Damian M.
Winczewski
Odświeżona Socjaldemokracja
Motto: „Przodujący robotnicy! Nie wierzcie ani za grosz “trzeciemu obozowi drobnomieszczaństwa!” Lew Trocki.
Wiele było tych trzecich dróg w historii. Nawet ostatnio w Polsce jest ich sporo. O trzeciej drodze mówią „socjaliści wolnościowi” z NLR, ba nawet Andrzej Lepper o niej wspomina powołując się przy tym na słowa papieża. Do tego grona dochodzi także Czesław Tomasz Szwarc ze swoją „Filozofią Trzeciej Drogi „. Czy ten pomysł jest receptą na kapitalizm i rzekome niepowodzenia naukowego socjalizmu?
Autor słusznie stawia pytanie czy mieliśmy w ZSRR socjalizm. Nie mieliśmy. Na tym kończą się jednak trafne spostrzeżenia cetesa. Bowiem twierdzi On, iż Marks dzielił społeczeństwo na kapitalistów oraz na „pozbawionych własności środków produkcji” proletariuszy. Takie przedstawienie sprawy jest nieprawidłowe, gdyż można by wysnuć wniosek, że każdy pozbawiony własności środków produkcji jest proletariuszem. Do proletariatu nie zaliczymy menela, żebraka itd. tylko dlatego bo nie posiadają środków produkcji. Robotnik to ktoś, który wytwarza wartość dodaną i dodatkową. W socjalizmie po obaleniu dyktatury kapitału to nie całe społeczeństwo dyktuje warunki, robi to klasa robotnicza stąd też określenie dyktatura proletariatu. Do społeczeństwa zalicza się też ksiądz, żul, lekarz, policjant. Oni nie rządzą, rządzi proletariat i rady robotnicze.Cetes pisze własności środków produkcji w warunkach socjalizmu naukowego musiały być skumulowane w rękach niewielkiej grupy ludzi. Czy proletariat to mała grupa? Powstanie biurokratycznej kasty zwaną pejoratywnie „czerwoną burzuazja” nie było wynikiem błędów w socjaliźmie naukowym. Bezpośrednią przyczyną była bonapartystowska kontrrewolucja dokonana przez Stalina po śmierci Lenina. Wcześniej na wskutek wojny domowej i niezwykle ciężkej sytuacji dla młodego państwa radzieckiego bolszewicy musieli znacjonalizować przemysł i przyśpieszyć procesy gospodarcze. Gdyby wtedy tego nie zrobili, wtedy szanowny autor mógłby uznać ich za dogmatyków. Wówczas takie postępowanie było jak najbardziej dialektyczne. Tak więc powstanie pasożytniczej biurokratycznej kasty, jak i kontrrewolucja były spowodowane czynnikami obiektywnymi, niemożliwością ustanowienia socjalizmu w jednym kraju podczas gdy naukowy socjalizm zakłada zwycięstwo rewolucji socjalistycznej tylko wówczas gdy opanuje cały świat, albo przynajmniej przedrze się i zajmie kraje najbardziej rozwinięte. Rad robotniczych nie możemy uznać za nowych kapitalistów, tak samo nie możemy za takich uznać biurokratów. Szwarc usiłuje wmówić czytelnikowi, że o to proletariat który doszedł do władzy przepoczwarza się w kapitalistów którzy wyzyskują....tylko kogo? Każdy kto wytwarza wartość dodaną ma wpływ na władzę począwszy od własnego zakładu pracy. Robotnik nie może wyzyskiwać sam siebie. Ewentualna zaś redystrybucja wartości dodatkowej może być przeznaczona na rozwój technologii czy też opłata pracowników wykonujących zawody społecznie użyteczne. Sami pracownicy wykonujący prace użyteczne społecznie mogą mieć wpływ na władzę. Tak samo z radami żołnierskimi które pomogły Leninowi w czasach rewolucyjnych. Biurokrata z pasożytniczej kasty również w żadnym wypadku nie może być uznany za burzuja. Nie rozporządza dowoli wartością dodatkową , nie konkuruje z innymi biurokratami. Wartość dodatkowa przechodzi do skarbu państwa, z której to redystrybucji dopiero jest wypłacana pensja biurokracie. Biurokrata jako jednostka, nie jest nawet „drobnym akcjonariuszem w wielobranżowym państwowym koncernie” co usiłuje rozprapagować cetes. Tak więc ani modelowe rady robotnicze z socjalizmu naukowego, ani pasożytnicza biurokratyczna kasta rodem z biurokratycznie zdeformowanego państwa robotniczego wypaczającego socjalizm naukowy nie jest żadną nową burzuazją. W związku z tym ani naukowy socjalizm, ani jego biurokratyczne stalinowskie wypaczenie nie może być uznany za kapitalizm państwowy w wizji cetesa. Jako lekarstwo na rzekome błędy naukowego socjalizmu daje nam starą niesprawdzona receptę. Od tego to lekarstwa jeszcze bardziej pochorowała się nasza stara socjaldemokracja i różnej maści rewizjoniści. Chodzi tu o przejęcie władzy poprzez wybory. Szczerze mnie to zdziwiło przyznać muszę, albowiem o ile ta krytyka naukowego socjalizmu była dość ciekawa i nawet oryginalna, to sposób przejęcia władzy jest przestarzały i nieskuteczny. Władzę ma ten kto posiada środki produkcji , a nie ten kto ma stołki w parlamencie. Mając środki produkcji , kapitalista ma możliwość pomnażania swego kapitału i co za tym idzie może kontrolować media, różnych ludzi, przekupywać zastraszać itd. Partie robotnicze nie mają w wyborczym starciu mocnej pozycji w stosunku do partii popieranych przez burzuazję, te partie mają wszystko – środki na kampanię, media, propagandę, stoi po ich stronie kler. Burzazja mając to wszystko stara się niszczyć ruch robotniczy, kłóci ze sobą społeczeństwo (np.: stara przeciwstawić sobie górników, lekarzy, nauczycieli itd.). Samymi głosami robotników ciężko jest przejąć władzę chyba, że przy bardzo niskiej frekwencji. Jednak wtedy burzazja będzie mobilizować naród do głosowania strasząc wizją czerwonej zarazy. Tak samo ciężko jest zjednoczyć razem i proletariat i drobnomieszczaństwo i chłopstwo, również drobną burzuazję zważywszy na działalność burzuazyjnej propagandy jak i na tym, że interesy tych klas nie zawsze się pokrywają. Załóżmy jednak, że Czesław Tomasz Szwarc na czele swej partii sprawi, że jego program zjednoczy wszystkie warstwy społeczeństwa przeciw burzuazji i mimo jej propagandy wygra wybory. Co wtedy ? Jak już wiemy z historii, do dupy usadzonej na parlamentarnym stołku wdziera się gangrena. Zadnym socjaldemokratom nie udało się wprowadzić socjalizmu tworząc rząd. Skompromitowały się w tym względzie stalinowskie partie komunistyczne francuska i włoska. Każdy kto tworzy rząd w burzuazyjnym państwie prędzej czy później przechodzi na strone burzuazji. Jeden ze świeższych przykładów to brazylijski prezydent Lula, który ułożył się z burzujami. Nie da się pokonać burzuazji, póki będzie ona miała środki produkcji i co za tym idzie kapitał. Mogą zorganizować junte wojskową, wezwać „bratnią pomoc” od wujka Sama. Nie zapominajmy tez o możliwości sfałszowania wyborów. Burzuje zawsze będą jątrzyć by odzyskać władzę. W dalszej części tekstu zajmę się szczegółami szwarcowego planu „załatwienia” burzuazji i kapitalizmu. Jedynym skutecznym sposobem na socjalizm jest rewolucja proletariacka która rozprzestrzeni się na kraje wysoko rozwinięte, a później na cały świat. Socjalizm czy poprzez rewolucji, czy poprzez proponowane przez cetesa wybory nie może zaistnieć w jednym kraju. Wiedział o tym Lenin, wiedział o tym Trocki, który dokonał krytycznej analizy zdeformowanego państwa robotniczego i dzięki tej analizie przewidział jego upadek. Wskazał też jak wobec tego jak zaprowadzić socjalizm i jak pokonać burzuazję i biurokrację, nie zapominając przy tym o konieczności obrony zdobyczy rewolucji październikowej w zdeformowanych państwach robotniczych przed interwancją z zewnątrz oraz wewnętrzną kontrewolucją. Dlatego też trockizm nie można uznać za dogmatyzm, dlatego naukowy socjalizm dalej jest dialektyczny. Dialektyka została przez Trockiego obroniona, obronił ją przez stalinowskimi dogmatykami jak i wszelkiej maści rewizjonistami. W dzisiejszych czasach, my trockiści też staramy się kierować dialektyką, nie poprzestajemy wcale słowo w słowo nad tym co zostało napisane i nie uginamy się pod atakiem różnych trzeciobozowych drobnomieszczańskich zbawicieli. Czesław Tomasz Szwarc, albo nie rozumie czym jest dogmat albo celowo fałszuje znaczenie tego słowa. Dogmat to coś co się przyjmuje na wiarę np.: że jest bóg, albo że papież jest nieomylny. Teza o rewolucji jako środku do zwycięstwa proletariatu nad burzuazją została już udowodniona, nie może być więc dogmatem. Centralne Planowanie nawet wypaczone przez biurokrację, nadal spełniało dużo ze swojej roli i nie może być nazwane dogmatem. Tak samo nie twierdze, że Marks był nieomylny. On sam już przyznawał, że cześć z tego co napisał jest już nieaktualne (chodzi tu o wątek związany z Mafiestem Komunistycznym). Przykładów można by wymieniać wiele. W związku z tym porównywanie rewolucyjnych komunistów do dogmatycznego kleru który nigdy nawet nie próbował udowadniać słuszności swych dogmatów (inaczej nie były by dogmatami) to perfidny i wyjątkowo ochydny atak.
W dalszej części cetes czyli Czesław Tomasz Szwarc dokonuje wnikliwej analizy neoliberalizmu i tego jakie on sieje spustoszenie na świecie. Trudno się z tym nie zgodzić. Ten fragment można zaliczyć do grona kolejnych dobrych tekstów krytykujących neoliberalizm. W związku z tym nie mam w tym względzie za co go krytykować. Następnie mamy do czynienia z proponowanymi przez cetesa zmianami systemowymi.
Cetes twierdzi, że do procesu produkcji niezbędna jest praca i kapitał. Nie jest to do końca ścisłe. Potrzebna jest przede wszystkim praca . Bez pracy nie ma kapitału, kapitał nie bierze się z powietrza. Praca jest najważniejsza, samą tylko pracą można uzyskać kapitał . Kapitałem kupujemy efekty cudzej pracy . To nie kapitał buduje fabryki i produkuje towary , robi to praca. Kapitał jest jedynie czynnikiem wspomagającym, za który można kupić efekty cudzej pracy. Tak więc nie mogę się do końca zgodzić jakoby kapitał był czynnikiem niezbędnym.Grupa drwali wycina sobie drzewo w lesie i buduje z niego tartak, w tym tartaku poddaje odpowiedniej obróbce wycięte drzewo i produkuje w ten sposób drewno, powstaje wartość dodana. Robotnicy produkując towary w fabryce, która została wybudowana przez robotników również tworzą wartość dodaną. Dlatego też dziwny wydaję mi się pomysł cetesowy wg którego robotnicy mieliby się dzielić z burżujem 50:50 zyskami. Ani w opisanym prze ze mnie tartaku, ani w fabryce burżuj nie był i nie jest potrzebny. Kapitał, który burżuj może zainwestować w fabrykę, jest także efektem pracy robotników. Dlaczego więc mam dzielić się połową zysku z burżujem, który nie wnosi nic po za wartością dodatkową zagrabionym robotnikom? Robotnicy potrafią obejść się bez zbędnego pasożyta co pokazały rady robotnicze, świadczy też o tym przykład fabryki Zanon. Zgodzić się trzeba z naszym de facto socjaldemokratycznym odnowicielem, że właściciele i rady mogą podejmować decyzję szkodzące dla pracowników. I tu mamy z pozoru ciekawy pomysł. Mianowicie, żeby 50% głosów na walnych zgromadzeniach i 50% miejsc w radach nadzorczych i zarządach dać pracowników. Na pierwszy rzut oka wygląda ciekawie, jednak w rezultacie okazuje się, iż jest to pomysł na miarę spółek pracowniczych albo jeszcze gorzej. W spółkach pracowniczych pracownicy posiadają różny procent akcji i tworzy się wśród nich warstwa uprzywilejowana. Podobnie mamy w przypadku pomysłu 3x50%. W zgromadzeniach, radach i zarządach wśród 50% nie znajdą się wszyscy pracownicy tylko ich część. Tworzą w ten sposób uprzywilejowaną, skłonną do korupcji grupę. Cóż za problem dla burżuja przekupić 2% pracowników i w ten sposób podjąć korzystną dla siebie, a nie dla pracowników decyzję. Burżuj to cwana bestia zawsze wymyśli sposób żeby wykiwać pracowników i różne socjaldemokratyczne przykręcanie śruby, a nawet jeśli nie myśli to może kupić kogoś kto będzie myślał za niego. Dziw bierze, że coś takiego wymyślił człowiek, który tak zajadle skrytykował rady robotnicze. Dopóki burżuazja będzie istnieć jako klasa zawsze poradzi sobie z taką właśnie marną namiastką władzy robotniczej którą wymyślił cetes. Znacznie lepiej jest z postulatami zmian w prawie spadkowym i w prawie własności. Dla mnie to nawet ciekawy przykład postulatu przejściowego. Czesław Tomasz Szwarc wymienia dalej wiele różnych mniej lub bardziej ciekawych pomysłów. Znamienną ich cechą jest to, że są raczej typowe dla radykalnej socjaldemokracji, reformistów. Same w sobie pomysły w sobie nie są aż tak złe. Dla komunistów takie postulaty, mogłyby być umieszczone w programie przejściowym – programie minimum. Problem polega na tym, że dla Czesława są to postulaty maksimum. Takie postulaty, jako przejściowe mogą się dobrze sprawdzić w swojej roli, podnieść świadomość klasy robotniczej, dać nadzieję w walce z kapitalistami i przygotować do nadchodzącej rewolucji. Jednak postawione w formie postulatów zasadniczych przynoszą zgubny efekt. Zwycięstwo partii cetesa i wprowadzenie tych postulatów w życie mogą mieć znamiona jedynie socjaldemokratycznego „kapitalizmu z ludzką twarzą „. Brak likwidacji burżuazji jako klasy oraz skłanianie się przez autora „Filozofii Trzeciej Drogi „ bardziej do ewolucji niż do rewolucji sprawią jedynie kolejną kompromitację „trzeciej drogi”. Wszystkie próby reform, ewolucji kapitalizmu kończyły się jak do tej pory nieciekawie. Prędzej czy później każdy rząd się załamie, gospodarka będzie się kruszyć, dokręcona socjaldemokratyczna śruba kapitalistom zacznie się poluzowywać.
To jest bardzo groźne. Z takimi postulatami którzy marksiści mogą uznać co najwyżej za przejściowe, a On uważa za główne mogą mieć czy może już mają tragiczne konsekwencje. Oto bowiem pewnego dnia cetes obudzi się z ręką w nocniku, wyjmie ją, rozejrzy się i zobaczy, że stoi nie po tej stronie barykady po której by chciał stać. Bo po jednej stronie barykady stoi klasa robotnicza i jej awangarda, różni jej sojusznicy czyli ludzie którzy chcą obalenia kapitalizmu, zlikwidowania burżuazji jako klasy i wprowadzenia rad robotniczych, demokracji oddolnej – jednym słowem socjalizmu. Po drugiej stronie stoi burżuazja i jej bałwochwalcy, kler i powolne tym siłom omamione ich propagandą osoby reprezentujące drobnomieszczaństwo, inteligencję i chłopstwo. Stoją tam też socjaldemokraci i różni wyznawcy drobnomieszczańskich trzecich dróg. Myślą oni, że reprezentują interesy ludzi pracy jednak tak nie jest. Mamiąc klasę robotniczą ewolucją zamiast rewolucji, reformami zamiast obaleniem istniejącego porządku, patriotyzmem i wiarą stają się oni świadomymi lub też nieświadomymi lokajami burżuazji. W sytuacji przedrewolucyjnej, a potem rewolucyjnej będą robić za gównojadów kapitalizmu. Odciąganie robotników od walki klasowej robiąc z postulatów przejściowych postulaty zasadnicze, mówiąc, że jak się je wprowadzi to będzie socjalizm i będzie git w żadnym wypadku nie służy sprawie robotniczej. Tyle jeżeli chodzi o postulaty. Następnie mamy przed sobą podsumowanie które jest w miarę podobne do wstępu. Czesław Tomasz Szwarc głosi, że przyczyną niepowodzeń lewicy jest brak rzetelnej analizy upadku, jak to określił „realnego socjalizmu „. Otóż Trocki i trockiści przeprowadzili rzetelną analizę degeneracji państwa robotniczego i dlaczego ono musiało upaść. Wiedzą też co zrobić żeby powstał socjalizm „bez wypaczeń”. Więc ten zarzut, przynajmniej co od rewolucyjnych marksistów jest chybiony. Kłamstwem jest, że państwo zbudowane na wizji Marksa poniosło klęskę. Nie zostało ono stworzone na podstawie wizji Marksa, tylko z jej wykorzystaniem. Pisałem już o tym więc nie będę się powtarzał, że w państwie radzieckim zrealizowano tylko część koncepcji Marksa, Engelsa i później Lenina. Zresztą samo biurokratycznie zdeformowane państwo robotnicze nie poniosło klęski na całym polu. Wiele rozwiązań się sprawdziło, wielu zdobyczy robotniczych należało bronić. Było to państwo postępowe.