Teksty pochodzą z 6 tomu dzieł Stalina, Książka i Wiedza, Warszawa 1951, strony 55-60, 61-73. Jak to się dzisiaj mówi tekst jest hardcorowy i trudno przeczytać choć jeden akapit, bez wybuchów śmiechu. Ponieważ jednak często się te teksty cytuje - to pora wreszcie je opublikować.


J.W. Stalin

Na zgon Lenina

Przemówienie na II Wszechzwiązkowym Zjeździe Rad 26 stycznia 1924 r.

 

Towarzysze! My, komuniści, jesteśmy ludźmi szczególnego pokroju. Skrojeni jesteśmy ze szczególnego materiału. Jesteśmy tymi, którzy stanowią armię wielkiego stratega proletariackiego, armię towarzysza Lenina. Nie ma nic chlubniejszego ponad zaszczyt należenia do tej armii. Nie ma nic chlubniejszego ponad miano członka partii, której założycielem i kierownikiem jest towarzysz Lenin. Nie każdemu jest dane być członkiem takiej partii. Nie każdemu jest dane znieść trudności i burze związane z przynależnością do takiej partii. Synowie klasy robotniczej, synowie nędzy i walki, synowie niesłychanych cierpień i bohaterskich wysiłków - oto kto przede wszystkim powinien być członkiem takiej partii. Oto dlaczego partia leninowców, partia komunistów zwie się zarazem partią klasy robotniczej.

ODCHODZĄC OD NAS NAKAZAŁ NAM TOWARZYSZ LENIN WYSOKO DZIERŻYĆ WIELKIE MIANO CZŁONKA PARTII 1 STRZEC JEGO CZYSTOŚCI. PRZYSIĘGAMY CI, TOWARZYSZU LENINIE, ŻE Z HONOREM WYKONAMY TEN TWÓJ NAKAZ!

25 lat piastował towarzysz Lenin naszą partię i wy-piastował ją na najsilniejszą i najbardziej zahartowaną w świecie partię robotniczą. Ciosy caratu i jego siepaczy, wściekłość burżuazji i obszarników, zbrojne napady Kołczaka i Denikina, zbrojna interwencja Anglii i Francji, łgarstwa i oszczerstwa stugębnej prasy burżuazyjnej - wszystkie te skorpiony spadały stale w ciągu ćwierćwiecza na głowę naszej partii. Ale partia nasza stała jak opoka odpierając niezliczone ciosy wrogów i prowadząc klasę robotniczą naprzód, ku zwycięstwu. W zaciętych walkach partia nasza wykuła jedność i zwartość swych szeregów. Dzięki jedności i zwartości osiągnęła zwycięstwo nad wrogami klasy robotniczej.

ODCHODZĄC OD NAS NAKAZAŁ NAM TOWARZYSZ LENIN STRZEC JAK ŹRENICY OKA JEDNOŚCI NASZEJ PARTII. PRZYSIĘGAMY CI, TOWARZYSZU LENINIE, ŻE WYKONAMY Z HONOREM RÓWNIEŻ I TEN TWÓJ NAKAZ!

Ciężka nie do zniesienia jest dola klasy robotniczej. Bolesne i ciężkie są cierpienia mas pracujących. Niewolnicy i właściciele niewolników, poddani i panowie, chłopi i obszarnicy, robotnicy i kapitaliści, ciemiężeni i ciemięzcy - taki to układ miał świat od wieków, takim pozostaje i teraz w olbrzymiej większości krajów. Dziesiątki i setki razy w ciągu wieków usiłowały masy pracujące zrzucić z karku ciemięzców i stać się panami swego losu. Ale za każdym razem rozbite i pohańbione musiały odstąpić, tając w duszy poczucie krzywdy i upokorzenie, nienawiść i rozpacz i wznosząc wzrok ku nieznanym niebiosom, gdzie spodziewały się znaleźć wybawienie. Kajdany niewoli pozostawały nietknięte albo też następowała zmiana starych kajdan na nowe, równie ciężkie i upokarzające. Jedynie w naszym kraju udało się ujarzmionym i uciemiężonym masom pracującym zrzucić z karku panowanie obszarników i kapitalistów i ustanowić na jego miejsce panowanie robotników i chłopów.

Wy wiecie, towarzysze, i przyznaje to obecnie cały świat, że tą tytaniczną walką kierował towarzysz Lenin i jego partia. Wielkość Lenina na tym właśnie przede wszystkim polega, że stworzywszy Republikę Rad wykazał przez to w praktyce uciemiężonym masom całego świata, że nadzieja na wybawienie nie jest stracona, że panowanie obszarników i kapitalistów nie jest długotrwałe, że królestwo pracy można stworzyć wysiłkiem samych mas pracujących, że królestwo pracy należy stworzyć na ziemi, a nie w niebie. Wzniecił on tym w sercach robotników i chłopów całego świata nadzieję wyzwolenia. Tym właśnie tłumaczy się fakt, że imię Lenina stało się dla pracujących i wyzyskiwanych mas najukochańszym imieniem.

ODCHODZĄC OD NAS NAKAZAŁ NAM TOWARZYSZ LENIN STRZEC I UMACNIAĆ DYKTATURĘ PROLETARIATU. PRZYSIĘGAMY CI, TOWARZYSZU LENINIE. ŻE NIE BĘDZIEMY SZCZĘDZILI SWYCH SIŁ, ABY WYKONAĆ Z HONOREM RÓWNIEŻ I TEN TWÓJ NAKAZ!

Dyktatura proletariatu powstała w naszym kraju na gruncie sojuszu robotników i chłopów. Jest to pierwsza i najgłębsza podwalina Republiki Rad. Bez takiego sojuszu robotnicy i chłopi nie mogliby zwyciężyć kapitalistów i obszarników. Robotnicy nie mogliby rozgromić kapitalistów bez poparcia chłopów. Chłopi nie mogliby rozgromić obszarników bez kierownictwa robotników, świadczą o tym całe dzieje wojny domowej w naszym kraju. Ale walka o umocnienie Republiki Rad nie jest jeszcze bynajmniej skończona - przybrała ona tylko nową postać. Poprzednio sojusz robotników i chłopów miał postać sojuszu wojennego, był bowiem skierowany przeciw Kołczakowi i Denikinowi. Obecnie sojusz robotników i chłopów powinien przybrać postać współpracy gospodarczej między miastem a wsią, między robotnikami a chłopami, gdyż jest skierowany przeciw kupcowi i kułakowi, gdyż ma na celu wzajemne zaopatrywanie chłopów i robotników we wszystko, co niezbędne. Wiecie, że nikt nie realizował tego zadania z taką uporczywością, jak tow. Lenin.

ODCHODZĄC OD NAS NAKAZAŁ NAM TOWARZYSZ LENIN WZMACNIAĆ ZE WSZYSTKICH SIŁ SOJUSZ ROBOTNIKÓW I CHŁOPÓW. PRZYSIĘGAMY CI, TOWARZYSZU LENINIE, ŻE WYKONAMY Z HONOREM RÓWNIEŻ I TEN TWÓJ NAKAZ!

Drugą podwaliną Republiki Rad jest sojusz mas pracujących narodów naszego kraju. Rosjanie i Ukraińcy, Baszkirzy i Białorusini, Gruzini i Azerbajdżanie, Ormianie i Dagestańczycy, Tatarzy i Kirgizi, Uzbecy i Turkmeni - wszyscy są jednakowo zainteresowani w umocnieniu dyktatury proletariatu. Nie tylko dyktatura proletariatu chroni te narody przed kajdanami i uciskiem, lecz również narody te swym bezgranicznym oddaniem Republice Rad, swą gotowością do poświęceń dla niej chronią naszą republikę przed knowaniami i wypadami wrogów klasy robotniczej. Oto dlaczego towarzysz Lenin mówił nam nieustannie o konieczności dobrowolnego związku narodów naszego kraju, o konieczności ich braterskiej współpracy w ramach Związku Republik.

ODCHODZĄC OD NAS NAKAZAŁ NAM TOWARZYSZ LENIN WZMACNIAĆ I ROZSZERZAĆ ZWIĄZEK REPUBLIK. PRZYSIĘGAMY CI, TOWARZYSZU LENINIE, ŻE WYKONAMY Z HONOREM RÓWNIEŻ I TEN TWÓJ NAKAZ!

Trzecią podwaliną dyktatury proletariatu jest nasza Armia Czerwona, nasza Flota Czerwona. Lenin niejednokrotnie mówił nam, że okres wytchnienia, któryśmy wywalczyli od państw kapitalistycznych, może się okazać krótkotrwały. Lenin wskazywał nam niejednokrotnie, że umocnienie Armii Czerwonej i polepszenie jej stanu jest jednym z najważniejszych zadań naszej partii. Wydarzenia związane z ultimatum Curzona i kryzysem w Niemczech potwierdziły raz jeszcze, że Lenin, jak zawsze, miał słuszność. Przysięgnijmy więc, towarzysze, że nie będziemy szczędzili sił, aby wzmocnić naszą Armię Czerwoną, naszą Flotę Czerwoną!

Olbrzymią opoką wznosi się nasz kraj otoczony oceanem państw burżuazyjnych. Fala za falą uderza weń, grożąc zatopieniem i skruszeniem. A opoka stoi wciąż niezachwianie. Na czym polega jej siła? Nie tylko na tym, że kraj nasz opiera się na sojuszu robotników i chłopów, że uosabia sojusz wolnych narodowości, że broni go potężna dłoń Armii Czerwonej i Floty Czerwonej. Potęga naszego kraju, jego moc, jego trwałość polega na tym, że znajduje głęboką sympatię i niezachwiane poparcie w sercach robotników i chłopów całego świata. Robotnicy i chłopi całego świata pragną zachować Republikę Rad jako strzałę puszczoną w obóz wrogów celną ręką towarzysza Lenina, jako ostoję swych nadziei na wyzwolenie z ucisku i wyzysku, jako niezawodną gwiazdę przewodnią wskazującą im drogę ku wyzwoleniu. Pragną ją zachować i nie pozwolą jej zburzyć obszarnikom i kapitalistom. Na tym polega nasza siła. Na tym polega siła mas pracujących wszystkich krajów. Na tym też polega słabość burżuazji całego świata.

Lenin nigdy nie uważał Republiki Rad za cel sam w sobie. Uważał ją zawsze za ogniwo niezbędne do wzmożenia ruchu rewolucyjnego w krajach Zachodu i Wschodu, za ogniwo niezbędne do ułatwienia masom pracującym całego świata zwycięstwa nad kapitałem. Lenin wiedział, że tylko takie pojmowanie jest słuszne nie tylko z międzynarodowego punktu widzenia, ale i z punktu widzenia zachowania samej Republiki Rad. Lenin wiedział, że jedynie w ten sposób można zapalić serca ludzi pracy całego świata do decydujących walk o wyzwolenie. Oto dlaczego ten najgenialniejszy z genialnych wodzów proletariatu nazajutrz po stworzeniu dyktatury proletariatu założył fundament Międzynarodówki robotników. Oto dlaczego nieustannie rozszerzał i wzmacniał związek mas pracujących całego świata - Międzynarodówkę Komunistyczną.

Byliście w ciągu tych dni świadkami pielgrzymki dziesiątków i setek tysięcy ludzi pracy do trumny towarzysza Lenina. Ujrzycie niebawem pielgrzymkę przedstawicieli milionów ludzi pracy do grobu towarzysza Lenina. Możecie być pewni, że za przedstawicielami milionów pociągną przedstawiciele dziesiątków i setek milionów ze wszystkich krańców świata, by dać świadectwo temu, że Lenin był wodzem nie tylko rosyjskiego proletariatu, nie tylko robotników Europy, nie tylko kolonialnego Wschodu, ale całego świata pracy na kuli ziemskiej.

ODCHODZĄC OD NAS NAKAZAŁ NAM TOWARZYSZ LENIN WIERNOŚĆ ZASADOM MIĘDZYNARODÓWKI KOMUNISTYCZNEJ. PRZYSIĘGAMY CI, TOWARZYSZU LENINIE, ŻE NIE BĘDZIEMY SZCZĘDZILI SWEGO ŻYCIA, BY UMACNIAĆ I ROZSZERZAĆ ZWIĄZEK MAS PRACUJĄCYCH CAŁEGO   ŚWIATA   -   MIĘDZYNARODÓWKĘ   KOMUNISTYCZNĄ!

"Prawda" nr 23, 30 stycznia 1924 r.

 

J.W. Stalin

O Leninie

Przemówienie na akademii słuchaczy Kursów Kremlowskich

28 stycznia 1924 r.

 

Towarzysze! Powiedziano mi, że urządziliście tu wieczór wspomnień o Leninie i że zaproszony zostałem na ten wieczór w charakterze jednego z referentów. Sądzę, że wygłoszenie szczegółowego referatu o działalności Lenina nie jest konieczne. Uważam, że lepiej byłoby ograniczyć się do przytoczenia szeregu faktów charakteryzujących niektóre właściwości Lenina jako człowieka i jako działacza. Być może, że między tymi faktami nie będzie wewnętrznego związku, ale nie może to mieć decydującego znaczenia, gdy chodzi o wyrobienie sobie ogólnego pojęcia o Leninie. W każdym razie nie mam obecnie możności dać wam więcej ponad to, com wyżej zapowiedział.

 

ORZEŁ GÓRSKI

 

Po raz pierwszy poznałem się z Leninem w roku 1903. Co prawda była to znajomość nie osobista, lecz zaoczna, oparta na wymianie listów. Ale zostawiła ona niezatarte wrażenie, które nie opuszczało mnie przez cały czas mej pracy w partii. Byłem wówczas na Syberii, na zesłaniu. Zaznajomienie się z działalnością rewolucyjną Lenina z końca lat dziewięćdziesiątych, a zwłaszcza po roku 1901, po wydaniu "Iskry", dało mi przekonanie, że w osobie Lenina mamy człowieka niezwykłego. Nie był on wówczas w moich oczach zwykłym kierownikiem partii, był jej faktycznym twórcą, ponieważ jedynie on rozumiał wewnętrzną istotę i palące potrzeby naszej partii. Kiedy porównywałem go z pozostałymi kierownikami naszej partii, zdawało mi się ciągle, że współtowarzysze Lenina - Plechanow, Martow, Akselrod  i inni - stoją niżej od Lenina o całą głowę, że Lenin w porównaniu z nimi nie jest po prostu  jednym z kierowników, lecz kierownikiem wyższego  typu,  orłem  górskim  nie znającym bo jaźni w walce i śmiało prowadzącym partię naprzód po niezbadanych drogach rosyjskiego ruchu rewolucyjnego. Wrażenie to tak głęboko wryło mi się w duszę, że odczułem potrzebę podzielenia się nim z jednym z mych bliskich przyjaciół, przebywającym wówczas na emigracji; domagałem się jego opinii. Po pewnym czasie, znajdując się już na zesłaniu na Syberii - było to pod koniec roku 1903 - otrzymałem od mego przyjaciela entuzjastyczną odpowiedź i prosty, lecz niezwykle treściwy list Lenina, którego, jak się okazało, mój przyjaciel zapoznał z treścią mego listu. List Lenina był stosunkowo krótki, lecz zawierał śmiałą, nieustraszoną krytykę praktycznej działalności naszej partii i niezwykle jasne i zwięzłe wyłuszczenie całego planu pracy partii na najbliższy okres. Tylko Lenin umiał o najbardziej zawikłanych sprawach pisać tak prosto i jasno, tak zwięźle i śmiało, gdy każde zdanie nie mówi, lecz po prostu strzela. Ten prosty i śmiały list jeszcze bardziej upewnił mnie w przekonaniu, że w osobie Lenina mamy orła górskiego naszej partii. Nie mogę sobie wybaczyć, że ten list Lenina, jak również wiele innych listów, zwyczajem starego konspiratora, spaliłem. Od tego czasu zaczęła się moja znajomość z Leninem.

 

SKROMNOŚĆ

 

Po raz pierwszy spotkałem się z Leninem w grudniu 1905 r. na konferencji bolszewików w Tammerforsie (w Finlandii). Spodziewałem się ujrzeć orła górskiego naszej partii, wielkiego człowieka, wielkiego nie tylko pod względem politycznym, ale, że tak powiem, również i pod względem fizycznym, Lenin bowiem przybierał w mojej wyobraźni postać olbrzyma, postawnego i okazałego. Jakież było moje rozczarowanie, kiedym ujrzał człowieka całkiem zwykłego, wzrostu niżej średniego, niczym, dosłownie niczym nie różniącego się od zwykłych śmiertelników...

Przyjęte jest, że "wielki człowiek" winien się zazwyczaj spóźniać na zebrania, aby członkowie zebrania z biciem serca oczekiwali jego zjawienia się, przy czym przed zjawieniem się "wielkiego człowieka" uczestnicy zebrania uprzedzają: "tss... ciszej... idzie". Ta ceremonia nie wydawała mi się zbyteczna, gdyż imponuje ona, wzbudza szacunek. Jakież było moje rozczarowanie, kiedy dowiedziałem się, że Lenin przybył na zebranie wcześniej niż delegaci i gdzieś w jakimś kącie prowadzi najzwyczajniej w świecie rozmowę, najzwyklejszą rozmowę z najzwyklejszymi delegatami konferencji. Nie ukrywam, że wydało mi się to wówczas do pewnego stopnia naruszeniem pewnych nieodzownych zasad.

Dopiero później zrozumiałem, że ta prostota i skromność Lenina, to dążenie do tego, by nie zwracać na siebie uwagi, a w każdym razie, by nie rzucać się w oczy i nie podkreślać swego wysokiego stanowiska - że rys ten jest jedną z najsilniejszych stron Lenina jako nowego wodza nowych mas, prostych i zwykłych mas najgłębszych "nizin" ludzkości.

 

SIŁA LOGIKI

 

Znakomite były dwa przemówienia Lenina wygłoszone na tej konferencji: o chwili bieżącej i o kwestii rolnej. Niestety, nie zachowały się one. Były to przemówienia natchnione, które wywołały nieopisany zachwyt całej konferencji. Niezwykła siła przekonywania, prostota i jasność argumentacji, zwięzłe i dla wszystkich zrozumiałe zdania, brak pozy, brak pompatycznych gestów i błyskotliwych frazesów, obliczonych na efekt - wszystko to korzystnie wyróżniało przemówienia Lenina w porównaniu z przemówieniami zwykłych "parlamentarnych" mówców.

Ale zachwyciła mnie wówczas w przemówieniach Lenina nie ta cecha. Zachwyciła mnie w przemówieniach Lenina ta niezbita siła logiki, która nieco sucho, ale za to gruntownie opanowuje audytorium, stopniowo elektryzuje je, a następnie bierze w posiadanie, jak się to mówi, bez reszty. Pamiętam, jak wielu z delegatów mówiło wówczas: "Logika w przemówieniach Lenina - to jakieś wszechmocne macki, które chwytają cię ze wszystkich stron kleszczami i nie masz siły, która byłaby zdolna wyrwać cię z nich: albo poddaj się, albo decyduj się na całkowitą porażkę".

Sądzę, że ta cecha szczególna przemówień Lenina jest najsilniejszą stroną jego sztuki oratorskiej.

 

BEZ UTYSKIWAŃ

 

Po raz drugi spotkałem się z Leninem w 1906 roku na Sztokholmskim Zjeździe naszej partii. Wiadomo, że na tym zjeździe bolszewicy okazali się w mniejszości, ponieśli porażkę. Po raz pierwszy widziałem wówczas. Lenina w roli pokonanego. Ani odrobinę nie był podobny do tych wodzów, którzy po porażce utyskują i upadają na duchu. Przeciwnie, porażka uczyniła z Lenina uosobienie energii pobudzające stronników jego do nowych walk, do przyszłego zwycięstwa. Mówię o porażce Lenina. Ale jakaż to była porażka? Trzeba było widzieć przeciwników Lenina, zwycięzców Zjazdu Sztokholmskiego - np. Plechanowa, Akselroda, Martowa i innych: bardzo mało przypominali prawdziwych zwycięzców, ponieważ Lenin w swej bezlitosnej krytyce mienszewizmu nie zostawił na nich, jak się to mówi, suchej nitki. Pamiętam, jak to my, delegaci-bolszewicy, zbici w gromadę, wpatrzeni w Lenina, pytaliśmy go o radę. W przemówieniach niektórych delegatów przebijało zmęczenie, zgnębienie. Przypominam sobie, jak w odpowiedzi na takie przemówienia Lenin zacięcie wycedził przez zęby: "Nie jęczcie, towarzysze, zwyciężymy na pewno, bo mamy słuszność". Nienawiść do utyskujących inteligentów, wiara w swe siły, wiara w zwycięstwo - oto o czym mówił z nami wówczas Lenin. Czuło się, że porażka bolszewików jest chwilcwa, że w najbliższej przyszłości bolszewicy muszą zwyciężyć.

"Nie utyskiwać z powodu porażki" - to ta właśnie cecha szczególna w działalności Lenina, która pomagała mu jednoczyć wokół siebie wierną do ostatka i ufną w swe siły armię.

 

BEZ CHEŁPLIWOŚCI

 

Na następnym zjeździe, w roku 1907, w Londynie, bolszewicy odnieśli zwycięstwo. Po raz pierwszy widziałem wówczas Lenina w roli zwycięzcy. Zazwyczaj zwycięstwo uderza rozmaitym wodzom do głowy, czyni z nich zarozumialców i pyszałków. Najczęściej w takich wypadkach zaczynają święcić zwycięstwo i spoczywać na' laurach. Lecz Lenin ani na jotę nie przypominał takich wodzów. Przeciwnie, właśnie po zwycięstwie stawał się szczególnie czujny i baczny. Przypominam sobie, jak uporczywie Lenin wpajał wówczas delegatom: "Po pierwsze - nie upajać się zwycięstwem i nie pysznić się nim; po drugie - utrwalić swoje zwycięstwo; po trzecie - dobić przeciwnika, gdyż jest on tylko pobity, ale bynajmniej jeszcze nie dobity". Zjadliwie wyśmiewał tych delegatów, którzy lekkomyślnie zapewniali, że "odtąd skończyliśmy z mieńszewikami". Nie trudno mu było dowieść, że mieńszewicy wciąż tkwią jeszcze korzeniami swymi w ruchu robotniczym, że trzeba z nimi walczyć umiejętnie, ze wszech miar unikając przeceniania własnych sił, a zwłaszcza niedoceniania sił przeciwnika.

"Nie pysznić się zwycięstwem" - to ta właśnie cecha szczególna charakteru Lenina, która pozwalała mu trzeźwo obliczać siły przeciwnika i zabezpieczać partię przed możliwymi niespodziankami.

 

PRYNCYPIALNOŚĆ

 

Wodzom partii nie może nie zależeć na opinii większości swej partii. Większość - to siła, z którą wódz nie może się nie liczyć. Lenin rozumiał to nie gorzej niż każdy inny kierownik partii. Ale nigdy nie stawał się niewolnikiem większości, zwłaszcza kiedy większości tej brak było pryncypialnej podstawy. Bywały momenty w historii naszej partii, kiedy między zdaniem większości lub chwilowymi interesami partii a podstawowymi interesami proletariatu powstawał konflikt. Lenin w takich wypadkach stawał bez wahania, zdecydowanie, na stanowisku pryncypialnym, przeciwko większości partii. Co więcej - nie bał się występować w takich wypadkach dosłownie jeden przeciw wszystkim, wychodząc - jak często mawiał - z założenia, że "polityka pryncypialna jest jedyną słuszną polityką".

Szczególnie charakterystyczne są pod tym względem dwa następujące fakty.

Pierwszy fakt. Okres lat 1909 - 1911, kiedy partia, rozbita przez kontrrewolucję, przeżywała zupełny rozkład. Był to okres niewiary w partię, okres masowej ucieczki z partii nie tylko inteligentów, ale częściowo i robotników, okres wyrzekania się działalności nielegalnej, okres likwidatorstwa i rozprzężenia. Nie tylko mieńszewicy, lecz i bolszewicy stanowili wówczas szereg frakcji i prądów, przeważnie oderwanych od ruchu robotniczego. Wiadomo, że w owym właśnie okresie powstała idea całkowitego zlikwidowania działalności nielegalnej i zorganizowania robotników w legalną, liberalną partię stołypinowską. Lenin był wówczas jedynym człowiekiem, który nie uległ ogólnej epidemii i wysoko dzierżył sztandar partyjności, skupiając ze zdumiewającą cierpliwością i niezwykłym uporem rozproszone i rozbite siły partii, walcząc przeciw wszelkim antypartyjnym prądom wewnątrz ruchu robotniczego, broniąc partyjności z niebywałym męstwem i niesłychaną wytrwałością.

Wiadomo, że z tej walki o partyjność Lenin wyszedł później zwycięsko.

Drugi fakt. Okres lat 1914-1917, okres największego natężenia wojny imperialistycznej, kiedy wszystkie  lub prawie wszystkie partie socjaldemokratyczne  i  socjalistyczne uległy ogólnemu zatruciu czadem patriotyzmu i zaciągnęły się w służbę rodzimego imperializmu.   Był to okres, kiedy II Międzynarodówka schyliła swe sztandary przed kapitałem, kiedy fali szowinizmu nie oparli się nawet tacy ludzie, jak Plechanow, Kautsky, Guesde i inni. Lenin był wówczas jedynym lub niemal jedynym, który podjął stanowczą walkę z socjalszowinizmem i socjalpacyfizmem, demaskował zdradę Guesde'ów i Kautskich i piętnował połowiczność mięczakowatych "rewolucjonistów". Lenin rozumiał, że ma za sobą nieznaczną mniejszość, ale nie miało to dla niego decydującego znaczenia, ponieważ wiedział, że jedyną  słuszną  polityką, mającą przed sobą przyszłość, jest polityka konsekwentnego internacjonalizmu, ponieważ wiedział,  że  jedyną słuszną polityką jest polityka pryncypialna.

Wiadomo, że i z tej walki o nową Międzynarodówkę Lenin wyszedł zwycięsko.

"Polityka pryncypialna jest jedyną słuszną polityką" - to ta właśnie formuła, dzięki której Lenin brał szturmem nowe "nieprzystępne" pozycje, pozyskując dla rewolucyjnego marksizmu najlepsze elementy proletariatu.

 

WIARA W MASY

 

Obeznani z historią narodów teoretycy i wodzowie partii, którzy przestudiowali dzieje rewolucyj od początku do końca, bywają niekiedy opanowani pewną nieprzyzwoitą chorobą. Choroba ta zwie się lękiem przed masami, brakiem wiary w zdolności twórcze mas. Na tym gruncie powstaje niekiedy pewnego rodzaju arystokratyzm wodzów w stosunku do mas niewtajemniczonych w dzieje rewolucyj, lecz powołanych do burzenia starego ładu i budowania nowego. Obawa, że rozpętają się żywioły, że masy mogą "wiele rzeczy zniszczyć niepotrzebnie", chęć odegrania roli niańki, która usiłuje uczyć masy według książek, ale nie chce uczyć się u mas - oto podłoże tego rodzaju arystokratyzmu.

Lenin był zupełnym przeciwieństwem takich wodzów. Nie znam drugiego rewolucjonisty, który by tak głęboko wierzył w twórcze siły proletariatu i rewolucyjną słuszność jego instynktu klasowego, jak Lenin. Nie znam drugiego rewolucjonisty, który by umiał tak bezlitośnie biczować zadowolonych z siebie krytyków "chaosu rewolucyjnego" i "bachanalii samorzutnych czynów mas", jak Lenin. Przypominam sobie, jak w toku pewnej rozmowy, w odpowiedzi na uwagę jednego z towarzyszy, że "po rewolucji powinien nastąpić normalny porządek", Lenin z sarkazmem rzucił w odpowiedzi: "źle, jeżeli ludzie pragnący być rewolucjonistami zapominają, że najbardziej normalnym porządkiem w dziejach jest porządek rewolucyjny".

Stąd pogardliwy stosunek Lenina do wszystkich tych, którzy usiłowali spoglądać z góry na masy i uczyć je według książek. Stąd też słowa Lenina, nieustannie przez niego głoszone: uczyć się od mas, pojąć ich czyny, starannie studiować praktyczne doświadczenie walki mas.

Wiara w twórcze siły mas - to ta właśnie cecha szczególna działalności Lenina, która dawała mu możność opanować myślą żywioł i skierować ruch jego w łożysko rewolucji proletariackiej.

 

GENIUSZ REWOLUCJI

 

Lenin był zrodzony dla rewolucji. Był on zaiste geniuszem wybuchów rewolucyjnych i niezrównanym mistrzem kierownictwa rewolucyjnego.. Nigdy nie czuł się tak swobodnie i radośnie, jak w okresie wstrząsów rewolucyjnych. Nie chcę przez to bynajmniej powiedzieć, że Lenin jednakowo pochwalał każdy wstrząs rewolucyjny lub że zawsze i we wszelkich warunkach był za wybuchami rewolucyjnymi. Bynajmniej. Chcę przez to jedynie powiedzieć, że nigdy genialna zdolność przewidywania, właściwa Leninowi, nie przejawiała się w sposób tak doskonały i tak dobitnie, jak w czasie wybuchów rewolucyjnych. W czasie przełomów rewolucyjnych dosłownie rozkwitał, stawał się jasnowidzem, przewidywał ruchy klas i możliwe zygzaki rewolucji, widząc je jak na dłoni.   Nie darmo powiadają w naszych kołach partyjnych, że "Iljicz umie pływać na falach rewolucji jak ryba w wodzie".

Stąd "uderzająca" jasność haseł taktycznych i "zawrotna" śmiałość rewolucyjnych planów Lenina.

Przypominam sobie dwa wyjątkowo charakterystyczne fakty uwypuklające tę cechę szczególną Lenina.

Fakt pierwszy. Okres przed Przewrotem Październikowym, kiedy to miliony robotników, chłopów i żołnierzy, popędzane przez kryzys w zapleczu i na froncie, żądały pokoju i wolności; kiedy generalicja i burżuazja przygotowywały dyktaturę wojenną w imię "wojny aż do końca"; kiedy cała tak zwana "opinia publiczna", wszystkie tak zwane "partie socjalistyczne" były przeciwko bolszewikom, nazywając ich obelżywie "szpiegami niemieckimi"; kiedy Kiereński usiłował - co mu się też częściowo udało - zapędzić partię bolszewików w podziemie; kiedy wciąż jeszcze potężne, zdyscyplinowane armie koalicji austro-niemieckiej walczyły przeciw naszym zmordowanym i znajdującym się w procesie rozkładu armiom, a zachodnio-europejscy "socjaliści" trwali błogo w bloku ze swymi rządami w imię "wojny aż do całkowitego zwycięstwa"...

Cóż oznaczało wywołanie powstania w takiej chwili? Wywołać powstanie w takiej sytuacji - znaczyło to postawić wszystko na kartę. Lenin nie bał się jednak zaryzykować, ponieważ zdawał sobie sprawę i dostrzegał swym jasnowidzącym wzrokiem, że powstanie jest nieuniknione, że powstanie zwycięży, że powstanie w Rosji jest to czynnik przygotowujący koniec wojny imperialistycznej, że powstanie w Rosji wstrząśnie zmęczonymi masami Zachodu, że powstanie w Rosji przeistoczy wojnę imperialistyczną w wojnę domową, że powstanie da w wyniku Republikę Rad, że Republika Rad stanie się ostoją ruchu rewolucyjnego na całym świecie.

Wiadomo, że to rewolucyjne przewidywanie Lenina spełniło się w przyszłości z niebywałą dokładnością.

Fakt drugi. Pierwsze dni po Rewolucji Październikowej, kiedy to Rada Komisarzy Ludowych próbowała zmusić zbuntowanego generała, naczelnego dowódcę Duchonina, do przerwania działań wojennych i wszczęcia rokowań z Niemcami o zawieszenie broni. Przypominam sobie, jak Lenin, Krylenko (przyszły naczelny dowódca) i ja udaliśmy się do Sztabu Głównego w Pitrze do bezpośredniego przewodu celem prowadzenia pertraktacyj z Duchoninem. Chwila była pełna grozy. Duchonin i Kwatera Główna kategorycznie odmówili spełnienia rozkazu Rady Komisarzy Ludowych.   Korpus oficerski armii znajdował się całkowicie w rękach Kwatery Głównej. Co się tyczy żołnierzy, to nie wiadomo było, co powie 14-milionowa armia podporządkowana tak zwanym organizacjom armii, nastrojonym wobec Władzy Radzieckiej wrogo. W samym Pitrze, jak wiadomo, dojrzewało wówczas powstanie junkrów. Prócz tego Kiereński szedł zbrojnie na Piter. Przypominam sobie, jak po pewnej przerwie w rozmowie po bezpośredniej linii twarz Lenina rozpromieniła się jakimś niezwykłym blaskiem. Widać było, że powziął już decyzję. "Pójdźmy na stację radiową - powiedział Lenin - odda ona nam przysługę: specjalnym rozkazem usuniemy ze stanowiska generała Duchonina, zamianujemy na jego miejsce naczelnym dowódcą tow. Krylenkę i ponad głowami dowództwa zwrócimy się do żołnierzy z wezwaniem: generałów otoczyć, przerwać działania wojenne, nawiązać łączność z żołnierzami austriacko-niemieckimi i ująć sprawę pokoju we własne ręce".

Był to "skok w nieznane". Lecz Lenin nie obawiał się tego "skoku", przeciwnie, szedł mu na spotkanie, wiedział bowiem, że armia pragnie pokoju i że wywalczy pokój, znosząc na drodze do pokoju wszelkie przeszkody, wiedział bowiem, że taki sposób ustanowienia pokoju nie pozostanie bez śladu dla austriacko-niemieckich żołnierzy, że wywoła dążenie do pokoju na wszystkich bez wyjątku frontach.

Wiadomo, że to rewolucyjne przewidywanie Lenina także spełniło się później z całą dokładnością.

Genialna zdolność przewidywania, dar szybkiej orientacji i pojmowania wewnętrznej istoty nadciągających wydarzeń - to ta właśnie cecha szczególna Lenina, która dopomagała mu w wytyczaniu właściwej strategii i jasnej linii postępowania w przełomowych chwilach ruchu rewolucyjnego.

"Prawda" nr 34, 12 lutego 1924 r.