Tekst pochodzi z FD MLK http://users.nethit.pl/forum/read/fdlbc/4308394/
Nieudany anarchista o "nieudanych państwach"
Noam Chomsky: "Radykalny" doradca imperializmu Stanów
Zjednoczonych
Przedruk z: Workers Vanguard nr 874, 4 sierpnia 2006 r.
BOSTON - 6 czerwca członkowie Ligi Spartakusowskiej i Klubu
Młodzieży "Spartakus" byli obecni na forum sponsorowanym przez Księgarnię
Harvardu w Cambridge, z udziałem Noama Chomskiego jako jednego z dwóch
panelistów. Chomsky miał tam promować swoją najnowszą książkę "Nieudane państwa:
nadużycie władzy i zamach na demokrację". Demaskowanie przez Chomskiego
niektórych zbrodni imperializmu Stanów Zjednoczonych może otwierać studentom
oczy na to, co Stany Zjednoczone naprawdę robią na całym świecie, ale potem
"poważany profesor" karmi ich kłamstwem, że to można zmienić przez wspieranie
"czystej" demokracji z pomocą ONZ i prawa międzynarodowego. Mówca na forum z
ramienia LS/KMS rzucił wyzwanie Chomskiemu:
"Zasadniczo to co widzę, że Pan robi, jak mówi tytuł Pańskiej książki, to jest
zasadniczo - jak zawsze Pan to robił - budowanie wiary w tego mitycznego ptaka
zwanego Czysta Demokracja. (...). Faktem jest, że demokracja ma podstawę
klasową. Oto jak wygląda demokracja kapitalistyczna: To jest Lynndie England z
nagim, udręczonym Irakijczykiem na końcu smyczy. To jest (...) rasistowskie
wrobienie Mumii Abu-Jamala, który teraz stoi przed bardzo prawdziwą groźbą
stracenia. (...) Przy całej Pańskiej krytyce demokratów, których ręce ociekają
krwią, wezwał Pan ludzi w ostatnich wyborach do głosowania na Partię
Demokratyczną".
W przeciwieństwie do Noama Chomskiego my rozumiemy, że za kapitalizmu
"demokracja" służy w roli maski dla systemu wyzysku, ucisku i represji
państwowych. Za swą fasadą "rządu ludu, przez lud i dla ludu" amerykańskie
państwo kapitalistyczne jest agresywną machiną terrorystyczną dla obrony systemu
zysków klasy kapitalistycznej - systemu opartego na własności prywatnej środków
produkcji i koncentracji ogromnych ilości bogactwa stworzonego przez pracę mas
klasy robotniczej w rękach maleńkiej, wyzyskującej mniejszości. Gliny, sądy i
więzienia kapitalistycznego państwa istnieją, by uniemożliwić ludowi
pracującemu, a w Stanach Zjednoczonych szczególnie wyjątkowo uciskanym czarnym
masom, fundamentalne rzucenie wyzwania rasistowskiemu, przytłaczającemu
kapitalistycznemu porządkowi. Kapitalistyczna "demokracja" jest w rzeczywistości
dyktaturą klasy kapitalistycznej nad klasą robotniczą i wszystkimi ciemiężonymi.
To jedyne przez rewolucję proletariacką i utworzenie dyktatury klasy robotniczej
może zostać położony fundament pod tworzenie egalitarnego, socjalistycznego
społeczeństwa, gdzie produkcja opiera się na ludzkiej potrzebie, a nie zysku.
Demokracja dla ludu pracującego może przybrać realne kształty tylko poprzez
wyrwanie środków produkcji z rąk kapitalistycznych eksploatatorów i zastąpienie
ich państwa przez państwo broniące interesów robotników i wszystkich
ciemiężonych, jako stadium przejściowe do bezklasowego, bezpaństwowego,
komunistycznego społeczeństwa.
Daleki od chęci zniszczenia kapitalistycznego państwa kanapowy anarchista
Chomsky chce ocalić je przed upadkiem! Według książki Chomskiego istotne cechy
"nieudanych państw" takich jak Stany Zjednoczone obejmują to, co on nazywa
"deficytem demokracji" albo "ostrym podziałem między opinią publiczną a polityką
publiczną". Kolejny raz Chomsky przybywa z epokowymi wiadomościami z ostatniej
chwili: kapitalistyczni władcy nie rządzą w oparciu o interesy klasy robotniczej
i wszystkich ciemiężonych! Ale to nie powstrzymuje go przed promowaniem cnót
amerykańskiej kapitalistycznej demokracji:
"Stany Zjednoczone były pierwszym współczesnym (mniej więcej) demokratycznym
społeczeństwem i od tamtego czasu służyły za wzór dla innych. I w wielu
wymiarach decydujących dla autentycznej demokracji - ochrona wolności słowa na
przykład - zostały one liderem wśród społeczeństw świata".
Od szacunku Chomskiego dla amerykańskiej kapitalistycznej demokracji większy
jest tylko jego szacunek dla Karty ONZ i "świętego" prawa międzynarodowego, o
którego poszanowanie on bezsilnie apeluje do Stanów Zjednoczonych. Za rzekomym
odrzucaniem przez anarchistów wszelkich państw, wliczając w to dyktaturę klasy
robotniczej, kryje się program, który w praktyce podtrzymuje państwo
kapitalistyczne. Jednak Chomskiemu nie udaje się nawet udawać, że jest za
zniszczeniem kapitalizmu, otwarcie radzi imperialistycznym władcom, by
"zdemokratyzowali" ich system. I jego zjadliwy antykomunizm, typowy dla
anarchistów, stawia go wprost w obozie krwawych imperialistycznych sił, które on
twierdzi, że krytykuje. Stąd wynika to, że idea "wolności słowa" na spotkaniach
z Chomskym oznacza mówienie komunistom, żeby tyle nie gadali i tylko zadawali
pytania, jak zrobił 6 czerwca na forum Harvardu. To skłoniło innego członka LS/KMS
na sali, by powiedzieć Chomskiemu, żeby "skończył z tą sfabrykowaną zgodą".
Czy Kanada jest nieudana?
W odpowiedzi na zapytanie z sali w związku z niedawną debatą
imigracyjną w Stanach Zjednoczonych Chomsky wygłosił swe zwykłe nie kończące
się, chaotyczne przemówienie napuszonego profesora: o wszystkim i o niczym. Ale
przecież, nagle, poczuliśmy na swoich miejscach, jakby widmo South Park weszło
do sali: "Musimy sformować pełny atak. To jest wina Kanady!" Chomsky powiedział:
"Została ustanowiona komisja ds. 11 września, rządowa komisja, mająca
rekomendować środki do postawienia tamy zagrożeniom dla Stanów Zjednoczonych.
Została ustanowiona mimo SILNEGO sprzeciwu rządu Busha, dla którego to ma bardzo
niski priorytet i oni nie chcieli tego. (...) Oni zwrócili uwagę na największą
groźbę terroru, jedną z najbardziej infiltrowanych granic, mianowicie granicę
kanadyjską. DŁUGA, niestrzeżona granica przebiega przez cały kontynent. I oni
powiedzieli: "Musicie zrobić coś z infiltracją przez kanadyjską granicę". Co
rząd zrobił? Dobrze, najpierw od 11 września rząd Busha zredukował zupełnie
kontrolę graniczną, zredukował wzrost patroli granicznych. To naprawdę DŁUGA
granica. (...)Ale oni nie troszczą się o to. (...) kanadyjska granica jest
pozostawiona niestrzeżona, ta która jest uważana za najniebezpieczniejszą".
(Podkreślenia w oryginale).
Chomsky teraz prosi rasistowską, pazerną amerykańską klasę rządzącą i jej
mordercze państwo o ratowanie nas od złych pazurów... Kanadyjczyków! To fakt,
ten samozwańczy "radykał" dołączył do chóru histerycznej ludności miejskiej
South Park: "Z wszystkimi ich świdrującymi oczkami i trzepaniem głów tak pełnych
kłamstw, winna Kanada! Winna Kanada!"
Ale w przeciwieństwie do twórców South Park Noam Chomsky nie żartował.
Komentarze Chomskiego o kanadyjskiej granicy zostały wygłoszone zaledwie kilka
dni po tym, jak kanadyjska policja przeprowadziła "antyterrorystyczne" obławy,
aresztując 17 muzułmanów. Główna i powtarzająca się skarga w ostatniej książce
Chomskiego jest na to, że członkowie rządu Busha "nie uważają terroryzmu za
wysoki priorytet". Chomsky rozbrzmiewa echem liberałów z Partii Demokratycznej,
którzy skarżą się, że Bush daje niski priorytet walczeniu z terroryzmem i którzy
uważają wojnę i okupację Iraku przez Stany Zjednoczone za oderwanie się od
"wojny z terrorem". Chomsky skarży się: "Niedopuszczanie do akcji
terrorystycznych po prostu nie jest wysokim priorytetem w porównaniu z poważnymi
celami geopolitycznymi i strategicznymi - szczególnie kontrolowaniem głównych
zasobów energetycznych świata".
To jest groteskowe, że Chomsky zakłada, iż najwięksi terroryści na planecie,
imperialistyczni władcy Stanów Zjednoczonych, którzy również atakują środki do
życia ludu pracującego w kraju, mogliby być zainteresowani "ochroną" kogoś poza
sobą i ich systemem zysku. Już samo rasistowskie okrucieństwo, które miało
miejsce w Nowym Orleanie po huraganie Katrina, jest dowodem na morderczą
pogardę, jaką kapitalistyczni władcy mają dla czarnych, pracujących i biednych
ludzi w naszym kraju. Tak zwana "wojna z terrorem" jest w rzeczywistości
przykrywką dla imperialistycznej rzezi za granicą i dla wojny z prawami
robotników, imigrantów, Czarnych i lewicowców w kraju. Przy całym zatroskaniu
Chomskiego "zamachem na demokrację", jego najnowsza książka nawet nie wspomina o
ustawie o patriotach ani nie komentuje całościowego rwania na strzępy
demokratycznych praw ludności Stanów Zjednoczonych pod hasłem "wojny z
terrorem".
Podczas gdy Chomsky skarży się na "niestrzeżoną" kanadyjską granicę, kanadyjscy
kapitalistyczni władcy faktycznie naśladowali Stany Zjednoczone w
wykorzystywaniu rzekomej "wojny z terrorem", aby ogromnie ograniczać prawa
ludności jako całość, tak jak i inne "demokratyczne" kapitalistyczne rządy na
całym świecie. Te ograniczenia są nacelowane na tłumienie walk robotniczych i
społecznych, które zawsze będą stanowić największe zagrożenie dla
kapitalistycznych władców.
Rozbrojenie Iraku i Iranu
Chomsky wzywa do opierania się na "posunięciach
dyplomatycznych i ekonomicznych, a nie militarnych w konfrontacji z terrorem".
Rzeczywiście, to właśnie takie posunięcia ONZ wykorzystała, wprowadzając sankcje
wobec Iraku, które spowodowały śmierć ponad 1,5 miliona Irakijczyków,
szczególnie dzieci, podczas okresu "pokoju" między dwiema wojnami Ameryki z
Irakiem. Chociaż Chomsky poświęca kilka stron w "Nieudanych państwach" na
pomstowanie na "morderczy reżim" sankcji wobec Iraku, zapomina wspomnieć, że w
1991 r. sam poparł te sankcje ("Z Magazine", luty 1991 r.) Ukochana przez
Chomskiego ONZ, która w jego świecie fantazji powinna prowadzić drogą do pokoju,
posłużyła jako "demokratyczny" listek figowy dla sankcji i kontroli broni, które
były nacelowane na rozbrojenie neokolonialnego Iraku i wystawienie go na
"jednostronną" rzeź przez imperializm Stanów Zjednoczonych.
My jako marksiści nie tylko sprzeciwiliśmy się sankcjom i wojnie Stanów
Zjednoczonych, ale opowiedzieliśmy się się za militarną obroną Iraku przed
imperializmem Stanów Zjednoczonych, równocześnie nie dając żadnego poparcia
politycznego kapitalistycznemu reżimowi Saddama. W ten sam sposób dziś
sprzeciwiamy się nuklearnemu szantażowi Stanów Zjednoczonych przeciwko Iranowi,
któremu grozi się atakiem. Jak zauważyliśmy w artykule "Stany Zjednoczone - ręce
precz od Iranu!" (WV nr 863, 3 lutego):
"Na wypadek militarnego ataku przeciwko Iranowi ze strony imperializmu Stanów
Zjednoczonych czy Izraela my marksiści deklarujemy: Międzynarodowy proletariat
musi stanąć po stronie militarnej obrony Iranu przeciwko imperialistycznemu
atakowi. Równocześnie nie dajemy ani na jotę politycznego poparcia reakcyjnemu
reżimowi z Teheranu. Nasza obrona kapitalistycznego Iranu jest warunkowa: W
konfliktach militarnych między imperialistyczną potęgą a zależnym krajem
półkolonialnym naszą polityką jest rewolucyjny defensizm. Bronimy kraju
uciskanego przed krajem uciskającym i promujemy walkę klasową, tak w
imperialistycznych centrach, jak również w kraju uciskanym. Każde zwycięstwo
imperialistów w ich militarnych awanturach zachęca do dalszych grabieżczych
wojen; każda porażka służy pomocą walkom ludu pracującego i wszystkich
uciskanych".
Również zauważyliśmy, że w kontekście gróźb ze strony uzbrojonych w broń
nuklearną imperialistów Iran wyraźnie potrzebuje własnych broni jądrowych, by
obronić się i powstrzymać atak Stanów Zjednoczonych. Inaczej Noam Chomsky, który
napisał artykuł zatytułowany "Wynegocjowane rozwiązanie irańskiego kryzysu
nuklearnego jest osiągalne" (londyński Guardian, 19 czerwca). Chociaż Chomsky
przyznaje, że "bardzo wiarygodne amerykańskie i izraelskie groźby (...)
praktycznie nakłaniają Iran, by rozwinąć bronie jądrowe jako środek
odstraszający", reaguje na to, przynaglając Stany Zjednoczone i Izrael do
"odwołania" ich gróźb! I jakby nie było dość fantastycznych żądań wobec
imperialistów ze Stanów Zjednoczonych, on jeszcze wzywa ich, "by podjęli wysiłki
w dobrej wierze, aby wyeliminować bronie nuklearne".
Kwestia zasadnicza dla Chomskiego jest wyrażona w jego "Nieudanych państwach":
"Oczywiście, każda zdrowa psychicznie osoba ma nadzieję, że zostaną znalezione
sposoby uniemożliwienia Iranowi rozwijania programu broni jądrowych".
Imperialistyczni szaleńcy ze Stanów Zjednoczonych, jedyni którzy faktycznie
dokonali nuklearnego holocaustu swoim bombardowaniem Hiroszimy i Nagasaki w 1945
r., promują tę samą linię. I Chomsky wcale nie jest osamotniony wśród liberałów
i lewicowców, gdy radzi imperialistom, masowym mordercom, jak najlepiej rozbroić
Iran, bo i Międzynarodowa Organizacja Socjalistyczna (MOS), i utworzona przez
Rewolucyjną Partię Komunistyczną (RCP) koalicja "Świat Nie Może Czekać"
podpisały się pod petycją apelującą do Busha i Cheneya, aby skutecznie rozbroili
Iran i zainaugurowali nową erę pokoju na świecie (patrz: "MOS i RCP liżą buty
Busha: Wodzu, prowadź drogą do pokoju, rozbrój Iran", WV nr 870, 12 maja).
Antykomunistyczny bojownik o "demokratyczną" kontr-rewolucję
Na forum 6 czerwca inny mówca z LS/KMS rzucił wyzwanie
Chomskiemu w sprawie jego poparcia dla deklaracji z 2003 r., która powtarzała
amerykański imperialistyczny ogłuszający szum z powodu aresztowania 78
proimperialistycznych "dysydentów" na Kubie. Nasz mówca zapytał:
"Proszę wyjaśnić, dlaczego w 2003 r. podpisał się Pan pod antykubańskim
oświadczeniem, napisanym nie przez kogo innego, tylko Joanne Landy, członkinię
Rady Stosunków Międzynarodowych i długoletnią orędowniczkę obalenia przemocą
kubańskiego rządu. Udzielił Pan poparcia temu listowi. I proszę powiedzieć nam,
dlaczego walczył Pan o upadek Związku Radzieckiego".
Chomsky jest typowym przedstawicielem drobnomieszczańskich liberałów i
"lewicowych" intelektualistów, którzy pędowi imperializmu Stanów Zjednoczonych
do obalenia zdobyczy rewolucji kubańskiej udzielają swych
"antyimperialistycznych" listów uwierzytelniających. Dla tych typków
abstrakcyjne pojęcie (burżuazyjnej) "demokracji", a nie proletariacki charakter
klasowy państwa kubańskiego, jest wszystkim. To zostało wyrażone jasno w
oświadczeniu, które Chomsky podpisał:
"Popieramy swobody obywatelskie i prawa demokratyczne wszędzie, niezależnie od
gospodarczego, politycznego albo społecznego systemu danego kraju. (...)
Popieramy demokrację na Kubie. Uwięzienie ludzi za próbę skorzystania z prawa do
wolności słowa jest oburzające i nie do przyjęcia".
Liga Spartakusowska rozumie, że Kuba jest zdeformowanym państwem robotniczym:
społeczeństwem, w którym kapitalizm został obalony i ustanowione robotnicze
formy własności, ale zdeformowanym pod rządami pasożytniczej, nacjonalistycznej
stalinowskiej biurokracji. Po rewolucji na Kubie w 1959 r. drobnomieszczański
rząd Castro wywłaszczył majątki imperialistów ze Stanów Zjednoczonych i ich
krajowych burżuazyjnych lokajów. Nacjonalizacja środków produkcji i utworzenie
skolektywizowanej gospodarki planowej doprowadziły do ogromnych zdobyczy dla
kubańskich mas pracujących i umożliwiły, dzięki decydującej radzieckiej pomocy
wojskowej i ekonomicznej, zapewnienie każdemu pracy, przyzwoitych warunków
mieszkaniowych, jedzenia i edukacji. Pomimo tych osiągnięć, które zostały
zniszczone wskutek zniszczenia Związku Radzieckiego, kubańskie państwo
robotnicze było biurokratycznie zdeformowane już od swego powstania, z klasą
robotniczą odsuniętą od władzy politycznej. Kuba jest kierowana przez
stalinowską biurokratyczną kastę, która utrzymuje w mocy nacjonalistyczny dogmat
"socjalizmu w jednym kraju", oznaczający wyrzekanie się walki o międzynarodową
rewolucję socjalistyczną i podważanie obrony rewolucji kubańskiej.
My wzywamy do bezwarunkowej obrony militarnej kubańskiego zdeformowanego państwa
robotniczego - tak samo jak innych pozostających jeszcze państw robotniczych:
Chin, Korei Północnej i Wietnamu - przeciwko imperializmowi i kapitalistycznej
kontr-rewolucji. Chociaż sprzeciwiamy się barbarzyńskiej instytucji kary śmierci
i korzystaniu z niej przez stalinowską biurokrację, popieramy militarną obronę
Kuby przed imperializmem i wszystkie środki, które są autentycznie w obronie
rewolucji kubańskiej, wliczając w to uwięzienie "dysydentów", którzy aktywnie
kolaborują z imperializmem Stanów Zjednoczonych. Równocześnie, jak zauważyliśmy
w 2003 r.:
"Jako trockiści wiemy doskonale, że reżim Castro wymierza represje i w tych
swoich przeciwników, wliczając w to socjalistycznych bojowników, którzy nie są
kontr-rewolucjonistami. (...) Robotnicza demokracja jest całkowicie obca
stalinizmowi, tak samo jak bandzie radykalnych liberałów i innych, którzy
propagują sprawę proimperialistycznych "dysydentów" w imię demokracji
burżuazyjnej. Ale jest krytycznie ważna dla nas marksistów, którzy walczymy, by
obronić i rozszerzyć zdobycze rewolucji kubańskiej przez zastąpienie
nacjonalistycznych rządów stalinowskiej biurokracji, która stara się zaspokajać
imperialistów, rządami rad robotniczych opartych na programie proletariackiego
rewolucyjnego internacjonalizmu". ("Brońmy rewolucji kubańskiej!", WV nr 805, 6
czerwca 2003 r.)
Nasza walka o proletariacką rewolucję polityczną, by przepędzić stalinowską
biurokrację i ustanowić reżim demokracji robotniczej, jest oparta na obronie
proletariackich form własności w zdeformowanych państwach robotniczych. Chomsky
pozuje jako obrońca Kuby przeciwko imperializmowi Stanów Zjednoczonych,
sprzeciwiając się amerykańskim sankcjom i uwięzieniu Kubańskiej Piątki. Ale
daleki od bronienia skolektywizowanej gospodarki Kuby przed imperialistycznym
pędem w kierunku restauracji kapitalizmu, Chomsky w swej ostatniej książce nie
może nawet zmusić się do wspomnienia o jej istnieniu, teoretyzując że niechęć
Stanów Zjednoczonych wobec Kuby bierze się ze "strachu przed niezależnym
nacjonalizmem". Stąd oświadczenie Chomskiego, że chciałby zobaczyć castrowski
"reżim obalony przez wewnętrzną wolnościową rewolucję (i nie tylko ten)" ("Chomsky
o Kubie", 27 sierpnia 1994 r., patrz: http://www.zmag.org ), może być tylko
wezwaniem do "demokratycznej" kapitalistycznej kontr-rewolucji.
Jak można było się spodziewać, dla Chomskiego wzorami demokracji są
kapitalistyczna Boliwia, kapitalistyczna Wenezuela i imperialistyczna Ameryka!
Na forum 6 czerwca Chomsky zbył nasze pytanie, mówiąc że odpowiedź znajdziemy,
wysłuchawszy jego wywiadu dla Radia Hawana. W tym wywiadzie z 28 sierpnia 2003
r. Chomsky oznajmia kubańskiemu państwu robotniczemu, że "na dobro Stanów
Zjednoczonych należy zapisać, iż są bardzo wolnym krajem, może najbardziej
wolnym krajem na świecie pod wielu względami" ("Wywiad Chomskiego dla Radia
Hawana", 4 września 2003 r., patrz: http://www.zmag.org ). Można sobie zadać
pytanie, czy te wiadomości dotarły do uszu skrępowanych i zakapturzonych
więźniów w Guantánamo.
O leninowsko-trockistowską awangardę rewolucyjną!
Dla Chomskiego unurzana we krwi "Partia Demokratyczna jest
dużo mniej nie do przyjęcia niż bolszewizm" (patrz WV nr 829, 9 lipca 2004 r.)
Kierowana przez bolszewików rewolucja robotnicza, na którą Chomsky pluje,
uwolniła jedną szóstą zamieszkałej ziemi z pazurów kapitalistycznego wyzysku.
Zniszczenie Związku Radzieckiego było światowodziejową porażką dla ludu
pracującego na całym świecie. My trockiści walczyliśmy o bezwarunkową militarną
obronę zdegenerowanego radzieckiego państwa robotniczego przeciwko
imperializmowi i kapitalistycznej kontr-rewolucji, oraz o rewolucję polityczną,
by przepędzić stalinowską biurokrację. Walczymy o zbudowanie partii robotniczej,
która zrobi rewolucję socjalistyczną w legowisku imperialistycznej bestii -
Stanach Zjednoczonych. W ostatniej instancji to właśnie jest najlepszą obroną
Kuby i innych państw robotniczych.
Od naszych robotniczo-czarnych mobilizacji, by powstrzymać Ku Klux Klan poprzez
naszą walkę z siłami kapitalistycznej kontr-rewolucji przez nasze interwencje w
Niemczech Wschodnich i Związku Radzieckim po naszą dzisiejszą walkę, by uwolnić
Mumię Abu-Jamala zdobyliśmy swoją reputację i dumnie zachowaliśmy tradycję
Lenina i Trockiego. Przez ten czas Chomsky kontynuuje paplanie o tym, jak
"demokratyczna" wiarygodność najkrwawszego imperium na świecie straciła swój
blask. Jak powiedzieliśmy Chomskiemu na forum 6 czerwca: "Powtarza Pan, że
imperialistyczny system może być humanitarny, co faktycznie rozbraja nie tylko
klasę robotniczą, ale i lewicowców".
W artykule "Noam Chomsky: Kanapowy anarchista imperializmu" (WV nr 735, 5 maja
2000 r.) napisaliśmy:
"Tak samo jak stworzenie pierwszego rewolucyjnego państwa robotniczego w
historii na gruzach autokratycznego rosyjskiego imperium wymagało partii
bolszewickiej Lenina i Trockiego, awangardowej partii przewodzącej klasie
robotniczej, tak dziś zwycięstwo rewolucji robotniczej przeciwko gnijącemu
amerykańskiemu imperializmowi będzie wymagało rewolucyjnej
internacjonalistycznej partii awangardowej, by pokierowała walką o nie. To tej
walce jest oddana Liga Spartakusowska, amerykańska sekcja Międzynarodowej Ligi
Komunistycznej (Czwartomiędzynarodówkowej), i Kluby Młodzieży "Spartakus". Ci,
którzy patrzą wyżej niż na wygodną akademicką karierę ideologa imperialistycznej
machiny wojennej, powinni dołączyć do nas w naszej walce o komunistyczną
przyszłość dla ludzkości".