Komunistka
Na wzgórzach Cytadeli
Straconym 28.01.1886 r.
Wspaniałe warszawskiej Cytadeli mury
Wznoszą się w niebo, „jak olbrzyma ramię”.
Mrocznej tajemnicy powiewa z nich znamię,
Otulają je ciemne i ponure chmury.
Styczniowa noc wiatrem zawyła,
Zatrzęsły się drzewa i gdzieś zaszumiało.
Mroczna tajemnica się wśród murów kryła,
Gdzie na szubienicy kołysze się ciało.
Trup się kołysze, wiatr wyje ponuro,
A wokół pusto w całej okolicy.
Chmury nad twierdzą suną wolno górą
I tylko słychać skrzypienie szubienicy.
I będzie jeszcze słychać skrzypienie szubienicy,
Gdy wicher zawieje w ściany Cytadeli.
Kto na straszną śmierć wyszedł wówczas z celi?
Czas by nadszedł koniec tej mrocznej tajemnicy.