Tekst pochodzi z FD MLK http://users.nethit.pl/forum/read/fdlbc/4319003/ . Ciekawe jest to, że francuscy spartakusowcy w swojej walce z lambertystami sięgają po stare dobre chwyty: "Nadmierny niepokój Mariego o nieistniejącą masońską obsesję w "Tragedii kronsztadzkiej..." mówi więcej o lambertystowskiej PT, której powiązania z wolnomularstwem długo były tajemnicą poliszynela na francuskiej lewicy. Wśród nich bliskie więzi między Lambertem, długoletnim oficjelem federacji związkowej Force Ouvriere (FO), a byłym przywódcą FO Markiem Blondelem, otwartym masonem."
Rosyjskie archiwa znów demaskują anarchistyczne kłamstwa
Kronsztad 1921: Bolszewizm przeciw kontr-rewolucji
Przedruk z: Spartacist, wydanie angielskojęzyczne, nr 59, wiosna 2006 r.
W marcu 1921 r. garnizon bałtyckiej wyspiarskiej twierdzy
Kronsztad, bramy do rewolucyjnego Piotrogrodu, zbuntował się przeciw rządowi
bolszewickiemu. Buntownicy utrzymali Kronsztad przez dwa tygodnie, do czasu gdy
radziecki reżim w końcu nie odbił go poprzez bezpośredni atak przez lód, kosztem
wielu ofiar śmiertelnych po obu stronach. Buntownicy twierdzili, że walczyli, by
przywrócić oczyszczoną władzę radziecką uwolnioną od monopolu komunistów.
Bolszewicy oskarżali, że rewolta była kontr-rewolucyjnym buntem: jakiekolwiek
były zamiary marynarzy, to tylko mogło wesprzeć siły kapitalistycznej
restauracji - sięgające od zdeklarowanych demokratów do zupełnych monarchistów -
zjednoczonych pod białym sztandarem klerykalno-carskiej reakcji. Chociaż
militarnie pokonani przez radziecką Armię Czerwoną po niemal trzech latach wojny
domowej, białogwardziści i ich imperialistyczni patroni wciąż mieli zamiar
obalenia rewolucji październikowej z 1917 r., kierowanej przez bolszewików, i
zmiażdżenia młodego radzieckiego państwa robotniczego.
Po niemal 73 latach, 10 stycznia 1994 r., samozwańczy spadkobierca
białogwardzistów Boris Jelcyn, prezydent teraz kapitalistycznej Rosji,
przystawił pieczęć (z dwugłowym orłem) swej aprobaty na buncie kronsztadzkim.
(Patrz: "Kronsztad i kontr-rewolucja: wtedy i teraz", Workers Vanguard nr 595, 4
marca 1994 r.) Fakt, że Jelcyn, który w latach 1991-92 przewodził obaleniu
rewolucji bolszewickiej, "zrehabilitował" buntowników z Kronsztadu, po prostu
potwierdził kolejny raz, czyim interesom klasowym służyło powstanie z 1921 r.
Bunt kronsztadzki jest centrum wielkiego mitu, wytrwale rozpropagowanego przez
anarchistów, którego uczepił się cały szeroki wachlarz antyrewolucyjnych sił
sięgający od socjaldemokratów do zwolenników restauracji caratu. Głównym celem
"wrzawy o Kronsztadzie" zawsze było zdyskredytować walkę marksistów o dyktaturę
proletariatu nad burżuazją, a w szczególności obsmarować trockizm, współczesne
ucieleśnienie autentycznego leninizmu.
Zgodnie z mitem anarchistycznym Kronsztad był "trzecią rewolucją robotników" -
kontynuacją rewolucji lutowej i październikowej z 1917 r. - której stłumienie
udowodniło antyrobotniczy charakter bolszewickiego rządu Lenina i Trockiego, i
marksizmu w ogólności. Dzierżąc Kronsztad jako ideologiczną maczugę przeciwko
leninizmowi, anarchiści muszą nalegać, wbrew wszystkim znanym faktom, że
buntownicy z 1921 r. byli tymi samymi marynarzami, którzy odgrywali rolę
awangardy w 1917 r., i że nie łączyli się z białymi reakcjonistami. Jelcyn
nieświadomie pomógł przebić osinowym kołkiem w trumnie mit Kronsztadu, kiedy
błogosławiąc buntowników, również otworzył archiwa dla badań nad buntem. To
doprowadziło do opublikowania w 1999 r. olbrzymiej kolekcji rosyjskich
historycznych materiałów przez ROSSPEN, główne wydawnictwo powiązane z Federalną
Agencją Archiwalną Rosji. Dokumenty opublikowane w zbiorze "Kronsztadtskaja
tragiedija 1921 goda, dokumienty w dwuch knigach" ("Tragedia kronsztadzka 1921
roku, dokumenty w dwóch księgach"), wydanym przez wydawnictwo Rosyjska
Encyklopedia Polityczna, Moskwa 1999, potwierdzają ponad wszelką wątpliwość
kontr-rewolucyjną naturę powstania kronsztadzkiego.
Lenin i Trocki mówili prawdę
Od samego początku w sprawie Kronsztadu anarchiści działają
wspólnie z otwartymi kontr-rewolucjonistami. Broszura z 1922 r. znacznego
amerykańskiego anarchisty Alexandra Berkmana pt. "Bunt kronsztadzki" opierała
się na w dużej mierze błędnym sprawozdaniu z 1921 r. zatytułowanym "Prawda o
Kronsztadzie", wydanym przez socjalistów-rewolucjonistów (eserowców), zaciekłych
przeciwników Rewolucji Październikowej. W 1938 r. kronsztadzka machina kłamstw
znów została puszczona w ruch - w postaci "Komuny kronsztadzkiej" Idy Mett - tym
razem w celu odparcia niszczącej krytyki przez Trockiego roli anarchistycznych
przywódców związku CNT (w sojuszu ze stalinistami) w spowodowaniu wykolejenia
hiszpańskiej rewolucji robotniczej. [Więcej o rewolucji hiszpańskiej - patrz:
Felix Morrow, Rewolucja i kontr-rewolucja w Hiszpanii (wyd. Pioneer Publishers,
Nowy Jork 1938)]. Na krótko przed śmiercią w 1945 r. Wolin (W.M. Ejchenbaum),
czołowy rosyjski anarchista w latach 1917-21, dodał swój autorytet do
antybolszewickiej zmowy z aktem oskarżenia, który opierał się na własnych
kłamliwych proklamacjach buntowników [Wolin, Nieznana rewolucja (Kronsztad 1921,
Ukraina 1918-21), wyd. Libertarian Book Club, Nowy Jork 1955]. Dziś odradzająca
się tendencja anarchistyczna jeszcze raz uczepia się domniemanych okrucieństw
bolszewików Lenina i Trockiego w Kronsztadzie, by rozpalić antykomunistyczne
uprzedzenia wśród młodych działaczy w epoce poradzieckiej.
Od samego początku Lenin, Trocki i inni bolszewiccy rzecznicy zwrócili uwagę, że
powstanie zostało przyjęte skwapliwie i nawet było publicznie przepowiadane
przez kontr-rewolucję na emigracji; że dawni carscy oficerowie w kronsztadzkim
garnizonie, jak generał A.N. Kozłowskij, odegrali ważną rolę w buncie; że w 1921
r. marynarze Kronsztadu nie byli już "dumą i chwałą" rewolucji robotniczej, jak
Trocki nazwał ich w 1917 r., ale stosunkowo uprzywilejowaną i zdemoralizowaną
warstwą powiązaną ze wsią, z chłopstwem. W 1938 r., gdy Trocki ujawnił perfidię
anarchistycznych złych przywódców w Hiszpanii, również obalił odnowione
kronsztadzkie oszczerstwa, pisząc prace "Wrzawa o Kronsztadzie" i "Więcej o
stłumieniu Kronsztadu". Pisał zjadliwie:
"Hiszpański rząd frontu ludowego powstrzymuje rewolucję socjalistyczną i
rozstrzeliwuje rewolucjonistów. Anarchiści uczestniczą w tym rządzeniu, albo gdy
są odsunięci, kontynuują wspieranie katów. A ich zagraniczni sojusznicy i
obrońcy tymczasem zajmują się obroną... buntu kronsztadzkiego przeciwko okrutnym
bolszewikom. Cóż za parodia!" ("Wrzawa o Kronsztadzie", 15 stycznia 1938 r.)
Trocki również nakłonił swoich zwolenników, by podjęli się bardziej szczegółowej
pracy. Rezultatem była "Prawda o Kronsztadzie", napisana przez Johna G. Wrighta
z amerykańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (SPR), najpierw opublikowana
w czasopiśmie SPR "New International" (luty 1938 r.), a następnie w 1939 r. w
dłuższej wersji w biuletynie edukacyjnym. Zbierając wtedy dostępne historyczne
dowody, wliczając w to świadectwo "tych samych ludzi, którzy zmontowali bunt,
kierowali nim i próbowali go rozszerzyć", Wright metodycznie zademonstrował, jak
biali poparli powstanie i jak marynarze byli politycznie napędzani przez ich
drobnoburżuazyjne interesy klasowe i na nich oddziaływały siły otwartej
kontr-rewolucji. [Dłuższą wersję artykułu Wrighta można znaleźć w zbiorze
"Kronsztad według W.I. Lenina i Lwa Trockiego" (wyd. Pathfinder, Nowy Jork
1979)].
Każdy poważny kawałek historycznych badań od tej pory potwierdził słuszność
bolszewików. Szczególnie to obejmuje pracę proanarchistycznego historyka Paula
Avricha "Kronsztad 1921" (wyd. Princeton University Press, Princeton 1970). W
naszej recenzji rekomendowaliśmy tę książkę jako dzieło sumiennego pracownika
naukowego, który był zmuszony konkludować, że mógłby "sympatyzować z
buntownikami, a mimo to przyznać, że bolszewicy mieli słuszne powody, by pokonać
ich" ("Anarchistyczno-wolnościowe mity zdemaskowane: Kronsztad i
kontr-rewolucja", WV nr. 195 i 203, 3 marca i 28 kwietnia 1978 r.)
Badania Avricha pokazały, że główny przywódca rewolty, marynarz nazwiskiem
Stepan Petryczenko, wcześniej spróbował dołączyć do białych, potem pomógł
przekształcić masowy protest w zdecydowane zerwanie z rządem bolszewickim. Po
powstaniu Petryczenko umknął do Finlandii, która była pod żelaznymi rządami
dawnego carskiego generała i białogwardyjskiego rzeźnika barona Mannerheima.
Petryczenko otwarcie połączył siły z białogwardyjskimi emigrantami
skoncentrowanymi tam i udzielił poparcia planom zastąpienia bolszewickich rządów
przez "tymczasową dyktaturę wojskową". Avrich również odkrył białogwardyjską
"Notatkę służbową w kwestii zorganizowania powstania w Kronsztadzie", która
wyszczególniała wojska i polityczną sytuację wewnątrz twierdzy i mówiła o
rekrutowaniu grupy kronsztadzkich marynarzy, którzy przygotowywali się, by
podjąć tam aktywną rolę w nadchodzącym powstaniu. Niemniej Avrich twierdził, że
nie ma żadnych świadectw związków pomiędzy białymi a marynarzami przed rewoltą i
powtarzał powszechną śpiewkę, że gdyby rewolta była zaplanowana, to zostałaby
rozpętana kilka tygodni później, po tym jak stopnienie lodu uczyniłoby
bolszewicki atak z lądu niemożliwym.
Dokumenty zgromadzone w "Tragedii kronsztadzkiej..." nieodwołalnie odrzucają te
obiekcje. Zbiór zawiera 829 oryginalnych dokumentów (z dodatkowymi 276, w
całości albo fragmentarycznie, w przypisach), w większości jeszcze nigdy nie
wydanych. Te obejmują sprawozdania z pierwszej ręki przez uczestników powstania,
wśród nich zbuntowanych marynarzy i odwiedzających ich białogwardyjskich
wysłanników, i tajne raporty białych; wspomnienia i artykuły około 8000
buntowników, którzy umknęli do Finlandii po tym, gdy bolszewicy odbili
Kronsztad; i zapisy przesłuchania zaaresztowanych buntowników przez radziecką
Czekę, Ogólnorosyjską Komisję Nadzwyczajną do walki z Kontr-rewolucją i
Sabotażem. Współczesne radzieckie sprawozdania obejmują raport komisarza Floty
Bałtyckiej Nikołaja Kuźmina z 25 marca 1921 r. dla Rady Piotrogrodzkiej i
przedstawione 5 kwietnia 1921 r. pierwsze oficjalne sprawozdanie specjalnego
komisarza Jakowa S. Agranowa ze śledztwa Czeki. To jest szczególnie cenne teraz
móc zobaczyć, jak mocno sprawozdania buntowników, którzy uciekli, pokrywają się
co do faktów z tymi, którzy zeznawali dostawszy się do bolszewickiej niewoli.
Długie wprowadzenie rosyjskiego historyka Jurija Szczetinowa, który robił
wcześniej badania nad Kronsztadem, jest całkiem przydatne, wskazując na sporne
kwestie i streszczając istotne znaleziska archiwalne. Dokumenty zostały wydobyte
z szerokiego zakresu bolszewickich, białogwardyjskich, imperialistycznych,
mieńszewickich, eserowskich i anarchistycznych źródeł i zebrane przez
pracowników naukowych z dziewięciu rosyjskich archiwów, wliczając w to Rosyjskie
Państwowe Archiwum Wojskowe, Rosyjskie Państwowe Archiwum Historii
Społeczno-Politycznej i Centralne Archiwum Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB),
policji politycznej. Główny badacz tego zbioru, I.I. Kudriawcew, pomógł
przygotowywać materiały z archiwum FSB i był odpowiedzialny za przypisy, indeksy
i bibliografię. Pod hasłem "Trocki" w indeksie osób napisano, że był "członkiem
francuskiej loży masońskiej, wydalonym najprawdopodobniej w 1916 r." To
niedorzeczne zniesławienie, odzwierciedlające kontr-rewolucyjną nienawiść do
bolszewickiego przywódcy, rzuca wyzwanie walce Trockiego o wykorzenienie
zgubnego wpływu wolnomularstwa w młodej Francuskiej Partii Komunistycznej, co
historycznie było ważnym problem we francuskim ruchu robotniczym.
Najnowsza książka francuskiego historyka Jeana-Jacquesa Marie, z Partii
Pracowników (PT) Pierre'a Lamberta, uczepia się tego zniesławienia, by
kwestionować zbiór w całości, twierdząc że "wybór jest obdarzony obfitym
korpusem przypisów, który nosi piętno policji politycznej FSB (dawniej KGB) i
charakteryzuje się obsesją, szalejącą wśród rosyjskich nacjonalistów, na temat
rzekomego masońskiego spisku" [Jean-Jacques Marie, "Kronsztad" (wyd. Fayard,
Paryż 2005)]. Mimo to Marie polega na tym wyborze dla większości jego własnych
cytatów! Podczas gdy FSB jest przesiąknięte wielkorosyjskim szowinizmem,
zniesławienie Trockiego w "Tragedii kronsztadzkiej..." jest niezwykłe i nie jest
reprezentatywne dla pracy redakcyjnej nad zbiorem. Nadmierny niepokój Mariego o
nieistniejącą masońską obsesję w "Tragedii kronsztadzkiej..." mówi więcej o
lambertystowskiej PT, której powiązania z wolnomularstwem długo były tajemnicą
poliszynela na francuskiej lewicy. Wśród nich bliskie więzi między Lambertem,
długoletnim oficjelem federacji związkowej Force Ouvriere (FO), a byłym
przywódcą FO Markiem Blondelem, otwartym masonem.
Ze swej strony różne anarchistyczne witryny internetowe i ziny, skonfrontowane z
masą nowych dowodów w "Tragedii kronsztadzkiej...", zwróciły się do komentarza z
drugiej ręki, napisanego przez akademika z Uniwersytetu Hebrajskiego Israela
Geclera ("Rola komunistycznych przywódców w tragedii kronsztadzkiej z 1921 r. w
świetle archiwalnych dokumentów ostatnio wydanych", Revolutionary Russia,
czerwiec 2002 r.) Gecler podnosi raport Agranowa do rangi "dumy miejsca",
chociaż został on pośpiesznie sporządzony zaledwie parę tygodni po buncie i bez
dostępu do żadnego z prowodyrów ani do wielu z dokumentów w obecnym wyborze.
Następnie Gecler wypreparowuje z tego pierwszego raportu jeden samotny fragment,
by twierdzić, iż Agranow uważał "że protest marynarzy był całkowicie
spontaniczny" i że jego "orzeczenia kategorycznie zaprzeczają oficjalnej linii".
To jest sofistyka, nie nauka! "Oficjalna linia" bolszewików nie była taka, że od
początku do końca i od góry do dołu Kronsztad był
białogwardyjsko-imperialistycznym spiskiem, ale raczej że on posłużył ich
interesom i że w pełni został poparty przez kontr-rewolucję. Nawet krótki
passus, który Gecler cytuje z Agranowa, potwierdza to, zapewniając że "powstanie
nabrało systematycznego charakteru i było kierowane przez doświadczoną rękę
starych generałów" [Agranow, Raport dla Prezydium Czeki, 5 kwietnia 1921 r.; w:
"Tragedia kronsztadzka..." (tłumaczenie nasze)].
Faktycznie, jak zobaczymy, wiele dokumentów w "Tragedii kronsztadzkiej..."
umyślnie zignorowanych przez Geclera rzeczywiście pokazuje, że kronsztadzka
"rewolucja robotnicza" była daleka od całkowicie spontanicznej, bo jej sercem
był kontr-rewolucyjny spisek. One naświetlają, w niedwuznacznych szczegółach,
skalę i możliwości zorganizowanej białogwardyjskiej działalności w Kronsztadzie
i wokoło niego, pokrywając się z anonimową notatką służbową wykrytą przez
Avricha. Rzeczywiście, jeden z dokumentów nowo wydanych jest autorstwa
prominentnego białego agenta, uważanego przez Avricha za autora i tamtego
memorandum, tajnego agenta kontr-rewolucyjnego Centrum Narodowego G.F. Cejdlera,
który chwali się, jak prawicowi emigranci z Finlandii (zakonspirowani jako
delegacja Czerwonego Krzyża) zostali z zadowoleniem przywitani w Kronsztadzie
przez Petryczenkę i innych przywódców buntu. Inny raport, autorstwa czołowego
białego agenta rezydującego w Finlandii, generała G.E. Elwengrena, nie tylko
przypisuje białogwardyjskiej organizacji w Kronsztadzie rozpalenie powstania,
ale wyjaśnia dlaczego zostało ono rozpętane wcześniej niż planowano. Szczególnie
interesujące w prezentowaniu ręki ukrytej za powstaniem są liczne sprawozdania z
pierwszej ręki, które świadczą o systematycznym oszukiwaniu stosowanym przez
Petryczenkę i jego sojuszników w celu wyprowadzenia z nimi części garnizonu.
Sporządzając ten artykuł, również studiowaliśmy pewną liczbę innych
rosyjskojęzycznych materiałów, wliczając w to i główne, i drugorzędne źródła.
Wśród nich jest cykl artykułów na temat buntu kronsztadzkiego, opublikowany w
latach 1930-31 w leningradzkim czasopiśmie historycznym Krasnaja Letopis',
wliczając w to analizę radzieckiego historyka A.S. Puchowa o zmianach składu
społecznego kronsztadzkiego garnizonu między rokiem 1917 a 1921. Również
skonsultowaliśmy się z Jurijem Szczetinowem, który napisał wprowadzenie do
"Tragedii kronsztadzkiej...", i uzyskaliśmy od niego urywki jego wcześniejszej
książki "Kronsztadt, mart 1921 g." ("Kronsztad, marzec 1921 r."), której
publikacja została wstrzymana w 1992 r., po tym jak Jelcyn chwycił za cugle
władzy. Wszystkie tłumaczenia z "Tragedii kronsztadzkiej..." i innych
rosyjskojęzycznych źródeł są nasze.
Klasowy charakter buntu kronsztadzkiego
W "Prawdzie o Kronsztadzie" trockista John G. Wright
przygwoździł anarchistyczną bajkę, że buntownicy Kronsztadu byli po prostu masą
niezróżnicowanych robotników, walczących bezinteresownie o ideały "wolnych rad".
To pojęcie zaciemnia różne - a chwilami przeciwstawne - działające tam siły
klasowe. Odrzucając materialistyczne rozumienie klasy, anarchiści dzielą świat
na potężnych i bezsilnych, bogatych i biednych, zaliczając chłopskiego drobnego
właściciela i miejskiego robotnika do bezklasowego "ludu". Ale chłop nie jest z
natury kolektywistyczny i antykapitalistyczny; raczej on jest zasadniczo
prymitywnym drobnym przedsiębiorcą, który chce niskich cen na rzeczy, które
kupuje i wysokich cen na rzeczy, które sprzedaje. Jak zauważył Wright:
"Przypuszczenie, że żołnierze i marynarze mogli zaryzykować powstanie pod
abstrakcyjnym politycznym sloganem "wolnych rad" jest absurdalne samo w sobie.
(...) Ci ludzie mogli ruszyć do powstania tylko przez głębokie gospodarcze
potrzeby i interesy. Te były potrzebami i interesami ojców i braci tych
marynarzy i żołnierzy, to jest, chłopów jako handlarzy produktami spożywczymi i
surowcami. Innymi słowy bunt był wyrazem drobnoburżuazyjnej reakcji przeciw
trudnościom i niedostatkom nałożonym przez rewolucję proletariacką" (Wright,
"Prawda o Kronsztadzie").
Robotnicza rewolucja w Rosji objęła zacofany, przeważnie chłopski kraj,
stwarzając według słów Trockiego dyktaturę proletariatu opierającego się o
biedne chłopstwo. Długoterminowe istnienie Rosji Radzieckiej mogło być
zapewnione tylko przez rozprzestrzenienie się rewolucji socjalistycznej na
zaawansowane przemysłowe potęgi Europy Zachodniej i reszty świata. W tym czasie
poparcie albo neutralność mas chłopskich były kluczem do obrony rewolucji. To
oznaczało pozyskiwanie biedniejszych chłopów towarami konsumpcyjnymi, traktorami
i innymi produktami fabrycznymi, ostatecznie kładąc fundament pod wiejski
proletariat oparty na skolektywizowanym rolnictwie w dużej skali.
Ale zimą z roku 1920 na 1921 Rosja Radziecka leżała w ruinach po siedmiu latach
wojny imperialistycznej i wojny domowej. Wojska 14 państw kapitalistycznych
najechały rewolucyjną Rosję. Udzielały one pomocy wojskom walczącym o
restaurację kapitalizmu, dowodzonym przez dawnych carskich dowódców wojskowych
Denikina, Kołczaka, Wrangla, Judenicza i innych, którzy spustoszyli kraj i
systematycznie dokonywali masakr Żydów i komunistów, jak również walczących
robotników i opornych chłopów. Przemysł i transport były sparaliżowane i ważne
miasta wyludnione, ponieważ głodujący szukali jedzenia. Głód i zarazy na skalę
nie widzianą od wieków doprowadziły wieś na próg kanibalizmu. Wszystko to
zostało zaostrzone przez imperialistyczną blokadę gospodarczą. Politykę, którą
bolszewicy zaimprowizowali, by poradzić sobie z tymi klęskami, nazwano
"komunizmem wojennym". Jej rdzeniem było rekwirowanie zboża od chłopstwa w celu
nakarmienia miast i zaopatrzenia Armii Czerwonej. Przez całą wojnę domową masa
chłopstwa akceptowała to jako mniejsze zło niż powrót białej szlachty.
Jesienią 1920 r. główne białe i imperialistyczne siły w końcu zostały pokonane.
Lecz białe wojsko wciąż okupowało wybrzeża Morza Czarnego w pobliżu Gruzji;
japońskie wojsko pozostało na Dalekim Wschodzie Rosji do końca 1922 r., i
Wrangel wciąż rozkazywał 80 tysiącom ludzi pod bronią w Turcji. Wówczas
eksplodowały chłopskie resentymenty. Szczetinow zauważa:
"Pod koniec roku 1920 i na początku 1921 powstania zbrojne szerzyły się w
guberniach tambowskiej i woroneskiej, na środkowym Powołżu, w Donbasie, nad
Kubaniem i na Syberii Zachodniej. Antybolszewiccy buntownicy liczyli w tym
czasie ponad 200 tys. ludzi" (Szczetinow, Wprowadzenie do "Tragedii
kronsztadzkiej...").
Wśród nich była część spośród przeszło dwóch milionów żołnierzy, którzy zostali
zdemobilizowani z Armii Czerwonej z końcem wojny domowej. Na Ukrainie istotna
chłopska armia partyzancka, zebrana wokół awanturniczego anarchisty Nestora
Machny, teraz była zbuntowana przeciw władzy radzieckiej. Jak zauważył Trocki:
"Tylko całkowicie płytka osoba może widzieć w bandach Machny albo w buncie
kronsztadzkim walkę między abstrakcyjnymi zasadami anarchizmu a "państwowego
socjalizmu". Tak naprawdę te ruchy były konwulsjami chłopskiej drobnej
burżuazji, która pragnęła oczywiście wyzwolić się od kapitału, ale która
równocześnie nie zgodziła się podporządkować dyktaturze proletariatu. Drobna
burżuazja nie wie konkretnie, czego chce, i z racji swej pozycji nie może
wiedzieć" ("Wrzawa o Kronsztadzie").
Te zamieszki chłopskie i bunty dostarczyły żyznego gruntu zorganizowanym
kontr-rewolucyjnym niepokojom i spiskom.
Te warunki bezpośrednio wpłynęły na rozwój sytuacji w Kronsztadzie. Podczas gdy
carskie wojsko było zdecydowanie chłopskie w swoim składzie, Flota Bałtycka - z
jej opieraniem się na umiejętnościach inżynieryjno-technicznych - miała w 1917
r. szczupłą większość robotniczą. Lecz gdy większość klasowo świadomych
bojowników poszła na linie frontu wojny domowej albo przejęła stanowiska
administracyjne i kierownicze w aparacie nowego państwa robotniczego, zostali
zastąpieni przez bardziej zacofane warstwy, przeważnie chłopskie, wliczając w
to, w latach 1920-21, sporą liczbę rekrutów chłopskich z buntowniczych części
Ukrainy.
Innym czynnikiem wpływającym na Kronsztad był głęboki podział w partii
komunistycznej w sprawie tego, co robić po "komunizmie wojennym" i jak wzmocnić
"smyczkę", przymierze chłopstwa z państwem robotniczym. Na kilka miesięcy przed
buntem wybuchnął nagły spór, nastawiając Trockiego przeciwko Leninowi w tak
zwanej "debacie związkowej". Uczepiając się błędów Trockiego, Zinowjew
zorganizował swą własną bazę na obszarze Piotrogrodu i Kronsztadu przeciwko
Trockiemu, którego postrzegał jako rywala w kierownictwie partyjnym. Zinowjew
pozwolił na swobodny napływ do kronsztadzkiej organizacji partyjnej zacofanych
rekrutów, równocześnie pobudzając trującą atmosferę w sporze wewnątrzpartyjnym.
Rozkład kronsztadzkiej organizacji partii komunistycznej był decydującym
czynnikiem umożliwiającym trwanie buntu, jak zanotował Agranow w swojej
informacji dla Czeki. \
Kronsztad wybucha
Bunt kronsztadzki zaczął się w ślad za protestami robotników,
które zaczęły się w Piotrogrodzie 20 lutego, gdy kryzys paliwowy wymusił
zamknięcie głównych fabryk. Przez połączenie ustępstw wobec robotników i
aresztowań kluczowych mieńszewickich agitatorów rząd szybko stłumił protesty bez
jakiegokolwiek rozlewu krwi. Ale pogłoski o rozstrzeliwaniu robotników i
bombardowaniu fabryk pomimo to odegrały swoją rolę w tym, co się zaczęło w
Kronsztadzie 25 lutego.
Delegacje marynarzy z okrętów wojennych "Pietropawłowsk" i "Sewastopol"
pojechały do Piotrogrodu i zobaczyły, że te pogłoski są nieprawdziwe. Gdy
wrócili do Kronsztadu 27 lutego, jednakże nie położyli kresu kłamstwom. Za to
świeże kłamstwa piętrzyły się - wliczając w to kłamstwo, że tysiące marynarzy w
Piotrogrodzie zostały zaaresztowane. Kronsztadzkim marynarzom została rozdana
broń. Po spotkaniach pokładowych 28 lutego szybko nastąpił 1 marca masowy wiec
na placu Kotwicy w Kronsztadzie, który przyjął program żądań i spotkania
delegatów 2 marca, by omówić nowe wybory do lokalnej rady. Komunistyczni mówcy
na tych spotkaniach zostali odcięci.
Komisarz Floty Bałtyckiej Kuźmin i dwóch innych komunistycznych przywódców
zostali zaaresztowani na wiecu 2 marca - ponoć by zapewnić "prawdziwą wolność"
dla wyborów! Gdy delegaci wzdragali się przed propozycją aresztowania wszystkich
innych komunistów na spotkaniu, zareagowano na to dramatycznym - i całkowicie
bezpodstawnym - obwieszczeniem, że uzbrojone komunistyczne oddziały otoczą salę
i aresztują wszystkich uczestników. Co było dalej, dokładnie jest opisane w
relacji komunisty, naocznego świadka zacytowanej przez Szczetinowa:
"W przestraszonym zamieszaniu głosowanie w sprawie czegoś zostało wykonane w
pośpiechu. Kilka minut później przewodniczący spotkania, Petryczenko, uspokajał
wiec, ogłaszając że "Komitet Rewolucyjny, złożony z prezydium i wybrany przez
was, ogłasza: wszyscy komuniści, którzy są tu obecni, mają zostać schwytani i
nie wypuszczani, dopóki sytuacja się nie wyjaśni". W ciągu dwu-trzech minut
wszyscy obecni komuniści zostali zatrzymani przez uzbrojonych marynarzy" - cyt.
za: Szczetinow, Wprowadzenie do "Tragedii kronsztadzkiej..."
Faktycznie "Tymczasowy Komitet Rewolucyjny" (TKR) już sam się "wybrał" i wysyłał
wiadomości do różnych kronsztadzkich posterunków poprzedniej nocy, oświadczając:
"Wobec sytuacji w Kronsztadzie w tym momencie partia komunistyczna zostaje
odsunięta od władzy. Władzę przejmuje Tymczasowy Komitet Rewolucyjny. Prosimy,
aby bezpartyjni towarzysze przejęli kontrolę w swoje ręce" ("Do wszystkich
posterunków Kronsztadu", 2 marca 1921 r., godz. 1:35; w: "Tragedia
kronsztadzka...").
To był wczesny posmak "wolnych rad" w anarchistycznym stylu!
W czasie trwania buntu ponad 300 komunistów zostało uwięzionych; stu dalszych
uciekło. Agranow podkreślał:
"Represje przeprowadzone przez TKR przeciwko tym komunistom, którzy dochowali
wierności rewolucji komunistycznej, w pełni przeczą ponoć pokojowym zamiarom
buntowników. Praktycznie wszystkie szczegóły sesji TKR wskazują, że walka z
komunistami wciąż znajdującymi się na wolności, i przeciwko tym już w więzieniu,
pozostała bezwzględnie ośrodkiem ich uwagi. W ostatnim etapie nawet uciekli się
do gróźb wojskowych sądów polowych, pomimo swej deklaracji o zniesieniu kary
śmierci" (Agranow, Raport dla Prezydium Czeki, 5 kwietnia 1921 r.; w: "Tragedia
kronsztadzka...").
To komendant więzienia, nie kto inny niż anarchista nazwiskiem Stanisław Szustow,
zaproponował rozstrzelać czołowych komunistów. W swoim raporcie z 25 marca 1921
r. dla sesji Rady Piotrogrodzkiej komisarz floty Kuźmin opisał, jak
niebezpieczeństwo masowych egzekucji niemal zostało spełnione. Wczesnym rankiem
18 marca Szustow ustawił karabin maszynowy przed celą, w której przetrzymywano
23 więźniów. Tylko ofensywa Armii Czerwonej przez lód uniemożliwiła mu dokonanie
masakry komunistów.
Program kontr-rewolucji
Jak zauważył Lenin w sprawie żądań kronsztadzkich, "tam było
bardzo mało takich, które były jasne, określone i w pełni sformułowane"
("Podatek w naturze", 21 kwietnia 1921 r.) Obejmowały one nowe wybory do rad;
zniesienie restrykcji wobec ugrupowań anarchistycznych i
lewicowo-socjalistycznych; zniesienie kontrolowania związków zawodowych i
organizacji chłopskich; uwolnienie więźniów mieńszewickich i eserowskich i tych
zaaresztowanych w niedawnych wiejskich i miejskich rozruchach; wyrównanie
przydziałów; i najważniejsze żądanie, by "przyznać chłopom pełną swobodę
działania na całej ziemi jak oni chcą, i prawo by posiadać bydło, którym oni
powinni zajmować się sami, to jest bez wyzyskiwania pracy najemnej" (rezolucja z
1 marca, w: "Tragedia kronsztadzka..."). Gdyby ten drobnomieszczański program
niekontrolowanego handlu i sprzeciwu wobec jakiegokolwiek planowania
gospodarczego w rzeczywistości został zrealizowany, to musiałoby szybko
wytworzyć nową kapitalistyczną klasę spomiędzy najbardziej odnoszących sukcesy
chłopów, rzemieślników i kierowników przedsiębiorstw i otworzyłoby drzwi do
powrotu starych kapitalistów i imperialistów.
Program został zrobiony ostrożnie, z myślą o chłopskich uprzedzeniach marynarzy.
Buntownicy domagali się zniesienia departamentów politycznych i komunistycznych
walczących oddziałów we wszystkich militarnych jednostkach, oraz komunistycznych
patroli w fabrykach. Apel "cała władza w ręce rad, a nie partii" był po prostu
drobnomieszczańską demagogią, zaprojektowaną by oszukać masy marynarzy i
wciągnąć w poparcie dla kontr-rewolucji. W praktyce to oznaczało "precz z
komunistami". Bardziej dalekowzroczni zwolennicy kontr-rewolucji zrozumieli, że
gdyby komuniści zostali odsunięci od władzy, niezależnie pod jakimi hasłami, od
tego byłaby krótka droga do przywrócenia kapitalistycznych rządów. Na stronach
swej wydawanej w Paryżu gazety przywódca konstytucyjnych demokratów (kadetów)
Pawieł Milukow radził swoim współreakcjonistom, by zaakceptowali wezwanie:
"Precz z bolszewikami! Niech żyją rady!", ponieważ to by prawdopodobnie znaczyło
tylko chwilowe przejście władzy do "umiarkowanych socjalistów", argumentował
bystry burżuj Milukow, " nie tylko monarchiści, ale i inni kandydaci do władzy
żyjący za granicą nie mają żadnego powodu, aby się spieszyć" ("Poslednije
Nowosti", 11 marca 1921 r.; cyt. za: Wright, "Prawda o Kronsztadzie").
Co mogło żądanie "wolnych rad" znaczyć w kontekście Rosji Radzieckiej w 1921 r.?
Wielu z najbardziej zaawansowanych robotników walczyło w Armii Czerwonej i
zginęło albo zostało powołanych na ważne stanowiska w administracji. Wraz ze
zdziesiątkowaniem fabryk i pozbawieniem ich najlepszych elementów rady uległy
atrofii. Reżim robotniczej demokracji zachował się przez warstwę kadr w partii
komunistycznej.
Rewolucyjnie myślące elementy ze wszystkich socjalistycznych i anarchistycznych
tendencji przeszły do bolszewików, albo indywidualnie, albo w ramach
przegrupowań. W 1917 r. anarchiści krótko cieszyli się pewnym wpływem wśród
bardziej chwiejnych elementów piotrogrodzkiego proletariatu i garnizonu z powodu
ich bojowej postawy przeciwko kapitalistycznemu Rządowi Tymczasowemu. Po
Rewolucji Październikowej najlepsi z anarchosyndykalistów, tacy jak Bill Shatov,
Amerykanin rosyjskiego pochodzenia, który był znaczny wśród chwiejnych elementów
w Stanach Zjednoczonych, stanęli po stronie bolszewików w obronie robotniczej
rewolucji. Ci, którzy tak nie zrobili, uciekli się do zbrodni i terroru
przeciwko państwu robotniczemu, od organizowania napadów z bronią w ręku do
zamachu bombowego na centralę partii komunistycznej w Moskwie w 1919 r.
"Socjalistyczne" partie, które wchodziły do Rządu Tymczasowego, mieńszewicy i
prawicowi eserowcy, około 1921 r. były już tylko pustymi skorupami i lokajami
kontr-rewolucji. Lewicowi eserowcy, po krótkim wchodzeniu w skład rządu
radzieckiego, w 1918 r. przyłączyli się do podziemnego terroru przeciwko państwu
robotniczemu. Poza mieńszewików, przestrzegania radzieckiej legalności, została
porzucona na rzecz wykorzystania każdej szansy na kapitalistyczne obalenie
republiki radzieckiej.
W Piotrogrodzie resztki eserowców, mieńszewików i różnych anarchistów skrzyknęły
się w "Zgromadzenie Pełnomocników Fabryk i Warsztatów Piotrogrodu". Ta tajna,
przez nikogo nie wybrana koalicja współpracowała z nowo założoną monarchistyczną
Piotrogrodzką Organizacją Bojową (POB), jak sama POB twierdziła (Raport POB dla
Helsińskiego Oddziału Centrum Narodowego, nie wcześniej niż 28 marca 1921 r.; w:
"Tragedia kronsztadzka..."). POB nawet wydrukowała ulotki mieńszewików! 14 marca
Zgromadzenie wydało ulotkę w geście solidarności z Kronsztadem, w której
powiedziano wiele słów o socjalizmie i radach, ale za to wezwano do powstania
przeciw "krwawemu komunistycznemu reżimowi" pod hasłem "cała władza w ręce ludu"
("Apel do wszystkich obywateli, robotników, czerwonoarmistów i marynarzy", 14
marca 1921 r.; w: "Tragedia kronsztadzka...").
Pomimo kłamstw snutych przez prasę buntowników o masowych powstaniach w
Piotrogrodzie i Moskwie nawet mieńszewicki przywódca Fiodor Dan przyznał w
książce z 1922 r., że "nie było żadnych pełnomocnych przedstawicieli" i że "bunt
kronsztadzki w żaden sposób nie opierał się na petersburskich robotnikach" (cyt.
za: "Mieńszewicy w buncie kronsztadzkim", Krasnaja Letopis', 1931, nr 2).
"Robotnicy natychmiast czuli, że kronsztadzcy buntownicy stanęli po
przeciwległej stronie barykady - i poparli władzę radziecką", wyjaśnił Trocki
("Wrzawa o Kronsztadzie", 15 stycznia 1938 r.) Warto zauważyć, że nawet skrzydło
partii komunistycznej, które najbardziej gorliwie dążyło do obrony bezpośrednich
interesów ekonomicznych robotników, półsyndykalistyczna Opozycja Robotnicza,
uczestniczyło w zgnieceniu powstania kronsztadzkiego.
Dwulicowość i oszustwo
Raport Agranowa zauważył, że "wszyscy uczestnicy buntu
ostrożnie ukryli swe partyjne oblicze pod sztandarem bezpartyjności" (Agranow,
Raport dla Prezydium Czeki). Przywódcy buntu umiejętnie czuli swoją drogę. Na
przykład szef TKR Petryczenko wycofał się po tym, gdy jego propozycja, by nadać
prawo wyborcze wszystkim partiom socjalistycznym, została przyjęta ze złą odmową
przez marynarzy na wiecu 1 marca poprzedzającym zgromadzenie na placu Kotwicy.
Według Kuźmina tłum krzyknął na Petryczenkę:
"To jest wolność dla prawicowych eserowców i mieńszewików! Nie! W żaden sposób!
(...) Wiemy wszystko na temat ich konstytuant! Nie potrzebujemy tego!" (Raport
Kuźmina, Stenograficzne sprawozdanie z posiedzenia Rady Piotrogrodzkiej, 25
marca 1921; w: "Tragedia kronsztadzka...").
Dwulicowość Petryczenki w apelu o "wolne rady" już została zaprezentowana w
pracy Avricha "Kronsztad 1921". Inni członkowie TKR byli również przeciwnikami
władzy rad: dwóch było mieńszewikami; trzeci należał do burżuazyjnych kadetów,
podczas gdy redaktor naczelny gazety buntowników, "Izwiestija WRK", Siergiej
Putilin był starym zwolennikiem kadetów. Jeden z mieńszewików Władisław Wołk
otwarcie popierał konstytuantę, to jest burżuazyjny parlament. Kadet w TKR Iwan
Orieszyn uchwycił cynizm, z jakim przywódcy manipulowali marynarzami. Pisząc w
emigranckiej gazecie wkrótce po buncie, wypowiedział się:
"Kronsztadzkie powstanie wybuchło pod pretekstem zastąpienia starej rady, której
pełnomocnictwa wyczerpały się, nową wybraną w tajnym głosowaniu. Kwestia
powszechnego prawa wyborczego, rozszerzająca czynne prawo wyborcze również na
burżuazję, ostrożnie była unikana przez mówców na demonstracji [1 marca]. Nie
chcieli wywołać sprzeciwu wśród samych buntowników, który bolszewicy mogli
wyzyskać. (...) Nie mówili o konstytuancie, ale przypuszczenie było, że do tego
można było dojść stopniowo, przez wolne wybory do rad". [Orieszyn, Wola Rossii
(kwiecień-maj 1921 r.); cyt. za: Szczetinow, Wprowadzenie do "Tragedii
kronsztadzkiej..."].
Smród białogwardyjskiej reakcji rozchodził się coraz bardziej otwarcie po
Kronsztadzie, gdy bunt trwał, a próba wciągnięcia piotrogrodzkich robotników
mówieniem o "wolnych radach" zawiodła. Już 4 marca dowódca okrętu "Sewastopol"
wydał rozkaz na piśmie, który mówił o "cierpiącej w milczeniu, udręczonej i
poćwiartowanej Rosji" i obowiązku "wobec ojczyzny i narodu rosyjskiego" (cyt.
za: Agranow, Raport dla Prezydium Czeki, 5 kwietnia 1921 r.; w: "Tragedia
kronsztadzka..."). Przed 15 marca taki język pojawił się w urzędowym apelu TKR.
Zaadresowany nade wszystko do białych emigranckich "Rosjan, którzy zostali
oderwani od Rosji, która leży rozdarta od końca do końca" apel oświadczał:
"Walczymy teraz o obalenie jarzma partii, o prawdziwą władzę rad, a następnie
niech wolna wola ludzi postanowi, jak chcą się rządzić" ("Apel kronsztadczyków",
15 marca 1921 r.; tamże). Apel sugestywnie kończył się mówieniem nie o "wolnych
radach", ale o "świętej sprawie rosyjskich robotników", którą jest "budowanie
wolnej Rosji". To było jednoznacznie wezwanie do "demokratycznej"
kontr-rewolucji. 21 marca, trzy dni po swej klęsce, TKR na emigracji wydał
jeszcze jawniejszy apel, ogłaszając: "Precz z dyktaturą partii komunistycznej,
niech żyje wolna Rosja, niech żyje władza wybrana przez całość rosyjskiego
narodu!" ("Do uciskanych chłopów i robotników Rosji", 21 marca 1921 r.; w:
"Tragedia kronsztadzka...").
Wyraźnie apel z 15 marca został wydany przez Petryczenkę w szczerym odzewie na
powszechne postulaty załogi Kronsztadu, by TKR zapewnił jej pomoc z zewnątrz.
Tego samego dnia TKR potajemnie wysłał dwu członków do Finlandii szukać pomocy.
Kiedy 17 marca Petryczenko i TKR spróbowali wprowadzić w życie decyzję oficerów,
że załogi okrętów "Pietropawłowsk" i "Sewastopol" opuszczają je, niszczą ich
artylerię i uciekają do Finlandii, to dopełniło miary. Ogromna większość załóg
zbuntowała się, uratowała okręty i zaaresztowała wszystkich oficerów i członków
TKR, których mogła dostać w swoje ręce (Agranow, Raport dla Prezydium Czeki).
Imperialiści, carscy oficerowie a TKR
Jeśli bunt kronsztadzki był "rewolucją", to doprawdy bardzo
dziwną - wspartą przez imperialistów, rosyjskich monarchistów i kapitalistów i
ich mieńszewickich i eserowskich lokajów! Bunt, zauważył Trocki w artykule z 23
marca 1921 r., doprowadził do natychmiastowego wzrostu na paryskich i
brukselskich giełdach papierów wartościowych, szczególnie rosyjskich obligacji
("Kronsztad a giełda papierów wartościowych", w: "Kronsztad według W.I. Lenina i
Lwa Trockiego"). Pokonane białe emigranckie siły pospiesznie zszywały bojowe
jednostki. N.N. Czebyszow, dawny członek otoczenia generała Denikina, wspomina w
artykule z 23 sierpnia 1924 r. w emigranckiej prasie:
"Biały oficerowie zbudzili się i zaczęli szukać sposobów, by wejść do walki w
Kronsztadzie. Nikt nie był zainteresowany tym, kto tam był - eserowcy,
mieńszewicy czy bolszewicy, którzy rozczarowali się do komunizmu, ale którzy
wciąż byli za radami. Wśród emigrantów zaiskrzyło. Wszyscy dzięki temu podnieśli
się na duchu" (cyt. za: Szczetinow, Wprowadzenie...).
Emigranccy przywódcy, których apeli do Zachodu państwa europejskie wcześniej
udawały, że nie słyszą, teraz byli witani z zadowoleniem. Zgadzając się, że
Francja mogła dać jakąś pomoc, Avrich utrzymywał w pracy "Kronsztad 1921", że
biali zasadniczo byli odtrącani, hamowani przez zachodnie dyplomatyczne
przeszkody. Tak naprawdę, chociaż Francja i Wielka Brytania powstrzymały się od
otwartego udziału, zachęcały male państwa graniczące z Rosją, by pomóc buntowi.
11 marca brytyjski minister spraw zagranicznych lord Curzon wysłał telegram do
swojego przedstawiciela w Helsinkach, stwierdzając:
"Rząd Jego Królewskiej Mości nie jest przygotowany samemu interweniować, by w
jakiś sposób pomóc rewolucjonistom. Bardzo poufne: Jednakże nie ma żadnego
powodu, żebyście radzili fińskiemu rządowi obrać podobny kurs albo uniemożliwiać
to jakimkolwiek prywatnym towarzystwom albo jednostkom, jeśli oni chcą im pomóc"
[Dokumenty o brytyjskiej polityce zagranicznej 1919-1939 (Wyd. Urząd Drukarski
Jej Królewskiej Mości, Londyn 1961)].
Dość powiedzieć, że umożliwiono przebieg dostarczania zasobów żywności do
Kronsztadu bez poważnej ingerencji, jak w Finlandii była koncentracja białych
siłi ekspedycyjnych.
W swym raporcie dla Czeki z 1921 r. Agranow udokumentował apodyktyczną rolę
odegraną przez generała Kozłowskiego i innych burżuazyjnych oficerów w sztabie
generalnym. Anarchiści długo utrzymywali, że ci oficerowie po prostu
funkcjonowali jako doradcy, i zresztą byli ekspertami wojskowymi mianowanymi
przez rząd bolszewicki. Patrząc na masę marynarzy z ekstremalną podejrzliwością,
oficerowie na pewno starali się nie zwracać na siebie uwagi. Ale gdy wcześniej
służyli pod surowym nadzorem komunistycznych komisarzy, teraz komisarze
siedzieli w więzieniu, i generałowie byli górą. Kozłowskij uśmiechnął się
szyderczo, jak na wiecu 2 marca przejął kontrolę od komisarza twierdzy Kronsztad
(W.P. Gromowa):
"Twój czas skończył się. Zaraz zrobię, co trzeba" (cyt. za: A.S. Puchow,
"Kronsztad pod władzą wrogów rewolucji", Krasnaja Letopis', 1931, nr 1).
Starszy oficer zaaresztowany w obliczu buntu później zeznał, że w codziennych
sprawach operacyjnych "przewodniczący TKR [Petryczenko] zwykle podporządkowywał
się decyzji szefa obrony [carski dowódca fortu Sołowjanow] i nie zgłaszał
sprzeciwów wobec sprawnej działalności tego ostatniego" (Protokół z
przesłuchania P.A. Zielenoja przez Czekę, 26 marca 1921 r.; w: "Tragedia
kronsztadzka...").
Oficerowie tacy jak Kozłowskij dostarczyli nieocenionego połączenia z białymi
siłami emigranckimi tym, którzy służyli w carskim wojsku. Wśród tych ostatnich
był baron P.W. Wilken, dawny dowódca okrętu "Sewastopol", który był związany z
Organizacją Morską z siedzibą w Londynie, białogwardyjskim gniazdem szpiegowskim
drobiazgowo monitorowanym przez wydział zagraniczny radzieckiej Czeki. Służby
rosyjskiego wywiadu teraz opublikowały tę monitorowaną korespondencję i
transfery finansowe Organizacji Morskiej. Pierwszy z serii telegramów opisanych
jako "proponujące konieczne środki dla wsparcia buntu kronsztadzkiego w Rosji",
wysłany 25 lutego 1921 r., poinstruował agenta, by odebrał "400 funtów
szterlingów i wysyłał to dwoma czekami do Helsinek, które potrzebują pieniędzy
na początku marca" ["Russkaja wojennaja emigracyja 20-ch-40-ch godow" (Rosyjska
emigracja wojskowa od lat dwudziestych do czterdziestych"), tom I, wyd. Geja,
Moskwa 1998].
Chociaż "lewicowi" apologeci buntu nie mają innego wyboru, tylko przyznać, że
imperialiści wzywali do powstania, oni twierdzą, że buntownicy sami nie mieli
nic wspólnego z imperialistami albo białymi. Anarchiści uwielbiają cytować
artykuł wstępny w gazecie "Izwiestija WRK" z 6 marca 1921 r., który przybrał
pozę czujnego sprzeciwu wobec białych:
"Patrzcie bystro. Nie pozwólcie wilkom w owczej skórze podchodzić do mostku
sternika" (cyt. za: Avrich, Kronsztad 1921).
Ale teraz wiemy, że dwa dni po tym, jak ten artykuł wstępny się ukazał, TKR za
plecami marynarzy powitał z zadowoleniem całą paczkę tych wilków - wliczając w
to kuriera z eserowskiego Centrum Administracyjnego, jednego agenta fińskich
służb specjalnych, dwóch przedstawicieli monarchistycznej Piotrogrodzkiej
Organizacji Bojowej i czterech białogwardyjskich oficerów, w tym Wilkena.
Wilken i inny oficer, generał Jawit, byli formalnie tam w ramach trzyosobowej
delegacji "Czerwonego Krzyża" wysłanej z Finlandii przez tajnego agenta Centrum
Narodowego G.F. Cejdlera. Zgodnie ze szczegółowym raportem Cejdlera dla kwatery
głównej rosyjskiego Czerwonego Krzyża, frontowej organizacji białych, delegacja
natychmiast została zaproszona na wspólną sesję TKR i oficerów sztabu
generalnego, gdzie zostało osiągnięte porozumienie co do zaopatrywania
Kronsztadu. Kiedy, relacjonuje Cejdler, pewien członek TKR pytał, "czy TKR miał
prawo akceptować proponowaną pomoc bez uprzedniego skonsultowania się z ludźmi,
którzy ich wybrali", ponieważ to mogło być postrzegane jako dowód "zaprzedania
się burżuazji", jego pytanie zostało uchylone z uzasadnieniem, że "nie możemy
mieć ciągłych masowych wieców" (Cejdler, "Działalność Czerwonego Krzyża w
organizowaniu dostarczania pomocy do Kronsztadu", 25 kwietnia 1921 r.; cyt. za
"Tragedia kronsztadzka...").
Ponadto dowody prawicowych machinacji za tyłami marynarzy pochodzą z artykułu z
1922 r., opublikowanego w emigranckiej gazecie w Finlandii przez rozczarowanego
członka TKR Aleksandra Kupołowa. Ten artykuł wywołał furię białogwardzistów w
Finlandii; Kupołow później wrócił do Rosji Radzieckiej, gdzie został
zaaresztowany, a następnie zwolniony, gdy zgodził się pracować dla Czeki.
Kupołow pisze:
"TKR widząc, że Kronsztad zapełniał się agentami organizacji monarchistycznych,
wydał oświadczenie, że nie chciałby wchodzić w negocjacje z jakimikolwiek
niesocjalistycznymi partiami ani przyjmować od nich jakiejkolwiek pomocy. (...)
Gdy jednak TKR wydał to oświadczenie, Petryczenko i sztab generalny potajemnie
pracowali w połączeniu z monarchistami i przygotowali grunt dla obalenia
Komitetu (...)" (Kupołow, "Kronsztad i rosyjscy kontr-rewolucjoniści w
Finlandii: Z notatek dawnego członka TKR", Put’, 4 stycznia 1922 r.;
przedrukowany w: "Tragedia kronsztadzka...").
Według Kupołowa Wilken również zaoferował "zbrojną siłę 800 ludzi" - którą TKR,
"biorąc pod uwagę nastrój garnizonu, większością głosów zdecydował odrzucić".
Inny członek TKR, anarchista nazwiskiem Pieriepiołkin, powiedział
przesłuchującemu go czekiście, że był zmartwiony wysoką pozycją Wilkena w
buncie. Według regionalnego przewodniczącego piotrogrodzkiej Czeki N.P. Komarowa
Pieriepiołkin powiedział:
"I tu zobaczyłem dawnego dowódcę okrętu "Sewastopol", barona Wilkena, z którym
wcześniej pływałem. I to on teraz został uznany przez TKR jako przedstawiciel
delegacji, która oferuje nam pomoc. Byłem oburzony na to. Zwołałem wszystkich
członków TKR i powiedziałem, oto w jakiej sytuacji jesteśmy, oto z kim musimy
rozmawiać. Petryczenko i inni naskoczyli na mnie, mówiąc: "Kiedy nie będziemy
mieli jedzenia ani lekarstw - a wszystko się skończy około 21 marca - czy
powinniśmy naprawdę poddać się zdobywcom? Nie ma żadnego innego wyjścia",
mówili. Przestałem sprzeczać się i powiedziałem, że przyjmuję propozycję. I na
drugi dzień otrzymaliśmy 400 pudów jedzenia i papierosów. Ci, którzy zgodzili
się na wzajemną przyjaźń z białogwardyjskim baronem, wczoraj krzyczeli, że byli
za władzą rad" (Raport Komarowa, Stenograficzne sprawozdanie z posiedzenia Rady
Piotrogrodzkiej, 25 marca 1921 r.; w: "Tragedia kronsztadzka...").
Wilken nakłonił TKR, by opowiedział się za konstytuantą. Komarow relacjonuje, że
zapytał Pieriepiołkina:
"A jeśli na na drugi dzień baron zażądałby od was nie tylko zgody na
konstytuantę, ale na dyktaturę wojskową? Wtedy co zrobilibyście z tą sprawą?"
Pieriepiołkin odpowiedział: "Przyznaję to, mogę teraz szczerze oświadczyć, że
przyjęlibyśmy to także - nie mieliśmy żadnego innego wyjścia". Oto była "trzecia
rewolucja"!
Wilken miał pozostać w Kronsztadzie do końca, jako istotny uczestnik
operacyjnego kierownictwa, wraz z Petryczenką i sztabem generalnym. Nawet został
zaproszony, by 11 marca przemówić do załogi swego dawnego okrętu "Sewastopol".
Sam Cejdler (wraz z politycznym przedstawicielem generała Wrangla w Finlandii,
profesorem Grimmem) został upoważniony do reprezentowania Kronsztadu jako "rządu
wyzwolonego terytorium Rosji". Jednym z pierwszych aktów "Niepodległej Republiki
Kronsztadu" był radiogram, o którego przechwyceniu poinformowano 9 marca na
sesji Dziesiątego Zjazdu partii bolszewickiej i potem na wiecu w Moskwie, a w
którym przesyłano gratulacje dla Warrena G. Hardinga z okazji jego inauguracji
jako prezydenta Stanów Zjednoczonych (cyt. za: Szczetinow, Wprowadzenie do
"Tragedii kronsztadzkiej...").
Pisząc w 1938 r., Trocki stwierdził:
"Logika walki dałaby przewagę w twierdzy ekstremistom, to jest, najbardziej
kontrrewolucyjnym elementom. Potrzeba zaopatrzenia uczyniłaby twierdzę
bezpośrednio zależną od zagranicznej burżuazji i ich agentów, białych
emigrantów. Wszystkie niezbędne przygotowania w tym kierunku już były czynione"
(Trocki, "Wrzawa o Kronsztadzie"). Archiwa całkowicie potwierdzają słuszność
Trockiego.
Anarchistyczna szkoła falsyfikacji
Jak zauważyliśmy, obecni anarchistyczni apologeci Kronsztadu
robią większość roboty izraelskiego naukowca Israela Geclera. Na przykład
witryna internetowa Infoshop zamieszcza gruntownie antyleninowski przeszło
100-stronicowy traktat o Kronsztadzie, który twierdzi: "Anarchistyczne
sprawozdania zostały potwierdzone przez późniejsze badania, podczas gdy
trockistowskie twierdzenia są wciąż i wciąż obalane" ("Czym był bunt
kronsztadzki?", http://www.infoshop.org , niedatowany). Zobaczmy. Gecler
pompatycznie deklamuje, że "sprawa spontaniczności buntu, która nękała
historiografię ruchu kronsztadzkiego przez sześć dziesięcioleci, [jest] teraz
rozstrzygnięta - co najmniej ku mojej satysfakcji" ("Rola komunistycznych
przywódców w tragedii kronsztadzkiej z 1921 r. w świetle archiwalnych dokumentów
ostatnio wydanych", Revolutionary Russia, czerwiec 2002 r.) Wszystko to,
ponieważ komisarz Czeki Agranow napisał, na podstawie bardzo ubogich zeznań
dostępnych w dniach zaraz po buncie, że "temu śledztwu nie udało się wykazać, iż
wybuch buntu był poprzedzony działalnością jakiejś kontr-rewolucyjnej
organizacji w w dowództwie fortecy albo że to była robota szpiegów
[imperialistycznej] Ententy" (Agranow, Raport dla Prezydium Czeki, 5 kwietnia
1921 r.; cyt. za "Tragedia kronsztadzka...").
Jeśli kto przeczyta artykuł Geclera, nie będzie wiedział, że "Tragedia
kronsztadzka..." obejmuje również główny raport białogwardyjski, który nawet nie
istniał w czasach początkowego śledztwa Czeki. W nim generał G.E. Elwengren,
wojskowy przedstawiciel Wrangla w Finlandii, kategorycznie twierdzi, że w
Kronsztadzie była zorganizowana biała operacja i wyjaśnia, dlaczego bunt został
rozpętany, zanim lód stopniał:
"Kluczowe jest to, że kronsztadzcy marynarze (lokalna organizacja powiązana z
szerszą organizacją), po przestudiowaniu początku ruchu w Piotrogrodzie i jego
skali, wzięli to za powszechne powstanie. Nie chcąc biernie trzymać się z boku,
zdecydowali się, pomimo ustalonego rozkładu, popłynąć do Piotrogrodu na
lodołamaczu "Jermak", i zająć swoje miejsce wraz z tymi, którzy już wyszli. W
Piotrogrodzie natychmiast zorientowali się i zobaczyli, że rzeczy są nie takie,
jak oczekiwali. Musieli szybko wracać do Kronsztadu. Ruch w Piotrogrodzie
przycichnął, wszystko było spokojnie, ale oni - marynarze - którzy teraz zostali
skompromitowani przed komisarzami, wiedzieli że będą represjonowani, i
zdecydowali podjąć następny krok i wykorzystać izolację Kronsztadu, by ogłosić
swe zerwanie z włądzą radziecką i aby samodzielnie prowadzić swoje powstanie,
które byli w ten sposób zmuszeni zacząć" (Elwengren, informacja dla Rosyjskiego
Komitetu Ewakuacyjnego w Polsce, nie później niż 18 kwietnia 1921 r.; tamże).
Chociaż Gecler ignoruje dokument Elwengrena, cytuje kilka izolowanych fragmentów
o spontaniczności ze świadectwa uczestników. Te są, delikatnie mówiąc, bardzo
wybiórcze. Gecler cytuje Anatolija Łomanowa, redaktora gazety "Izwiestija WRK".
Łomanow był ważną postacią dla buntu, ponieważ w 1917 r. był przewodniczącym
Rady Kronsztadzkiej i stąd ucieleśniał rzekomą ciągłość z czerwonym Kronsztadem.
Po swoim aresztowaniu Łomanow powiedział Czece:
"Bunt Kronsztadzki nadszedł jako niespodzianka dla mnie. Traktowałem bunt jako
spontaniczny ruch". (Protokół z przesłuchania Anatolija Łomanowa przez Czekę, 19
marca 1921 r.; w: "Tragedia kronsztadzka...").
To oświadczenie Gecler cytuje. Tym, czego Gecler nie cytuje, jest przyznanie
przez Łomanowa kilka zdań dalej, że po 11 marca został wydelegowany na
spotkanie, w którym uczestniczył Wilken:
"Przekonałem się do zmiany zdania o ruchu, i od tego punktu już nie uważałem, że
to byłó spontaniczne. Przed zajęciem Kronsztadu przez wojsko radzieckie
myślałem, że ruch został zorganizowany przez lewicowych eserowców. Po tym jak
przekonałem się, że ruch nie był spontaniczny, już nie sympatyzowałem z nim.
Kontynuowałem branie udziału w redagowaniu gazety "Izwiestija WRK" tylko z
powodu moich obaw, że ruch zrobi zwrot w prawo. (...) Teraz stanowczo jestem
przekonany, że bez wątpienia białogwardziści, zarówno rosyjscy jak i
zagraniczni, wzięli udział w ruchu. Ucieczka do Finlandii przekonała mnie o tym.
Teraz uważam, że mój udział w tym ruchu był niewybaczalnym, głupim błędem"
(tamże).
Przed "rozstrzygnięciem" - ku jego satysfakcji - kwestii spontaniczności buntu,
w 1983 r. Gecler podobnie roztrąbił "twarde statystyczne dane obalające
bolszewickie twierdzenia", że skład społeczny kronsztadzkiego garnizonu zmienił
się drastycznie między rokiem 1917 a 1921 [Gecler, Kronsztad 1917-1921: Los
radzieckiej demokracji (wyd. Cambridge University Press, Cambridge 1983)].
Artykuł z Infoshopu twierdzi, że Geclera "orzeczenia są ostateczne". Jak
ostateczne? W przypisie Gecler cytuje następujące źródło dla swoich dowodów:
"Patrz u Puchowa, "Kronsztadt i bałtijskij fłot pieried miateżom" [Kronsztad i
flota bałtycka przed buntem] dane odnoszące się do dat urodzenia (raczej niż
zaciągu) marynarzy odbywających służbę wojskową we flocie bałtyckiej na 1
stycznia 1921 r., które sugerują, że przynajmniej jakieś 80% było weteranami
rewolucji z 1917 r." (Gecler, Kronsztad 1917-1921).
Przestudiowaliśmy artykuł Puchowa. On nie wyciągał wniosków z wieku marynarzy,
że byli w Kronsztadzie w 1917 r. - wprost przeciwnie. Puchow konkludował:
"W ciągu zaledwie dwóch lat we Flocie Bałtyckiej dokonano systematycznej wymiany
załogi na krnąbrne, ukrywające się zdeklasowane elementy, co w dużym stopniu
określiło proces degeneracji załogi i zmiany jej profilu społecznego i
politycznego do tego stopnia, że na początku 1921 r. była już nie do poznania" (A.S.
Puchow, "Kronsztad i flota bałtycka przed buntem", Krasnaja Letopis', 1930, nr
6).
Puchow wyjaśnił, że proletariackie elementy Floty Bałtyckiej dostarczały stałej
"rezerwy solidnych bojowników, którzy walczyli z bezprzykładną odwagą na
wszystkich najtrudniejszych etapach zwycięskiej rewolucji", wysyłani na
"najniebezpieczniejsze fronty wojny domowej i na najbardziej wymagające
placówki" nowej administracji państwowej. Ale ta rezerwa była ograniczona, i ci,
którzy przyszli ich zastąpić, zaciągnęli się do Kronsztadu właśnie dlatego, że
Kronsztad nie był koło linii frontu i oferował lepsze jedzenie i umundurowanie
niż Armia Czerwona. Poczynając od 1918 r., uzupełnienia dla floty były werbowane
na podstawie ochotniczej, dzięki specjalnemu Biuru Werbunkowemu, a także przez
kampanie werbunkowe organizowane bezpośrednio przez komitety okrętowe:
"Wolny dostęp ochotników do floty i stronniczo-klikowa mentalność, w której
Komitety Okrętowe zgromadziły swoje załogi, ostatecznie doprowadziły do
przesączania się obcych klasowo elementów do floty. (...) Razem z młodymi
robotnikami i starymi marynarzami, którzy byli zakorzenieni w poświęceniu flocie
i chętni do pracy dla wzmocnienia czerwonej, socjalistycznej floty tam często
również wchodzili uczniowie szkół średnich i zawodowych, po prostu zwykłe
maminsynki spośród dawnej szlachty, dzieci spekulantów, postacie z ciemną
przeszłością i tak dalej. To jest typowe dla tego okresu, że S. Petryczenko,
przyszły przywódca buntu w Kronsztadzie, przyszedł tam służyć jako kancelista"
(tamże).
Gdy flota przeszła na pobór, "starsi marynarze, którzy zostali teraz ponownie
powołani [po raz pierwszy powołani za caratu] przyszli w przytłaczającej
większości ze wsi, gdzie im już udało się schłopieć" (tamże). W końcu, kiedy pod
koniec 1920 r. niedobory załogi wzrosły do 60 procent, Flota Bałtycka zaczęła
otrzymywać "doświadczone" uzupełnienia z Armii Czerwonej:
"Świadomie czy nie, Armia Czerwona wysłała żołnierzy mających złą opinię. Znani
wśród nich byli dawni dezerterzy, niezdyscyplinowani i tak dalej. To jest Armia
Czerwona wysłała tych, którzy byli bezużyteczni dla niej i niechciani spośród
jednostek rezerwowych. I flota była zmuszona brać te "doświadczone"
uzupełnienia, ponieważ miała palącą potrzebę" (tamże).
Gecler również twierdzi, jeszcze raz ku zachwytom Infoshopu, że spośród 2028
członków załóg okrętów "Pietropawłowsk" i "Sewastopol", których lata zaciągu są
znane, "tylko jakichś 137 marynarzy, czyli 6,8%, zostało zwerbowanych w latach
1918-21, wliczając w to trzech, którzy zostali powołani w 1921 r., i oni byli
jedynymi, którzy nie byli tam podczas rewolucji w 1917 r." Jedynym dowodem
Geclera na to są listy członków załóg z 1921 r., zacytowane w pracy S.N.
Siemionowa "Likwidacyja antisowietskogo Kronsztadtskogo miatieża 1921 goda"
("Likwidacja antyradzieckiego buntu kronsztadzkiego 1921 roku", po raz pierwszy
opublikowane w: "Woprosy istorii", 1971, nr 3). Przestudiowaliśmy również listy
Siemionowa; one wskazują, kiedy marynarze zostali zwerbowani, ale nie gdzie
służyli w 1917 r. Dowody wskazują, że w 1921 r. większość załóg nie była
weteranami Kronsztadu z 1917 r. Na przykład w swej nie publikowanej pracy
"Kronsztad, marzec 1921 r." Jurij Szczetinow pokazuje, że załoga okrętu "Pietropawłowsk"
została zredukowana z niemal 1400 ludzi do zaledwie 200 pod koniec 1918 r.;
większość uzupełnień to nie byli weterani Kronsztadu, ale marynarze z poboru -
dawni członkowie załóg marynarki wojennej, floty handlowej i statków rzecznych -
którzy po rewolucji raczej odchodzili niż służyli dobrowolnie w nowo utworzonej
Czerwonej Flocie: "Wśród zmobilizowanych było niemało marynarzy, którzy odbywali
służbę wojskową we Flotach Czarnomorskiej i Północnej, gdzie w porównaniu do
Floty Bałtyckiej wpływ eserowców i anarchistów był wyraźnie większy". (Szczetinow,
"Kronsztad, marzec 1921 r.")
We Wprowadzeniu do "Tragedii kronsztadzkiej..." Szczetinow oświadcza
kategorycznie: "Tylko w 1920 roku 10 tys. spośród 17 tys. marynarzy i
czerwonoarmistów zostało zastąpionych przez poborowych". I nie mniejszy
autorytet niż sam kadecki członek TKR Iwan Orieszyn w 1924 r. w artykule w
emigranckim czasopiśmie potwierdził "oficjalną linię bolszewicką" (jak ujął to
Gecler):
"Marynarze byli już nie tacy jak ci z lat 1917-1918. Dawno minął rewolucyjny
blask. Stali się leniwi i wyzbyli się tak lekkomyślnie entuzjazmu, z jakim
rozpędzali konstytuantę. Wielu jeździło do domu na wieś i zobaczyło na własne
oczy rujnujące warunki, które bolszewicy spowodowali. Zwrócili się przeciwko
swej własnej władzy". ("Powstanie kronsztadzkie i jego znaczenie", 6 czerwca
1924 r.; w: "Tragedia kronsztadzka...").
Wreszcie Paul Avrich wyraźnie zaznaczył, że buntownicy z 1921 r. nie byli
czerwonymi kronsztadczykami z 1917 r.: "Pomimo że buntownicy (...) zaprzeczali
jakimkolwiek antysemickim uprzedzeniom, nie ma żadnych wątpliwości, że
resentymenty przeciwko Żydom wzrastały wśród bałtyckich marynarzy, z których
wielu pochodziło z Ukrainy i zachodnich pograniczy Rosji, klasycznych regionów
zjadliwego antysemityzmu" (Avrich, Kronsztad 1921). Redaktor gazety "Izwiestija
WRK" Łomanow przyznał, że antysemicka trucizna o Żydach, którzy "zamordowali
Rosję", była tak rozpowszechniona - i że "dość często autorzy przynosili pisma
tego rodzaju" - iż musiał "blokować antysemicką propagandę" (Dalsze szczegóły
przesłuchania Anatolija Łomanowa, 25 marca 1921 r.; w: "Tragedia
kronsztadzka..."). Te ocenzurowane artykuły w "Izwiestijach WRK" były następnie
podtrzymywane jako "dowód" rewolucyjnych intencji buntowników przez Wolina i
innych apologetów anarchistycznych, którzy mówiąc słowami Trockiego, "cytują
proklamacje buntowników tak jak pobożni kaznodzieje cytują Pismo święte"
("Wrzawa o Kronsztadzie").
Rola Trockiego podczas kryzysu kronsztadzkiego
Dobrze wcześniej, zanim Kronsztad wybuchnął, było jasne dla
bolszewickich przywódców, że reżim komunizmu wojennego się wyczerpał. Po
miesiącach dyskusji Nowa Polityka Ekonomiczna (NEP) formalnie została przyjęta
na Dziesiątym Zjeździe partii, który zebrał się, kiedy szalał bunt. Już w lutym
1920 r. Trocki zaproponował zastąpić przymusowe rekwizycje zboża podatkiem,
który rząd ściągałby w formie produktów rolnych - podatkiem w naturze, który
stał się rdzeniem NEP-u. Jego propozycja wtedy została odrzucona, i Trocki
zareagował na to dążeniem do wprowadzania w życie i rozszerzania komunizmu
wojennego ze spotęgowaną militarno-administracyjną gorliwością, broniąc na
sposób frakcyjny idei, żeby radzieckie związki zawodowe łączyły się z aparatem
państwowym, by kierować gospodarką. Za tą propozycją stało założenie, że w
państwie robotniczym takie podstawowe organizacje obrony klasy robotniczej jak
związki zawodowe były w najlepszym wypadku zbyteczne, a w najgorszym przypadku
dźwignią dla tego rodzaju wstecznego gospodarczego i biurokratycznego oporu, z
którym on walczył jako dowódca Armii Czerwonej podczas wojny domowej.
I tak Trocki zapoczątkował debatę związkową, która rozdzierała partię w
przeddzień Dziesiątego Zjazdu. Lenin poddał walkę z Trockim i jego sojusznikami
szerszej partyjnej dyskusji. Jak pisaliśmy:
"Lenin mial rację nalegając, że w konkretnych warunkach wtedy zwyciężających w
Rosji Radzieckiej związki zawodowe były niezbędnymi organami dla obrony klasy
robotniczej, nie tylko w przeciwstawieniu do większości chłopskiej, z którą była
ona sprzymierzona, lecz także przeciwko prawdziwym biurokratycznym nadużyciom
przez samo państwo radzieckie. (...) Wydawało się Leninowi, że Trocki, z jego
poprzednią frakcyjną gorliwością i obojętnością wobec bronienia bezpartyjnych
mas przed powstającą biurokracją, wysuwał się naprzód jako rzecznik rosnącej
warstwy biurokratycznej". ("Trocki i rosyjska Lewicowa Opozycja", Spartacist nr
56, wiosna 2001 r.)
Trocki stracił wówczas dużo autorytetu, co uczyniło go podatnym na ciosy
wewnątrzpartyjnych przeciwników, jak Zinowjew (i Stalin).
W swym artykule z lipca 1938 r. na temat Kronsztadu Trocki zajął się
powtarzającym się obsmarowywaniem go, że osobiście brodził w krwi buntowników.
Trocki wspominał, że przyjechał do Moskwy na zjazd i został tam przez wydarzenia
w Kronsztadzie. Tak naprawdę Trocki wyjechał z Moskwy do Piotrogrodu na cztery
dni, poczynając od 5 marca. Tego dnia postawił ultimatum rozkazujące marynarzom
poddać się bezwarunkowo. Również zorganizował nowe dowództwo pod Michaiłem
Tuchaczewskim dla stłumienia buntu. Po tym, gdy pierwszy atak Tuchaczewskiego na
Kronsztad w dniach 7-8 marca nie powiódł się, Trocki pogonił z powrotem do
Moskwy, by poderwać delegatów na zjazd. Taki był zakres jego bezpośredniej roli
w tłumieniu buntu. Trocki wyjaśnił:
"Prawda w tej sprawie jest taka, że osobiście nie uczestniczyłem wcale w
tłumieniu buntu kronsztadzkiego ani w represjach następujących po stłumieniu. W
moich oczach ten sam fakt nie ma żadnego politycznego znaczenia. Byłem członkiem
rządu, uważałem stłumienie buntu za niezbędne i dlatego ponosiłem
odpowiedzialność za stłumienie. (...) Jak to wyszło, że nie pojechałem osobiście
do Kronsztadu? Powód był politycznej natury. Bunt wybuchnął podczas dyskusji o
tak zwanej kwestii związków zawodowych. Polityczna robota w Kronsztadzie była
całkowicie w rękach Komitetu Piotrogrodzkiego, na czele którego stał Zinowjew.
Tak samo Zinowjew był głównym, najbardziej niestrudzonym i najbardziej namiętnym
przywódcą w tej dyskusji przeciwko mnie". (Trocki, "Więcej o stłumieniu
Kronsztadu", 6 lipca 1938 r.)
Zinowjew demagogicznie wykorzystał błędne stanowisko Trockiego w kwestii
związków zawodowych, by rozpalić resentyment przeciwko Trockiemu i jego
sojusznikom - wśród nich dowódcy Floty Bałtyckiej F.F. Raskolnikowowi. 19
stycznia 1921 r. Trocki uczestniczył w publicznej debacie o kwestii związkowej,
w obecności 3500 marynarzy Floty Bałtyckiej. "Dowództwo floty było izolowane i
zastraszone" - wspominał Trocki (tamże). "Dandysowaci i dobrze odżywieni
marynarze, komuniści jedynie z nazwy" większością jakichś 90 procent głosów
poparli rezolucję Zinowjewa. Trocki kontynuował:
"Przytłaczająca większość tych "komunistów", którzy poparli rezolucję Zinowjewa,
wzięła udział w buncie. Uważałem, i Biuro Polityczne nie uczyniło żadnych
sprzeciwów, że negocjacje z marynarzami i, w razie konieczności, ich
pacyfikacja, powinny być powierzone tym przywódcom, którzy jeszcze wczoraj
cieszyli się politycznym zaufaniem tych marynarzy. W innym wypadku
kronsztadczycy postrzegaliby tę sprawę tak, jakbym przyszedł wziąć "rewanż" na
nich za ich głosowanie przeciwko mnie podczas dyskusji partyjnej" (tamże).
W "Prawdzie o Kronsztadzie" John G. Wright przyznaje, że o tyle, o ile komisarz
floty, zinowjewowiec Kuźmin i inni lokalni przywódcy komunistyczni byli ślepi na
cały stopień niebezpieczeństwa dojrzewającego w Kronsztadzie, oni "ułatwili
kontr-rewolucjonistom robotę wykorzystywania obiektywnych trudności, by osiągnąć
ich cele". Lecz Wright podkreśla, że tym, o co toczyła się gra, było
fundamentalne przeciwstawienie dwóch obozów klasowych:
"Wszystkie inne kwestie mogą być jedyne drugorzędnego znaczenia. To, że
bolszewicy mogli popełnić błędy o ogólnym albo konkretnym charakterze, nie może
zmienić faktu, że obronili osiągnięcia rewolucji proletariackiej przed
burżuazyjną (i drobnomieszczańską) reakcją" ("Prawda o Kronsztadzie").
Rewolucja przeciw kontr-rewolucji
Wielką zbrodnią bolszewików, z punktu widzenia ich
"demokratycznych" krytyków, jest to, że wygrali. Pierwszy raz w historii wyzuta
z własności klasa ciemiężonych uchwyciła i utrzymała władżę, udowadniając w
praktyce, że proletariat rzeczywiście może rządzić. To jest to, o co zawsze
chodziło we "wrzawie o Kronsztadzie".
Anarchiści z Infoshopu szydzą z "leninowskiej zasady" ("nienaruszalnej dla
każdego bolszewika"), że "dyktatura proletariatu jest i może być realizowana
tylko przez dyktaturę partii" ("Czym był bunt kronsztadzki?"). Za to oni
wysuwają kronsztadzki slogan "cała władza w ręce rad, a nie partii". Ta próba
przeciwstawienia interesów klasy, zorganizowanej w radach, interesom jej
rewolucyjnej awangardy, zorganizowanej w leninowskiej partii, jest typowa dla
prymitywnych antyprzywódczych uprzedzeń anarchistów. Jeśli był kiedykolwiek
przykład, który udowodnił, że robotnicze rządy zależały od zdecydowanego
przywództwa komunistycznej awangardy - "dyktatury partii", jeśli chcecie - to
był to Kronsztad w 1921 r. Prosty fakt jest taki, że każda inna tendencja w
ruchu robotniczym, czy mieńszewicka, czy anarchistyczna, poparła
kontr-rewolucję!
W stabilnym państwie robotniczym leniniści popierają pełne prawa demokratyczne
dla wszystkich tendencji politycznych, które nie dażą do siłowego obalenia
dyktatury proletariatu. To obejmuje uznanie możliwości przegrania przez
komunistów głosowania w radach. Ale oblegana rosyjska republika robotnicza z lat
1918-22 była absolutnie niestabilna, i gdyby bolszewicy odeszli od władzy, by
zostać zastąpieni przez elementy socjaldemokratyczne, demagogiczne albo
anarchistyczne, w takim razie bardzo niedługo zarówno leniniści, jak i ich
drobnomieszczańscy przeciwnicy znaleźliby się przed białym plutonem
egzekucyjnym.
Przez stłumienie Kronsztadu oblężone radzieckie państwo robotnicze zyskało na
czasie, by ożywić gospodarkę i klasę robotniczą - i stąd odtworzyć warunki dla
żywej radzieckiej demokracji - i walczyć, aby rewolucja proletariacka zwyciężyła
gdzie indziej. Gdyby dwa lata później rezultatem sytuacji rewolucyjnej w
uprzemysłowionych Niemczech było proletariackie zwycięstwo, to miałoby
decydujące znaczenie dla przyszłości nie tylko Rosji Radzieckiej, ale i
światowej rewolucji socjalistycznej (patrz: "Ponowne uzbrajanie bolszewizmu:
trockistowska krytyka dotycząca Niemiec w 1923 r. i Kominternu", Spartacist nr
56, wiosna 2001 r.) Żywiąc się porażką w Niemczech, biurokratyczna warstwa w
radzieckim aparacie partyjnym i państwowym uzurpowała sobie polityczną władzę z
rąk proletariatu i jego bolszewickiej awangardy.
Międzynarodowy charakter rewolucji proletariackiej jest obcy
drobnomieszczańskiemu, parafiańskiemu nastawieniu anarchizmu. W swej diatrybie z
1945 r. rosyjski anarchista Wolin potępia bolszewicki reżim za wysyłanie
czerwonych kronsztadczyków w 1918 r. "tam, gdzie wewnętrzna sytuacja stała się
niepewna, groźna albo niebezpieczna" i za mobilizowanie ich "do głoszenia
chłopom idei solidarności i rewolucyjnego obowiązku, a zwłaszcza konieczności
żywienia miast" (Nieznana Rewolucja). To, krzyczy Wolin, stanowiło
"makiaweliczny plan osłabienia, zubożenia i wyczerpania" Kronsztadu.
Podporządkowanie przez Wolina interesów ogólnorosyjskiej - a tym bardziej
światowej - rewolucji domniemanej integralności Kronsztadu podkreśla idiotyczną
parafiańszczyznę, właściwą dla anarchistycznej koncepcji autonomicznych
"sfederowanych komun".
W naszej recenzji pracy Avricha "Kronsztad 1921" pytaliśmy: "Jaka była
anarchistyczna reakcja na aliancką blokadę, zalane kopalnie węgla, przerwane
linie kolejowe i zniszczone mosty etc., czego konsekwencją było, że chłopstwo
nie mogło nic dostać w zamian za jego zboże?" (WV nr 195, 3 marca 1978 r.)
Imperialiści i biali starali się wbić klin pomiędzy rząd robotników a ogromne
masy chłopskie. Bolszewicy, posiadając ograniczone środki i żadnego
funkcjonującego przemysłu w dużej skali, musieli czynić ustępstwa na rzecz
chłopstwa oraz produkcji i wymiany towarowej na niewielką skalę. Ale NEP mógł
być tylko tymczasowym cofnięciem się - rodził on własne niebezpieczeństwa, jak
stało się oczywiste po paru latach, kiedy ośmieleni kułacy (bogatsi chłopi)
buntowali się.
Jako liberalni idealiści, anarchiści są mistrzami w pomijaniu problemu
konkretnych materialnych warunków, z jakimi robotnicza rewolucja musiała się
zmierzyć. Autorzy Infoshopu przyznają, co najmniej na papierze, tragiczną
sytuację, w obliczu której w tych czasach stała rewolucyjna Rosja. Oni gładko
twierdzą, że kluczem do odbudowywania kraju był udział klasy robotniczej i
chłopstwa w "wolnych organizacjach klasowych, jak swobodnie wybrane rady i
związki" ("Czym był bunt kronsztadzki?"). Zobaczyliśmy już, co "wolne rady"
anarchistów znaczyły w praktyce - powrót do białych rządów i "tymczasowej
dyktatury wojskowej".
W "Podatku w naturze" Lenin zdemaskował ślepotę lewicowego mieńszewika Juliusza
Martowa:
"Martow okazał się tylko filisterskim narcyzem, gdy oświadczył w swoim
berlińskim czasopiśmie, że Kronsztad nie tylko przyjął mieńszewickie hasła, lecz
także udowodnił, że może istnieć ruch antybolszewicki, który nie całkiem służy
interesom białogwardzistów, kapitalistów i obszarników. On mówi w efekcie:
"Zamknijmy oczy na fakt, że wszyscy prawdziwi białogwardziści pozdrawiali
kronsztadzkich buntowników i zbierali fundusze na pomoc Kronsztadowi przez
banki!" Milukow w porównaniu z Czernowami i Martowami ma rację, ponieważ wyjawia
prawdziwą taktykę prawdziwych sił białogwardyjskich, sił kapitalistów i
obszarników. On oświadcza: "To nieważne, kogo wspieramy, czy to anarchiści, czy
inna odmiana władzy radzieckiej, pod warunkiem, że bolszewicy zostaną obaleni,
pod warunkiem, że nastąpi zmiana u władzy". (...) Co z resztą - my, Milukowowie,
my, kapitaliści i obszarnicy, uczynimy całą resztę naszą, odrzucimy Pigmejów
anarchistów, Czernowów i Martowów". (Lenin, "Podatek w naturze", 21 kwietnia
1921 r.)
Ciętą analizę Lenina uzupełnia niechętne potwierdzenie z drugiej strony linii
podziału klasowego - generała A.A. von Lampego, jednego z czołowych ludzi
Wrangla. Nie zaślepiony przez drobnomieszczańskie mistyfikacje Martowa ten
klasowo świadomy burżuj sarkastycznie zauważył w swoim dzienniku, jaka była
eserowska "Prawda o Kronsztadzie": "Pełna usprawiedliwień, żeby odegnać myśl, iż
marynarze byli, broń Boże, pod wpływem dawnych oficerów. (...) Eserowcy nie
rozumieją, że w takiej walce tym, co jest potrzebne, są poważne i zdecydowane
środki. (...) Wygląda na to, że czy to się nam podoba, czy nie, trzeba dojść do
konkluzji Lenina, iż w Rosji może rządzić tylko któraś z tych dwóch władz:
monarchistyczna albo komunistyczna" (cyt. za: Szczetinow, Wprowadzenie do
"Tragedii kronsztadzkiej...").
Tym, czego burżuazja i jej pisarzyny, od mieńszewików do Infoshopu, nie mogą
wybaczyć, jest to, że Lenin i Trocki zastosowali zdecydowane środki przeciw
buntowi kronsztadzkiemu. Proletariat ma dług wdzięczności wobec 1385
czerwonoarmistów i dowódców, którzy oddali tam swe życie, i 2577, którzy
odnieśli rany, by obronić młode radzieckie państwo robotnicze. Nowe historyczne
dowody zgromadzone w "Tragedii kronsztadzkiej..." dają frapujące potępienie
lokajów kontr-rewolucji, którzy oczerniają tych rewolucyjnych męczenników.