Tekst pochodzi ze strony http://www.socjalizm.org/ . Po warszawskiej paradzie ćpunów - przyszła pora na Katowice, gdzie liberalni studenci demonstrowali pod hasłem: „Powiedz nie socjalizmowi”. Wczoraj zaś odbyła się na uniwersytecie debata, i gdyby rzecz była warta napisania relacji, to bym ją zatytułował: "ministry przeciw Giertychowi". Obok siebie jednym antygiertychowym głosem mówiła Dzierzgowska z rządu Buzka i Środa z rządu Belki. Każdy orze tak jak może i na protestach przeciw Giertychowi toczy się rywalizacja od prawa do lewa, kto najbardziej się wylansuje i kto najwięcej politycznie ugra. Jakubowska z Racji, która zabrała głos w dyskusji pochwaliła się z rozbrajającą szczerością, że dzięki Giertychowi jej partia rośnie. Czego się jednak spodziewać po debacie, której mottem są słowa znanego zwolennika wojny w Iraku - Marka Edelmana: "Pokonanie Giertycha to jedyna nadzieja, że Polska będzie krajem europejskim". Choć w debacie wzięło udział chyba ze 150 osób, to zabrakło innych zadeklarowanych przeciwników Giertycha, którzy najwyraźniej biorą udział w dyskusjach tylko wtedy gdy dostaną imienne zaproszenie i na antygiertychowców wolą patrzeć przez pryzmat swoich marzeń, niż realnych obserwacji. Jeśli chodzi o związki zawodowe, to pierwszy na starcie ustawił się Broniarz z ZNP, który zapowiedział demonstracje nauczycieli na 9 czerwca. A jeśli uwzględnimy fakt, że tego samego dnia kończy się rok akademicki, to będzie to być może ostatnia przed październikiem demonstracja, w której związkowców wspomogą studenci.


Wojciech Balon
Kto korzysta na Lepperze?

Będąc uczestnikiem-obserwatorem niedawnej, spontanicznej ponoć demonstracji młodzieży szkolnej i studentów w Katowicach, odkryłem rzecz jeszcze bardziej niepokojącą od faktycznego celu tej demonstracji. Antylepperyzm i antygiertychizm młodzieży jest faktem. Różne są motywy takiego postępowania. Wiadomo, czym w sferze edukacji będą rządy Giertycha i jego przybocznych gwiazd stadionowego monitoringu.
Stojąc na katowickim rynku pod Teatrem im. Wyspiańskiego zostałem zaatakowany przeróżnej maści naklejkami. Wśród naklejek brylował przekreślony Lepper, a wśród manifestantów młodzi obrońcy demokracji spod znaku PO. Otóż, bodajże od jednego z nich dostałem kolejną naklejkę o wymownym haśle, którego sens brzmiał „Powiedz nie socjalizmowi”.
Do tej pory nie wiem, co wspólnego ma młododemokracka walka z socjalizmem, z protestami przeciwko Lepperowi, Giertychowi i błogosławionej przez Jarosława K. nowej koalicji. Chyba tyle samo, co wiedza „demokratów” o tym, czym jest socjalizm.
Wpatrzony w naklejkę, nagle zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę to cała Platforma i jej wbita w krawaty młodzieżówka odliczała dni i godziny do powołania Leppera i Giertycha na ministerialne stołki. Nie zmienią tego nachalne i dramatyczne wołania Jana Marii, czy innych oficjeli. Jedyną nadzieją „prawdziwej i jedynej” opozycji na ponowne wejście do gry, była właśnie nominacja wyżej wymienionych gentlemanów. Dopiero teraz ujawni się troska Platformersów o dobro Polski, demokracji i cywilizowanego świata. Barbarzyńca w rządzie! Przestępca ministrem! Wszystko w to graj „premierowi z Krakowa” i jego armadzie. Wszystkie te fakty świadczą o hipokryzji i postępującej słabości PO.
O wiele łatwiej jest krytykować bliźniaczą wizję kraju poprzez pryzmat Leppera i Giertycha, niż przyznać się Polakom, że ma się tożsame poglądy na przyszłość RP. Podobnie jak w kampanii wyborczej PiS musiał się czymś wyróżniać od lustrzanego odbicia, czyli PO – wymyślono wtedy sztuczny podział na „solidarnych” i „liberalnych”; podobnie teraz PO, usilnie stara znaleźć się różnicę. Pomógł jej w tym sam PiS – ogłosił koalicję z Samoobroną i LPR. Wyobrażam sobie zmiażdżone od zaciskania kciuki działaczy Platformy, byleby tylko doszło do porozumienia.
I pomogło. Teraz, gdy mamy potworną koalicję, PO przejdzie do ofensywy. Bo przecież oni nigdy nie związaliby się politycznie z takimi awanturnikami. A fe! Teraz posyła się demokratyczne bojówki młodzieży, wyposażone w naklejki, ażeby propagować zwalczanie Leppera i Giertychsilcowa, a przy okazji zwalczać socjalizm...Dlaczego?
Może chodzi o „socjalizm” PiS-u, ale sądząc po ostatnich posunięciach rządu oraz personaliach, mało, kto da się chyba na ten „socjalizm” nabrać. Ale próbować warto, w końcu eleganccy i dobrze wychowanie demokraci budzą powszechny szacunek i posłuch. Nie to, co kolorowa, wrzaskliwa młodzież kojarzona z prądami lewicującymi, a na dodatek wspierana przez „lobby pederastyczne” i niewyżyte feministki. A fe! Sodoma i Gomora!
Jednak zwalczanie socjalizmu ze strony młodych karierowiczów spod znaku PO, ma jeszcze jedno, znacznie poważniejsze znaczenie. Otóż to właśnie ten rozwydrzony „lewacki” ruch, może zdziałać więcej niż garnitury „Młodych Demokratów”. To właśnie jest ten „socjalizm” z naklejek. Ostatnie wydarzenia w polityce ujawniły, jak wielka siła drzemie w ruchu masowym, w zrywie, przede wszystkim młodzieży. I choćby było tam milion naklejek wyprodukowanych przez środowiska neoliberalne (czyli te porządne, cywilizowane), to największą rolę w tym ruchu ma szansę odegrać właśnie szeroko pojęty socjalizm. Stąd ulotki. Wszak lepiej zwalczać to czerwone zło w zarodku, zanim się rozpleni. A fe!
Coraz wyraźniej widać więc, słabość systemu i prawicowej ideologii z jednej strony oraz wzrost atrakcyjności ruchu lewicowego z drugiej. Choć to dziś niemodne, zacytuję człowieka, który odkrył to już dawno. Karol Marks powiedział, że „na to, by w danym kraju zapanował socjalizm, wystarczy wprowadzić w nim demokrację.”
Wszystkie demokratyczne zrywy, bunty wyzyskiwanych pracowników i uwstecznianych edukacyjnie uczniów i studentów nieuchronnie prowadzą do zdobyczy socjalistycznych. Czy to podoba się kolporterom ulotek czy nie. Czy podoba się to, liderom czołowych lewicowych partii padających w objęcia prawicy, czy nie. To nieprawda, że ruch pójdzie za wami. Prędzej, czy później, stanie się tak, że wy pójdziecie za ruchem. Wtedy może pozwoli się wam rozdawać naklejki: „Walcz z kapitalizmem”, „Walcz o demokrację”. Bo jak mówiła i powtarzała do końca życia Róża Luksemburg: „Nie ma socjalizmu bez demokracji. Podobnie jak nie ma demokracji bez socjalizmu.”
Niech liderzy zastanowią się nad tym, co jest do osiągnięcia tu i teraz. Niech oderwą wzrok od słupków i sondaży i spojrzą na tworzący się ruch. Niech odpowiedzą sobie na pytanie, gdzie są, a gdzie powinni być. Czy młodzież zbierająca się na placach miast, chcąca zmienić rzeczywistość skazana jest na kolejną prawicową indoktrynację? Na naklejki?
Ponoć znający się na rzeczy socjologowie, uchodzący z autorytety, niemalże „święte krowy” w tej dziedzinie, twierdzą, że każde pokolenie musi mieć swoją rewolucję. A w domyśle – muszą sobie pokrzyczeć, ewentualnie coś podpalić.
Dzisiejsze pokolenie potrzebuje rewolucji, jak żadne inne. Za dużo sprzeczności je otacza. Nie potrzebuje rewolucji, by się wyszumieć, potrzebuje jej, bo nie ma już innej alternatywy. Aurora czeka.