Tekst został wydany w ZSRR w 1931, w postaci 60 stronicowej broszurki, a jako miejsce wydania podano trzy miasta: Moskwa, Charków i Mińsk  Jeszcze nigdy chyba nie byliśmy tak wykończeni po skanowaniu tekstu, który właściwie był przepisywany, gdyż w tak kiepskim stanie był egzemplarz, z którego korzystaliśmy. Większość czytelników LBC pewnie nawet nie doczyta do końca, gdyż jest to typowy stalinowski bełkot, gdzie po kilkadziesiąt razy używa się tych samych zwrotów. Ale właśnie dlatego postanowiliśmy wrzucić całość, by wnuczek nie zarzucał nam manipulacji. Włodek ucina zawsze dyskusje na temat stalinizmu swojego przodka tłumacząc, że sam był później ofiarą stalinowskich represji. Ale ofiarą stalinowskich represji był też Jagoda i Jeżow, co wcale ich nie rehabilituje. Jak to zwykle bywa, skanujemy tekst by wywołać dyskusję i choć weźmie w niej udział pewnie kilka osób to i tak może być ona ciekawa, gdyż istnieją poważne podejrzenia, że Włodek odziedziczył w spadku stalinowskie naleciałości. To by tłumaczyło wiele jego irracjonalnych wybryków. Na początek stawiamy pytanie: "czy polityka Kominternu wobec socjaldemokracji na początku lat trzydziestych była słuszna?"


Jerzy Sochacki

Polski socjalfaszyzm i interwencja przeciw ZSRR

Pod maską wroga interwencji

 

„Polityka - to fałszywa gra” - ten pogląd, otwarcie wypowiedziany przez Piłsudskiego, gruntownie przyswoili sobie jego byli podkomendni z PPS, którzy - jak na ostatnim zjeździe PPS przyznał poseł Liberman - "weszli do Polski niepodległej z balastem przywiązania do człowieka, który był uważany za wodza naszego (t. j. PPS), a który socjalizm nienawidził”[1].

Dwulicowość - to najistotniejsza cecha mądrości politycznej przywódców PPS. W poufnych konferencjach w gabinetach dyrektorów fabryk i w przedpokojach ministerialnych odsłaniają oni swe rzeczywiste oblicze - agentów faszyzmu, jego najwierniejszych pomocników w przygotowaniach do wojny, zauszników burżuazji, wyspecjalizowanych w zdradzieckim łamaniu walki robotników i chłopów przeciw wyzyskowi kapitalistów i obszarników. Wobec mas występują oni pod maska obrońców demokracji, nieprzejednanych wrogów wojny, ba, nawet przyjaciół Związku Radzieckiego, nieugiętych szermierzy walki przeciw wyzyskowi i przeciw ustrojowi kapitalistycznemu, który wkroczył w okres  „ostatecznego bankructwa”[2].

Dwulicowość polityki wodzów PPS szczególnie wyraźni: występuje w dziedzinie spraw zagranicznych, przede wszystkim w stosunku do Związku Radzieckiego. Wiedzieliśmy dotychczas, że PPS jest zajadłym wrogiem ZSRR, że bierze ona najaktywniejszy udział w przygotowaniach faszyzmu do napadu na jedyne w świecie państwo dyktatury proletariatu, które przez masy pracujące wszystkich krajów uważane jest za ojczyznę socjalistyczną. Okazało się jednak, że to były tylko nasze uprzedzenia, złe wymysły, „demagogia bolszewicka”. Nie rozpoznaliśmy w PPS wiernego przyjaciela Związku Radzieckiego i bezwzględnego wroga wojen imperialistycznych.

Oto w zamieszczonym w pepeesowskim „Robotniku” streszczeniu referatu p. K. Czapińskiego o położeniu międzynarodowym Polski czytamy:

 

„Trzecim zagadnieniem jest nasz stosunek do idei zbrojnej o Interwencji wobec Rosji Sowieckiej. PPS kategorycznie wypowiada się przeciw podobnej interwencji. Mówca cytuje rezolucję Manuilskiego, uchwaloną na ostatniej egzekutywie Kominterau, gdzie jest powiedziane, ze PPS jest najwierniejszą podporą polskiego militaryzmu w jego dążeniach do zbrojnego wystąpienia przeciwko Sowietom. Polski socjalizm rzuci na szalę cały swój wysiłek, aby ewentualność podobnej interwencji zbrojnej uniemożliwić, gdyby była planowana (huczne oklaski). Na sali, powiada mówca, jest reprezentant sowieckiej agencji TASS, jestem ciekaw, czy ścisłe poda do sowieckiej prasy ten ustęp referatu i rezolucji[3].

 

Czy mogą więc być jeszcze wątpliwości, że PPS „rzuci na szale” wszystkie swe siły dla walki przeciw wojnie, dla obrony Związku Radzieckiego? Zwłaszcza, że mamy do czynienia nie-tylko z osobistą deklaracją p. Czapińskiego - przecież to „wyznanie wiary” całej PPS.

 

„Socjalizm polski - głosi uchwala XXII Kongresu - będzie bezwzględnie zwalczał wszelkie ewentualne awanturnicze plany, czy to zmierzające do zaborów bezpośrednich, czy też przysłaniająca te zabory frazesem „przebudowy”, „reorganizacji”, „wyzwolenia” itp. na zachodzie lub zwłaszcza na wschodzie(…)Wobec pogłosek interwencjonistycznych, dotyczących Rosji Sowieckiej, socjalizm polski oświadcza w sposób kategoryczny, że z całą siłą przeciwstawi się wszelkiej   ewentualnej próbie interwencji w Rosji Sowieckiej wszelkiej ewentualnej próbie zrobienia z Polski zbrojnego narzędzia kapitalizmu zachodniego”.[4]

 

Niewątpliwie tak jasne postawienie sprawy przekonać musi nawet najbardziej nieprzejednanych przeciwników PPS, że gotowa jest ona walczyć przeciw interwencji. Pan Czapiński popełnił jednak błąd, polegający na wierze w krótką pamięć ludzką. Niewątpliwie zaufalibyśmy jego uroczystym "deklaracjom antywojennym, gdybyśmy nie znali socjalfaszystowskiej istoty PPS oraz... gdybyśmy tej oszukańczej piosenki wodzów PPS już nieraz nie słyszeli. W listopadzie 1917 roku, po kilku latach wiernej służby imperializmowi Niemiec i Austrii, pepeesowski "Naprzód", redagowany podówczas przez p.p. Haeckera i Czapińskiego, pisał co następuje:

 

"Zapasy między Kiereńskim i Leninem dobiegają końca. My, jako Polacy i jako socjaliści z całego serca z sympatiami naszymi stoimy po stronie Lenina. Lenin jest tym mężem, który dziś, w sposób światu całemu imponujący, ratuje honor sztandaru socjalistycznego, wskrzesza w masach wiarę w socjalistyczny ideał międzynarodowego zbratania wyzwolonych ludów, wiarę podkopaną w ciągu tej straszliwej wojny przez tego rodzaju socjalistów, jak Guesde, Thomas, Vanderwelde, Brantintf i Plechanow. Ci wszak za słuszną i naturalną rzecz uważają dalsze trwanie okropnej rzezi narodów, tych jatek, które czwarty rok trwają, tej ohydnej zbrodni głodzenia, jakiej Anglia w imię handlowych i kolonialnych interesów swoich kapitalistów dokonywa z zimną krwią na całej ludności Europy środkowej. Nic dziwnego, że na taki widok, masy ludzi w całym świecie rozczarowane i rozgoryczone zaczynają coraz głośniej szemrać i pytać, co wart taki socjalizm, jeżeli to socjalizm, gdzież dawne hasła i ideały socjalistów? Aż oto staje Lenin na czele robotników rosyjskich i śmiało zrywa traktat londyński i woła do wszystkich ludów: Nie będziemy się dłużej mordowali wzajemnie, póki interesy angielskich lordów nie zwyciężą. Ich interesy nie są interesami ludów, pokoju chcemy, pokoju natychmiastowego! Oto słowa godne socjalisty! Lenin pokazał, co zdziałać powinna i co zdziałać może polityka socjalistyczna, jeżeli jest szczera i konsekwentna(…)Tym zaskarbił sobie Lenin wdzięczność całej ludzkości. Dzięki niemu wraca poszanowanie dla Czerwonego Sztandaru, wiara w ideał socjalistyczny Gdyby mu się udało choć w części zakończyć tę mordercza wojnę, musieliby sobie ludzie powiedzieć: wprawdzie nie udało się socjalistom zapobiec wojnie, ale przynajmniej udało się ją skrócić i zakończyć. Każdy pozna teraz, że idea socjalistyczna, jeżeli się jej nie chowa do kieszeni w rozstrzygających momentach, lecz się ją śmiało w czyn wciela, niesie naprawdę światu pokój, ludzkości ukojenie, narodom braterstwo! Cześć Leninowi!”[5].

 

Jeśliby nie szpilki pod adresem Anglii, przy całkowitym przemilczeniu imperialistycznej roli Niemiec i Austrii, co zdradza długie uszy agentów państw centralnych, moglibyśmy przypuszczać, że pisze to jakiś przypadkowo zabłąkany w puszczy socjal-zdradzieckiej szczery rewolucjonista. W chwili podniesienia się fali rewolucyjnej, wzrostu sympatii w masach do rewolucji bolszewickiej, która wskazywała drogi wyzwolenia z piekła wojny, ten manewr lewicowy był potrzebny przywódcom PPS, dla ukrycia istotnego, burżuazyjnego, imperialistycznego charakteru ich polityki.

W dwa lata później, gdy PPS, jako jeden z filarów burżuazyjnej Polski, aktywnie przeprowadzała politykę wojenną, mającą na celu okupowanie ziem ukraińskich i białoruskich, znów znajdujemy w prącie pepeesowskiej jaskrawe frazesy antywojenne. W odezwie Rady Naczelnej PPS z dn. 21 września 1919 r. w następujący sposób scharakteryzowana jest wojna polsko-sowiecka:

 

„Polskim klasom posiadającym idzie o opanowanie jak-największych terenów na Wschodzie, by odzyskać utracone majątki, by odebrać chłopom ziemię, by znów ustalić rządy przywileju. Dziś na zajętych obszarach Białorusi i Ukrainy prowadzona jest przez polską burżuazję polityka okupantów prześladowany jest ruch ludowy i socjalistyczny, gwałcone są prawa narodowości niepolskich. Klasy posiadające rozumieją dobrze, że przyłączenie do Polski obszarów rozległych, niezamieszkanych przez ludność polską lub wyraźnie ku Polsce ciążącą, wymagać będzie utrzymania licznej armii, że wzmocni to w kraju reakcję. W wyobraźni naszej burżuazji słabo zaludnione "Kresy Wschodnie” będą znakomitym terenem dla kolonizacji. Wojna na Wschodzie jest walką o wzmocnienie reakcji w Polsce, o przekreślenie wielkich reform społecznych i skrępowanie ludu pracującego tak, by nie śmiał on porywać się na obalenie rządów burżuazji”.

 

Frazesy o tym, że wojnę przeciw Związkowi Sowieckiemu polskie klasy posiadające prowadzą dla odzyskania utraconych majątków, że wojna prowadzi do wzmocnienia reakcji w Polsce itp. służyły przywódcom PPS do tem lepszego zamaskowania udziału w przygotowaniach do nowej ofensywy na Kijów. Właśnie w trakcie najbardziej forsownych militarnych i politycznych przygotowań do tej ofensywy <Naprzód" krakowski wystąpił z "radykalnym" artykułem, w którym przeciwstawiając stosunki panujące w Rosji Sowieckiej . w Polsce, wyjaśniał, dlaczego robotnicy w Rosji Sowieckiej chętnie ponoszą ofiary na rzecz wspólnej sprawy proletariatu, w Polsce natomiast nie dają się burżuazji zakuć w dyby militaryzacji:

 

„W Rosji jest rząd robotniczy, w Polsce rząd burżuazyjny. W Rosji pracują na swoim, w Polsce na cudzym. W Rosji ponoszą chętnie ciężkie ofiary dla swojej własnej sprawy, w Polsce nie chcą ponosić ofiar dla wzbogacenia dorobkiewiczów wojennych. Logika tego przeciwieństwa jest bardzo prosta: na tym właśnie polega siła rządu robotniczego, że robotnicy mu ufają, iż nie w celach wyzysku, lecz dla dobra ogólnego na nich ofiary nakłada; na tym polega słabość rządu burżuazyjnego, że tego zaufania u ludu pracującego wzbudzić nie może.”[6]

 

To przeciwstawienie stosunków w Polsce i w Rosji Sowieckiej było potrzebne socjalszarlatanom z „Naprzodu" po to, żeby przekonać burżuazję o potrzebie oszukańczego rządu "robotniczo-chłopskiego” z kułakiem Witosem i Daszyńskim na czele, żeby skuteczniej zapędzać masy na rzeź, żeby rozbudzić patriotyzm w walce przeciw „moskalom”, przeciw zagrażającemu jakoby Polsce „czerwonemu imperializmowi”.

Wybaczy więc nam p. Czapiński, ze stów jego nie przyjmiemy na wiarę. Nie przypadkiem dziś właśnie powtarzają się ze strony przywódców PPS lewicowe manewry. Wobec narastania ruchu rewolucyjnego, wobec kruszenia się nawet w szeregach robotników i chłopów, idących jeszcze dotychczas za socjalfaszyzmem, wiary w oszukańcze frazesy o dobrodziejstwach kapitalistycznej stabilizacji i o rozkładzie ZSRR, wobec wzrostu sympatii mas do Związku Radzieckiego - konieczne było dla wodzów PPS, w celu ratowania swych wpływów, zamaskowanie dzień w dzień popełnionych zdrad wobec proletariatu gęstą zasłoną najbardziej lewicowych frazesów

Na każdym zakręcie dziejowym, gdy fundamentom władzy burżuazyjnej zagraża podmycie przez wzbierające fale ruchu rewolucyjnego mas pracujących, przywódcy PPS chwytają się zaostrzonych frazesów lewicowych, jak deski ratunku. Tak było w 1917/18 r., w obliczu nadciągającej ze Wschodu rewolucji, tak było w 1920 r., gdy ofensywa bohaterskiej Armii Czerwonej zagrażała obróceniem w niwecz dyktatury burżuazyjnej w Polsce, tak jest obecnie - w okresie wzrostu ruchu rewolucyjnego i narastania tendencji kryzysu rewolucyjnego.

Do wodzów PPS w całej pełni zastosować można to, co o swych kierownikach mówili oskarżeni mieńszewicy na moskiewskim procesie tzw. Biura Związkowego partii mieńszewickiej.

 

„Przejście do taktyki szkodnictwa, do taktyki uznania interwencji - mówił oskarżony Grohman - nie mogło być dokonane otwarcie przed proletariatem międzynarodowym. Robiło się to skrycie, w tajemnicy przed międzynarodowym proletariatem(…) Linia postępowania delegacji zagranicznej - stwierdzał drugi oskarżony. Szer - była linią dwulicową. Z jednej strony delegacja zagraniczna dawała wskazówki o konieczności prowadzenia roboty szkodniczej, dezorganizacji, jak oni to nazywali, potem dawano nam dyrektywy o konieczności interwencji i aktywnym jej poparciu, z drugiej strony w oficjalnym organie s.-d. "Socjalisticzeskij Wiestnik" drukowane były artykuły zupełnie innego charakteru i zamieszczane były inne deklaracje”.

 

Do przemówienia Czapińskiego i do "antywojennych" rezolucji kongresu PPS zastosowane być winno właśnie to kryterium dwulicowości. Dlatego tez pożytecznym będzie stosunek PPS do interwencji oświetlić na podstawie bezspornych faktów i dokumentów.

 

W służbie imperializmu Niemiec i Austrii

 

Polska faszystowska zajmuje szczególnie ważny odcinek frontu antyradzieckiego. Zgodnie z jej rolą w planach antyradzieckich imperializmu międzynarodowego również polski socjalfaszyzm wypełnia odpowiedzialne zadanie w dziedzinie przygotowań do napadu na Związek Radziecki. Pod tym względem PPS może się poszczycić niewątpliwymi zasługami wobec polskiej burżuazji i imperalizmu międzynarodowego.

Kontrrewolucyjne i antyradzieckie stanowisko PPS ze szczególną siłą uwydatnia się wskutek szeregu warunków historycznych. PPS powstała w 1802 roku na gruncie aktywizacji nacjonalistycznych tendencji drobnomieszczańskich, które przenikały również do szeregów robotniczych. Zrywając z międzynarodowymi tradycjami I-go „Proletariatu” wodzowie PPS postawili sobie za zadanie wykorzystanie walki klasy robotniczej dla celów klasowo jej obcych i wrogich, dla walki o polskie państwo burżuazyjne.

Nacjonalizm zawsze stanowił podstawę ideologii PPS, był główną silą rozpędową jej agitacji. Wskutek nacjonalizmu PPS jawnie burżuazyjne tendencje występowały w niej wcześniej i silniej, niż w innych partiach przedwojennej II Międzynarodówki. Tak zw. socjalizm   narodowy   Limanowskiego, który stał u kolebki PPS, był kierunkiem jaskrawo nacjonalistycznym i burżuazyjnym. PPS rosła w walce z międzynarodowością, której wyrazem na gruncie Polski była SDKPiL. Po rozłamie 1906 roku w PPS coraz bardziej konsolidowało się skrzydło jaskrawo-nacjonalistyczne, stawiające za cel wywalczenie burżuazyjnej republiki polskiej, przeciwstawiające się walce o obalenie władzy burżuazji i zbudowaniu na jej gruzach ustroju socjalistycznego.

Do rewolucji 1905 r. PPS ustosunkowywała się pod kątem widzenia interesów nacjonalizmu polskiego. W sierpniu 1906 roku, więc w okresie wysokiego podniesienia się fali rewolucyjnej, Daszyński pisał, ze celem ruchu rewolucyjnego w Królestwie Polskim powinna być niepodległa (burżuazyjna) republika polska, której urzeczywistnienie stanowić ma kres rewolucji.

 

„Obalenie caratu i wprowadzenie Konstytuanty w Warszawie, to jest mniej więcej kres właściwej rewolucji, tak jak ja dotąd głosiły urzędowe odezwy Polskiej Partii Socjalistycznej”.[7]

 

Polityka PPS miała na celu oderwanie walki proletariatu polskiego od ogólno rosyjskiego ruchu rewolucyjnego, stworzenie jednolitego frontu całego "narodu". Według koncepcji PPS droga do (burżuazyjnej) niepodległości prowadziła przez powstanie" narodowe w oparciu o państwa imperialistyczne. Dlatego tez już w 1904 roku PPS wysiała Piłsudskiego do Japonii, celem podjęcia zabiegów o pomoc cesarza japońskiego dla walki polskich "niepodległościowych rewolucjonistów”.

Po rewolucji 1905 roku PPS frakcja rewolucyjna coraz wyraźniej przeobrażała się w grupę militarystów, dla których socjalizm był tylko płaszczykiem, mającym ukryć przed robotnikami istotny charakter tej partii. W 1908 roku PPS zorganizowała Związek Walki Czynnej, w 1910 roku za zezwoleniem władz austriackich powstał Związek Strzelecki, kierowany przez Piłsudskiego.

Że Związek Strzelecki powstał za aprobatą i przy bezpośrednim udziale  austriackiego  sztabu  generalnego przyznaje Piłsudski w swej ostatniej książce "Poprawki historyczne”:

 

„Istotnie popchnąłem  wszystkich  swoich zwolenników do Związku Strzeleckiego, na tę ułatwioną, bo legalną formę pracy wojskowej, po naradzie z oficerami  sztabu  generalnego austriackiego, z którym w owym czasie byłem w kontakcie”

 

 Po zwycięskiej rewolucji proletariackiej w Polsce, kiedy archiwa przejdą do rąk robotników, dowiemy się wielu szczegółów ścisłej współpracy PPS z imperializmem niemieckim i austro-węgierskim w przededniu wojny światowej 1914 roku. I dziś już jednak  wychodzi na jaw szereg faktów, świadczących o splocie działalności wodzów PPS z przygotowaniami imperializmu niemiecko-austriackiego do wojny. PPS stanowiła jego oddział pomocniczy,  spełniając   rolę   współpracownika   i   konfidenta    sztabu austriackiego. Oto co pisze Daszyński w swych pamiętnikach:

 

"Piłsudski wszedł w owym czasie w styczność ze sztabem generalnym Austro-Węgier i miewał konferencje z wojskowymi austriackimi we Lwowie i w Przemyślu. Uznał za potrzebne wtajemniczać mnie stale w treść tych rozmów. Stosunek jego do sztabowców nie miał w sobie żadnej cechy zależności od armii austriackiej. Było w tym raczej wiele pouczających wykładów o stosunkach w Rosji, co dla ogromnej większości   wojskowych   austriackich   stanowiło   przedmiot sensacyjnych odkryć...”[8]

 

Piłsudski - podówczas wódz PPS - był więc stałym informatorem austriackiego sztabu generalnego, na którego żołdzie znajdował się cały Związek Strzelecki. Zależność tych - sławionych przez PPS - zalążków wojska polskiego od wojskowych władz Austro-Węgier stwierdza świadek najbardziej nie podejrzany, gdyż sam Piłsudski. W „Poprawkach historycznych” pisze on:

 

„Osobiście aż do 1914 r. opierałem całe zabezpieczenie mojej pracy wojskowej w Galicji na kontakcie, jaki miałem w owe czasy z kilku oficerami austriackiego sztabu generalnego”.

 

Pepesowscy przywódcy w zaborze austriackim nie dali się wyprzedzić Piłsudskiemu w państwotwórczej pracy dla nieboszczki Austrii. Polska Partia Socjalno-Demokratyczna Galicji i śląska stała obydwoma nogami na gruncie państwowości austriackiej. Klub PPSD w parlamencie wiedeńskim nie tylko organicznie współpracował w dziedzinie rozbudowy państwowej maszyny austro-węgierskiej, lecz występował nawet w roli przedniej straży imperializmu austro-węgierskiego. Wystarczy wskazać słynną mowę wojenną Daszyńskiego przeciw Rosji w parlamencie wiedeńskim w 1912 roku w czasie zaostrzenia stosunków austriacko-rosyjskich na tle wojny bułgarsko-tureckiej.

PPSD gorliwie pracowała nie tylko nad tworzeniem „wojska polskiego”, lecz i nad rozbudową militaryzmu austriackiego. Nie ukrywa tego Daszyński w swych pamiętnikach. Tak na przykład w dyskusji nad reformą wojskową w parlamencie wiedeńskim w końcu 1912 roku mówił Daszyński, co następuje:

 

"Już przy pierwszym czytaniu projektu wystąpiłem z krytyką i żądaniami w duchu demokracji i najnowszych doświadczeń na polach Mandżurii. Wszystkie dane z tej wojny otrzymałem od t Piłsudskiego, który studiował jej dzieje z zaciętą pilnością, aby wyciągnąć z nich naukę dla przyszłego wojaka polskiego. Wskazywałem na olbrzymie procenty strat różnych dywizji rosyjskich i japońskich i na fakt wielkiej doniosłości, ze później dywizje te zapełniały się żołnierzami, rekrutami, których ćwiczono po dwa miesiące zaledwie. Wskazałem dalej na konieczność spotęgowania siły moralnej korpusu oficerskiego i zbliżenia go do życia cywilnego, a także i żołnierskiego, podniosłem kwestię tworzenia podczas wojny niższych oficerów i podoficerów. Oficer musi być w potrzebie wychowawcą „cywilów” i dopiąć celu w tak krótkim czasie, że nie będzie mógł absolutnie tego dokonać, jeżeli sam jest obcym życiu masy ludowej”[9].

 

Na gruncie przygotowań do aktywnego udziału w wojnie imperialistycznej PPS już na kilka lat przed jej wybuchem zawarta blok z innymi  partiami  burżuazyjnymi. W 1912 roku utworzona została Komisja Tymczasowa Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych; oprócz PPS i PPSD Galicji i Śląska weszły do niej organizacje inteligencji burżuazyjnej, żółta organizacja robotnicza tzw. Narodowy Związek Robotniczy, który odznaczył się w rewolucji 1905 roku mordowaniem robotników łódzkich, oraz kułackie galicyjskie Polskie Stronnictwo Ludowe (późniejszy „Piast”).

Zarówno więc w dziedzinie jawnych przygotowań do wojny, jak też polityki koalicji z innymi partiami burżuazyjnymi PPS może z powodzeniem ubiegać się o palmę pierwszeństwa w II Międzynarodówce socjalzdrajców i socjalinterwentów.

 

„Niewiele partii socjalistycznych w Międzynarodówce - pisze Daszyński - zajmowało się tak myślą o wojnie, jak socjaliści polscy, a raczej dwie partie polskie: Polska Partia Socjalistyczna (PPS) i Polska Partia Socjalno-Demokratyczna Galicji i Śląska (PPSD).[10](…)Zalążki siły zbrojnej (Związek Walki Czynnej, Związek Strzelecki) teoria walki zbrojnej - pisze inny wódz PPS, Niedziałkowski - to wszystko wychodziło z szeregów PPS"[11]

 

Przywódcy PPS, którzy na kongresach międzynarodowych obłudnie ślubowali walczyć o pokój, z radością spotkali wybuch imperialistycznej rzezi narodów. Daszyński w swych pamiętnikach, pisząc o straszliwych ofiarach wojny światowej, dodaje:

 

„Uwagi te cisną się pod pióro dzisiaj, po wojnie, po rozejrzeniu się w straszliwych jej skutkach, ale dusze nasze wówczas, w roku 1914, nie patrzały tak daleko w przyszłość. Rwały się natomiast do otwartych bram Janusowych, aby przez nie runąć w odmęt wojenny z okrzykiem niemal modlitewnym nieśmiertelnego Adama: <<O wojnę ludów prosimy  Cię Panie>>”[12].

 

Wojna była dla socjalszowinistów z PPS największym szczęściem.

 

„Miasto trzęsło się w radosnej jakiejś febrze - pisze Daszyński o pierwszych dniach wojny w Krakowie. - Przypominały się słowa Mickiewicza cudownego zachwytu o wiośnie roku 1812... Chodziłem przez te kilka dni w jakimś szczęściu duszy, z wiarą w sercu, że to, o czym marzyliśmy życie cale. teraz spełnić się gotowe”[13]

 

W czasie wojny imperialistycznej 1914-18 roku PPS spełniła rolę agenta Niemiec i Austro-Węgier, będąc czymś w rodzaju wydziału agitacyjnego państw centralnych i dostarczając im mięsa armatniego. Przez kilka pierwszych lat wojny PPS w prasie swej prowadziła jawną, cyniczną agitację na rzecz imperializmu niemieckiego i austro-węgierskiego, włącznie do wystąpień na rzecz monarchii. Organizując werbunek do legionów, które według rozkazu austro-węgierskiej Naczelnej Komendy Armii były niczym innym, jak „pospolitym ruszeniem z polską komendą”, PPS nie cofała się przed najbardziej czarną robotą dla państw centralnych. Wystarczy wskazać na umowę, zawartą w dniu 2 października 1914 r. przez będącą w ręku PPS - Polską Organizację Narodową z 9-ą armią niemiecką, na której mocy, w zamian za prawo werbowania ochotników do legionów, PON zobowiązywała się dostarczać armii niemieckiej szpiegowskich wiadomości o ruchach wojsk rosyjskich.

Przywódcy PPS niejednokrotnie palcem wskazywali rządowi austriackiemu na "podejrzane" elementy z wojskowego punktu widzenia państw centralnych. Tak naprz. Artur Hausner, wódz wschodnio-galicyjskiej organizacji PPS zwrócił się z memoriałem tajnym do władz austriackich, uskarżając się na „przedziwną wprost obojętność i bierność władz centralnych” w stosunku do żywiołów nieprzychylnie usposobionych do orientacji na zwycięstwo Niemiec i Austrii.

Na gruncie krzewionego od lat w szeregach PPS nacjonalizmu i militaryzmu rodziły się w czasach wojny jaskrawe przejawy sołdateski i rozpasania. Wskażemy na przykład na zamieszczone w sierpniu 1917 r. w pepesowskim "Naprzodzie" artykuły Brunona Kosteckiego, który w roku ubiegłym wsławił się pod swoim właściwym nazwiskiem Kostka Biernackiego, jako oberhycel brzeski. Oto Jak ten obecny pogromca Libermana i Barlickiego a ówczesny ich serdeczny druh, przyjaciel i "towarzysz" partyjny, ujmuje swe wspomnienia, związane z wybuchem wojny imperialistycznej:

 

„Czas powstających olbrzymów i bezgranicznie ofiarnych entuzjastów. Czas ponury i chmurny, niszczący bezwzględnie miljon dla lepszej przyszłości dziesięciu milionów. Niesłychany, wulkaniczny wybuch namiętności i nienawiści. Groza dla dusz, ogień dla myśli i serc ludzkich. Niejasne a dotkliwe pragnienie zniszczenia i krwi nieprzyjacielskiej. Rozkoszne   wizje   płonących miast wroga i nieskończonych cmentarzy z lasem krzyżów greckich.”[14]

 

Tak pisał jeden z filarów pepesowskiego socjalszowinizmu w czasie, kiedy za wschodnim kordonem, na olbrzymim obszarze byłego państwa carów masy robotnicze i chłopskie obaliwszy tron cara szły do szturmu na podstawy władzy kapitału. PPS usiłowała rozpalić w masach nienawiść do „moskali” dla przeprowadzenia swego programu wojennego, który był niczym innym, jak modyfikacją imperialistycznego programu państw centralnych, przystrojonego w socjalistyczne i demokratyczne szaty. Na posiedzeniu komisji politycznej Koła Polskiego w parlamencie wiedeńskim w dniu 1 maja 1916 roku Daszyński zgłosił wniosek następujący:

 

„Wzywa się Komisję Polityczną Koła, aby wystosowała do Tronu pismo, przedstawiające żądania narodu polskiego utworzenia samoistnego państwa polskiego, złożonego z niepodzielnego, dostatecznie od wschodu rozszerzonego i zabezpieczonego Królestwa Kongresowego i Galicji w związku Monarchii Austriacko-Węgierskiej”.

 

Wierność wodzów  PPS  wobec  monarchii   austro-węgierskiej znajdowała wyraz nie tylko w programowych deklaracjach, lecz również w czołobitnych telegramach. Na przykład przywódca wschodnio-galicyjskiej organizacji PPS Artur Hausner wystosował w 1915 roku następujący telegram do cesarza austriackiego:

 

„Ekscelencjo.

W dniu 18 sierpnia zgromadzą się wokół tronu ludy Austrii, aby przez hołd dać wyraz radości z powodu zwycięstw bohaterskiej armii. Wśród ludów znajdują się i Polacy, którzy mimo wielkie nieszczęście, jakie spadło na ziemie polskie, potrafili się zdobyć na czyn własny, Polskie Legiony, które ramię w ramię obok armii austriackiej rozwiązują wielki problem wolności ludów na Wschodzie Europy. Wolna Polska - to pierwszy jego etap. W tym duchu racz Ekscelencjo przyjąć wyrażone życzenia Polaków, które streszcza najlepiej okrzyk: Cesarz Austrii, Król Polski, Franciszek Józef I, niech żyje! Artur Hausner”.

 

Nadzieje, pokładane przez wodzów PPS na monarchię niemiecka i austro-węgierską, jako akuszerów „niepodległego" państwa polskiego, załamały się pod ciosami ruchu rewolucyjnego w Rosji, Niemczech i Austrii. PPS zmieniła orientację: miejsce stawki na państwa centralne zajęła orientacja aa zwycięstwo imperialistycznych państw zachodnich.

 

Jak przywódcy PPS organizowali interwencję antyradziecką w 1919-1920 roku.

 

Burżuazyjny, anty proletariacki charakter polityki PPS jeszcze bardziej się pogłębił po przewrocie bolszewickim w Rosji i powstaniu burżuazyjnego niepodległego państwa polskiego. Polska według planu autorów traktatu wersalskiego powinna była wypełniać podwójną rolę: bramy wypadowej przeciw ZSRR i asekuracji interesów państw zwycięskich w stosunku do zwyciężonych Niemiec. W ten sposób Polska powstała jako państwo    wybitnie reakcyjne, skierowane całym frontem przeciwko jedynemu w świecie krajowi, w którym władza znajdowała się w rękach proletariatu. To pogłębiło jeszcze bardziej kontrrewolucyjny charakter PPS, będącej jednym z podstawowych czynników polskiego państwa burżuazyjnego..

Wówczas, gdy waliły się trony kajzerów, gdy wysoko wznosiła się fala ruchu rewolucyjnego w Niemczech i Austrii, gdy proletariat Polski stanął do walki przeciw burżuazji, organizując pod kierownictwem swojej młodej Partii Komunistycznej Rady Delegatów Robotniczych, wodzowie PPS mobilizowali wszystkie siły dla ratowania władzy burżuazji, tworzyli polską białą armię w celu walki przeciwko Związkowi Radzieckiemu, o Polskę „od morza, do morza", o granice 1772 roku, o ujarzmienie narodów ukraińskiego i białoruskiego.

Polityka pepesowskiego „rządu ludowego” całkowicie odpowiadała tej podwójnej roli, która wyznaczona została Polsce przez państwa zwycięskiej koalicji: asekuracji od strony Niemiec i bramy wypadowej przeciw Związkowi Radzieckiemu. Gdy w Niemczech znajdował się u władzy „socjalistyczny rząd Szajdemanów, polski rząd również „socjalistyczny” Moraczewskiego „zawiesił” stosunki dyplomatyczne z Niemcami i wydalił z Polski posła niemieckiego Kesslera. W nocie pepesowskiego ministra spraw , zagranicznych Wasilewskiego wydalenie z granic Polski przedstawiciela Niemiec umotywowane zostało tym, że jakoby

 

„pomiędzy niektórymi władzami   niemieckimi, a rządem Sowietów istnieje porozumienie, które przyczynia się do rozwielmożnienia  się w tych   (litewsko-białoruskich) ziemiach bolszewizmu”

 

oraz że utrzymanie stosunków dyplomatycznych pomiędzy Polską a Niemcami byłoby „szkodliwe dla wewnętrznego porządku w Polsce” Tak więc pepesowski rząd ludowy od razu wystąpił pod sztandarem obrońcy ładu i porządku burżuazyjnego w Polsce i pogromcy ruchu rewolucyjnego na ziemiach litewskich, białoruskich i ukraińskich, wyciągając po nie swe drapieżne łapy.

W dniu 16 listopada 1918 roku Piłsudski, będący faktycznym kierownikiem pepesowskiego „rządu ludowego”, wysiał depeszę do „rządów i narodów wojujących i neutralnych”, w której podaje do wiadomości „istnienie państwa polskiego, niepodległego, obejmującego wszystkie ziemie zjednoczonej Polski”. Depesza ta została wysłana do Stanów Zjednoczonych, do rządów koalicji i do rządów republiki niemieckiej, pominięto zaś Rosję Radziecką. W ten sposób już w pierwszym akcie polityki zagranicznej burżuazyjnego państwa polskiego, jaskrawo uwydatnił się jego antyradziecki charakter.

Pomimo tego prowokacyjnego stanowiska pepesowskiego „rządu ludowego” rząd radziecki podjął inicjatywę nawiązania przyjaznych stosunków z Polską. W dniu 27 listopada 1918 r. komisarz ludowy spraw zagranicznych tow. Czyczerin zwrócił się do rządu Moraczewskiego z notą, w której proponuje wymianę przedstawicieli obu państw, zaakceptowanie przez Polskę przedstawicielstwa Rosji Radzieckiej w osobie J. Marchlewskiego, oraz nawiązanie stosunków radiotelegraficznych, "co przyczyni się do pokojowego rozstrzygnięcia zatargów, jakie mogłyby wyniknąć pomiędzy obu państwami”.

Na wyraźną propozycję pokojowy Rosji Radzieckiej rząd Moraczewskiego odpowiedział sabotowaniem nawiązania stosunków pokojowych i prowokacjami, zamordowaniem 2 stycznia 1919 roku misji Radzieckiego Czerwonego Krzyża z tow. Bronisławem Wesołowskim na czele

W styczniu 1919 roku rząd Moraczewskiego na rozkaz państw koalicyjnych ustąpił, miejsce jego zajął gabinet endeka Ignacego Paderewskiego.[15] PPS, pozostając formalnie w opozycji, faktycznie popierała rząd   Paderewskiego przejawiając szczególną aktywność w dziedzinie przygotowań do napadu wojsk polskich na Wilno i Kijów.

W lutym 1919 roku, więc na dwa miesiące przed ofensywą Piłsudskiego na Wilno, krakowski organ PPS "Naprzód” pisał, że:

 

„w sporze o Litwę, który mamy z republiką Sowietów, musi Polska okazać inicjatywę, która by ujawniła, że zdolna jest w kwestiach wschodnich wolę swoją przeprowadzić”[16]

 

Doradzając polskiemu rządowi burżuazyjnemu endeka Paderewskiego "przejawienie inicjatywy”, to jest organizowanie pochodu wojennego dla zaboru Wilna, organ „miłujących pokój” socjal-szowinistów polskich liczył się z tym, ze „inicjatywa" ta odpowiada nie tylko imperialistycznym dążeniom polskiej burżuazji, lecz oznacza również urzeczywistnienie tego zadania „stróża cywilizacji zachodniej”, które wyznaczone zostało „niepodległej” Polsce przez twórców traktatu wersalskiego. W jednym z następnych numerów pisał tenże „Naprzód" z powodu przybycia do Warszawy francuskiej misji wojennej i dyplomatycznej:

 

„Dla poselstwa tego, w którym obok dyplomatów figurują i wybitni wojskowi, najbardziej interesujący rozdział w sytuacji naszej tworzyć będzie zapewne - pomyślnie rozpoczęta akcja wojsk polskich na Wschodzie, gdyż problem polski ściśle wiąże się dla koalicji z problemem Rosji. W tym wypadku zbieg okoliczności, iż owa misja przybyła w momencie takim, kiedy przekonać się, naocznie jest w stanie, iż polskie dążenia dadzą się praktycznie pokrywać z koalicyjnymi - może sprzyjać zadzierzgnięciu stosunków, mniej ceremonialnych, a na obopólnym interesie opartych. Do prasy przenikały pogłoski, jakoby komendant Piłsudski myślał o tym, ażeby stanąć na czele armii, która by wyruszyła na Wilno. Przypuszczamy, że taka akcja zainteresowałaby  bliżej  koalicję  sprawami Polski, że może wreszcie doczekalibyśmy się i powrotu do kraju legionów Hallerowskich”.[17]

.

Koalicja istotnie żywo zainteresowała się "sprawami Polski”. Rząd „szlachetnej, demokratycznej Francji” (tak pepesowcy nazywali panów Miljerana i Puankare), opierając się na „obopólnym interesie”, wysłał do Polski wielkie transporty zapasów wojennych i tzw. niebieską armię gen. Hallera, zorganizowaną dzięki funduszom francuskich i amerykańskich bankierów. Ta pomoc braterska ze strony znienawidzonego przez francuskie masy pracujące Puankare i Miljerana (według „Naprzodu”: „socjalisty, socjalisty co prawda umiarkowanego, ale zawsze socjalisty”) wynikała ze wspólnego interesu francuskiej i polskiej burżuazji w walce przeciwko robotniczo-chłopskiemu państwu radzieckiemu i przeciw narodowo-wyzwoleńczemu ruchowi zachodnio-ukraińskich mas ludowych, które z bronią w ręku powstały przeciw polskim obszarnikom i kapitalistom.

PPS, która brała najaktywniejszy udział w krwawym duszeniu powstania ukraińskiego w Galicji Wschodniej, z entuzjazmem powitała pochód polskich „białych orłów” również na odcinku frontu wojennego - na ziemiach Białorusi Zachodniej. Zajęcie Wilna przez polskie białe wojska, które urządziły straszliwy pogrom ludności żydowskiej, PPS ogłosiła jako tryumf zasady samookreślenia.

PPS nie zadowoliła się podbojem przez Polskę burżuazyjną znacznych obszarów białoruskich. Pilno jej było do zagarnięcia nowych terenów ukraińskich. W czasie sejmowej debaty nad polityka zagraniczna Daszyński wystąpił w obronie „federalistycznej” polityki Piłsudskiego, wyrażając życzenie, żeby po Wilnie jak najprędzej kolej przyszła na Kijów.

 

"Musimy ten sztandar w Słowiańszczyźnie rozwinąć śmiale i otwarcie, jakeśmy go zatknęli ręką Naczelnika polskiej siły zbrojnej w Wilnie. Nie możemy mieć dwóch polityk. Nie możemy na Litwie prowadzić innej polityki, w Paryżu innej, a jeszcze innej w Tarnopolu, czy Husiatynie. Skoro Polska ma być potęgą przeciw niewoli, niech się stanie potęgę wolności ludów (brawa), niech się Słowiańszczyzna do niej garnie, niech na sztandarze jej czyta uspokojenie swoje - wolność, niepodległość, rozwój swobodny”

 

W dwa miesiące potem - 17 lipca 1919 r. - Daszyński wyrzucał endekom, że

 

"Ci, którzy obiecywali w walce z nami Polskę wielką, przynoszą do domu Polskę tę, którą nam koalicja raczyła przyznać. (Głos: w każdym razie więcej, niż pan chciał). Ci, którzy ukazywali Polskę 36-miljonową, nie są w stanie powiedzieć, do kogo należeć będzie Lwów i Galicja Wschodnia”. (Wrzawa. Marszałek dzwoni).

 

PPS, rozwijając tę agitację wojenną, maskując ją frazesami o walce z endecką reakcją i o wolności ludów - wiedziała, ze Piłsudski organizuje nową ofensywę, w przygotowaniach do niej brała udział aktywny.

Po kilku miesiącach zacisza wojennego wojska polskie podjęły w sierpniu 1919 roku ofensywę na Związek Radziecki. Rząd radziecki w notach z dnia 22-go grudnia 1919 roku i 38-go stycznia 1920 roku zwrócił się do Polski z oficjalną propozycją zawarcia pokoju. W masach robotniczych polskich coraz głośniej rozlegało się żądanie niezwłocznego zakończenia wojny. Dla demobilizacji antywojennych nastrojów mas PPS zorganizowała komedię „kampanii pokojowej”, faktycznie zaś całkowicie popierała politykę wojenną rządu polskiego i manewrując w stosunku do mas w obawie przed utratą swych wpływów, robiła wszystko dla rozbudzenia w nich nastrojów wojennych. O bezgranicznej obłudzie wodzów PPS, którzy swą politykę wojenną przykrywali frazesami pacyfistycznymi, wymownie świadczy artykuł napisany w czasie słynnego epizodu borysowskiego, który całkowicie obnażył zaborczy charakter polityki polskiej. Według „Naprzodu”  dążenie Polski do zagarnięcia ziem białoruskich i ukraińskich nie tylko nie jest sprzeczne z zasadą samookreślenia, lecz wprost jest oparte na nauce Karola Marksa. Oto co pisał krakowski organ PPS z dn. 25-go marca 1920 roku:

 

"Pan Patek (ówczesny minister spraw zagranicznych) przystąpił do układania odpowiedzi na bolszewicką propozycję pokojową, trzymając się koncepcji Naczelnika Państwa (t. j. Piłsudskiego). Zasady, przedłożone przez p. Patka, przedstawiają się następująco: zbrodnię rozbioru Polski winna dziś nowa Rosja odrobić o tyle, że zrzeknie się wszelkich pretensji do ziem, które przed pierwszym rozbiorem z roku 1772 wchodziły w skład Rzeczypospolitej Polskiej. Polska zaś urządzi ziemie kresowe zgodnie z wolą zamieszkującej je ludności. 2e o żadnym imperializmie mowy tu być nie może - nie ulega wątpliwości. Wszak twórca nowoczesnego socjalizmu Karol Marks żądał odbudowania Polski, co najmniej w granicach z r. 1772, a chyba Marksa nie będzie nikt uważał za polskiego imperialistę. Propozycja p. Patka nie idzie nawet tak daleko, jak żądania Marksa, albowiem nie mówi o odbudowaniu Polski w granicach z r. 1772 bez zastrzeżeń, lecz przyznaje jej tylko misję urządzenia w tych granicach ustroju państwowego, czy ustrojów państwowych zgodnie z wolą mieszkańców. Jest tu więc uwzględniona zasada stanowienia ludów o własnym losie".

 

Jak widzimy łajdacy pepesowscy nie mogą skarżyć się na brak cynizmu.

Usiłując wywołać w matach nastroje szowinistyczne i przeprowadzić ideologiczne przygotowanie pochodu na Kijów, wodzowie PPS całkowicie popierali ukraińskie plany Piłsudskiego. W połowie marca 1920 roku rozpoczęły się tajne rokowania pomiędzy ówczesnym naczelnikiem państwa polskiego Piłsudskim i wodzem ukraińskich białych formacji Petlurą. W tych rokowaniach brał udział również Daszyński. Na zasadzie umowy, zawartej pomiędzy Petlurą i rządem polskim, Petlura wyrzekał się pretensji do ziem ukraińskich, okupowanych przez wojaka polskie, Pilsudski zaś zobowiązywał się zająć Ukrainę aż do Dniepru, Na posiedzeniu sejmowej komisji spraw zagranicznych z dn. 22 kwietnia 1900 roku przedstawiciele PPS Stosowali za wnioskiem posła Dubanowicza, proponującego „przyjąć do wiadomości wyjaśnienia rządu” w sprawie układu z Petlurą, przyczym Daszyński oświadczył, że zawsze byt tego zdania, że Polska dążyć winna do osiągnięcia granic 1772 roku. Stanowisko wojenne PPS jeszcze wyraźniej uwydatniło się w przemówieniu sejmowym Daszyńskiego w dniu 25 kwietnia 1920 r., w którym twierdził on, że traktat z Petlura jest

 

„konieczny dla Polski, rozumny, odpowiadający koniecznościom, w kierunku siły polskiej i siły ukraińskiej”. Organizując zaborczy pochód na Kijów, PPS przystrajała swą imperialistyczną politykę frazesami o „obronie niepodległości” „Wojna z konieczności została narzucona Polsce przed półtora rokiem w celu obrony niepodległości” - cynicznie oświadczył Daszyński w przemówieniu sejmowym w dniu 24 kwietnia 1920 r.

 

Z powodu zdobycia Kijowa przez polskie białe wojska wszystkie burżuazyjne partie polskie zorganizowały uroczyste przyjęcie Piłsudskiego. PPS wzięła w nim udział najbardziej aktywny. Nie ograniczając się uczestniczeniem w uroczystym nabożeństwie w kościele św. Aleksandra posłowie pepesowscy zwrócili się do marszałka sejmu Trąmpczyńskiego z propozycją zaproszenia Naczelnika Państwa do sejmu, celem uroczystego powitania Go, jako zwycięskiego wodza w walce o wyzwolenie Ukrainy z pod obcego panowania. W prasie pepesowskiej rozbrzmiewały radosne fanfary wojenne.

 

"Orły polskie weszły do Kijowa - pisała pepesowska „Trybuna” z dn. 15 maja 1920 roku. - Armia polska zajęła linię Dniepru. Armia ukraińska zdobywa miasta Ukrainy. Ukraina wciela się w państwowe życie własne. Co miecz rosyjski podbił i ujarzmił, to miecz polski wyzwala. To jest, to musi być najgłębszy sens zwycięstw oręża polskiego”.

 

Po załamaniu się wyprawy na Kijów przywódcy PPS oświadczali niejednokrotnie, że byli jej przeciwni. "PPS sprzeciwiała się z całych sił wojnie o Ukrainę” - pisał Daszyński w artykule, przeznaczonym dla francuskiej prasy socjalistycznej[18]. Praussowa zaś w liście, przesianym do zarządu włoskiej partii socjalistycznej twierdziła, że:

 

„klasa robotnicza Polski, pod kierunkiem Polskiej Partii Socjalistycznej, robiła wszystko, co do niej należało, aby nie dopuścić do ofensywy przeciw Rosji i cala eskapada wojsk polskich na Kijów odbyła się wbrew woli proletariatu polskiego, który sprzeciw swój wyraził w licznych wiecach, manifestacjach i przez posłów socjalistycznych. Proletariat polski byłby na pewno przeszedł do strajku powszechnego, który już zaczęto przygotowywać, gdyby  szczęście   militarne nie przechyliło się na stronę Rosji Radzieckiej”.

 

Wodzowie PPS, biorąc najaktywniejszy udział w organizowaniu wojny przeciw Związkowi Radzieckiemu robili wszystko, zęby wobec mas pracujących Polski i proletariatu międzynarodowego ukryć swą zbrodniczą robotę. Miała rację pani Praussowa, pisząc, że proletariat polski protestował przeciw wojnie antyradzieckiej, świadomie przemilczała jednak, ze pepesowcy, których wódz Daszyński był wówczas wicepremierem, zapełnili kazamaty więzienne rewolucyjnymi robotnikami, walczącymi przeciw wojnie, ze w pasie przyfrontowym Daszyński i jego kamraci rozstrzeliwali   masowo    rewolucyjnych    robotników i chłopów, którzy powstali do walki przeciw kapitalistycznemu i obszarniczemu wyzyskowi

Pod potężnymi uderzeniami robotniczo-chłopskiej Armii Czerwonej polskie białe wojska zmuszone były w pośpiechu porzucić Ukrainę i Białoruś Radziecką i w panicznej ucieczce znalazły się pod nurami Warszawy. Masy pracujące całego świata, rewolucyjni robotnicy i chłopi Polski z radością witali i popierali ofensywę Armii Czerwonej, rozumiejąc, ze sprawa za którą ona walczy, jest sprawą całego proletariatu międzynarodowego. W szerokich masach pracujących Polski coraz bardziej rosło wrzenie. Dla ratowania władzy burżuazji PPS wespół ze wszystkimi partiami burżuazyjnymi utworzyła rząd koalicyjny, na którego czele stanęli wódz   kułackiego „Piasta" - Witos i wódz PPS - Daszyński. Ten "rząd robotniczo-włościański" - w ten sposób pepesowscy szarlatani nazywali wobec mas koalicję burżuazyjną - obiecał ziemię dla chłopów, reformy społecznej dla robotników, przykrywając tymi kłamliwymi obiecankami rozpanoszenie się białego terroru, bezwzględne duszenie wszelkich przejawów walki mas robotniczych i chłopskich. W prasie i na zgromadzeniach pepesowskich uprawiano ohydną hecę nacjonalistyczną, w celu zatrucia świadomości mas pracujących nienawiścią do "moskali".

 

„Ludu roboczy, depcz jak gady. Zuchwałych Mochów trupy ściel”.

 

Taką to "pieśń rewolucyjną” według ogłoszonego w "Robotniku” projektu „nowego hymnu proletariackiego” - śpiewać miał pepesowski „Robotniczy Pułk Obrony Warszawy*. Przywódcy PPS, którzy byli współorganizatorami zbójeckich wypraw na Wilno, Mińsk i Kijów, teraz wespół z całą prasą burżuazyjną usiłowali wmówić masom, ze nie Polska imperialistyczna, lecz Związek Radziecki prowadzi wojnę zaborczą.

 

„Bagnety rosyjskie wymierzone są przeciwko naszej niepodległości. Kierownicy władzy sowieckiej uchylili czoło przed ideologią imperialistycznego militaryzmu, na miejsce dawnych haseł wolności postawili wezwanie do zaboru cudzych ziem(…) Rosja Sowiecka dąży do odbudowania państwa rosyjskiego w granicach jeszcze większych, niż za carskich czasów. Pragnie ona Polskę wcielić do państwa rosyjskiego, ewentualnie podzieliwszy się nią z Niemcami” tak oto w lipcu 1920 r. śpiewali panowie Daszyńscy i Niedziałkowscy, którzy pod komendą Piłsudskiego organizowali podbój ogniem i mieczem ziem ukraińskich i białoruskich. Walka klas oficjalnie uznana została przez PPS za przestępstwo. „Dzisiaj-pisał „Robotnik”-o niczym innym nawet mowy być nie może, jak tylko o obronie. Wszelkie inne plany, myśli, zamierzenia - stanowią objaw choroby straszliwszej niż mór, cholera i dżuma - są świadomym   albo  bezwiednym defetyzmem".[19]

 

Rozstrzeliwując rewolucyjnych robotników, ogłaszając jako "zdradę ojczyzny” wszelką walkę przeciw wyzyskowi kapitalistycznemu, wodzowie PPS pieli hymny na cześć militaryzmu polskiego. „Największą przysługę sprawie pokoju oddać dziś może militaryzm polski” - mówił Daszyński na posiedzeniu Centralnego Komitetu Wykonawczego PPS w dniu 29 sierpnia 1920 roku, gdy wojska polskie znajdowały się jut daleko za granicami Polski rdzennej, ogniem i mieczem rozprawiając się z białoruskimi i ukraińskimi masami pracującymi.

W czasie rokowań pokojowych w Mińsku i Rydze wodzowie PPS - Barlicki i Perl - wespół z przedstawicielami innych partii burżuazyjnych jak lwy walczyli w obronie imperialistycznych dążeń polskich kapitalistów i obszarników. Pokój ryski, na którego mocy Polska zagarnęła olbrzymie obszary ukraińskie i białoruskie nie zadowolił jednak pepesowskich socjalszowinistów. Robili oni gorzkie wyrzuty przedstawicielowi narodowej demokracji Stanisławowi Grabskiemu, ze on „rękami i nogami odpychał od Polski Mińsk". Dla całkowitego zasady samookreślenia nie wystarczało - zdaniem pepesowskich socjalszowinistów - okupowanie przez Wilna, Polesia i Wołynia, trza było zagarnąć całą Białoruś. Wodzowie PPS przecież tak namiętnie chcieli uszczęśliwić Białoruś taką „niepodległością”, jaką w swoim czasie darowali Polsce niemiecki i austriacko-węgierski generał-gubernatorowie Beseler i Kuk.

 

"Co do Białorusi - pisał pepesowski "Robotnik" z dn. 20 października 1920 roku, - to delegacja polska mogła z powodzeniem postawić sprawę inaczej, niż ją postawiono w traktacie. Można było oderwać Białoruś z Mińskiem jako stolicą od Rosji, z tym jednak wyraźnym zobowiązaniem, ze kraj ten będzie stanowił osobną całość polityczną, której stosunek do Polski określi się na mocy obopólnego porozumienia i w związku z rozstrzygnięciem sprawy Wilna. Tak stawiał sprawę w delegacji tow. Barlicki, popierany przez delegatów Wasilewskiego i Kamienieckiego. Zwyciężył jednak pogląd p. Grabskiego, który wolał Mińsk pozostawić Rosji, byleby tylko Białoruś, przyłączona do Polski, nie miała politycznego ośrodka i łatwiejszą była do „strawienia” dla endeckich żołądków”

 

Jak widzimy pepesowscy socjalzdrajcy mieli solidny apetyt. Zdawało się im, że żołądek Polski burżuazyjnej jest dostatecznie silny dla strawienia oprócz zagrabionych już poprzednio ziem białoruskich i ukraińskich jeszcze Mińska i że trudność polega tylko na tym, jak przykryć frazesem demokratycznym rozbójnicze plany imperializmu polskiego.

PO zawarciu pokoju ryskiego, kiedy stosunki między Polską i Związkiem Radzieckim zostały „unormowane” szeregiem paragrafów, z których jeden przewidywał wydalenie z granic Polski aktywnych kontrrewolucyjnych białych emigrantów rosyjskich, organizujących przy poparciu II oddziału sztabu generalnego akcję „powstańczą” na terenie republik radzieckich, wodzowie PPS w imię „demokracji” z całej siły popierali Sawinkowych, Bałachowiczów, Petlurów, Tiutiunników.

Kiedy rząd polski, na podstawie niezbitych faktów, przedłożonych mu przez rządy Rosji i Ukrainy Radzieckiej, zdecydował się na usunięcie z granic Polski 14 białych emigrantów rosyjskich i ukraińskich, wodzowie pepesowscy podnieśli straszny gwałt w obronie „demokratycznego prawa azylu”. W dniu 12 października 1921 roku posłowie pepesowscy Perl, Niedziałkowski, Czapiński i in. zgłosili w sejmie interpelację, w której zgodę rządu na wydalenie 14 kontrrewolucjonistów uważają za „niesłychaną wręcz kapitulację przed nie opartymi na żadnym precedensie międzynarodowym żądaniami p. Karaczana”, „co wywołać musi uzasadnione pretensje i stanowczy sprzeciw we wszystkich kołach opinii publicznej”[20].

Na posiedzeniu sejmowej komisji spraw zagranicznych w obronie pp. Sawinkowa, Gnilorybowa i innych czarnosecińców rosyjskich wystąpili pepesowcy Daszyński i Perl. Daszyński oburzał się, że „rząd polski zawiera umowę co do wydalenia 14 osób z rządem szantażystów, którzy wszelkich środków używają, aby podkopać państwo polskie” i zalecał stosowanie wobec Związku Radzieckiego polityki „mocnej ręki”.

Nic przeto dziwnego, że wybitni działacze rosyjskiej białogwardziejszczyzny W. Sawinkcw, W. Ulanicki, M. Gniłorybow, A. Rudin i A. Mlagkow opuszczając granice gościnnej Polski, zwrócili się do wodzów PPS z listem, wyrażając im swą wdzięczność i polecając pp. Barlickiemu i Perłowi dalszą pieczę nad rosyjskimi kontrrewolucjonistami w Polsce.

Stosunki pomiędzy wodzami PPS i rosyjskimi kontrrewolucjonistami stawały się coraz bardziej bliskie i przyjacielskie. Oto co pisał wychodzący w Warszawie organ rosyjskich białogwardzistów „Swoboda” o odczycie Daszyńskiego, poświęconym bolszewizmowi.

 

„Świetny odczyt przywódcy polskich socjalistów na temat o bolszewizmie rosyjskim zasługuje na specjalną uwagę. Czytelnicy nasi powinni zrozumieć to wielkie zainteresowanie, z jakim odnosimy się do każdego  podobnego  wystąpienia polskich demokratów i socjalistów. Z radością podkreślamy, iż pomiędzy  nami a demokracją   polską   pozostaje   coraz mniej różnic i niedomówień. Dlatego  też  ze  szczególnym zadowoleniem podkreślamy, że ten przełom (zdwig) w poglądach socjalistów polskich (PPS) na bolszewizm rosyjski, który zaznaczył się już w wystąpieniu p. Niedziałkowskiego na łamach „Robotnika” obecnie dzięki odczytowi   przywódcy partii został znacznie pogłębiony i rozszerzony”.[21]

 

Proces tzw. Biura Związkowego mieńszewików wykazał, że zawarli  oni najściślejszy   blok   z   kontrrewolucjonistami z Partii Przemysłowej Ramzina i z kułackiej partii Kondratiewa. Również pepesowscy przyjaciele Gromanów, Suchanowych i Szerów złożyli niejeden dowód tego, że pomiędzy nimi i pomiędzy najbardziej jaskrawą białogwardziejszczyzną jest coraz mniej różnic i niedomówień, że na gruncie walki przeciwko rewolucji konsolidują się wszystkie odcienie kontrrewolucji - od jawnych monarchistów do najbardziej "lewicowych” za pozwoleniem „socjalistów”.

 

Komiwojażerowie burżuazji i chorążowie „federalizmu”

 

W czasie rokowań pokojowych w Rydze przywódcy PPS pilnie strzegli interesów imperializmu polskiego, dążąc do rozszerzenia jak najdalej na Wschód granic polskiej okupacji. Nie zadawalając się zaborem Wileńszczyzny, Nowogródzkiego, Polesia, Wołynia i innych ziem białoruskich i ukraińskich, chcieli oni zagarnąć również Mińsk, żeby wzmocnić odskocznię dla dalszych planów zaborczych polskiej burżuazji. Gdy Mińsk pomimo wszystko został w granicach radzieckiego państwa robotniczo-chłopskiego, pp. Barliccy jawnie demonstrowali swe niezadowolenie.

Podpisanie pokoju w Rydze w żadnej mierze nie oznaczało wyrzeczenia się przez przywódców PPS planów „federalistycznych”, tj. dążenia do rozszerzenia okupacji polskiej, przykrywanego oszukańczą frazeologią o niepodległości Białorusi i Ukrainy.

 

„Gigantyczny pomysł stworzenia   niepodległej    Ukrainy kończy się nieudaną wyprawą na Kijów, - a jednak było to wcielenie ogromnej myśli politycznej: - pisał Daszyński w 6 lat po pochodzie na Kijów w swej książce o Piłsudskim, jako o „wielkim człowieku w Polsce”.

 

Przywódcy PPS nie zaniedbali niczego, żeby przyczynić się do ponownego podjęcia tej "ogromnej myśli politycznej”. Nie zdążył jeszcze wyschnąć atrament na piórach pp. Perla i Wasilewskiego, wraz z innymi przedstawicielami burżuazji polskiej podpisujących traktat ryski, gdy przywódcy PPS zabrali się do czynnego popierania różnych band kontrrewolucyjnych, organizujących z ramienia II Oddziału sztabu generalnego napady na terytorium Związku Radzieckiego. Bratając się z Sawinkowymi, Rudinymi, Mlagkowymi i całą sforą rosyjskiej białej emigracji, przepędzoną na cztery wiatry przez rosyjskich robotników i chłopów, przywódcy PPS szczególnie troskliwą opieką otaczali pogromszczyków Balachowicza i Petlurę, którzy z ramienia imperializmu polskiego odegrać mieli rolę przedniej straży w ponownym zbójeckim pochodzie na Kijów i Mińsk.

Przywódcy PPS poparli również zorganizowany przez II Oddział napad na terytorium ZSRR band Tiutiunnika, którego celem było sprowokowanie nowej wojny polsko-sowieckiej.

Organizując prowokacje antysowieckie, przywódcy PPS dokładali wysiłków dla przedstawienia wobec mas pracujących Polski oraz wobec proletariatu międzynarodowego zaborczej polityki polskiej burżuazji, jako z gruntu pokojowej. Przywódcy PPS wyspecjalizowali się w roli komiwojażerów polskiej burżuazji. Za pieniądze ministerstwa spraw zagranicznych - Liberman, Niedziałkowski, Posner, Praussowa, Czapiński, Muszyńska, Kwapiński, Djamand, Ciołkosz i wielu, wielu innych niejednokrotnie jeździli zagranicę dla urabiania opinii „demokratycznej” Europy, dla pozyskania jej dla "federalistycznych" planów imperializmu polskiego. Na tym punkcie znikały wszelkie różnice kierunków wewnątrz PPS. Wszyscy - i prawi i "lewi" - na wyprzódki usłużyć chcieli „dobru państwa”, tj. klasowym interesom polskich kapitalistów i obszarników.

 

„Socjaliści, pragnący uchodzić za lewych - pisał S. Posner w PPS-wskiej "Trybunie" z dn. 13 sierpnia 1921 r. - nie odmawiali nigdy, gdy ich proszono, aby zagranicą: w Anglii, we Francji, we Włoszech, w Belgii, bronili interesów państwa polskiego. Nie odmawiali nie tylko tow. Daszyńskiemu, gdy ten był na czele Propagandy  Zagranicznej w ministerstwie Witosa, ale i ministrowi Sapieże”.[22]

 

Po przewrocie faszystowskim Niedziałkowscy i Posnerowie zamieścili w burżuazyjnej i socjalfaszystowskiej  prasie zagranicznej niejeden artykuł, w którym usiłowali wykazać, że Piłsudski ożywiony jest najżarliwszym   pragnieniem   utrzymania pokoju i że, choć przestał on być socjalistą, to mimo wszystko pozostał szczerym demokratą. Nie zadawalając się rolą komiwojażerów burżuazji, przywódcy PPS niejednokrotnie sprowadzali do Polski  Wanderweldów, Thomasów,  Lobów, Danów, Czernowów i innych dygnitarzy międzynarodowego socjalfaszyzmu dla zacieśnienia "braterstwa  broni” w   walce  przeciw ZSRR.

Jednym z najważniejszych zadań, które stawia sobie imperializm polski w dziedzinie przygotowań do napadu na Związek Radziecki jest tworzenie bloku państw nadbałtyckich pod kierownictwem Polski. Do pracy na tym odpowiedzialnym odcinku powołani zostali przede wszystkim przywódcy PPS. Któż bowiem lepiej od nich nadawał się do tego, żeby pod przykryciem sztucznego tumanu frazesów; „za naszą i waszą wolność”, „wolni z wolnymi” itp. mocno przytroczyć Łotwę, Estonię, Finlandię, Litwę do rydwanu imperializmu polskiego. Już na posiedzeniu Rady Naczelnej PPS w dniu 29 października 1919 r. powzięta została rezolucja następująca:

 

„Polska Partia Socjalistyczna uważa ścisłe porozumienie pomiędzy Polską a Ukrainą, Białorusią, Litwą, Łotwą, Estonią i Finlandią za leżące w interesie socjalizmu międzynarodowego, a także wszystkich tych krajów, poleca CKW zwrócenie się do partii socjalistycznych Litwy, Białorusi, Ukrainy, Łotwy, Estonii i Finlandii, celem urządzenia w najbliższym czasie wspólnej konferencji w sprawie stosunków wzajemnych Polski i państw wyżej wymienionych, w sprawie stosunku do Rosji, oraz celem nawiązania stałej łączności z powyższymi partiami”.

 

W wykonaniu tej rezolucji 9 stycznia 1920 r. odbyło się w Warszawie zebranie przedstawicieli PPS, Litewskiej s.-d. partii, ukraińskiej s.-r. partii. Uchwalono zwołać „konferencję partii socjalistycznych państw, powstałych na gruzach byłej carskiej Rosji”. Konferencja miała się odbyć w Warszawie, wskutek jednak oporu niektórych nadbałtyckich partii socjaldemokratycznych, nie chcących się zgodzić na zbyt jawną hegemonię PPS, zwołana została do Rewla w dn. 29-31 marca 1920 r. Oprócz PPS, reprezentowanej przez Czapińskiego i Niedziałkowskiego, obecni byli przedstawiciele finlandzkiej s.-d., estońskiej s.-d., estońskich s.-r., łotewskiej s.-d. litewskiej s.-d., białoruskiej s.-d., białoruskich s-r. Delegaci PPS usiłowali przeforsować na tej konferencji uchwalę o stworzeniu w Warszawie stałego sekretariatu tych partii. Wobec oporu innych uczestników konferencji ograniczono się przyjęciem formuły, że „pożądany jest kontakt socjalistycznych partii państw kresowych, celem wzajemnego informowania”.

Pierwsza próba stworzenia pod hegemonią PPS bloku socjaldemokratycznych partii nadbałtyckich uwieńczyła się tylko częściowym powodzeniem. Nie zniechęciło to przywódców PPS, raczej odwrotnie - było bodźcem do dalszych wzmożonych zabiegów w tym kierunku. Co roku powtarzały się podróże Czapińskiego, Kwapińskiego i innych dygnitarzy pepeesowskich do Rygi, Rewla, Helsingforsu, ciągłe konferencje i narady przedstawicieli PPS i nadbałtyckich partii socjalfaszystowskich przy naj czynniejszym udziale delegatów polskiego ministerstwa spraw zagranicznych.

Gdy do Polski przyjeżdżali dostojnicy państw bałtyckich - przywódcy PPS pierwsi dbali o to, żeby przyjęci zostali z należytymi honorami. W lutym 1930 r. przyjechał do Polski prezydent Estonii Strandmann. Wizyta jego miała jawnie antysowiecki charakter, czego nie skrywała nawet prasa faszystowska. Przywódcy PPS nie ograniczyli się zamieszczeniem w swej prasie artykułów, witających „drogiego gościa”. Na komisji  spraw  zagranicznych  sejmu  poseł   Czapinski   złożył wniosek:

 

„Komisja spraw zagranicznych sejmu wita serdecznie, jako drogiego gościa, przybywającego do Polski prezydenta Estonii, p. Strandmanna”

 

Oczywiście wniosek ten został uchwalony głosami wszystkich frakcji burżuazyjnych, z sanacja i endecją na czele. Rola przywódców PPS, jako maklerów kontrrewolucji, sięga znacznie dalej, niż wybrzeża morza Bałtyckiego. Nie wystarcza im opieka nad Litwa, Łotwą, Estonią, Finlandią. Do swego szerokiego serca przygarniają również Gruzję, i ją chcą „wyzwalać” przy pomocy armat i tanków angielskich i francuskich. Co roku odbywają się w Warszawie tzw. akademie gruzińskie,  w których  obok  Sieroszewskiego i innych piłsudczyków najaktywniejszy udział brał pepeesowski senator Strug. Opieka PPS w stosunku do Gruzji nie ograniczyła się do organizowania "niewinnych” akademii. Rąbek „federalistycznych” tajemnic działalności PPS, ukrytych w kasach ogniotrwałych II Oddziału, odsłonięty został na odbytym w 1927 roku w Charkowie procesie gruzińskich mienszewików i szpiegów polskich. Proces ten ujawnił, że mąż zaufania jednego z wodzów gruzińskiej kontrrewolucji mienszewickiej Noja Żordanja - Andżaparydze, członek partii mienszewickiej, otrzymał w Paryżu wizę polską na przejazd przez Polskę do Gruzji. Wiza ta została mu wydana dzięki poparciu Hołówki, który był wówczas członkiem Rady Naczelnej PPS. Po przybyciu do Polski Andżaparydze zwrócił się do swych przyjaciół z PPS oraz z II Oddziału Sztabu generalnego, który przydzielił do niego jednego ze swych najwybitniejszych szpiegów Pieńkowo-Położnego. Ten ostatni otrzymał polecenie dostarczenia Andżaparydze do Tyflisu i z powrotem do Polski. Jednym z zadań, które wykonać miał Andżaparydze, było stworzenie stałej drogi między Paryżem i Gruzją przez granicę polsko-ukraińską. Dla utrzymywania tego kontaktu Andżaparydze i Pieńkow-Położny stworzyli w Kijowie grupę kontrrewolucyjna, która zajmowała się transportem literatury i ludzi, oraz wykonywała szpiegowskie polecenia Pieńkowa-Położnego. W całej tej pracy Andżaparydze korzystał z pomocy PPS i II Oddziału Sztabu. Widzimy więc, że działalność II Oddziału, PPS i mienszewików gruzińskich splotła się w jeden nierozerwalny węzeł, który rozcięty zostanie przez miecz rewolucji.

Urabiając grunt dla realizacji planów "federalistycznych" przy pomocy swych wysłanników, wyjeżdżających na przejażdżki zagraniczne za paszportami dyplomatycznymi i pracujących w najściślejszym kontakcie z agentami II Oddziału, przywódcy PPS usiłowali stworzyć w masach grunt dla planów zaborczych polskiej burżuazji przez propagowanie koncepcji federalistycznych. Po przewrocie faszystowskim, który był przejawem wzmożonych przygotowań do wojny przeciw ZSRR, oskrzydliły się nadzieje imperializmu polskiego. Jak z rogu obfitości posypały się artykuły o „wyzwoleniu Ukrainy”, wzmogła się aktywność petlurowskiego „rządu Ukraińskiej Narodnej Republiki”, będącego na żołdzie II Oddziału. Jednocześnie PPS zaczęła na gwałt otrzepywać z kurzu swój program federalistyczny.

 

„Polska - pisał Niedziałkowski w rok po przewrocie majowym - mogła i może być państwem, w którym narody ukraiński i białoruski  znajdą warunki dla spokojnego, kulturalnego rozwoju. Wtedy zachodnie prądy cywilizacji będą widziały w Warszawie punkt, przyciągający dla wahających się społeczeństw słowiańskich Wschodu”.[23]

 

Według więc  przywódców  PPS  Polska ma być nie tylko „drutem kolczastym” i „barierą", chroniącą Zachód przed rewolucją bolszewicką, lecz również „punktem przyciągającym”, tj. bramą wypadową kontrrewolucji przeciw Związkowi Radzieckiemu. Zgodnie ze swą podstawową rolą antysowiecką, przywódcy PPS uważają federalizm za najistotniejszą część składową programu „socjalizmu polskiego”.

 

„Demokracja polska - pisał Niedziałkowski - miała od czasu powstania 1863 r. określoną ideę: ideę federacji. Mówi o niej wyraźnie pierwszy program PPS z r. 1892. W r. 1917 wszystkie polskie stronnictwa polityczne stanęły w znanych dwóch odezwach (PPS i lewicy niepodległościowej oraz „aktywistów” i Międzypartyjnego Kola Politycznego) na gruncie programu federacji, federacji polsko-ukraińsko-białorusko-litewskiej, jako wspólnego państwa. Polska polityka państwowa w r. 1919-1920 usiłowała program ten realizować. (Odezwa wileńska Naczelnego Wodza)”.[24] PPS zdaje sobie sprawę z tego, że masy pracujące Ukrainy i Białorusi Sowieckiej nie „sfederują się” dobrowolnie z Polską faszystowską, że program „federacji” oznacza program interwencji przeciw ZSRR. „Dzisiaj - czytamy dalej w tym samym artykule - w obecnym   położeniu   międzynarodowym, sięganie   do programu „wielkiej federacji” oznaczałoby sięganie do oręża wojny”.

 

Czyż to jednak może być szkopułem dla przywódców PPS, którzy z utęsknieniem wyglądali  wybuchu wojny imperialistycznej 1914-18 r., którzy organizowali wyprawę zaborczą na Kijów i Mińsk, którzy z lubością rozsnuwali sadystyczne "rozkoszne wizje płonących miast”? To tez przywódcy PPS, zdając sobie dokładnie sprawę z tego, że program „federacji” - to program wojny przeciw ZSRR, z tym większym wysiłkiem usiłują zaszczepić go masom pracującym. Już po procesie Partii Przemysłowej, który odsłonił gorączkowe przygotowania imperializmu do napadu na Związek Radziecki, pepeesowski "Robotnik” ronił gorzkie łzy nad tym, że Polsce:

 

„realizacja doktryny „federalistycznej” nie powiodła się. Rozstrzygnął tu w stopniu decydującym los wojny polsko-sowieckiej. Odwrót miesięcy letnich roku 1920 pogrzebał tamte plany i nadzieje. Zwycięstwa nad Wisłą, pod Grodnem i pod Lida nie zdołały już stworzyć warunków obiektywnych dla dźwignięcia "wielkiej" Rzeczypospolitej, sięgającej daleko, daleko na Wschód. Bieg wypadków wojennych odepchnął Polskę z dziejowego szlaku, który zarysował się wyraźnie w r. 1919”.[25]

 

Przywódcy PPS wyciągają stąd wniosek, że trzeba jak najrychlej znów wkroczyć na ten „szlak dziejowy”. W czasie, gdy na Ukrainie Zachodniej płonęły folwarki polskich obszarników, gdy dyktatura faszystowska topiła we krwi narodowo-wyzwoleńczy ruch mas ukraińskich, przywódcy PPS, uznając „pacyfikację stosunków w Małopolsce Wschodniej za konieczność bezwzględną”[26], jednocześnie rozwinęli antysowiecki sztandar „federacji”. Pepesowski „Dziennik Ludowy” w artykule p. t. „U. W. O.", zamieszczonym z powodu napadu na ambulans pocztowy pod Bóbrką, pisał:

 

„Walka z Polską przy całkowitym rozumieniu przez nią konieczności  powstania  Ukrainy  jest  oddalaniem   procesu tworzenia państwa ukraińskiego i odbywa się ze szkodą dla samej sprawy ukraińskiej oraz przynosi korzyść obcym mocarstwom”[27].

 

Bezwzględna walka z ruchem narodowowyzwoleńczym na ziemiach przez imperializm polski okupowanych oraz organizowanie nowej "federalistycznej” wyprawy na Kijów - oto narodowościowy program PPS. „Federacja - pisał „Robotnik” 19 maja 1931 r. - stanowi najlepszą drogę uregulowania zagadnienia mniejszości narodowych”. Ta droga znaczona jest krwią robotników i chłopów ukraińskich i białoruskich, którzy stawiają bezwzględny opór "federalistycznym” planom imperializmu polskiego.

 

PPS –ostoją militaryzmu polskiego

 

Wiedeński kongres II Międzynarodówki raz jeszcze odsłonił przed robotnikami wszystkich krajów wstrętne, zakłamane oblicze międzynarodowego socjalfaszyzmu, który przy pomocy oszukańczych frazesów o demokracji, pokoju, rozbrojeniu usiłuje zasłonić przed masami swą politykę wysługiwania się burżuazji, skwapliwego wykonywania jej najbardziej brudnych zleceń. Feldfeblowie imperializmu niemieckiego i francuskiego, pucybuty Wilhelma i Franciszka Józefa z czasów wojny światowej, dusiciele rewolucyjnego ruchu w koloniach, lokaje faszyzmu - wystąpili pod maską rewolucjonistów. Stary wyga, niejednokrotny minister króla belgijskiego i przysięgły obrońca mieńszewickich łajdaków kontrrewolucyjnych - Wanderwelde swoje przemówienie, otwierające kongres, zakończył słowami: „Z nowej wojny narodzić się musi rewolucja”. Jego zaś kolega najbliższy, również niejednokrotny minister królewski, De Bruker, zajadły wróg Związku Radzieckiego, długo i szeroko rozwodzi! się w swym referacie o rozbrojeniu, które ma być przeprowadzone rękami imperialistów, budujących coraz to nowe pancerniki, tanki, flotylle aeroplanów, udoskonalających broń gazową dla walki z "wrogiem zewnętrznym i wewnętrznym”.

W szlachetnym chórze wiedeńskich miłośników pokoju nie zabrakło oczywiście przywódców pepesowskich. Niedziałkowscy i Libermanowie, którzy w latach rzezi międzynarodowej stali u boku imperializmu niemiecko-austriackiego, którzy w Polsce niepodległej byli awangardą militaryzmu polskiego – również wzywali pokoju i zaklinali się w gotowości walki przeciw wojnie, o rozbrojenie. Właśnie jednak na przykładzie polskich lisów socjalfaszystowskich robotnicy przekonać się łatwo mogą o wartości oszukańczych frazesów pacyfistycznych całej II Międzynarodówki.

Przywódcy PPS przyjmują najaktywniejszy udział w rozbudowie militaryzmu polskiego. Niejednokrotnie z dumą twierdzili oni, ze właśnie ich partia jest twórcą wojska polskiego, które wyrosło z Organizacji Bojowej PPS i przedwojennego Związku Strzeleckiego. Pierwszym dziełem "rządu ludowego” było tworzenie białej armii polskiej, która z miejsca zabrała się do duszenia ruchu rewolucyjnego w Polsce, spełniała rolę gwardii, przybocznej obszarników, rozstrzeliwała robotników i chłopów w bestialski sposób znęcała się nad robotnikami rolnymi, podjęła krwawą wyprawę przeciw Ukraińcom w Galicji Wschodniej. Stuprocentową rację miał "Robotnik", gdy pisał:

 

"Jeśli chodzi o „antymilitaryzm” PPS, to stwierdzić musimy, że właśnie tylko PPS po dziś dzień stała jak najdalej od realizacji hasła antymilitarnego, rozumiejąc, iż byt  Państwa o młodym i nie stężałym organizmie w dużej mierze zależy od posiadania wartościowej armii, zorganizowanej i przygotowanej wyłącznie dla celów obrony. Zdając sobie z tego stanu rzeczy doskonale sprawę, PPS nie odmówiła nigdy wojsku Rzeczypospolitej kredytu materialnego i moralnego...”[28].

 

Istotnie PPS była szczodrą w obdarzaniu kredytem polskiej białej armii. Za wszystkich rządów burżuazyjnych głosowała ona za kredytami wojennymi. Pepesowski "bohater” brzeski Liberman zdobył sobie popularność we wszystkich frakcjach burżuazji polskiej, jako piewca militaryzmu polskiego. Nawet najbliżsi sprzymierzeńcy  PPS  z  żydowskiego  „Bundu" zmuszeni byli stwierdzić w swym organie "Folkscajtung" z powodu wygłoszonego przez Libermana przemówienia w sejmie, że

 

"Żaden z mówców sejmowych nie podkreślił tak wyraźnie swego stanowiska pozytywnego do budżetu wojennego, jak poseł Liberman".

 

Pod rządami Piłsudskiego, który wszystkie siły rzucił na przygotowanie w forsownym tempie napadu na Związek Radziecki, wodzowie PPS, tumaniąc masy oszustwem pacyfistycznym, dystansowali w sejmie najbardziej zajadłych militarystów faszystowskich. Na posiedzeniu sejmu w dniu 16 stycznia 1929 roku poseł Liberman uskarżał się:

 

"W budżecie wojennym na uzbrojenie mamy tylko 9,38%,  razem z wydatkami w dziale technicznym 14%. To za mało”[29]

 

PPS wotowała rekrutów wszystkim rządom, którzy szkolili ich do walki z "wrogiem zewnętrznym i wewnętrznym”. Nie zadawalając się armią regularną, PPS gorliwie pracowała nad stworzeniem równoległej armii rezerwowej, nad zamianą Polski v wielki obóz wojenny. Oto co w czasie dyskusji budżetowej w sejmie  faszystowskim w styczniu 1931 roku  mówił sekretarz generalny PPS poseł Pużak:

 

„Sądzę, że nikt nie będzie twierdził, że kontygent stałej armii jest wystarczający dla obrony kraju. Dlatego zasada oparcia obrony na szerokiej podstawie wojskowo-wyszkolonych rezerw - jest równie  ważna, jak organizacja   armii stałej.”.[30]

 

Przez szereg lat przywódcy PPS razem z piłsudczykami organizowali „Strzelca", który spełnia podwójną rolę: anty sowieckiej rezerwy wojennej i pomocniczego oddziału policyjnego dla wału ż ruchem rewolucyjnym. Teraz, gdy "Strzelec" stal się wyłączną domeną sanacyjnych konkurentów socjalfaszyzmu. przywódcy PPS za pieniądze rządu faszystowskiego wzięli się do organizowania „robotniczych” Obozów Przysposobienia Wojskowego. Jeden z takich obozów odbył się w 1928 roku w Zawodziu. Jaki był cel tego pepesowskicgo kursu przysposobienia mas do wojny przeciw Związkowi Radzieckiemu otwarcie przyznał poseł Pużak w czasie rozprawy sądowej w Warszawie:

 

„Kurs ten był raczej kursem propagandowym, chodziło o zwalczanie uprzedzenia klasy robotniczej do militaryzacji. Za mało się niestety u nas przygotowuje ludzi do przyszłej wojny”.[31]

 

Współdziałając czynnie w rozbudowie militaryzmu polskiego, PPS szczególnych wysiłków dokładała w dziedzinie ideologicznego przygotowania mas do wojny, zaszczepienia masom nacjonalizmu i militaryzmu. Stronice gazet socjalfaszystowskich zapełnione są hymnami pochwalnymi na cześć armii polskiej. 11-go listopada 1928 roku na posiedzeniu sejmu, poświęconemu dziesięcioleciu niepodległości Polski, marszałek sejmu, pepesowiec Daszyński sławił krwawe rządy burżuazji polskiej.

 

"Polska rodziła się w boju o każdą piędź ziemi. Oręż polski nie spoczywał przez lat 6, a wodzem naczelnym polskich hufców orężnych, wcieleniem woli narodu do wolności, wodzem ruchu niepodległościowego był wygnaniec na Syberię, więzień cytadeli warszawskiej, a wreszcie więzień magdeburski, Józef Piłsudski, Pierwszy Marszałek Polski. (Okrzyki z ław poselskich: „Niech tyje Józef Piłsudski” i huczne oklaski). Naczelnik Państwa i jego pierwszy rząd nadali Polsce ustrój demokratyczny, idąc za najgłębszą racją stanu polską, unicestwiającą przez demokrację system moskiewskiej dyktatury proletariatu".

 

Tak wychwalał zasługi dyktatora faszystowskiego Daszyński. wódz PPS, będącej w "opozycji" w stosunku do "pomajowego systemu rządzenia”. Oczywiście prasa faszystowska wyraziła zadowolenie z powodu wystąpienia starego wygi pepesowskiego, reklamując historyczną mowę największego mówcy w Polsce marszałka Ignacego Daszyńskiego”[32]. Oszukując masy frazesami o zagrożonej niepodległości, usiłując zaszczepić im teorię „wojny obronnej”, przywódcy PPS gorzko żalą się, że piłsudczycy przeszkadzają im w tej patriotycznej pracy.

 

„Zaniedbujemy własne siły - pisze „Naprzód" z 18 października 1930 r. - rozpraszamy je na walki domowe, zapominając, że w naszych czasach każde państwo jest o tyle respektowane, o ile się go boi”.[33]

 

Wówczas gdy w zaostrzających się coraz bardziej walkach klasowych armia faszystowska występuje, jako zbrojne ramię dyktatury faszystowskiej, nie tylko dla przyszłej wojny przeciw Związkowi Radzieckiemu, lecz również dla duszenia walki wyzwoleńczej robotników i chłopów w Polsce, przywódcy PPS propagują miłość i zaufanie dla białej armii polskiej:

 

„Miłość dla armii i szacunek, który mamy dla niej wszyscy - mówił poseł pepesowski Pragier na posiedzeniu sejmu w dała 18 grudnia 1929 r. - wynika z natury roli, którą w państwie każdym sprawuje armia, mianowicie z roli obrończyni granic państwa i strażniczki niepodległości. Rola ta nie ogranicza się do obrony państwa na zewnątrz. Z przysięgi każdego żołnierza i oficera wynika jego obowiązek przestrzegania prawa i obrony tego prawa, a przede wszystkim obrony konstytucji”.

 

Armia więc - to nie tylko narzędzie dla dalszych podbojów imperialistycznych dla walki z państwem dyktatury proletariatu, lecz służyć ma również dla obrony burżuazyjnego „prawa", ma być stróżem burżuazyjnej konstytucji, która masom pracującym przyniosła tylko knut i niedolę. PPS, podobnie jak wszystkie frakcje burżuazyjne, swój stosunek do armii ujmuje z punktu widzenia klasowych dążeń burżuazji, traktując ją jako narzędzie dla obrony zewnętrznych i wewnętrznych interesów wyzyskiwaczy. PPS, obłudnie deklamując o walce z dyktaturą Piłsudskiego, dobrze się zasłużyła sprawie rozbudowy militaryzmu polskiego, będącego głównem oparciem krwawej dyktatury faszystowskiej.

 

Bajka o czerwonym imperializmie

 

Przywódcy PPS, czynnie pracując nad rozbudową militaryzmu polskiego, stanowisko swe uzasadniają rzekomym niebezpieczeństwem zewnętrznym.

"Nasze zbrojenia są wywołane koniecznością międzynarodową” - obłudnie deklamował poseł L i b e r m a n na posiedzeniu komisji budżetowej sejmu w dniu 18 stycznia (1930 ? nie czytelne –LBC) roku. Naturalnie, pepesowscy szarlatani doskonale zdają sobie sprawę z tego, że „konieczności międzynarodowe” polegają na forsownych przygotowaniach Polski faszystowskiej do kontrrewolucyjnej interwencji przeciw ZSRR i na walce przeciw naturalnym sprzymierzeńcom Związku Sowieckiego - rewolucyjnym robotnikom i chłopom całego świata, którzy ZSRR uważają za swą ojczyznę. To tez PPS wiedząc, że ZSRR prowadzi politykę pokojową, usiłuje złamać i zdezorganizować front antywojenny międzynarodowego proletariatu, min. przez rozsiewanie nikczemnych baśni o czerwonym imperializmie. Zdaniem przywódców PPS pokojowi zagraża nie faszyzm polski,, który wyciska krwawicę z milionów robotników i chłopów dla celów imperializmu, który forsownie rozbudowuje przysposobienie wojskowe, przeprowadza coraz to nowe koleje strategiczne, lecz Związek Radziecki z olbrzymim napięciem energii robotników i chłopów, rozbudowujący podwaliny nowego ładu socjalistycznego.

Dziś - po procesach "Partii Przemysłowej” i Biura Związkowego mieńszewików wiemy, że od roku 1928 datuje się niezwykłe ożywienie w kołach interwencjonistów. W tym to właśnie czasie PPS rozpoczyna wzmożoną akcję antysowiecką. Kongres sosnowiecki PPS (listopad 1928 r.) przyjął rezolucję, przedłożoną przez posła Czapińskiego, która nie wspominając ani jednym słowem o przygotowaniach wojennych faszyzmu, zarzuca radzieckiemu państwu robotniczo-chłopskiemu i Międzynarodówce Komunistycznej przygotowania do napadu na świat kapitalistyczny.

 

„Coraz bardziej tak bolszewickie państwo jak jego narzędzie, Komintern zwracają się ku wojnie, jako jedynej desce ratunku. Tak debaty i uchwały ostatniego kongresu, jak też mowy program Komintemu opierają niemal wszystkie swoje nadzieje na przyszłej wojnie europejskiej, która ma stać się rzekomo wstępem do rewolucji (…) Cała polityka Kominternu oparta jest na awanturze wojennej i zmierza do straszliwej katastrofy europejskiej. Na miejsce walki klasowej stanęło groźne awanturnictwo. A zarazem jaskrawo uwydatnił się ten fakt, że cały Komintern jest po prostu  narzędziem   państwowej   polityki   rosyjskiej i „czerwonego imperializmu”, poszczególne zaś partie komunistyczne świata mają być po prostu ślepym narzędziem dla dyplomacji i wojsk bolszewickich”.[34]

 

Tak więc w chwili, gdy sztaby generalne Francji, Polski, Rumunii i innych państw imperialistycznych szczególnie forsownie przygotowywały się do wojny przeciw Związkowi Sowieckiemu, gdy na polecenie imperialistów Ramzinowie i Laryczewowie organizowali szkodnictwo w ZSRR, gdy Gromanowie i Suchanowowie   rozsnuwali  swoje  sieci  socjalinterwencyjne, szubrawcy pepesowscy usiłowali wmówić w masy, że to nie Polska faszystowska, lecz ZSRR - kraj budownictwa socjalistycznego - organizuje awanturę wojenną.

Pod względem gorliwej pracy w dziedzinie przygotowań do interwencji anty sowieckiej panuje całkowita jedność i harmonia zarówno pomiędzy prawymi, jak i "lewymi" przywódcami pepesowskimi, osłaniana jeno mniej lub bardziej „radykalnymi” oszukańczymi frazesami pacyfistycznymi. Wówczas gdy "prawicowy" Czapiński twierdził, iż:

 

"Komintern stał się narzędziem przede wszystkim państwa rosyjskiego i jego polityki zagranicznej”[35], rzekomo "radykalny" Drobner, który na ostatnim zjeździe PPS składał oszukańcze rezolucje o dyktaturze proletariatu, pisał na łamach pepesowskiego „Robotnika" jota w jotę to samo, co Czapiński: „Nie ideologię zwalczamy, a „bolszewizm”, dla którego niema innej świętości, jak tylko interes państwowy Rosji Sowieckiej. Nie zwalczamy Rosji Sowieckiej, jako wyniku Rewolucji Rosyjskiej, ale zwalczamy uzależnienie ruchu robotniczego w Polsce i wszędzie poza Rosją od interesu państwowego Rosji Sowieckiej”.[36]

 

Anty sowiecki charakter pacyfistycznych manewrów PPS szczególnie wyraźnie uwydatnił się w czasie zatargu o kolej Wschodnio-Chińską. Napad bandycki na kolej Wschodnio-Chińską znajdował się w ścisłym związku z gorączkowymi przygotowaniami do wojny przeciw ZSRR. Imperialiści, spuszczając z łańcucha swego brytana - krwawego Czan-Kaj-Szi, wypróbować chcieli zdolność obronną Związku Sowieckiego. Jednocześnie, jak na komendę, w całej prasie burżuazyjnej rozpoczęła się nagonka na ZSRR. W tej kampanii szczucia państwa proletariackiego przodowała II Międzynarodówka. Oczywiście polscy socjalfaszyści nie dali się wyprzedzić innym oddziałom międzynarodówki socjalinterwencjonistów. PPS, stojąc obydwoma nogami po stronie imperializmu, duszącego ruch rewolucyjny mas pracujących Chin i przygotowującego napad na ZSRR, demonstracyjnie podkreślała swe sympatie do feudałów chińskich i ich imperialistycznych sprzymierzeńców. Usiłowała ona zohydzić w oczach mas politykę ZSRR, przedstawiając ją jako zaborczą, zagrażającą pokojowi, politykę zaś burżuazji - jako pokojową, mającą na widoku dobro uciemiężonych mas chińskich.

 

„Polityka Rosji Sowieckiej - pisał pepesowski „Dziennik Ludowy” z 21 lipca 1929 roku - jest wybitnie imperialistyczna, o wiele bardziej agresywna od polityki Rosji carskiej”.

 

Zdaniem przywódców PPS "Sowiety kontynuują w Azji ze zdwojoną energią dawny imperializm rosyjski”, wobec czego wystąpić należy przede wszystkim przeciw Związkowi Radzieckiemu, jako "najgroźniejszemu wrogowi, który dybie na wolność i niepodległość Chin”. Popierając całkowicie grabieżców imperialistycznych, przywódcy PPS przeciwstawiali polityce zagranicznej ZSRR, konsekwentnie realizującej leninowskie hasło samookreślenia - rzekomą pokojowość państw imperialistycznych.

 

"W czasie, gdy nawet państwa imperialistyczne dążą do usunięcia wojny, jako środka porachunków pomiędzy państwami - Sowiety gotowe są do wszczęcia awantur wojennych w obronie swych czysto imperialistycznych interesów”.[37]

 

Gdy kierownicy państw kapitalistycznych tak gorliwie zajęci są pracą dla pokoju (zgodnie z zasadą: gdy szykujesz wojnę, mów masom o pokoju), jedynie ZSRR - według oszustów pepesowskich - jest ogniskiem wiecznych niepokojów. To nie bandy najmitów kontrrewolucyjnych z poduszczenia imperialistów napadły na ZSRR, lecz robotnicy i chłopi Związku Sowieckiego napadają na baranka Czan-Kaj-Szi i stojących za jego plecami Huwerów i Deterdingów:

 

"Stwierdzić trzeba, - pisał "Robotnik" pepesowski - że stroną napadającą jest Rosja Sowiecka, że Rosja Sowiecka rozpoczęła wojnę mimo podpisania przez nią paktu Kelloga, ze Rosja Sowiecka odrzuciła pośrednictwo trzeciej strony”.[38] Proponując Związkowi Radzieckiemu przyjęcie pośrednictwa „trzeciej strony”, tj. imperialistów, którzy właśnie organizowali prowokacje imperialistów chińskich, „Robotnik” z góry oświadczał, że "jeżeli pierwsze kroki wojenne doprowadzą do regularnej wojny, to odpowiedzialność za nie spadnie całkowicie na Rosję Sowiecka”.

 

Masy pracujące powinny dobrze zapamiętać to haniebne stanowisko socjalfaszystów wobec napadu chińskich band kontrrewolucyjnych wespół z rosyjskimi oddziałami emigracyjnymi na kolej Wschodnio-Chińską. Nie ulega bowiem najmniejszej wątpliwości, że takie same będzie stanowisko wodzów PPS wobec napadu Polski  faszystowskiej i innych państw imperialistycznych na ZSRR. W momencie wojny przywódcy PPS osłaniając całkowicie  wszelkie prowokacje  i  zbrodnie  faszyzmu polskiego, ogłoszą „odpowiedzialność” Związku Radzieckiego, wezwą masy do „wojny obronnej”, do zaniechania walki klasowej.

 

Polska faszystowska –„aniołem pokoju”

 

Szerząc bajki o czerwonym imperializmie przywódcy PPS starali się zamaskować przygotowania do napadu na Związek Radziecki obłudnymi frazesami o pokojowości Polski. Pepesowscy agenci burżuazji powtarzali w ten sposób manewr innych ugrupowań burżuazji. Faszyzm polski, zbrojąc się z nóg do głowy jednocześnie dla uśpienia czujności mas, deklamuje o pokoju. Minister spraw zagranicznych Zaleski na posiedzeniu sejmowej komisji spraw zagranicznych w dniu 31 stycznia 1930 r. z patosem mówił, że „idea pokoju, jego zachowanie i umocnienie - to kanony polskiej ideologii”.

Zadaniem przywódców PPS jest przenieść do mas tą oszukańczą piosenkę faszyzmu, przekonać robotników i chłopów o pokojowych zamiarach polskich bandytów imperialistycznych.

W latach 1918/20 przywódcy PPS, organizując pod komendą Piłsudskiego wojnę przeciw Rosji, Ukrainie i Białorusi Radzieckiej, trąbili na wszystkie strony świata o pokojowości Polski. To nie Piłsudski na czele polskich białych wojsk napadł na Wilno i Kijów, lecz robotnicy i chłopi pracujący Związku Radzieckiego gwałcili gorące   umiłowanie  pokoju ze strony polskiej burżuazji! Na przestrzeni szeregu lat pepesowcy na wszelkie sposoby wygrywali piosenkę o pokojowości  Polski.

 

„Polityka zagraniczna rządu - mówił naprz. jeden z przywódców PPS, poseł Barlicki, w listopadzie 1922 roku - będzie bezwzględnie pokojowa, lecz zakłócenie pokoju możliwe jest ze strony rządu sowieckiego, który może szukać w wojnie ratunku dla siebie”.[39]

 

Po przewrocie faszystowskim wzmogły się przygotowania burżuazji polskiej do napadu na Związek Radziecki. W parze zaś z tym szło spotęgowanie pepesowskich manewrów pacyfistycznych. Wobec wzmożonej czujności mas w stosunku do prowokacji anty sowieckich ze strony faszyzmu polskiego, która znalazła swój wyraz we wspanialej demonstracji proletariatu warszawskiego nad grobem tow. Wojkowa, szczególnie ważnym z punktu widzenia ogólnej strategii przygotowali do wojny było rozładowanie rewolucyjnej energii mas przy pomocy frazesu o pokojowości faszyzmu polskiego. Nawiązując do powszechnego w masach pracujących przeświadczenia o wojennych zamiarach faszyzmu polskiego jeden z przywódców PPS p. Ziemięcki pisał w "Robotniku":

 

"Szeroko zaraz po maju kolportowana była pogłoska o wojowniczych zamiarach marszałka Piłsudskiego, które według niektórych wersji miały być głównym a może nawet jedynym celem przewrotu majowego. Rzeczywistość zaprzeczyła temu tak dalece, że partia (PPS) musiała wyeliminować z obiektów swojej opozycji politykę zagraniczną i wobec jej pokojowości wyraźnie ją popierać”.

 

Rządy polskiej burżuazji, podobnie jak jej lokaje „socjalistyczni”, stale manewrowały pacyfizmem. Gorączkowo organizując wyprawę przeciw ZSRR, rządy polskie składały w Lidze Narodów wnioski o zakazie wojen, żeby w ten sposób uśpić czujność mas w walce w obronie Związku Radzieckiego. Powołując się na te oszukańcze manewry burżuazji polskiej, mówił Daszyński na posiedzeniu sejmu w dniu 11 listopada 1928 r.:

 

„Dowody pokojowości Polski - to jej żywy udział w pracach Ligi Narodów, której decyzji poddawała Polska niejedną ważną sprawę państwową, to jej stanowisko w 1924 roku w Genewie przy naradach nad protokółem genewskim i propozycja rządu polskiego potępienia wszelkiej wojny jako środka załatwiania sporów międzynarodowych uczyniona w 1927 roku. Przymierza nasze są też przymierzami obrony, a nie ataku”. Tę piosenkę stale powtarzali prasa pepesowska. „Polska - pisał „Naprzód" - robi wszystko, na co ją stać dla utrzymania dobrych stosunków ze Związkiem Radzieckim”.[40] „Od chwili przyłączenia się Polski do protokołu genewskiego - pisał „Robotnik" - polityka zagraniczna Rzeczypospolitej i pogląd na politykę zagraniczną Polskiej Partii Socjalistycznej pokrywały się niejako wzajemnie”[41].

 

Zdaniem pacyfistów z „Robotnika” nie tylko Polska prowadzi politykę szczerze pokojową, niemniej pokojową jest też Francja Puankarego. Wojenny sojusz polsko-francuski - to według socjalfaszystowskich szarlatanów ostoja pokoju światowego.

 

„Polityka polska współdziałała nieustannie z polityką francuską; nikt (!) nie kwestionował ściśle pokojowego i "ligowego" zabarwienia sojuszu polsko-francuskiego”[42]. Wówczas, gdy nawet politycy burżuazyjni, jak naprz. Dmowski, zmuszeni byli stwierdzić wielką ruchliwość piłsudczyzny na polu przygotowali do interwencji antyradzieckiej, przywódcy PPS zapewniali, ze nic nie jest tak obce Piłsudskiemu, jak myśl o wojnie. „U nas sanacja nie myśli o awanturach zagranicznych” - zapewniał „Naprzód” z dnia 7 czerwca 1929 roku. „Ciężkie walki wewnętrzne o demokrację i praworządność - pisał "Robotnik" - rozgrywają się poza kwestia stosunku do pokoju, gdyż na tym punkcie panuje jednomyślność. Nikt w Polsce nie śmiałby dziś i nie śmie wystąpić przeciw polityce pokoju”[43].

 

Dlatego też przywódcy PPS, deklarując w sejmie całkowite poparcie zagranicznej polityki Piłsudskiego, wyrażali tylko jedno życzenie: - „utrzymania dotychczasowej linii naszej polityki zagranicznej, opartej na bezwzględnej pokojowości”

 

Pod maską pacyfizmu

 

Imperialiści nie odsłaniają wobec mas swych rzeczywistych celów, wiedzą bowiem dobrze, ze wówczas karabiny, które wkładają oni w ręce robotników i chłopów, niechybnie zostałyby skierowane w piersi wyzyskiwaczy.

"Mowa służy dla ukrycia prawdy” - Ta zasada polityki burżuazji stosowana jest przede wszystkim w dziedzinie przygotowań do wojny. Pod powłoką najbardziej górnych frazesów pacyfistycznych ukryte są grabieżcze cele imperializmu, zmierzającego do nowego podziału świata, do obalenia władzy proletariatu na jednej szóstej kuli ziemskiej.

Wojna imperialistyczna 1914-18 roku prowadzona była rzekomo w obronie cywilizacji, wyzwolenia małych narodów, trwałego pokoju, wyższych form pokojowej organizacji Europy (Mittel-Europa) itp. oszukańczych frazesów, których zadaniem było okrywanie rzeczywistych zaborczych planów poszczę-górnych państw i ugrupowań imperialistycznych.

„Si vis pacem - para bellum" - jeśli chcesz pokoju, szykuj się do wojny. Ta stara zasada zaborców wszystkich czasów polega właśni: na spowicia przygotowań wojennych powłoka oszukańczych frazesów o dążeniu do pokoju. Wojna imperialistyczna 1914-18 roku poprzedzona była szeregiem konferencji pokojowych, stanowiących etapy przygotowań do rzezi narodów. Po wojnie uruchomiona została skomplikowana machina manewrów pacyfistycznych, w celu ukrycia przed masami imperialistycznych planów burżuazji. Traktat wersalski i szereg traktatów pomiędzy państwami zwycięskimi i zwyciężonymi, Liga Narodów, pakt Kelloga, Pan-Europa - wszystko tą to ogniwa przygotowań do nowej wojny.

Wytworzenie nastrojów patriotycznych w masach, dla rzucenia ich na rzeź wojenna grało już kolosalna role, przed wojna 1914-18 roku. Tym większe znaczenie posiadać będzie ideologiczne przygotowanie do wojny w związku z planami interwencji. Swój zbójecki napęd na ZSRR imperialiści będą niewątpliwie usiłowali dokonać pod maską  obrony  pokoju, walki o demokrację, o „wyzwolenie" robotników i chłopów Związku Radzieckiego z „niewoli komisarzy”, by na bagnetach armii interwencyjnych przynieść masom pracującym ZSRR jarzmo kapitalizmu i faszyzmu.

W dziedzinie ideologicznego przygotowania do wojny szczególną rolę spełnia socjaldemokracja. Już w 1914-18 roku partie socjaldemokratyczne odegrały wielką rolę, osłaniając imperialistyczny charakter wojny. Jednocześnie partie socjaldemokratyczne troskliwie ukrywały swą rolę wojenną pod powłoką frazesów pokojowych.

PPS była pionierem wojny i militaryzmu polskiego. Jak stwierdza Daszyński w swych pamiętnikach w PPS w latach przed wojną imperialistyczna "nastroje były zupełnie wojenne”.[44] Pracując ze wszystkich sił w kierunku militaryzmu i imperializmu, przywódcy PPS usiłowali jednak zasłonić przed masami swe rzeczywiste oblicze przy pomocy frazesu pacyfistycznego. Daszyński, który w 1912 roku wygłosił w parlamencie austriackim wielką mowę wojenną, w tym samym na zjeździe austriackiej SD mówił, co następuje:

 

„Będziemy wraz z wami trzymali się do ostatniej chwili, aby demonstrować przeciw wojnie. Ale jeżeli wybuchnie, zrobimy wszystko, aby skierować uwagę ludu na jego własną sprawę, na to, że krew co ma być przelaną, winna być przelaną nie w interesie panujących, lecz w interesie wolności i przyszłości tego ludu”.[45]

 

Jeszcze z wyższego tonu „rewolucyjnego" i pacyfistycznego przemawiał Daszyński na zjeździe II Międzynarodówki w Bazylei w 1912 roku. Przywódcy PPS, biorąc aktywny udział w wojnie przeciw ZSRR w 1919-20 roku, stale zasłaniali się frazesami demokratycznymi i pacyfistycznymi. Obecnie w dobie wzmożonych przygotowań interwencyjnych frazes pokojowy ma szczególne znaczenie dla ukrycia wobec mas robotniczych i chłopskich roli socjalfaszyzmu w przygotowaniach do interwencji, oraz dla przedstawienia tych organów, które są terenem dla wykuwania bloku antyradzieckiego, jako gwarancji pokoju międzynarodowego. Dotyczy to przede wszystkim Ligi Narodów, którą przywódcy PPS usiłują przedstawić masom, jako narzędzie pokoju. Oto co pisał pepesowski specjalista od spraw zagranicznych, długoletni komiwojażer polskiej burżuazji, senator Stanisław Posner w krakowskim „Naprzodzie”.

 

„Dwa tysiące lat temu z Golgoty poszedł na świat glos: „Pokój ludziom dobrej woli”. Trzeba było dwudziestu wieków wojen nieskończonych, trzeba było rzek krwi wylanych, trzeba było pracy myślicieli, marzeń poetów, trzeba było wreszcie czteroletnich doświadczeń ostatniej wojny światowej, - aby powstała instytucja Ligi Narodów, która śmiało, odważnie, bez zastrzeżeń wola na świat cały: Pokoju. Dosyć panowania Szatana w służbie Mammona. Dosyć panowania nad światem kapitalizmu, fabrykantów armat, karabinów i amunicji... Liga Narodów została powołana do życia, aby mógł w porę działać Rozum, aby mogła działać Dobra Wola(...) Które z państw niezadowolone, obrażone, dotknięte w interesach albo na honorze - może się zwracać do Genewy, tam ludzie bezstronni mogą spór rozpatrzyć i poradzić, aby się pogodzić. Nie wszystkie   jeszcze   państwa   dojrzały do zrozumienia celów Ligi, do rozumienia jej sposobów załatwiania sporów. Państwa, aby był pokój, muszą siebie wzajemnie ubezpieczać przed możliwością napaści ze strony państw, działających w złej wierze. I dlatego zbierają się w Genewie ministrowie państw zagranicznych, przedstawiciele demokracji świata aby powiedzieć, że państwa dobrej woli muszą i powinny zabezpieczyć cię przeciwko napastnikom, działającym w złej wierze i jak to uczynić, aby naprawdę wojen nie było”.[46]

 

Wówczas, gdy wzmożone zbrojenia państw kapitalistycznych, krwawe rozprawy imperialistów z ruchem rewolucyjnym w koloniach,  niezliczone  oszustwa konferencji   rozbrojeniowych, za którymi idzie jeno dalszy wzrost zbrojeń - odsłaniają przed masami   pracującymi   rzeczywisty  charakter   ustroju kapitalistycznego, który   nieuniknienie prowadzi do nowych wojen imperialistycznych, przywódcy PPS rozsiewają oszukańczą legendę o Lidze Narodów, jako o ostoi pokoju.

 

„Liga Narodów - pisał   Posner  w  broszurce,   wydanej przez pepesowskie  Towarzystwo  Uniwersytetu  Robotniczego - jest to stały związek wolnych i niezależnych (suwerennych) państw, które połączyły się, aby wspólnymi siłami walczyć z niebezpieczeństwem wojny i zapewnić światu pokój”[47] Organizując wściekłą hecę antyradziecką w związku z napadem band kontrrewolucyjnych na kolej Wschodnio-Chińska, przywódcy PPS jednocześnie przeciwstawiali rzekomemu „czerwonemu imperializmowi” państwa robotniczo-chłopskiego - pokojowość państw burżuazyjnych. „Od czasu ukończenia wojny światowej - pisał pepesowski „Dziennik Ludowy” z 5 sierpnia 1929 roku - kierownicy państw europejskich pracują nad pacyfikacją świata i usunięciem wojny, jako środka porachunków pomiędzy państwami”.

 

Do niedawna więc przywódcy PPS twierdzili, że niema niebezpieczeństwa wojny pomiędzy państwami kapitalistycznymi które związane są węzłami braterstwa w Lidze Narodów, że niebezpieczeństwo napadu państw imperialistycznych na ZSRR jest wymysłem bolszewickim, że natomiast rzeczywiste niebezpieczeństwo wojny grozi ze strony Związku Radzieckiego! Dziś sytuacja uległa pewnej zmianie. Nawet prasa burżuazyjna zmuszona jest stwierdzić pokojowość polityki Związku Radzieckiego. Najszersze masy pracujące krajów kapitalistycznych zdają sobie sprawę z tego, że pokój potrzebny jest Związkowi Radzieckiemu dla dalszego budownictwa socjalistycznego, że natomiast państwa kapitalistyczne, podminowane przez kryzys i wzrost ruchu rewolucyjnego, szukają wyjścia na drodze wzmożonych przygotowań do interwencji przeciwko ZSRR. Dotychczasowe manewry socjalfaszystowskie nie wystarczają więc już, trzeba się uciekać do innych sztuczek dla tumanienia mas  pracujących, dla   zamaskowania   przygotowań  do   interwencji.

Trzy lata temu, na 21 kongresie PPS, Czapiński głosił, że „Komintern oparł swoje nadzieje na przyszłej wojnie europejskiej”, na 22 kongresie PPS w maju 1931 r. ten sam referent - Czapiński zmuszony był stwierdzić, że „niebezpieczeństwo wojny wzrasta”, oraz ze przyczyną tego wzrastającego niebezpieczeństwa wojennego jest poszukiwanie przez dotknięty kryzysem kapitalizm nowych rynków zbytu i rozwój faszyzmu, który „imperialistyczną polityką zagraniczną chce zrekompensować braki wewnętrzne”.[48]

 

„Faszyzm - głosi uchwała 22 zjazdu PPS w sprawie położenia międzynarodowego - najczęściej (!) staje się wyrazem imperializmu państwowego. Stąd rosnące niebezpieczeństwo wojny”.[49]

 

Najczęściej, ale nie zawsze! Są wyjątki! Do nich widocznie należy Polska faszystowska, która jak to niejednokrotnie głosili oszuści-pepesowscy, rzekomo ożywiona jest najszczerszymi pragnieniami pokojowymi. Jakie drogi „walki” przeciw wojnie wskazują masom szarlatani pepesowscy? Należy "użyć wszelkich sposobów celem zapewnienia pokoju oraz zbliżenia narodów” - odpowiada rezolucja 22 kongresu PPS. Jak widzieliśmy to, „zbliżenie narodów” w praktyce pepesowskiej oznacza popieranie imperializmu polskiego i ucisku okupacyjnego narodów ujarzmionych, aktywny udział we wszelkich prowokacjach antyradzieckich.

„Ścisłe zespolenie wszystkich sił Socjalistycznej Międzynarodówki” - czytamy dalej w rezolucji kongresu PPS. Wyrazem tego „ścisłego zespolenia” ma być obrona przez II Międzynarodówkę nienaruszalności granic państwa polskiego i popieranie antyradzieckich planów Piłsudskiego. Jeden z przywódców PPS poseł Hausner, komentując tę rezolucję, wyrażał żal, że II Międzynarodówka nie wystąpiła przeciw pretensjom imperializmu niemieckiego do korytarza  gdańskiego i do Górnego śląska, żądając od II Międzynarodówki wypowiedzenia się po stronie imperializmu polskiego przeciw imperializmowi niemieckiemu.

„Powszechne rozbrojenie jest gwarancją pokoju powszechnego” - głosi uchwała konferencji kobiet pepesowskich, zatwierdzona przez 22 kongres PPS. Liga Narodów i konferencje rozbrojeniowe oparte być winny „na skutecznych podstawach, jak protokół genewski” - oświadczają socjalfaszyści polscy na swym kongresie, powtarzając to, co niejednokrotnie deklarował polski rząd faszystowski, domagając się „utworzenia organizacji pokoju, przewidzianej w protokole genewskim”.[50]

Jak więc widzimy „rewolucyjny pacyfizm” przywódców PPS całkowicie pokrywa się z "pacyfizmem" faszystowskiego rządu Piłsudskiego, który frazes pacyfistyczny traktuje jako jeden z manewrów w dziedzinie przygotowań do napadu na Związek Radziecki. Usiłując stworzyć w masach podatny grunt dla planów interwencyjnych imperializmu międzynarodowego, złamać opór robotników i chłopów przeciw przygotowaniom interwencyjnym faszyzmu polskiego, przywódcy PPS z cynizmem zapytują:

 

„Jeżeli przyjdzie nowa wojna, a wojna ta będzie powszechną, sprawdzimy, czy proletariat zdobył się na mądrość, aby przeciwstawić się wojnie z taką siłą, aby uchylić niebezpieczeństwo wojny”.[51]

 

Na szczęście coraz szersze zastępy robotników i chłopów pracujących odwracają się od socjalfaszystowskich szarlatanów, od ich oszukańczych frazesów o „walce” z wojną, coraz bardziej garną się pod sztandary Komunistycznej Partii Polski, na których wypisane jest leninowskie hasło przekształcenia wojny imperialistycznej w wojnę domową  przeciw  burżuazji.

 

Dwa fronty

 

Pod wpływem potężnego budownictwa socjalistycznego w ZSRR w najszerszych masach pracujących państw kapitalistycznych rosną sympatie do państwa dyktatury proletariatu. Również robotnicy pepesowscy, którzy przez szereg lat zatruwani byli bezczelnymi kłamstwami swych przywódców o Związku Radzieckim, coraz częściej zaczynają skierowywać swój wzrok ku wschodniej rubieży, widząc w ZSRR przykład rewolucyjnego rozwiązania kryzysu. Pod wpływem wzrostu sympatii do ZSRR nawet w szeregach robotników pepesowskich, przywódcy PPS zmuszeni zostali zmienić metody walki ze Związkiem Radzieckim. Jeszcze niedawno pisali oni, ze pięciolatka to chytry manewr komisarzy bolszewickich w celu oszukania naiwnych robotników w ZSRR. Dziś, gdy cała prasa burżuazyjna zmuszona jest przyznać olbrzymie sukcesy budownictwa socjalistycznego w ZSRR, również przywódcy PPS zajmują nowe pozycje, żeby z nich dalej szczuć i judzić przeciw Związkowi Radzieckiemu. Jedni z nich- CKW PPS – przyznając wielkie zdobycze ZSRR w dziedzinie industrializacji, usiłują wmówić w robotników, że to buduje się nie nowy ustrój socjalistyczny, lecz kapitalizm, inni (Leliwa) zdobywają się na „radykalne” frazesy o tym, że "w Rosji rośnie jak na drożdżach przykładowy wzór przyszłego ustroju”. jednocześnie twierdząc bezczelnie, że „partia komunistyczna na terenie zagranicznym i Rosja Radziecka to dwa zupełnie różne zagadnienia, że w ZSRR komunizm jest czynnikiem twórczym, w państwach kapitalistycznych zaś stanowi on przejaw reakcji! W ten sposób i jedni i drudzy, zarówno prawicowi jak i najbardziej "lewicowi" wodzowie PPS przy pomocy różnych metod usiłują przygotować grunt dla wojny przeciw ZSRR, odwrócić masy od drogi walki rewolucyjnej, która jest jedyną drogą walki w obronie ZSRR - przeciw interwencji.

"Lewicowi" przywódcy PPS stosują ten sam manewr, którym niejednokrotnie już posługiwała się II Międzynarodówka socjalinterwentów. Biuro II Międzynarodówki w odezwie na 1 maja 1930 roku roniło łzy nad "losem rewolucji rosyjskiej”, obłudnie narzekało, że „dyktatura bolszewicka wzmacnia zapal szturmowy międzynarodowej reakcji kapitalistycznej i wywołuje niebezpieczeństwo kontrrewolucji w Rosji”. Jednocześnie odezwa ta wysuwała hasło „uratowania rewolucji rosyjskiej przez demokratyzację państwa”[52]. W pól roku po tym odbył się proces "Partii Przemysłowej” oraz proces „Biura Związkowego” mieńszewików, na których w całej pełni odsłonięte zostały przygotowania imperializmu międzynarodowego do napadu na Związek Radziecki oraz czynny w nich udział II Międzynarodówki. Jako uzupełnienie do tych procesów ukazała się broszura zaciętego wroga proletariatu Kautskiego pod tyt. "Bolszewizm w ślepym zaułku”, którą pepesowski „Robotnik” wychwalał w szeregu felietonów, napisanych przez Czapińskiego. Wystarczy przeczytać te artykuły Czapińskiego, żeby stwierdzić całkowitą zbieżność programu Kautskiego oraz programu kontrrewolucyjnej "Partii Przemysłowej" w sprawie „likwidacji bolszewizmu”.

Jak wiadomo, program „Partii Przemysłowej” wysuwał zasadę „zwrotu przedsiębiorstw ich byłym właścicielom”. Takie same stanowisko zajmuje w swej broszurze Kautski: "Co się tyczy upaństwowienia fabryk - należy je odpaństwawiać”.

"Partja Przemysłowa” żądała zniesienia monopolu handlu zewnętrznego, słusznie widząc w nim potężne narzędzie w rękach proletariatu. Tego samego żąda Kautski: „Państwowy monopol handlu jest bardzo szkodliwy i winien być natychmiast usunięty”.

W sprawie rolnej "Partia Przemysłowa” w programie swym wysuwała zasadę „mocnych gospodarstw indywidualnych”. Podobnie Kautski "przewiduje", że po przewrocie  kontrrewolucyjnym w ZSRR „najszybciej rozpadną się zapewne wielkie komunistyczne przedsiębiorstwa  na  roli t. zw.. kołchozy i sowchozy”. Wspólność stanowiska najwybitniejszego teoretyka II Międzynarodówki z kapitalistycznymi organizatorami interwencji przeciw ZSRR idzie jednak jeszcze dalej.

 

„Kautski - pisze w swych felietonach w "Robotniku" p. Czapiński - podkreśla wielkie ogólno-europejskie znaczenie likwidacji bolszewizmu. Nastąpi bowiem wznowienie gospodarczych stosunków Rosji z Zachodem; wzmocni to przemysł, a więc - wnioskuje Kautski: „usunąć z drogi bolszewizm i zastąpić go demokracją, znaczy otworzyć drogę do rozkwitu nie tylko Rosji, ale całej Europy”. Ze stanowiskiem Kautskiego całkowicie pokrywa się pogląd jednego z kierowników słynnego "Torgpromu” - Riabuszyńskiego. Oto, co pisał w lipcu 1930 r. Riabuszynski, współorganizator akcji szkodniczej na terenie ZSRR: „Włączenie Rosji do ekonomiki europejskiej wyraziłoby się bardzo szybko w redukcji, a być może nawet całkowitej likwidacji pięciomilionowej armii bezrobotnych Austriaków, Niemców i anglików. To właśnie byłoby naprawdę radykalnym rozwiązaniem zagadnienia bezrobocia, a nie te pożałowania godne półśrodki, do których uciekają się tchórzliwi europejscy mężowie stanu”.

 

Tak więc interwencja - jako droga do rozwiązania sprawy bezrobocia, do przezwyciężenia kryzysu gospodarczego - oto program wysuwany solidarnie przez byłego bankiera moskiewskiego Riabuszynskiego i "socjalistę” Kautskiego. Czapiński, który na ostatnim zjeździe PPS przedłożył oszukańczą rezolucje przeciw interwencji, całkowicie  solidaryzuje się ze stanowiskiem Kautskiego.

 

„Kautski - pisze Czapiński - zajmuje wobec bolszewików stanowiło „rewolucyjne”, podkreślając konieczność udziału -socjalistów w zbrojnej rewolucji (czytaj: interwencji) przeciwne bolszewizmowi, zaś Dan - stanowisko „reformistyczne”, akcentując możliwość i niebezpieczeństwo powstania „bonapartyzmu” w toku antybolszewickiej rewolucji i wysuwając wobec tego  przejściowe  zreformowanie   Sowietów w duchu demokratycznym”.[53] Czapiński (rzekomy przeciwnik interwencji!) uważa, że „reformistyczna” droga walki z bolszewizmem jest zbyt długa, woli on wskazywaną przez Kautskiego drogę "rewolucyjną”, drogę otwartej interwencji zbrojnej, dla której jak to wykazał proces Biura Związkowego mieńszewików, pracował również Dan. „Mądre to są i subtelne zastrzeżenia tow. Dana - pisze Czapiński - ale czy nie są zbyt subtelne i mało realne życiowo, jak to nieraz bywała mienszewicka taktyka, świetnie przez nieboszczyka Martowa motywowana, ale życiowo prawie zawsze bita”[54].

 

Podzielając stanowisko Kautskiego co do konieczności jak-najbezwzględniejszego poparcia przygotowań imperializmu międzynarodowego do interwencji przeciw ZSRR, przywódcy PPS wzięli w gorącą obronę szkodników, którzy dla tej interwencji grunt szykowali. W związku z procesem Partii Przemysłowej prasa socjalfaszystowska z PPS owskim „Robotnikiem" na czele przeprowadziła wzmożoną nagonkę na ZSRR. występując w obronie „staruszków inżynierów* (Ramzina, Lariczewa i innych łajdaków kontrrewolucyjnych), którzy jakoby są niewinną ofiarą pięciolatki! Wtórując innym szmatom faszystowskim i socjalfaszystowskim, pisał w „Robotniku" p. Czapiński - ten nowy „pogromca Stalina”:

 

„Straszliwie wzmaga swój terror Stalin, chcąc w ten sposób terrorem dorobić to, czego nie może uskutecznić przy pomocy „generalnej linii”. Inscenizuje się nowe ogromne procesy tzw. "wreditielej" (szkodników), aby na tych „szkodników" zwalić odpowiedzialność za załamującą się "linię".

 

Stając w jednym szeregu ze szkodnikami budownictwa socjalistycznego ZSRR, p. Czapiński rozwijał „generalna linię” PPS - ideologiczne przygotowanie wojny przeciw ZSRR. Przywódcy PPS perspektywy rozwoju imperializmu polskiego (według oszukańczej frazeologii Niedziałkowskich: „utrwalenie niepodległości”) i wzmocnienia swojej własnej organizacji kontrrewolucyjnej, najściślej wiązali z walką przeciw państwu dyktatury proletariatu.

 

"Gdy padnie bolszewizm, gdy padnie Komintern. - pisał „Robotnik” w okresie zaostrzonych przygotowań do interwencji - gdy Moskwa przestanie rozbijać robotnicze partie Zachodu - ruch socjalistyczny w Europie pójdzie naprzód że zdwojonym rozpędem i energią”[55] Dlatego też przywódcy PPS, pomimo konkurencyjnej walki z sanacją, pomimo szturchańców i kopniaków, którymi ich obficie obdarzają dawni towarzysze z pod wspólnego znaku "komendanta” - wiernie zajmują wyznaczone im przez burżuazje posterunki we froncie walki z ruchem rewolucyjnym w Polsce i ze Związkiem Radzieckim. „Partia nasza - mówił na sosnowieckim kongresie PPS poseł Pużak - nie pozostawi tego państwa twarzą w twarz z komunistami - bezbronnego - bez PPS - bo wtedy byłoby po Polsce. PPS, choćby gwałtem, będzie obroną Polski przed komunizmem”[56]. Przywódcy PPS oświadczają wiec otwarcie, te zadaniem ich jest być wałem ochronnym burżuazji przed niebezpieczeństwem komunizmu. W walce PPS z ruchem rewolucyjnym i Związkiem Radzieckim znajduje najpełniejsze odbicie burżuazyjny charakter polityki PPS. „My, jako partia - mówił poseł Czapiński 10 lat temu na posiedzeniu sejmu w dniu 30 listopada 1921 r - związaliśmy los swój z państwowością polską. My, jako socjaliści polscy, jesteśmy socjalistami na gruncie narodu i państwa polskiego”.[57]

 

Istotnie, przywódcy PPS najściślej los swój związali z władzą burżuazji, z burżuazyjnym  państwem polskim, które jest więzieniem dla robotników, chłopów i narodów ujarzmionych. Niedziałkowski niejednokrotnie wszak powtarzał, że „socjalizm polski nie da sobie wyrwać odpowiedzialności za państwo”, tj. że socjal-faszyzm, pomimo opozycyjnych frazesów - posiada pełną świadomość współodpowiedzialności za władzę kapitalistów i obszarników. Tej odpowiedzialności PPS strzeże, jak talizmanu. W imię tej odpowiedzialności współpracuje z policją polityczną, wyciera gabinety dyrektorów fabryk i przedpokoje ministerialne, łamie walki ekonomiczne proletariatu, organizuje hece anty sowieckie, biorąc najaktywniejszy udział we wszystkich kampaniach przeciw ZSRR, przeprowadzanych przez międzynarodową kontrrewolucję (Kutiepowszczyzna, akcja papieska, heca antydumpingowa, cyniczna kampania kapitalistycznych wyzyskiwaczy przeciw rzekomemu „przymusowi pracy” w ZSRR itd. itp.).

Łudzą się jednak przywódcy PPS, sądząc, że przy pomocy oszukańczych rezolucji przeciw wojnie i interwencji zdołają wobec mas zamaskować swą rzeczywistą rolę w dziedzinie przygotowań do napadu na Związek Radziecki. Cała obecna polityka wodzów PPS, cała ich przeszłość woła mocnym głosem: "Oto najwierniejsi agenci burżuazji, oto najdalej wysunięte w masy placówki imperializmu, oto przednie zagony międzynarodowego frontu interwencji przeciw ZSRR”.

Niezbite fakty zdradzieckiej działalności przywódców PPS przekonać winny każdego robotnika i chłopa polskiego o tym. że rację miało XI Plenum Komitetu Wykonawczego Międzynarodówki Komunistycznej, stwierdzając, że „na wszystkich zasadniczych etapach rozwoju walki klas od czasu światowej wojny imperialistycznej i powstania dyktatury proletariatu socjaldemokracja znajdowała się po stronie kapitalizmu przeciw klasie robotniczej. Ona posyłała miliony proletariuszy na rzeź imperialistyczną pod flagą „obrony ojczyzny”. Ona pomagała „swojej” burżuazji w przeprowadzaniu interwencji wojennej w ZSRR w 1918/20 roku. Ona ratowała kapitalizm od rewolucji proletariackiej bezpośrednio po wojnie. Socjaldemokracja przeprowadzając politykę grabieży imperialistycznych, brała „aktywny bezpośredni współudział w tworzeniu systemu wersalskiego, w zakulisowych intrygach tajnej dyplomacji, popierała pod „pacyfistycznym” przykryciem bakchanalję zbrojeń i przygotowań do wojny, popierała imperialistyczne sojusze wojenne”.

Wzrost przygotowań burżuazji do interwencji antyradzieckiej znalazł swój wyraz również we wzmocnieniu interwencjonistycznej i szkodniczej orientacji wszystkich partii II Międzynarodówki, rozumiejących, że zwycięstwo socjalizmu w ZSRR ostatecznie poderwie ich wpływ w masach pracujących państw kapitalistycznych. II Międzynarodówka - słusznie stwierdza XI Plenum Kom. Wyk. Międzynarodówki Komunistycznej - to „bojowy oddział imperializmu międzynarodowego, przygotowującego wojnę przeciw. ZSRR".

Na podstawie przytoczonych wyżej niezbitych faktów i dokumentów każdy robotnik i chłop pracujący przekona się również o całkowitej słuszności oceny polityki PPS przez XI Plenum KW MK.

„Przywódcy PPS - czytany w uchwale XI Plenum w sprawie niebezpieczeństwa interwencji przeciw ZSRR - w latach 1918-19 odrzucili propozycję rządu radzieckiego zawarcia pokoju z Rosja Radziecka i wzięli aktywny udział w pochodzie Piłsudskiego na Wilno i Kijów. W czasie wojny przeciw ZSRR w 1920 roku oni, zajmując kierownicze stanowisko w rządzie, popierali bandy krwawych pogromszczyków Petlury i Bałachowicza. PPS pozostaje nadal oparciem militaryzmu Piłsudskiego, skierowanego przeciw ZSRR. Ona głosuje za budżetami wojennymi, wciąga robotników do pół wojskowych organizacji faszystowskich, aprobuje wszystkie antysowieckie prowokacje faszyzmu polskiego i bierze aktywny udział we wszystkich kampaniach anty sowieckich.

Wysiłki socjalfaszyzmu w kierunku zohydzenia w oczach mas pracujących budownictwa socjalistycznego w ZSRR i przygotowania w ten sposób gruntu dla interwencji - nie osiągną celu. Masy pracujące Związku Radzieckiego, zwycięsko przełamując piętrzące się trudności na drodze budownictwa nowego życia, skupiać będą wokół siebie coraz gorętsze sympatie milionów robotników i chłopów państw kapitalistycznych i krajów kolonialnych. Kilkadziesiąt lat temu pisał Karol Marks w swej „Wojnie domowej we Francji”:

 

„Jeżeli w ten sposób Komuna była prawdziwą przedstawicielką wszystkich   zdrowych   żywiołów społeczeństwa francuskiego, a więc prawdziwym rządem narodowym, to zarazem   jako rząd   robotniczy, jako   śmiała pionierka wyzwolenia pracy, była w całym znaczeniu   tego  wyrazu   międzynarodową.   Pod okiem armii pruskiej, która przyłączyła do Niemiec dwie prowincje francuskie, Komuna przyłączyła robotników całego świata do Francji”.

 

Proletariusze  Związku  Radzieckiego,   realizując   na  przestrzeni jednej szóstej kuli ziemskiej dzieło, zapoczątkowane przez Komunę Paryską, przyłączyli do siebie serca robotników całego świata, którzy w ZSRR widzą   swą   socjalistyczną ojczyznę. Przykład proletariuszy ZSRR - tej prawdziwej brygady szturmowej proletariatu międzynarodowego - wskazuje drogę do wyzwolenia masom pracującym Polski i wszystkich państw kapitalistycznych. Tylko idąc drogą rewolucji bolszewickiej, robotnicy i chłopi pracujący Polski obalą rządy kapitału i faszyzmu, wznosząc na ich gruzach gmach Polski Socjalistycznej. Dlatego też naczelnym hasłem robotników i chłopów pracujących Polski faszystowskiej jest:

Precz z interwencją przeciw Związkowi Radzieckiemu!

Wszyscy do obrony Związku Radzieckiego -socjalistycznej ojczyzny międzynarodowego proletariatu!


[1] „Robotnik”, 28 maja 1931 r.

[2] Rezolucja polityczna XXII Kongresu PPS.

[3] „Robotnik”, 27 maja 1931 r.

[4] „Robotnik”, 29 maja 1931 r.

[5] „Naprzód” 15 listopada 1917 r.

[6] „Naprzód”, 2 kwietnia 1920 r.

[7] I. Daszyński, „Polityka proletariatu”, Kraków, 1906, str. 7.

[8] I. Daszyński, „Pamiętniki”, tom II, Kraków 1926. str. 95.

[9] I. Daszyński, „Pamiętniki”, tom II, Kraków 1926. str. 102.

[10] Cztery lata wojny. Szkice z dziejów polityki Polskiej Partii Socjalno-Demokratycznej Galicji i Śląska, 1918.

[11] Niedziałkowski. PPS i niepodległość Polski, „Robotnik” 11 listopada 1928 roku.

[12] I. Daszyński, „Pamiętniki”, tom II, Kraków 1926. str. 154.

[13] Tamże, str. 158.

[14] „Naprzód” 5 sierpnia 1917 r.

[15] Oto co o tym epizodzie w rozwoju burżuazyjnego państwa polskiego pisał sam Moraczewski w „Przedświcie” z dn. 17 listopada 1928 roku: „Obecny prezydent Stanów Zjednoczonych Herbert Huwer padając ofiarą odrażającej  roboty propagandowej Komitetu Narodowego, przedstawiając rząd Moraczewskiego jako bolszewicki, kategorycznie uzależnił swą finansowo-aprowizacyjną pomoc dla Polski od zastąpienia tego rządu przez gabinet Ignacego Paderewskiego”

[16] „Naprzód”, 14 lutego 1919 roku.

[17] „Naprzód” 14 lutego 1919 roku.

[18] „Robotnik”, 14 czerwca 1920 r.

[19] „Robotnik”, 7 lipca 1920 roku.

[20] „Robotnik”, 12 października 1921 roku.

[21] „Swoboda” nr. 186 1921 r.

[22] Eustachy Sapieha, właściciel olbrzymich obszarów ziemskich na Białorusi Zachodniej, przywódca konserwatystów i monarchistów polskich, kilkakrotny minister spraw zagranicznych.

[23] „Robotnik” 11 czerwca 1927 r.

[24] „Robotnik”, 7 grudnia 1928 r.

[25] „Robotnik”, 4 grudnia 1930 r.

[26] „Dziennik Ludowy” z września 1930 r.

[27] „Dziennik Ludowy”, sierpień 1930 r.

[28] „Robotnik” nr 145 z 1930 r.

[29] „Naprzód”, 20 stycznia 1929 r.

[30] „Robotnik”, 25 stycznia 1931 roku.

[31] „Robotnik” i „Ilustrowany Kurier Codzienny” z dnia 7 lutego 1931 r.

[32] „Kurier Wileński” 12 listopada 1928 r.

[33] Artykuł pt. „W walce na froncie wewnętrznym zapomina się o zewnętrznym”

[34] „Robotnik”, 31 października 1928 r.

[35] „Robotnik”, 19 czerwca 1928 roku

[36] „Robotnik”, 14 czerwca 1928 r.

[37] „Dziennik Ludowy”, 4 sierpnia 1929 r.

[38] „Robotnik”, 18 sierpnia 1929 r.

[39] „Robotnik”, 18 listopada 1922 r.

[40] „Naprzód”, 20 czerwca 1928 r.

[41] „Robotnik”, 28 maja 1929 r.

[42] „Robotnik”, 29 grudnia 1929 r.

[43] Przemówienie Niedziałkowskiego na posiedzeniu sejmowej komisji spraw zagranicznych. „Naprzód”, 21 lutego 1931 r.

[44] I. Dzasyński, „Pamiętniki”, tom II, str. 115.

[45] Tamże, str. 110.

[46] „Naprzód”, 20 czerwca 1927 rok.

[47] S. Posner. Liga Narodów –jej pochodzenie, jej cele, jej organizacja. Warszawa 1925, str. 4.

[48] „Robotnik”, 27 maja 1931 r.

[49] „Robotnik”, 29 maja 1931 r.

[50] Ekspoze ministra spraw zagranicznych Zaleskiego na posiedzeniu sejmowej komisji spraw zagranicznych. „Gazeta Polska” 11 stycznia 1931 r.

[51] Przemówienie senatora Struga na pepesowskiej akademii młodzieży antywojennej. „Robotnik”, 7 stycznia 1931 roku.

[52] „Robotnik”, 27 kwietnia 1930 r.

[53] „Robotnik”, 14 grudnia 1930 r.

[54] „Robotnik”, 16 grudnia 1930 r.

[55] „Robotnik”, 17 czerwca 1929 r.

[56] „Robotnik”, 4 listopada 1928 r.

[57] „Robotnik”, 1 grudnia 1921 r.