Oba teksty pochodzą z FD MLK  http://users.nethit.pl/forum/read/fdlbc/4202673/ . Rzadko się to zdarza, ale oba są całkiem niezłe - jak na spartakusowców. W obydwu pojawiają się też wątki polskie. "W Wielkiej Brytanii i Irlandii - gdzie bezrobocie jest stosunkowo niskie - rządy przyznają pozwolenia na pracę dla wschodnioeuropejskich robotników, ale pozbawiają ich wielu z podstawowych praw przysługujących im jako obywatelom UE. Dziś w Wielkiej Brytanii, ogólnie rzecz biorąc, "nielegalni" chińscy zbieracze sercówki jadalnej zostali zastąpieni przez "legalnych" polskich robotników, którzy nie mogą domagać się zasiłku chorobowego albo dla bezrobotnych i często pracują w takich samych przerażających warunkach jak "nielegalni" imigranci. Dwóch polskich robotników straciło życie, pracując w gospodarstwie sadowniczym w Twyford z powodu czystego zaniedbania ich bezpieczeństwa. Zostali pochwyceni przez maszynę nawijającą sznur, którą obsługiwali, bo nie byli w stanie przeczytać instrukcji obsługi, która była bez tłumaczenia. Według gazety Poland Monthly (styczeń 2006 r.) TGWU napisało list do polskiego premiera Kazimierza Marcinkiewicza, skarżąc się na trudną sytuację dziesiątek tysięcy polskich robotników w Wielkiej Brytanii, którzy "wydają do 50 funtów na tydzień za jeżdżenie do fabryki, czy dostali pracę tego dnia albo i nie; za mieszkanie wynajęte przez agencję płacą trzy albo cztery razy od ceny rynkowej; są obciążani fikcyjnymi opłatami, odmawia się im prawa, by wstąpić do związku, i stają w obliczu eksmisji i zwolnienia, jeśli się skarżą".


O pełne prawa obywatelskie dla wszystkich imigrantów!
Precz z rasistowską wojną labourzystów z terrorem!
Przedruk z: Workers Hammer nr 195, lato 2006 r.

4 maja w wyborach lokalnych powszechnie znienawidzony rząd Blaira wypadł fatalnie, tracąc kontrolę nad 16 radami oraz dostając mniej głosów i od torysów, i od liberalnych demokratów. Wybory miały miejsce wśród poruszenia rasistowskiej histerii, którą rząd Blaira wciąż rozpala przy każdej okazji. Tego poranka, kiedy rezultaty stały się znane, Blair wyrzucił swego ministra spraw wewnętrznych Charlesa Clarke'a z powodu skandalu podsyconego przez prasę w sprawie "zagranicznych przestępców" na wolności, który jest równoznaczny z żądaniem automatycznej deportacji wszystkich obcokrajowców, którzy odbywają kary więzienia, również za drobne wykroczenia. Blair również jest prowokowany do rozprawienia się z setkami tysięcy imigrantów w naszym kraju, którzy albo nie wystąpili o legalny status, albo nie dostali zgody na to-nazywanych "nielegalnymi" imigrantami. Azylantom odmawia się prawa do pracy, co Kościół anglikański potępił jako wykorzystywanie ubóstwa jako "narzędzia przymusu", mimo to Blair ma zamiar skierować na szybką ścieżkę deportacje uchodźców, pozbawiając ich minimalnej ochrony oferowanej przez ustawę o prawach człowieka, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Imigranci i azylanci często narażają swe życie, by dotrzeć do krajów w Europie, wliczając w to Wielką Brytanię, tylko po to aby stanąć w obliczu masowych represji ze strony państwa, gdy tylko dotrą tu. Wielu imigrantom, którzy przystali osiedlili się tu, odrzucono ich podania o legalny status i stoją w obliczu nalotów o świcie na ich domy, następnie aresztowań i deportacji. 15 maja w rezultacie rasistowskiej gorączki prasowej w sprawie "turystyki zdrowotnej" Ese Elizabeth Alabi, 29-letni matka z Nigerii, która rozchorowała się, odwiedzając swego partnera w Wielkiej Brytanii, zmarła ponieważ nowe ograniczenia imigracyjne uniemożliwiły jej przeszczep serca, którego pilnie potrzebowała. Sytuacja wszystkich imigrantów i mniejszości pogorszyła się w efekcie rządowej "wojny z terroryzmem". Bierze ona na cel po pierwsze muzułmanów, ale jest zaprojektowana, by utrzymywać w posłuszeństwie całą klasę robotniczą. Jakikolwiek muzułmanin, Azjata, Afrykanin albo Brazylijczyk, który jest uznawany za "podejrzanego o terroryzm", może być zamknięty na czas nieokreślony albo nawet zastrzelony przez gliny, jak w zeszłym roku było widać w sprawie w zabójstwa w drodze do pracy Jeana Charlesa de Menezesa, brazylijskiego imigranta-elektryka.
Z punktu widzenia klasy robotniczej naszego kraju prawdziwymi "przestępcami na wolności" są krwiopijcza klasa kapitalistyczna i laburzystowski rząd, które są odpowiedzialne za brutalną kolonialną okupację oraz rabunek Iraku i Afganistanu, jak również odrażający wyzysk klasowy w kraju. Mówimy: Wszystkie brytyjskie i amerykańskie oddziały - won z Iraku i Afganistanu! O walkę klasową przeciwko brytyjskim kapitalistycznym władcom i rządowi Partii Pracy! Wzywamy do walki klasowej z labourzystowską rasistowską wojną z terroryzmem i żądamy pełnych praw obywatelskich dla wszystkich imigrantów, którzy są w naszym kraju, niezależnie od tego, czy oni są uznani za "legalnych", czy nie. Wyzysk i rasizm są nieodłączne od kapitalistycznego systemu zysku i stąd gwałtownie sprzeciwiamy się reformistycznym apelom do kapitalistycznego rządu i państwa, by broniły imigrantów. Za to staramy się wnosić społeczną moc wielonarodowej klasy robotniczej do walki w obronie robotników imigrantów. To zwiększyłoby ogromnie zdolność całej klasy robotniczej, by obronić się przed rządem bezwzględnego Blaira.
Przez dziesięciolecia klasa robotnicza w Wielkiej Brytanii brała po grzbiecie i związki zostały poważnie osłabione. Za Blaira spółki prywatne teraz zarabiają miliony z patroszenia ochrony zdrowia i edukacji państwowej, podczas gdy klasa robotnicza jest pod pistoletem. Poczta brytyjska prowokacyjnie próbuje narzucić ofertę płacową pracownikom poczty, która wcześniej została odrzucona przez związek zawodowy CWU; w zakładach przemysłu samochodowego Vauxhall w Ellesmere Port 900 robotników jest zagrożonych redukcją, jako że amerykański gigant samochodowy GM obcina prace z powodu spadających zysków podczas gdy Peugeot planuje zamknąć swój zakład przemysłowy przy Ryton w Coventry wyrzucając 2300 robotników z pracy. W marcu przeszło milion robotników samorządu lokalnego, których emerytury są atakowane, strajkowali przeciwko planom podniesienia z 60 do 65 lat wieku emerytalnego, w którym to wieku większość z nich może spodziewać się, że będzie otrzymywać mizerne 30 funtów na tydzień z funduszu emerytalnego, na który wpłacali składki.
"Elastyczna" gospodarka W. Brytanii opiera się na wściekłym wyzysku robotników - i miejscowych, i imigrantów - którzy otrzymują nędzne zarobki. Teraz, wraz z niskim bezrobociem w Wielkiej Brytanii, Bank Anglii chwali imigrancką siłę roboczą z Europy Wschodniej i skądinąd:
"Pomogła ograniczyć podwyżki płac i zredukować inflacjogenny nacisk. To z kolei, powoduje tendencję do utrzymania na niskim poziomie stóp procentowych i wzrostu pomocy społecznej" (Financial Times, 10 lutego).
Gospodarka W. Brytanii - jedna z najbardziej nierównych w Europie - jest bardzo zależny od nowej generacji imigrantów, których warunki są często gorsze od tych, w obliczu których stały poprzednie generacje. Przymusowa praca, niewola długów i przemoc wobec robotników szaleją, także w resortach rządu. Jak Felicity Lawrence odnotowała w gazecie Guardian (3 lutego 2005 r.):
"Państwo wykorzystuje przymusową pracę migrantów w wielu przypadkach-gdy przesuwa obowiązki władz lokalnych do sektora prywatnego, gdy wykorzystuje agencje, by werbować pielęgniarki z NHS, które kończą żyjąc za 5 funtów na tydzień, gdy to wykorzystuje kontraktowych sprzątaczy, dostarczanych przez najtańszego stającego do przetargu na sprzątanie jego biur, albo migranci pracujący jako podwykonawcy są wykorzystywani na budowach finansowanych przez prywatną inicjatywie. W. Brytania ma najbardziej elastyczną siłę roboczą Europy; ona żyje w strachu i nędzy, otrzymuje nędzne grosze jako zapłatę i jest wożona autobusami po całym kraju do pracy w mrokach nocnej zmiany".
Kraj został wstrząśnięty przez barbarzyńskie warunki imigrantów, kiedy w lutym 2004 roku 23 chińskich zbieraczy małża sercówki jadalnej utopiło się w Morecambe Bay. Ci imigranci nie mieli żadnych przysługujących praw jako robotnicy, pracowali dla mafii w niewoli długów i nie dano im żadnych instrukcji bezpieczeństwa, nawet o czasie przypływów i odpływów. Chiński imigrant trafił w sedno, gdy obarczył winą "brutalność kapitalizmu za tę tragedię", podczas gdy dziennikarz Hsiao-Hung Pai argumentuje: "tylko czekać, aż zdarzy się kolejna tragedia jak w Morecambe Bay" (Guardian, 28 marca).
Przez odmawianie najbardziej podstawowych praw robotnikom imigrantom kapitalistyczni władcy starają się utrzymać ich w strachu i uniemożliwiają im angażowanie się w walkę z ich brutalnym uciskiem, tym bardziej z obniżaniem zarobków i pogarszaniem warunków pracy. W zeszłym roku Gate Gourmet, gigant zajmujący się aprowizacją i obsługą portu lotniczego Heathrow, zrobił klasyczny ruch, by nastawić nowych imigrantów przeciwko mniejszości rodowitych Brytyjczyków i obniżyć zarobki wszystkim. Firma prowokacyjnie wyrzuciła 670 nisko opłacanych robotników, głównie sikhijskie kobiety, i wymieniła ich na wschodnioeuropejskich i afrykańskich imigrantów przy jeszcze niższych zarobkach. To spotkało się z wspaniałą demonstracją siły związkowej przez wielonarodową załogę British Airways (BA), które rozpoczęły dziki strajk, paraliżując wszystkie międzynarodowe operacje BA, co kosztowało je miliony utraconych zysków. Ta walka klasowa jako reakcja była właśnie tym, co było potrzebne, przeciwstawiając się prawom antyzwiązkowym i pomagając roztrzaskać mit, według którego brytyjskie związki zawodowe już nie mają jakiejkolwiek społecznej mocy. Ale kierownictwo związkowe z przywódcą TGWU Tonym Woodleyem na czele, będąc na wygranej pozycji doprowadziło do porażki przez zakończenie "nielegalnego" strajku, nie uzyskawszy niczego dla wyrzuconych robotników Gate Gourmet i zostawiając przedstawicieli związkowych w BA na pastwę prześladowań. 1 Maja bieżącego roku, jak można było się spodziewać, gdy Woodley pojawił się na demonstracji w Londynie (aby argumentować na rzecz naciskania na Partię Pracy, żeby uchwaliła prawo gwarantujące wolność związkową!), został wygwizdany i wyszydzony przez wyrzuconych robotników Gate Gourmet.
Walka klasowa w obronie praw imigrantów ożywiłaby ruch klasy robotniczej w całości, wciągając ogromne nowe warstwy robotników imigranckich, których społeczna waga w gospodarce rośnie. To by również nieuchronnie weszło w konflikt z kapitalistycznym systemem zysku, który to konflikt podkreśla znaczenie niezależności klasy klasy robotniczej od kapitalistycznego państwa i jego agend. Jak pokazuje przykład Gate Gourmet, to wymaga walki z polityką obecnych przywódców związkowych. My staramy się budować wieloetniczną rewolucyjną robotniczą partię, która musi być wykuwana w opozycji do strategii kolaboracji klasowej złych przywódców związkowych i przez przeciwdziałanie złudzeniom, że na system kapitalistyczny można naciskać, by chronił prawa robotników.
Pobudzona do działania przez okrucieństwo w Morecambe Bay, biurokracja związkowa poparła ustawę o licencji dla mafii, która została przyjęta w parlamencie, zmuszając jej szefów do legalnego zarejestrowania się, podczas gdy państwo przeprowadziło falę represji przeciwko nielegalnym chińskim imigrantom! I chociaż przywódcy związkowi zaczęli werbować robotników imigranckich do związków zawodowych, większość jest wciąż nie zorganizowana i poważnie wyzyskiwana. Polskich, węgierskich, łotewskich i innych wschodnioeuropejskich robotników można zobaczyć, jak pracują na placach budów, często bez kasków, obuwia ochronnego i lin bezpieczeństwa.
Większe związki zawodowe W. Brytanii - TGWU, GMB i Unison - apelują do rządu Blaira o amnestię dla imigrantów, która przyznałaby im prawo do pozostania, ale ze statusem mieszkańców drugiej kategorii. Zamiast tchórzliwych apelów do brutalnie antyroboczego, antyimigranckiego rządu Partii Pracy, tym co jest potrzebne, jest organizowanie społecznej potęgi całej klasy robotniczej w obronie jej najwrażliwszego sektora w walce o pełne prawa obywatelskie dla wszystkich imigrantów. Imperialistyczne burżuazje manipulują imigracją, w różnych czasach to zwiększając ją, to zmniejszając, zgodnie nie z interesami robotników, ale potrzebami kapitalistycznego systemu zysku. Oto dlaczego wraz z rozszerzeniem Unii Europejskiej na wschód robotnicy z nowych krajów UE nie zostali dopuszczeni przez kapitalistycznych władców do Niemiec i Francji, gdzie poziomy bezrobocia są wysokie. Jednocześnie te rządy starały się obniżyć zarobki w samych Niemczech i Francji przez grożenie, że przeniosą produkcję do Europy Wschodniej, gdzie koszty robocizny są znacznie niższe. Klasa robotnicza obu krajów odważyła się na walkę z atakami ze strony ich "własnych" rządów, między innymi niedawną walkę studentów i robotników we Francji (patrz strona 12).

migranci uciekają przed spustoszeniem spowodowanym przez kontr-rewolucję

W Wielkiej Brytanii i Irlandii - gdzie bezrobocie jest stosunkowo niskie - rządy przyznają pozwolenia na pracę dla wschodnioeuropejskich robotników, ale pozbawiają ich wielu z podstawowych praw przysługujących im jako obywatelom UE. Dziś w Wielkiej Brytanii, ogólnie rzecz biorąc, "nielegalni" chińscy zbieracze sercówki jadalnej zostali zastąpieni przez "legalnych" polskich robotników, którzy nie mogą domagać się zasiłku chorobowego albo dla bezrobotnych i często pracują w takich samych przerażających warunkach jak "nielegalni" imigranci. Dwóch polskich robotników straciło życie, pracując w gospodarstwie sadowniczym w Twyford z powodu czystego zaniedbania ich bezpieczeństwa. Zostali pochwyceni przez maszynę nawijającą sznur, którą obsługiwali, bo nie byli w stanie przeczytać instrukcji obsługi, która była bez tłumaczenia. Według gazety Poland Monthly (styczeń 2006 r.) TGWU napisało list do polskiego premiera Kazimierza Marcinkiewicza, skarżąc się na trudną sytuację dziesiątek tysięcy polskich robotników w Wielkiej Brytanii, którzy "wydają do 50 funtów na tydzień za jeżdżenie do fabryki, czy dostali pracę tego dnia albo i nie; za mieszkanie wynajęte przez agencję płacą trzy albo cztery razy od ceny rynkowej; są obciążani fikcyjnymi opłatami, odmawia się im prawa, by wstąpić do związku, i stają w obliczu eksmisji i zwolnienia, jeśli się skarżą".
Dziś polscy robotnicy są zmuszeni emigrować z powodu kapitalistycznej kontr-rewolucji, która zniszczyła skolektywizowaną gospodarkę i wywróciła do góry nogami szeroko zakrojoną ochronę zdrowia, program mieszkaniowy i inne społeczne programy, którymi robotnicy mogli cieszyć się przed kontr-rewolucją. Dziś apelowanie do polskiego kapitalistycznego rządu, by chronił robotników emigranckich w Wielkiej Brytanii, jest co najmniej bezcelowe. Tym, co jest potrzebne, jest strategie, która opiera się tylko na mocy samej klasy robotniczej. Gdy w grudniu zeszłego roku robotnicy w Irlandii demonstrowali na znak poparcia dla robotników Irish Ferries, którzy stanęli w obliczu zastąpienia przez wschodnioeuropejskich robotników za ułamek zarobków irlandzkich robotników, nasi towarzysze wydali ulotkę, apelującą by potęga klasy robotniczej wystąpiła w obronie imigrantów, deklarując: "Związki zawodowe muszą organizować robotników imigranckich! O pełne zarobki i zasiłki dla imigrantów!" (patrz Workers Hammer nr 193, zima 2005-2006).
Kapitalistyczna restauracja spustoszyła kraje Europy Wschodniej i dawnego Związku Radzieckiego, powodując zubożenie i bezrobocie na skalę masową. My jako rewolucyjni internacjonaliści przeciwstawialiśmy się rozszerzeniu Unii Europejskiej na wschód, które było zaprojektowane, by otworzyć na dalszą imperialistyczną penetrację te kraje, które zachwiały się na nogach z powodu kapitalistycznej restauracji. Nasze stanowisko bierze się z naszego pryncypialnego sprzeciwu wobec samej UE, imperialistycznego konsorcjum koncentrującego się na głównych europejskich imperialistycznych potęgach, zaprojektowanego by poprawić ich konkurencyjność przeciwko ich amerykańskim i japońskim rywalom. Takie przymierze w sposób konieczny jest zawarte kosztem klasy robotniczej w Europie, wliczając w to jej składnik mniejszościowy, i neokolonialnych mas gdzie indziej.
UE poczęła się w latach pięćdziesiątych XX w. jako przymierze konkurencyjnych imperialistycznych potęg, podzielających wspólną niechęć do Związku Radzieckiego. My jako trockiści, którzy popierają program rosyjskiej rewolucji październikowej z 1917 r., walczyliśmy do końca w obronie Związku Radzieckiego. Pomimo swej degeneracji pod rządami stalinowskiej biurokracji, która uzurpowała władzę w 1924 r., Związek Radziecki pozostał państwem robotniczym opartym na skolektywizowanej gospodarce, która wyszła z rewolucji, największego osiągnięcia klasy robotniczej do chwili obecnej. Zastosowaliśmy taki sam program do państw robotniczych utworzonych w Europie Wschodniej w ślad za zwycięstwem Związku Radzieckiego nad nazistami w II wojnie światowej, które były jakościowo takie same jak Związek Radziecki po jego politycznej degeneracji. Opowiedzieliśmy się za bezwarunkową militarną obroną tych państw robotniczych przeciwko imperialistycznemu atakowi i wewnętrznej kontr-rewolucji; jednocześnie walczyliśmy o proletariacką polityczną rewolucję przeciwko stalinowskim biurokratycznym złym rządom.

Socjalistyczna Partia Robotnicza i Partia Socjalistyczna: bankructwo reformizmu

W odróżnieniu od tego, co myśmy robili w przeszłości, nasi reformistyczni przeciwnicy, wliczając w to Socjalistyczną Partię Robotniczą (SPR) i Partię Socjalistyczną, poparli kontr-rewolucję, przyjmując wiwatami reakcyjną Solidarność - klerykalno-nacjonalistyczny, antykomunistyczny ruch, który był grotem kontr-rewolucji w Polsce - a w latach 1991-92 witając z zadowoleniem kontr-rewolucję Jelcyna w Związku Radzieckim, największą porażkę dla międzynarodowej klasy robotniczej do chwili obecnej. W kraju ci reformiści godzą się otwarcie z istnieniem kapitalistycznego porządku, na który oni szukają możliwości nacisku dla kilku okruchów. W wyborach majowych utworzona przez SPR koalicja "Respect", opierając się na programie sprzeciwu wobec okupacji Iraku, zdobyła 16 miejsc, odbierając 12 Partii Pracy w zamieszkanych głównie przez muzułmanów Tower Hamlets. "Respect" nie jest częścią ruchu klasy robotniczej nawet nominalnie, ale międzyklasową populistyczna koalicją z islamskimi religijnymi siłami, która wypiera się sekularyzmu i odrzuca walkę o prawa dotyczące przerywania ciąży dla kobiet. Nie wzywaliśmy do głosowania na tę koalicję, gdyż to byłoby wbrew najbardziej podstawowej zasadzie walki klasowej - niezależności klasy robotniczej. "Respect" nawet nie pretenduje do stanowiska na rzecz obalenia rasistowskiego kapitalistycznego porządku. Jego reakcja na zagrożenie stwarzane przez faszystowską BNP, która odebrała 11 miejsc Partii Pracy w Barking i Dagenham, jest wyłącznie wyborcza: głosujcie na "Respect" i popierajcie kampanię "Jednoczmy Się Przeciwko Faszyzmowi". Ta kampania jest sponsorowana przez czeredę labourzystowskich luminarzy, wliczając w to londyńskiego burmistrza Kena Livingstone'a. Ich główny plakat wyborczy głosił: "4 maja zróbmy użytek ze swych głosów, powstrzymajmy faszystowską BNP", dwuznacznie wzywając, by głosować na Partię Pracy, co jest obsceniczne: główne zagrożenie dla muzułmanów, imigrantów i mniejszości w naszym kraju pochodzi od rasistowskiego rządu Blaira i kapitalistycznego państwa. Rasistowskie plugastwo BNP o "islamizacji Wielkiej Brytanii" znajduje posłuch właśnie dlatego, że wojna labourzystów z terroryzmem uczyniła antymuzułmański rasizm "przyzwoitym".
Partia Socjalistyczna zdobyła trochę miejsc w radach i skrytykowała "Respect" za zdobywanie poparcia przede wszystkim wśród muzułmanów i za brak "klasowego odwołania się do wszystkich działów klasy robotniczej". To jest uprzejmy sposób powiedzenia, że "Respect" powinien podobać się potencjalnym wyborcom BNP! Według Partii Socjalistycznej "biali wyborcy BNP z klasy robotniczej Barking i Dagenham zostaną oderwani od BNP jedynie przez partię lewicową, która wysuwa klasową alternatywę" (The Socialist, 11-17 maja). Bezwstydnie ulegając zacofanej świadomości wśród klasy robotniczej, równocześnie hasło Partii Socjalistycznej "NIE dla terroryzmu, nie dla wojny" (przyjęte w zeszłym roku po zamachach bombowych w Londynie) wyraża odmowę tej brygady sprzeciwienia się prowadzonej przez rząd Blaira "wojnie z terroryzmem". Ich program maksimum jest programem zachowania "państwa dobrobytu" w ramach rozkładającego się kapitalizmu.
Faszyści są paramilitarnymi rasistowskimi terrorystami, którzy nie mogą zostać zwyciężeni przez głosowanie. Ich prowokacje muszą zostać powstrzymane przez mobilizacje związków i mniejszości na ulicach. Żywiący się ekonomicznym rozpadem faszyści robili wtargnięcia do opuszczonych dawnych miast włókienniczych w hrabstwie Lancashire, jadąc grzbiecie głównej faszystowskiej prowokacji w Oldham w 2001 r. BNP oblegało azjatycką populację, którą zaatakowali, wspomagani przez policję. W tym czasie my wydaliśmy ulotkę wzywającą do położenia kresu policyjnej okupacji Oldham, i do mobilizacji związków i mniejszości, by obronić Azjatów przed BNP. Również daliśmy jasno do zrozumienia, że walka z faszyzmem musi być związana z walką o robotniczą rewolucję, by wykorzenić system kapitalistyczny prywatnego zysku, który jest źródłem gospodarczej i społecznej ruiny.
Wieloetniczna rewolucyjna partia robotnicza, którą staramy się budować, natchnie szerokie warstwy klasy robotniczej zrozumieniem, że aby wystąpić w obronie swoich własnych interesów - przeciwstawiając się redukcjom, broniąc warunków pracy i walcząc o lepsze zarobki - trzeba sprzeciwić się brytyjskim kapitalistycznym władcom w szerokim kręgu spraw. Decydujące kwestie, o które walczymy na dzisiaj, obejmują: sprzeciw wobec kolonialnej okupacji Iraku i Afganistanu oraz rasistowskiej "wojny z terroryzmem"; wycofanie brytyjskiego wojska z Irlandii Północnej; wyzwolenie kobiet przez rewolucję socjalistyczną. Opowiadamy się za bezwarunkową militarną obroną pozostających jeszcze państw w Chinach, na Kubie, w Korei Północnej i Wietnamie przeciwko imperialistycznemu atakowi i wewnętrznej kontr-rewolucji. Jednocześnie walczymy o proletariacką polityczną rewolucję, by ustanowić reżim oparty na robotniczej demokracji i rewolucyjnej perspektywie internacjonalistycznej, w przeciwieństwie do mitu budowania "socjalizmu w jednym kraju". W W. Brytanii, tak jak w innych imperialistycznych krajach, traktujemy imigrantów jak żywe połączenie z walką o partie trockistowskie w ich krajach pochodzenia, jak również jako żywotnie ważny składnik w budowaniu partii oddanej obaleniu rasistowskiego brytyjskiego kapitalizmu.


http://users.nethit.pl/forum/read/fdlbc/4180773/

Francja: Robotnicy i studenci odpierają rządowy atak
NIE dla nowego frontu ludowego!
O Socjalistyczne Stany Zjednoczone Europy!
Przedruk z: Workers Vanguard nr 868, 14 kwietnia 2006 r.

10 KWIETNIA - Po więcej niż dwóch miesiącach masowych protestów, okupacji kampusów i szerzących się strajków, francuski prezydent Jacques Chirac ogłosił dziś, że rząd odstąpi od Kontraktu Pierwsza Praca (CPE), który 31 marca wraz z jego podpisem wszedł w życie. CPE wymagał, że robotnicy poniżej 26 lat wieku będą poddani dwuletniemu próbnemu okresowi, podczas którego ich można było zwolnić bez powodu, zagrażając pewności stałego zatrudnienia i z trudem wywalczonym przez związki zawodowe zdobyczom dla wszystkich robotników, szczególnie mniejszości. Odstąpienie od CPE jest zwycięstwem. Rząd wychodzi niezwykle osłabiony, i to może otwierać drogę do większej walki klasowej przeciwko atakom kapitalistów we Francji. Wielu studentów chce kontynuować walkę do całkowitego odstąpienia od rasistowskiej "ustawy o równych możliwościach" której CPE było składnikiem, jak również podobnego prawa obowiązującego robotników jakiegokolwiek wieku w spółkach z załogą liczącą mniej niż 20 osób. Ale biurokraci związkowi cieszą się, mogąc pozwolić walce zatrzymywać się tu i nie zaplanowali żadnych dalszych strajków, by wesprzeć żądania studentów, co praktycznie zapewnia, że większość tego prawa zostanie wprowadzona w życie. Nawet bez CPE dwie trzecie młodzieży ma niepewne kontrakty robocze w rok po tym, gdy kończą szkołę, a obecne "państwo dobrobytu" we Francji oznacza, że przeciętnie nie dostaniecie stałego zatrudnienia, zanim nie osiągniecie wieku 28 lat. Kierownictwa opozycyjnej Partii Socjalistycznej (PS) i Francuskiej Partii Komunistyczne (FPK), za którymi się wlecze w ogonie Komunistyczna Liga Rewolucyjna (LCR) Alaina Krivine'a, starają się wykorzystać kryzys prawicowego rządu premiera Dominique'a de Villepina w celu zmontowania nowego frontu ludowego - kolaboracji klasowej z kapitalistycznymi partiami - w obliczu przyszłorocznych wyborów prezydenckich i parlamentarnych. Natomiast nasi towarzysze z Ligi Trockistowskiej Francji, sekcji Międzynarodowej Ligi Komunistycznej, interweniowali z proletariackim, rewolucyjnym i internacjonalistycznym programem, wskazując na potrzebę, by walczyć o rewolucję socjalistyczną. Przedrukowujemy poniżej poprawione do druku tłumaczenie referatu wygłoszonego 5 kwietnia w Paryżu przez Herminio Sancheza, redaktora gazety LTF "Le Bolchévik".
* * *
Wczorajsza mobilizacja przeciwko CPE była olbrzymim sukcesem. Związki zawodowe ogłosiły, że tam było jeszcze raz jakieś trzy miliony demonstrantów. [Minister spraw wewnętrznych Nicolas] Sarkozy i reszta rządu manewrują, by odwrócić uwagę ruchu przez parlamentarne podstępy w próbie zachowania tego co wciąż może być zachowane z CPE. Biurokraci związkowi wydają się gotowi, by grać w tę grę. Jest pomimo to możliwe że mobilizacja przeciwko CPE będzie zapowiedzią końca CPE, jak również de Villepina i Chiraca, a może nawet Sarkozy'ego.
Podczas dwóch miesięcy walk przeciwko CPE kampusy zostały zablokowane i rewolta rozszerzyła się na banlieues [podmiejskie getta], ale reakcją rządu było wysłanie CRS (prewencyjne oddziały policji). Gdy klasa robotnicza wystąpiła na scenę, to zmieniło całą sytuację. To pokazało moc klasy robotniczej. To jest ta klasa, która wypracowuje zyski, płynące do kieszeni kapitalistów; to jest również jedyna klasa zdolna powstrzymać ten przepływ i zablokować całą gospodarkę.
Jest ciągła walka klasowa, konflikt pomiędzy dwoma fundamentalnymi klasami społecznymi, burżuazją a proletariatem. My oczywiście popieramy wszystkie walki ekonomiczne robotników dążące do poprawiania ich warunków życia. Jednocześnie nieustanna walka robotników za kapitalizmu może w najlepszym wypadku tylko minimalnie poprawiać warunki życia robotników. Mówimy, że to, co jest potrzebne, to walka klasy robotniczej, by obalić cały kapitalistyczny system. Kapitalizm opiera się na wyzyskiwaniu robotników przez kapitalistów. Nie można sprawić, by działał on w interesie robotników; nie można go zreformować.
W ciągu ubiegłych kilku tygodni zmobilizowaliśmy wszystkie nasze siły w celu interweniowania w tej walce i otrzymaliśmy wiele posiłków od naszej międzynarodówki, jak możecie widzieć dziś w tej sali. Interweniowaliśmy, by przedstawić w skrócie rewolucyjną perspektywę. Powiedzieliśmy w swojej ulotce z 29 marca:
"Ostrzegamy przed zdradą przygotowaną przez biurokratów związkowych i reformistów. W tej walce ich rzeczywistym celem jest wygrać w 2007 r. wybory przez zawarcie nowego burżuazyjnego przymierza między reformistycznymi partiami robotniczymi (PS, FPK i może LCR) a nielicznymi burżuazyjnymi partiami takimi jak chevenementyści, lewicowi radykałowie i Zieloni-nowego frontu ludowego podobnego do "wielorakiej lewicy" [dawnego premiera z PS Lionela] Jospina, z nowym stylem".
To jest główne niebezpieczeństwo teraz wyłaniające się na horyzoncie. We Francji klasycznym mechanizmem, przez który reformistyczne partie robotnicze podporządkowują klasę robotniczą burżuazji, jest front ludowy. Oto jak oni stłumili możliwość rewolucji robotniczej w czerwcu 1936 r. Oni przedstawiają front ludowy jako przymierze postępowych sił, by zwyciężać prawicę. W rzeczywistości to jest parlamentarne przymierze z burżuazyjnymi partiami, które opiera się w sposób konieczny na burżuazyjnym programie administrowania kapitalizmem. Burżuazja i robotnicy mają z gruntu przeciwstawne i antagonistyczne interesy. Walczymy o rewolucję socjalistyczną i walczymy, by tworzyć partię bolszewickiego typu, zdolną prowadzić robotników do zwycięstwa.
To jest to, co całkowicie odróżnia nas od wszystkich z naszych przeciwników, takich jak LCR albo LO [Lutte Ouvriere], którzy od czasu do czasu twierdzą, że są rewolucjonistami albo trockistami. Ich cała strategia jest ograniczona do próbowania wpłynąć na burżuazję, by sprawiać, że kilka ustępstw może zostać przyznanych dziś, ale zabranych jutro.

CPE a związkowa biurokracja

Słuchając uważnie reakcji biurokratów związkowych na niedawne przemówienie Chiraca, mogliście zauważyć, że ich najbardziej wielki żal w związku z tym, co powiedział o CPE, był o to, że odrzucił negocjacje z nimi. Oni definiują siebie jako społecznych partnerów, to jest partnerów burżuazji. W naszej ostatniej ulotce zauważyliśmy, że w zeszłym tygodniu [przywódca federacji związkowej CGT] Bernard Thibault podpisał służalczą deklarację lojalności wobec Chiraca, przypominając że CGT wezwało do głosowania na niego cztery lata temu (to samo zrobiły federacja związkowa SUD, PS, FPK i LCR).
Nastawienie tych biurokratów odzwierciedla ich ambicję, by administrować kapitalizmem, co można czynić jedynie po grzbietach robotników i wszystkich uciskanych. W naszej ulotce przeciwko Dyrektywie Bolkesteina [antyrobotnicze posunięcie na rzecz zliberalizowania rynków Unii Europejskiej, które zostało przyjęte przez parlament Unii Europejskiej], przedrukowanej w Le Bolchévik [nr 175, marzec 2006 r.], powiedzieliśmy:
"Związkowi biurokraci opierają się na stosunkowo uprzywilejowanej warstwie robotników, w większej części ludzi francuskiego albo europejskiego pochodzenia. Oni korzystają z kilku okruchów rzuconych im przez kapitalistów i, opierając się na tych przywilejach, rozsiewają złudzenie, że robotnicy mają wspólne interesy ze swymi "własnymi" kapitalistami, i że oni muszą dlatego pracując w partnerstwie wzmocnić ich kapitalizm przeciwko jego zagranicznym konkurentom. W rzeczywistości kapitalistyczne społeczeństwo opiera się wszędzie na takim samym fundamentalnym antagonizmie między robotnikami a kapitalistami: kapitaliści wyzyskują robotników, by wycisnąć z nich zyski. Gdy biurokraci promują współpracę między klasą robotniczą a burżuazją, oni działają na rzecz utrzymania systemu kapitalistycznego i są przeszkodą dla walki o wyzwolenie od najemnego niewolnictwa przez robotniczą rewolucję".

Walka z bezrobociem

W tych ramach socjaldemokraci tacy jak PS nawet dość skąpo obiecują dalsze reformy, ale po prostu prezentują się jako mniejsze zło niż nieposkromione ataki prawicy. Oni mogą obiecywać pozbycie się CPE i innych represyjnych posunięć, gdy jednak oni będą kierować kapitalistycznym rządem, oni w sposób konieczny będą prześladować klasę robotniczą - we współpracy z biurokratami związkowymi. Program maksimum tej "radykalnej lewicy" ma utrzymać status quo. Oni proponują utrzymać "państwo dobrobytu" w jego obecnym żałosnym stanie, i tyle.
Aby zabrzmieć radykalną nutą, LCR żąda "zakazu zwolnień". Z takim żądaniem, które jest również jednym z ulubionych LO, oni tylko rozprzestrzeniają złudzenie, że kapitalizm mógłby funkcjonować dla dobra robotników. Zwolnienia są nieodłączne od kapitalizmu. Kapitaliści utrzymują rezerwę bezrobotnych robotników, by wywierać nacisk na obniżenie zarobków i pogorszenie warunków pracy. Rząd Jospina mówił o stopie bezrobocia ograniczonej do minimum 8 procent, poniżej której występowałyby niedobory pracy i popyt robotników na podwyżki płac. Jospin wprowadził pięcioletnie CDD [kontrakty robocze o stałej długości] jako "miejsca pracy dla młodzieży" i prawo Aubry o 35-godzinnym tygodniu pracy, które służyło, by zamrozić zarobki, jak również zwiększyć zatrudnienie dzięki masowemu wzrostowi elastyczności siły roboczej, a stąd wydajności.
Ponoć CPE jest nacelowane na zwalczanie bezrobocia. W rzeczywistości to nie oznacza, że kapitaliści mogą łatwiej zatrudniać, ale że oni mogą łatwiej zwalniać. Celem CPE jest podniesienie stopy wyzysku robotników przez zmuszanie ich do godzenia się z gorszymi warunkami pracy ze strachu przed utratą pracy. Zabronienie zwolnień nie rozwiązuje niczego dla 4,5 miliona ludzi zarejestrowanych dziś w ANPE [urząd zatrudnienia], nie wspominając tych, przeważnie kobiet, którzy nawet się nie zarejestrowali. W obliczu bezrobocia, które dziś nęka nasze społeczeństwo, dotykając szczególnie kobiet i młodzieży, szczególnie z podmiejskich gett, ważne jest, co Trocki napisał w 1938 r. w Programie przejściowym:
"Prawo do pracy jest jedynym poważnym prawem, jakie robotnik ma w społeczeństwie opartym na wyzysku. Tymczasem prawo to jest mu konfiskowane na każdym kroku. Przeciwko bezrobociu - „strukturalnemu", jak i „koniunkturalnemu" - czas już, wraz z hasłem robót publicznych, wysunąć hasło ruchomej skali roboczogodzin. Związki zawodowe i inne organizacje masowe winny powiązać zatrudnionych i bezrobotnych solidarną odpowiedzialnością zbiorową. Dana praca dzielona jest na wszystkie robotnicze ręce, zgodnie z czym określa się wymiar roboczego tygodnia. Średni zarobek każdego robotnika pozostaje ten sam co i przy dawnym roboczym tygodniu. Płaca zarobkowa, przy surowo zabezpieczonym minimum, podąża za ruchem cen. Żadnego innego programu na obecny katastrofalny okres przyjąć nie wolno. (...) Jeśli kapitalizm nie jest zdolny do spełnienia żądań, nieuchronnie wypływających ze zrodzonych przezeń plag, niech ginie. „Realność" bądź „nierealność" jest w danym wypadku kwestią stosunku sił, która może być rozwiązana tylko w drodze walki. W oparciu o tę walkę, jakie by nie były w niej bezpośrednie praktyczne sukcesy, robotnicy najlepiej zrozumieją konieczność likwidacji kapitalistycznego niewolnictwa".
To daje Wam podstawowe ramy naszego podejścia. Obecne strajki i demonstracje obrazowo zaprezentowały potęgę klasy robotniczej, chociaż związki zawodowe we Francji są najsłabsze z Europy, z odsetkiem uzwiązkowienia wynoszącym tylko 5 procent wśród robotników sektora prywatnego. Ponadto związki zawodowe są podzielone w każdym miejscu pracy na kilka organizacji związkowych, z których wszystkie zależą więcej od łaski kapitalistów i od stanu ich finansów niż od ich własnych członków. Zlecanie podwykonania usług pomocniczych, takich jak kafeterie, sprzątanie albo konserwacja - gdzie jest wyższa proporcja kobiet, robotników imigrancki albo młodzieży pochodzącej z Afryki północnej i subsaharyjskiej - jest również dla kapitalistów sposobem, by osłabić związki zawodowe. Walczymy o silne, branżowe związki zawodowe obejmujące wszystkich robotników danego przemysłu w jednym związku zawodowym. Walczymy, aby organizować niezrzeszonych w związki zawodowe. Walczymy o pełne prawa obywatelskie dla wszystkich imigrantów .
Celem CPE jest stworzyć taki klimat strachu przed zwolnieniami, żeby młodzi robotnicy nie ośmielali się zapisywać się do związków, ani nawet odszukiwać delegatów związkowych w pracy, którzy by ich bronili. Studenci i związki zawodowe rozpoczęli rewoltę przeciw CPE, które rzeczywiście jest wycelowane w nich. Lecz pewnego razu de Villepin powiedział prawdę mówiąc, że CPE jest wycelowane przede wszystkim w młodzież z banlieues. Tam jest poziom bezrobocia do 50 procent wśród młodzieży w tych projektach. Ale to również oznacza, że więcej niż 50 procent jest zatrudnionych, z czego jedna trzecia w przemysłowych pracach. Daleka od bycia tylko ofiarami rasistowskiego ucisku, młodzież z banlieues jest również robotnikami bądź przyszłymi robotnikami. Oni są rdzeniem jedynej klasy z mocą i historyczną misją, by obalić kapitalizm, klasy robotniczej. W zeszłym roku tam była seria strajków, takich jak w fabryce samochodowej Citroëna w Aulnay-sous-Bois, gdzie młodzież pochodząca z Afryki północnej i subsaharyjskiej odegrała kluczową rolę. Wprowadzenie CPE szczególnie osłabiłoby tę warstwę młodzieży. Jak napisaliśmy 15 marca w naszym dodatku przeciwko CPE [patrz WV nr 867, 31 marca]:
"CPE jest w ogóle podkopywaniem integralności klasy robotniczej przez umacnianie podziałów między młodymi a starymi oraz między młodzieżą pochodzenia europejskiego i nieeuropejskiego. Jest to usiłowanie napuszczenia młodzieży, szczególnie tej z gett, na związki zawodowe. Aby odeprzeć ten atak, ruch robotniczy musi przezwyciężyć wąskie granice trade-unionizmu i zmierzyć się twarzą w twarz ze szczególnym uciskiem imigrantów i urodzonej we Francji młodzieży afrykańskiego pochodzenia. Musi on zwalczać rasistowską segregację w warunkach zamieszkania, edukacji i zatrudnienia".

"Antychuligański" front ludowy

Kolaboracja klasowa biurokratów związkowych i reformistów z kapitalistami została odzwierciedlona w zeszłym tygodniu w ich poparciu dla rządowej rasistowskiej kampanii przeciwko młodzieży z banlieues, którą szufladkują za pomocą rasistowskiego hasła casseurs [chuligani]. Ta młodzież jest pierwszym celem CPE. Zamiast organizować potęgę związków zawodowych w obronie tej młodzieży przeciwko terrorowi policyjnemu, biurokraci związkowi zaczęli wydawać ich glinom.
W czasie listopadowego buntu [w banlieues] lewica nie broniła tej młodzieży. Ta zdrada pobudziła de Villepina, by wprowadzić CPE. W tym czasie PS poparła stan wyjątkowy, FPK wezwała do przywrócenia porządku, a LCR wlokła się w jej ogonie. LO również podpisała apel, aby przywrócić porządek, co później sama nazwała "głupotą, ale drobną". To było drobne dla LO, ale nie dla setek młodzieży, które otrzymały długie kary więzienia.
Byliśmy praktycznie jedynymi, którzy w zeszłym tygodniu potępili współpracę biurokratów związkowych z policją. W maju 1968 r. podczas strajku generalnego demonstranci skandowali "CRS - SS". Ale 28 marca prawie mogliście słyszeć, jak biurokraci związkowi mówili "CRS - SOS", przychodząc do glin po interwencję, przeciwko Arabom i Czarnym z banlieues oczywiście. Sarkozy nawet zaproponował w rozmowach z przywódcami studenckimi i związkowymi, by wspólnie organizowali "bezpieczeństwo", ogradzali demonstrantów itd. To, że takie rozmowy w ogóle miały miejsce, było szczególnie obsceniczne, biorąc pod uwagę, że odbyły się one zaledwie kilka dni po tym, jak [członek związku SUD] Cyril Ferez, ofiara napaści CRS demonstrację z 18 marca, zapadł w śpiączkę.
Biurokraci wycofali się z popierania najbardziej ekstremalnych środków Sarkozy'ego, ale w głębi serca oni pomimo to sądzą, że gliny mogą być sojusznikami robotników przeciwko casseurs. Bardziej zasadniczo, oni postrzegają gliny jako robotników w uniformach; wszystkie związki zawodowe, wliczając w to SUD, zgadzają się z tym, by organizować gliny. To jest forma kolaboracji klasowej wewnątrz związków zawodowych. My mówimy: Gliny, ochroniarze i strażnicy więzienni - won ze związków zawodowych i ruchu robotniczego!
Rdzeń państwa składa się z oddziałów uzbrojonych ludzi, wliczając w to policję, strażników więziennych i wojsko. Państwo nie jest ponad klasami. Przeciwnie, to jest organ ucisku na usługach klasy panującej, by utrzymać porządek społeczny, rasistowski kapitalizm. Oto dlaczego burżuazyjne państwo nie może być zreformowane, ale musi zostać zniszczone i zastąpione proletariacką władzą państwową ustanowioną przez proletariacką rewolucję socjalistyczną.
Na początku listopada, w samym środku rewolty w banlieues, zażądaliśmy by zamknięta w więzieniu młodzież natychmiast została zwolniona i żeby wszystkie oskarżenia przeciwko nim zostały wycofane. Jesteśmy dobrze znani z naszego sprzeciwu wobec Vigipirate, rasistowskiego planu, który obejmuje okupację systemu transportowego przez gliny i wojsko
Od końca tej rewolty pewne lewicowe grupy, jak FPK i LCR, od czasu do czasu wzywają do amnestii dla tej młodzieży. To dobra rzecz i żądanie, które podzielamy. Ale w 2002 r. ci sami reformiści zagłosowali na Chiraca, i tak dziś oni pracują na rzecz nowego frontu ludowego. Z jednej strony LCR i FPK wzywają do amnestii; z drugiej oni biegają ze spotkania na spotkanie, by wykuwać jedność między innymi z chevenementystami, chociaż sam Jean-Pierre Chevenement jako minister policji w rządzie Jospina i Bufet (przywódczyni FPK) zwiększył obecność glin w gettach i deportował tysiące nieudokumentowanych imigrantów. W listopadzie zeszłego roku Chevenement, teraz burmistrz Belfortu, był wśród pierwszych do zarządzenia godziny policyjnej przeciwko młodzieży. Reformiści jak LCR albo PCF stąd przyczyniają się do poprawiania wizerunku tych kapitalistycznych polityków i przygotowują następny ludowofrontowy rząd, który będzie równie represyjny jak rządy Jospina/Buffet i de Villepina/Sarkozy'ego.
Stanowisko reformistów wobec amnestii dla zaaresztowanej młodzieży z banlieues jest podobnie sprzeczne z tym, co oni robią na ziemi. Pod koniec marca systematycznie sprzeciwiali się rezolucjom, które wysuwaliśmy w studenckich zgromadzeniach ogólnych na kampusach w Jussieu, Rouen i VIII dzielnicy Paryża (albo uniemożliwiali ich głosowanie), a które po prostu domagały się wolności dla całej młodzieży, wliczając w to młodzież z buntujących się w listopadzie gett. W praktyce reformiści nawet nie poszli tak daleko jak program przyjęty na spotkaniu Koordynacji Studenckiej w Tuluzie, który 25 lutego (przed "antychuligańską" kampanią) domagał się położenia kresu represjom oraz amnestii dla oskarżonej młodzieży. To odnosiło się do całej młodzieży zaaresztowanej podczas ruchu rok temu przeciwko prawu Fillona [ustanawiającemu cięcia w edukacji licealnej], buntu w gettach jesienią zeszłego roku, aż po ruch przeciwko CPE.
24 marca na kampusie w Rouen tylko kilku ludzi zagłosowało za naszą rezolucją, która najpilniej apelowała o wolność dla wszystkich zamkniętych w więzieniu studentów i młodzieży z gett. Potem jacyś anarchiści powiedzieli nam, że żałują swego głos przeciw naszej rezolucji. Ale to nie był wyłącznie ich głos, ponieważ oni pozwalają sobie być manipulowani jak barany przez socjaldemokratów. Ci anarchiści nie chcieli rozmawiać o młodzieży z getta ze strachu przed piętnowaniem ich. Dla anarchistów istnieją jedynie "ludzkie istoty", wszystkie będące częściami tego samego gatunku, więc jeden ma obowiązek, by przekonać drugiego do działania we wzajemnej pomocy, jak w dziewiętnastym wieku powiedział anarchista Kropotkin. W efekcie oni nie zauważają żadnych form szczególnego ucisku - ze względu na płeć, orientację seksualną, rasę itd. Anarchizm jest w głębi serca ideologią kolaboracji klasowej, nie zauważającą faktu, że społeczeństwo jest podzielone na nieprzejednane klasy społeczne i że klasa robotnicza musi przejąć władzę w swoim własnym imieniu i musi wprowadzić dyktaturę przeciwko klasie kapitalistycznej. Klasa kapitalistyczna będzie walczyć bez przerwy, by zachować swój krwawy system rasistowskiego wyzysku, jak to się zdarzyło podczas wojny secesyjnej w USA i podczas rewolucji październikowej z 1917 r. w Rosji.
I ostatnia uwaga o tej rasistowskiej kampanii "antychuligańskiej": LO kontynuuje ją. Wczoraj w Paryżu rozdali dodatek nadzwyczajny, co jest bardzo rzadkie u nich, aby potępiać chuliganów. Ale reszta lewicy, prócz o ile wiem PS, zdystansowała się od tej kampanii, poczynając od Koordynacji Studenckiej która w miniony weekend, jak słyszałem, skandowała: "wszyscy jesteśmy casseurs" . Jeśli czytaliście dzisiejszą gazetę FPK l’Humanité, musiał Was uderzyć ton, który był zupełnie antyrepresyjny, potępiając arbitralność i użycie sił policyjnych itd. Prawie można zastanawiać się, czy to jest ta sama gazeta, która tydzień temu potępiała gliny za niewystarczającą surowość przeciwko "rzeczywistym casseurs".
Fakt, że "antychuligańska" kampania dobiegła końca, jest dobrą rzeczą. Ale co to również pokazuje, to zupełny brak zasad ze strony reformistów. Oni są gotowi spełnić rolę przykrywki dla rasistowskiej kampanii rządu i współpracować z glinami, gdy sprawy są naprawdę gorące, a w następnym tygodniu zacierają wszystkie ślady swych przestępstw. Jedyną stałą rzeczą jest ich oportunizmem.

Imperialistyczna prowokacja przeciwko Iranowi

Przy całej sile mobilizacji przeciwko de Villepinowi w sprawie CPE, w demonstracjach mieliśmy wpadanie w ukryte poparcie dla tego samego rządu Chiraca/de Villepina w sprawie Iranu. Napotkaliśmy niemało wrogich uwag przeciwko naszemu plakatowi oświadczającemu, że Iran potrzebuje broni jądrowych, jeśli ma być zdolny obronić się przed imperialistyczną groźbą. W rzeczywistości nuklearny szantaż pochodzi od imperialistów. To Chirac, nie irański prezydent Mahmud Ahmadineżad, zagroził że użyje broni jądrowych; to francuski imperializm, nie reżim irańskich mułłów, intensywnie używał broni chemicznych.
Kto wątpi w ten zapis, powinien przypominać sobie, że Chirac nominował [na premiera] de Villepina (po tym, jak rząd przegrał w zeszłym roku w referendum na temat Konstytucji Europejskiej), ponieważ de Villepin skorzystał z entuzjastycznego, szerzącego się poparcia, wliczając w to od FPK i LCR, dla jego przemówienia w ONZ przeciwko wojnie Stanów Zjednoczonych z Irakiem. To tam widać, że poparcie lewicy dla polityki zagraniczne francuskiego imperializmu pozwala temu ostatniemu atakować robotników w kraju. Powiedzmy, jeśli nawet FPK nie doceniła polityki de Villepina dotyczącej Iranu, to wyłącznie z powodu burżuazyjnego francuskiego szowinizmu, ponieważ FPK myśli, że francuski imperializm powinien mieć niezależną politykę zamiast być lokajami dla Amerykanów w kwestii Iranu.
Wielu bojowników na lewicy martwi się o reakcyjnych irańskich mułłów zdobywających bronie jądrowe, i oni pokładają swoje zaufanie we francuskim imperializmie w tej kwestii. Ci bojownicy są często członkami albo zwolennikami organizacji takich jak LCR, która w latach 1978-79 popierała "irańską rewolucję" ajatollaha Chomeiniego. W tym czasie oni twierdzili, że to jest antyimperialistyczna rewolucja, a jacyś lewicowcy nawet nazywali czador symbolem oporu wobec proamerykańskiego reżimu szacha Iranu. My jako jedyni mówiliśmy w tym czasie: "Precz z szachem! Nie kłaniać się Chomeiniemu!" i walczyliśmy o robotniczą rewolucję w Iranie.
Głównym niebezpieczeństwem, w obliczu którego stoi ludzkość, nie jest teokratyczny antykobiecy reżim w Teheranie, któremu nadal przeciwstawiamy się, ale imperialiści jak Stany Zjednoczone i Francja-ta garstka kapitalistycznych sił, które wiek temu ustanowiły dominację nad całym światem i od tamtego czasu walczyły o ponowny podział reszty świata przez neokolonialny wyzysk i imperialistyczną wojnę. Te potęgi posiadają setki, nawet tysiące, ładunków jądrowych, albo w przypadku Niemiec i Japonii, techniczną i przemysłową zdolność, by wyprodukować je w rekordowo krótkim czasie.
Posiadanie tego uzbrojenia albo zdolności produkowania ich nie jest przypadkowe dla tych potęg. Oni chcą ich, i innych typów broni, by narzucać swe interesy innym ludom świata, gwarantować bezpieczeństwo ich zagranicznych inwestycji. Gdyby się rozbroili, jaki kraj spłacałby swoje długi? Czyż ich rywale natychmiast nie skorzystaliby z okazji, by przywłaszczyć sobie ich udział w grabieży krajów trzeciego świata i, bardziej ogólnie, w zyskach realizowanych na międzynarodowym rynku? Czym są ograniczone "prawa własności"-czy w formie pożyczek, bezpośrednich inwestycji albo porozumień handlowych- są jedynie świstkami papieru, jeśli nie ma siły zbrojnej, by wprowadzać je w życie. Każdy lichwiarz mafijny wie, że jeśli nie ma na swe rozkazy ktoś, kto może łamać kark jego dłużników, będzie mieć znacznie niższą stopę zwrotu.
Imperialiści używają swoich luf nie tylko, by trzymać uciskane ludy w niewoli, lecz także powstrzymywać swych rywali. Amerykańsko-brytyjska inwazja na Irak była nacelowana nie tylko na przejęcie irackiej ropy naftowej, ale także - a nawet zwłaszcza - na przypomnienie rywalom Waszyngtonu, że jest jedno jedyne supermocarstwo, gotowe uczynić wszystko w obronie swych interesów.
Ze wszystkich tych powodów pacyfiści są jedynie drobnomieszczanami, którzy usypiają siebie i rodzą złudzenia, że położenie kresu imperialistycznej wojnie może być osiągnięte bez robotniczej rewolucji, by obalić system kapitalistyczny. Posiadanie maksymalnego programu "pokoju, demokracji i Republiki" sprowadza się do popierania własnego "demokratycznego" imperializmu. Na lewicy wielu ludzi daje się przekonać do sprzeciwu wobec francuskiego wojska w Wybrzeżu Kości Słoniowej. Oczywiście jesteśmy za natychmiastowym i bezwarunkowym wycofaniem wszystkich francuskich wojsk z Wybrzeża Kości Słoniowej. Lecz także, i to jest mniej popularne stanowisko, domagamy się ich wycofania z Bałkanów, gdzie francuscy żołnierze są ponoć rozjemcami, i Afganistanu, gdzie oni ponoć walczą w "wojnie z terroryzmem".
Trzeba jeszcze przypomnieć sobie krwawą historię francuskiej burżuazji, która podczas wojny indochińskiej apelowała do Stanów Zjednoczonych, by zrzuciły bomby atomowe na Wietnam Północny gdy Francja jeszcze nie miała tych broni. Istnienie radzieckich broni nuklearnych powstrzymało Stany Zjednoczone od tego posunięcia w tym czasie.

O Socjalistyczne Stany Zjednoczone Europy!

Aby rozumieć obecną kapitalistyczną ofensywę i opór klasy robotniczej wobec CPE i innych ataków rządowych, trzeba rozumieć historyczną koniunkturę, w której jesteśmy usytuowani, całkowicie zaznaczoną przez zniszczenie Związku Radzieckiego. Zimna wojna, która trwała więcej niż 40 lat między drugą wojną światową a kontr-rewolucją w ZSRR, stworzyła znaczne koszty ekonomiczne dla burżuazji. W Stanach Zjednoczonych to doprowadziło do nieproporcjonalnie wysokiego budżetu wojskowego. W Europie Zachodniej koszty ogólne były całkiem inne. To składało się z programów opieki społecznej, uważanych za niezbędne dla zdobycia poparcia, albo co najmniej biernej akceptacji przez robotników dla politycznej i militarnej mobilizacji przeciwko ZSRR.
Tuż po upadku ZSRR Stany Zjednoczone znacznie i dość łatwo zredukowały swój budżet wojskowy. Lecz w przypadku burżuazji Europy Zachodniej zapałowi, by likwidować państwo dobrobytu, towarzyszył opór klasy robotniczej i cykl obronnych bitw. Koszty płacowe pozostają stosunkowo wysokie w Europy Zachodniej; stąd zyski są stosunkowo niskie, i tempa wzrostu gospodarek francuskiej i niemieckiej przez zeszłych 15 lat pozostały wyraźnie słabsze niż w Stanach Zjednoczonych. To uniemożliwiło europejskim imperialistycznym siłom gromadzenie niezbędnej nadwyżki, by wypełnić militarną lukę w stosunku do imperializmu Stanów Zjednoczonych. Widzieliście wysiłki Chiraca w ostatnich latach, by się przezbroić: były bardzo skromne i zderzyły się ze znacznym budżetowym deficytem.
Pomimo urazy francuskiej i niemieckiej burżuazji wobec awanturniczej polityki Busha w Iraku, oni teraz współpracują bliżej z USA i W. Brytanią niż przed trzema laty w sprawie Iranu. To nie ma nic wspólnego z żadnym rzekomym pacyfizmem, przeciwnym rozprzestrzenianiu broni nuklearnej, ze strony francuskiej imperialistycznej burżuazji, która przeprowadziła ponad sto prób broni jądrowej na Mururoa [wyspa na południu Oceanu Spokojnego].
Demontaż państwa dobrobytu jest żelazną koniecznością dla francuskiego imperializmu, który jest znacznie słabszy niż Stany Zjednoczone i nawet Niemcy. W ostatnich latach kierowanego przez socjaldemokratów rządu kanclerza Gerharda Schrödera Niemcy osiągnęły cel, znacznie obniżając zarobki, a równocześnie przedłużając dzień pracy. Potem Schröder prowadził kampanię przeciwko gospodarczemu "ultra-liberalizmowi" chadeczki Angeli Merkel - aby zakończyć ją sformowaniem rządu koalicyjnego z nią. Ten rząd opiera się na programie, który obejmuje niemiecką wersję CPE - tyle tylko że socjaldemokraci zgodzili się, że ich CPE powinny uderzać nie tylko w pracowników poniżej 26 lat, ale wszystkich.
Społeczny kryzys we Francji jest głęboki. Ale w całej Europie trwają bardzo ważne walki klasowe. W Niemczech sektor publiczny strajkuje od dwóch miesięcy, sprzeciwiając się między innymi powrotowi do 40-godzinnego tygodnia pracy; strajk metalowców majaczy na horyzoncie. W Wielkiej Brytanii 28 marca, w dzień strajku powszechnego we Francji, 1,5 miliona miejskich robotników służb publicznych strajkowało przeciwko demontażowi ich emerytur.
Dziś we Francji socjaldemokraci z PS i FPK należą do opozycji, więc oni wygłaszają świetne przemówienia. Ale w głębi serca oni kolaborują z europejską burżuazją, która dąży do zniszczenia zdobyczy klasy robotniczej. Ostatnio sprzeciwili się Dyrektywie Bolkesteina, ale faktycznie francuski socjaldemokrata Pascal Lamy, który wcześniej został nominowany przez Jospina na europejskiego komisarza, podpisał wersję dyrektywy dużo gorszą niż ta która została przyjęta. Celem Dyrektywy Bolkesteina jest nastawianie francuskich robotników przeciwko wschodnioeuropejskim. Po zniszczeniu polskiego i innych wschodnioeuropejskich zdeformowanych państw robotniczych ci robotnicy zostali rzuceni na pastwę bezrobocia. Teraz oni są wykorzystywani przez burżuazję, by znieść społeczne zdobycze na zachodzie. Nasze hasło "O pełne prawa obywatelskie dla wszystkich imigrantów!" ma znaczenie szczególnie dla podcinania szowinistycznej trucizny, która służy by dzielić klasę robotniczą.
Reformiści apelują o kapitalistyczną "Europę socjalną". Z drugiej strony my sprzeciwiamy się Unii Europejskiej z proletariackiej, internacjonalistycznej i rewolucyjnej perspektywy. Tylko wzięcie władzy państwowej przez klasę robotniczą i utworzenie dyktatury proletariatu w co najmniej kilku rozwiniętych kapitalistycznych krajach zezwolą na ustanowienie racjonalnie planowanej gospodarki, oddając moce produkcyjne Europy na usługi ludów całego świata. Tylko na tej podstawie można mówić o Socjalistycznych Stanach Zjednoczonych Europy.

Nasza walka w obronie państw robotniczych

Jest związek pomiędzy CPE a zniszczeniem ZSRR, które ośmieliło usiłowania kapitalistów, by zniszczyć zdobycze klasy robotniczej w Europie Zachodniej. Podobnie stanowisko lewicowych grup w kwestii CPE ma związek z ich stanowiskiem wobec Związku Radzieckiego. Na przykład w grudniu 1981 r. LCR popierało prezydenta François Mitterranda (na którego głosowali) w celu wspierania kapitalistyczno-restauracjonistycznej próby przejęcia władzy w Polsce przez Solidarność. Tak jak Mitterrand, Lutte Ouvriere w 1989 r. popierała dążenie do kapitalistycznego ponownego zjednoczenia Niemiec.
Związek Radziecki zrodził się z rewolucji w Rosji z października 1917 r., gdy rosyjscy robotnicy przejęli władzę w swe własne ręce, niszcząc państwo burżuazyjne i zakładając państwo robotnicze. Kapitalizm jest systemem opartym na państwie narodowym, ponieważ burżuazja jest klasą z oparciem narodowym. My walczymy o międzynarodową socjalistyczną rewolucję - o kolektywizację środków produkcji i międzynarodowe planowanie tej skolektywizowanej gospodarki.
Niepowodzenie niemieckiej Rewolucji w 1923 r. zatrzymało perspektywę rozszerzenia radzieckiej proletariackiej władzy na uprzemysłowiony zachód Europy. Związek Radziecki był wtedy w dużej mierze zacofanym krajem rolniczym, z bazą przemysłową, która bardzo została skoncentrowana w określonych miastach, lecz także bardzo ograniczoną. Nieudana niemiecka rewolucja pozostawiła ZSRR izolowanym, co było istotnym czynnikiem dla uzurpacji politycznej władzy przez pasożytniczą biurokrację. Stalinowska biurokracja twierdziła, że można budować socjalizm w jednym kraju. W praktyce to oznaczało duszenie rewolucji w innych krajach w imię pokojowego współistnienia z imperializmem.
Pomimo biurokratycznej degeneracji Związku Radzieckiego pozostał on państwem robotniczym. My trockiści walczyliśmy, by obronić i rozszerzyć zdobycze rewolucji 1917 r. w Rosji. Byliśmy za bezwarunkową militarną obroną ZSRR przed imperializmem i kontr-rewolucją. Walczyliśmy o robotniczą polityczną rewolucję, by wyprzeć stalinowską biurokrację, która podkopywała państwo robotnicze od wewnątrz. Prowadziliśmy tę walkę do końca. W szczególności, gdy mur berliński zawalił się w listopadzie 1989, rzuciliśmy wszystkie swoje siły do walki o proletariacką polityczną rewolucję w Niemczech Wschodnich przeciwko upadającej stalinowskiej biurokracji. Walczyliśmy o czerwone Niemcy rad robotniczych, to jest rewolucyjne ponowne zjednoczenie Niemiec na socjalistycznej podstawie. Przegraliśmy. Gorbaczow wydał Wschodnie Niemcy niemieckiemu imperializmowi, a niespełna dwa lata później Jelcyn przejął władzę w Moskwie i przewodził kontr-rewolucji, która zniszczyła państwo robotnicze i przywróciła państwo kapitalistyczne. Wtedy, w sierpniu 1991 r., jeszcze raz staraliśmy się organizować klasę robotniczą w obronie państwa robotniczego, by zmieść barykady Jelcyna i Busha starszego.
Kontr-rewolucja w ZSRR zaznaczyła przesilenie dziejowe. Nasz sztandar pozostaje niesplamiony. Natomiast w imię walki o "demokrację" LCR otwarcie wzięła stronę Jelcyna. W tym czasie oni wyprodukowali krajową ulotkę oznajmiającą "pełną solidarność z wszystkimi tymi kobietami i mężczyznami, którzy stanęli na barykady, stojąc wobec groźby czołgów".
To jest nie tylko historyczna kwestia. Dziś w przeciwieństwie do naszych pseudotrockistowskich przeciwników opowiadamy się za bezwarunkową militarną obroną pozostających zdeformowanych państw robotniczych - Chin, Kuby, Wietnamu i Korei Północnej - równocześnie walcząc o robotniczą polityczną rewolucję, by ustanowić reżimy oparte na robotniczej demokracji i rewolucyjnym internacjonalizmie. Zwycięstwo kapitalistycznej kontr-rewolucji w Chinach byłoby straszną porażką nie tylko dla robotników w Chinach, ale rzeczywiście na całym świecie.

Potrzeba partii bolszewickiej

Dziś, partie i grupy na lewicy twierdzą, że starają się kierować walkami przeciwko atakom takim jak CPE, które są faktycznie pośrednimi rezultatami kontr-rewolucji. Nie nauczyli się niczego ze swojej zdrady w stosunku do ZSRR. W kwietniu 1940 r. Trocki pisał w "Bilansie wydarzeń fińskich" ( opublikowanym w zbiorze "W obronie marksizmu"):
"Obowiązkiem rewolucjonistów jest bronić każdej zdobyczy klasy robotniczej przed zniszczeniem przez nacisk wrogich sił. Ci, co nie umieją bronić swych pozycji, nigdy nie zdobędą nowych".
Dziś nadal robią nam wyrzuty za naszą obronę ZSRR. W protestach przeciwko CPE, wielu ludzi mówi nam, że oni naprawdę lubią tytuły z naszej gazety, ale oni nie lubią jej tytułu. Oni nie lubią tego, ponieważ oni rozumieją, że tytuł "Le Bolchévik" nawiązuje do rewolucji 1917 r. w Rosji, a oni częściowo albo całkowicie wchłonęli kłamliwą kampanię socjaldemokratów, anarchistów i burżuazji o "80 milionach zabitych" rzekomo w rezultacie bolszewizmu.
Powiedzieliśmy w swojej pierwszej ulotce na temat CPE, że to nie jest rok 1968. Mówiąc tak, nie mamy na myśli, że społeczna eksplozja jest niemożliwa. Przeciwnie, sytuacja jest sprzyjająca walce klasowej, ponieważ rząd został znacznie osłabiony od czasu odrzucenia w referendum Konstytucji Europejskiej. Burżuazja jest podzielona, a klasa robotnicza cierpiała z powodu tylu ataków przez zeszłe trzy lata, że wszystkie składniki złożyły się na radykalną walkę.
Najważniejsza różnica w porównaniu do maja 1968 r. dotyczy zapatrywań politycznych klasy robotniczej. Czterdzieści lat temu wielka masa robotników popierała stalinowską FPK, i wielu zaawansowanych robotników myślało, że socjalizm jest czymś osiągalnym. Nawet jeśli były problemy w ZSRR, jego samo istnienie udowodniło, że system gdzie kapitaliści zostali wywłaszczeni, może funkcjonować, a co więcej w interesie robotników. Nawet liberał w tym czasie mógł nazwać siebie marksistą-leninistą, bolszewikiem itp.
W maju 1968 r. francuska burżuazja bała się rewolucji, więc zaoferowała kompromis, którego FPK uczepiła się, stąd gasząc możliwość rewolucji. Dziś poza nami mało kto myśli, że rozsądnie jest chcieć obalić system kapitalistyczny. Burżuazja rozumie to dobrze, i dlatego to tak brutalnie (i głupio) rozpoczęła obecne ataki. Giełda papierów wartościowych nawet wzrosła o 10 procent od początku roku. Wśród robotników jest polityczna demoralizacja, która musi być pokonana, by rozbić błędne koło "lewicowych" i prawicowych kapitalistycznych rządów i walczyć o rewolucję socjalistyczną, by zniszczyć system kapitalistyczny.
Zobaczyliśmy moc klasy robotniczej w strajkach wczoraj, w zeszłym tygodniu, i w październiku w Marsylii, w strajkach dokerów, marynarzy linii promowej SNCM i robotników transportowych. Robotnicy wciąż mają społeczną potęgę, by wywrócić system kapitalistyczny. Czego im brakuje, by poprowadzić tę walkę do końca, to świadomości ich własnej siły i historycznej odpowiedzialności, by być grabarzami kapitalistycznego porządku. Oni również nie mają przywództwa rewolucyjnego, by poprowadziło ich do zwycięstwa takiego jak to, które rosyjscy robotnicy odnieśli w październiku 1917 r. Naszym zadaniem jest tworzyć partię, by pozyskać większość klasy robotniczej dla naszej rewolucyjnej perspektywy. Nasi przeciwnicy polityczni są przeszkodą do tego, ponieważ ciągle mówiąc robotnikom, że wszystko, na co oni mogą mieć nadzieję, to zwolnienie tempa z ataków, oni nastawiają proletariat na wielkie porażki. Budowanie rewolucyjnych partii - krajowych sekcji odbudowanej Czwartej Międzynarodówki - to główne zadanie, w obliczu którego stoimy, i ten cel osiągniemy. Apelujemy do Was, abyście uznali naszą walkę za swoją i przyłączyli się do nas!