale wciąż argumentuje: "Debata toczy się naprawdę nie o tym, czy
powinniśmy uprawiać Partnerstwo Społeczne, ale z kim" (tamże). Ó Reilly jest
krytyczny wobec sojuszu Partii Pracy z burżuazyjną Jednością Celtycką, lecz
wygląda sformowania koalicji z bardziej "lewicowymi" siłami
drobnomieszczańskimi, możliwie obejmującymi Sinn Fein i Zielonych. Żadna z tych
partii nie jest częścią ruchu robotniczego. Taka formacja wciąż byłaby frontem
ludowym, to jest sojuszem między reformistyczną partią robotniczą a otwarcie
burżuazyjnymi partiami, gdzie interesy klasy robotniczej są składane na ołtarzu
własności prywatnej.
Chociaż wielu robotników sprzeciwia się odnowieniu "partnerstwa",
rozpowszechnione są złudzenia co do działania Sądu Pracy w imieniu klasy
robotniczej. Sąd Pracy, jako część państwa kapitalistycznego, jest
wykorzystywany przez burżuazję do przedstawiania pretensji na "neutralność" i
ukrywania przez to rzeczywistości tej jadowitej dyktatury klasy burżuazyjnej.
Żadnych złudzeń co do Sądu Pracy!
Ekspansja UE a zniszczenie ZSRR
Kluczowym składnikiem dla zrozumienia obecnej sytuacji jest
seria kapitalistycznych kontr-rewolucji, które przeszły przez Europę Wschodnią i
Związek Radziecki między rokiem 1989 a 1992. W Polsce na przykład zniszczenie w
latach 1989-90 zdeformowanego państwa robotniczego przez kontr-rewolucję
kierowaną przez Solidarność rozerwało społeczeństwo i przyczyniło się do
zubożenia społecznego. Wśród innych rzeczy dalsza ekspansja imperialistycznego
bloku handlowego UE w byłych zdeformowanych państwach robotniczych Europy
Wschodniej dostarczyła europejskiej burżuazji ogromną dostawę prawdziwie taniej
wykwalifikowanej siły roboczej. To jest sytuacja, z której krwiopijcy tacy jak
ci z Irlandzkich Promów niecierpliwie chcą wyciągać korzyści. My trockiści z
Międzynarodowej Ligi Komunistycznej, inaczej niż ci samozwańczy "socjaliści"
tacy jak Partia Socjalistyczna i Socjalistyczna Partia Robotnicza, które
popierały zniszczenie Związku Radzieckiego i zdeformowanych państw robotniczych,
walczyliśmy do końca, by mobilizować klasę robotniczą w obronie zdobyczy, które
te państwa ucieleśniały.
Wydarzenia w Irlandzkich Promach pokazują, że dla związków zawodowych niezbędna
jest obrona i organizacja najbardziej narażonej na ciosy, imigranckiej sekcji
proletariatu, która jest powiązana z walką o utrzymanie ich własnego istnienia
jako skutecznej siły. Po prostu tak jak Karol Marks podkreślał, że brytyjscy
robotnicy muszą walczyć o równe prawa dla irlandzkich imigrantów w W. Brytanii,
tak również muszą irlandzcy robotnicy walczyć o równe prawa dla swych
imigranckich braci i sióstr.
Waga tego została ukazana przez sprawę główne tureckich robotników budowlanych z
GAMA. Tym robotnikom, zatrudnionym przez turecką spółkę pracującą na kontraktach
państwowych, płacono absolutnie grosze (około 2 euro za godzinę), podczas gdy
spółka wypompowywała około 40 mln euro na tajne konta w holenderskim banku. Po
prostu tak samo jak w Irlandzkich Promach, była to sprawka burżuazji próbującej
wykorzystywać imigranckich robotników do wymuszenia obniżenia płac. Oburzające
jest, że kierownictwo związkowe nie zorganizowało walki klasowej, obrony tych
robotników. Mimo to kampania upublicznienia sprawy tych robotników odniosła
pewien sukces, co nie najmniej znaczące, dzięki ich wyróżnianiu się na
protestach 1 Maja 2005 r., kiedy około 500 robotników GAMA maszerowało pod
sztandarem SIPTU. Jeśłi klasa robotnicza nie podejmie obrony imigranckich
robotników i kapitaliści odniosą sukces w swej obecnej kampanii, to mogłoby
prowadzić do wzrostu prawdziwie złowieszczych sił, włącznie z faszystami.
Potrzebujemy rewolucyjnej partii robotniczej!
Rewolucjoniści walczą, by związki zwalczały rasizm, by
organizowały imigrantów i podejmowały walkę o ich pełne prawa obywatelskie.
Chociaż Partia Socjalistyczna demaskowała straszne warunki pracy robotników
GAMA, polityczna strategia jej kampanii przeciwnie, była oparta na złajdaczonych
apelach do państwa burżuazyjnego. Na przykład deputowany z Partii
Socjalistycznej Joe Higgins pytał: "Czy premier od dziś przeciwstawi się Gamie i
zapewni, że ten skandal skończy się niezwłocznie?" i argumentował, że: "Rząd
musi odpowiedzieć na oczekiwania, że całemu ludowi pracującemu będzie się działa
sprawiedliwość" (konferencja prasowa Partii Socjalistycznej z 27 kwietnia 2005
r.) Nie dziwota, że Partia Socjalistyczna powitała z zadowoleniem przekazanie
sprawy GAMA do Sądu Pracy, to jest do zinstytucjonalizowanego mechanizmu
kolaboracji klasowej.
Socjalistyczna Partia Robotnicza przedstawia sobą po prostu inną wersję tej
samej labourzystowskiej polityki naciskania na kapitalistyczny rząd. Typowy dla
SWP artykuł w sprawie Irlandzkich Promów, napisany przez Kierana Allena,
argumentował że "Rozwiązania nie przyjdą ze "skomplikowanych" dyskusji prawnych
kierowanych przez adwokatów - lecz z mobilizacji i akcji dziesiątków tysięcy
robotników". Lecz dla Allena celem takich mobilizacji powinno być dla robotników
narzucenie swojej woli "swojemu" rządowi: jedynie przez wykorzystanie "potęgi
ludu każdy irlandzki rząd będzie zmuszony nastawić się przeciw tym samym
korporacjom, które pociągają za jego sznurki (Socialist Worker, 26
października-10 listopada 2005 r.) Lecz niemożliwe jest dla robotników
wykorzystać kapitalistyczny rząd przeciwko klasie kapitalistycznej.
My stoimy wprost po stronie innej tradycji. Tym, co jest niezbędne, jest partia
rewolucyjna, która podtrzymuje polityczną niezależność klasy robotniczej - która
nie pełza przed kapitalistami i ich państwem ani ich nie błaga, lecz polega na
potędze i niezależnej organizacji ludu pracującego. Taka partia będzie działała
jako trybun ludu przez walkę przeciwko wszelkim formom kapitalistycznego ucisku:
będzie walczyła o wyzwolenie kobiet, o prawa imigrantów, o obronę Cyganów, o
równe prawa dla gejów. Taka partia będzie dążyła do naśladowania partii
bolszewickiej, która doprowadziła klasę robotniczą do władzy w rewolucji
październikowej z 1917 r., zmiatając z powierzchni ziemi przegniłą budowlę
burżuazyjnych rządów i ustanawiając państwo robotnicze. Przyłącz się do nas w
walce o zbudowanie takiej partii!