Tekst pochodzi z FD MLK http://users.nethit.pl/forum/read/fdlbc/4308394/


Nieudany anarchista o "nieudanych państwach"
Noam Chomsky: "Radykalny" doradca imperializmu Stanów Zjednoczonych
Przedruk z: Workers Vanguard nr 874, 4 sierpnia 2006 r.

BOSTON - 6 czerwca członkowie Ligi Spartakusowskiej i Klubu Młodzieży "Spartakus" byli obecni na forum sponsorowanym przez Księgarnię Harvardu w Cambridge, z udziałem Noama Chomskiego jako jednego z dwóch panelistów. Chomsky miał tam promować swoją najnowszą książkę "Nieudane państwa: nadużycie władzy i zamach na demokrację". Demaskowanie przez Chomskiego niektórych zbrodni imperializmu Stanów Zjednoczonych może otwierać studentom oczy na to, co Stany Zjednoczone naprawdę robią na całym świecie, ale potem "poważany profesor" karmi ich kłamstwem, że to można zmienić przez wspieranie "czystej" demokracji z pomocą ONZ i prawa międzynarodowego. Mówca na forum z ramienia LS/KMS rzucił wyzwanie Chomskiemu:
"Zasadniczo to co widzę, że Pan robi, jak mówi tytuł Pańskiej książki, to jest zasadniczo - jak zawsze Pan to robił - budowanie wiary w tego mitycznego ptaka zwanego Czysta Demokracja. (...). Faktem jest, że demokracja ma podstawę klasową. Oto jak wygląda demokracja kapitalistyczna: To jest Lynndie England z nagim, udręczonym Irakijczykiem na końcu smyczy. To jest (...) rasistowskie wrobienie Mumii Abu-Jamala, który teraz stoi przed bardzo prawdziwą groźbą stracenia. (...) Przy całej Pańskiej krytyce demokratów, których ręce ociekają krwią, wezwał Pan ludzi w ostatnich wyborach do głosowania na Partię Demokratyczną".
W przeciwieństwie do Noama Chomskiego my rozumiemy, że za kapitalizmu "demokracja" służy w roli maski dla systemu wyzysku, ucisku i represji państwowych. Za swą fasadą "rządu ludu, przez lud i dla ludu" amerykańskie państwo kapitalistyczne jest agresywną machiną terrorystyczną dla obrony systemu zysków klasy kapitalistycznej - systemu opartego na własności prywatnej środków produkcji i koncentracji ogromnych ilości bogactwa stworzonego przez pracę mas klasy robotniczej w rękach maleńkiej, wyzyskującej mniejszości. Gliny, sądy i więzienia kapitalistycznego państwa istnieją, by uniemożliwić ludowi pracującemu, a w Stanach Zjednoczonych szczególnie wyjątkowo uciskanym czarnym masom, fundamentalne rzucenie wyzwania rasistowskiemu, przytłaczającemu kapitalistycznemu porządkowi. Kapitalistyczna "demokracja" jest w rzeczywistości dyktaturą klasy kapitalistycznej nad klasą robotniczą i wszystkimi ciemiężonymi.
To jedyne przez rewolucję proletariacką i utworzenie dyktatury klasy robotniczej może zostać położony fundament pod tworzenie egalitarnego, socjalistycznego społeczeństwa, gdzie produkcja opiera się na ludzkiej potrzebie, a nie zysku. Demokracja dla ludu pracującego może przybrać realne kształty tylko poprzez wyrwanie środków produkcji z rąk kapitalistycznych eksploatatorów i zastąpienie ich państwa przez państwo broniące interesów robotników i wszystkich ciemiężonych, jako stadium przejściowe do bezklasowego, bezpaństwowego, komunistycznego społeczeństwa.
Daleki od chęci zniszczenia kapitalistycznego państwa kanapowy anarchista Chomsky chce ocalić je przed upadkiem! Według książki Chomskiego istotne cechy "nieudanych państw" takich jak Stany Zjednoczone obejmują to, co on nazywa "deficytem demokracji" albo "ostrym podziałem między opinią publiczną a polityką publiczną". Kolejny raz Chomsky przybywa z epokowymi wiadomościami z ostatniej chwili: kapitalistyczni władcy nie rządzą w oparciu o interesy klasy robotniczej i wszystkich ciemiężonych! Ale to nie powstrzymuje go przed promowaniem cnót amerykańskiej kapitalistycznej demokracji:
"Stany Zjednoczone były pierwszym współczesnym (mniej więcej) demokratycznym społeczeństwem i od tamtego czasu służyły za wzór dla innych. I w wielu wymiarach decydujących dla autentycznej demokracji - ochrona wolności słowa na przykład - zostały one liderem wśród społeczeństw świata".
Od szacunku Chomskiego dla amerykańskiej kapitalistycznej demokracji większy jest tylko jego szacunek dla Karty ONZ i "świętego" prawa międzynarodowego, o którego poszanowanie on bezsilnie apeluje do Stanów Zjednoczonych. Za rzekomym odrzucaniem przez anarchistów wszelkich państw, wliczając w to dyktaturę klasy robotniczej, kryje się program, który w praktyce podtrzymuje państwo kapitalistyczne. Jednak Chomskiemu nie udaje się nawet udawać, że jest za zniszczeniem kapitalizmu, otwarcie radzi imperialistycznym władcom, by "zdemokratyzowali" ich system. I jego zjadliwy antykomunizm, typowy dla anarchistów, stawia go wprost w obozie krwawych imperialistycznych sił, które on twierdzi, że krytykuje. Stąd wynika to, że idea "wolności słowa" na spotkaniach z Chomskym oznacza mówienie komunistom, żeby tyle nie gadali i tylko zadawali pytania, jak zrobił 6 czerwca na forum Harvardu. To skłoniło innego członka LS/KMS na sali, by powiedzieć Chomskiemu, żeby "skończył z tą sfabrykowaną zgodą".

Czy Kanada jest nieudana?

W odpowiedzi na zapytanie z sali w związku z niedawną debatą imigracyjną w Stanach Zjednoczonych Chomsky wygłosił swe zwykłe nie kończące się, chaotyczne przemówienie napuszonego profesora: o wszystkim i o niczym. Ale przecież, nagle, poczuliśmy na swoich miejscach, jakby widmo South Park weszło do sali: "Musimy sformować pełny atak. To jest wina Kanady!" Chomsky powiedział:
"Została ustanowiona komisja ds. 11 września, rządowa komisja, mająca rekomendować środki do postawienia tamy zagrożeniom dla Stanów Zjednoczonych. Została ustanowiona mimo SILNEGO sprzeciwu rządu Busha, dla którego to ma bardzo niski priorytet i oni nie chcieli tego. (...) Oni zwrócili uwagę na największą groźbę terroru, jedną z najbardziej infiltrowanych granic, mianowicie granicę kanadyjską. DŁUGA, niestrzeżona granica przebiega przez cały kontynent. I oni powiedzieli: "Musicie zrobić coś z infiltracją przez kanadyjską granicę". Co rząd zrobił? Dobrze, najpierw od 11 września rząd Busha zredukował zupełnie kontrolę graniczną, zredukował wzrost patroli granicznych. To naprawdę DŁUGA granica. (...)Ale oni nie troszczą się o to. (...) kanadyjska granica jest pozostawiona niestrzeżona, ta która jest uważana za najniebezpieczniejszą". (Podkreślenia w oryginale).
Chomsky teraz prosi rasistowską, pazerną amerykańską klasę rządzącą i jej mordercze państwo o ratowanie nas od złych pazurów... Kanadyjczyków! To fakt, ten samozwańczy "radykał" dołączył do chóru histerycznej ludności miejskiej South Park: "Z wszystkimi ich świdrującymi oczkami i trzepaniem głów tak pełnych kłamstw, winna Kanada! Winna Kanada!"
Ale w przeciwieństwie do twórców South Park Noam Chomsky nie żartował. Komentarze Chomskiego o kanadyjskiej granicy zostały wygłoszone zaledwie kilka dni po tym, jak kanadyjska policja przeprowadziła "antyterrorystyczne" obławy, aresztując 17 muzułmanów. Główna i powtarzająca się skarga w ostatniej książce Chomskiego jest na to, że członkowie rządu Busha "nie uważają terroryzmu za wysoki priorytet". Chomsky rozbrzmiewa echem liberałów z Partii Demokratycznej, którzy skarżą się, że Bush daje niski priorytet walczeniu z terroryzmem i którzy uważają wojnę i okupację Iraku przez Stany Zjednoczone za oderwanie się od "wojny z terrorem". Chomsky skarży się: "Niedopuszczanie do akcji terrorystycznych po prostu nie jest wysokim priorytetem w porównaniu z poważnymi celami geopolitycznymi i strategicznymi - szczególnie kontrolowaniem głównych zasobów energetycznych świata".
To jest groteskowe, że Chomsky zakłada, iż najwięksi terroryści na planecie, imperialistyczni władcy Stanów Zjednoczonych, którzy również atakują środki do życia ludu pracującego w kraju, mogliby być zainteresowani "ochroną" kogoś poza sobą i ich systemem zysku. Już samo rasistowskie okrucieństwo, które miało miejsce w Nowym Orleanie po huraganie Katrina, jest dowodem na morderczą pogardę, jaką kapitalistyczni władcy mają dla czarnych, pracujących i biednych ludzi w naszym kraju. Tak zwana "wojna z terrorem" jest w rzeczywistości przykrywką dla imperialistycznej rzezi za granicą i dla wojny z prawami robotników, imigrantów, Czarnych i lewicowców w kraju. Przy całym zatroskaniu Chomskiego "zamachem na demokrację", jego najnowsza książka nawet nie wspomina o ustawie o patriotach ani nie komentuje całościowego rwania na strzępy demokratycznych praw ludności Stanów Zjednoczonych pod hasłem "wojny z terrorem".
Podczas gdy Chomsky skarży się na "niestrzeżoną" kanadyjską granicę, kanadyjscy kapitalistyczni władcy faktycznie naśladowali Stany Zjednoczone w wykorzystywaniu rzekomej "wojny z terrorem", aby ogromnie ograniczać prawa ludności jako całość, tak jak i inne "demokratyczne" kapitalistyczne rządy na całym świecie. Te ograniczenia są nacelowane na tłumienie walk robotniczych i społecznych, które zawsze będą stanowić największe zagrożenie dla kapitalistycznych władców.

Rozbrojenie Iraku i Iranu

Chomsky wzywa do opierania się na "posunięciach dyplomatycznych i ekonomicznych, a nie militarnych w konfrontacji z terrorem". Rzeczywiście, to właśnie takie posunięcia ONZ wykorzystała, wprowadzając sankcje wobec Iraku, które spowodowały śmierć ponad 1,5 miliona Irakijczyków, szczególnie dzieci, podczas okresu "pokoju" między dwiema wojnami Ameryki z Irakiem. Chociaż Chomsky poświęca kilka stron w "Nieudanych państwach" na pomstowanie na "morderczy reżim" sankcji wobec Iraku, zapomina wspomnieć, że w 1991 r. sam poparł te sankcje ("Z Magazine", luty 1991 r.) Ukochana przez Chomskiego ONZ, która w jego świecie fantazji powinna prowadzić drogą do pokoju, posłużyła jako "demokratyczny" listek figowy dla sankcji i kontroli broni, które były nacelowane na rozbrojenie neokolonialnego Iraku i wystawienie go na "jednostronną" rzeź przez imperializm Stanów Zjednoczonych.
My jako marksiści nie tylko sprzeciwiliśmy się sankcjom i wojnie Stanów Zjednoczonych, ale opowiedzieliśmy się się za militarną obroną Iraku przed imperializmem Stanów Zjednoczonych, równocześnie nie dając żadnego poparcia politycznego kapitalistycznemu reżimowi Saddama. W ten sam sposób dziś sprzeciwiamy się nuklearnemu szantażowi Stanów Zjednoczonych przeciwko Iranowi, któremu grozi się atakiem. Jak zauważyliśmy w artykule "Stany Zjednoczone - ręce precz od Iranu!" (WV nr 863, 3 lutego):
"Na wypadek militarnego ataku przeciwko Iranowi ze strony imperializmu Stanów Zjednoczonych czy Izraela my marksiści deklarujemy: Międzynarodowy proletariat musi stanąć po stronie militarnej obrony Iranu przeciwko imperialistycznemu atakowi. Równocześnie nie dajemy ani na jotę politycznego poparcia reakcyjnemu reżimowi z Teheranu. Nasza obrona kapitalistycznego Iranu jest warunkowa: W konfliktach militarnych między imperialistyczną potęgą a zależnym krajem półkolonialnym naszą polityką jest rewolucyjny defensizm. Bronimy kraju uciskanego przed krajem uciskającym i promujemy walkę klasową, tak w imperialistycznych centrach, jak również w kraju uciskanym. Każde zwycięstwo imperialistów w ich militarnych awanturach zachęca do dalszych grabieżczych wojen; każda porażka służy pomocą walkom ludu pracującego i wszystkich uciskanych".
Również zauważyliśmy, że w kontekście gróźb ze strony uzbrojonych w broń nuklearną imperialistów Iran wyraźnie potrzebuje własnych broni jądrowych, by obronić się i powstrzymać atak Stanów Zjednoczonych. Inaczej Noam Chomsky, który napisał artykuł zatytułowany "Wynegocjowane rozwiązanie irańskiego kryzysu nuklearnego jest osiągalne" (londyński Guardian, 19 czerwca). Chociaż Chomsky przyznaje, że "bardzo wiarygodne amerykańskie i izraelskie groźby (...) praktycznie nakłaniają Iran, by rozwinąć bronie jądrowe jako środek odstraszający", reaguje na to, przynaglając Stany Zjednoczone i Izrael do "odwołania" ich gróźb! I jakby nie było dość fantastycznych żądań wobec imperialistów ze Stanów Zjednoczonych, on jeszcze wzywa ich, "by podjęli wysiłki w dobrej wierze, aby wyeliminować bronie nuklearne".
Kwestia zasadnicza dla Chomskiego jest wyrażona w jego "Nieudanych państwach": "Oczywiście, każda zdrowa psychicznie osoba ma nadzieję, że zostaną znalezione sposoby uniemożliwienia Iranowi rozwijania programu broni jądrowych". Imperialistyczni szaleńcy ze Stanów Zjednoczonych, jedyni którzy faktycznie dokonali nuklearnego holocaustu swoim bombardowaniem Hiroszimy i Nagasaki w 1945 r., promują tę samą linię. I Chomsky wcale nie jest osamotniony wśród liberałów i lewicowców, gdy radzi imperialistom, masowym mordercom, jak najlepiej rozbroić Iran, bo i Międzynarodowa Organizacja Socjalistyczna (MOS), i utworzona przez Rewolucyjną Partię Komunistyczną (RCP) koalicja "Świat Nie Może Czekać" podpisały się pod petycją apelującą do Busha i Cheneya, aby skutecznie rozbroili Iran i zainaugurowali nową erę pokoju na świecie (patrz: "MOS i RCP liżą buty Busha: Wodzu, prowadź drogą do pokoju, rozbrój Iran", WV nr 870, 12 maja).

Antykomunistyczny bojownik o "demokratyczną" kontr-rewolucję

Na forum 6 czerwca inny mówca z LS/KMS rzucił wyzwanie Chomskiemu w sprawie jego poparcia dla deklaracji z 2003 r., która powtarzała amerykański imperialistyczny ogłuszający szum z powodu aresztowania 78 proimperialistycznych "dysydentów" na Kubie. Nasz mówca zapytał:
"Proszę wyjaśnić, dlaczego w 2003 r. podpisał się Pan pod antykubańskim oświadczeniem, napisanym nie przez kogo innego, tylko Joanne Landy, członkinię Rady Stosunków Międzynarodowych i długoletnią orędowniczkę obalenia przemocą kubańskiego rządu. Udzielił Pan poparcia temu listowi. I proszę powiedzieć nam, dlaczego walczył Pan o upadek Związku Radzieckiego".
Chomsky jest typowym przedstawicielem drobnomieszczańskich liberałów i "lewicowych" intelektualistów, którzy pędowi imperializmu Stanów Zjednoczonych do obalenia zdobyczy rewolucji kubańskiej udzielają swych "antyimperialistycznych" listów uwierzytelniających. Dla tych typków abstrakcyjne pojęcie (burżuazyjnej) "demokracji", a nie proletariacki charakter klasowy państwa kubańskiego, jest wszystkim. To zostało wyrażone jasno w oświadczeniu, które Chomsky podpisał:
"Popieramy swobody obywatelskie i prawa demokratyczne wszędzie, niezależnie od gospodarczego, politycznego albo społecznego systemu danego kraju. (...) Popieramy demokrację na Kubie. Uwięzienie ludzi za próbę skorzystania z prawa do wolności słowa jest oburzające i nie do przyjęcia".
Liga Spartakusowska rozumie, że Kuba jest zdeformowanym państwem robotniczym: społeczeństwem, w którym kapitalizm został obalony i ustanowione robotnicze formy własności, ale zdeformowanym pod rządami pasożytniczej, nacjonalistycznej stalinowskiej biurokracji. Po rewolucji na Kubie w 1959 r. drobnomieszczański rząd Castro wywłaszczył majątki imperialistów ze Stanów Zjednoczonych i ich krajowych burżuazyjnych lokajów. Nacjonalizacja środków produkcji i utworzenie skolektywizowanej gospodarki planowej doprowadziły do ogromnych zdobyczy dla kubańskich mas pracujących i umożliwiły, dzięki decydującej radzieckiej pomocy wojskowej i ekonomicznej, zapewnienie każdemu pracy, przyzwoitych warunków mieszkaniowych, jedzenia i edukacji. Pomimo tych osiągnięć, które zostały zniszczone wskutek zniszczenia Związku Radzieckiego, kubańskie państwo robotnicze było biurokratycznie zdeformowane już od swego powstania, z klasą robotniczą odsuniętą od władzy politycznej. Kuba jest kierowana przez stalinowską biurokratyczną kastę, która utrzymuje w mocy nacjonalistyczny dogmat "socjalizmu w jednym kraju", oznaczający wyrzekanie się walki o międzynarodową rewolucję socjalistyczną i podważanie obrony rewolucji kubańskiej.
My wzywamy do bezwarunkowej obrony militarnej kubańskiego zdeformowanego państwa robotniczego - tak samo jak innych pozostających jeszcze państw robotniczych: Chin, Korei Północnej i Wietnamu - przeciwko imperializmowi i kapitalistycznej kontr-rewolucji. Chociaż sprzeciwiamy się barbarzyńskiej instytucji kary śmierci i korzystaniu z niej przez stalinowską biurokrację, popieramy militarną obronę Kuby przed imperializmem i wszystkie środki, które są autentycznie w obronie rewolucji kubańskiej, wliczając w to uwięzienie "dysydentów", którzy aktywnie kolaborują z imperializmem Stanów Zjednoczonych. Równocześnie, jak zauważyliśmy w 2003 r.:
"Jako trockiści wiemy doskonale, że reżim Castro wymierza represje i w tych swoich przeciwników, wliczając w to socjalistycznych bojowników, którzy nie są kontr-rewolucjonistami. (...) Robotnicza demokracja jest całkowicie obca stalinizmowi, tak samo jak bandzie radykalnych liberałów i innych, którzy propagują sprawę proimperialistycznych "dysydentów" w imię demokracji burżuazyjnej. Ale jest krytycznie ważna dla nas marksistów, którzy walczymy, by obronić i rozszerzyć zdobycze rewolucji kubańskiej przez zastąpienie nacjonalistycznych rządów stalinowskiej biurokracji, która stara się zaspokajać imperialistów, rządami rad robotniczych opartych na programie proletariackiego rewolucyjnego internacjonalizmu". ("Brońmy rewolucji kubańskiej!", WV nr 805, 6 czerwca 2003 r.)
Nasza walka o proletariacką rewolucję polityczną, by przepędzić stalinowską biurokrację i ustanowić reżim demokracji robotniczej, jest oparta na obronie proletariackich form własności w zdeformowanych państwach robotniczych. Chomsky pozuje jako obrońca Kuby przeciwko imperializmowi Stanów Zjednoczonych, sprzeciwiając się amerykańskim sankcjom i uwięzieniu Kubańskiej Piątki. Ale daleki od bronienia skolektywizowanej gospodarki Kuby przed imperialistycznym pędem w kierunku restauracji kapitalizmu, Chomsky w swej ostatniej książce nie może nawet zmusić się do wspomnienia o jej istnieniu, teoretyzując że niechęć Stanów Zjednoczonych wobec Kuby bierze się ze "strachu przed niezależnym nacjonalizmem". Stąd oświadczenie Chomskiego, że chciałby zobaczyć castrowski "reżim obalony przez wewnętrzną wolnościową rewolucję (i nie tylko ten)" ("Chomsky o Kubie", 27 sierpnia 1994 r., patrz: http://www.zmag.org ), może być tylko wezwaniem do "demokratycznej" kapitalistycznej kontr-rewolucji.
Jak można było się spodziewać, dla Chomskiego wzorami demokracji są kapitalistyczna Boliwia, kapitalistyczna Wenezuela i imperialistyczna Ameryka! Na forum 6 czerwca Chomsky zbył nasze pytanie, mówiąc że odpowiedź znajdziemy, wysłuchawszy jego wywiadu dla Radia Hawana. W tym wywiadzie z 28 sierpnia 2003 r. Chomsky oznajmia kubańskiemu państwu robotniczemu, że "na dobro Stanów Zjednoczonych należy zapisać, iż są bardzo wolnym krajem, może najbardziej wolnym krajem na świecie pod wielu względami" ("Wywiad Chomskiego dla Radia Hawana", 4 września 2003 r., patrz: http://www.zmag.org ). Można sobie zadać pytanie, czy te wiadomości dotarły do uszu skrępowanych i zakapturzonych więźniów w Guantánamo.

O leninowsko-trockistowską awangardę rewolucyjną!

Dla Chomskiego unurzana we krwi "Partia Demokratyczna jest dużo mniej nie do przyjęcia niż bolszewizm" (patrz WV nr 829, 9 lipca 2004 r.) Kierowana przez bolszewików rewolucja robotnicza, na którą Chomsky pluje, uwolniła jedną szóstą zamieszkałej ziemi z pazurów kapitalistycznego wyzysku. Zniszczenie Związku Radzieckiego było światowodziejową porażką dla ludu pracującego na całym świecie. My trockiści walczyliśmy o bezwarunkową militarną obronę zdegenerowanego radzieckiego państwa robotniczego przeciwko imperializmowi i kapitalistycznej kontr-rewolucji, oraz o rewolucję polityczną, by przepędzić stalinowską biurokrację. Walczymy o zbudowanie partii robotniczej, która zrobi rewolucję socjalistyczną w legowisku imperialistycznej bestii - Stanach Zjednoczonych. W ostatniej instancji to właśnie jest najlepszą obroną Kuby i innych państw robotniczych.
Od naszych robotniczo-czarnych mobilizacji, by powstrzymać Ku Klux Klan poprzez naszą walkę z siłami kapitalistycznej kontr-rewolucji przez nasze interwencje w Niemczech Wschodnich i Związku Radzieckim po naszą dzisiejszą walkę, by uwolnić Mumię Abu-Jamala zdobyliśmy swoją reputację i dumnie zachowaliśmy tradycję Lenina i Trockiego. Przez ten czas Chomsky kontynuuje paplanie o tym, jak "demokratyczna" wiarygodność najkrwawszego imperium na świecie straciła swój blask. Jak powiedzieliśmy Chomskiemu na forum 6 czerwca: "Powtarza Pan, że imperialistyczny system może być humanitarny, co faktycznie rozbraja nie tylko klasę robotniczą, ale i lewicowców".
W artykule "Noam Chomsky: Kanapowy anarchista imperializmu" (WV nr 735, 5 maja 2000 r.) napisaliśmy:
"Tak samo jak stworzenie pierwszego rewolucyjnego państwa robotniczego w historii na gruzach autokratycznego rosyjskiego imperium wymagało partii bolszewickiej Lenina i Trockiego, awangardowej partii przewodzącej klasie robotniczej, tak dziś zwycięstwo rewolucji robotniczej przeciwko gnijącemu amerykańskiemu imperializmowi będzie wymagało rewolucyjnej internacjonalistycznej partii awangardowej, by pokierowała walką o nie. To tej walce jest oddana Liga Spartakusowska, amerykańska sekcja Międzynarodowej Ligi Komunistycznej (Czwartomiędzynarodówkowej), i Kluby Młodzieży "Spartakus". Ci, którzy patrzą wyżej niż na wygodną akademicką karierę ideologa imperialistycznej machiny wojennej, powinni dołączyć do nas w naszej walce o komunistyczną przyszłość dla ludzkości".