Tekst pochodzi z FD MLK http://users.nethit.pl/forum/read/fdlbc/4179203/ . Jest to kolejne spartakusowskie wyznanie wiary i pewnie czytelnicy LBC się zastanowią po co znowu publikujemy to samo. Chyba jedynie ze względu na słuszny tytuł i to, że tekst jest dobrze napisany czego nie można powiedzieć o krótkich jedno akapitowych docinkach polskich spartaków. Osobom, które umieją czytać między wierszami, zwracamy uwagę, na inne rozłożenie akcentów przy omawianiu kapitalistycznej kontrrewolucji. Dla spartakusowców z zachodu stalinowska biurokracja ponosi taką samą odpowiedzialność za kapitalistyczne przemiany jak "demokratyczna" opozycja finansowana przez CIA. Co ciekawe - spartakusowcy z Europy Wschodniej, którzy należeli do PZPR w swojej propagandzie wypaczają linię MLK "zapominając" o roli stalinowskiej biurokracji - gdyż musieli by oczerniać samych siebie. <<Wycofanie z Afganistanu było aktem otwarcia kontr-rewolucyjnego przypływu, który pochłonął wschodnią Europę, a następnie sam Związek Radziecki. W 1992 r. to zostało przyznane przez Eduarda Szewardnadze, byłego radzieckiego ministra spraw zagranicznych, który powiedział: "Postanowienie odejścia z Afganistanu było pierwszym i najtrudniejszym krokiem. Wszystko inne wynikło z tego">>. Z powyższego cytatu wynika, że to nie okrągły stół -ale wycofanie wojsk radzieckich z Afganistanu jest główną przyczyną kapitalistycznej kontrrewolucji. A jeśli tak - to największą odpowiedzialność za kapitalistyczne gówno w byłym bloku wschodnim ponosi Michaił Gorbaczow i jego ówcześni klakierzy - jak tłumaczący te teksty czupurny wacek. Rozbieżności w stosunku do kontrrewolucji - jak i stosunku od biurokracji stalinowskiej w latach 80 tych, to ciekawe zagadnienie, które czeka na swojego badacza. Raczej wątpię by amerykańscy spartakusowcy popierali reaktywację PZPR, czy inne pomysły rodzimych spartaków i gdyby nie to, że zainteresowanych sprawą w Polsce można policzyć co najwyżej na palcach dwóch rąk -to już dawno bym się tym zajął.


Od Berlina do Moskwy: Walka MLK przeciwko kapitalistycznej kontr-rewolucji
O nowe Rewolucje Październikowe!
Przedruk z: Workers Hammer nr 191, lato 2005 r.

21 maja w Londynie Liga Spartakusowska W. Brytanii prowadziła warsztaty, by uczcić walkę Międzynarodowej Ligi Komunistycznej przeciwko kapitalistycznej kontr-rewolucji w Niemczech Wschodnich i Związku Radzieckim w latach 1989-92. Poniżej przedrukowujemy, lekko poprawiony do druku, referat wygłoszony przez towarzyszkę Jane Clancy.
***
1989 - ależ to był rok! Wydarzenia, które wtedy wybuchły, miały fundamentalnie zmienić cały polityczny krajobraz świata. Przedstawię Wam parę migawek z tego, co miało miejsce. W lutym ostatnie oddziały Armii Czerwonej zostały wycofane z Afganistanu. Te oddziały walczyły przeciwko reakcyjnej koterii islamskich fundamentalistów, wodzów plemiennych i właścicieli ziemskich, przywiązanych do zniewolenia kobiet i eliminowania każdej iskierki postępu społecznego, którzy byli zbrojeni i wyposażani w pieniądze w wysokości miliardów dolarów przez imperializm Stanów Zjednoczonych. To wycofanie nastąpiło nie dlatego, że radzieckie oddziały przegrywały; to nie był "rosyjski Wietnam", jak go w tym czasie odmalowywano. Raczej te oddziały zostały wycofane w ramach oferty Kremla i próby zaspokojenia imperialistów.
W maju setki tysięcy studentów i robotników gromadziły się na pekińskim placu Tien An Men. Śpiewając rewolucyjny robotniczy hymn, "Międzynarodówkę", wystąpili oni przeciwko korupcji chińskich stalinowskich biurokratów i spustoszeniu wywołanemu przez wprowadzanie przez nich "reform rynkowych". W czerwcu kontr-rewolucyjna Solidarność - jedyny "związek", który kiedykolwiek popierali Margaret Thatcher i Ronald Reagan - wygrała wybory w Polsce. W tym samym dniu chiński przywódca Deng Xiaoping utopił rodzącą się rewolucję polityczną na Tien An Men we krwi. W lipcu Związkiem Radzieckim wstrząsał pierwszy w historii ogólnokrajowy strajk górników. Sprowokowani przez wpływ reform rynkowych na ich poziom życia górnicy szybko tworzyli formy organizacyjne władzy proletariackiej: komitety strajkowe i milicje robotnicze.
W październiku, zbiegając się z oficjalnymi obchodami 40-lecia Niemieckiej Republiki Demokratycznej - wschodnioniemieckiego zdeformowanego panstwa robotniczego - w kraju tym wybuchły coraz bardziej masowe protesty przeciwko stalinowskiemu reżimowi Ericha Honeckera. 4 listopada miała miejsce największa demonstracja w historii kraju, kiedy pół miliona ludzi zgromadziło się w Berlinie Wschodnim pod transparentami, na których można było przeczytać: "O ideały komunistyczne! NIE dla przywilejów!", "O Niemiecką Republikę Rad - twórzcie rady!" 9 listopada zaczęto demontować mur berliński.
Następni mówcy na dzisiejszych warsztatach przedstawią sprawozdania z interwencji naszej międzynarodowej tendencji - Międzynarodowej Ligi Komunistycznej - w tych ważnych wydarzeniach. Walczyliśmy, by pokonać siły kapitalistycznej kontr-rewolucji i w obronie zdobyczy klasy robotniczej i wszystkich uciskanych świata, które zostały ucieleśnione w skolektywizowanym przemyśle i gospodarce planowej tych krajów, chociaż zdeformowanej i wypaczonej przez stalinowskie biurokratyczne złe zarządzanie. Walczyliśmy o proletariacką rewolucję polityczną, by przepędzić stalinowskich zdrajców, których biurokratyczny uścisk na życiu gospodarczym, politycznym i kulturalnym oraz zdrady walk rewolucyjnych w skali międzynarodowej w imię "pokojowego współistnienia" z imperializmem podkopały te państwa robotnicze i w końcu wymościły drogę do ich zniszczenia. Walczyliśmy o rewolucyjny, internacjonalistyczny program, który ożywiał partię bolszewicką Lenina i Trockiego, która w październiku 1917 r. kierowała pierwszą i do tej pory jedyną zwycięską rewolucją robotniczą w historii. Nie wygraliśmy, ale przynajmniej walczyliśmy.
Około roku 1990 siły kapitalistycznej kontr-rewolucji ogarniały Europę Wschodnią. W latach 1991-92 te siły pożrą Związek Radziecki, ojczyznę rosyjskiej rewolucji. Świat, w którym dziś żyjemy, jest wytworem tej światowodziejowej porażki dla robotników i wszystkich uciskanych świata, z czego imperializm Stanów Zjednoczonych wyszedł jako nie mające rywala "jedyne supermocarstwo" świata. Teraz dla brygad takich jak Socjalistyczna Partia Robotnicza (SPR) innych tak zwanych lewicowców wspólną monetą jest potępianie obłędnych nuklearnych kowbojów w Białym Domu jako "największych terrorystów świata". To zresztą prawda, ale ci samozwańczy socjaliści, którzy oklaskiwali siły kontr-rewolucji w Europie Wschodniej i Związku Radzieckim, sami wnieśli swój mały wkład w taki wynik. A teraz gdzie się zwracają? Ku europejskim imperialistycznym władcom! W przededniu jednostronnej rzezi w Iraku apelowali oni do europejskich szefów państw, by "dali szansę pokojowi" i powstrzymali rękę imperializmu Stanów Zjednoczonych. Teraz podnoszą apel o "Europę socjalną" jako przeciwwagę dla imperializmu Stanów Zjednoczonych. Zresztą europejscy władcy chcą być taką przeciwwagą. Oni zwiększają swe konkurencyjne ekonomiczne i militarne ostrze, wymierzone przeciwko Stanom Zjednoczonym. Aby to czynić, zdzierają skórę z klasy robotniczej i wszystkich uciskanych, atakując to, co pozostaje jeszcze z tak zwanego państwa dobrobytu. Reformy powszechnie znane jako państwo dobrobytu zostały wprowadzone jako próba podzielenia bojowego i politycznie świadomego proletariatu oraz odparcia "widma komunizmu", jako że autorytet Związku Radzieckiego został odnowiony wraz z pokonaniem przez niego nazistów Hitlera w II wojnie światowej.
Teraz mamy kampanię "Uczyńmy biedę przeszłością", apelującą nie do kogo innego, jak grupy G8 o przyjście z pomocą zubożałym masom tak zwanego "Trzeciego Świata". To zostało zdemaskowane jako przez fakt, że nawet Gordon Brown wezwał ludzi do przyłączenia się do demonstracji w Edynburgu w lipcu br., zbiegającej się ze spotkaniem G8 w Gleneagles. SWP myśli, że to jest wspaniałe, póki Brown umieszcza swe pieniądze, gdzie są jego usta, co też właśnie zamierza on czynić. Na początku tego roku podróż Browna po Afryce jasno dała do zrozumienia, że kampania "Uczyńmy biedę przeszłością" jest po prostu cyniczną przykrywką dla rosnącego "wolnego handlu"-to jest zwiększonej grabieży i wyzysku subsaharyjskiej Afryki. Deklarując, że czas przestać przepraszać za Imperium Brytyjskie-a ja jakoś nie zauważyłam zbyt wielu ludzi, przepraszających za jego zbrodnie-wysławiał je on jako "otwarte, patrzące na zewnątrz i międzynarodowe". Ciekawe, gdzie poczynił te uwagi, może w Kenii? Tam wystarczy popatrzeć na masowe groby dziesiątków tysięcy ludzi zabitych przez siły brytyjskie w latach pięćdziesiątych XX w. podczas powstania Mau Mau, by poczuć smak krwawego i brutalnego kolonialnego dziedzictwa W. Brytanii.
Kiedy Związek Radziecki istniał, nominalnie niepodległe byłe kolonie miały przynajmniej okres wytchnienia i pole manewru między nim z jednej strony a imperialistami z drugiej. Ale już nie mają. Teraz imperialiści myślą, że nadszedł ich czas. Wraz z całkowitą dewastacją i bratobójczymi wojnami, które wybuchły w obliczu kontr-rewolucji w Europie Wschodniej i Związku Radzieckim, zwiększone imperialistyczne grabieże i militarne represje od Ameryki Środkowej przez Afrykę po Azję zmusiły wiele tysięcy ludzi do opuszczenia domów, by w zaawansowanych krajach kapitalistycznych poszukiwać lepszego życia dla siebie i swoich rodzin, a często aby po prostu pozostać przy życiu. Spotkali się oni z rasistowską i szowinistyczną reakcją zwrotną, rozpalaną przez kapitalistycznych władców-czego świadectwem jest ostatnia wyborcza konkurencja między torysami a labourzystami. Kapitaliści są szczęśliwi, wykorzystując tych imigrantów do najbrudniejszych, najbardziej męczących i najniżej opłacanych robót. Celem ich antyimigranckiej kampanii jest utrzymywanie klasy robotniczej podzielonej, przez nastawianie miejscowych i cudzoziemskich robotników przeciwko sobie nawzajem.
Do tego dochodzi "wojna z terrorem". Dzisiejszymi wrogami są islamscy fundamentaliści, którzy wczoraj byli sojusznikami imperialistów w wojnie przeciwko "bezbożnemu komunizmowi". Oczywiście to w ogle nie jest wojna w żadnym sensie militarnym. Raczej jest to konstrukt polityczny, nacelowany na umocnienie machiny represji państwa kapitalistycznego przeciwko każdemu, postrzeganemu jako wyzwanie dla ich rządów.
Oczywiście Związek Radziecki w epoce stalinowskiej degeneracji nie był światłem przewodnim dla rewolucji światowej, jak za bolszewików Lenina i Trockiego. Mimo to był przeciwwagą dla niepowstrzymanych ambicji imperialistów świata. Ekonomicznie przedstawiał nie tylko alternatywę dla dla kapitalistycznego wyzysku, lecz także wyższość gospodarki planowej. Militarnie powstrzymywał rękę imperialistycznych władców, szczególnie Stanów Zjednoczonych, dążących do nuklearnego wykorzenienia wszystkich postrzeganych jako wrogów. Był militarną i przemysłową potęgą wśród państw, gdzie kapitalizm został wykorzeniony. A teraz, kiedy już go nie ma, imperialiści wycelowali swój wzrok w zniszczenie pozostałych państw robotniczych - Kuby, Wietnamu, Korei Północnej, a przede wszystkim Chin, największego i najsilniejszego z tych państw. Wszystkie imperialistyczne potęgi szachrują i ekonomicznymi, i militarnymi środkami, by ponownie zdobyć Chiny dla imperialistycznej eksploatacji.
Chińska stalinowska biurokracja otworzyła drzwi na całych połaciach kraju, w strefach wolnego handlu, dla imperialistów i emigranckiej chińskiej burżuazji. Ich coraz bardziej agresywne wprowadzanie reform rynkowych, albo jak mówią "socjalizmu z chińską specyfiką", niszczy zdobycze rewolucji chińskiej z 1949 r. Organizacje takie jak Partia Socjalistyczna i Potęga Robotnicza, które przyłączyły się do chóru zimnowojennego antykomunizmu wymierzonego przeciwko Związkowi Radzieckiemu, teraz po prostu spisują na straty Chiny jako już kapitalistyczne. Ale ta kwestia jeszcze się nie rozstrzygnęła. To nie jest taka, którą można obserwować jak robaka pod szkłem, lecz kwestia realnych, żywych walk społecznych. A tam w Chinach było wiele takich walk toczonych przez robotników i chłopów i jest ich coraz więcej.
My nie jesteśmy biernymi obserwatorami. Lekcje naszych interwencji przeciwko siłom kapitalistycznej kontr-rewolucji od Niemiec Wschodnich po Związek Radziecki uzbrajają nas do walki w obronie pozostających jeszcze zdobyczy rewolucji chińskiej z 1949 r., przeciwko siłom kapitalizmu, oraz walki o rewolucję polityczną i ustanowienie rządów rad robotniczych i chłopskich, opartych na proletariackiej demokracji i rewolucyjnym internacjonalizmie. Ten ostatni jest kluczowy, ponieważ obrona chińskiego zdeformowanego państwa robotniczego jest międzynarodowa, powiązana z walką o nowe rewolucje październikowe w imperialistycznych centrach.
Dziś chcemy przedstawić Wam wizerunek rewolucyjnych możliwości, które istniały, zanim nastąpiły te porażki, i jak walczyliśmy, by wykorzystać je na korzyść sprawy ludu pracującego w skali międzynarodowej. Spojrzenie na te dawne walki jest przygotowaniem do przyszłych. To jest szczególnie ważne dziś, kiedy idea proletariackiego socjalistycznego wyzwolenia ludzkości jest w najlepszym wypadku uważana za pewien rodzaj idealistycznej utopii. To również odzwierciedla wpływ kontr-rewolucyjnego zniszczenia Związku Radzieckiego, które rozpętało ideologiczną ofensywę imperialistycznych władców pod hasłem, że "komunizm jest martwy", i że zniszczenie Związku Radzieckiego po prostu udowodniło, iż marksizm był "nieudanym eksperymentem".
Świadomość została odrzucona wstecz do takiego poziomu, że dziś wśród robotników niewielkie jest utożsamienie ich walk z socjalizmem, które poprzednio było zrozumiałe. Dla większości młodzieży idea, że w ogóle istnieje klasa robotnicza, a tym bardziej zrozumienie, że proletariat ma społeczną potęgę i historyczny interes, by pogrzebać system kapitalistyczny, jest uważana za pewnego rodzaju przestarzałe marksistowskie pojęcie. To jest wspomagane przez nie kończące się gulgotanie i bicie piany ze strony ideologów ruchu "antyglobalistycznego", którzy po prostu dążą do nadania kapitalizmowi "bardziej demokratycznej i ludzkiej twarzy". A rzekoma lewica socjalistyczna podąża za nimi.
SPR nawet nie odważa się wypowiadać słowa "socjalizm" w swej koalicji wyborczej "Szacunek" ze strachu przed wyobcowaniem się od swoich sojuszników z meczetów. Nawet wspominanie o świeckości jest zabronione. Partia Socjalistyczna, dla której punkt IV programu Partii Pracy, mówiący o "nacjonalizacji dominujących gałęzi gospodarki", długo przedstawiał się jako ucieleśnienie socjalizmu, w dzisiejszych czasach mało się nie udławi, kiedy przyjdzie jej o nim mówić od święta, to jest kiedy prezentuje swój "Program maksimum". A weźmy Potęgę Robotniczą. W 1979 r. postrzegali oni mułłów Chomeiniego jako przepustkę do rewolucyjnego ruchu masowego. Na początku lat osiemdziesiątych XX w. postrzegali Solidarność jako taki pas transmisyjny, nawet dopuszczając, że jej cele są kontr-rewolucyjne. Nie ma potrzeby mówić, że ich ulubione "ruchy masowe" nie działały zbyt dobrze. Teraz oni postrzegają europejskie i światowe fora społeczne jako pas transmisyjny do zbudowania nowej "rewolucyjnej" międzynarodówki. To wszystko ma za przesłankę ich poprzednie próby. Te fora społeczne nie są niczym innym niż nośnikami kolaboracji klasowej, służącym różnym odsuniętym od władzy ludowofrontowcom, by mogli powrócić do biznesu rządzenia z klasą kapitalistyczną i dla klasy kapitalistycznej.

Oddziaływanie rewolucji rosyjskiej z 1917 r.

Przygotowując się do niniejszego referatu wróciłam do przemówienia Jamesa P Cannona, założyciela i przywódcy amerykańskiego trockizmu, wygłoszonego na 25 rocznicę rewolucji rosyjskiej, w 1942 r., pośród rzezi II wojny światowej i po inwazji machiny wojennej Hitlera na Związek Radziecki; przeczytałam je jeszcze raz. Mówił on o oddziaływaniu rewolucji rosyjskiej pośród innego okresu reakcji, przyniesionego przez I wojnę światową:
"Mogę przypomnieć ciemne dni pierwszej wojny światowej 1914-1918. Wtedy, tak jak i teraz, wszystkie nadzieje na postęp ludzkości wydawały się utopione przez wojnę we krwi. Reakcja wydawała się triumfować wszędzie. Wrogowie proletariatu cieszyli się ze zdrady i kapitulacji partii socjalistycznych [które w wojnie stanęły za swymi własnymi kapitalistycznymi władcami]; i dla wielu - zaryzykuję powiedzieć, że dla ogromnej większości - teoria i nadzieja socjalizmu wydawała się znikać jak utopijne marzenie. I wtedy, tak jak i teraz, (...) tchórze i dezerterzy śmiali się z tych, co kontynuowali upartą walkę i trzymali się rewolucyjnej wiary. W latach 1914-1917 cały światowy ruch robotniczy był ogarnięty depresją i rozpaczą. (...) Lecz rewolucja rosyjska z 7 listopada z dnia na dzień zmieniła wszystko. Za jednym zamachem ta rewolucja podniosła proletariat Europy znów na nogi. Poruszyła ona setki milionów kolonialnych niewolników, którzy nigdy przedtem nie znali aspiracji politycznych, którzy nigdy przedtem nie ważyli się mieć nadziei. Rewolucja rosyjska zbudziła ich do nadziei na nowe życie". (James P Cannon, "Dwudziesta piąta rocznica rewolucji rosyjskiej", w: "Wystąpienia na rzecz socjalizmu", 1971).
Rewolucja październikowa stworzyła państwo robotnicze, oparte na sowietach (radach) robotniczych. Rząd radziecki wywłaszczył majątki i rosyjskich kapitalistów, i imperialistów, oraz otwarcie odmówił spłacania masywnego długu Rosji zagranicznym bankierom. Dał chłopom ziemię i samookreślenie wielu uciskanym narodom byłego carskiego imperium. Ustawy dyskryminacyjne przeciwko mniejszościom etnicznym i narodowym, przeciwko kobietom i homoseksualistom zostały wyeliminowane. Rząd rewolucyjny deklarował, że państwo nie ma żadnego interesu we wtrącaniu się w dobrowolne relacje seksualne ludzi, jakąkolwiek formę one przyjmują. W naszym kraju to oświadczenie wywołałoby szum na lewicy, hołdującej zasadzie "żadnego seksu, proszę, jesteśmy Brytyjczykami" i wpadającej w szał z powodu naszej obrony Michaela Jacksona przeciwko antyseksualnym, rasistowskim polowaniom amerykańskiego państwa na czarownice.
Rząd radziecki proklamował prawo ludu pracującego do pracy, zdrowia, mieszkania i edukacji, i podjął pierwsze kroki, by budować społeczeństwo socjalistyczne. Lecz jak ujął to Marks, "prawo nie może nigdy stać wyżej niż materialne warunki, na których jest oparte". Dziś są wszelkiego rodzaju nowe "teorie", że możecie wygrać bez wzięcia władzy, albo że droga do wyzwolenia prowadzi przez utopię budowania "autonomicznych" stref, które w jakiś sposób będą wolne od kapitalistycznego wyzysku. Lecz walka o wyzwolenie ludzkości nie jest rodzajem jakiegoś aktu umysłowego ludzi dobrej woli, dobrze myślących. Ani nie można go osiągnąć, kiedy pozostaje niedostatek, który po prostu utrwala walkę o przetrwanie. Jak rozumiał Marks, wykorzenienie wyzysku człowieka przez człowieka musi w sposób konieczny być oparte na warunkach materialnej obfitości.
Na świecie jest wielka materialna obfitość, szczególnie w zaawansowanych krajach kapitalistycznych. Naszym zadaniem jest przejęcie tego bogactwa, w przytłaczającej większości stwarzanego przez pracę mas ludu pracującego, z rąk kapitalistycznych właścicieli, którzy zawłaszczają owoce ich pracy dla swego własnego zysku. Jedynie klasa robotnicza ma potęgę społeczną - pochodzącą z jej roli w produkcji, jej liczebności i organizacji - oraz jasny obiektywny interes, by wykorzenić system kapitalistyczny. Tym, czego brakuje, aby odważyć się na taką walkę, jest polityczna świadomość i rewolucyjne kierownictwo. To jest ten krytycznie ważny element, który partia bolszewicka przyniosła robotnikom Rosji.
Lecz w zacofanej Rosji nie istniały materialne warunki dla rzeczywistego rozwoju społeczeństwa socjalistycznego, ani też nie istniały i teraz nie istnieją w granicach któregokolwiek jednego kraju. Od początku bolszewicy rozumieli, że nie opierzone radzieckie państwo robotnicze nie przetrwa, jeśli rewolucja nie zostanie rozszerzona na skalę międzynarodową, na bardziej zaawansowane kraje kapitalistyczne. Postrzegali oni rewolucję październikową jako otwarcie rewolucji robotniczej o zasięgu ogólnoeuropejskim, i rzeczywiście, z końcem wojny fala rewolucyjnych powstań ogarnęła Europę. Socjaldemokraci - którzy podczas wojny przeszli na stronę swych własnych imperialistycznych władców - działali, by ocalić rządy burżuazji przed klasą robotniczą. Nowo zakładane partie komunistyczne, które były formowane w reakcji na przykład rewolucji rosyjskiej, były zbyt słabe i niedoświadczone, by poprowadzić te rewolucyjne powstania do zwycięstwa.
Świat kapitalistyczny otaczał i izolował Związek Radziecki. Od roku 1918 do 1920 rewolucja musiała o samo swoje przetrwanie walczyć w wojnie domowej, kiedy siły każdej większej imperialistycznej potęgi interweniowały po stronie kontr-rewolucyjnych białych gwardii. Już i tak zacofana gospodarka została prawie zupełnie zdewastowana przez I wojnę światową, a następnie wojnę domową. Żywy proletariat, który w 1917 r. dokonał rewolucji, praktycznie przestał egzystować jako klasa, a głód spustoszył wieś. Ale nawet w tych warunkach, w 1923 r., gdy niezwykły rewolucyjny kryzys wywołał wstrząsy w Niemczech, robotnicy Związku Radzieckiego stanęli po jego stronie Niemieccy robotnicy wyglądali Komunistycznej Partii Niemiec (KPD), by prowadziła ich. Ale kierownictwo KPD wyglądało lewego skrzydła socjaldemokracji jako "sojusznika", i dopuściło, by okazja do powstania proletariackiego minęła.
Ta porażka miała ogromny wpływ w Związku Radzieckim, powodując falę demoralizacji wśród proletariatu już spustoszonego. Z tych warunków niedostatku i opóźnienia w rozwoju, i izolacji radzieckiego państwa robotniczego, powstała konserwatywna, nacjonalistyczna biurokracja kierowana przez Stalina. Na początku 1924 r. ta biurokracja przejęła polityczną władzę z rąk proletariatu i jego rewolucyjnej awangardy. Odrzucając sam program rewolucyjnego proletariackiego internacjonalizmu, który spowodował zwycięstwo bolszewickiej Rewolucji, i który nadal był broniony przez Lewicową Opozycję Trockiego, biurokracja wystąpiła z antymarksistowską teorią socjalizmu w jednym kraju jako ideologicznym uzasadnieniem dla swych rządów. Biurokracja skonsolidowała swoją władzę przez zniszczenie całego przywództwa bolszewickiej Partii poprzez krwawe czystki osławionych procesów moskiewskich. Międzynarodówka Komunistyczna została przekształcona z instrumentu rewolucji światowej w pionki wysiłków Kremla, by szukać pokojowego współistnienia z imperializmem w imię budowania socjalizmu w jednym kraju.
Jak pisaliśmy w artykule "Kiedy był radziecki termidor?" - jednym z wczesnych artykułów, które przetłumaczyliśmy na rosyjski dla naszej interwencji w Związku Radzieckiem - "Po styczniu 1924 r. wszystko się zmieniło: ludzie, którzy rządzili ZSRR, sposób, w jaki ZSRR był rządzony i cele, w jakich ZSRR był rządzony" (Spartacist nr 43-44, lato 1989 r.) Ale to była polityczna, nie społeczna kontr-rewolucja. Skolektywizowane formy własności stworzone przez Rewolucję Październikową nie zostały zniszczone, ale pozostały jako wielka zdobycz dla robotników świata. Prowadząc niepowstrzymaną walkę ze stalinowską biurokracją, trockiści równocześnie walczyli, nie żałując sił, w obronie tych zdobyczy przeciwko imperializmowi światowemu i kontr-rewolucji.
Jednocześnie sytuacja była bardzo niestabilna. Rządy i przywileje stalinowskiej biurokracji czerpane były z ich pozycji u szczytu radzieckiego państwa robotniczego. Ale jednocześnie spełnili oni rolę pasa transmisyjnego dla niesłabnących i wrogich nacisków imperializmu światowego, który był oddany unicestwieniu państwa robotniczego. "Program przejściowy" z 1938 r., dokument założycielski Czwartej Międzynarodówki Trockiego, definiował Związek Radziecki jako biurokratycznie zdegenerowane państwo robotnicze i wyłożył dwie podstawowe historyczne alternatywy, z jakimi stał on twarzą w twarz:
"System ZSRR zawiera więc w sobie przerażające sprzeczności. Nadal jednak pozostaje on systemem zwyrodniałego państwa robotniczego. Taka jest diagnoza społeczna. Polityczna prognoza ma charakter alternatywy: albo biurokracja, coraz bardziej stająca się organem światowej burżuazji w robotniczym państwie, obali nowe formy własności i odrzuci kraj do kapitalizmu, albo klasa robotnicza rozgromi biurokrację i otworzy drogę do socjalizmu".
Mimo to ta bardzo niestabilna i bardzo sprzeczna sytuacja trwała przez następne ponad 50 lat. Dlaczego tak było? Odpowiedź leży w wyniku II wojny światowej.

Następstwa II wojny światowej

Podczas II wojny światowej i od tamtego czasu - i jeszcze raz w bieżącym roku podczas świętowania rocznicy zwycięstwa w Europie - sprzedawano kłamstwo, że była ona wielką demokratyczną wojną przeciwko faszyzmowi. Faktycznie, podobnie jak I wojna światowa, to była międzyimperialistyczna wojna, walka o rynki i większe sfery wpływu i dominacji przez imperialistyczne siły. Tak jak bolszewicy w I wojnie światowej, trockiści prowadzili politykę nieprzejednanego defetyzmu wobec wszystkich imperialistycznych burżuazji. To oznaczało walkę o przekształcenie imperialistycznej wojny w wojnę domową - w proletariacką rewolucyjną walkę z wszystkimi z imperialistycznych państw walczących. Jednocześnie trockiści walczyli, by światowa klasa robotnicza wystąpiła w obronie Związku Radzieckiego od uderzeń kapitalistycznych wrogów, jakiegokolwiek obozu.
Trocki przewidywał, i z wielkim uzasadnieniem, że II wojna światowa roztrzaskałaby biurokrację i by sprowokowała rewolucyjne powstania proletariatu, tak samo jak się stało w wyniku I wojny światowej. Stalin przywiódł Związek Radziecki do krawędzi katastrofy: uciął głowę Armii Czerwonej oraz ignorował wielokrotne i zrozpaczone ostrzeżenia od bohaterskich radzieckich szpiegów, jak Leopold Trepper w nazistowskich Niemczech i Richard Sorge w Japonii o nadciągającej inwazji nazistów Hitlera na Związek Radziecki. Niemniej to Związek Radziecki zwyciężył nazistów, kosztem dobrze ponad 20 milionów zabitych. Jak Cannon zauważył w 1942 r. w swoim przemówieniu:
"[Ten] potencjał gospodarczy radzieckiego reżimu, i siła tradycji o rewolucyjnym znaczeniu, są odzwierciedlane teraz w dziedzinie militarnej. Cały świat został zaskoczony i wprawiony w osłupienie przez wojskową sprawność Armii Czerwonej. Wszyscy wojskowi specjaliści liczyli na porażkę rosyjskich wojsk w ciągu kilku tygodni albo miesięcy. (...) Trockiści nie zostali zaskoczeni. Trocki przewidział, że imperialistyczny atak na Związek Radziecki wywoła fenomen proletariackiego entuzjazmu i zdolności bojowej Armii Czerwonej. Mógł zrobić to, ponieważ on, lepiej niż inni, rozumiał że ogromna napędowa siła zwycięskiej rewolucji nie została ze wszystkim wyczerpana. Armia Czerwona, którą świat pozdrawia, jest wojskiem stworzonym przez rewolucję proletariacką. Ta rewolucja żyje w pamięci radzieckiego ludu. To i podstawowe zdobycze, które oni wciąż utrzymują i na których oni się opierają, stanowi podstawę, na której Armia Czerwona rozwinęła taką niezrównaną zdolność obrony, oporu i bohaterskiego poświęcenia".
Zwyciężywszy nazistowskie siły w bitwie pod Stalingradem, Armia Czerwona przeszła przez wschodnią Europę aż do Berlina, i rozbiła Trzecią Rzeszę. Inne reżimy w Europie Wschodniej - przeważnie kolaborujące z nazistami - umykały pod osłonę najbliższych amerykańskich sztabów, zostawiając za sobą próżnię władzy. W następstwie wojny, imperialiści zwrócili się przeciwko swoim niegdysiejszym radzieckim sojusznikom rozpętując pierwszą zimną wojnę, wycelowaną w powstrzymywanie i zniszczenie Związku Radzieckiego. W obliczu tej nowej imperialistycznej ofensywy staliniści przystąpili do ustanawiania zdeformowanych państw robotniczych we wschodniej Europie i we Wschodnich Niemczech okupowanych przez Związek Radziecki, jako "strefy buforowej". Klasy panujące, których moc została rozbita, zostały wywłaszczone. Jednak, z wyjątkiem Jugosławii, gdzie zwolennicy Tity zwyciężyli w chłopskiej wojnie partyzanckiej, te wywłaszczenia miały miejsce od zewnątrz, przez zaplanowane na zimno przekształcenia społeczne od góry do dołu. Państwa robotnicze były zdeformowane od początku - było to lustrzane odbicie stalinowskiej degeneracji Związku Radzieckiego - jako że skolektywizowane formy własności dominowały pod politycznymi rządami nacjonalistycznych biurokracji. Radzieckie militarne siły skutecznie zabezpieczały władzę państwową, i nigdzie to było prawdziwsze niż we Wschodnich Niemczech, które były frontowym państwem, bezpośrednio wychodząc na imperialistyczny Zachód.
Wywłaszczenie burżuazji i tworzenie zdeformowanych państw robotniczych przedstawiały sobą wspaniałe zdobycze, których broniliśmy. Lecz jak Trocki napisał o wcześniejszej radzieckiej okupacji wschodniej Polski, główną kwestią był wpływ tych społecznych zmian na "świadomość i organizację proletariatu światowego, podnoszenie ich zdolności bronienia dawnych zdobyczy i osiągania nowych". Tam we wschodniej Europie nie było takiej świadomości i organizacji proletariatu, powodujących społeczne zmiany. Podczas gdy radzieckie zwycięstwo nad nazistami Hitlera było świadectwem trwającego oddziaływania dziedzictwa Rewolucji Październikowej, było ono coraz bardziej zastępowane stalinowską biurokracją i defensistowskim narodowym patriotyzmem. Skutkiem wojny były rewolucyjne sytuacje we Włoszech i Grecji oraz masowe strajki we Francji, Belgii i innych krajach. Ale te walki zostały rozbrojone, w niektórych przypadkach dosłownie, a w ogólności politycznie, przez stalinowskie partie. Te partie wykorzystały odnowiony autorytet, który przypadł im w wyniku z radzieckiego zwycięstwa, by lansować program klasowej kolaboracji, utrzymywania pokoju klasowego z tak zwaną demokratyczną burżuazją. Stąd, pod względem centralnego politycznego kryterium wpływu na świadomość, organizację i zdolność proletariatu, by obronić dawne zdobycze i walczyć o nowe, rola stalinistów potwierdziła, co Trocki napisał wcześniej: "Z tego jedynego decydującego punktu widzenia polityka Moskwy, brana jako całość, w zupełności zachowuje swój reakcyjny charakter i pozostaje główną przeszkodą w drodze do rewolucji światowej".

Druga zimna wojna i porwanie na strzępy "socjalizmu w jednym kraju"

Ekonomicznie Związek Radziecki wykazał ogromną wyższość skolektywizowanej gospodarki planowej nad kapitalizmem. Ale to zostało zniekształcone, ograniczone i zdeformowane pod biurokracją i jej dogmatem "socjalizmu w jednym kraju". W swej książce z 1936 r. "Zdradzona rewolucja" Trocki zanalizował ogromne sprzeczności radzieckiego zdegenerowanego państwa robotniczego:
"Gigantyczne fabryki według gotowych wzorów zachodnich można budować również na rozkaz biurokracji, co prawda trzykrotnie drożej. Im dalej jednak, tym bardziej gospodarka ma do czynienia z problemem jakości, który wymyka się z rąk biurokracji niczym cień. (...) W warunkach znacjonalizowanej gospodarki jakość wymaga demokracji wytwórców i konsumentów, swobody krytyki i inicjatywy, czyli warunków nie dających się pogodzić z totalitarnym reżymem strachu, fałszu i pochlebstw".
Planowanie gospodarcze może poskutkować dopiero gdy robotnicy będą identyfikować się z rządem, który ustala plany. A identyfikować się z rządem znaczy, że robotnicy muszą rządzić poprzez rady. Gdy oni są wyobcowani z rządu, plan zostanie wywrócony do góry nogami: formalne cele planu mogą być osiągnięte, ale jakość towarów nie będzie dobra, surowce będą używane rozrzutnie i państwowe zaopatrzenie obróci się w szarą strefę gospodarki. Wszystkie z tych warunków były obecne w Związku Radzieckim w ciągu dziesięcioleci. Pod koniec lat siedemdziesiątych XX w. sprzeczności "budowania socjalizmu w jednym kraju" wyszły dramatycznie na pierwszy plan.
W początkowej części tamtego dziesięciolecia Związek Radziecki zdobył przybliżoną militarną równość z imperializmem USA, który był ugrzązł w długiej, przegranej, brudnej wojnie w Wietnamie. Radziecka gospodarka również zawdzięczała duży wzrost wzrastającej światowej cenie rynkowej ropy naftowej. Od połowy lat sześćdziesiątych do połowy lat siedemdziesiątych stopa życiowa populacji wzrosła dramatycznie. Państwa we wschodniej Europie były również beneficjentami, ponieważ Związek Radziecki dostarczał im ropę naftową po ułamku światowej ceny rynkowej.
Ale wszystko to zaczęło zmieniać się w połowie i pod koniec lat siedemdziesiątych. Zwyciężony przez bohaterskich wietnamskich robotników i chłopów, imperializm USA zaczął przezbrajać się, gromadząc olbrzymi militarny arsenał kierowany przeciwko ZSRR, który od czasu rewolucji z 1917 r. był głównym celem imperialistów. To zaczęło się pod prezydentem z Partii Demokratycznej Jimmym Carterem wraz z jego kampanią prowadzoną na rzecz "praw człowieka" całej kliki radzieckich dysydentów. Celem tu było "moralne przezbrojenie" imperializmu USA, odświeżenie jego splamionej demokratycznej i militarnej wiarygodności oraz przezwyciężenie głębokiej nieufności amerykańskiej ludności do rządu.
Pod koniec 1979 r. ta nowa zimna wojna się rozogniła do czerwoności wraz z interwencją radzieckiego wojska w Afganistanie. Jak pisaliśmy w swoim artykule "Bezmyślne argumentowanie w kwestii rosyjskiej" (Spartacist nr 29, lato 1980 r.):
"Afganistan jest błyskawicą, która rozświetla prawdziwe kontury światowej sceny politycznej. On rozsadził ostatnie złudzenia odprężenia, by ujawnić nieprzejednaną niechęć imperializmu Stanów Zjednoczonych do radzieckiego zdegenerowanego państwa robotniczego. To zerwało cały dyplomatyczny pokrowiec z przymierza Waszyngtonu z maoistowsko-stalinowskimi Chinami. I to w sposób nieunikniony skonfrontowało lewicę z kwestią rosyjską: naturą państwa zapoczątkowanego przez bolszewicką Rewolucję i jego konfliktu z kapitalizmem światowym. Dla rewolucyjnych socjalistów nie ma niczego trudnego, nieistotnego, niejednoznacznego w wojnie w Afganistanie. Radzieckie wojsko i jego lewicowo-nacjonalistyczni sojusznicy zwalczają antykomunistyczny, antydemokratyczny melanż właścicieli, pożyczkodawców finansowych, wodzów plemiennych i mułłów przywiązanych do masowego analfabetyzmu. I nie powiedzieć, że dla tych społecznych szumowin otwarte jest imperialistyczne poparcie, jest niedopowiedzeniem roku".

My mówiliśmy: "Niech żyje Armia Czerwona w Afganistanie! Rozszerzyć zdobycze Rewolucji Październikowej na ludy afgańskie!"

To powinna być odruchowa odpowiedź dla jakiegokolwiek szanującego się lewicowca albo radykała: wziąć stronę Armii Czerwonej w wojnie gdzie walczono nie tylko w obronie kobiet przeciwko barbarzyńskiej reakcji, ale w obronie zdobyczy Rewolucji Październikowej. Ale generacja lewicowych radykałów, którzy niewiele lat wcześniej maszerowali w masowym proteście przeciwko wojnie wietnamskiej, skandując: "Ho, Ho, Ho Chi Minh", teraz w przytłaczającej większości znalazła się u boku imperializmu USA przeciwko Armii Czerwonej. Tacy jak Tarik Ali, który podczas wojny wietnamskiej był uosobieniem antyimperialistycznego radykalizmu, podobno również pierwowzorem bohatera piosenki zespołu Rolling Stones "Człowiek walczący na ulicy", teraz już na niej nie walczyli. On sam wył wraz z imperialistami, domagając się wycofania radzieckiego wojska. Tu w międzyczasie nastąpiła duża zmiana polityczna. Podczas wojny wietnamskiej to było nawet modne być lewicowcem. W tych czasach większość radykałów identyfikowała się z marksizmem jako drogą do wyzwolenia, niezależnie tego od jak mogli go rozumieć. Ale teraz wiatry nawiewały ze zdecydowanie innego kierunku, jako że zimnowojenny antykomunizm był na porządku dziennym. Podczas gdy w rewolucji irańskiej z 1979 r. poparcie lewicy dla mułłów Chomeiniego było prekursorem stawania po stronie mocy islamskiej reakcji w Afganistanie wspieranej przez imperialistów, naprawdę poszli na całego, wlokąc się w ogonie kontr-rewolucyjnej Solidarności w Polsce, bo przecież ona była "ruchem dysponującym lojalnością mas polskich robotników". Jak to się zdarzyło?
To były gorzkie owoce stalinowskich złych rządów, które zaczęły spadać na głowy pod ciężarem zwiększających się długów zagranicznych. Jak powiedziałam wcześniej, we wczesnych latach siedemdziesiątych XX w. Związek Radziecki mocno dotował zdeformowane państwa robotnicze we wschodniej Europie, szczególnie tanią ropą naftową, jak również innymi surowcami. Ale w połowie lat siedemdziesiątych ceny ropy naftowej poszły w górę, a transporty obcięto, tak że Związek Radziecki mógł sprzedawać na rynku światowym. Już to jest bezlitosnym potępieniem socjalizmu w jednym kraju. Jednocześnie te kraje zostały uderzone przez światową kapitalistyczną recesję, która załamała ich rynki eksportowe. Aby utrzymać zatrudnienie i stopę życiową, wschodnioeuropejskie stalinowskie reżimy zwróciły się do lichwiarzy z Wall Street, Londynu i frankfurckiej giełdy. Zadłużywszy swe kraje wobec zachodnich banków, aby sprostać spłatom długu te reżimy nakładały coraz bardziej poważne programy oszczędnościowe dyktowane przez MFW. W Polsce kryzys gospodarczy zaprowadził historycznie socjalistycznych polskich robotników w ramiona Solidarności, która mocno została poparta i wsparta finansowo przez Watykan i CIA.

Reżim Gorbaczowa

Jednocześnie wszystkie sprzeczności, zniekształcenia i ograniczenia socjalizmu w jednym kraju, który Trocki tak błyskotliwie zanalizował w "Zdradzonej rewolucji", również dojrzały w Związku Radzieckim. Pod zwiększającym się militarnym naciskiem imperializmu USA, i próbując zachować krajową stabilność w domu przez utrzymywanie stopy życiowej (nie wspominając o elegancko bogacących się biurokratach), wzrost gospodarczy pod skorumpowanym reżimem Breżniewa spadł mniej więcej o połowę. Tu co więcej napotkali ograniczenia narzucone przez ich własne biurokratyczne rządy, gdy szło o techniczne i naukowe innowacje potrzebne dla odnowienia radzieckiego przemysłu. Jedynym środkiem pod ręką stalinowskiej biurokracji (wrogiej wobec robotniczej demokracji i rewolucyjnego internacjonalizmu), by podnieść produktywność pracy, było poddanie robotników i menedżerów dyscyplinie konkurencji rynkowej. Dochodząc do władzy w 1985, nowy "modernizujący się" reżim Michaiła Gorbaczowa wprowadził pierestrojkę - reformy rynkowe. Aby podnieść wydajność, robotnicze zarobki zostały przystosowane do rentowności; stawki akordowe ponownie zostały wprowadzone, zwiększając różnice dochodu pomiędzy robotnikami, menedżerami i techniczną arystokracją; nastawiano jedną fabrykę przeciwko drugiej, jeden przemysł przeciwko drugiemu w walce o zasoby i konsumentów. To napędzało nacjonalizm i rozpad ZSRR, nastawiając daleko bogatsze, więcej uprzemysłowione obszary przeciwko bardziej zacofanym, mniej uprzemysłowionym.
U podłoża tej rosnącej nierówności leżał apetyt, specjalnie wśród warstwy młodszych biurokratycznych funkcjonariuszy i intelektualistów, by wzbogacić się kosztem klasy robotniczej. Uprzywilejowana warstwa (wielu z nich to byli synowie i córki biurokracji), pozazdrościła możliwościom jego zaspokojenia przez ich odpowiedników na zachodzie. To znajdowało odzwierciedlenie w coraz bardziej szczerych wyrażeniach wiary w wyższość kapitalizmu w zachodnim stylu.
Aby uzyskać ulgę w kosztach ogólnych militarnych wydatków w obliczu wzrastających przygotowań wojennych imperializmu USA, reżim Gorbaczowa ofiarował partnerstwo imperialistom. Tu Afganistan był kluczem i w 1989 r. oddziały Armii Czerwonej wojsko zostały wycofane. 7 lutego 1989 r., na parę dni przed tym, zanim ostatnie oddziały się wycofały, Komitet Obrony Partyzantów, przywiązana do walki klasowej organizacja obrony prawnej i społecznej powiązana z Ligą Spartakusowską Stanów Zjednoczonych, wysłała telegram do afgańskiego rządu, proponując by organizować międzynarodową brygadę w celu walki na śmierć i życie, by bronić "prawa kobiet do nauki czytania, wolności od kwefu, wolności od tyranii mułłów i właścicieli ziemskich, wprowadzenia opieki lekarskiej i prawa wszystkich do edukacji". Przewidywaliśmy wciągnięcie do tego międzynarodowego wysiłku stopnie szeregów bojowników z wielu części świata, którzy widzieliby w takiej brygadzie okazję potężnego uderzenia w imperialistyczny system, przez który sami byli gnębieni i wywłaszczeni. My również postrzegaliśmy, że to może wywierać mocny efekt wśród weteranów Armii Radzieckiej, którzy postrzegali siebie jako wykonujących internacjonalistyczny obowiązek w Afganistanie. To byłaby ważna dźwignia dla pogłębiania programu rewolucyjnego internacjonalizmu i proletariackiej politycznej rewolucji w samym Związku Radzieckim.
Chociaż nasza oferta brygady została odrzucona, afgański rząd zapytał czy moglibyśmy podjąć się nagłośnienia i wysiłku zbierania pieniędzy dla obywateli Dżalalabadu, wtedy obleganych przez krwiożerczych mudżahedinów. Zebraliśmy ponad 44 tys. dol., w dużej mierze od ludu pracującego i mniejszości, z czego pewna liczba pochodziła z tego regionu. Ale ta kampania miała większe znaczenie. To pokazało, że wraz ze zdradą Afganistanu, jak również rozwojem sytuacji we wschodniej Europie, Związku Radzieckim i Chinach, dotkliwie odczuwany był brak partii komunistycznych godnych swego miana. I w 1989 r. założyliśmy Międzynarodową Ligę Komunistyczną.
Wycofanie z Afganistanu było aktem otwarcia kontr-rewolucyjnego przypływu, który pochłonął wschodnią Europę, a następnie sam Związek Radziecki. W 1992 r. to zostało przyznane przez Eduarda Szewardnadze, byłego radzieckiego ministra spraw zagranicznych, który powiedział:
"Postanowienie odejścia z Afganistanu było pierwszym i najtrudniejszym krokiem. Wszystko inne wynikło z tego" (Washington Post, 16 listopada 1992 r.)
Niespełna rok później kremlowscy biurokraci odłączyli od aparatury podtrzymującej życie wschodnioniemieckie zdeformowane państwo robotnicze, dając zielone światło dla kapitalistycznej aneksji NRD przez Czwartą Rzeszę niemieckiego imperializmu. To zostanie tu dziś omówione w uwagach innych mówców.
Zakończę po prostu na tym, od czego zaczęłam. Nasza walka, by obronić zdobycze, które były ucieleśnione w tych państwach robotniczych, chociaż wypaczonych i zdeformowanych przez stalinowskie złe rządy, i nasza walka dziś w obronie Chin i pozostających państw robotniczych była i jest częścią naszej walki o nowe Rewolucje październikowe. Jak powiedział Trocki: "Ci, którzy nie umieją bronić starych pozycji, nigdy nie zdobędą nowych". Okres, w jakim teraz żyjemy, uwarunkowany przez zniszczenie pierwszego w świecie państwa robotniczego, jest głęboko reakcyjny. Ale lekcje minionych walk są amunicją dla uzbrajania nowej kadry dla walk, które mogą wybuchnąć i wybuchną. W takich walkach ponadto wykuta zostanie kadra dla budowania rewolucyjnej internacjonalistycznej awangardy proletariackiej - decydującego narzędzia socjalistycznego wyzwolenia ludzkości.