Zbigniew Partyka
W obronie demokracji?
Jestem niezmiernie zdziwiony ostrością ataku na
zrekonstruowany rząd Marcinkiewicza. Szczególnie wejście Giertycha do
Ministerstwa Edukacji powoduje ostre protesty, między innymi SLD, SDPL i PD.
Szefowie tych partii wydali nawet oświadczenie zatytułowane "Nie można milczeć".
Czyżby?
Wszak oświadczenie to wydają przywódcy formacji, które nie mają czystej karty
ani czystych rąk w żadnej z poruszanych w oświadczeniu spraw. Dla wielu Giertych
jest symbolem groźby klerykalizacji polskiego państwa i polskiej szkoły. Ale czy
to nie egeria poprzedniczek dzisiejszej Partii Demokratycznej, panna Radziwił,
wprowadzała z pogwałceniem konstytucji religię do szkół? Czy to nie ówczesny
współtowarzysze Onyszkiewicza - Rokita i Suchocka - negocjowali i podpisywali w
imieniu obalonego rządu konkordat z Watykanem? Czy to nie SLD konsekwentnie
doprowadził do ratyfikacji konkordatu? Czy to nie przywódcy SLD uznają
kryminalizację aborcji za trudny, ale słuszny kompromis?
Kierunek polityczny wytyczono jedynie słuszny, klerykalny i prawicowy. W
konstytucji, oczku w głowie i powodzie do dumy SLD i osobiście Aleksandra
Kwaśniewskiego haniebnie zrównano komunizm z faszyzmem, Bóg znalazł się w
preambule, neoliberalizm dominuje w dyspozycjach gospodarczo-ustrojowych. Gdy
dyskutowano o zapisach socjalnych, odrzucano je pod pretekstem, że nie można
szczegółowo opisywać w wartościach liczbowych żadnych wielkości. Gdy jednak
chodzi o ograniczenie długu państwowego to art. 216 punkt 5 mówi, zgodnie z
doktryną neoliberalną i w odróżnieniu od wszystkich innych konstytucji świata aż
nadto konkretnie "Nie wolno zaciągać pożyczek lub udzielać gwarancji i poręczeń
finansowych, w następstwie których państwowy dług publiczny przekroczy 3/5
wartości rocznego produktu krajowego brutto". Gdy SLD dochodził do władzy nie
miał w dziedzinie edukacji nic do zaproponowania. Proszę wymienić z pamięci po 5
głównych idei ministrów Wiatra i Łybackiej? Łybacka tylko opóźniła nowe matury.
Nic więcej, próżnia doskonała.
Pada zarzut skłócania Polski z Unią Europejską. Jaką Unią? Jej proamerykańską,
serwilistyczną częścią czy tą drugą, pogardliwie określaną przez polityków SLD
jako pacyfistyczna? Czy w spore o kształt Unii Europejskiej można być bardziej
antysocjalnym niż SLD? Czy można być większym zwolennikiem dumpingu socjalnego
niż rządy Millera i Belki?
Liderzy centrolewicy podobno walczą z antysemityzmem, szowinizmem, ksenofobią,
walczą o patriotyzm. Czyżby? Dla Leszka Millera, który rehabilitował szpiega w
imieniu SLD, żeby być polskim patriotą trzeba pracować dla CIA, jak Ryszard
Kukliński. Walka z antysemityzmem - jakoś nie zauważyłem, by za rządów, które
popierali trzej panowie z centrolewicy ktoś został aresztowany za kolportaż
antysemickich broszur, by je skonfiskowano a wydawców skutych kajdankami rzucono
na glebę. O pieniądzach Rydzyka nikt z rządów Millera i Belki nie ośmielał się
mówić ani nawet myśleć, tak wielki był lęk przeciw świętokradztwu! Nie ma mowy o
tym, by któryś tych panów i ich partie były bardziej odważne w zwalczaniu
antysemityzmu od nuncjusza papieskiego.
Oczywiście można sięgnąć po znane europejskie przykłady państw laickich. Generał
de Gaulle, tradycyjny katolik tylko raz publicznie pokazał się na mszy, w
wojennym zamieszaniu przy okazji wyzwolenia Paryża. Nawet pogrzeb, choć
katolicki, był ściśle prywatny, w rodzinnej posiadłości, nie w Paryżu. Ale do
takiej sytuacji, by to stało się to oczywiste trzeba było walki, kilku
rewolucji, gilotynowania królów, idei obywatelskiej, laickiej szkoły. A tutaj w
Polsce jesteśmy w stanie zerowym cywilizacji.
Przypuśćmy sobie teraz, że do władzy dochodzi odmienna koalicja, w której
funkcję ministra edukacji obejmuje nie jakaś gumka od kaleson, ale prawdziwy
antyklerykał i legalnie wyrzuca religię ze szkół. I cóż się dzieje?
Wielusettysięczny ryk i protest uczniów i rodziców w obronie religii. W obliczu
tych protestów wedle obecnego stanu społecznej organizacji nasz hipotetyczny
minister-antyklerykał musiałby się ugiąć przed wolą rodziców i demokratycznie
religię w szkołach utrzymać. Czyli protestujący zrobiliby to, co my powinniśmy
zrobić, tyle, że z odmiennym wektorem. I dopóki tego nie ma, wszelkie mówienie o
polskim ruchu laickim jest mówieniem o politycznej fikcji. Gazetowe wyrzekanie
na panoszenie się kleru i archaicznej ideologii prawicy, wydawanie oświadczeń w
sprawie państwowego finansowania kościelnych instytucji jest tylko tanim
maskowaniem niemocy. Dopóki laiccy rodzice nie postawią się w szkole, nie będą
się organizować, by egzekwować w podstawówkach, gimnazjach i liceach laickość
szkół, by rok nauki nie był determinowany przez rok liturgiczny, by rekolekcje
nie były stawiane ponad potrzeby intelektualnego rozwoju młodzieży, by etyka nie
była monopolem klechy, dopóty walka o laickość szkoły i państwa jest przegrana.
I do tego czasu tak wątpliwi bojownicy o laickość i tolerancję, jak Olejniczak,
Borowski i Onyszkiewicz będą mogli zabierać głos i nie być zabici powszechnym
śmiechem.
Zbigniew Partyka, Nowa Lewica