Teksty pochodzą z Nowego Tygodnika Popularnego.
Zbigniew Marcin Kowalewski
Angela Davis - wielki symbol
Angela Davis to jeden z wielkich symboli radykalnego ruchu
afroamerykańskiego z przełomu lat 60. i 70, kiedy to w Stanach Zjednoczonych
walka czarnej ludności o prawa obywatelskie przerosła w walkę z rasistowskim
systemem kapitalistycznym.
Płonęły getta wielkich miast ogarnięte masowymi rozruchami, w fabrykach
samochodów w Detroit działał Związek Czarnych Robotników Rewolucyjnych i
organizował Rewolucyjne Związki Zawodowe, a na wielkomiejskich ulicach działała
Partia Czarnych Panter.
Davis, urodzona w 1944 r. w Birmingham w stanie Alabama - w samym sercu systemu
segregacji rasowej panującego wówczas na południu USA - wychowała się na
Dynamitowym Wzgórzu - mieszanym osiedlu ogarniętym ostrym konfliktem rasowym, a
nazywanym tak dlatego, że biali rasiści wielokrotnie podkładali tam bomby pod
domy czarnych mieszkańców.
W ramach programu polegającego na plasowaniu czarnych uczniów z Południa w
rasowo zintegrowanych szkołach na Północy, trafiła do prywatnego liceum w
Greenwich Village w Nowym Jorku. W tym liceum wpływy miała lewica. Tam Davis
przeczytała coś, co na całe życie przesądziło o jej światopoglądzie i losach -
"Manifest komunistyczny" - i wstąpiła do młodzieżowej organizacji
komunistycznej.
Na Światowym Festiwalu Młodzieży i Studentów w Helsinkach w 1962 r. wielkie
wrażenie zrobiła na niej delegacja z rewolucyjnej Kuby. Stała się zwolenniczką
rewolucji kubańskiej. Studiowała filologię francuską i jeździła na kursy
językowe do Francji, gdzie wnikała w tajniki filozofii Sartre’a. Tam właśnie 15
września 1963 r. przeżyła wstrząs na wiadomość o głośnym zamachu bombowym,
dokonanym przez rasistów z Ku Klux Klanu na czarny kościół baptystów w rodzinnym
Birmingham; w tym zamachu zginęły cztery dziewczyny, które znała osobiście.
Prof. Herbert Marcuse, z którym współpracowała i który wywarł duży wpływ na jej
światopogląd, pomógł jej dostać się na studia filozoficzne u Theodora Adorna w
osławionym Instytucie Badań Społecznych we Frankfurcie. Studiowała dzieła Kanta,
Hegla i Marksa. Brała udział w akcjach Socjalistycznego Związku Studentów
Niemieckich (SDS), który pod przewodnictwem Rudi Dutschkego właśnie wzniecał
antysystemową rewoltę lewicowej młodzieży akademickiej.
Zrywy czarnych mas i spektakularny rozwój ruchu na rzecz Czarnej Władzy (Black
Power) w USA skłoniły ją w 1967 r. do powrotu do kraju, gdzie na Uniwersytecie
Kalifornijskim w San Diego studiowała u Marcusego. Ten radykalny rzecznik teorii
krytycznej uważał ją za swoją najlepszą studentkę. Po studiach została
asystentką na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles. Wstąpiła do Partii
Czarnych Panter i Komunistycznej Partii USA. Stała się płomienną mówczynią na
wiecach na campusie. W 1970 r. zwolniono ją z pracy pod presją gubernatora
Kalifornii Ronalda Reagana, gdy FBI poinformowało go i władze uczelni o jej
przynależności do partii komunistycznej. Sąd orzekł, że pod tym zarzutem nie
można jej zwolnić, lecz mimo to ją zwolniono. Nie pomogła masowo podpisywana na
uczelni petycja w jej obronie.
Tymczasem Davis mocno związała się z czarnym więźniem George Jacksonem. W 1960
r. 18-letni Jackson został skazany za kradzież 70 dolarów na karę od roku
więzienia do dożywocia; od władz więziennych zależało, czy i kiedy odzyska
wolność, a te co rok odrzucały jego wnioski o zwolnienie. W więzieniu stał się
rewolucjonistą.
Studiował pisma Marksa, Engelsa, Lenina, Trockiego, Mao, Guevary, Fanona i
czarnych rewolucjonistów amerykańskich, ekonomię polityczną i dialektykę, uczył
się języków obcych. Wstąpił do Partii Czarnych Panter. Szkolił politycznie
innych czarnych więźniów: "naszym zamiarem było przeobrażenie czarnej
mentalności kryminalnej w czarną mentalność rewolucyjną", pisał w listach z
więzienia.
W styczniu 1970 roku strażnicy zastrzelili trzech czarnych więźniów. Gdy
uniewinniono sprawców, w odwecie więźniowie zabili strażnika. O czyn ten
oskarżono Jacksona i dwóch innych Czarnych. W kraju rozwinął się ruch w obronie
"braci z więzienia Soledad" - tak nazwano tę trójkę. Davis stanęła na czele tego
ruchu.
W sierpniu tegoż roku 18-letni brat George’a, Jonathan, przeprowadził akcję
zbrojną: uwolnił w budynku sądu kilku czarnych więźniów, wziął kilku zakładników
spośród personelu sądu i zażądał ich wymiany na "braci z Soledad". Akcja się nie
powiodła. W wyniku strzelaniny z policją Jonathan Jackson, dwaj więźniowie i
jeden zakładnik zostali zabici przez policję. Policja stwierdziła, że broń, z
której zginął sędzia-zakładnik, należała do Davis.
Oskarżono ją o dostarczenie bojowcom broni i udział w konspiracji, porwaniu i
zabójstwie. Była trzecią kobietą w historii USA umieszczoną przez FBI na liście
dziesięciu najbardziej poszukiwanych przestępców. FBI urządziło na nią polowanie
na ogromną skalę. Po dwóch miesiącach ukrywania się wpadła w ręce policji w
Nowym Jorku. Świat obiegło zdjęcie młodej czarnej intelektualistki w okularach,
z prostymi włosami, na które ukrywając się zamieniła swoją słynną fryzurę afro,
prowadzonej w kajdankach przez agentów FBI.
Znakomici obrońcy Davis niezbicie dowodzili, że jest niewinna. Na świecie lewica
zorganizowała kampanię na rzecz jej uwolnienia. W jej obronie śpiewali John
Lennon i Rolling Stones. Tymczasem w sierpniu 1971 r. George Jackson, uzbrojony
w rewolwer, który przemycił do więzienia jego adwokat, rzekomo podjął próbę
ucieczki. Zginął od kul w plecy. Śmierć poniosło także kilku więźniów i
strażników. Wydarzyło się to tuż po opublikowaniu jego książki i zbioru listów z
więzienia, które stały się światowymi bestsellerami (lecz nie w państwach bloku
radzieckiego, gdzie ich nie wydano i je przemilczano!). (O sprawie Jacksona i
"braci z Soledad" pisałem w książce pt. "Rap: Między Malcolmem X a subkulturą
gangową".)
Po 18 miesiącach pobytu w więzieniu Davis najpierw zwolniono za kaucją, a
następnie zupełnie biała ława przysięgłych uznała ją za niewinną. Gubernator
Reagan zapowiedział jednak, że nie dopuści, aby ta komunistka kiedykolwiek
powróciła do pracy na uniwersytetach kalifornijskich. Mimo to w 1979 r. przyjął
ją do pracy Uniwersytet Stanowy w San Francisco.
Czarna rewolucjonistka i feministka, w wyborach prezydenckich w 1980 i 1984 r.
komunistyczna kandydatka na wiceprezydenta USA, działała nadal, na rzecz
zespolenia trzech ruchów, od którego w jej przekonaniu zależała przyszłość USA -
ruchu robotniczego, ruchu Czarnych i ruchu kobiecego.
W 1991 r. Angela Davis rozstała się z partią komunistyczną, w której zresztą od
początku uchodziła w oczach reformistycznego aparatu partyjnego za bardzo
kłopotliwego politycznie członka. Poglądów jednak nie zmieniła - do dziś marzy
się jej zespolenie tych trzech ruchów, obalenie przez nie kapitalizmu,
emancypacja klasy robotniczej i mas afroamerykańskich oraz wyzwolenie ubogich
czarnych kobiet od potrójnego - klasowego, rasowego i płciowego - ucisku.
Od 1992 r. jest profesorem na wydziale historii świadomości i kierownikiem
wydziału studiów feministycznych Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Cruz oraz
wybitną działaczką nowego ruchu abolicjonistycznego - ruchu na rzecz zniesienia
kary śmierci i amerykańskiego systemu penitencjarnego. Poddaje ten system, który
określa mianem "kompleksu więzienno-przemysłowego" i "przemysłu karnego",
przenikliwej i bezwzględnej krytyce.
Zbigniew Marcin Kowalewski
Wywiad ukazał się w "Rouge" - gazecie Związku Rewolucyjnych Komunistów (LCR), francuskiej sekcji Czwartej Międzynarodówki. Polskie tłumaczenie pochodzi z "Nowego Tygodnika Popularnego".
Sens rewolty w gettach i na przedmieściach
Z prof. Angelą Davis, filozof i lewicową działaczką amerykańską, rozmawia
Sarah Benichou
Sarah Benichou: Jak zapatrujesz się na rewoltę młodzieży
na przedmieściach ludowych we Francji?
Angela Davis: To powstanie młodzieży z biednych przedmieść francuskich cechowały
wielkie podobieństwa do rewolt w czarnych gettach w Stanach Zjednoczonych.
Rozruchy w Los Angeles w 1992 r. miały oparcie w takim samym poczuciu frustracji
u młodych czarnych Amerykanów. Gdy dyskutuje się z młodzieżą, tak, jak ja
uczyniłam to w Grigny (departament Essonne), okazuje się, że przyczyną w dużym
stopniu jest rasizm, również we Francji.
W USA i we Francji te "zamieszki" mają takie same źródła i wymagają odpowiedzi
takiego samego rodzaju, jeśli nawet między nimi występują pewne różnice, które
wynikają z różnych historii gett amerykańskich i przedmieść francuskich.
Młodzież domaga się zmiany społecznej oraz położenia kresu "gettoizacji" i
dyskryminacji społeczności wywodzących się z imigracji postkolonialnej. W
Stanach Zjednoczonych młodzież żąda skończenia z systemem wywodzącym się z
niewolnictwa.
Te rewolty nie są izolowane od globalnej walki, którą codziennie toczą miliony
ludzi. Ponieważ sytuacja gospodarcza, polityczna i społeczna w dzielnicach
ludowych jest bezpośrednim skutkiem polityki Międzynarodowego Funduszu
Walutowego i Banku Światowego, rewolty naszych braci z dzielnic ludowych są
również odpowiedzią na tę politykę.
Przywódcy mają globalną strategię kontroli świata, toteż my też powinniśmy
wypracować globalną strategię, a rewolta w gettach powinna być jej częścią
składową. Moim zdaniem, wszystkie rewolty przyjmujące formę rozruchów wykazują
słabość kierownictw politycznych.
Podczas rozruchów w Watts (południowe Los Angeles) w 1965 r. dla każdego
amerykańskiego Czarnego, który od lat, bezpośrednio czy pośrednio, uczestniczył
w ruchu na rzecz praw obywatelskich, było to absolutnie oczywiste. Te rozruchy
znalazły pozytywne ujście wraz z powstaniem w 1966 r. Partii Czarnych Panter -
była ona instrumentem dla tych wszystkich, którzy uważali, że dochodząca w
rozruchach do głosu frustracja wymaga oręża politycznego.
Mówisz o niewolnictwie jako o logice ekonomicznej i ideologicznej dominującej
jeszcze w Stanach Zjednoczonych. Co sądzisz o art. 4 ustawy z 23 lutego 2005 r.,
rehabilitującym we Francji kolonializm?
Ogromnie zdumiewa mnie, do jakiego stopnia Francja zmieniła się od czasu mojej
ostatniej wizyty w tym kraju, w 1992 r. Dziś poznajecie stan wyjątkowy, a ja
przypominam sobie rok 1961, gdy studiowałam w Paryżu i Algierczycy byli ofiarami
rasizmu, który przywodził mi na myśl amerykański system segregacji rasowej.
Mówić dzisiaj, że kolonializm odegrał pozytywną rolę, to podłość i przejaw
rasizmu. Jestem tym oburzona. Świadczy to o tym, że napór skrajnej prawicy jest
również faktem we Francji, a nie tylko w Stanach Zjednoczonych. Co więcej, cała
polityka francuska wydaje się naznaczona rasizmem - to ważna kwestia i będą
musieli rozwiązać ją ci wszyscy, którzy dążą do zmiany społecznej.
12 grudnia w Kalifornii stracono Tookie Williamsa. Schwarzenegger, gubernator
tego stanu, oświadczył, że nie może ułaskawić człowieka, który zadedykował swoje
wspomnienia takim ludziom, jak Angela Davis, George Jackson, Malcolm X, Nelson
Mandela itd. Czy egzekucja Williamsa jest aktem politycznym wymierzonym w ruch
Czarnych?
Odkąd w 1981 r. skazano Tookiego na śmierć, w Stanach Zjednoczonych rozwinęła
się wielka kampania solidarności w jego obronie. Pierwsza rzecz, którą należy
odnotować, to fakt, że po raz pierwszy stracono skazańca mimo takiej kampanii.
Sprawa Tookie Williamsa na nowo rozpętała polemikę wokół kary śmierci.
Na końcu swojej deklaracji Schwarzenegger mówił, że nie może ułaskawić
człowieka, który hołduje przemocy jako programowi politycznemu, a ironia losu
polega na tym, że kara śmierci okazała się narzędziem politycznym służącym
stosowaniu przemocy jako odpowiedzi na problemy społeczne, które konkretnie i
symbolicznie stawiał Tookie.
Deklaracja Schwarzeneggera to bardzo polityczny akt, wymierzony w międzynarodowy
ruch Czarnych i jego historię, tym bardziej, że wymieniono w niej również
Mandelę. Schwarzenegger wymienił go jako osobę, która nie może być uważana za
bohatera, choć ten człowiek jest bohaterem dla większości narodów świata.
Wymieniając osoby, które dziś symbolizują nieposłuszeństwo, gubernator
Kalifornii stawia pod pręgierzem wszelki opór wobec jego polityki, która jest
tożsama z polityką Busha. Jego deklaracja pokazuje związek między karą śmierci a
rzekomą "wojną z terroryzmem".
Tak czy inaczej, ta egzekucja ujawnia, do jakiego stopnia kara śmierci odgrywa
zasadniczą rolę w polityce wewnętrznej idącej w ślady dyskursu George’a W. Busha,
głoszącego, że trzeba wykorzenić oponentów modelu, który on uosabia,
przedstawianych jako terroryści. Lecz terror to jego dzieło i dzieło tych,
którzy go popierają - to oni stosują przemoc wobec tych wszystkich, którzy chcą
skończyć z niesprawiedliwością.
Wywiad z Angelą Davis to ewenement dla każdego działacza lewicowego, bo po
tylu latach nadal należysz do tych, którzy walczą z systemem. Co jest siłą
napędową twojego zaangażowania?
Nie jestem ikoną ani wizerunkiem; jestem taka sama, jak każdy, kto walczy, ale
jeśli pasuje do mnie jakiś wizerunek, to jest to wizerunek działaczki ruchu
Czarnych. Jeśli to sprawia, że spotkanie ze mną jest ewenementem, to jest tak
dlatego, że walka, którą toczyliśmy, ciągle jest inspiracją dla dzisiejszej
młodzieży; potwierdza się, że nic nie zrobiliśmy na próżno.
Dziś jesteśmy świadkami wielkiego wrzenia politycznego wśród młodzieży, która
wynajduje oryginalne i twórcze strategie zmiany świata. To mnie porywa. Ta
młodzież chce zmienić świat, a do budowy socjalizmu potrzeba walk, które ona
toczy. Mój cel nie uległ zmianie, a młodzież jest dziś bardziej zbuntowana i
twórcza niż kiedykolwiek. To ona pozwala mi ciągle iść naprzód.
tłumaczenie: Zbigniew Marcin Kowalewski