Kapitalizm nie ma przyszłości
Wywiad Bogusława Ziętka, przewodniczącego Polskiej Partii Pracy dla "Trybuny Wojewódzkiej".
Jaka jest Wasza partia?
Zdecydowanie robotnicza i pracownicza. Powstała pod koniec 2001 roku z inicjatywy Wolnego Związku Zawodowego Sierpień 80, który doszedł do wniosku, że związkowe instrumentarium jest zbyt szczupłe aby mogło rozwiązać sprawy pracownicze. Takiej partii jak nasza brakuje w polskiej rzeczywistości. Różni się ona od innych wyrazistym programem społecznym zorientowanym na środowiska pracownicze i osób wykluczonych, które w ostatnich 16. latach liberalnych reform ponosiły największe koszty. Dotkliwie odczuliśmy to na Śląsku i tu Polska Partia Pracy jest najmocniejsza.
Dlaczego?
Tu znajdują największe środowiska pracownicze, związane z górnictwem, hutnictwem, ogólnie przemysłem ciężkim, zostały szczególnie porażone bezrobociem, łamaniem praw pracowniczych i ograniczaniem zabezpieczeń socjalnych.
Mają za to kapitalizm.
Nikt ich nie pytał czy go chcą. Nasz związek zawodowy wywodzi się z robotniczego protestu w sierpniu 1980 roku. Wtedy na bramie strajkującej stoczni umieszczono napis: „Socjalizm – TAK, wypaczenia – NIE”. Tam nie było napisu „Kapitalizm – TAK”. Tymczasem od 16. lat zainstalowany został w Polsce kapitalizm. Korzyści z tego odniosła bardzo wąska grupa ludzi.
Reszta może się cieszyć wolnością...
Czy także te 12 procent ludności żyjącej poniżej granicy ubóstwa? To są wolni Polacy w niewoli biedy, którzy muszą przeżyć miesiąc za mniej niż 371 złotych. Większość, czyli 60 proc. wolnego społeczeństwa jest uwolnionych od dostatku, bo żyje poniżej minimum socjalnego. Mamy 3 miliony uwolnionych od pracy z których 2,7 mln nie posiada prawa do zasiłku. Większość społeczeństwa nie ma szans w kapitalizmie. Kapitalizm nie ma przyszłości nie tylko w Polsce, ale również w świecie. Dowodem tego są rosnące w siłę ruchy antyglobalistyczne, przeciwstawiające się zagrożeniom, niesionym przez kapitalizm.
Partia antykapitalistyczna to w Polsce rzadkość. Tutaj nawet lewica deklaruje miłość i szacunek do kapitalizmu.
Tym bardziej, że wszystkie kolejne rządy realizowały neoliberalną politykę. Także te tworzone przez partie, które odwoływały się do haseł lewicowych. Jednak po dojściu do władzy kontynuowały poczynania swych poprzedniczek. Z taką sytuacja mieliśmy do czynienia miedzy innymi w roku 2001, gdy Sojusz Lewicy Demokratycznej w kampanii wyborczej zapowiadał powstrzymanie prywatyzacji oraz tworzenie zabezpieczeń społecznych dla najbiedniejszych. Jednak potem SLD wykonał głęboki skręt w prawo. Przypominam prywatyzację Polskich Hut Stali, plan Hausnera, czy dość poważną dyskusję na temat podatku liniowego, jaka toczyła się w partii określającej się w nazwie jako lewicowa.
Co jest najważniejsze w programie PPP?
Polska Partia Pracy powstała w oparciu o program zdecydowanie lewicowy. Opowiadamy się za 35. godzinnym tygodniem pracy, radykalnym wzrostem płacy minimalnej, zabezpieczeniem socjalnym ludzi, którzy pozostali bez środków do życia. Stoimy na stanowisku, że w Polsce potrzebny jest zwrot, który spowoduje realizację programu prosocjalnego i prospołecznego. Nie można już dłużej kontynuować liberalnej linii, która mówi, że najważniejszy jest bezzatrudnieniowy rozwój. Najważniejsi są dla nas ludzie i ich potrzeby. Mamy najwyższe bezrobocie wśród państwa Unii Europejskiej, które w dodatku nadal rośnie. Przy tym posiadamy jedną z najniższych płac minimalnych wśród państw unijnych. Jeśli pozwolimy na to aby taki kierunek był w dalszym ciągu utrzymywany, to możemy zapomnieć o rozwoju. Ludzie biedni nie tworzą popytu, nie rozwijają rynku, nie kupują towarów i usług. W Polsce powiększa się strefa ubóstwa i społecznego wykluczenia. Mamy też do czynienia z ogromnym i stale powiększającym się rozwarstwieniem społecznym. Musimy temu przeciwdziałać.
Jaki macie stosunek do najnowszej historii Polaków?
Dla nas nie ma znaczenia skąd kto przychodzi i jaką ma przeszłość. Polska nie zaczęła się w 1989 roku, jak twierdzą niektórzy. Większość inwestycji, które pozwalają na prowadzenie rabunkowej prywatyzacji, to dokonania 45 powojennych lat. Nie byłoby takich ośrodków przemysłowych jak nasz Śląsk, czy wielu innych w Polsce, gdyby nie dzieło milionów ludzi, którzy odbudowywali i rozbudowywali kraj. Nie chcemy grzebać się w przeszłości. Przyszłość Polski nie zależy od kolejnej weryfikacji czy lustracji kilkuset tysięcy ludzi. Rzeczywiste podziały naszego społeczeństwa nie tkwią w przeszłości. Prawdziwe podziały polegają na tym, że realizowany jest program liberalny, dający korzyści jedynie wąskiej grupie ludzi, kosztem reszty. Polsce bardzo potrzebny jest lewicowy program socjalny, nastawiony na spełnianie szerokich oczekiwań społecznych.
Do tego jest jednak daleko, bo rządzi prawica.
Skutki jej panoszenia się będą dla Polski fatalne. Prawica dość sprytnie wykorzystała skompromitowanie się ugrupowań lewicowych, przywłaszczyła sobie właściwy lewicy program socjalny i na tych hasłach doszła do władzy. PiS i Lech Kaczyński osiągnęli sukces wyborczy dzięki odwoływaniu się do programu socjalnego, i przeciwstawianiu - jak mówili - Polski solidarnej Polsce liberalnej, lansowanej przez Platformę Obywatelską, chociaż nie tylko przez nią.
Tak było w kampanii. Co pokazuje praktyka?
PiS nie ma zamiaru realizować głoszonego wcześniej programu socjalnego. Oni tylko wykonują pewne gesty socjalne, ale w praktyce nie rozwiązują żadnego z ważnych społecznych problemów. Wszystko to jest obliczone na sięgnięcie po jak największą część władzy. W momencie w którym Kaczyńscy tę władzę zawłaszczą, zarówno w mediach, jak tez w wymiarze sprawiedliwości, spółkach Skarbu Państwa i wielu innych strategicznych obszarach, natychmiast ich ciosy spadną na tych, którzy będą upominać się o swoje socjalne i społeczne postulaty. Szczególnie dotknie to środowiska pracownicze.
Czarno Pan widzi przyszłość.
Nie bez powodu. Przypomnę zakazy demonstracji w Poznaniu, czy sądowy zakaz strajku w kopalni Budryk. Pod rządami PiSu następuje powszechne łamanie praw pracowniczych. My to dostrzegamy i dlatego jako związek i jako partia byliśmy współinicjatorami powołania Komitetu Pomocy i Obrony Represjonowanych Pracowników.
Jest potrzebny?
Do Komitetu zwraca się ogromna grupa ludzi. To są już nie tylko związkowcy represjonowani za działalność związkową. To wielka liczba osób, które nie należą do żadnych związków zawodowych, poddanych represjom przez pracodawców, o których dotychczas nikt się nie upomniał. Przez kolejne lata liberalizowano w Polsce prawo pracy, ograniczano prawa pracownicze i swobody związkowe. Doprowadziło to pełnej swobody właścicieli, menedżerów, pracodawców i kapitału. Mamy teraz skutkami takiej polityki. Najlepiej można to zaobserwować tam, gdzie nie ma organizacji związkowych, np. w super i hipermarketach. Jakie tam panują stosunki pracy? W jakich warunkach i za jakie wynagrodzenie ludzie są zmuszeni pracować?
Czy podzielona polska lewicy może działać wspólnie?
Widzę szanse. Chociażby dlatego, że wspomniany Komitet potrafił zjednoczyć związki zawodowe, które dotychczas nie potrafiły ze sobą współpracować. Teraz współdziałają ponieważ represje i szykany w równym stopniu dotyczą pracowników, którzy należą do Solidarności, jak i do Sierpnia 80, czy OPZZ-tu, albo w ogóle nie należą do żadnego związku zawodowego. W Komitecie współpracują ze sobą nie tylko związki zawodowe lecz także różne organizacje społeczne, grupy lewicowe, które dotychczas nie miały płaszczyzny współdziałania. Zagrożenia stojące przed Polską są ogromne. Chce się wprowadzić kolejne zmiany do Kodeksu pracy, które w jeszcze większym stopniu niż obecnie mają ograniczyć uprawnienia pracownicze. Planuje się na przykład wprowadzenie instytucji lokautu. Ma to sparaliżować jakikolwiek opór społeczny.
Wyjaśnijmy młodszym co to jest lokaut. Najstarsi pamiętają z przedwojennych czasów.
Lokaut to zamykanie przedsiębiorstw i zwalnianie pracowników w celu zmuszenia ich do podjęcia pracy na nowych warunkach, na przykład za niższe wynagrodzenie, w przypadku podjęcia przez pracowników akcji strajkowej. Zanosi się na podjęcie ręcznego sterowania wymiarem sprawiedliwości. Wszystkie te ogromne zagrożenia w największym stopniu dotkną środowisk pracowniczych, które będą się upominać o swoje interesy i prawa. Z przykrością muszę stwierdzić, że brak jest szerszej refleksji politycznej i świadomości nadciągającego niebezpieczeństwa wśród tych ugrupowań lewicowych, które dotychczas kształtowały polską scenę polityczną. One nie zauważają, że istnieje konieczność wykonania przez nie głębokiego zwrotu w lewo.
No to co dalej z lewicą?
Nie będzie dla niej w Polsce przyszłości, dopóty, dopóki będzie ona chciała działać w oparciu o liberalne skrzydła partii, które odwołują się do lewicowej frazeologii. Społeczeństwo nie uwierzy w lewicowość formacji, którą dzisiaj określa się jako Centrolew, a w skład której mieliby wejść działacze byłej Unii Wolności, obecnej Partii Demokratycznej, czyli Belka, Hausner, czy Bochniarzowa. Robienie z nich lewicy będzie nieudaną próbą oszukania społeczeństwa. Polacy oczekują praktycznej, a nie deklarowanej lewicowości.
Tylko Polacy?
Oczywiście, że nie tylko. Przykładem są ostatnie wybory w Niemczech, które przegrał Gerhard Schroeder, który jako przedstawiciel tak zwanej lewicy usiłował realizować program liberalny nastawiony na cięci socjalne. Natomiast do głosu zaczynają dochodzić formacje autentycznie nastawione na realizację potrzeb społecznych takie jak chociażby PDS w Niemczech. Potrzeba zachowania socjalnego charakteru Europy jest powszechnie dostrzegana i realizowana. Dlatego staramy się nawiązać współpracę z tymi zagranicznymi lewicowymi partiami i związkami zawodowymi, które widzą przyszłość w Europie socjalnej, a nie liberalnej.
Społeczeństwo jest niezadowolone z otaczającej go rzeczywistości, a jednocześnie tkwi w marazmie. Nie protestuje tak jak obywatele innych państw Unii. Dlaczego?
Widać to w różnych obszarach. Większość z nas opowiada się przeciw udziałowi Polaków w wojnie w Iraku, natomiast w antywojennych protestach bierze udział niewiele osób. Podobnie jest z manifestacjami przeciw ograniczaniu praw pracowniczych, swobód związkowych czy obywatelskich. Marazm był najbardziej widoczny podczas wyborów. Frekwencja w wysokości 40 procent świadczy o tym, że 60 procent społeczeństwa ma już dość prowadzonej dotychczas polityki. Ludzie są zniechęceni, bo po kolejnych wyborach bez względu na to czy rządziła prawica spod szyldu AWS, czy lewica z SLD, zawsze realizowany był program liberalny. Sytuacja świata pracy stale się pogarszała.
Czy tak będzie nadal?
To może się zmienić tylko wtedy, gdy na polskiej scenie politycznej mocno zaznaczą się ugrupowania lewicowe, takie jak Polska Partia Pracy, które będą konsekwentnie realizować lewicowy program polityczny, gospodarczy i społeczny, z którym utożsamia się ogromna część społeczeństwa, zawiedziona tym, co dotychczas działo się w Polsce.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał IRENEUSZ ŁĘCZEK
Wywiad ukazał się w numerze 27/2006 z lutego 2006 r..