Hipokryzja prawicy
Po zwycięstwie w wyborach parlamentarnych i “opanowaniu sytuacji” poprzez “moherową” koalicję, prawica prześciguje się w zakłamywaniu historii, po kłamstwach wygłaszanych przez Andrzeja Przewoźnika (Magdalena Ostrowska “Mity Przewoźnika” Trybuna nr. 10 (4824), przyszedł czas na rzucanie oszczerstw na weteranów Gwardii Ludowej/Armii Ludowej.
20 stycznia roku bieżącego w endeckiej gazecie “Nasz Dziennik” ukazał się oszczerczy i przepełniony absurdami artykuł pt. “Komuniści to nie kombatanci”. Jego autor redaktor Wojciech Wybranowski, znany z bojówkarskiej przeszłości w Radykalnej Akcji Antykomunistycznej, atakuje bohaterów GL/AL (których nazywa bojówkarzami) nie jako “promując” postulat pozbawienia statusu kombatantów byłych członków tych organizacji. Propozycji przyklaskuje poseł Prawa i Sprawiedliwości, Marek Kuchciński mówiąc:
Na pewno taką propozycję trzeba przyjąć w sposób bardzo poważny. Jest to bowiem krok w kierunku przywrócenia tej prawdziwej historii, niezafałszowanej przez komunistyczną propagandę.
W podobnym tonie wypowiada się również inny poseł PiS, Filip Libicki.Cała sprawa toczy się już od roku 2004 gdy Krajowe Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych poprosiła tamtejszy oddział IPN by ocenił “status żołnierzy GL/AL”, którzy nie zostali uznani za jednostki wojska polskiego (sic!). KPOKiN to organizacja jadowicie antyradziecka (m.in. protesty przeciwko świętowaniu rocznicy wyzwolenia Krakowa przez Armię Czerwoną), organizacja protestowała też przeciw treści umieszczonej na obelisku w Jedwabnem. Zrzesza ona tylko kombatantów AK i NSZ a także późniejszych antykomunistycznych działaczy.
W dalszej części artykułu pan Wybranowski tradycyjnie dla siebie nie podaje źródeł i biliografii cytatów tak by posługując się metodą półprawd obrzucić błotem środowisko kombatanckie Armii Ludowej. Być może wielu uważa że nie powinniśmy się przejmować pisemkami endeckimi na zasadzie “nie przejmujmy się, alleluja i do przodu”, ale wydaje nam się że musimy wystąpić w obronie weteranów AL. Dodatkowo oskarżenia o “zbrodniczość” skierowane są ze strony apologetów NSZ, które na swoim “sumieniu” ma wiele zbrodni. By to potwierdzić musimy przytoczyć wiele cytatów przez co tekst może być mniej zrozumiały, jednak jest to konieczne.
Weszli do wsi o czwartej nad ranem
O czwartej na ranem 19 lipca 1946 roku oddział wojska wszedł do wsi Charlęż (województwo lubelskie), zebrał miejscowych członków Oddziału Rezerwy Milicji Obywatelskiej w celu rzekomo walki z antypaństwową partyzantką, po chwili okazało się że są to żołnierze Zdzisława Barańskiego ps. “Uskok”. Od razu zostali rozbrojeni, zaraz potem ośmiu ormowców zostało zabitych strzałem w tył głowy. Po latach o tych wydarzeniach opowiada pan Zdzisław Dudziak który miał wówczas 14 lat, zamordowano mu ojca i trzech braci:
Ojca zabili w domu. Wrócili po niego. Schował się pod łóżko. Szukali go "Idziesz stary? Idziesz?”. Ale wyciągnęli go, nadepnęli na gardło i strzelili w głowę. Nawet dziś trudno mi o tym mówić..[1]
Pomimo antykomunistycznego kursu, w wiosce nadal jest tablica poświęcona zabitym, złożone są kwiaty, płoną znicze. Odsłonięcie w Kijanach pomnika ku czci “Uskoka” spotkało się z protestem w formie oblewania go farbą. Podobno miała to zrobić jedna z krewnych ofiar Barańskiego, “bohatera prawicy”.
Do zbrodni endeckiego podziemia zbrojnego należy też pacyfikacja wsi Wierzchowiny (woj. lubelskie). Gdy 6 czerwca 1945 zgrupowanie NSZ pod dowództwem “Szarego” wkraczało do Wierzchowin było przyjaźnie witane przez jej mieszkańców. Partyzanci NSZ jednak, po tym jak pozostawili za wsią tabor, powrócili do niej i zaczęli sprawdzać dokumenty mieszkańców i strzelać do tych którzy byli Ukraińcami. Oprócz broni palnej użyto również siekier, noży i drągów. Prawdopodobnie w mordzie brała udział część ludności polskiej, niektórzy jednak ukrywali swych sąsiadów Ukraińców, którzy tylko dlatego przetrwali masakrę. Zabito 194 osoby w tym tylko 45 dorosłych mężczyzn, resztę stanowiły dzieci, kobiety i starcy. W swym organie prasowym “Szczerbcu”, NSZ nie tylko wziął odpowiedzialność za zbrodnie co jeszcze się nią szczycił:
“Walka z żydokomuną i hajdamaczyzną rozpoczęła się (...) Do Wierzchowin nie tylko się przyznajemy, ale zapowiadamy jeszcze niejedno Psie Pole hajdamaczyzny.”
Partyzanci “Szarego” wzięli spory łup w koniach, krowach i sprzęcie użytkowym, po czym wycofali się w las. Potem pokonali szybko zaimprowizowaną wyprawę MO, UB i podchorążych która udała się z Chełma po dotarciu wieści o wierzchowińskiej zbrodni. Wówczas przeciwko “Szaremu” skierowano oddział pograniczny NKWD, podobnie uzbrojony, choć słabszy liczebnie. Doszło do kilkudniowych walk, które zakończyły się druzgocą klęską NSZ; główne siły “Szarego” zastano podczas świętowania we wsi Huta. Zginęło około 200 żołnierzy NSZ w tym większość dowódców, reszta z 300 oddziału rozbiegła się lub została pojmana. Straty sił NKWD wyniosły: 1 (słownie: jednego) zabitego i kilku rannych.
Tak druzgocąca porażka, pokazuje że oddział “Szarego” był raczej oddziałem rabunkowym, o niskiej wartości militarnej, zdolny raczej do pacyfikacji ludności cywilnej niż do działań partyzanckich.
Nie gorszy był oddział NZW “Wołyniaka” który dorobił się z III RP pewnej liczby pochlebnych publikacji na jego temat. Grzegorz Motyka w książce “Tak było w Bieszczadach. Walki polsko - ukraińskie 1943 - 1948” pisze:
“Napadów na Ukraińców dopuszczały się także oddziały NZW. Szczególnie złą sławę zdobył tu oddział "Wołyniaka". Według Iwana Bidny ja pierwszą ofiarą "Wołyniaka" "był Emilian Wańczyk z Siedlanki (...) potem przyszły następne. Z rąk bandyckiej grupy zginęły śmiercią męczeńską dwie siostry Słabowe, Lew Kyszakewycz z żoną i pomocą domową. Iwana Hajduka zamordowano na moście przed jego domem. Olha Wanczycka ze Struców zginęła na drodze koło Dębna. Ściągnięto ją z wozu i na miejscu rozstrzelano. Po kilku miesiącach podobny los spotkał jej męża Iwana. Zabrano go z chaty, zaprowadzono nad San, przywiązano do bryły lodowej i puszczono z prądem na pewną śmierć".Jeśli przytoczone informacje są prawdziwe, to warto zadać pytanie: co spowodowało te mordy? Czy wymienieni byli likwidowani tylko za swoją narodowość, czy też może pod jakimiś zarzutami, np. współpracy z NKWD? Tak czy inaczej, do największej tragedii doprowadziła podległa "Wołyniakowi" grupa Krawczyka "Kudłatego" w kwietniu 1945 r. we wsi Piskorowice. Według Bidnyja "Jeden ze złoczyńców, «Ziomek», opowiadał później, że (...) «Kudłaty» kazał wszystkim bez wyjątku wypić przed akcją tyle alkoholu, ile kto może. Po tej pijatyce wypuścił swą bandycką zgraję na Piskorowice. Ten «Ziomek» opowiadał, że niemowlęta zabijano na miejscu. Brano je za nóżki i rozbijano główki o ścianę budynków lub koła u wozów, które stały na podwórzu. Wszystko to działo się na oczach ojców i matek. Nad ofiarami najbardziej znęcał się Zygmunt Krysa i zwyrodniały pastuch «Ziomek» z ulicy Podwierzynek w Leżajsku." Zdaniem ks. Piętowskiego "Wołyniak" zabił w Piskorowicach 120 Ukraińców oraz 10 Polaków (m.in. siedmioosobową rodzinę Kielerów). Strona ukraińska podaje znacznie wyższą liczbę ofiar, od co najmniej 300 aż do 1240. Warto zaznaczyć, iż konkretnych nazwisk zamordowanych jest podawanych nieco powyżej 100.”[3]
Znamienny był stosunek NSZ do ludności polskiej pochodzenia żydowskiego; Gen. Bór-Komorowski donosił do Londynu:
“W powiartach włoszczowskim,pińczowskim i stopnickim niżsi dowódcy NSZ współpracują z Niemcami przy likwidacji Żydów”
Znane też są relacje o stosunku żołnierzy NSZ do ludności żydowskiej podczas Powstania Warszawskiego, byli oni przeciwni udziałowi uwolnionych z Gęsiówki Żydów, niektóre relacje mówią nawet o mordowaniu ich. Ponadto wywiad NSZ stworzył listę “Żydów, komunistów, żydofilów etc.”, licząca 52 osoby, na liście tej był m.in. Aleksander Kamiński autor książki “Kamienie na szaniec”. W notatce o Aleksandrze Kamińskim czytamy:
”Kamiński Aleksander (…). żydofil, zawsze skłaniał sie do skrajnej lewicy-komuny. Niepewne pochodzenie
matki (Żydówka lub Francuzka, wzgl. Żydówka francuska).(…) dąży on do ustroju komun. w Polsce, ten ustrój bowiem najbardziej mu odpowiada”
Ludwik Widerszal, którego nazwisko otwierało listę został zabity 13 czerwca 1944. Ponadto wiele świadczą niepozytywne relacje o stosunku NSZ do akowskich agend jak Żegota itp.
Wiele zbrodni ze strony endeckiego podziemia zbrojnego dotknęło też żołnierzy Armii Ludowej i działaczy i sympatyków Polskiej Partii Robotniczej. Na początku czerwca 1943 w Mogielnicy (woj. mazowieckie) oddział NSZ zamordował 5 działaczy i sympatyków Polskiej Partii Robotniczej. 9 sierpnia 1943 w Borowie (woj. lubelskie) doszło do znanej zbrodni NSZ, kiedy to rozstrzelano 26 rozbrojonych żołnierzy oddziału GL im. Jana Kilińskiego i czterech miejscowych chłopów, wydarzenie przeszło do historii jako “mord w Borowie”. 6 września we wsi Konieczne (woj. świętokrzyskie) oddział NSZ rozstrzelał 6 członków GL. W 1944 roku, 8 września w wsi Rząbce (woj. świętokrzyskie- rejon nieodległy od miejsca opisywanej wcześniej zbrodnii) zamordowano 78 partyzantów radzieckich, którzy złożyli broń nie chcąc walczyć z Polakami, zbrodni dokonała “słynna” Brygada Świętokrzyska NSZ, która jakiś czas później prawdopodobnie za zezwoleniem Wehrmahtu opuściła świętokrzyskie i udała się do ówczesnego protektoratu Czech i Moraw. Naturalnie zbrodnie NSZ wobec lewicy się nie kończą.
Tematem rzeką jest działalność oddziałów NSZ, WiN czy “Nie” po ukończeniu II wojny światowej. Choć chcąc niechcąc podjęliśmy już wątek zajmując głos w sprawie mordu “Uskoka” w Charlężu. Nie będziemy tej działalności zwanej przez Stanisława Zawadzkiego “terrorem i bandytyzmem pod płaszczykiem organizacji niepodległościowych”. Wspomnijmy tylko o tym że głównie z rąk oddziałów NSZ po zakończeniu II wojny światowej padło 60 świadków jehowy a wielu innych zostało pobitych bądź obrabowanych.
Dlaczego GL/AL jest ofiarą ataków prawicy?
Odbudowana w 1918 roku Druga Rzeczpospolita miała być sprawiedliwym krajem, domem dla wszystkich jej mieszkańców. Niestety tak nie było. Tragiczne warunki życiowe chłopów, robotników a szczególnie bezrobotnych. Na skutek tego Polska lat 1918-1939 była krajem ciągłych wystąpień mas pracujących które były krwawo tłumione. Jako przykład można podać m.in. strajki robotnicze w Krakowie w 1923 i 1936, strajki chłopów w latach 30. czy wreszcie powstanie chłopskie w powiecie leskim.
Gwardia Ludowa a później Armia Ludowa wraz z jej politycznym skrzydłem Polską Partią Robotniczą nawiązywała do przedwojennej kppowskiej tradycji walki o sprawiedliwą, Polskę która domem była by dla wszystkiej jej mieszkańców. Nie poparła rządu londyńskiego bo widziała że będzie on prostym wstępem do kontynuacji przedwojennej władzy sanacyjnej z licznymi wpływowymi kołami wojskowymi i uciskiem ekonomicznym. W ugrupowaniach endeckich widzieli nieuchronną groźbę faszyzmu, która po lekturze “dzieł” ideologów nacjonalistycznych jak Jędrzej Gietych nie wydaje się przesadzona. To spowodowało m.in. nienawiść ze strony niektórych kręgów AK i NSZ. Nieprawdą jest też jakoby od narodzenia PPR była skażona stalinizmem. Wielu działaczy wywodzących się z zdelegalizowanej w 1938 Komunistycznej Partii Polski, miało własne pomysły które to później uległy pod naporem Moskwy.
Podsumowywując zarzuty wobec GL/AL są oszczercze i wywołane ostrym antykomunizmem polskich kół prawicowych. Nie muszę też mówić że ostro sprzeciwamy się głupiemu i szkodliwemu pomysłowi represje wobec weteranów GL/AL czy LWP. Solidaryzujemy się ze wszystkimi zwycięzcami faszyzmu!
[1]"Nie mierz broni na brata” Dziennik Wschodni, 01 Grudnia 2005
http://www.geocities.com/arch_lbc/1717ormo.htm
[2] Grzegorz Motyka, Tak było w Bieszczadach. Walki polsko - ukraińskie 1943 - 1948, Warszawa 1999.
http://www.roztocze.stalwol.pl/Roztocze/Fh04/takbylo.htm