Tekst pochodzi z FD MLK http://users.nethit.pl/forum/read/fdlbc/4319003/ . Ciekawe jest to, że francuscy spartakusowcy w swojej walce z lambertystami sięgają po stare dobre chwyty: "Nadmierny niepokój Mariego o nieistniejącą masońską obsesję w "Tragedii kronsztadzkiej..." mówi więcej o lambertystowskiej PT, której powiązania z wolnomularstwem długo były tajemnicą poliszynela na francuskiej lewicy. Wśród nich bliskie więzi między Lambertem, długoletnim oficjelem federacji związkowej Force Ouvriere (FO), a byłym przywódcą FO Markiem Blondelem, otwartym masonem."


Rosyjskie archiwa znów demaskują anarchistyczne kłamstwa
Kronsztad 1921: Bolszewizm przeciw kontr-rewolucji
Przedruk z: Spartacist, wydanie angielskojęzyczne, nr 59, wiosna 2006 r.

W marcu 1921 r. garnizon bałtyckiej wyspiarskiej twierdzy Kronsztad, bramy do rewolucyjnego Piotrogrodu, zbuntował się przeciw rządowi bolszewickiemu. Buntownicy utrzymali Kronsztad przez dwa tygodnie, do czasu gdy radziecki reżim w końcu nie odbił go poprzez bezpośredni atak przez lód, kosztem wielu ofiar śmiertelnych po obu stronach. Buntownicy twierdzili, że walczyli, by przywrócić oczyszczoną władzę radziecką uwolnioną od monopolu komunistów. Bolszewicy oskarżali, że rewolta była kontr-rewolucyjnym buntem: jakiekolwiek były zamiary marynarzy, to tylko mogło wesprzeć siły kapitalistycznej restauracji - sięgające od zdeklarowanych demokratów do zupełnych monarchistów - zjednoczonych pod białym sztandarem klerykalno-carskiej reakcji. Chociaż militarnie pokonani przez radziecką Armię Czerwoną po niemal trzech latach wojny domowej, białogwardziści i ich imperialistyczni patroni wciąż mieli zamiar obalenia rewolucji październikowej z 1917 r., kierowanej przez bolszewików, i zmiażdżenia młodego radzieckiego państwa robotniczego.
Po niemal 73 latach, 10 stycznia 1994 r., samozwańczy spadkobierca białogwardzistów Boris Jelcyn, prezydent teraz kapitalistycznej Rosji, przystawił pieczęć (z dwugłowym orłem) swej aprobaty na buncie kronsztadzkim. (Patrz: "Kronsztad i kontr-rewolucja: wtedy i teraz", Workers Vanguard nr 595, 4 marca 1994 r.) Fakt, że Jelcyn, który w latach 1991-92 przewodził obaleniu rewolucji bolszewickiej, "zrehabilitował" buntowników z Kronsztadu, po prostu potwierdził kolejny raz, czyim interesom klasowym służyło powstanie z 1921 r. Bunt kronsztadzki jest centrum wielkiego mitu, wytrwale rozpropagowanego przez anarchistów, którego uczepił się cały szeroki wachlarz antyrewolucyjnych sił sięgający od socjaldemokratów do zwolenników restauracji caratu. Głównym celem "wrzawy o Kronsztadzie" zawsze było zdyskredytować walkę marksistów o dyktaturę proletariatu nad burżuazją, a w szczególności obsmarować trockizm, współczesne ucieleśnienie autentycznego leninizmu.
Zgodnie z mitem anarchistycznym Kronsztad był "trzecią rewolucją robotników" - kontynuacją rewolucji lutowej i październikowej z 1917 r. - której stłumienie udowodniło antyrobotniczy charakter bolszewickiego rządu Lenina i Trockiego, i marksizmu w ogólności. Dzierżąc Kronsztad jako ideologiczną maczugę przeciwko leninizmowi, anarchiści muszą nalegać, wbrew wszystkim znanym faktom, że buntownicy z 1921 r. byli tymi samymi marynarzami, którzy odgrywali rolę awangardy w 1917 r., i że nie łączyli się z białymi reakcjonistami. Jelcyn nieświadomie pomógł przebić osinowym kołkiem w trumnie mit Kronsztadu, kiedy błogosławiąc buntowników, również otworzył archiwa dla badań nad buntem. To doprowadziło do opublikowania w 1999 r. olbrzymiej kolekcji rosyjskich historycznych materiałów przez ROSSPEN, główne wydawnictwo powiązane z Federalną Agencją Archiwalną Rosji. Dokumenty opublikowane w zbiorze "Kronsztadtskaja tragiedija 1921 goda, dokumienty w dwuch knigach" ("Tragedia kronsztadzka 1921 roku, dokumenty w dwóch księgach"), wydanym przez wydawnictwo Rosyjska Encyklopedia Polityczna, Moskwa 1999, potwierdzają ponad wszelką wątpliwość kontr-rewolucyjną naturę powstania kronsztadzkiego.

Lenin i Trocki mówili prawdę

Od samego początku w sprawie Kronsztadu anarchiści działają wspólnie z otwartymi kontr-rewolucjonistami. Broszura z 1922 r. znacznego amerykańskiego anarchisty Alexandra Berkmana pt. "Bunt kronsztadzki" opierała się na w dużej mierze błędnym sprawozdaniu z 1921 r. zatytułowanym "Prawda o Kronsztadzie", wydanym przez socjalistów-rewolucjonistów (eserowców), zaciekłych przeciwników Rewolucji Październikowej. W 1938 r. kronsztadzka machina kłamstw znów została puszczona w ruch - w postaci "Komuny kronsztadzkiej" Idy Mett - tym razem w celu odparcia niszczącej krytyki przez Trockiego roli anarchistycznych przywódców związku CNT (w sojuszu ze stalinistami) w spowodowaniu wykolejenia hiszpańskiej rewolucji robotniczej. [Więcej o rewolucji hiszpańskiej - patrz: Felix Morrow, Rewolucja i kontr-rewolucja w Hiszpanii (wyd. Pioneer Publishers, Nowy Jork 1938)]. Na krótko przed śmiercią w 1945 r. Wolin (W.M. Ejchenbaum), czołowy rosyjski anarchista w latach 1917-21, dodał swój autorytet do antybolszewickiej zmowy z aktem oskarżenia, który opierał się na własnych kłamliwych proklamacjach buntowników [Wolin, Nieznana rewolucja (Kronsztad 1921, Ukraina 1918-21), wyd. Libertarian Book Club, Nowy Jork 1955]. Dziś odradzająca się tendencja anarchistyczna jeszcze raz uczepia się domniemanych okrucieństw bolszewików Lenina i Trockiego w Kronsztadzie, by rozpalić antykomunistyczne uprzedzenia wśród młodych działaczy w epoce poradzieckiej.
Od samego początku Lenin, Trocki i inni bolszewiccy rzecznicy zwrócili uwagę, że powstanie zostało przyjęte skwapliwie i nawet było publicznie przepowiadane przez kontr-rewolucję na emigracji; że dawni carscy oficerowie w kronsztadzkim garnizonie, jak generał A.N. Kozłowskij, odegrali ważną rolę w buncie; że w 1921 r. marynarze Kronsztadu nie byli już "dumą i chwałą" rewolucji robotniczej, jak Trocki nazwał ich w 1917 r., ale stosunkowo uprzywilejowaną i zdemoralizowaną warstwą powiązaną ze wsią, z chłopstwem. W 1938 r., gdy Trocki ujawnił perfidię anarchistycznych złych przywódców w Hiszpanii, również obalił odnowione kronsztadzkie oszczerstwa, pisząc prace "Wrzawa o Kronsztadzie" i "Więcej o stłumieniu Kronsztadu". Pisał zjadliwie:
"Hiszpański rząd frontu ludowego powstrzymuje rewolucję socjalistyczną i rozstrzeliwuje rewolucjonistów. Anarchiści uczestniczą w tym rządzeniu, albo gdy są odsunięci, kontynuują wspieranie katów. A ich zagraniczni sojusznicy i obrońcy tymczasem zajmują się obroną... buntu kronsztadzkiego przeciwko okrutnym bolszewikom. Cóż za parodia!" ("Wrzawa o Kronsztadzie", 15 stycznia 1938 r.)
Trocki również nakłonił swoich zwolenników, by podjęli się bardziej szczegółowej pracy. Rezultatem była "Prawda o Kronsztadzie", napisana przez Johna G. Wrighta z amerykańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (SPR), najpierw opublikowana w czasopiśmie SPR "New International" (luty 1938 r.), a następnie w 1939 r. w dłuższej wersji w biuletynie edukacyjnym. Zbierając wtedy dostępne historyczne dowody, wliczając w to świadectwo "tych samych ludzi, którzy zmontowali bunt, kierowali nim i próbowali go rozszerzyć", Wright metodycznie zademonstrował, jak biali poparli powstanie i jak marynarze byli politycznie napędzani przez ich drobnoburżuazyjne interesy klasowe i na nich oddziaływały siły otwartej kontr-rewolucji. [Dłuższą wersję artykułu Wrighta można znaleźć w zbiorze "Kronsztad według W.I. Lenina i Lwa Trockiego" (wyd. Pathfinder, Nowy Jork 1979)].
Każdy poważny kawałek historycznych badań od tej pory potwierdził słuszność bolszewików. Szczególnie to obejmuje pracę proanarchistycznego historyka Paula Avricha "Kronsztad 1921" (wyd. Princeton University Press, Princeton 1970). W naszej recenzji rekomendowaliśmy tę książkę jako dzieło sumiennego pracownika naukowego, który był zmuszony konkludować, że mógłby "sympatyzować z buntownikami, a mimo to przyznać, że bolszewicy mieli słuszne powody, by pokonać ich" ("Anarchistyczno-wolnościowe mity zdemaskowane: Kronsztad i kontr-rewolucja", WV nr. 195 i 203, 3 marca i 28 kwietnia 1978 r.)
Badania Avricha pokazały, że główny przywódca rewolty, marynarz nazwiskiem Stepan Petryczenko, wcześniej spróbował dołączyć do białych, potem pomógł przekształcić masowy protest w zdecydowane zerwanie z rządem bolszewickim. Po powstaniu Petryczenko umknął do Finlandii, która była pod żelaznymi rządami dawnego carskiego generała i białogwardyjskiego rzeźnika barona Mannerheima. Petryczenko otwarcie połączył siły z białogwardyjskimi emigrantami skoncentrowanymi tam i udzielił poparcia planom zastąpienia bolszewickich rządów przez "tymczasową dyktaturę wojskową". Avrich również odkrył białogwardyjską "Notatkę służbową w kwestii zorganizowania powstania w Kronsztadzie", która wyszczególniała wojska i polityczną sytuację wewnątrz twierdzy i mówiła o rekrutowaniu grupy kronsztadzkich marynarzy, którzy przygotowywali się, by podjąć tam aktywną rolę w nadchodzącym powstaniu. Niemniej Avrich twierdził, że nie ma żadnych świadectw związków pomiędzy białymi a marynarzami przed rewoltą i powtarzał powszechną śpiewkę, że gdyby rewolta była zaplanowana, to zostałaby rozpętana kilka tygodni później, po tym jak stopnienie lodu uczyniłoby bolszewicki atak z lądu niemożliwym.
Dokumenty zgromadzone w "Tragedii kronsztadzkiej..." nieodwołalnie odrzucają te obiekcje. Zbiór zawiera 829 oryginalnych dokumentów (z dodatkowymi 276, w całości albo fragmentarycznie, w przypisach), w większości jeszcze nigdy nie wydanych. Te obejmują sprawozdania z pierwszej ręki przez uczestników powstania, wśród nich zbuntowanych marynarzy i odwiedzających ich białogwardyjskich wysłanników, i tajne raporty białych; wspomnienia i artykuły około 8000 buntowników, którzy umknęli do Finlandii po tym, gdy bolszewicy odbili Kronsztad; i zapisy przesłuchania zaaresztowanych buntowników przez radziecką Czekę, Ogólnorosyjską Komisję Nadzwyczajną do walki z Kontr-rewolucją i Sabotażem. Współczesne radzieckie sprawozdania obejmują raport komisarza Floty Bałtyckiej Nikołaja Kuźmina z 25 marca 1921 r. dla Rady Piotrogrodzkiej i przedstawione 5 kwietnia 1921 r. pierwsze oficjalne sprawozdanie specjalnego komisarza Jakowa S. Agranowa ze śledztwa Czeki. To jest szczególnie cenne teraz móc zobaczyć, jak mocno sprawozdania buntowników, którzy uciekli, pokrywają się co do faktów z tymi, którzy zeznawali dostawszy się do bolszewickiej niewoli.
Długie wprowadzenie rosyjskiego historyka Jurija Szczetinowa, który robił wcześniej badania nad Kronsztadem, jest całkiem przydatne, wskazując na sporne kwestie i streszczając istotne znaleziska archiwalne. Dokumenty zostały wydobyte z szerokiego zakresu bolszewickich, białogwardyjskich, imperialistycznych, mieńszewickich, eserowskich i anarchistycznych źródeł i zebrane przez pracowników naukowych z dziewięciu rosyjskich archiwów, wliczając w to Rosyjskie Państwowe Archiwum Wojskowe, Rosyjskie Państwowe Archiwum Historii Społeczno-Politycznej i Centralne Archiwum Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), policji politycznej. Główny badacz tego zbioru, I.I. Kudriawcew, pomógł przygotowywać materiały z archiwum FSB i był odpowiedzialny za przypisy, indeksy i bibliografię. Pod hasłem "Trocki" w indeksie osób napisano, że był "członkiem francuskiej loży masońskiej, wydalonym najprawdopodobniej w 1916 r." To niedorzeczne zniesławienie, odzwierciedlające kontr-rewolucyjną nienawiść do bolszewickiego przywódcy, rzuca wyzwanie walce Trockiego o wykorzenienie zgubnego wpływu wolnomularstwa w młodej Francuskiej Partii Komunistycznej, co historycznie było ważnym problem we francuskim ruchu robotniczym.
Najnowsza książka francuskiego historyka Jeana-Jacquesa Marie, z Partii Pracowników (PT) Pierre'a Lamberta, uczepia się tego zniesławienia, by kwestionować zbiór w całości, twierdząc że "wybór jest obdarzony obfitym korpusem przypisów, który nosi piętno policji politycznej FSB (dawniej KGB) i charakteryzuje się obsesją, szalejącą wśród rosyjskich nacjonalistów, na temat rzekomego masońskiego spisku" [Jean-Jacques Marie, "Kronsztad" (wyd. Fayard, Paryż 2005)]. Mimo to Marie polega na tym wyborze dla większości jego własnych cytatów! Podczas gdy FSB jest przesiąknięte wielkorosyjskim szowinizmem, zniesławienie Trockiego w "Tragedii kronsztadzkiej..." jest niezwykłe i nie jest reprezentatywne dla pracy redakcyjnej nad zbiorem. Nadmierny niepokój Mariego o nieistniejącą masońską obsesję w "Tragedii kronsztadzkiej..." mówi więcej o lambertystowskiej PT, której powiązania z wolnomularstwem długo były tajemnicą poliszynela na francuskiej lewicy. Wśród nich bliskie więzi między Lambertem, długoletnim oficjelem federacji związkowej Force Ouvriere (FO), a byłym przywódcą FO Markiem Blondelem, otwartym masonem.
Ze swej strony różne anarchistyczne witryny internetowe i ziny, skonfrontowane z masą nowych dowodów w "Tragedii kronsztadzkiej...", zwróciły się do komentarza z drugiej ręki, napisanego przez akademika z Uniwersytetu Hebrajskiego Israela Geclera ("Rola komunistycznych przywódców w tragedii kronsztadzkiej z 1921 r. w świetle archiwalnych dokumentów ostatnio wydanych", Revolutionary Russia, czerwiec 2002 r.) Gecler podnosi raport Agranowa do rangi "dumy miejsca", chociaż został on pośpiesznie sporządzony zaledwie parę tygodni po buncie i bez dostępu do żadnego z prowodyrów ani do wielu z dokumentów w obecnym wyborze. Następnie Gecler wypreparowuje z tego pierwszego raportu jeden samotny fragment, by twierdzić, iż Agranow uważał "że protest marynarzy był całkowicie spontaniczny" i że jego "orzeczenia kategorycznie zaprzeczają oficjalnej linii". To jest sofistyka, nie nauka! "Oficjalna linia" bolszewików nie była taka, że od początku do końca i od góry do dołu Kronsztad był białogwardyjsko-imperialistycznym spiskiem, ale raczej że on posłużył ich interesom i że w pełni został poparty przez kontr-rewolucję. Nawet krótki passus, który Gecler cytuje z Agranowa, potwierdza to, zapewniając że "powstanie nabrało systematycznego charakteru i było kierowane przez doświadczoną rękę starych generałów" [Agranow, Raport dla Prezydium Czeki, 5 kwietnia 1921 r.; w: "Tragedia kronsztadzka..." (tłumaczenie nasze)].
Faktycznie, jak zobaczymy, wiele dokumentów w "Tragedii kronsztadzkiej..." umyślnie zignorowanych przez Geclera rzeczywiście pokazuje, że kronsztadzka "rewolucja robotnicza" była daleka od całkowicie spontanicznej, bo jej sercem był kontr-rewolucyjny spisek. One naświetlają, w niedwuznacznych szczegółach, skalę i możliwości zorganizowanej białogwardyjskiej działalności w Kronsztadzie i wokoło niego, pokrywając się z anonimową notatką służbową wykrytą przez Avricha. Rzeczywiście, jeden z dokumentów nowo wydanych jest autorstwa prominentnego białego agenta, uważanego przez Avricha za autora i tamtego memorandum, tajnego agenta kontr-rewolucyjnego Centrum Narodowego G.F. Cejdlera, który chwali się, jak prawicowi emigranci z Finlandii (zakonspirowani jako delegacja Czerwonego Krzyża) zostali z zadowoleniem przywitani w Kronsztadzie przez Petryczenkę i innych przywódców buntu. Inny raport, autorstwa czołowego białego agenta rezydującego w Finlandii, generała G.E. Elwengrena, nie tylko przypisuje białogwardyjskiej organizacji w Kronsztadzie rozpalenie powstania, ale wyjaśnia dlaczego zostało ono rozpętane wcześniej niż planowano. Szczególnie interesujące w prezentowaniu ręki ukrytej za powstaniem są liczne sprawozdania z pierwszej ręki, które świadczą o systematycznym oszukiwaniu stosowanym przez Petryczenkę i jego sojuszników w celu wyprowadzenia z nimi części garnizonu.
Sporządzając ten artykuł, również studiowaliśmy pewną liczbę innych rosyjskojęzycznych materiałów, wliczając w to i główne, i drugorzędne źródła. Wśród nich jest cykl artykułów na temat buntu kronsztadzkiego, opublikowany w latach 1930-31 w leningradzkim czasopiśmie historycznym Krasnaja Letopis', wliczając w to analizę radzieckiego historyka A.S. Puchowa o zmianach składu społecznego kronsztadzkiego garnizonu między rokiem 1917 a 1921. Również skonsultowaliśmy się z Jurijem Szczetinowem, który napisał wprowadzenie do "Tragedii kronsztadzkiej...", i uzyskaliśmy od niego urywki jego wcześniejszej książki "Kronsztadt, mart 1921 g." ("Kronsztad, marzec 1921 r."), której publikacja została wstrzymana w 1992 r., po tym jak Jelcyn chwycił za cugle władzy. Wszystkie tłumaczenia z "Tragedii kronsztadzkiej..." i innych rosyjskojęzycznych źródeł są nasze.

Klasowy charakter buntu kronsztadzkiego

W "Prawdzie o Kronsztadzie" trockista John G. Wright przygwoździł anarchistyczną bajkę, że buntownicy Kronsztadu byli po prostu masą niezróżnicowanych robotników, walczących bezinteresownie o ideały "wolnych rad". To pojęcie zaciemnia różne - a chwilami przeciwstawne - działające tam siły klasowe. Odrzucając materialistyczne rozumienie klasy, anarchiści dzielą świat na potężnych i bezsilnych, bogatych i biednych, zaliczając chłopskiego drobnego właściciela i miejskiego robotnika do bezklasowego "ludu". Ale chłop nie jest z natury kolektywistyczny i antykapitalistyczny; raczej on jest zasadniczo prymitywnym drobnym przedsiębiorcą, który chce niskich cen na rzeczy, które kupuje i wysokich cen na rzeczy, które sprzedaje. Jak zauważył Wright:
"Przypuszczenie, że żołnierze i marynarze mogli zaryzykować powstanie pod abstrakcyjnym politycznym sloganem "wolnych rad" jest absurdalne samo w sobie. (...) Ci ludzie mogli ruszyć do powstania tylko przez głębokie gospodarcze potrzeby i interesy. Te były potrzebami i interesami ojców i braci tych marynarzy i żołnierzy, to jest, chłopów jako handlarzy produktami spożywczymi i surowcami. Innymi słowy bunt był wyrazem drobnoburżuazyjnej reakcji przeciw trudnościom i niedostatkom nałożonym przez rewolucję proletariacką" (Wright, "Prawda o Kronsztadzie").
Robotnicza rewolucja w Rosji objęła zacofany, przeważnie chłopski kraj, stwarzając według słów Trockiego dyktaturę proletariatu opierającego się o biedne chłopstwo. Długoterminowe istnienie Rosji Radzieckiej mogło być zapewnione tylko przez rozprzestrzenienie się rewolucji socjalistycznej na zaawansowane przemysłowe potęgi Europy Zachodniej i reszty świata. W tym czasie poparcie albo neutralność mas chłopskich były kluczem do obrony rewolucji. To oznaczało pozyskiwanie biedniejszych chłopów towarami konsumpcyjnymi, traktorami i innymi produktami fabrycznymi, ostatecznie kładąc fundament pod wiejski proletariat oparty na skolektywizowanym rolnictwie w dużej skali.
Ale zimą z roku 1920 na 1921 Rosja Radziecka leżała w ruinach po siedmiu latach wojny imperialistycznej i wojny domowej. Wojska 14 państw kapitalistycznych najechały rewolucyjną Rosję. Udzielały one pomocy wojskom walczącym o restaurację kapitalizmu, dowodzonym przez dawnych carskich dowódców wojskowych Denikina, Kołczaka, Wrangla, Judenicza i innych, którzy spustoszyli kraj i systematycznie dokonywali masakr Żydów i komunistów, jak również walczących robotników i opornych chłopów. Przemysł i transport były sparaliżowane i ważne miasta wyludnione, ponieważ głodujący szukali jedzenia. Głód i zarazy na skalę nie widzianą od wieków doprowadziły wieś na próg kanibalizmu. Wszystko to zostało zaostrzone przez imperialistyczną blokadę gospodarczą. Politykę, którą bolszewicy zaimprowizowali, by poradzić sobie z tymi klęskami, nazwano "komunizmem wojennym". Jej rdzeniem było rekwirowanie zboża od chłopstwa w celu nakarmienia miast i zaopatrzenia Armii Czerwonej. Przez całą wojnę domową masa chłopstwa akceptowała to jako mniejsze zło niż powrót białej szlachty.
Jesienią 1920 r. główne białe i imperialistyczne siły w końcu zostały pokonane. Lecz białe wojsko wciąż okupowało wybrzeża Morza Czarnego w pobliżu Gruzji; japońskie wojsko pozostało na Dalekim Wschodzie Rosji do końca 1922 r., i Wrangel wciąż rozkazywał 80 tysiącom ludzi pod bronią w Turcji. Wówczas eksplodowały chłopskie resentymenty. Szczetinow zauważa:
"Pod koniec roku 1920 i na początku 1921 powstania zbrojne szerzyły się w guberniach tambowskiej i woroneskiej, na środkowym Powołżu, w Donbasie, nad Kubaniem i na Syberii Zachodniej. Antybolszewiccy buntownicy liczyli w tym czasie ponad 200 tys. ludzi" (Szczetinow, Wprowadzenie do "Tragedii kronsztadzkiej...").
Wśród nich była część spośród przeszło dwóch milionów żołnierzy, którzy zostali zdemobilizowani z Armii Czerwonej z końcem wojny domowej. Na Ukrainie istotna chłopska armia partyzancka, zebrana wokół awanturniczego anarchisty Nestora Machny, teraz była zbuntowana przeciw władzy radzieckiej. Jak zauważył Trocki:
"Tylko całkowicie płytka osoba może widzieć w bandach Machny albo w buncie kronsztadzkim walkę między abstrakcyjnymi zasadami anarchizmu a "państwowego socjalizmu". Tak naprawdę te ruchy były konwulsjami chłopskiej drobnej burżuazji, która pragnęła oczywiście wyzwolić się od kapitału, ale która równocześnie nie zgodziła się podporządkować dyktaturze proletariatu. Drobna burżuazja nie wie konkretnie, czego chce, i z racji swej pozycji nie może wiedzieć" ("Wrzawa o Kronsztadzie").
Te zamieszki chłopskie i bunty dostarczyły żyznego gruntu zorganizowanym kontr-rewolucyjnym niepokojom i spiskom.
Te warunki bezpośrednio wpłynęły na rozwój sytuacji w Kronsztadzie. Podczas gdy carskie wojsko było zdecydowanie chłopskie w swoim składzie, Flota Bałtycka - z jej opieraniem się na umiejętnościach inżynieryjno-technicznych - miała w 1917 r. szczupłą większość robotniczą. Lecz gdy większość klasowo świadomych bojowników poszła na linie frontu wojny domowej albo przejęła stanowiska administracyjne i kierownicze w aparacie nowego państwa robotniczego, zostali zastąpieni przez bardziej zacofane warstwy, przeważnie chłopskie, wliczając w to, w latach 1920-21, sporą liczbę rekrutów chłopskich z buntowniczych części Ukrainy.
Innym czynnikiem wpływającym na Kronsztad był głęboki podział w partii komunistycznej w sprawie tego, co robić po "komunizmie wojennym" i jak wzmocnić "smyczkę", przymierze chłopstwa z państwem robotniczym. Na kilka miesięcy przed buntem wybuchnął nagły spór, nastawiając Trockiego przeciwko Leninowi w tak zwanej "debacie związkowej". Uczepiając się błędów Trockiego, Zinowjew zorganizował swą własną bazę na obszarze Piotrogrodu i Kronsztadu przeciwko Trockiemu, którego postrzegał jako rywala w kierownictwie partyjnym. Zinowjew pozwolił na swobodny napływ do kronsztadzkiej organizacji partyjnej zacofanych rekrutów, równocześnie pobudzając trującą atmosferę w sporze wewnątrzpartyjnym. Rozkład kronsztadzkiej organizacji partii komunistycznej był decydującym czynnikiem umożliwiającym trwanie buntu, jak zanotował Agranow w swojej informacji dla Czeki. \

Kronsztad wybucha

Bunt kronsztadzki zaczął się w ślad za protestami robotników, które zaczęły się w Piotrogrodzie 20 lutego, gdy kryzys paliwowy wymusił zamknięcie głównych fabryk. Przez połączenie ustępstw wobec robotników i aresztowań kluczowych mieńszewickich agitatorów rząd szybko stłumił protesty bez jakiegokolwiek rozlewu krwi. Ale pogłoski o rozstrzeliwaniu robotników i bombardowaniu fabryk pomimo to odegrały swoją rolę w tym, co się zaczęło w Kronsztadzie 25 lutego.
Delegacje marynarzy z okrętów wojennych "Pietropawłowsk" i "Sewastopol" pojechały do Piotrogrodu i zobaczyły, że te pogłoski są nieprawdziwe. Gdy wrócili do Kronsztadu 27 lutego, jednakże nie położyli kresu kłamstwom. Za to świeże kłamstwa piętrzyły się - wliczając w to kłamstwo, że tysiące marynarzy w Piotrogrodzie zostały zaaresztowane. Kronsztadzkim marynarzom została rozdana broń. Po spotkaniach pokładowych 28 lutego szybko nastąpił 1 marca masowy wiec na placu Kotwicy w Kronsztadzie, który przyjął program żądań i spotkania delegatów 2 marca, by omówić nowe wybory do lokalnej rady. Komunistyczni mówcy na tych spotkaniach zostali odcięci.
Komisarz Floty Bałtyckiej Kuźmin i dwóch innych komunistycznych przywódców zostali zaaresztowani na wiecu 2 marca - ponoć by zapewnić "prawdziwą wolność" dla wyborów! Gdy delegaci wzdragali się przed propozycją aresztowania wszystkich innych komunistów na spotkaniu, zareagowano na to dramatycznym - i całkowicie bezpodstawnym - obwieszczeniem, że uzbrojone komunistyczne oddziały otoczą salę i aresztują wszystkich uczestników. Co było dalej, dokładnie jest opisane w relacji komunisty, naocznego świadka zacytowanej przez Szczetinowa:
"W przestraszonym zamieszaniu głosowanie w sprawie czegoś zostało wykonane w pośpiechu. Kilka minut później przewodniczący spotkania, Petryczenko, uspokajał wiec, ogłaszając że "Komitet Rewolucyjny, złożony z prezydium i wybrany przez was, ogłasza: wszyscy komuniści, którzy są tu obecni, mają zostać schwytani i nie wypuszczani, dopóki sytuacja się nie wyjaśni". W ciągu dwu-trzech minut wszyscy obecni komuniści zostali zatrzymani przez uzbrojonych marynarzy" - cyt. za: Szczetinow, Wprowadzenie do "Tragedii kronsztadzkiej..."
Faktycznie "Tymczasowy Komitet Rewolucyjny" (TKR) już sam się "wybrał" i wysyłał wiadomości do różnych kronsztadzkich posterunków poprzedniej nocy, oświadczając:
"Wobec sytuacji w Kronsztadzie w tym momencie partia komunistyczna zostaje odsunięta od władzy. Władzę przejmuje Tymczasowy Komitet Rewolucyjny. Prosimy, aby bezpartyjni towarzysze przejęli kontrolę w swoje ręce" ("Do wszystkich posterunków Kronsztadu", 2 marca 1921 r., godz. 1:35; w: "Tragedia kronsztadzka...").
To był wczesny posmak "wolnych rad" w anarchistycznym stylu!
W czasie trwania buntu ponad 300 komunistów zostało uwięzionych; stu dalszych uciekło. Agranow podkreślał:
"Represje przeprowadzone przez TKR przeciwko tym komunistom, którzy dochowali wierności rewolucji komunistycznej, w pełni przeczą ponoć pokojowym zamiarom buntowników. Praktycznie wszystkie szczegóły sesji TKR wskazują, że walka z komunistami wciąż znajdującymi się na wolności, i przeciwko tym już w więzieniu, pozostała bezwzględnie ośrodkiem ich uwagi. W ostatnim etapie nawet uciekli się do gróźb wojskowych sądów polowych, pomimo swej deklaracji o zniesieniu kary śmierci" (Agranow, Raport dla Prezydium Czeki, 5 kwietnia 1921 r.; w: "Tragedia kronsztadzka...").
To komendant więzienia, nie kto inny niż anarchista nazwiskiem Stanisław Szustow, zaproponował rozstrzelać czołowych komunistów. W swoim raporcie z 25 marca 1921 r. dla sesji Rady Piotrogrodzkiej komisarz floty Kuźmin opisał, jak niebezpieczeństwo masowych egzekucji niemal zostało spełnione. Wczesnym rankiem 18 marca Szustow ustawił karabin maszynowy przed celą, w której przetrzymywano 23 więźniów. Tylko ofensywa Armii Czerwonej przez lód uniemożliwiła mu dokonanie masakry komunistów.

Program kontr-rewolucji

Jak zauważył Lenin w sprawie żądań kronsztadzkich, "tam było bardzo mało takich, które były jasne, określone i w pełni sformułowane" ("Podatek w naturze", 21 kwietnia 1921 r.) Obejmowały one nowe wybory do rad; zniesienie restrykcji wobec ugrupowań anarchistycznych i lewicowo-socjalistycznych; zniesienie kontrolowania związków zawodowych i organizacji chłopskich; uwolnienie więźniów mieńszewickich i eserowskich i tych zaaresztowanych w niedawnych wiejskich i miejskich rozruchach; wyrównanie przydziałów; i najważniejsze żądanie, by "przyznać chłopom pełną swobodę działania na całej ziemi jak oni chcą, i prawo by posiadać bydło, którym oni powinni zajmować się sami, to jest bez wyzyskiwania pracy najemnej" (rezolucja z 1 marca, w: "Tragedia kronsztadzka..."). Gdyby ten drobnomieszczański program niekontrolowanego handlu i sprzeciwu wobec jakiegokolwiek planowania gospodarczego w rzeczywistości został zrealizowany, to musiałoby szybko wytworzyć nową kapitalistyczną klasę spomiędzy najbardziej odnoszących sukcesy chłopów, rzemieślników i kierowników przedsiębiorstw i otworzyłoby drzwi do powrotu starych kapitalistów i imperialistów.
Program został zrobiony ostrożnie, z myślą o chłopskich uprzedzeniach marynarzy. Buntownicy domagali się zniesienia departamentów politycznych i komunistycznych walczących oddziałów we wszystkich militarnych jednostkach, oraz komunistycznych patroli w fabrykach. Apel "cała władza w ręce rad, a nie partii" był po prostu drobnomieszczańską demagogią, zaprojektowaną by oszukać masy marynarzy i wciągnąć w poparcie dla kontr-rewolucji. W praktyce to oznaczało "precz z komunistami". Bardziej dalekowzroczni zwolennicy kontr-rewolucji zrozumieli, że gdyby komuniści zostali odsunięci od władzy, niezależnie pod jakimi hasłami, od tego byłaby krótka droga do przywrócenia kapitalistycznych rządów. Na stronach swej wydawanej w Paryżu gazety przywódca konstytucyjnych demokratów (kadetów) Pawieł Milukow radził swoim współreakcjonistom, by zaakceptowali wezwanie: "Precz z bolszewikami! Niech żyją rady!", ponieważ to by prawdopodobnie znaczyło tylko chwilowe przejście władzy do "umiarkowanych socjalistów", argumentował bystry burżuj Milukow, " nie tylko monarchiści, ale i inni kandydaci do władzy żyjący za granicą nie mają żadnego powodu, aby się spieszyć" ("Poslednije Nowosti", 11 marca 1921 r.; cyt. za: Wright, "Prawda o Kronsztadzie").
Co mogło żądanie "wolnych rad" znaczyć w kontekście Rosji Radzieckiej w 1921 r.? Wielu z najbardziej zaawansowanych robotników walczyło w Armii Czerwonej i zginęło albo zostało powołanych na ważne stanowiska w administracji. Wraz ze zdziesiątkowaniem fabryk i pozbawieniem ich najlepszych elementów rady uległy atrofii. Reżim robotniczej demokracji zachował się przez warstwę kadr w partii komunistycznej.
Rewolucyjnie myślące elementy ze wszystkich socjalistycznych i anarchistycznych tendencji przeszły do bolszewików, albo indywidualnie, albo w ramach przegrupowań. W 1917 r. anarchiści krótko cieszyli się pewnym wpływem wśród bardziej chwiejnych elementów piotrogrodzkiego proletariatu i garnizonu z powodu ich bojowej postawy przeciwko kapitalistycznemu Rządowi Tymczasowemu. Po Rewolucji Październikowej najlepsi z anarchosyndykalistów, tacy jak Bill Shatov, Amerykanin rosyjskiego pochodzenia, który był znaczny wśród chwiejnych elementów w Stanach Zjednoczonych, stanęli po stronie bolszewików w obronie robotniczej rewolucji. Ci, którzy tak nie zrobili, uciekli się do zbrodni i terroru przeciwko państwu robotniczemu, od organizowania napadów z bronią w ręku do zamachu bombowego na centralę partii komunistycznej w Moskwie w 1919 r. "Socjalistyczne" partie, które wchodziły do Rządu Tymczasowego, mieńszewicy i prawicowi eserowcy, około 1921 r. były już tylko pustymi skorupami i lokajami kontr-rewolucji. Lewicowi eserowcy, po krótkim wchodzeniu w skład rządu radzieckiego, w 1918 r. przyłączyli się do podziemnego terroru przeciwko państwu robotniczemu. Poza mieńszewików, przestrzegania radzieckiej legalności, została porzucona na rzecz wykorzystania każdej szansy na kapitalistyczne obalenie republiki radzieckiej.
W Piotrogrodzie resztki eserowców, mieńszewików i różnych anarchistów skrzyknęły się w "Zgromadzenie Pełnomocników Fabryk i Warsztatów Piotrogrodu". Ta tajna, przez nikogo nie wybrana koalicja współpracowała z nowo założoną monarchistyczną Piotrogrodzką Organizacją Bojową (POB), jak sama POB twierdziła (Raport POB dla Helsińskiego Oddziału Centrum Narodowego, nie wcześniej niż 28 marca 1921 r.; w: "Tragedia kronsztadzka..."). POB nawet wydrukowała ulotki mieńszewików! 14 marca Zgromadzenie wydało ulotkę w geście solidarności z Kronsztadem, w której powiedziano wiele słów o socjalizmie i radach, ale za to wezwano do powstania przeciw "krwawemu komunistycznemu reżimowi" pod hasłem "cała władza w ręce ludu" ("Apel do wszystkich obywateli, robotników, czerwonoarmistów i marynarzy", 14 marca 1921 r.; w: "Tragedia kronsztadzka...").
Pomimo kłamstw snutych przez prasę buntowników o masowych powstaniach w Piotrogrodzie i Moskwie nawet mieńszewicki przywódca Fiodor Dan przyznał w książce z 1922 r., że "nie było żadnych pełnomocnych przedstawicieli" i że "bunt kronsztadzki w żaden sposób nie opierał się na petersburskich robotnikach" (cyt. za: "Mieńszewicy w buncie kronsztadzkim", Krasnaja Letopis', 1931, nr 2). "Robotnicy natychmiast czuli, że kronsztadzcy buntownicy stanęli po przeciwległej stronie barykady - i poparli władzę radziecką", wyjaśnił Trocki ("Wrzawa o Kronsztadzie", 15 stycznia 1938 r.) Warto zauważyć, że nawet skrzydło partii komunistycznej, które najbardziej gorliwie dążyło do obrony bezpośrednich interesów ekonomicznych robotników, półsyndykalistyczna Opozycja Robotnicza, uczestniczyło w zgnieceniu powstania kronsztadzkiego.

Dwulicowość i oszustwo

Raport Agranowa zauważył, że "wszyscy uczestnicy buntu ostrożnie ukryli swe partyjne oblicze pod sztandarem bezpartyjności" (Agranow, Raport dla Prezydium Czeki). Przywódcy buntu umiejętnie czuli swoją drogę. Na przykład szef TKR Petryczenko wycofał się po tym, gdy jego propozycja, by nadać prawo wyborcze wszystkim partiom socjalistycznym, została przyjęta ze złą odmową przez marynarzy na wiecu 1 marca poprzedzającym zgromadzenie na placu Kotwicy. Według Kuźmina tłum krzyknął na Petryczenkę:
"To jest wolność dla prawicowych eserowców i mieńszewików! Nie! W żaden sposób! (...) Wiemy wszystko na temat ich konstytuant! Nie potrzebujemy tego!" (Raport Kuźmina, Stenograficzne sprawozdanie z posiedzenia Rady Piotrogrodzkiej, 25 marca 1921; w: "Tragedia kronsztadzka...").
Dwulicowość Petryczenki w apelu o "wolne rady" już została zaprezentowana w pracy Avricha "Kronsztad 1921". Inni członkowie TKR byli również przeciwnikami władzy rad: dwóch było mieńszewikami; trzeci należał do burżuazyjnych kadetów, podczas gdy redaktor naczelny gazety buntowników, "Izwiestija WRK", Siergiej Putilin był starym zwolennikiem kadetów. Jeden z mieńszewików Władisław Wołk otwarcie popierał konstytuantę, to jest burżuazyjny parlament. Kadet w TKR Iwan Orieszyn uchwycił cynizm, z jakim przywódcy manipulowali marynarzami. Pisząc w emigranckiej gazecie wkrótce po buncie, wypowiedział się:
"Kronsztadzkie powstanie wybuchło pod pretekstem zastąpienia starej rady, której pełnomocnictwa wyczerpały się, nową wybraną w tajnym głosowaniu. Kwestia powszechnego prawa wyborczego, rozszerzająca czynne prawo wyborcze również na burżuazję, ostrożnie była unikana przez mówców na demonstracji [1 marca]. Nie chcieli wywołać sprzeciwu wśród samych buntowników, który bolszewicy mogli wyzyskać. (...) Nie mówili o konstytuancie, ale przypuszczenie było, że do tego można było dojść stopniowo, przez wolne wybory do rad". [Orieszyn, Wola Rossii (kwiecień-maj 1921 r.); cyt. za: Szczetinow, Wprowadzenie do "Tragedii kronsztadzkiej..."].
Smród białogwardyjskiej reakcji rozchodził się coraz bardziej otwarcie po Kronsztadzie, gdy bunt trwał, a próba wciągnięcia piotrogrodzkich robotników mówieniem o "wolnych radach" zawiodła. Już 4 marca dowódca okrętu "Sewastopol" wydał rozkaz na piśmie, który mówił o "cierpiącej w milczeniu, udręczonej i poćwiartowanej Rosji" i obowiązku "wobec ojczyzny i narodu rosyjskiego" (cyt. za: Agranow, Raport dla Prezydium Czeki, 5 kwietnia 1921 r.; w: "Tragedia kronsztadzka..."). Przed 15 marca taki język pojawił się w urzędowym apelu TKR. Zaadresowany nade wszystko do białych emigranckich "Rosjan, którzy zostali oderwani od Rosji, która leży rozdarta od końca do końca" apel oświadczał: "Walczymy teraz o obalenie jarzma partii, o prawdziwą władzę rad, a następnie niech wolna wola ludzi postanowi, jak chcą się rządzić" ("Apel kronsztadczyków", 15 marca 1921 r.; tamże). Apel sugestywnie kończył się mówieniem nie o "wolnych radach", ale o "świętej sprawie rosyjskich robotników", którą jest "budowanie wolnej Rosji". To było jednoznacznie wezwanie do "demokratycznej" kontr-rewolucji. 21 marca, trzy dni po swej klęsce, TKR na emigracji wydał jeszcze jawniejszy apel, ogłaszając: "Precz z dyktaturą partii komunistycznej, niech żyje wolna Rosja, niech żyje władza wybrana przez całość rosyjskiego narodu!" ("Do uciskanych chłopów i robotników Rosji", 21 marca 1921 r.; w: "Tragedia kronsztadzka...").
Wyraźnie apel z 15 marca został wydany przez Petryczenkę w szczerym odzewie na powszechne postulaty załogi Kronsztadu, by TKR zapewnił jej pomoc z zewnątrz. Tego samego dnia TKR potajemnie wysłał dwu członków do Finlandii szukać pomocy. Kiedy 17 marca Petryczenko i TKR spróbowali wprowadzić w życie decyzję oficerów, że załogi okrętów "Pietropawłowsk" i "Sewastopol" opuszczają je, niszczą ich artylerię i uciekają do Finlandii, to dopełniło miary. Ogromna większość załóg zbuntowała się, uratowała okręty i zaaresztowała wszystkich oficerów i członków TKR, których mogła dostać w swoje ręce (Agranow, Raport dla Prezydium Czeki).

Imperialiści, carscy oficerowie a TKR

Jeśli bunt kronsztadzki był "rewolucją", to doprawdy bardzo dziwną - wspartą przez imperialistów, rosyjskich monarchistów i kapitalistów i ich mieńszewickich i eserowskich lokajów! Bunt, zauważył Trocki w artykule z 23 marca 1921 r., doprowadził do natychmiastowego wzrostu na paryskich i brukselskich giełdach papierów wartościowych, szczególnie rosyjskich obligacji ("Kronsztad a giełda papierów wartościowych", w: "Kronsztad według W.I. Lenina i Lwa Trockiego"). Pokonane białe emigranckie siły pospiesznie zszywały bojowe jednostki. N.N. Czebyszow, dawny członek otoczenia generała Denikina, wspomina w artykule z 23 sierpnia 1924 r. w emigranckiej prasie:
"Biały oficerowie zbudzili się i zaczęli szukać sposobów, by wejść do walki w Kronsztadzie. Nikt nie był zainteresowany tym, kto tam był - eserowcy, mieńszewicy czy bolszewicy, którzy rozczarowali się do komunizmu, ale którzy wciąż byli za radami. Wśród emigrantów zaiskrzyło. Wszyscy dzięki temu podnieśli się na duchu" (cyt. za: Szczetinow, Wprowadzenie...).
Emigranccy przywódcy, których apeli do Zachodu państwa europejskie wcześniej udawały, że nie słyszą, teraz byli witani z zadowoleniem. Zgadzając się, że Francja mogła dać jakąś pomoc, Avrich utrzymywał w pracy "Kronsztad 1921", że biali zasadniczo byli odtrącani, hamowani przez zachodnie dyplomatyczne przeszkody. Tak naprawdę, chociaż Francja i Wielka Brytania powstrzymały się od otwartego udziału, zachęcały male państwa graniczące z Rosją, by pomóc buntowi. 11 marca brytyjski minister spraw zagranicznych lord Curzon wysłał telegram do swojego przedstawiciela w Helsinkach, stwierdzając:
"Rząd Jego Królewskiej Mości nie jest przygotowany samemu interweniować, by w jakiś sposób pomóc rewolucjonistom. Bardzo poufne: Jednakże nie ma żadnego powodu, żebyście radzili fińskiemu rządowi obrać podobny kurs albo uniemożliwiać to jakimkolwiek prywatnym towarzystwom albo jednostkom, jeśli oni chcą im pomóc" [Dokumenty o brytyjskiej polityce zagranicznej 1919-1939 (Wyd. Urząd Drukarski Jej Królewskiej Mości, Londyn 1961)].
Dość powiedzieć, że umożliwiono przebieg dostarczania zasobów żywności do Kronsztadu bez poważnej ingerencji, jak w Finlandii była koncentracja białych siłi ekspedycyjnych.
W swym raporcie dla Czeki z 1921 r. Agranow udokumentował apodyktyczną rolę odegraną przez generała Kozłowskiego i innych burżuazyjnych oficerów w sztabie generalnym. Anarchiści długo utrzymywali, że ci oficerowie po prostu funkcjonowali jako doradcy, i zresztą byli ekspertami wojskowymi mianowanymi przez rząd bolszewicki. Patrząc na masę marynarzy z ekstremalną podejrzliwością, oficerowie na pewno starali się nie zwracać na siebie uwagi. Ale gdy wcześniej służyli pod surowym nadzorem komunistycznych komisarzy, teraz komisarze siedzieli w więzieniu, i generałowie byli górą. Kozłowskij uśmiechnął się szyderczo, jak na wiecu 2 marca przejął kontrolę od komisarza twierdzy Kronsztad (W.P. Gromowa):
"Twój czas skończył się. Zaraz zrobię, co trzeba" (cyt. za: A.S. Puchow, "Kronsztad pod władzą wrogów rewolucji", Krasnaja Letopis', 1931, nr 1).
Starszy oficer zaaresztowany w obliczu buntu później zeznał, że w codziennych sprawach operacyjnych "przewodniczący TKR [Petryczenko] zwykle podporządkowywał się decyzji szefa obrony [carski dowódca fortu Sołowjanow] i nie zgłaszał sprzeciwów wobec sprawnej działalności tego ostatniego" (Protokół z przesłuchania P.A. Zielenoja przez Czekę, 26 marca 1921 r.; w: "Tragedia kronsztadzka...").
Oficerowie tacy jak Kozłowskij dostarczyli nieocenionego połączenia z białymi siłami emigranckimi tym, którzy służyli w carskim wojsku. Wśród tych ostatnich był baron P.W. Wilken, dawny dowódca okrętu "Sewastopol", który był związany z Organizacją Morską z siedzibą w Londynie, białogwardyjskim gniazdem szpiegowskim drobiazgowo monitorowanym przez wydział zagraniczny radzieckiej Czeki. Służby rosyjskiego wywiadu teraz opublikowały tę monitorowaną korespondencję i transfery finansowe Organizacji Morskiej. Pierwszy z serii telegramów opisanych jako "proponujące konieczne środki dla wsparcia buntu kronsztadzkiego w Rosji", wysłany 25 lutego 1921 r., poinstruował agenta, by odebrał "400 funtów szterlingów i wysyłał to dwoma czekami do Helsinek, które potrzebują pieniędzy na początku marca" ["Russkaja wojennaja emigracyja 20-ch-40-ch godow" (Rosyjska emigracja wojskowa od lat dwudziestych do czterdziestych"), tom I, wyd. Geja, Moskwa 1998].
Chociaż "lewicowi" apologeci buntu nie mają innego wyboru, tylko przyznać, że imperialiści wzywali do powstania, oni twierdzą, że buntownicy sami nie mieli nic wspólnego z imperialistami albo białymi. Anarchiści uwielbiają cytować artykuł wstępny w gazecie "Izwiestija WRK" z 6 marca 1921 r., który przybrał pozę czujnego sprzeciwu wobec białych:
"Patrzcie bystro. Nie pozwólcie wilkom w owczej skórze podchodzić do mostku sternika" (cyt. za: Avrich, Kronsztad 1921).
Ale teraz wiemy, że dwa dni po tym, jak ten artykuł wstępny się ukazał, TKR za plecami marynarzy powitał z zadowoleniem całą paczkę tych wilków - wliczając w to kuriera z eserowskiego Centrum Administracyjnego, jednego agenta fińskich służb specjalnych, dwóch przedstawicieli monarchistycznej Piotrogrodzkiej Organizacji Bojowej i czterech białogwardyjskich oficerów, w tym Wilkena.
Wilken i inny oficer, generał Jawit, byli formalnie tam w ramach trzyosobowej delegacji "Czerwonego Krzyża" wysłanej z Finlandii przez tajnego agenta Centrum Narodowego G.F. Cejdlera. Zgodnie ze szczegółowym raportem Cejdlera dla kwatery głównej rosyjskiego Czerwonego Krzyża, frontowej organizacji białych, delegacja natychmiast została zaproszona na wspólną sesję TKR i oficerów sztabu generalnego, gdzie zostało osiągnięte porozumienie co do zaopatrywania Kronsztadu. Kiedy, relacjonuje Cejdler, pewien członek TKR pytał, "czy TKR miał prawo akceptować proponowaną pomoc bez uprzedniego skonsultowania się z ludźmi, którzy ich wybrali", ponieważ to mogło być postrzegane jako dowód "zaprzedania się burżuazji", jego pytanie zostało uchylone z uzasadnieniem, że "nie możemy mieć ciągłych masowych wieców" (Cejdler, "Działalność Czerwonego Krzyża w organizowaniu dostarczania pomocy do Kronsztadu", 25 kwietnia 1921 r.; cyt. za "Tragedia kronsztadzka...").
Ponadto dowody prawicowych machinacji za tyłami marynarzy pochodzą z artykułu z 1922 r., opublikowanego w emigranckiej gazecie w Finlandii przez rozczarowanego członka TKR Aleksandra Kupołowa. Ten artykuł wywołał furię białogwardzistów w Finlandii; Kupołow później wrócił do Rosji Radzieckiej, gdzie został zaaresztowany, a następnie zwolniony, gdy zgodził się pracować dla Czeki. Kupołow pisze:
"TKR widząc, że Kronsztad zapełniał się agentami organizacji monarchistycznych, wydał oświadczenie, że nie chciałby wchodzić w negocjacje z jakimikolwiek niesocjalistycznymi partiami ani przyjmować od nich jakiejkolwiek pomocy. (...) Gdy jednak TKR wydał to oświadczenie, Petryczenko i sztab generalny potajemnie pracowali w połączeniu z monarchistami i przygotowali grunt dla obalenia Komitetu (...)" (Kupołow, "Kronsztad i rosyjscy kontr-rewolucjoniści w Finlandii: Z notatek dawnego członka TKR", Put’, 4 stycznia 1922 r.; przedrukowany w: "Tragedia kronsztadzka...").
Według Kupołowa Wilken również zaoferował "zbrojną siłę 800 ludzi" - którą TKR, "biorąc pod uwagę nastrój garnizonu, większością głosów zdecydował odrzucić".
Inny członek TKR, anarchista nazwiskiem Pieriepiołkin, powiedział przesłuchującemu go czekiście, że był zmartwiony wysoką pozycją Wilkena w buncie. Według regionalnego przewodniczącego piotrogrodzkiej Czeki N.P. Komarowa Pieriepiołkin powiedział:
"I tu zobaczyłem dawnego dowódcę okrętu "Sewastopol", barona Wilkena, z którym wcześniej pływałem. I to on teraz został uznany przez TKR jako przedstawiciel delegacji, która oferuje nam pomoc. Byłem oburzony na to. Zwołałem wszystkich członków TKR i powiedziałem, oto w jakiej sytuacji jesteśmy, oto z kim musimy rozmawiać. Petryczenko i inni naskoczyli na mnie, mówiąc: "Kiedy nie będziemy mieli jedzenia ani lekarstw - a wszystko się skończy około 21 marca - czy powinniśmy naprawdę poddać się zdobywcom? Nie ma żadnego innego wyjścia", mówili. Przestałem sprzeczać się i powiedziałem, że przyjmuję propozycję. I na drugi dzień otrzymaliśmy 400 pudów jedzenia i papierosów. Ci, którzy zgodzili się na wzajemną przyjaźń z białogwardyjskim baronem, wczoraj krzyczeli, że byli za władzą rad" (Raport Komarowa, Stenograficzne sprawozdanie z posiedzenia Rady Piotrogrodzkiej, 25 marca 1921 r.; w: "Tragedia kronsztadzka...").
Wilken nakłonił TKR, by opowiedział się za konstytuantą. Komarow relacjonuje, że zapytał Pieriepiołkina:
"A jeśli na na drugi dzień baron zażądałby od was nie tylko zgody na konstytuantę, ale na dyktaturę wojskową? Wtedy co zrobilibyście z tą sprawą?"
Pieriepiołkin odpowiedział: "Przyznaję to, mogę teraz szczerze oświadczyć, że przyjęlibyśmy to także - nie mieliśmy żadnego innego wyjścia". Oto była "trzecia rewolucja"!
Wilken miał pozostać w Kronsztadzie do końca, jako istotny uczestnik operacyjnego kierownictwa, wraz z Petryczenką i sztabem generalnym. Nawet został zaproszony, by 11 marca przemówić do załogi swego dawnego okrętu "Sewastopol". Sam Cejdler (wraz z politycznym przedstawicielem generała Wrangla w Finlandii, profesorem Grimmem) został upoważniony do reprezentowania Kronsztadu jako "rządu wyzwolonego terytorium Rosji". Jednym z pierwszych aktów "Niepodległej Republiki Kronsztadu" był radiogram, o którego przechwyceniu poinformowano 9 marca na sesji Dziesiątego Zjazdu partii bolszewickiej i potem na wiecu w Moskwie, a w którym przesyłano gratulacje dla Warrena G. Hardinga z okazji jego inauguracji jako prezydenta Stanów Zjednoczonych (cyt. za: Szczetinow, Wprowadzenie do "Tragedii kronsztadzkiej...").
Pisząc w 1938 r., Trocki stwierdził:
"Logika walki dałaby przewagę w twierdzy ekstremistom, to jest, najbardziej kontrrewolucyjnym elementom. Potrzeba zaopatrzenia uczyniłaby twierdzę bezpośrednio zależną od zagranicznej burżuazji i ich agentów, białych emigrantów. Wszystkie niezbędne przygotowania w tym kierunku już były czynione" (Trocki, "Wrzawa o Kronsztadzie"). Archiwa całkowicie potwierdzają słuszność Trockiego.

Anarchistyczna szkoła falsyfikacji

Jak zauważyliśmy, obecni anarchistyczni apologeci Kronsztadu robią większość roboty izraelskiego naukowca Israela Geclera. Na przykład witryna internetowa Infoshop zamieszcza gruntownie antyleninowski przeszło 100-stronicowy traktat o Kronsztadzie, który twierdzi: "Anarchistyczne sprawozdania zostały potwierdzone przez późniejsze badania, podczas gdy trockistowskie twierdzenia są wciąż i wciąż obalane" ("Czym był bunt kronsztadzki?", http://www.infoshop.org , niedatowany). Zobaczmy. Gecler pompatycznie deklamuje, że "sprawa spontaniczności buntu, która nękała historiografię ruchu kronsztadzkiego przez sześć dziesięcioleci, [jest] teraz rozstrzygnięta - co najmniej ku mojej satysfakcji" ("Rola komunistycznych przywódców w tragedii kronsztadzkiej z 1921 r. w świetle archiwalnych dokumentów ostatnio wydanych", Revolutionary Russia, czerwiec 2002 r.) Wszystko to, ponieważ komisarz Czeki Agranow napisał, na podstawie bardzo ubogich zeznań dostępnych w dniach zaraz po buncie, że "temu śledztwu nie udało się wykazać, iż wybuch buntu był poprzedzony działalnością jakiejś kontr-rewolucyjnej organizacji w w dowództwie fortecy albo że to była robota szpiegów [imperialistycznej] Ententy" (Agranow, Raport dla Prezydium Czeki, 5 kwietnia 1921 r.; cyt. za "Tragedia kronsztadzka...").
Jeśli kto przeczyta artykuł Geclera, nie będzie wiedział, że "Tragedia kronsztadzka..." obejmuje również główny raport białogwardyjski, który nawet nie istniał w czasach początkowego śledztwa Czeki. W nim generał G.E. Elwengren, wojskowy przedstawiciel Wrangla w Finlandii, kategorycznie twierdzi, że w Kronsztadzie była zorganizowana biała operacja i wyjaśnia, dlaczego bunt został rozpętany, zanim lód stopniał:
"Kluczowe jest to, że kronsztadzcy marynarze (lokalna organizacja powiązana z szerszą organizacją), po przestudiowaniu początku ruchu w Piotrogrodzie i jego skali, wzięli to za powszechne powstanie. Nie chcąc biernie trzymać się z boku, zdecydowali się, pomimo ustalonego rozkładu, popłynąć do Piotrogrodu na lodołamaczu "Jermak", i zająć swoje miejsce wraz z tymi, którzy już wyszli. W Piotrogrodzie natychmiast zorientowali się i zobaczyli, że rzeczy są nie takie, jak oczekiwali. Musieli szybko wracać do Kronsztadu. Ruch w Piotrogrodzie przycichnął, wszystko było spokojnie, ale oni - marynarze - którzy teraz zostali skompromitowani przed komisarzami, wiedzieli że będą represjonowani, i zdecydowali podjąć następny krok i wykorzystać izolację Kronsztadu, by ogłosić swe zerwanie z włądzą radziecką i aby samodzielnie prowadzić swoje powstanie, które byli w ten sposób zmuszeni zacząć" (Elwengren, informacja dla Rosyjskiego Komitetu Ewakuacyjnego w Polsce, nie później niż 18 kwietnia 1921 r.; tamże).
Chociaż Gecler ignoruje dokument Elwengrena, cytuje kilka izolowanych fragmentów o spontaniczności ze świadectwa uczestników. Te są, delikatnie mówiąc, bardzo wybiórcze. Gecler cytuje Anatolija Łomanowa, redaktora gazety "Izwiestija WRK". Łomanow był ważną postacią dla buntu, ponieważ w 1917 r. był przewodniczącym Rady Kronsztadzkiej i stąd ucieleśniał rzekomą ciągłość z czerwonym Kronsztadem. Po swoim aresztowaniu Łomanow powiedział Czece:
"Bunt Kronsztadzki nadszedł jako niespodzianka dla mnie. Traktowałem bunt jako spontaniczny ruch". (Protokół z przesłuchania Anatolija Łomanowa przez Czekę, 19 marca 1921 r.; w: "Tragedia kronsztadzka...").
To oświadczenie Gecler cytuje. Tym, czego Gecler nie cytuje, jest przyznanie przez Łomanowa kilka zdań dalej, że po 11 marca został wydelegowany na spotkanie, w którym uczestniczył Wilken:
"Przekonałem się do zmiany zdania o ruchu, i od tego punktu już nie uważałem, że to byłó spontaniczne. Przed zajęciem Kronsztadu przez wojsko radzieckie myślałem, że ruch został zorganizowany przez lewicowych eserowców. Po tym jak przekonałem się, że ruch nie był spontaniczny, już nie sympatyzowałem z nim. Kontynuowałem branie udziału w redagowaniu gazety "Izwiestija WRK" tylko z powodu moich obaw, że ruch zrobi zwrot w prawo. (...) Teraz stanowczo jestem przekonany, że bez wątpienia białogwardziści, zarówno rosyjscy jak i zagraniczni, wzięli udział w ruchu. Ucieczka do Finlandii przekonała mnie o tym. Teraz uważam, że mój udział w tym ruchu był niewybaczalnym, głupim błędem" (tamże).
Przed "rozstrzygnięciem" - ku jego satysfakcji - kwestii spontaniczności buntu, w 1983 r. Gecler podobnie roztrąbił "twarde statystyczne dane obalające bolszewickie twierdzenia", że skład społeczny kronsztadzkiego garnizonu zmienił się drastycznie między rokiem 1917 a 1921 [Gecler, Kronsztad 1917-1921: Los radzieckiej demokracji (wyd. Cambridge University Press, Cambridge 1983)]. Artykuł z Infoshopu twierdzi, że Geclera "orzeczenia są ostateczne". Jak ostateczne? W przypisie Gecler cytuje następujące źródło dla swoich dowodów:
"Patrz u Puchowa, "Kronsztadt i bałtijskij fłot pieried miateżom" [Kronsztad i flota bałtycka przed buntem] dane odnoszące się do dat urodzenia (raczej niż zaciągu) marynarzy odbywających służbę wojskową we flocie bałtyckiej na 1 stycznia 1921 r., które sugerują, że przynajmniej jakieś 80% było weteranami rewolucji z 1917 r." (Gecler, Kronsztad 1917-1921).
Przestudiowaliśmy artykuł Puchowa. On nie wyciągał wniosków z wieku marynarzy, że byli w Kronsztadzie w 1917 r. - wprost przeciwnie. Puchow konkludował:
"W ciągu zaledwie dwóch lat we Flocie Bałtyckiej dokonano systematycznej wymiany załogi na krnąbrne, ukrywające się zdeklasowane elementy, co w dużym stopniu określiło proces degeneracji załogi i zmiany jej profilu społecznego i politycznego do tego stopnia, że na początku 1921 r. była już nie do poznania" (A.S. Puchow, "Kronsztad i flota bałtycka przed buntem", Krasnaja Letopis', 1930, nr 6).
Puchow wyjaśnił, że proletariackie elementy Floty Bałtyckiej dostarczały stałej "rezerwy solidnych bojowników, którzy walczyli z bezprzykładną odwagą na wszystkich najtrudniejszych etapach zwycięskiej rewolucji", wysyłani na "najniebezpieczniejsze fronty wojny domowej i na najbardziej wymagające placówki" nowej administracji państwowej. Ale ta rezerwa była ograniczona, i ci, którzy przyszli ich zastąpić, zaciągnęli się do Kronsztadu właśnie dlatego, że Kronsztad nie był koło linii frontu i oferował lepsze jedzenie i umundurowanie niż Armia Czerwona. Poczynając od 1918 r., uzupełnienia dla floty były werbowane na podstawie ochotniczej, dzięki specjalnemu Biuru Werbunkowemu, a także przez kampanie werbunkowe organizowane bezpośrednio przez komitety okrętowe:
"Wolny dostęp ochotników do floty i stronniczo-klikowa mentalność, w której Komitety Okrętowe zgromadziły swoje załogi, ostatecznie doprowadziły do przesączania się obcych klasowo elementów do floty. (...) Razem z młodymi robotnikami i starymi marynarzami, którzy byli zakorzenieni w poświęceniu flocie i chętni do pracy dla wzmocnienia czerwonej, socjalistycznej floty tam często również wchodzili uczniowie szkół średnich i zawodowych, po prostu zwykłe maminsynki spośród dawnej szlachty, dzieci spekulantów, postacie z ciemną przeszłością i tak dalej. To jest typowe dla tego okresu, że S. Petryczenko, przyszły przywódca buntu w Kronsztadzie, przyszedł tam służyć jako kancelista" (tamże).
Gdy flota przeszła na pobór, "starsi marynarze, którzy zostali teraz ponownie powołani [po raz pierwszy powołani za caratu] przyszli w przytłaczającej większości ze wsi, gdzie im już udało się schłopieć" (tamże). W końcu, kiedy pod koniec 1920 r. niedobory załogi wzrosły do 60 procent, Flota Bałtycka zaczęła otrzymywać "doświadczone" uzupełnienia z Armii Czerwonej:
"Świadomie czy nie, Armia Czerwona wysłała żołnierzy mających złą opinię. Znani wśród nich byli dawni dezerterzy, niezdyscyplinowani i tak dalej. To jest Armia Czerwona wysłała tych, którzy byli bezużyteczni dla niej i niechciani spośród jednostek rezerwowych. I flota była zmuszona brać te "doświadczone" uzupełnienia, ponieważ miała palącą potrzebę" (tamże).
Gecler również twierdzi, jeszcze raz ku zachwytom Infoshopu, że spośród 2028 członków załóg okrętów "Pietropawłowsk" i "Sewastopol", których lata zaciągu są znane, "tylko jakichś 137 marynarzy, czyli 6,8%, zostało zwerbowanych w latach 1918-21, wliczając w to trzech, którzy zostali powołani w 1921 r., i oni byli jedynymi, którzy nie byli tam podczas rewolucji w 1917 r." Jedynym dowodem Geclera na to są listy członków załóg z 1921 r., zacytowane w pracy S.N. Siemionowa "Likwidacyja antisowietskogo Kronsztadtskogo miatieża 1921 goda" ("Likwidacja antyradzieckiego buntu kronsztadzkiego 1921 roku", po raz pierwszy opublikowane w: "Woprosy istorii", 1971, nr 3). Przestudiowaliśmy również listy Siemionowa; one wskazują, kiedy marynarze zostali zwerbowani, ale nie gdzie służyli w 1917 r. Dowody wskazują, że w 1921 r. większość załóg nie była weteranami Kronsztadu z 1917 r. Na przykład w swej nie publikowanej pracy "Kronsztad, marzec 1921 r." Jurij Szczetinow pokazuje, że załoga okrętu "Pietropawłowsk" została zredukowana z niemal 1400 ludzi do zaledwie 200 pod koniec 1918 r.; większość uzupełnień to nie byli weterani Kronsztadu, ale marynarze z poboru - dawni członkowie załóg marynarki wojennej, floty handlowej i statków rzecznych - którzy po rewolucji raczej odchodzili niż służyli dobrowolnie w nowo utworzonej Czerwonej Flocie: "Wśród zmobilizowanych było niemało marynarzy, którzy odbywali służbę wojskową we Flotach Czarnomorskiej i Północnej, gdzie w porównaniu do Floty Bałtyckiej wpływ eserowców i anarchistów był wyraźnie większy". (Szczetinow, "Kronsztad, marzec 1921 r.")
We Wprowadzeniu do "Tragedii kronsztadzkiej..." Szczetinow oświadcza kategorycznie: "Tylko w 1920 roku 10 tys. spośród 17 tys. marynarzy i czerwonoarmistów zostało zastąpionych przez poborowych". I nie mniejszy autorytet niż sam kadecki członek TKR Iwan Orieszyn w 1924 r. w artykule w emigranckim czasopiśmie potwierdził "oficjalną linię bolszewicką" (jak ujął to Gecler):
"Marynarze byli już nie tacy jak ci z lat 1917-1918. Dawno minął rewolucyjny blask. Stali się leniwi i wyzbyli się tak lekkomyślnie entuzjazmu, z jakim rozpędzali konstytuantę. Wielu jeździło do domu na wieś i zobaczyło na własne oczy rujnujące warunki, które bolszewicy spowodowali. Zwrócili się przeciwko swej własnej władzy". ("Powstanie kronsztadzkie i jego znaczenie", 6 czerwca 1924 r.; w: "Tragedia kronsztadzka...").
Wreszcie Paul Avrich wyraźnie zaznaczył, że buntownicy z 1921 r. nie byli czerwonymi kronsztadczykami z 1917 r.: "Pomimo że buntownicy (...) zaprzeczali jakimkolwiek antysemickim uprzedzeniom, nie ma żadnych wątpliwości, że resentymenty przeciwko Żydom wzrastały wśród bałtyckich marynarzy, z których wielu pochodziło z Ukrainy i zachodnich pograniczy Rosji, klasycznych regionów zjadliwego antysemityzmu" (Avrich, Kronsztad 1921). Redaktor gazety "Izwiestija WRK" Łomanow przyznał, że antysemicka trucizna o Żydach, którzy "zamordowali Rosję", była tak rozpowszechniona - i że "dość często autorzy przynosili pisma tego rodzaju" - iż musiał "blokować antysemicką propagandę" (Dalsze szczegóły przesłuchania Anatolija Łomanowa, 25 marca 1921 r.; w: "Tragedia kronsztadzka..."). Te ocenzurowane artykuły w "Izwiestijach WRK" były następnie podtrzymywane jako "dowód" rewolucyjnych intencji buntowników przez Wolina i innych apologetów anarchistycznych, którzy mówiąc słowami Trockiego, "cytują proklamacje buntowników tak jak pobożni kaznodzieje cytują Pismo święte" ("Wrzawa o Kronsztadzie").

Rola Trockiego podczas kryzysu kronsztadzkiego

Dobrze wcześniej, zanim Kronsztad wybuchnął, było jasne dla bolszewickich przywódców, że reżim komunizmu wojennego się wyczerpał. Po miesiącach dyskusji Nowa Polityka Ekonomiczna (NEP) formalnie została przyjęta na Dziesiątym Zjeździe partii, który zebrał się, kiedy szalał bunt. Już w lutym 1920 r. Trocki zaproponował zastąpić przymusowe rekwizycje zboża podatkiem, który rząd ściągałby w formie produktów rolnych - podatkiem w naturze, który stał się rdzeniem NEP-u. Jego propozycja wtedy została odrzucona, i Trocki zareagował na to dążeniem do wprowadzania w życie i rozszerzania komunizmu wojennego ze spotęgowaną militarno-administracyjną gorliwością, broniąc na sposób frakcyjny idei, żeby radzieckie związki zawodowe łączyły się z aparatem państwowym, by kierować gospodarką. Za tą propozycją stało założenie, że w państwie robotniczym takie podstawowe organizacje obrony klasy robotniczej jak związki zawodowe były w najlepszym wypadku zbyteczne, a w najgorszym przypadku dźwignią dla tego rodzaju wstecznego gospodarczego i biurokratycznego oporu, z którym on walczył jako dowódca Armii Czerwonej podczas wojny domowej.
I tak Trocki zapoczątkował debatę związkową, która rozdzierała partię w przeddzień Dziesiątego Zjazdu. Lenin poddał walkę z Trockim i jego sojusznikami szerszej partyjnej dyskusji. Jak pisaliśmy:
"Lenin mial rację nalegając, że w konkretnych warunkach wtedy zwyciężających w Rosji Radzieckiej związki zawodowe były niezbędnymi organami dla obrony klasy robotniczej, nie tylko w przeciwstawieniu do większości chłopskiej, z którą była ona sprzymierzona, lecz także przeciwko prawdziwym biurokratycznym nadużyciom przez samo państwo radzieckie. (...) Wydawało się Leninowi, że Trocki, z jego poprzednią frakcyjną gorliwością i obojętnością wobec bronienia bezpartyjnych mas przed powstającą biurokracją, wysuwał się naprzód jako rzecznik rosnącej warstwy biurokratycznej". ("Trocki i rosyjska Lewicowa Opozycja", Spartacist nr 56, wiosna 2001 r.)
Trocki stracił wówczas dużo autorytetu, co uczyniło go podatnym na ciosy wewnątrzpartyjnych przeciwników, jak Zinowjew (i Stalin).
W swym artykule z lipca 1938 r. na temat Kronsztadu Trocki zajął się powtarzającym się obsmarowywaniem go, że osobiście brodził w krwi buntowników. Trocki wspominał, że przyjechał do Moskwy na zjazd i został tam przez wydarzenia w Kronsztadzie. Tak naprawdę Trocki wyjechał z Moskwy do Piotrogrodu na cztery dni, poczynając od 5 marca. Tego dnia postawił ultimatum rozkazujące marynarzom poddać się bezwarunkowo. Również zorganizował nowe dowództwo pod Michaiłem Tuchaczewskim dla stłumienia buntu. Po tym, gdy pierwszy atak Tuchaczewskiego na Kronsztad w dniach 7-8 marca nie powiódł się, Trocki pogonił z powrotem do Moskwy, by poderwać delegatów na zjazd. Taki był zakres jego bezpośredniej roli w tłumieniu buntu. Trocki wyjaśnił:
"Prawda w tej sprawie jest taka, że osobiście nie uczestniczyłem wcale w tłumieniu buntu kronsztadzkiego ani w represjach następujących po stłumieniu. W moich oczach ten sam fakt nie ma żadnego politycznego znaczenia. Byłem członkiem rządu, uważałem stłumienie buntu za niezbędne i dlatego ponosiłem odpowiedzialność za stłumienie. (...) Jak to wyszło, że nie pojechałem osobiście do Kronsztadu? Powód był politycznej natury. Bunt wybuchnął podczas dyskusji o tak zwanej kwestii związków zawodowych. Polityczna robota w Kronsztadzie była całkowicie w rękach Komitetu Piotrogrodzkiego, na czele którego stał Zinowjew. Tak samo Zinowjew był głównym, najbardziej niestrudzonym i najbardziej namiętnym przywódcą w tej dyskusji przeciwko mnie". (Trocki, "Więcej o stłumieniu Kronsztadu", 6 lipca 1938 r.)
Zinowjew demagogicznie wykorzystał błędne stanowisko Trockiego w kwestii związków zawodowych, by rozpalić resentyment przeciwko Trockiemu i jego sojusznikom - wśród nich dowódcy Floty Bałtyckiej F.F. Raskolnikowowi. 19 stycznia 1921 r. Trocki uczestniczył w publicznej debacie o kwestii związkowej, w obecności 3500 marynarzy Floty Bałtyckiej. "Dowództwo floty było izolowane i zastraszone" - wspominał Trocki (tamże). "Dandysowaci i dobrze odżywieni marynarze, komuniści jedynie z nazwy" większością jakichś 90 procent głosów poparli rezolucję Zinowjewa. Trocki kontynuował:
"Przytłaczająca większość tych "komunistów", którzy poparli rezolucję Zinowjewa, wzięła udział w buncie. Uważałem, i Biuro Polityczne nie uczyniło żadnych sprzeciwów, że negocjacje z marynarzami i, w razie konieczności, ich pacyfikacja, powinny być powierzone tym przywódcom, którzy jeszcze wczoraj cieszyli się politycznym zaufaniem tych marynarzy. W innym wypadku kronsztadczycy postrzegaliby tę sprawę tak, jakbym przyszedł wziąć "rewanż" na nich za ich głosowanie przeciwko mnie podczas dyskusji partyjnej" (tamże).
W "Prawdzie o Kronsztadzie" John G. Wright przyznaje, że o tyle, o ile komisarz floty, zinowjewowiec Kuźmin i inni lokalni przywódcy komunistyczni byli ślepi na cały stopień niebezpieczeństwa dojrzewającego w Kronsztadzie, oni "ułatwili kontr-rewolucjonistom robotę wykorzystywania obiektywnych trudności, by osiągnąć ich cele". Lecz Wright podkreśla, że tym, o co toczyła się gra, było fundamentalne przeciwstawienie dwóch obozów klasowych:
"Wszystkie inne kwestie mogą być jedyne drugorzędnego znaczenia. To, że bolszewicy mogli popełnić błędy o ogólnym albo konkretnym charakterze, nie może zmienić faktu, że obronili osiągnięcia rewolucji proletariackiej przed burżuazyjną (i drobnomieszczańską) reakcją" ("Prawda o Kronsztadzie").

Rewolucja przeciw kontr-rewolucji

Wielką zbrodnią bolszewików, z punktu widzenia ich "demokratycznych" krytyków, jest to, że wygrali. Pierwszy raz w historii wyzuta z własności klasa ciemiężonych uchwyciła i utrzymała władżę, udowadniając w praktyce, że proletariat rzeczywiście może rządzić. To jest to, o co zawsze chodziło we "wrzawie o Kronsztadzie".
Anarchiści z Infoshopu szydzą z "leninowskiej zasady" ("nienaruszalnej dla każdego bolszewika"), że "dyktatura proletariatu jest i może być realizowana tylko przez dyktaturę partii" ("Czym był bunt kronsztadzki?"). Za to oni wysuwają kronsztadzki slogan "cała władza w ręce rad, a nie partii". Ta próba przeciwstawienia interesów klasy, zorganizowanej w radach, interesom jej rewolucyjnej awangardy, zorganizowanej w leninowskiej partii, jest typowa dla prymitywnych antyprzywódczych uprzedzeń anarchistów. Jeśli był kiedykolwiek przykład, który udowodnił, że robotnicze rządy zależały od zdecydowanego przywództwa komunistycznej awangardy - "dyktatury partii", jeśli chcecie - to był to Kronsztad w 1921 r. Prosty fakt jest taki, że każda inna tendencja w ruchu robotniczym, czy mieńszewicka, czy anarchistyczna, poparła kontr-rewolucję!
W stabilnym państwie robotniczym leniniści popierają pełne prawa demokratyczne dla wszystkich tendencji politycznych, które nie dażą do siłowego obalenia dyktatury proletariatu. To obejmuje uznanie możliwości przegrania przez komunistów głosowania w radach. Ale oblegana rosyjska republika robotnicza z lat 1918-22 była absolutnie niestabilna, i gdyby bolszewicy odeszli od władzy, by zostać zastąpieni przez elementy socjaldemokratyczne, demagogiczne albo anarchistyczne, w takim razie bardzo niedługo zarówno leniniści, jak i ich drobnomieszczańscy przeciwnicy znaleźliby się przed białym plutonem egzekucyjnym.
Przez stłumienie Kronsztadu oblężone radzieckie państwo robotnicze zyskało na czasie, by ożywić gospodarkę i klasę robotniczą - i stąd odtworzyć warunki dla żywej radzieckiej demokracji - i walczyć, aby rewolucja proletariacka zwyciężyła gdzie indziej. Gdyby dwa lata później rezultatem sytuacji rewolucyjnej w uprzemysłowionych Niemczech było proletariackie zwycięstwo, to miałoby decydujące znaczenie dla przyszłości nie tylko Rosji Radzieckiej, ale i światowej rewolucji socjalistycznej (patrz: "Ponowne uzbrajanie bolszewizmu: trockistowska krytyka dotycząca Niemiec w 1923 r. i Kominternu", Spartacist nr 56, wiosna 2001 r.) Żywiąc się porażką w Niemczech, biurokratyczna warstwa w radzieckim aparacie partyjnym i państwowym uzurpowała sobie polityczną władzę z rąk proletariatu i jego bolszewickiej awangardy.
Międzynarodowy charakter rewolucji proletariackiej jest obcy drobnomieszczańskiemu, parafiańskiemu nastawieniu anarchizmu. W swej diatrybie z 1945 r. rosyjski anarchista Wolin potępia bolszewicki reżim za wysyłanie czerwonych kronsztadczyków w 1918 r. "tam, gdzie wewnętrzna sytuacja stała się niepewna, groźna albo niebezpieczna" i za mobilizowanie ich "do głoszenia chłopom idei solidarności i rewolucyjnego obowiązku, a zwłaszcza konieczności żywienia miast" (Nieznana Rewolucja). To, krzyczy Wolin, stanowiło "makiaweliczny plan osłabienia, zubożenia i wyczerpania" Kronsztadu. Podporządkowanie przez Wolina interesów ogólnorosyjskiej - a tym bardziej światowej - rewolucji domniemanej integralności Kronsztadu podkreśla idiotyczną parafiańszczyznę, właściwą dla anarchistycznej koncepcji autonomicznych "sfederowanych komun".
W naszej recenzji pracy Avricha "Kronsztad 1921" pytaliśmy: "Jaka była anarchistyczna reakcja na aliancką blokadę, zalane kopalnie węgla, przerwane linie kolejowe i zniszczone mosty etc., czego konsekwencją było, że chłopstwo nie mogło nic dostać w zamian za jego zboże?" (WV nr 195, 3 marca 1978 r.) Imperialiści i biali starali się wbić klin pomiędzy rząd robotników a ogromne masy chłopskie. Bolszewicy, posiadając ograniczone środki i żadnego funkcjonującego przemysłu w dużej skali, musieli czynić ustępstwa na rzecz chłopstwa oraz produkcji i wymiany towarowej na niewielką skalę. Ale NEP mógł być tylko tymczasowym cofnięciem się - rodził on własne niebezpieczeństwa, jak stało się oczywiste po paru latach, kiedy ośmieleni kułacy (bogatsi chłopi) buntowali się.
Jako liberalni idealiści, anarchiści są mistrzami w pomijaniu problemu konkretnych materialnych warunków, z jakimi robotnicza rewolucja musiała się zmierzyć. Autorzy Infoshopu przyznają, co najmniej na papierze, tragiczną sytuację, w obliczu której w tych czasach stała rewolucyjna Rosja. Oni gładko twierdzą, że kluczem do odbudowywania kraju był udział klasy robotniczej i chłopstwa w "wolnych organizacjach klasowych, jak swobodnie wybrane rady i związki" ("Czym był bunt kronsztadzki?"). Zobaczyliśmy już, co "wolne rady" anarchistów znaczyły w praktyce - powrót do białych rządów i "tymczasowej dyktatury wojskowej".
W "Podatku w naturze" Lenin zdemaskował ślepotę lewicowego mieńszewika Juliusza Martowa:
"Martow okazał się tylko filisterskim narcyzem, gdy oświadczył w swoim berlińskim czasopiśmie, że Kronsztad nie tylko przyjął mieńszewickie hasła, lecz także udowodnił, że może istnieć ruch antybolszewicki, który nie całkiem służy interesom białogwardzistów, kapitalistów i obszarników. On mówi w efekcie: "Zamknijmy oczy na fakt, że wszyscy prawdziwi białogwardziści pozdrawiali kronsztadzkich buntowników i zbierali fundusze na pomoc Kronsztadowi przez banki!" Milukow w porównaniu z Czernowami i Martowami ma rację, ponieważ wyjawia prawdziwą taktykę prawdziwych sił białogwardyjskich, sił kapitalistów i obszarników. On oświadcza: "To nieważne, kogo wspieramy, czy to anarchiści, czy inna odmiana władzy radzieckiej, pod warunkiem, że bolszewicy zostaną obaleni, pod warunkiem, że nastąpi zmiana u władzy". (...) Co z resztą - my, Milukowowie, my, kapitaliści i obszarnicy, uczynimy całą resztę naszą, odrzucimy Pigmejów anarchistów, Czernowów i Martowów". (Lenin, "Podatek w naturze", 21 kwietnia 1921 r.)
Ciętą analizę Lenina uzupełnia niechętne potwierdzenie z drugiej strony linii podziału klasowego - generała A.A. von Lampego, jednego z czołowych ludzi Wrangla. Nie zaślepiony przez drobnomieszczańskie mistyfikacje Martowa ten klasowo świadomy burżuj sarkastycznie zauważył w swoim dzienniku, jaka była eserowska "Prawda o Kronsztadzie": "Pełna usprawiedliwień, żeby odegnać myśl, iż marynarze byli, broń Boże, pod wpływem dawnych oficerów. (...) Eserowcy nie rozumieją, że w takiej walce tym, co jest potrzebne, są poważne i zdecydowane środki. (...) Wygląda na to, że czy to się nam podoba, czy nie, trzeba dojść do konkluzji Lenina, iż w Rosji może rządzić tylko któraś z tych dwóch władz: monarchistyczna albo komunistyczna" (cyt. za: Szczetinow, Wprowadzenie do "Tragedii kronsztadzkiej...").
Tym, czego burżuazja i jej pisarzyny, od mieńszewików do Infoshopu, nie mogą wybaczyć, jest to, że Lenin i Trocki zastosowali zdecydowane środki przeciw buntowi kronsztadzkiemu. Proletariat ma dług wdzięczności wobec 1385 czerwonoarmistów i dowódców, którzy oddali tam swe życie, i 2577, którzy odnieśli rany, by obronić młode radzieckie państwo robotnicze. Nowe historyczne dowody zgromadzone w "Tragedii kronsztadzkiej..." dają frapujące potępienie lokajów kontr-rewolucji, którzy oczerniają tych rewolucyjnych męczenników.