Tekst pochodzi z FD MLK http://users.nethit.pl/forum/read/fdlbc/4179203/ . Jest to kolejne spartakusowskie wyznanie wiary i pewnie czytelnicy LBC się zastanowią po co znowu publikujemy to samo. Chyba jedynie ze względu na słuszny tytuł i to, że tekst jest dobrze napisany czego nie można powiedzieć o krótkich jedno akapitowych docinkach polskich spartaków. Osobom, które umieją czytać między wierszami, zwracamy uwagę, na inne rozłożenie akcentów przy omawianiu kapitalistycznej kontrrewolucji. Dla spartakusowców z zachodu stalinowska biurokracja ponosi taką samą odpowiedzialność za kapitalistyczne przemiany jak "demokratyczna" opozycja finansowana przez CIA. Co ciekawe - spartakusowcy z Europy Wschodniej, którzy należeli do PZPR w swojej propagandzie wypaczają linię MLK "zapominając" o roli stalinowskiej biurokracji - gdyż musieli by oczerniać samych siebie. <<Wycofanie z Afganistanu było aktem otwarcia kontr-rewolucyjnego przypływu, który pochłonął wschodnią Europę, a następnie sam Związek Radziecki. W 1992 r. to zostało przyznane przez Eduarda Szewardnadze, byłego radzieckiego ministra spraw zagranicznych, który powiedział: "Postanowienie odejścia z Afganistanu było pierwszym i najtrudniejszym krokiem. Wszystko inne wynikło z tego">>. Z powyższego cytatu wynika, że to nie okrągły stół -ale wycofanie wojsk radzieckich z Afganistanu jest główną przyczyną kapitalistycznej kontrrewolucji. A jeśli tak - to największą odpowiedzialność za kapitalistyczne gówno w byłym bloku wschodnim ponosi Michaił Gorbaczow i jego ówcześni klakierzy - jak tłumaczący te teksty czupurny wacek. Rozbieżności w stosunku do kontrrewolucji - jak i stosunku od biurokracji stalinowskiej w latach 80 tych, to ciekawe zagadnienie, które czeka na swojego badacza. Raczej wątpię by amerykańscy spartakusowcy popierali reaktywację PZPR, czy inne pomysły rodzimych spartaków i gdyby nie to, że zainteresowanych sprawą w Polsce można policzyć co najwyżej na palcach dwóch rąk -to już dawno bym się tym zajął.
Od Berlina do Moskwy: Walka MLK przeciwko kapitalistycznej
kontr-rewolucji
O nowe Rewolucje Październikowe!
Przedruk z: Workers Hammer nr 191, lato 2005 r.
21 maja w Londynie Liga Spartakusowska W. Brytanii prowadziła
warsztaty, by uczcić walkę Międzynarodowej Ligi Komunistycznej przeciwko
kapitalistycznej kontr-rewolucji w Niemczech Wschodnich i Związku Radzieckim w
latach 1989-92. Poniżej przedrukowujemy, lekko poprawiony do druku, referat
wygłoszony przez towarzyszkę Jane Clancy.
***
1989 - ależ to był rok! Wydarzenia, które wtedy wybuchły, miały fundamentalnie
zmienić cały polityczny krajobraz świata. Przedstawię Wam parę migawek z tego,
co miało miejsce. W lutym ostatnie oddziały Armii Czerwonej zostały wycofane z
Afganistanu. Te oddziały walczyły przeciwko reakcyjnej koterii islamskich
fundamentalistów, wodzów plemiennych i właścicieli ziemskich, przywiązanych do
zniewolenia kobiet i eliminowania każdej iskierki postępu społecznego, którzy
byli zbrojeni i wyposażani w pieniądze w wysokości miliardów dolarów przez
imperializm Stanów Zjednoczonych. To wycofanie nastąpiło nie dlatego, że
radzieckie oddziały przegrywały; to nie był "rosyjski Wietnam", jak go w tym
czasie odmalowywano. Raczej te oddziały zostały wycofane w ramach oferty Kremla
i próby zaspokojenia imperialistów.
W maju setki tysięcy studentów i robotników gromadziły się na pekińskim placu
Tien An Men. Śpiewając rewolucyjny robotniczy hymn, "Międzynarodówkę", wystąpili
oni przeciwko korupcji chińskich stalinowskich biurokratów i spustoszeniu
wywołanemu przez wprowadzanie przez nich "reform rynkowych". W czerwcu
kontr-rewolucyjna Solidarność - jedyny "związek", który kiedykolwiek popierali
Margaret Thatcher i Ronald Reagan - wygrała wybory w Polsce. W tym samym dniu
chiński przywódca Deng Xiaoping utopił rodzącą się rewolucję polityczną na Tien
An Men we krwi. W lipcu Związkiem Radzieckim wstrząsał pierwszy w historii
ogólnokrajowy strajk górników. Sprowokowani przez wpływ reform rynkowych na ich
poziom życia górnicy szybko tworzyli formy organizacyjne władzy proletariackiej:
komitety strajkowe i milicje robotnicze.
W październiku, zbiegając się z oficjalnymi obchodami 40-lecia Niemieckiej
Republiki Demokratycznej - wschodnioniemieckiego zdeformowanego panstwa
robotniczego - w kraju tym wybuchły coraz bardziej masowe protesty przeciwko
stalinowskiemu reżimowi Ericha Honeckera. 4 listopada miała miejsce największa
demonstracja w historii kraju, kiedy pół miliona ludzi zgromadziło się w
Berlinie Wschodnim pod transparentami, na których można było przeczytać: "O
ideały komunistyczne! NIE dla przywilejów!", "O Niemiecką Republikę Rad -
twórzcie rady!" 9 listopada zaczęto demontować mur berliński.
Następni mówcy na dzisiejszych warsztatach przedstawią sprawozdania z
interwencji naszej międzynarodowej tendencji - Międzynarodowej Ligi
Komunistycznej - w tych ważnych wydarzeniach. Walczyliśmy, by pokonać siły
kapitalistycznej kontr-rewolucji i w obronie zdobyczy klasy robotniczej i
wszystkich uciskanych świata, które zostały ucieleśnione w skolektywizowanym
przemyśle i gospodarce planowej tych krajów, chociaż zdeformowanej i wypaczonej
przez stalinowskie biurokratyczne złe zarządzanie. Walczyliśmy o proletariacką
rewolucję polityczną, by przepędzić stalinowskich zdrajców, których
biurokratyczny uścisk na życiu gospodarczym, politycznym i kulturalnym oraz
zdrady walk rewolucyjnych w skali międzynarodowej w imię "pokojowego
współistnienia" z imperializmem podkopały te państwa robotnicze i w końcu
wymościły drogę do ich zniszczenia. Walczyliśmy o rewolucyjny,
internacjonalistyczny program, który ożywiał partię bolszewicką Lenina i
Trockiego, która w październiku 1917 r. kierowała pierwszą i do tej pory jedyną
zwycięską rewolucją robotniczą w historii. Nie wygraliśmy, ale przynajmniej
walczyliśmy.
Około roku 1990 siły kapitalistycznej kontr-rewolucji ogarniały Europę
Wschodnią. W latach 1991-92 te siły pożrą Związek Radziecki, ojczyznę rosyjskiej
rewolucji. Świat, w którym dziś żyjemy, jest wytworem tej światowodziejowej
porażki dla robotników i wszystkich uciskanych świata, z czego imperializm
Stanów Zjednoczonych wyszedł jako nie mające rywala "jedyne supermocarstwo"
świata. Teraz dla brygad takich jak Socjalistyczna Partia Robotnicza (SPR)
innych tak zwanych lewicowców wspólną monetą jest potępianie obłędnych
nuklearnych kowbojów w Białym Domu jako "największych terrorystów świata". To
zresztą prawda, ale ci samozwańczy socjaliści, którzy oklaskiwali siły
kontr-rewolucji w Europie Wschodniej i Związku Radzieckim, sami wnieśli swój
mały wkład w taki wynik. A teraz gdzie się zwracają? Ku europejskim
imperialistycznym władcom! W przededniu jednostronnej rzezi w Iraku apelowali
oni do europejskich szefów państw, by "dali szansę pokojowi" i powstrzymali rękę
imperializmu Stanów Zjednoczonych. Teraz podnoszą apel o "Europę socjalną" jako
przeciwwagę dla imperializmu Stanów Zjednoczonych. Zresztą europejscy władcy
chcą być taką przeciwwagą. Oni zwiększają swe konkurencyjne ekonomiczne i
militarne ostrze, wymierzone przeciwko Stanom Zjednoczonym. Aby to czynić,
zdzierają skórę z klasy robotniczej i wszystkich uciskanych, atakując to, co
pozostaje jeszcze z tak zwanego państwa dobrobytu. Reformy powszechnie znane
jako państwo dobrobytu zostały wprowadzone jako próba podzielenia bojowego i
politycznie świadomego proletariatu oraz odparcia "widma komunizmu", jako że
autorytet Związku Radzieckiego został odnowiony wraz z pokonaniem przez niego
nazistów Hitlera w II wojnie światowej.
Teraz mamy kampanię "Uczyńmy biedę przeszłością", apelującą nie do kogo innego,
jak grupy G8 o przyjście z pomocą zubożałym masom tak zwanego "Trzeciego
Świata". To zostało zdemaskowane jako przez fakt, że nawet Gordon Brown wezwał
ludzi do przyłączenia się do demonstracji w Edynburgu w lipcu br., zbiegającej
się ze spotkaniem G8 w Gleneagles. SWP myśli, że to jest wspaniałe, póki Brown
umieszcza swe pieniądze, gdzie są jego usta, co też właśnie zamierza on czynić.
Na początku tego roku podróż Browna po Afryce jasno dała do zrozumienia, że
kampania "Uczyńmy biedę przeszłością" jest po prostu cyniczną przykrywką dla
rosnącego "wolnego handlu"-to jest zwiększonej grabieży i wyzysku
subsaharyjskiej Afryki. Deklarując, że czas przestać przepraszać za Imperium
Brytyjskie-a ja jakoś nie zauważyłam zbyt wielu ludzi, przepraszających za jego
zbrodnie-wysławiał je on jako "otwarte, patrzące na zewnątrz i międzynarodowe".
Ciekawe, gdzie poczynił te uwagi, może w Kenii? Tam wystarczy popatrzeć na
masowe groby dziesiątków tysięcy ludzi zabitych przez siły brytyjskie w latach
pięćdziesiątych XX w. podczas powstania Mau Mau, by poczuć smak krwawego i
brutalnego kolonialnego dziedzictwa W. Brytanii.
Kiedy Związek Radziecki istniał, nominalnie niepodległe byłe kolonie miały
przynajmniej okres wytchnienia i pole manewru między nim z jednej strony a
imperialistami z drugiej. Ale już nie mają. Teraz imperialiści myślą, że
nadszedł ich czas. Wraz z całkowitą dewastacją i bratobójczymi wojnami, które
wybuchły w obliczu kontr-rewolucji w Europie Wschodniej i Związku Radzieckim,
zwiększone imperialistyczne grabieże i militarne represje od Ameryki Środkowej
przez Afrykę po Azję zmusiły wiele tysięcy ludzi do opuszczenia domów, by w
zaawansowanych krajach kapitalistycznych poszukiwać lepszego życia dla siebie i
swoich rodzin, a często aby po prostu pozostać przy życiu. Spotkali się oni z
rasistowską i szowinistyczną reakcją zwrotną, rozpalaną przez kapitalistycznych
władców-czego świadectwem jest ostatnia wyborcza konkurencja między torysami a
labourzystami. Kapitaliści są szczęśliwi, wykorzystując tych imigrantów do
najbrudniejszych, najbardziej męczących i najniżej opłacanych robót. Celem ich
antyimigranckiej kampanii jest utrzymywanie klasy robotniczej podzielonej, przez
nastawianie miejscowych i cudzoziemskich robotników przeciwko sobie nawzajem.
Do tego dochodzi "wojna z terrorem". Dzisiejszymi wrogami są islamscy
fundamentaliści, którzy wczoraj byli sojusznikami imperialistów w wojnie
przeciwko "bezbożnemu komunizmowi". Oczywiście to w ogle nie jest wojna w żadnym
sensie militarnym. Raczej jest to konstrukt polityczny, nacelowany na umocnienie
machiny represji państwa kapitalistycznego przeciwko każdemu, postrzeganemu jako
wyzwanie dla ich rządów.
Oczywiście Związek Radziecki w epoce stalinowskiej degeneracji nie był światłem
przewodnim dla rewolucji światowej, jak za bolszewików Lenina i Trockiego. Mimo
to był przeciwwagą dla niepowstrzymanych ambicji imperialistów świata.
Ekonomicznie przedstawiał nie tylko alternatywę dla dla kapitalistycznego
wyzysku, lecz także wyższość gospodarki planowej. Militarnie powstrzymywał rękę
imperialistycznych władców, szczególnie Stanów Zjednoczonych, dążących do
nuklearnego wykorzenienia wszystkich postrzeganych jako wrogów. Był militarną i
przemysłową potęgą wśród państw, gdzie kapitalizm został wykorzeniony. A teraz,
kiedy już go nie ma, imperialiści wycelowali swój wzrok w zniszczenie
pozostałych państw robotniczych - Kuby, Wietnamu, Korei Północnej, a przede
wszystkim Chin, największego i najsilniejszego z tych państw. Wszystkie
imperialistyczne potęgi szachrują i ekonomicznymi, i militarnymi środkami, by
ponownie zdobyć Chiny dla imperialistycznej eksploatacji.
Chińska stalinowska biurokracja otworzyła drzwi na całych połaciach kraju, w
strefach wolnego handlu, dla imperialistów i emigranckiej chińskiej burżuazji.
Ich coraz bardziej agresywne wprowadzanie reform rynkowych, albo jak mówią
"socjalizmu z chińską specyfiką", niszczy zdobycze rewolucji chińskiej z 1949 r.
Organizacje takie jak Partia Socjalistyczna i Potęga Robotnicza, które
przyłączyły się do chóru zimnowojennego antykomunizmu wymierzonego przeciwko
Związkowi Radzieckiemu, teraz po prostu spisują na straty Chiny jako już
kapitalistyczne. Ale ta kwestia jeszcze się nie rozstrzygnęła. To nie jest taka,
którą można obserwować jak robaka pod szkłem, lecz kwestia realnych, żywych walk
społecznych. A tam w Chinach było wiele takich walk toczonych przez robotników i
chłopów i jest ich coraz więcej.
My nie jesteśmy biernymi obserwatorami. Lekcje naszych interwencji przeciwko
siłom kapitalistycznej kontr-rewolucji od Niemiec Wschodnich po Związek
Radziecki uzbrajają nas do walki w obronie pozostających jeszcze zdobyczy
rewolucji chińskiej z 1949 r., przeciwko siłom kapitalizmu, oraz walki o
rewolucję polityczną i ustanowienie rządów rad robotniczych i chłopskich,
opartych na proletariackiej demokracji i rewolucyjnym internacjonalizmie. Ten
ostatni jest kluczowy, ponieważ obrona chińskiego zdeformowanego państwa
robotniczego jest międzynarodowa, powiązana z walką o nowe rewolucje
październikowe w imperialistycznych centrach.
Dziś chcemy przedstawić Wam wizerunek rewolucyjnych możliwości, które istniały,
zanim nastąpiły te porażki, i jak walczyliśmy, by wykorzystać je na korzyść
sprawy ludu pracującego w skali międzynarodowej. Spojrzenie na te dawne walki
jest przygotowaniem do przyszłych. To jest szczególnie ważne dziś, kiedy idea
proletariackiego socjalistycznego wyzwolenia ludzkości jest w najlepszym wypadku
uważana za pewien rodzaj idealistycznej utopii. To również odzwierciedla wpływ
kontr-rewolucyjnego zniszczenia Związku Radzieckiego, które rozpętało
ideologiczną ofensywę imperialistycznych władców pod hasłem, że "komunizm jest
martwy", i że zniszczenie Związku Radzieckiego po prostu udowodniło, iż marksizm
był "nieudanym eksperymentem".
Świadomość została odrzucona wstecz do takiego poziomu, że dziś wśród robotników
niewielkie jest utożsamienie ich walk z socjalizmem, które poprzednio było
zrozumiałe. Dla większości młodzieży idea, że w ogóle istnieje klasa robotnicza,
a tym bardziej zrozumienie, że proletariat ma społeczną potęgę i historyczny
interes, by pogrzebać system kapitalistyczny, jest uważana za pewnego rodzaju
przestarzałe marksistowskie pojęcie. To jest wspomagane przez nie kończące się
gulgotanie i bicie piany ze strony ideologów ruchu "antyglobalistycznego",
którzy po prostu dążą do nadania kapitalizmowi "bardziej demokratycznej i
ludzkiej twarzy". A rzekoma lewica socjalistyczna podąża za nimi.
SPR nawet nie odważa się wypowiadać słowa "socjalizm" w swej koalicji wyborczej
"Szacunek" ze strachu przed wyobcowaniem się od swoich sojuszników z meczetów.
Nawet wspominanie o świeckości jest zabronione. Partia Socjalistyczna, dla
której punkt IV programu Partii Pracy, mówiący o "nacjonalizacji dominujących
gałęzi gospodarki", długo przedstawiał się jako ucieleśnienie socjalizmu, w
dzisiejszych czasach mało się nie udławi, kiedy przyjdzie jej o nim mówić od
święta, to jest kiedy prezentuje swój "Program maksimum". A weźmy Potęgę
Robotniczą. W 1979 r. postrzegali oni mułłów Chomeiniego jako przepustkę do
rewolucyjnego ruchu masowego. Na początku lat osiemdziesiątych XX w. postrzegali
Solidarność jako taki pas transmisyjny, nawet dopuszczając, że jej cele są
kontr-rewolucyjne. Nie ma potrzeby mówić, że ich ulubione "ruchy masowe" nie
działały zbyt dobrze. Teraz oni postrzegają europejskie i światowe fora
społeczne jako pas transmisyjny do zbudowania nowej "rewolucyjnej"
międzynarodówki. To wszystko ma za przesłankę ich poprzednie próby. Te fora
społeczne nie są niczym innym niż nośnikami kolaboracji klasowej, służącym
różnym odsuniętym od władzy ludowofrontowcom, by mogli powrócić do biznesu
rządzenia z klasą kapitalistyczną i dla klasy kapitalistycznej.
Oddziaływanie rewolucji rosyjskiej z 1917 r.
Przygotowując się do niniejszego referatu wróciłam do
przemówienia Jamesa P Cannona, założyciela i przywódcy amerykańskiego trockizmu,
wygłoszonego na 25 rocznicę rewolucji rosyjskiej, w 1942 r., pośród rzezi II
wojny światowej i po inwazji machiny wojennej Hitlera na Związek Radziecki;
przeczytałam je jeszcze raz. Mówił on o oddziaływaniu rewolucji rosyjskiej
pośród innego okresu reakcji, przyniesionego przez I wojnę światową:
"Mogę przypomnieć ciemne dni pierwszej wojny światowej 1914-1918. Wtedy, tak jak
i teraz, wszystkie nadzieje na postęp ludzkości wydawały się utopione przez
wojnę we krwi. Reakcja wydawała się triumfować wszędzie. Wrogowie proletariatu
cieszyli się ze zdrady i kapitulacji partii socjalistycznych [które w wojnie
stanęły za swymi własnymi kapitalistycznymi władcami]; i dla wielu - zaryzykuję
powiedzieć, że dla ogromnej większości - teoria i nadzieja socjalizmu wydawała
się znikać jak utopijne marzenie. I wtedy, tak jak i teraz, (...) tchórze i
dezerterzy śmiali się z tych, co kontynuowali upartą walkę i trzymali się
rewolucyjnej wiary. W latach 1914-1917 cały światowy ruch robotniczy był
ogarnięty depresją i rozpaczą. (...) Lecz rewolucja rosyjska z 7 listopada z
dnia na dzień zmieniła wszystko. Za jednym zamachem ta rewolucja podniosła
proletariat Europy znów na nogi. Poruszyła ona setki milionów kolonialnych
niewolników, którzy nigdy przedtem nie znali aspiracji politycznych, którzy
nigdy przedtem nie ważyli się mieć nadziei. Rewolucja rosyjska zbudziła ich do
nadziei na nowe życie". (James P Cannon, "Dwudziesta piąta rocznica rewolucji
rosyjskiej", w: "Wystąpienia na rzecz socjalizmu", 1971).
Rewolucja październikowa stworzyła państwo robotnicze, oparte na sowietach
(radach) robotniczych. Rząd radziecki wywłaszczył majątki i rosyjskich
kapitalistów, i imperialistów, oraz otwarcie odmówił spłacania masywnego długu
Rosji zagranicznym bankierom. Dał chłopom ziemię i samookreślenie wielu
uciskanym narodom byłego carskiego imperium. Ustawy dyskryminacyjne przeciwko
mniejszościom etnicznym i narodowym, przeciwko kobietom i homoseksualistom
zostały wyeliminowane. Rząd rewolucyjny deklarował, że państwo nie ma żadnego
interesu we wtrącaniu się w dobrowolne relacje seksualne ludzi, jakąkolwiek
formę one przyjmują. W naszym kraju to oświadczenie wywołałoby szum na lewicy,
hołdującej zasadzie "żadnego seksu, proszę, jesteśmy Brytyjczykami" i wpadającej
w szał z powodu naszej obrony Michaela Jacksona przeciwko antyseksualnym,
rasistowskim polowaniom amerykańskiego państwa na czarownice.
Rząd radziecki proklamował prawo ludu pracującego do pracy, zdrowia, mieszkania
i edukacji, i podjął pierwsze kroki, by budować społeczeństwo socjalistyczne.
Lecz jak ujął to Marks, "prawo nie może nigdy stać wyżej niż materialne warunki,
na których jest oparte". Dziś są wszelkiego rodzaju nowe "teorie", że możecie
wygrać bez wzięcia władzy, albo że droga do wyzwolenia prowadzi przez utopię
budowania "autonomicznych" stref, które w jakiś sposób będą wolne od
kapitalistycznego wyzysku. Lecz walka o wyzwolenie ludzkości nie jest rodzajem
jakiegoś aktu umysłowego ludzi dobrej woli, dobrze myślących. Ani nie można go
osiągnąć, kiedy pozostaje niedostatek, który po prostu utrwala walkę o
przetrwanie. Jak rozumiał Marks, wykorzenienie wyzysku człowieka przez człowieka
musi w sposób konieczny być oparte na warunkach materialnej obfitości.
Na świecie jest wielka materialna obfitość, szczególnie w zaawansowanych krajach
kapitalistycznych. Naszym zadaniem jest przejęcie tego bogactwa, w
przytłaczającej większości stwarzanego przez pracę mas ludu pracującego, z rąk
kapitalistycznych właścicieli, którzy zawłaszczają owoce ich pracy dla swego
własnego zysku. Jedynie klasa robotnicza ma potęgę społeczną - pochodzącą z jej
roli w produkcji, jej liczebności i organizacji - oraz jasny obiektywny interes,
by wykorzenić system kapitalistyczny. Tym, czego brakuje, aby odważyć się na
taką walkę, jest polityczna świadomość i rewolucyjne kierownictwo. To jest ten
krytycznie ważny element, który partia bolszewicka przyniosła robotnikom Rosji.
Lecz w zacofanej Rosji nie istniały materialne warunki dla rzeczywistego rozwoju
społeczeństwa socjalistycznego, ani też nie istniały i teraz nie istnieją w
granicach któregokolwiek jednego kraju. Od początku bolszewicy rozumieli, że nie
opierzone radzieckie państwo robotnicze nie przetrwa, jeśli rewolucja nie
zostanie rozszerzona na skalę międzynarodową, na bardziej zaawansowane kraje
kapitalistyczne. Postrzegali oni rewolucję październikową jako otwarcie
rewolucji robotniczej o zasięgu ogólnoeuropejskim, i rzeczywiście, z końcem
wojny fala rewolucyjnych powstań ogarnęła Europę. Socjaldemokraci - którzy
podczas wojny przeszli na stronę swych własnych imperialistycznych władców -
działali, by ocalić rządy burżuazji przed klasą robotniczą. Nowo zakładane
partie komunistyczne, które były formowane w reakcji na przykład rewolucji
rosyjskiej, były zbyt słabe i niedoświadczone, by poprowadzić te rewolucyjne
powstania do zwycięstwa.
Świat kapitalistyczny otaczał i izolował Związek Radziecki. Od roku 1918 do 1920
rewolucja musiała o samo swoje przetrwanie walczyć w wojnie domowej, kiedy siły
każdej większej imperialistycznej potęgi interweniowały po stronie
kontr-rewolucyjnych białych gwardii. Już i tak zacofana gospodarka została
prawie zupełnie zdewastowana przez I wojnę światową, a następnie wojnę domową.
Żywy proletariat, który w 1917 r. dokonał rewolucji, praktycznie przestał
egzystować jako klasa, a głód spustoszył wieś. Ale nawet w tych warunkach, w
1923 r., gdy niezwykły rewolucyjny kryzys wywołał wstrząsy w Niemczech,
robotnicy Związku Radzieckiego stanęli po jego stronie Niemieccy robotnicy
wyglądali Komunistycznej Partii Niemiec (KPD), by prowadziła ich. Ale
kierownictwo KPD wyglądało lewego skrzydła socjaldemokracji jako "sojusznika", i
dopuściło, by okazja do powstania proletariackiego minęła.
Ta porażka miała ogromny wpływ w Związku Radzieckim, powodując falę
demoralizacji wśród proletariatu już spustoszonego. Z tych warunków niedostatku
i opóźnienia w rozwoju, i izolacji radzieckiego państwa robotniczego, powstała
konserwatywna, nacjonalistyczna biurokracja kierowana przez Stalina. Na początku
1924 r. ta biurokracja przejęła polityczną władzę z rąk proletariatu i jego
rewolucyjnej awangardy. Odrzucając sam program rewolucyjnego proletariackiego
internacjonalizmu, który spowodował zwycięstwo bolszewickiej Rewolucji, i który
nadal był broniony przez Lewicową Opozycję Trockiego, biurokracja wystąpiła z
antymarksistowską teorią socjalizmu w jednym kraju jako ideologicznym
uzasadnieniem dla swych rządów. Biurokracja skonsolidowała swoją władzę przez
zniszczenie całego przywództwa bolszewickiej Partii poprzez krwawe czystki
osławionych procesów moskiewskich. Międzynarodówka Komunistyczna została
przekształcona z instrumentu rewolucji światowej w pionki wysiłków Kremla, by
szukać pokojowego współistnienia z imperializmem w imię budowania socjalizmu w
jednym kraju.
Jak pisaliśmy w artykule "Kiedy był radziecki termidor?" - jednym z wczesnych
artykułów, które przetłumaczyliśmy na rosyjski dla naszej interwencji w Związku
Radzieckiem - "Po styczniu 1924 r. wszystko się zmieniło: ludzie, którzy
rządzili ZSRR, sposób, w jaki ZSRR był rządzony i cele, w jakich ZSRR był
rządzony" (Spartacist nr 43-44, lato 1989 r.) Ale to była polityczna, nie
społeczna kontr-rewolucja. Skolektywizowane formy własności stworzone przez
Rewolucję Październikową nie zostały zniszczone, ale pozostały jako wielka
zdobycz dla robotników świata. Prowadząc niepowstrzymaną walkę ze stalinowską
biurokracją, trockiści równocześnie walczyli, nie żałując sił, w obronie tych
zdobyczy przeciwko imperializmowi światowemu i kontr-rewolucji.
Jednocześnie sytuacja była bardzo niestabilna. Rządy i przywileje stalinowskiej
biurokracji czerpane były z ich pozycji u szczytu radzieckiego państwa
robotniczego. Ale jednocześnie spełnili oni rolę pasa transmisyjnego dla
niesłabnących i wrogich nacisków imperializmu światowego, który był oddany
unicestwieniu państwa robotniczego. "Program przejściowy" z 1938 r., dokument
założycielski Czwartej Międzynarodówki Trockiego, definiował Związek Radziecki
jako biurokratycznie zdegenerowane państwo robotnicze i wyłożył dwie podstawowe
historyczne alternatywy, z jakimi stał on twarzą w twarz:
"System ZSRR zawiera więc w sobie przerażające sprzeczności. Nadal jednak
pozostaje on systemem zwyrodniałego państwa robotniczego. Taka jest diagnoza
społeczna. Polityczna prognoza ma charakter alternatywy: albo biurokracja, coraz
bardziej stająca się organem światowej burżuazji w robotniczym państwie, obali
nowe formy własności i odrzuci kraj do kapitalizmu, albo klasa robotnicza
rozgromi biurokrację i otworzy drogę do socjalizmu".
Mimo to ta bardzo niestabilna i bardzo sprzeczna sytuacja trwała przez następne
ponad 50 lat. Dlaczego tak było? Odpowiedź leży w wyniku II wojny światowej.
Następstwa II wojny światowej
Podczas II wojny światowej i od tamtego czasu - i jeszcze raz
w bieżącym roku podczas świętowania rocznicy zwycięstwa w Europie - sprzedawano
kłamstwo, że była ona wielką demokratyczną wojną przeciwko faszyzmowi.
Faktycznie, podobnie jak I wojna światowa, to była międzyimperialistyczna wojna,
walka o rynki i większe sfery wpływu i dominacji przez imperialistyczne siły.
Tak jak bolszewicy w I wojnie światowej, trockiści prowadzili politykę
nieprzejednanego defetyzmu wobec wszystkich imperialistycznych burżuazji. To
oznaczało walkę o przekształcenie imperialistycznej wojny w wojnę domową - w
proletariacką rewolucyjną walkę z wszystkimi z imperialistycznych państw
walczących. Jednocześnie trockiści walczyli, by światowa klasa robotnicza
wystąpiła w obronie Związku Radzieckiego od uderzeń kapitalistycznych wrogów,
jakiegokolwiek obozu.
Trocki przewidywał, i z wielkim uzasadnieniem, że II wojna światowa
roztrzaskałaby biurokrację i by sprowokowała rewolucyjne powstania proletariatu,
tak samo jak się stało w wyniku I wojny światowej. Stalin przywiódł Związek
Radziecki do krawędzi katastrofy: uciął głowę Armii Czerwonej oraz ignorował
wielokrotne i zrozpaczone ostrzeżenia od bohaterskich radzieckich szpiegów, jak
Leopold Trepper w nazistowskich Niemczech i Richard Sorge w Japonii o
nadciągającej inwazji nazistów Hitlera na Związek Radziecki. Niemniej to Związek
Radziecki zwyciężył nazistów, kosztem dobrze ponad 20 milionów zabitych. Jak
Cannon zauważył w 1942 r. w swoim przemówieniu:
"[Ten] potencjał gospodarczy radzieckiego reżimu, i siła tradycji o rewolucyjnym
znaczeniu, są odzwierciedlane teraz w dziedzinie militarnej. Cały świat został
zaskoczony i wprawiony w osłupienie przez wojskową sprawność Armii Czerwonej.
Wszyscy wojskowi specjaliści liczyli na porażkę rosyjskich wojsk w ciągu kilku
tygodni albo miesięcy. (...) Trockiści nie zostali zaskoczeni. Trocki
przewidział, że imperialistyczny atak na Związek Radziecki wywoła fenomen
proletariackiego entuzjazmu i zdolności bojowej Armii Czerwonej. Mógł zrobić to,
ponieważ on, lepiej niż inni, rozumiał że ogromna napędowa siła zwycięskiej
rewolucji nie została ze wszystkim wyczerpana. Armia Czerwona, którą świat
pozdrawia, jest wojskiem stworzonym przez rewolucję proletariacką. Ta rewolucja
żyje w pamięci radzieckiego ludu. To i podstawowe zdobycze, które oni wciąż
utrzymują i na których oni się opierają, stanowi podstawę, na której Armia
Czerwona rozwinęła taką niezrównaną zdolność obrony, oporu i bohaterskiego
poświęcenia".
Zwyciężywszy nazistowskie siły w bitwie pod Stalingradem, Armia Czerwona
przeszła przez wschodnią Europę aż do Berlina, i rozbiła Trzecią Rzeszę. Inne
reżimy w Europie Wschodniej - przeważnie kolaborujące z nazistami - umykały pod
osłonę najbliższych amerykańskich sztabów, zostawiając za sobą próżnię władzy. W
następstwie wojny, imperialiści zwrócili się przeciwko swoim niegdysiejszym
radzieckim sojusznikom rozpętując pierwszą zimną wojnę, wycelowaną w
powstrzymywanie i zniszczenie Związku Radzieckiego. W obliczu tej nowej
imperialistycznej ofensywy staliniści przystąpili do ustanawiania zdeformowanych
państw robotniczych we wschodniej Europie i we Wschodnich Niemczech okupowanych
przez Związek Radziecki, jako "strefy buforowej". Klasy panujące, których moc
została rozbita, zostały wywłaszczone. Jednak, z wyjątkiem Jugosławii, gdzie
zwolennicy Tity zwyciężyli w chłopskiej wojnie partyzanckiej, te wywłaszczenia
miały miejsce od zewnątrz, przez zaplanowane na zimno przekształcenia społeczne
od góry do dołu. Państwa robotnicze były zdeformowane od początku - było to
lustrzane odbicie stalinowskiej degeneracji Związku Radzieckiego - jako że
skolektywizowane formy własności dominowały pod politycznymi rządami
nacjonalistycznych biurokracji. Radzieckie militarne siły skutecznie
zabezpieczały władzę państwową, i nigdzie to było prawdziwsze niż we Wschodnich
Niemczech, które były frontowym państwem, bezpośrednio wychodząc na
imperialistyczny Zachód.
Wywłaszczenie burżuazji i tworzenie zdeformowanych państw robotniczych
przedstawiały sobą wspaniałe zdobycze, których broniliśmy. Lecz jak Trocki
napisał o wcześniejszej radzieckiej okupacji wschodniej Polski, główną kwestią
był wpływ tych społecznych zmian na "świadomość i organizację proletariatu
światowego, podnoszenie ich zdolności bronienia dawnych zdobyczy i osiągania
nowych". Tam we wschodniej Europie nie było takiej świadomości i organizacji
proletariatu, powodujących społeczne zmiany. Podczas gdy radzieckie zwycięstwo
nad nazistami Hitlera było świadectwem trwającego oddziaływania dziedzictwa
Rewolucji Październikowej, było ono coraz bardziej zastępowane stalinowską
biurokracją i defensistowskim narodowym patriotyzmem. Skutkiem wojny były
rewolucyjne sytuacje we Włoszech i Grecji oraz masowe strajki we Francji, Belgii
i innych krajach. Ale te walki zostały rozbrojone, w niektórych przypadkach
dosłownie, a w ogólności politycznie, przez stalinowskie partie. Te partie
wykorzystały odnowiony autorytet, który przypadł im w wyniku z radzieckiego
zwycięstwa, by lansować program klasowej kolaboracji, utrzymywania pokoju
klasowego z tak zwaną demokratyczną burżuazją. Stąd, pod względem centralnego
politycznego kryterium wpływu na świadomość, organizację i zdolność
proletariatu, by obronić dawne zdobycze i walczyć o nowe, rola stalinistów
potwierdziła, co Trocki napisał wcześniej: "Z tego jedynego decydującego punktu
widzenia polityka Moskwy, brana jako całość, w zupełności zachowuje swój
reakcyjny charakter i pozostaje główną przeszkodą w drodze do rewolucji
światowej".
Druga zimna wojna i porwanie na strzępy "socjalizmu w jednym kraju"
Ekonomicznie Związek Radziecki wykazał ogromną wyższość
skolektywizowanej gospodarki planowej nad kapitalizmem. Ale to zostało
zniekształcone, ograniczone i zdeformowane pod biurokracją i jej dogmatem
"socjalizmu w jednym kraju". W swej książce z 1936 r. "Zdradzona rewolucja"
Trocki zanalizował ogromne sprzeczności radzieckiego zdegenerowanego państwa
robotniczego:
"Gigantyczne fabryki według gotowych wzorów zachodnich można budować również na
rozkaz biurokracji, co prawda trzykrotnie drożej. Im dalej jednak, tym bardziej
gospodarka ma do czynienia z problemem jakości, który wymyka się z rąk
biurokracji niczym cień. (...) W warunkach znacjonalizowanej gospodarki jakość
wymaga demokracji wytwórców i konsumentów, swobody krytyki i inicjatywy, czyli
warunków nie dających się pogodzić z totalitarnym reżymem strachu, fałszu i
pochlebstw".
Planowanie gospodarcze może poskutkować dopiero gdy robotnicy będą identyfikować
się z rządem, który ustala plany. A identyfikować się z rządem znaczy, że
robotnicy muszą rządzić poprzez rady. Gdy oni są wyobcowani z rządu, plan
zostanie wywrócony do góry nogami: formalne cele planu mogą być osiągnięte, ale
jakość towarów nie będzie dobra, surowce będą używane rozrzutnie i państwowe
zaopatrzenie obróci się w szarą strefę gospodarki. Wszystkie z tych warunków
były obecne w Związku Radzieckim w ciągu dziesięcioleci. Pod koniec lat
siedemdziesiątych XX w. sprzeczności "budowania socjalizmu w jednym kraju"
wyszły dramatycznie na pierwszy plan.
W początkowej części tamtego dziesięciolecia Związek Radziecki zdobył
przybliżoną militarną równość z imperializmem USA, który był ugrzązł w długiej,
przegranej, brudnej wojnie w Wietnamie. Radziecka gospodarka również
zawdzięczała duży wzrost wzrastającej światowej cenie rynkowej ropy naftowej. Od
połowy lat sześćdziesiątych do połowy lat siedemdziesiątych stopa życiowa
populacji wzrosła dramatycznie. Państwa we wschodniej Europie były również
beneficjentami, ponieważ Związek Radziecki dostarczał im ropę naftową po ułamku
światowej ceny rynkowej.
Ale wszystko to zaczęło zmieniać się w połowie i pod koniec lat
siedemdziesiątych. Zwyciężony przez bohaterskich wietnamskich robotników i
chłopów, imperializm USA zaczął przezbrajać się, gromadząc olbrzymi militarny
arsenał kierowany przeciwko ZSRR, który od czasu rewolucji z 1917 r. był głównym
celem imperialistów. To zaczęło się pod prezydentem z Partii Demokratycznej
Jimmym Carterem wraz z jego kampanią prowadzoną na rzecz "praw człowieka" całej
kliki radzieckich dysydentów. Celem tu było "moralne przezbrojenie" imperializmu
USA, odświeżenie jego splamionej demokratycznej i militarnej wiarygodności oraz
przezwyciężenie głębokiej nieufności amerykańskiej ludności do rządu.
Pod koniec 1979 r. ta nowa zimna wojna się rozogniła do czerwoności wraz z
interwencją radzieckiego wojska w Afganistanie. Jak pisaliśmy w swoim artykule
"Bezmyślne argumentowanie w kwestii rosyjskiej" (Spartacist nr 29, lato 1980
r.):
"Afganistan jest błyskawicą, która rozświetla prawdziwe kontury światowej sceny
politycznej. On rozsadził ostatnie złudzenia odprężenia, by ujawnić
nieprzejednaną niechęć imperializmu Stanów Zjednoczonych do radzieckiego
zdegenerowanego państwa robotniczego. To zerwało cały dyplomatyczny pokrowiec z
przymierza Waszyngtonu z maoistowsko-stalinowskimi Chinami. I to w sposób
nieunikniony skonfrontowało lewicę z kwestią rosyjską: naturą państwa
zapoczątkowanego przez bolszewicką Rewolucję i jego konfliktu z kapitalizmem
światowym. Dla rewolucyjnych socjalistów nie ma niczego trudnego, nieistotnego,
niejednoznacznego w wojnie w Afganistanie. Radzieckie wojsko i jego
lewicowo-nacjonalistyczni sojusznicy zwalczają antykomunistyczny,
antydemokratyczny melanż właścicieli, pożyczkodawców finansowych, wodzów
plemiennych i mułłów przywiązanych do masowego analfabetyzmu. I nie powiedzieć,
że dla tych społecznych szumowin otwarte jest imperialistyczne poparcie, jest
niedopowiedzeniem roku".
My mówiliśmy: "Niech żyje Armia Czerwona w Afganistanie! Rozszerzyć zdobycze Rewolucji Październikowej na ludy afgańskie!"
To powinna być odruchowa odpowiedź dla jakiegokolwiek
szanującego się lewicowca albo radykała: wziąć stronę Armii Czerwonej w wojnie
gdzie walczono nie tylko w obronie kobiet przeciwko barbarzyńskiej reakcji, ale
w obronie zdobyczy Rewolucji Październikowej. Ale generacja lewicowych
radykałów, którzy niewiele lat wcześniej maszerowali w masowym proteście
przeciwko wojnie wietnamskiej, skandując: "Ho, Ho, Ho Chi Minh", teraz w
przytłaczającej większości znalazła się u boku imperializmu USA przeciwko Armii
Czerwonej. Tacy jak Tarik Ali, który podczas wojny wietnamskiej był uosobieniem
antyimperialistycznego radykalizmu, podobno również pierwowzorem bohatera
piosenki zespołu Rolling Stones "Człowiek walczący na ulicy", teraz już na niej
nie walczyli. On sam wył wraz z imperialistami, domagając się wycofania
radzieckiego wojska. Tu w międzyczasie nastąpiła duża zmiana polityczna. Podczas
wojny wietnamskiej to było nawet modne być lewicowcem. W tych czasach większość
radykałów identyfikowała się z marksizmem jako drogą do wyzwolenia, niezależnie
tego od jak mogli go rozumieć. Ale teraz wiatry nawiewały ze zdecydowanie innego
kierunku, jako że zimnowojenny antykomunizm był na porządku dziennym. Podczas
gdy w rewolucji irańskiej z 1979 r. poparcie lewicy dla mułłów Chomeiniego było
prekursorem stawania po stronie mocy islamskiej reakcji w Afganistanie
wspieranej przez imperialistów, naprawdę poszli na całego, wlokąc się w ogonie
kontr-rewolucyjnej Solidarności w Polsce, bo przecież ona była "ruchem
dysponującym lojalnością mas polskich robotników". Jak to się zdarzyło?
To były gorzkie owoce stalinowskich złych rządów, które zaczęły spadać na głowy
pod ciężarem zwiększających się długów zagranicznych. Jak powiedziałam
wcześniej, we wczesnych latach siedemdziesiątych XX w. Związek Radziecki mocno
dotował zdeformowane państwa robotnicze we wschodniej Europie, szczególnie tanią
ropą naftową, jak również innymi surowcami. Ale w połowie lat siedemdziesiątych
ceny ropy naftowej poszły w górę, a transporty obcięto, tak że Związek Radziecki
mógł sprzedawać na rynku światowym. Już to jest bezlitosnym potępieniem
socjalizmu w jednym kraju. Jednocześnie te kraje zostały uderzone przez światową
kapitalistyczną recesję, która załamała ich rynki eksportowe. Aby utrzymać
zatrudnienie i stopę życiową, wschodnioeuropejskie stalinowskie reżimy zwróciły
się do lichwiarzy z Wall Street, Londynu i frankfurckiej giełdy. Zadłużywszy swe
kraje wobec zachodnich banków, aby sprostać spłatom długu te reżimy nakładały
coraz bardziej poważne programy oszczędnościowe dyktowane przez MFW. W Polsce
kryzys gospodarczy zaprowadził historycznie socjalistycznych polskich robotników
w ramiona Solidarności, która mocno została poparta i wsparta finansowo przez
Watykan i CIA.
Reżim Gorbaczowa
Jednocześnie wszystkie sprzeczności, zniekształcenia i
ograniczenia socjalizmu w jednym kraju, który Trocki tak błyskotliwie
zanalizował w "Zdradzonej rewolucji", również dojrzały w Związku Radzieckim. Pod
zwiększającym się militarnym naciskiem imperializmu USA, i próbując zachować
krajową stabilność w domu przez utrzymywanie stopy życiowej (nie wspominając o
elegancko bogacących się biurokratach), wzrost gospodarczy pod skorumpowanym
reżimem Breżniewa spadł mniej więcej o połowę. Tu co więcej napotkali
ograniczenia narzucone przez ich własne biurokratyczne rządy, gdy szło o
techniczne i naukowe innowacje potrzebne dla odnowienia radzieckiego przemysłu.
Jedynym środkiem pod ręką stalinowskiej biurokracji (wrogiej wobec robotniczej
demokracji i rewolucyjnego internacjonalizmu), by podnieść produktywność pracy,
było poddanie robotników i menedżerów dyscyplinie konkurencji rynkowej.
Dochodząc do władzy w 1985, nowy "modernizujący się" reżim Michaiła Gorbaczowa
wprowadził pierestrojkę - reformy rynkowe. Aby podnieść wydajność, robotnicze
zarobki zostały przystosowane do rentowności; stawki akordowe ponownie zostały
wprowadzone, zwiększając różnice dochodu pomiędzy robotnikami, menedżerami i
techniczną arystokracją; nastawiano jedną fabrykę przeciwko drugiej, jeden
przemysł przeciwko drugiemu w walce o zasoby i konsumentów. To napędzało
nacjonalizm i rozpad ZSRR, nastawiając daleko bogatsze, więcej uprzemysłowione
obszary przeciwko bardziej zacofanym, mniej uprzemysłowionym.
U podłoża tej rosnącej nierówności leżał apetyt, specjalnie wśród warstwy
młodszych biurokratycznych funkcjonariuszy i intelektualistów, by wzbogacić się
kosztem klasy robotniczej. Uprzywilejowana warstwa (wielu z nich to byli synowie
i córki biurokracji), pozazdrościła możliwościom jego zaspokojenia przez ich
odpowiedników na zachodzie. To znajdowało odzwierciedlenie w coraz bardziej
szczerych wyrażeniach wiary w wyższość kapitalizmu w zachodnim stylu.
Aby uzyskać ulgę w kosztach ogólnych militarnych wydatków w obliczu
wzrastających przygotowań wojennych imperializmu USA, reżim Gorbaczowa ofiarował
partnerstwo imperialistom. Tu Afganistan był kluczem i w 1989 r. oddziały Armii
Czerwonej wojsko zostały wycofane. 7 lutego 1989 r., na parę dni przed tym,
zanim ostatnie oddziały się wycofały, Komitet Obrony Partyzantów, przywiązana do
walki klasowej organizacja obrony prawnej i społecznej powiązana z Ligą
Spartakusowską Stanów Zjednoczonych, wysłała telegram do afgańskiego rządu,
proponując by organizować międzynarodową brygadę w celu walki na śmierć i życie,
by bronić "prawa kobiet do nauki czytania, wolności od kwefu, wolności od
tyranii mułłów i właścicieli ziemskich, wprowadzenia opieki lekarskiej i prawa
wszystkich do edukacji". Przewidywaliśmy wciągnięcie do tego międzynarodowego
wysiłku stopnie szeregów bojowników z wielu części świata, którzy widzieliby w
takiej brygadzie okazję potężnego uderzenia w imperialistyczny system, przez
który sami byli gnębieni i wywłaszczeni. My również postrzegaliśmy, że to może
wywierać mocny efekt wśród weteranów Armii Radzieckiej, którzy postrzegali
siebie jako wykonujących internacjonalistyczny obowiązek w Afganistanie. To
byłaby ważna dźwignia dla pogłębiania programu rewolucyjnego internacjonalizmu i
proletariackiej politycznej rewolucji w samym Związku Radzieckim.
Chociaż nasza oferta brygady została odrzucona, afgański rząd zapytał czy
moglibyśmy podjąć się nagłośnienia i wysiłku zbierania pieniędzy dla obywateli
Dżalalabadu, wtedy obleganych przez krwiożerczych mudżahedinów. Zebraliśmy ponad
44 tys. dol., w dużej mierze od ludu pracującego i mniejszości, z czego pewna
liczba pochodziła z tego regionu. Ale ta kampania miała większe znaczenie. To
pokazało, że wraz ze zdradą Afganistanu, jak również rozwojem sytuacji we
wschodniej Europie, Związku Radzieckim i Chinach, dotkliwie odczuwany był brak
partii komunistycznych godnych swego miana. I w 1989 r. założyliśmy
Międzynarodową Ligę Komunistyczną.
Wycofanie z Afganistanu było aktem otwarcia kontr-rewolucyjnego przypływu, który
pochłonął wschodnią Europę, a następnie sam Związek Radziecki. W 1992 r. to
zostało przyznane przez Eduarda Szewardnadze, byłego radzieckiego ministra spraw
zagranicznych, który powiedział:
"Postanowienie odejścia z Afganistanu było pierwszym i najtrudniejszym krokiem.
Wszystko inne wynikło z tego" (Washington Post, 16 listopada 1992 r.)
Niespełna rok później kremlowscy biurokraci odłączyli od aparatury
podtrzymującej życie wschodnioniemieckie zdeformowane państwo robotnicze, dając
zielone światło dla kapitalistycznej aneksji NRD przez Czwartą Rzeszę
niemieckiego imperializmu. To zostanie tu dziś omówione w uwagach innych mówców.
Zakończę po prostu na tym, od czego zaczęłam. Nasza walka, by obronić zdobycze,
które były ucieleśnione w tych państwach robotniczych, chociaż wypaczonych i
zdeformowanych przez stalinowskie złe rządy, i nasza walka dziś w obronie Chin i
pozostających państw robotniczych była i jest częścią naszej walki o nowe
Rewolucje październikowe. Jak powiedział Trocki: "Ci, którzy nie umieją bronić
starych pozycji, nigdy nie zdobędą nowych". Okres, w jakim teraz żyjemy,
uwarunkowany przez zniszczenie pierwszego w świecie państwa robotniczego, jest
głęboko reakcyjny. Ale lekcje minionych walk są amunicją dla uzbrajania nowej
kadry dla walk, które mogą wybuchnąć i wybuchną. W takich walkach ponadto wykuta
zostanie kadra dla budowania rewolucyjnej internacjonalistycznej awangardy
proletariackiej - decydującego narzędzia socjalistycznego wyzwolenia ludzkości.