Tekst pochodzi ze strony Nowej Lewicy http://www.nowalewica.hdb.pl/ . Zgadzamy się z autorem co do "obiektywnej izolacji takich grup, jak NLR". Ikonowicz przy okazji informuje nas, że osierocony NLR wstąpił do Nowej Lewicy. Obawiamy się, że działacze Nowej Lewicy nie są świadomi zagrożeń wynikających ze współpracy - z "wiecznymi rozłamowcami". Na wszelki wypadek przypominamy artykuł Ługowskiej dostępny w Achiwum LBC http://archiwumlbc.w.interia.pl/802lugowska.htm "Piotr Ikonowicz zdecydował się jednakże na skrajnie centralistyczny, a nawet wodzowski model partii z brakiem prawa do organizowania jakichkolwiek tendencji w jej szeregach, w zasadzie z nieograniczonymi możliwościami usuwania członków przez kierownictwo. Mimo że Piotr Ikonowicz odrzucił koncepcję budowania Nowej Lewicy jako partii pluralistycznej, jest bardzo zainteresowany otrzymaniem funduszy od zachodnich organizacji skupionych w Europejskiej Konferencji Lewicy Antykapitalistycznej na swoją kampanię do Parlamentu Europejskiego w 2004 r."
Piotr Ikonowicz
Na śmierć trockisty
Spokojny, rzeczowy, kompetentny, obowiązkowy, z lekko ironicznym uśmiechem na twarzy i dystansem do siebie. Oto Stefan Piekarczyk, rewolucjonista. Marksista rewolucyjny, czyli trockista. Nalezal do bardzo istotnej dla lewicy i swiata grupy profesjonalistów w każdym calu. W zawodzie tlumacza byl perfekcyjny. Wchodzil w system jak w maslo, bo system, którego zwalczaniu poswiecil swoje zycie, bardzo potrzebowal ludzi kompetentnych. Tlumaczyl dla władców swiata, banków, instytucji finansowych. Siedzac w kabinie tlumacza badz przed ekranem komputera patrzyl im na rece. Będąc wszechstronnie wyksztalcony rozumial dokladnie, co robia zwykłym ludziom. Bo aby pokonac system trzeba go przede wszystkim poznac i zrozumiec. Tacy jak on stawali sie oczami i uszami, ale i mózgiem ruchu robotniczego. Ten polski Szkot, wychowal sie w tradycji zwiazkowej i rewolucyjnej robotniczego Glasgow. W 1978 roku przyjechal do kraju ojca jako wyslannik swiatowego ruchu, by tak jak wielu innych europejskich ,,lewaków" wspierac robotniczy bunt i aby juz wkrótce podjac próbe wniesienia idei demokratycznego socjalizmu do solidarnosciowej rewolucji. Wykorzystywal swa wysoka pozycje zawodowa (wspólpraca z ambasada Wielkiej Brytanii i USA) oraz brytyjski paszport, aby szmuglowac do kraju Inprecora, trockistowska bibule. Drugi obieg, walczacy z cenzura, nie odrzucal zadnej wywrotowej mysli, takze i tej lewicowo radykalnej.
Trockisci kierowali ciezarówkami przerzucajacymi sprzet poligraficzny dla podziemia. Przemycali pieniadze i bibule. Wierzyli, ze wraz z ,,Solidarnoscia" odradza sie w Polsce prawdziwy, wolny od stalinowskiej spuscizny ruch robotniczy. Fascynacja postacia Lwa Trockiego, którego dziela tlumaczyl wraz z towarzyszami z Nurtu Lewicy Rewolucyjnej i wydawal poza cenzura, brala sie z afirmacji rewolucyjnego zrywu 1917 roku i utozsamianej z postacia Trockiego krytyka i niezgoda na to, co z tej rewolucji zrobil Stalin. Toczona lewicowych pozycji krytyka PRL, ZSRR, spory o definicje tamtego ustroju, którymi zyl Stefan nigdy nie wykroczyly poza waski krag wtajemniczonych. On sam twierdzil, ze w Polsce jest, co najwyzej stu marksistów. Jego i calej radykalnej lewicy wspólna tragedia byla niemozliwosc oddzielenia w świadomości spolecznej skostnialej biurokracji PRL-owskiej i oportunistycznej formacji post-komunistycznej od prawdziwej lewicy spolecznej. Jednak mimo obiektywnej izolacji takich grup, jak NLR, mimo, ze bycie trockista w czasach restauracji kapitalizmu wymagalo nie lada odwagi i samozaparcia Stefan nigdy nie zamknal sie w postawie sekciarskiej.
Rozumial, ze wiedze, która gromadzi on i towarzysze trzeba wnosic do ruchu robotniczego, wszedzie tam gdzie zaczyna kielkowac i się odradzac. Dzialal wiec w lewym skrzydle ,,Solidarnosci", angazowal sie w PPS-Rewolucja Demokratyczna, aby pod koniec zycia przesadzic o przystapieniu Nurtu Lewicy Rewolucyjnej do Nowej Lewicy. Jako marksista rozumial, ze sama teoretyczna lewicowa perspektywa nie przetrwa i nie bedzie mogla kształtować rzeczywistosci, jezeli nie dojdzie do podjecia skutecznej próby budowy partii rewolucyjnej i antykapitalistycznej.
Stefan wnosil do naszych sporów i dyskusji perspektywe miedzynarodowa i historyczna. Dzieki jego obecnosci wychodziliśmy z intelektualnego zascianka i mimo, ze nie pchal sie na afisz pozostawal jednym z nielicznych autentycznych lewicowych autorytetów. Pewna oschloscia i iscie brytyjska flegma pokrywal swe gorace zaangazowanie w sprawe i niesamowita empatie, zdolność przejmowania sie losem innych ludzi. Nalezac do absolutnej elity polskich tlumaczy kierowal sie raczej etosem pracy niz checia zarobienia duzych pieniedzy. I nawet, kiedy dostawal duze honoraria, to przeciez bardzo wiele z tych pieniedzy przeznaczal na potrzeby ruchu. Zdarzalo sie, ze odrzucal jakas robote, wysoko platna, ale politycznie trefna, zwiazana z firma czy sprawa tak dla lewicowca obrzydliwa, ze po prostu nie mógl. Jezdzil na Europejskie Szczyty Spoleczne i wraz z tysiacami innych tłumaczy wolontariuszy tlumaczyl w czynie spolecznym. Równiez na warszawskim Antyszczycie moglismy korzystac z jego uslug, majac na naszej skromnej imprezie tlumaczenie nie gorsze, a moze i lepsze niż to, z którego korzystali bonzowie na szczycie G8 w Warszawie.
Mylilby sie jednak ten, kto by sadzil, ze nie graly w nim emocje. O sprawy wazne, polityczne klócil sie zawziecie. A w mlodosci rozbil butelke na pustym lbie jakiegos nazisty w pubie. O tym, ze byl nie tylko madry i morderczo pracowity, ale i dzielny przekonalismy sie, gdy lekarze oglosili mu wyrok smierci. Przyjaciel, który go odwiedzal twierdzi, ze do konca trzymal fason. Na jego pogrzeb przyjechal pewien Szkot. Facet około piecdziesiatki z kolczykiem w uchu z rudym nastoletnim synem u boku. Kiedy grabarze wynosili trumne podniósl w góre piesc w gescie jakim sie pozdrawia odchodzacych rewolucjonistów. Zrobilismy to samo. A potem poszlismy na piwo, tym razem bez Stefana.