Na prośbę czytelnika publikujemy ten antykomunistyczny tekst

MARKSIZM - NIE, DZIĘKUJĘ!

Ostatnio tak w środowiskach młodzieżowych, jak i ogólnie można zauważyć wzrost popularności marksizmu (potocznie zwanego komunizmem lub socjalizmem) w jego bardziej lub mniej ortodoksyjnych wersjach. Idea ta propagowana jest przez ruchy i organizacje takie, jak Nurt Lewicy Rewolucyjnej czy Ruch Radykalno-Postępowy oraz wydawane przez nie pisma: "Dalej!", "Barykada", "Samorządność Robotnicza" czy "Solidarność Socjalistyczna". Coraz częściej zdarza się, że mający dość biedy i braku rzeczywistej wolności ludzie upatrują w realizacji marksistowskich postulatów pozytywną alternatywę w stosunku do obecnego stanu rzeczy, szansę na większy dobrobyt i swobodę.

Marksizm zakłada uczynienie wszelkich dóbr (w tym przede wszystkim środków produkcji - maszyn, fabryk itp.) własnością "socjalistycznego" państwa. "Socjalistyczne" znaczy tu, że państwo takie miałoby wyrażać wolę całego społeczeństwa (wszystkich), dzięki czemu podejmowane przez nie decyzje co do zużytkowywania dóbr miałyby na celu zaspokajanie potrzeb wszystkich, a nie jedynie klasy posiadaczy. Ponadto miałoby to pozwolić, dzięki zniesieniu "anarchii produkcji", na wydajniejsze wykorzystanie dóbr. W rezultacie dobrobyt społeczeństwa miałby wzrastać dużo szybciej, co doprowadziłoby ostatecznie do wyzwolenia ludzi od "alienacji" - konieczności poświęcania się niechcianej pracy w celu uzyskania środków do życia i realizacji swych pragnień.

Jest to wizja kusząca, ale fałszywa. Jeśli decyzja co do zużytkowywania jakiegoś dobra miałaby wyrażać wolę całego społeczeństwa - wszystkich - to każdy musiałby bezpośrednio lub pośrednio wyrazić na nią zgodę. Byłoby tak jedynie wtedy, gdyby decyzja taka była podjęta bezpośrednio przez wszystkich przy braku choćby jednego sprzeciwu, bądź jeśli wszyscy zgodziliby się wcześniej na przyjęcie ogólnych reguł, według których decyzja ta została podjęta (tak, jak np. w spółce czy stowarzyszeniu, gdzie każdy doń przystępujący wyraża zgodę na to, by decyzje dotyczące majątku tej spółki czy stowarzyszenia były podejmowane w określony sposób - np. większością głosów na zgromadzeniu, uchwałą zarządu czy jednoosobowo przez prezesa). Ponieważ państwo nie jest spółką ani stowarzyszeniem swych obywateli - nie jest tak, że każdy wyraził zgodę na przyjęcie obowiązujących w nim reguł podejmowania decyzji - to żadne państwo nie wyraża woli całego społeczeństwa, lecz jedynie jego części. Pozostałym wola ta jest narzucana przymusem. Jeżeli przymus ten ogranicza komuś swobodę dysponowania jego osobą, owocami jego pracy czy dobrami otrzymanymi dobrowolnie od innych (którzy zdobyli je w podobny, nieprzymusowy sposób), jest on agresją - zniewoleniem bądź rabunkiem - z konieczności powodującą wyzysk (zysk jednych kosztem straty drugich). Nawet jeśli to większość zmuszałaby mniejszość, agresja pozostaje agresją, a wyzysk wyzyskiem. Nie ma znaczenia, czy niewolenia i rabunku dopuszcza się jeden człowiek, czy milion ludzi uchwalających to np. w głosowaniu. Podatki, konfiskaty dóbr przez państwo czy przymusowa praca na jego rzecz nie różnią się od haraczy płaconych "za ochronę" mafii, rabunków dokonywanych przez prywatnych bandytów czy prywatnego niewolnictwa. W praktyce zresztą decyzje podejmowane przez państwo wyrażają wolę wąskiej kierującej tym państwem mniejszości. W przypadku, gdy państwo jest właścicielem wszystkiego (jak zakłada marksizm) oznacza to, że większość ludzi nie może samodzielnie decydować o żadnych sprawach i musi we wszystkim podporządkowywać się woli rządzących.

Próby urzeczywistniania założeń marksizmu w praktyce dowiodły słuszności tych zarzutów (stawianych na długo wcześniej, zanim bolszewicy przejęli władzę w Rosji w 1917 r., głównie przez anarchistów, m. in. Maxa Stirnera, Williama Greene'a, Michaiła Bakunina czy Edwarda Abramowskiego). Rosja Sowiecka (a potem ZSRR), Chiny, Korea Północna, Kambodża Czerwonych Khmerów czy kraje Europy Wschodniej (w tym Polska) po II wojnie światowej stały się krajami niespotykanego terroru, zniewolenia, a często i ludobójstwa. Nazwiska takie, jak Stalin, Mao Tse-Tung, Kim Ir Sen, Pol Pot, Honecker czy Ceausescu stały się symbolami najokrutniejszej dyktatury.

Błędne jest również twierdzenie o wyższej wydajności gospodarki w marksistowskim państwie. Jak dowiedli ekonomiści, tacy jak Ludwig von Mises, Trygve Hoff czy Friedrich Hayek, w waunkach państwowego monopolu własności nie jest możliwa ocena podejmowanych decyzji pod kątem osiągnięcia najkorzystniejszych - z punktu widzenia maksymalnego zaspokojenia potrzeb społeczeństwa - wyników. Inaczej mówiąc, nie jest możliwa kalkulacja ekonomiczna, nawet zakładając, że państwo postawi sobie za cel jak najlepsze zaspokajanie potrzeb społeczeństwa, a nie np. zwiększanie bogactwa jego kierowników czy rozbudowę aparatu przymusu w celu utrzymania ich władzy.

Praktyka dowiodła i tego: próby realizowania założeń marksizmu zaowocowały wszędzie prędzej czy później krachem gospodarczym i nędzą. Kraje, których władze wybrały drogę marksistowską, stały się opóźnione gospodarczo w stosunku do podobnych sobie krajów, które tą drogą nie poszły. Wystarczy porównać np. Koreę Północną z Południową czy Chiny z Tajwanem.

Wielu marksistów twierdzi, że reżim Stalina i późniejsze dzieje ZSRR oraz jego satelitów, a także dyktatury Mao i jego następców w Chinach, Kim Ir Sena w Korei Północnej czy Pol Pota w Kambodży były całkowitym zaprzeczeniem założeń marksizmu i dlatego nie można podawać ich jako przykładów na błędność tych założeń. Jednocześnie za przykład stawiają państwo bolszewików rosyjskich za rządów Lenina (w latach 1917-1924), twierdząc, że zniewolenie, terror, wyzysk i ludobójstwo, a także zapaść gospodarcza pojawiły się dopiero wskutek "degeneracji" tego państwa za Stalina. Poglądy takie zwykło się opatrywać etykietą "trockizmu", od nazwiska jednego z głównych przywódców bolszewickich (m. in. twórcy i dowódcy Armii Czerwonej), a potem rywala Stalina w walce o władzę po śmierci Lenina, Lwa Trockiego.

Jest to oczywiście nieprawda. Państwo bolszewickie od początku było państwem zniewolenia i terroru. Zgodnie z założeniami marksizmu, wprowadzono "komunistyczny sposób produkcji i podziału" dóbr: zakazano prywatnego handlu, narzucono obowiązek pracy, ustanowiono przymusowe dostawy zboża od chłopów (przy czym wysokość obowiązkowych dostaw, ustalana administracyjnie, przewyższała często rzeczywiste plony) oraz rozdział żywności przez państwo wg "klasowego systemu przydziałów" ("elementy kułackie i burżuazyjne" pozbawiano przydziałów żywności w ogóle). Centralnemu państwowemu zarządzaniu poddano również przemysł; Trocki domagał się nawet "militaryzacji pracy" na wzór Armii Czerwonej, twierdząc, że "innej drogi do socjalizmu, niż odgórne zarządzanie siłą roboczą, zgodnie z aktualnymi wymaganiami planu ogólnopaństwowego, nie ma".

W ślad za tym szedł terror. Dla złamania oporu chłopów, którzy nie chcieli oddawać zboża, wysłano na wieś specjalną "armię zaopatrzeniową" (Prodarmię), siłą konfiskującą zapasy. Lenin określił to jako "pierwszy i najważniejszy krok rewolucji socjalistycznej na wsi". Zaraz po objęciu władzy bolszewicy ustanowili cenzurę i zamknęli gazety opozycyjne (był to pierwszy dekret ich rządu). Niedługo później powołali policję polityczną - CzeKa - która otrzymała wkrótce uprawnienia skazywania na karę śmierci, bez śledztwa i sądu, m. in. "wrogich agentów, spekulantów, agitatorów kontrrewolucyjnych, sabotażystów i innych pasożytów" (czyli praktycznie każdego, kto podpadł władzy). Do końca 1918 r. z polecenia CzeKa zdążono rozstrzelać już ponad sześć tysięcy ludzi, a wiele tysięcy innych zamknięto w więzieniach i obozach koncentracyjnych. W tymże 1918 r. uchwalono konstytucję Rosji Sowieckiej, która oficjalnie pozbawiała praw, wraz z całymi rodzinami, wszystkie osoby "zatrudniające do pracy najemnej w celu uzyskania zysku", uznając ich za tzw. "zbędnych ludzi"; dotyczyło to 5 milionów osób, przeważnie chłopów.

Wszystkie te represje nie były bynajmniej skierowane jedynie przeciwko obrońcom poprzedniego reżimu: rządy bolszewików i wprowadzanie przez nich w życie założeń marksizmu od początku wywoływały masowe bunty ludności: chłopów, robotników, inteligencji, "zbędnych ludzi". Zbrojne bunty przeciwko bolszewikom wybuchały jeden po drugim (w samym 1918 r. było ponad 100 powstań), szerzyły się strajki (nazywane przez bolszewików "sabotażami") i zamachy (30 sierpnia 1918 r. raniony został sam Lenin). Powstańcy chłopscy (jak np. armia Antonowa) domagali się m. in. denacjonalizacji (odpaństwowienia) ziemi, wolnego handlu, likwidacji kołchozów i przymusowych dostaw oraz pozwolenia na inwestycje prywatnemu kapitałowi (w tym obcemu). W 1921 r. zbuntowali się robotnicy z Kronsztadu (miejscowość niedaleko Piotrogrodu, obecnego Petersburga), domagając się początkowo m. in. wolności słowa i druku oraz prawa chłopów do swobodnego użytkowania ziemi, a po odrzuceniu ich żądań i aresztowania ich delegatów - ustąpienia bolszewików. Lenin i Trocki zaatakowali Kronsztad siłami 50 tysięcy żołnierzy wspomaganych artylerią. Po zdobyciu miasta przeprowadzono masowe rozstrzeliwania.

Pod presją buntów i pogarszającej się sytuacji gospodarczej (produkcja przemysłowa np. spadła o ponad 80%) Lenin postanowił w 1921 r. częściowo odstąpić od zasad marksizmu: przymusowe dostawy zboża zastąpiono podatkiem w naturze (i tak zresztą ponad trzykrotnie wyższym od przedbolszewickiego podatku bezpośredniego), zezwolono na drobną przedsiębiorczość prywatną i wolność handlu. Przyznawał jednak, że jest to "krok wstecz".

Stalin doszedł do władzy po śmierci Lenina w 1924 r. Trocki, będący jego głównym rywalem do stanowiska szefa partii i państwa, został wkrótce wygnany za granicę. Mimo to jeszcze w 1930 r. (gdy Stalin przeprowadzał ludobójczą tzw. kolektywizację wsi) twierdził on, że "ZSRR jest państwem proletariackim w pierwszej fazie ewolucji ku socjalizmowi".

Zarówno Lenin, jak i Trocki byli bezwzględnymi, cynicznymi i zbrodniczymi politykami, podobnie jak Stalin czy Hitler. Mimo to ich nazwiska nie zawsze są jednoznacznie kojarzone z terrorem i ludobójstwem, a Trocki bywa uważany nawet za szlachetnego idealistę, który całe życie przeciwstawiał się dyktaturze. Jest to wynik długoletniej propagandy. Wskutek tego, co obiecuje - powszechnego dobrobytu, wolności i braterstwa - marksizm postrzegany jest przez wielu ludzi z sympatią, jako idea w gruncie rzeczy dobra, co najwyżej wykorzystywana w złych celach (inaczej niż to jest w przypadku np. faszyzmu, otwarcie głoszącego kult siły, co wielu ludzi zraża). W każdym razie jego postulaty często bywają uważane za mniejsze zło w stosunku do tego, co istnieje. Takie złudzenie wywoływał od początku: przykładem może być poparcie udzielane bolszewikom przez wielu anarchistów - jakby nie było, wrogów wszelkiej władzy państwowej (gdy bolszewicy zdobyli władzę, skończyło się to dla naiwnych anarchistów wygnaniem, więzieniami, obozami koncentracyjnymi lub fizyczną likwidacją). Takie złudzenie wywołuje również i teraz. Marksistowscy politycy wiedzą o tym i wykorzystują to, starając zdobyć sobie poparcie ludzi niezadowolonych z istniejącej biedy i braku wolności przez stworzenie wrażenia, że stoją po ich stronie (jak zresztą robią to wszyscy dążący do władzy politycy). Bolszewicy w 1917 r. zdobyli poparcie mas głosząc hasła oddania ziemi chłopom, a fabryk robotnikom (oba sprzeczne całkowicie z doktryną marksizmu i z tym, co naprawdę zrobili) oraz zakończenia trwającej wojny. Obecnie ich następcy starają zdobyć sobie poparcie m. in. w środowiskach wolnościowo nastawionej młodzieży, głosząc popularne w tych środowiskach hasła antyfaszystowskie, antyklerykalne i ekologiczne oraz organizując takąż działalność (np. manifestacje przeciwko nazi-skinom, klerykalizmowi czy McDonaldowi).

Być może nie lubisz faszyzmu, klerykalizmu czy McDonalda i uważasz, że są to problemy na tyle istotne, by brać udział w takiej działalności. Rób to, jeśli chcesz, bądź jednak świadom, kto za tym stoi. Jeśli są to marksiści, bądź świadom, jakie są ich główne polityczne cele. Nie wierz ślepo politykom, nawet (a może zwłaszcza) "rewolucyjnym" i "radykalnym". Myśl za siebie. Najlepiej zaś sam zajmij się organizowaniem takiej (lub innej, którą uważasz za słuszną) działalności, bez zdawania się na polityków i ich organizacje. Masz wtedy gwarancję, że nikt ci później nie powie: "murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść".


"An Arché"

P. O. Box 636

40-958 Katowice 2