Tekst został opublikowany w grudniowym Nowym Robotniku. Wrzucamy go na LBC ze względu na 120 rocznicę stracenia Proletariatczyków.


Michał Nowicki

Polacy w rosyjskim ruchu rewolucyjnym

 

Represje po Powstaniu Styczniowym spowodowały prawie całkowity zanik działalności politycznej na ziemiach polskich w ciągu najbliższych kilkunastu lat. Klasy posiadające wyrzekły się wszelkich działań anty carskich i skupiły się na rozwoju polskiego kapitalizmu. Pod szumnym hasłem pracy organicznej, burżuazja bogaciła się wyzyskując robotników, łącząc tym samym przyjemne z pożytecznym. Ideolodzy polskiego pozytywizmu, nazywali to działalnością patriotyczną, nie przejmując się faktem, że w czasie strajków polscy kapitaliści wzywali wojsko carskie przeciw polskim robotnikom. Dynamiczny rozwój przemysłu w kongresówce spowodował zainteresowanie Polaków ideologią socjalistyczną, ale przedłużający się stan wojenny sprawił, polski socjalizm kiełkował daleko od etnicznych ziem polskich –na rosyjskich uniwersytetach. Mimo utraty niepodległości polska szlachta, dalej była klasą panującą i na ziemiach byłej Rzeczpospolitej (nawet na wschód od granic z 1772 r.: kijowszyzna, smoleńszczyzna) „polskie pany” były ekonomiczną elitą. Dlatego też na rosyjskich uniwersytetach zdominowanych przez szlachtę Polaków było całkiem sporo i polscy studenci solidarnie z kolegami rosyjskimi zaangażowali się w działalność socjalistyczną. Wspólna walka z caratem i kapitalizmem spowodowała, że omawiając rosyjski ruch rewolucyjny – nie sposób pominąć polskich wpływów. Zwłaszcza na samym początku, gdy ruch ten nie miał jeszcze charakteru masowego procentowy udział Polaków był olbrzymi. Poniżej chce przedstawić kilka mało znanych epizodów aktywności Polaków na różnych płaszczyznach działalności socjalistycznej.

W ruchu studenckim

Tak jak w przypadku Marksa, który do socjalizmu doszedł poprzez aktywność na polu akademickim, tak i rosyjski ruch robotniczy, rodził się na uniwersytetach. Większość polskich socjalistów otarła się o studia, więc skupie się na mało znanym epizodzie z życia Ludwika Waryńskiego, późniejszego założyciela partii „Proletariat”. 8 lipca 1874 Waryński zrobił maturę. Jest to ważny okres dla rosyjskiego ruchu socjalistycznego, gdyż w tym czasie ma miejsce tzw. „szalone lato” kiedy to setki studentów zainspirowanych socjalizmem poszło w lud (ros. w narod) by podburzać chłopów do rewolucji. Gdy Waryński zaczął studiować w petersburskim Instytucie Technologicznym (przez tą uczelnię przewinęło się bardzo wielu socjalistów) studenci protestowali przeciwko represjom, jakie spadły w tym czasie na uczestników tych wydarzeń. Zaledwie po miesiącu studiów w czasie rozruchów na uczelni został aresztowany na dwa tygodnie i zawieszony w prawach studenta. Jednak do końca roku akademickiego 1874/75 pozostał w Petersburgu współpracując z polskimi i rosyjskimi socjalistami. Koncentrowano się przede wszystkim na działalności samo edukacyjnej. Zakładano tajne biblioteczki z zakazaną literaturą, organizowano odczyty i dyskusje na tematy socjalistyczne. Starano się też rozwiązać problemy typowo studenckie – jak wspólna stołówka czy protesty przeciwko zwiększającej się liczbie egzaminów (zwiększono wymagania, by studenci nie mieli czasu na działalność polityczną). We wrześniu 1875 r. Waryński znowu zaczął studiować, ale i tym razem wkrótce został wydalony za działalność polityczną, z nakazem wyjazdu do rodzinnego Krzywca.

W ruchu robotniczym

Studenci z Instytutu Technologicznego mieli praktyki w fabrykach i przez to nawiązywali kontakt z klasą robotniczą. Inny Proletariatczyk Stanisław Kunicki: „latem 1881 w Archangielsku, podczas praktyki po drugim roku studiów po raz pierwszy bezpośrednio zetknął się z kwestią robotniczą (…)sporządził sobie kostium robotniczy, chodził regularnie na zebrania w stroju mającym zatrzeć jego <<inteligenckie pochodzenie>>”[1]. Ale organizacje robotnicze powstały znacznie wcześniej. Jedną z pierwszych takich organizacji było petersburskie kółko rewolucyjne, założone w 1872 r. przez Aleksandra Dołguszyna i naszego rodaka Leona Dmochowskiego. W tym samym czasie działał Aleksander Łukaszewicz, który z kolegami z Instytutu Technologicznego założył warsztat stolarsko-ślusarski by łatwiej prowadzić propagandę wśród robotników. Warto tu też wymienić Jerzego Zdanowicza -jednego z przywódców moskiewskiej Wszechrosyjskiej Organizacji Socjalno-Rewolucyjnej. A po jej rozbiciu powstała w Odessie nowa organizacja –Południowo Rosyjski Związek Robotników, którego członkiem założycielem był Jan Rybicki.

Większość rosyjskich organizacji robotniczych istniejących w latach siedemdziesiątych zostało zapomnianych. Pierwszą przyczyną są carskie represje, które szybko likwidowały kolejne organizacje, a drugą błędy samych działaczy, którzy w robotnikach widzieli jedynie chłopów mieszkających w miastach. Rozwój przemysłu jak i studiowanie literatury marksistowskiej powodowało wzrost zainteresowania klasą robotniczą i znowu ogromną rolę mają tutaj Polacy gdyż pierwszą partią robotniczą w cesarstwie rosyjskim jest polski „Proletariat”. Co prawda wcześniej istniały organizacje, do których należeli robotnicy, ale dopiero Proletariat widział w klasie robotniczej (a nie w chłopstwie) czołową siłę rewolucji socjalistycznej. Oczywiście przyczyną tego, nie jest jakiś polski mesjanizm, lecz obiektywne warunki i koniunktura w kongresówce, która spowodowała ogromny (jak na warunki rosyjskie) rozwój przemysłu i co za tym idzie – powstanie klasy robotniczej. A ponieważ w 1884 r. doszło do podpisania umowy między rosyjską Wolą Ludu a polskim „Proletariatem” to partia ta jak najbardziej zalicza się do tradycji rosyjskiego ruchu rewolucyjnego.

W ruchu chłopskim

Stosunkowo najsłabiej wygląda aktywność Polaków w ruchu chłopskim, ale i na tym polu ich nie zabrakło. W czasie szalonego lata 1874 r. Eufrozyna Supińska kierowała broszurowaniem socjalistycznych książek w warsztacie szewskim w Saratowie na powołżu. Z kolei w guberni penzeńskiej, we wsi Stiepanówka Eugenia Sudziłowska prowadziła sklepik, który był magazynem materiałów propagandowych, jak i punktem kontaktowym dla działaczy socjalistycznych. Jako akuszerki, felczerki, nauczycielki ludowe działały Maria Potocka, jak i późniejsza organizatorka zamachu na cara, Rosjanka Zofia Perowska. Narodnicy nie zrealizowali swojego głównego celu i nie wywołali chłopskiej rewolty i w stalinowskiej historiografii byli traktowani jak naiwni marzyciele, którzy nie zrozumieli, że tylko klasa robotnicza może być siłą rewolucyjną. Jednak doświadczenia zwycięskich rewolucji socjalistycznych takich jak Chiny (1949), Kuba (1959) czy Nikaragua (1979), które właśnie zaczęły się od narodnickiego postulatu wyjścia inteligencji w lud – zmuszają do ponownej refleksji nad przyczynami klęski w 1874 r. Narodnicy byli przede wszystkim źle zorganizowani i brakowało im cierpliwości. Nie mając własnych przyczółków w okolicy (mówiąc językiem Guevary –„ognisk partyzanckich”) musieli jak włóczędzy co nocy szukać miejsca do spania.

Wspominany już Aleksander Łukaszewicz napisał wspomnienia zatytułowane „W lud”: „Chłopi bogatsi bez ogródek odmawiali nam noclegu, napomykając krótko i bezceremonialnie o nieczystych rękach włóczęgów. I to powtarzało się wielokrotnie. Do najbiedniejszych chat puszczano nas, ale prawie wcześniej po dokładnym wypytywaniu – w szczególności o naszą marszrutę, poprzednią i przyszłą, a także o nasze zamiary. Trzeba było oczywiście zmyślać…” [2]. Jeśli więc w rewolucji kubańskiej, gdy partyzanci już okrzepli to regularnie zgłaszali się do nich chłopscy ochotnicy, to narodnicy nie wyszli poza pierwszy etap, gdy chłopi byli do nich nastawieni nieufnie. O takiej nieufności trochę zabawnie pisze Sergiusz Krawczyński: „Idziemy ja i towarzysz drogą. Dopędza nas chłopek na saniach. Zaczynam mu mówić, że nie należy płacić podatków, że urzędnicy grabią lud i że należy się zbuntować przeciwko temu. Chłopek zaciął batem konia, lecz i my przyspieszyliśmy kroku. On znów popędził szkapę, a my puściliśmy się biegiem, wciąż wbijając mu w głowę o podatkach i buncie. Wreszcie chłopek puścił konia galopem, ale szkapina była mizerna, tak że nie pozostawaliśmy w tyle za saniami i dalej agitowaliśmy chłopa, aż nam w piersiach dech zaparło.” [3]

Działalność terrorystyczna

W rosyjskiej historiografii, to właśnie na polu terrorystycznym Polakom poświęca się najwięcej uwagi. Rosyjska propaganda z tamtego okresu działalność antycarską próbowała dyskredytować poprzez zaognianie antagonizmów narodowych między Polakami a Rosjanami. Podobny mechanizm obserwowaliśmy ostatnio we Francji, gdy zamiast mówić o wątkach klasowych, rewoltę przedstawiono wyłącznie jako dzieło arabskich imigrantów i islamskich fundamentalistów. Zgodnie z tym schematem, Rosjanie kochają swojego cara-ojca a jeśli ktoś przeciwko niemu protestuje, to tylko wstrętni Polacy.

Zanim ukształtował się ruch robotniczy, Polacy mieli już długoletnie doświadczenia w antycarskiej działalności konspiracyjnej także o charakterze terrorystycznym. Pomysł carobójstwa pojawia się już w dramacie Juliusza Słowackiego: „Kordian”, a podczas Powstania Styczniowego wielokrotnie sięgano do metod terrorystycznych. Ponieważ jednak działalność ta skupiała się na ziemiach etnicznie polskich to je tutaj pominiemy. Pierwszą organizacją, która sięgnęła do carobójstwa była powołana w 1865 r. w Moskwie grupa Mikołaja Iszutina. To właśnie do tej organizacji należał Dymitr Karakazow, który 16 kwietnia 1866 strzelał do cara Aleksandra II. Zamach się nie udał i przez następne 15 lat Aleksander II wielokrotnie będzie celem kolejnych ataków. W organizacji tej działało trzech Polaków: Bolesław Szostakowicz, Paweł Majewski i Andrzej Baranowski. Zajmowali się oni przede wszystkim pomocą dla powstańców zesłanych w głąb Rosji. Organizowali ucieczki, miejsca schronienia i fałszywe dokumenty. Wiele osób w ten sposób uratowali, ale najbardziej znaną akcją jest oczywiście zorganizowanie ucieczki Jarosławowi Dąbrowskiemu, późniejszemu dowódcy Komuny Paryskiej.

Działalność terrorystyczna na masową skalę rozpoczyna się po słynnym strzale Wiery Zasulicz 5 lutego 1878 r. Była to reakcja na trzy wielkie procesy, w których to skazano działaczy robotniczych, uczestników demonstracji na placu kazańskim i uczestników „szalonego lata” 1874 –łącznie kilkaset osób. Władza stłumiła masowy pokojowy ruch i zmusiła w ten sposób  rosyjskich socjalistów do zejścia na drogę terrorystyczną, w której aktywny udział brali także Polacy. Z braku miejsca ograniczę się tylko do trzech najbardziej znanych epizodów.

Ze względu na antypolskie przesądy na pierwszy plan w działalności terrorystycznej wysuwano działaczy rosyjskich. Zanim zabito cara podejmowano kilkanaście nieudanych prób i nawet w udanej akcji 1 marca 1881 r. główną rolę odgrywał Mikołaj Rysakow. Rzucił bombę w przejeżdżającą karetę, rozległ się straszny huk, ale carski pojazd nie został uszkodzony. Rysakowa pochwyciła straż carska, do którego wyszedł z karety monarcha i krzyknął: „Chwała Bogu, ocalałem!”. W tym momencie z tłumu gapiów wyszedł Polak, Ignacy Hryniewiecki, który by zminimalizować liczbę ofiar, zdecydował się na zamach samobójczy i kiedy stał obok cara rzucił bombą o ziemię.

Udany zamach był przyczyną wielkich represji i prawie całe kierownictwo Woli Ludu (ros. Narodnaja Wola), jak i wielu szeregowych członków zostało złapanych a 15 kwietnia wielu z nich, z Andrzejem Żelabowem zostało powieszonych. W rozbitej organizacji dość ważną rolę zaczął odgrywać późniejszy proletariatczyk Stanisław Kunicki. Jednym z głównych zadań Kunickiego było oczyszczenie partii ze zdrajców – zwłaszcza z Sergiusza Diegajewa, który w partii odgrywał bardzo ważną rolę. Skupię się jednak na działalności Kunickiego w Warszawie, gdzie po aresztowaniu Waryńskiego stanął na czele „Proletariatu”. Kunicki należąc do obu organizacji doprowadził do podpisania umowy koordynującej działania polskich i rosyjskich rewolucjonistów, której celem było zabicie Aleksandra III podczas jego wizyty w Warszawie. W związku z rozbiciem organizacji petersburskiej, Kunicki postanowił sięgnąć do starego planu Juliusza Słowackiego, by zaatakować cara gdy będzie się koronował na polskiego króla. Proletariat stworzył swoją drużynę bojową, która oprócz atakowania zdrajców, przygotowywała się do carskiej wizyty. Jednak na dwa miesiące przed planowaną koronacją partia znowu została rozbita.

Ostatnim epizodem, który warto tutaj poruszyć to współpraca polskich i rosyjskich socjalistów przy ponownej próbie carobójstwa 1 marca 1887 r. w szóstą rocznicę pierwszego udanego zamachu. Najbardziej znanym uczestnikiem tych wydarzeń jest oczywiście Aleksander Ilicz Uljanow, starszy o cztery lata brat Włodzimierza. Materiały wybuchowe przygotował polski chemik Józef Łukaszewicz, który po latach spędzonych w więzieniu napisał ciekawe wspomnienia. W spisek wtajemniczone było też polskie kółko socjalistów wileńskich. Najbardziej znane nazwiska to bracia Bronisław (dostał 15 lat) i Józef Piłsudscy (5 lat) a także Leon Jogiches-Tyszka, który wyemigrował za granicę, gdzie poznał swoją żonę Różę Luksemburg, z którą wspólnie działał w SDKPiL.

Na tym oczywiście rewolucyjna współpraca polsko rosyjska się nie kończy. Polacy i Rosjanie mieli te same problemy z carską cenzurą i literaturę sprowadzali z emigracji. A ponieważ każdy transport literatury w głąb Rosji musiał przechodzić przez ziemie zamieszkiwane przez Polaków, to współpraca była konieczna.


[1] Polski słownik biograficzny działaczy ruchu robotniczego. Tom III

[2] Leon Baumgarten, Marzyciele i carobójcy str. 72

[3] Baumgarten… str 77-78