Tekst pochodzi ze strony NL(r) http://republika.pl/socjalizm/ , na której możemy przeczytać, że: "Pismo socjalistyczne Dalej! wydawane jest staraniem Nurtu Lewicy Rewolucyjnej (NLR), który jest częścią partii Nowa Lewica." August osierocony po śmierci Stefana Piekarczyka, nie przychodzi nawet na własne czaty (średnio co drugi opuszcza), wstydzi się też publikować na swojej stronie i woli SLD-owski Dziś http://www.dzis.com.pl/main.php3?strona=wiecej24 . Ciekawe jak długo potrwa romans NL(r) i NL, dlatego też znając sekciarską mentalność Grabskiego i Ługowskiej i skłonność do częstego wbijania sojusznikom noża w plecy może się zdarzyć, że wkrótce to cytowane wyżej zdanie zniknie ze strony -i jedyny jego ślad pozostanie w archiwum LBC.


Piotr Ikonowicz

Posdrawiam wszystkich Polakuf

 

W poprzedni weekend w telewizji spikerka zapowiedziala w Wiadomosciach najwazniejsze wydarzenie dnia: Kongres Prawa i Sprawiedliwosci. Relacja byla utrzymana niemal w tonie sprawozdania z pielgrzymki Benedykta XVI. Zanim prezenterka Wiadomosci wywolala swa kolezanke obecna na lódzkim zjezdzie PiS, zacytowala slowa prezydenta Lecha Kaczynskiego: "nie odpowiadajcie atakiem na atak".

Dziennikarka w studio, gdy tylko polaczyla sie z Lodzia zapytala swa lódzka kolezanke "Czy padly juz te wazkie slowa?" Okazalo sie, ze padly. Chociaz nie sposób oprzec sie wrazeniu, ze nasz prezydent ma bardzo powazny problem z wymowa. Dal on o sobie znac juz wczesniej, a ze szczególna ostroscia podczas powitania papieza Niemca na polskiej ziemi. Wygladalo to na jakis powazny problem neurologiczny, jako ze obecna glowa panstwa, w odróznieniu od poprzedniej nie naduzywa.

Lech Kaczynski jest osoba wyksztalcona o dosc duzej kulturze slowa, dlatego zarty z wpadek dykcyjnych prezydenta, na jakie pozwolil sobie redaktor Miecugow w "Szkle kontaktowym", sa po prostu nie na miejscu. Miecugow sugerowal, ze prezydent "nie umie po polsku", a wyglada raczej na to, ze jest po prostu chory.

Podczas przemówienia na lódzkim konwentyklu emocje musialy byc mniejsze niz podczas powitania B-16, a jednak Lech Kaczynski wypowiadal sie z niemalym wysilkiem. Ciekawe jest to, ze zaden komentator nie osmielil sie zauwazyc, ze Kaczynski (Lech) chwilami prawie belkocze. Kiedy juz uslyszelismy, ze nikt sposród 1 500 tysiaca delegatów nie mial zadnych uwag do porzadku obrad, na ekranie pojawila sie rozmodlona mlodziez w duzych ilosciach, która jeszcze tego wieczora miala sie polaczyc z Benedyktem XVI mostem telewizyjnym, znanym jako telemost.

Przestrzen publiczna i media wypelniaja sie atmosfera uroczystej poboznosci i ceremonialnoscia, która uniemozliwia normalna rozmowe. Tymczasem juz niedlugo na ulice wyjda znowu geje i lesbijki, aby dac swiadectwo swemu istnieniu i przywiazaniu do zasady równosci. Jednak prezydent Warszawy, którego nazwiska prawie nikt nie zna, (to jakis komisarz jest) przyjal taka interpretacje zasady równosci, ze zarejestrowal w tym samym dniu demonstracje przeciwników gejostwa i lesbijstwa, chroniacych sie pod haslami wspierania rodziny.

Od jakiegos czasu trudno jest w ogóle spotkac kogos, kto posluguje sie pojeciem "równosci" w znaczeniu innym niz czysto matematyczne; np. 2 +2 = 4. Za sprawa Marszu Równosci samo slowo "równosc" wraca do dyskursu publicznego, ale juz tylko w odniesieniu do praw mniejszosci seksualnych. Za tak wasko rozumiana równoscia opowiedziec sie moga sie nawet liberalowie z PO, Partii Demokratycznej, SDPl, czy SLD. Bo, na co dzien partie te, przeciw równosci ekonomicznej, socjalnej, politycznej ostro wystepuja, nazywajac zwolenników egalitaryzmu populistami.

Owo postmodernistyczne sprowadzenie kategorii "równosci" do relacji miedzy "homo" i "hetero" jest nie tylko groteskowe, ale i nieuczciwe. Walczacy, bowiem dzisiaj o prawa mniejszosci seksualnych politycy liberalni traktuja te niewatpliwie pokrzywdzona grupe ludzi czysto instrumentalnie. I zawsze, kiedy byli u wladzy trzymali sie od gejów i lesbijek jak najdalej ulegajac swietojebliwej poprawnosci politycznej w postawie typu "klenczon". Jeszcze jako posel PPS/SLD dwukrotnie wzialem udzial w demonstracjach gejowskich i bylem na tych paradach jedynym parlamentarzysta. Dzialacze z Unii Wolnosci zaczeli sie na nich pojawiac, gdy juz wypadli z Parlamentu.

Problem dyskryminacji, obskurantyzmu i jak pokazuje przyklad posla Wierzejskiego, zwyklej ciemnoty w sprawach zwiazanych z seksualnoscia czlowieka jest wazny i powinien zaprzatac uwage ludzi lewicy. Nie da sie jednak i nie nalezy walki o równosc dla mniejszosci seksualnych wyjac z kontekstu walki o równosc spoleczna, o równosc w ogóle. Pójscie w jednym szeregu ze zwolennikami wyzysku, prywatyzacji sluzby zdrowia, wojny w Iraku, wydluzonego dnia roboczego, likwidacji pomocy spolecznej, pójscie z liberalami na Marsz Równosci to zgoda na to, ze sluszna sprawa zostanie uzyta do walki o wladze przez takich wrogów ludu jak Rokita. Rokita tak bardzo chce zostac premierem, ze chetnie posiedzi u wezglowia dzgnietego nozem anarchisty. Oczywiscie do czasu az sie anarchista nie ocknie i go nie pogoni.

A rozzalonych moja postawa dzialaczy gejowskich i dzialaczki lesbijskie zapytam: Gdzie byliscie, kiedy rozwalano strajk w Ozarowie, wyrzucano ludzi na bruk czy zwalniano dzialaczy zwiazkowych? W calej Europie ruch mniejszosci seksualnych angazuje sie w walki spoleczne o sprawiedliwosc i równosc. W Polsce, wobec slabosci lewicy spolecznej chroni sie pod skrzydla liberalów, pozwalajac im w dniu parady wymachiwac sztandarem "Równosci". W tej dziwnej i niemilej sytuacji zostaje mi juz tylko jedno: "Pozdrowic wszystkich Polaków".

Piotr Ikonowicz


Dyskusja o polskiej lewicy

 

27 maja odbyła się we Wrocławiu konferencja z okazji 80 rocznicy urodzin Jana Józefa Lipskiego. Organizatorami tejże było środowisko wrocławskiej SdPl. Spotkanie moderował Sławomir Sierakowski z Krytyki Politycznej.

W pierwszej części konferencji na której mówcami byli socjolog Adam Krzemiński, feministka Kinga Dunin oraz Stefan Zgliszczyński (z pisma "Lewą Nogą") zastanawiano się nad przekazem prawicowej interpretacji historii. Kinga Dunin słusznie zauważyła, że zakłamania i ideologiczny monopol prawicy jest konsekwencją zaniechania przez lewicę rządzącą w poprzednich latach konstrukcji własnej narracji historycznej.

Druga część spotkania była poświęcona "perspektywom lewicy". W tej sesji zabrali głos Wojciech Olejniczak z SLD, Michał Syska z SdPl, Magda Mosiewicz z Zielonych 2004. Olejniczak mówił długo o tym, że potrzeba lewicowej integracji i lewicowego myślenia, jednakże nie przedstawił żadnej koncepcji czy strategii działania. Michał Syska podkreślał, że głównym zadaniem lewicy powinna być walka z obecnie rządzącą koalicją, w której upatruje on dużo zagrożeń. Podkreślał, że obecnie naśmiewamy się z "kaczorów", a w istocie polityka rządu jest niebezpieczna dla demokracji.

Publiczność znajdująca się na sali poddała jednak w wątpliwość taką mobilizację lewicy przeciwko prawicy jako główne zadanie dla formacji lewicowych. Członkowie i członkinie partii Nowa Lewica wyrazili opinie, iż kryterium lewicowości nie może być stosunek do Giertycha, lecz postawa wobec konfliktu klasowego. Bowiem ugrupowanie Syski i Olejniczka nic nie zrobiło i dalej niewiele robi dla ludzi pracy w Polsce. Olejniczak powiedział, że SLD przegłosowało przecież projekt o minimalnej płacy, na co głosy z sali nieco ironicznie potraktowały tę zasługę i zaproponowały przewodniczącemu życie za ekwiwalent płacy minimalnej.

Zasadnicza różnica między liderami oficjalnej lewicy, a stanowiskiem ugrupowań radykalnych obecnych na konferencji polegała na stosunku wobec kapitalizmu i neoliberalnej globalizacji. Propozycja zwalczania "kaczyzmu" bowiem jako główne zadanie dla lewicy świadczy o miałkości jej projektu oraz zbliża ugrupowania je promujące do liberałów. Dlaczego bowiem zbrojąc się w oręż przeciwko konserwatyzmowi PiS nikt z kręgów "oficjalnej" lewicy nie zastanawia się nad przyczynami jego popularności. W kraju takim jak Polska, gdzie Kościół katolicki wciąż odgrywa dużą rolę w toku socjalizacji, a także kształtuje tradycyjną mentalność, konserwatyzm w kwestiach obyczajowych jest czymś naturalnym i dotyczy nie tylko tzw. zwykłych ludzi, ale również inteligentów. I takie konserwatywne postawy powinny być wyzwaniem dla lewicy, powinno się dążyć do ich ewolucji, bowiem godzą one w sposób życia tych wszystkich, którzy nie postępują zgodnie z katolickim wzorcem.

Jednakże ten niejako "naturalny", polski konserwatyzm wcale nie musi iść w parze z jego politycznymi wyrazicielami. Bo Polak swój rozum ma i chciałby by rządzili ci, którzy poprawią jego byt. Zagłosował na konserwatystów nie tylko dlatego, że rządząca lewica niewiele zrobiła dla zwykłego człowieka, ale również dlatego, że to narodowa prawica w Polsce mówi o problemach, które dotyczą Kowalskiego. A te problemy mają związek ze zniewoleniem ekonomicznym - wyzyskiem, bardzo niskimi płacami, pracą na czarno. A rozmowy na takie tematy można usłyszeć na antenie Radia Maryja. Oczywiście ojcowie prowadzący nie zaniosą słuchaczy na tory antysytemowe, bowiem wciąż zajmują się zwalczaniem komuny i tropieniem żydowskich spisków. I w tym sensie wymowa politycznego konserwatyzmu w Polsce jest niebezpieczna.

Jednakże jeśli lewica nie rozumie, ze prawicowy populizm i "zamordyzm" jest skutkiem alienacji ekonomicznej to jej hasła wolności w sferze obyczajowej pozostaną pustymi sloganami. Dotrą ze swym przesłaniem do mniejszości, które stanowią swoistą elitą, ponieważ na luksus ekscentryczności i asertywności w zachowaniach seksualnych i obyczajowych w Polsce mogą sobie pozwolić ludzie wykształceni i zamożni. A komu jak komu, ale lewicy przecież powinno chodzić o faktyczna zmianę jakościową a nie o pogłębianie nierówności, nie tylko tych ekonomicznych ale również kulturowych. No chyba ze SLD i SdPl zależy właśnie na tym, by pozyskać elektorat klasy średniej. Ale to może być zmarnowany czas i zmarnowana kampania, bowiem klasa średnia i tak wybierze PO.

A taka lewica, która nawet nie zamierza korygować obecnego kapitalizmu, której nie obchodzą warunki pracy u zachodnich inwestorów wzięła rozbrat z ludem, który interesuje ją tym mniej im bardziej staje się odpodmiotowiony i bierny politycznie. I może to historyczny moment na to, by na wokandzie zaistniała lewica, która upodmiotowi tych wyzyskiwanych i konserwatywnych ludzi pracy. I uświadomi im, że to nie Żydzi i komuna, ale system kapitalistyczny niszczy ich człowieczeństwo.

Ewa Groszewska (Wrocław)


Do obywatelek lesbijek i obywateli gejów!
 

Równość jest tradycyjną wartością lewicy. Lewica powołana jest do tego, by zawsze i wszędzie walczyć z wszelkimi przejawami nierówności, ludzkiej krzywdy, dyskryminacji i od walki tej nigdy nie może się uchylić. Autentyczność lewicy weryfikowana jest tym właśnie, na ile od tej swojej powinności się nie uchyla. Jednak lewica ma także obowiązek upomnieć się o pełne znaczenie i rozumienie równości. Dzięki marszom i paradom równości pojęcie równości powróciło do debaty publicznej. Nie może być jednak tak, by pojęcie równości znaczyło dziś tylko równość traktowania orientacji seksualnej.
Dla nas równość jest także, a raczej przede wszystkim równością obywateli w życiu publicznym, w miejscu pracy, w dochodach z pracy. Wyrwanie praw gejów i lesbijek z tego społecznego kontekstu skończyć się musi zawsze tym, że jakiekolwiek osobne postępowe zdobycze społeczne, także prawa gejów i lesbijek, stają się w krótkim czasie iluzoryczne i do podważenia. W sytuacji, gdzie nadal ludzie wyrzucani są na bruk, gdzie pracownikom pensje nie są wypłacane na czas albo wcale, gdzie miliony ludzi nie mają pracy, gdzie autentyczni działacze związkowi wyrzucani są z pracy, gdzie wbrew woli większości okupujemy Irak, a żadne prawa, poza prawami posiadaczy nie są szanowane inaczej być nie może.
Dlatego jedyną szansą, jedyną gwarancją obrony praw wyborów seksualnych, wyboru swojego własnego sposobu życia jest włączenie się ruchu gejów i lesbijek w nurt walk społecznych lewicy, nie liczenie na to, że przedstawiciele partii, które wtedy, gdy miały ku temu parlamentarne możliwości nie zrobili nic dla realizacji potrzeb i interesów mniejszości seksualnych, podobnie jak nie uczyniły niczego, by nasze społeczeństwo stało się bardziej równe, bardziej równościowe, bardziej demokratyczne i wolne.
"Wszyscy ludzie są równi!"
Nowa Lewica