Tekst pochodzi ze strony Komunistycznej Młodzieży Polski w województwie Świętokrzyskim http://www.kmpregion.prv.pl/ . Ze względu na młody wiek autora darujemy sobie złośliwych komentarzy. Może jakaś trockistowska sekta go przygarnie i wychowa i może kiedyś, nowe wielkie trockistowskie pióro zacznie pisać lepsze teksty i nie będzie się ze wstydu chował za pseudonimem.
Tow. Pan_666
O potrzebie przejścia na trockizm
Rozmawiając ze swoimi rówieśnikami (czyli ludźmi w wieku
16-17 lat) o komunizmie, często słyszę: "No, niby założenia dobre, ale gułagi,
ale Stalin, ale Czeka". W większości przypadków są to inteligentni, młodzi
ludzie, którzy niestety z góry zakładają, że współcześni komuniści w niczym się
nie różnią od funkcjonariuszy NKWD. Twierdzą, że komunizm to puste półki, kartki
na wszystko i kolejki. Nie pomaga też burżuazyjna propaganda w szkole
przedstawiająca wszystkich twórców komunizmu, od Marksa do Lenina jako krwawych
tyranów, którym zależało tylko na zdobyciu władzy. Ale czy na pewno wszystkich
teoretyków?
Odpowiedź brzmi: Nie! Zapominają o Towarzyszu Lwie Dawidowiczu Trockim.
Propaganda stalinowska prawie na trwałe wymazała go z historii i teraz w
większości podręczników przedstawiany jest jako nic nie znaczący organizator
Armii Czerwonej. Czasami jest wzmianka o zabójstwie. I... tyle. Tyle jest wart
dla burżuazji Lew Trocki. W murach szkolnych istnieje, poza nimi nie. Nie ma go
w dyskusjach, nie ma o nim książek, nie opisuje się go w gazetach. Czemu?
Powód jest prosty: Towarzysz Trocki nigdy nie splamił sobie rąk niewinną krwią.
Prowadził wojnę, to fakt. Na wojnie są ofiary. Poza tym nic. Oczywiście
nadgorliwiec może przypomnieć Kronsztad, ale w historiografii burżuazyjnej jest
częściej przypisywany Leninowi, na którego haki też trudno znaleźć. Za to Trocki
jest postacią, do której historyk burżuazyjny żywi taką samą nienawiść jak
historyk radziecki.
Prawdziwy rewolucjonista, komunista, potępiający reżim stalinowski kłóci się z
oficjalną myślą historyczną głosząca, że komunizm to ustrój totalitarny, a
komunista, na równi z nazistą pragnie zabijać dla swoich chorych idei. Zauważcie
ile było wydań dzieł Trockiego w Polsce, po "odzyskaniu wolności"? Jedno? Dwa?
Ja znam tylko jedno wydawnictwo, które zresztą upadło. Wydało ono dwie jego
książki "Moje życie" i "Czym jest ZSRR i dokąd zmierza", uprzednio opatrzywszy
je zgryźliwym, burżuazyjnym komentarzem.
Przybliżanie proletariatowi osoby Trockiego to kręcenie sznura na swoją szyję -
myśli burżuazja. Bo co by było, gdyby proletariat szerzej dowiedział się o tym,
że byli komuniści potępiający Stalina? Tacy, którzy ze Stalinem walczyli? Tacy,
którzy w imię tej walki zginęli? Tacy, którzy w każdym kraju demokracji ludowej
byli narażeni na jeszcze gorsze represje, niż prawica? Proletariat dowiedziałby
się też o tym, że Trocki pierwszy przewidział upadek zarówno kapitalizmu, jak i
imperium radzieckiego. Ale właśnie, czy cokolwiek zmieniło by sytuację po upadku
bloku wschodniego? Większość z was na pewno stwierdzi, że nie.
Moim zdaniem to błędne myślenie. Oczywiście, nie od razu ludzie zapałaliby
wielką miłością do komunistów, entuzjazm wywołany upadkiem biurokratycznego
reżimu oraz nadzieje wiązane z przejściem na kapitalizm byłyby zbyt duże. Ale z
czasem ludzie, zawiedzeni nowym kapitalistycznym totalitaryzmem, zaczęliby się
wczytywać w Trockiego. Od Trockiego, czyli tego dobrego komunisty, przeszliby
zapewne do lepszego Lenina, a potem do Marksa.
Zdaję sobie sprawę, że moja wizja jest idealistyczna. Pobawmy się więc w
szacowanie. Dajmy na to z 10% robotników zrobiłoby wszystko po mojej myśli. A
reszta? Większość na pewno poszłaby za (dajmy na to) Trockistowskim Związkiem
Zawodowym, czy inną tego typu organizacją, gdyby w założeniach programowych było
jasno wytłuszczone "komunizm tak!". Burżuazja nie mogłaby obarczać Lwa
Dawidowicza winą za Katyń, czy 17 września. Byłaby bezsilna, wytrącilibyśmy jej
oręż z ręki. Nie mogłaby także krytykować ustroju gospodarczego
marksizmu-leninizmu-trockizmu. Bo ten ustrój jeszcze nie sprawdził się w
praktyce, a od ustroju radzieckiego dzieli go wiele, co Trocki przedstawił w
swoich dziełach.
Ludzie, po nieudanych reformach kapitalistycznych, po spadku zaufania do SLD,
zwrócili się do PiS, skuszeni socjalnymi hasłami. Do komunistów nie pójdą, bo
"za komuny, to panie bida była". Jak więc odwrócić tę niekorzystną dla nas
sytuację?
Moim zdaniem, skupienie się na Lwie Trockim, przybliżanie ludziom jego postaci
(chociażby przez wydawanie o nim książek, manifestacje w dniu zamachu na jego
osobę, czy wspominanie tego okrutnego czynu 22 lipca, który ma być dniem "ofiar
komunizmu") może nam przynieść więcej dobrego niż złego.
Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy komuniści są trockistami. Zdaję sobie sprawę,
że teoria rewolucji permanentnej ma w Polsce niewielu zwolenników. Ale
Towarzysze! Dla Was, trockizm w tytule tego artykułu powinien równać się
potępieniu biurokracji, stalinizmu i kapitalizmu jednocześnie. Wiele tracimy w
opinii publicznej, gdy na hasło PRL odpowiadamy "no, ale wszyscy ludzie mieli
pracę" itp. Wtedy uśmiechnięty pan z TVNu palnie coś o SB, UB i strzelaniu do
robotników i już w opinii publicznej jesteśmy zbrodniarzami. Ale jeśli
odpowiedzielibyśmy "w PRL ruch związkowy był prześladowany, a robotnicy często
tłamszeni"... Trocki to wszystko przewidział, a my komuniści-trockiści mamy
receptę na to, żeby w Polsce był nie tylko socjalizm, ale i pełne półki,
jedzenie i dobrobyt. Od razu bylibyśmy górą w dyskusji. A dyskusja jest jedną z
wielu dróg pozyskania sobie poparcia proletariatu.
Podzieliłem się Wami moimi przemyśleniami jak uzdrowić polski ruch
komunistyczno-robotniczy. Jest to plan ogólny, bez bawienia się w szczegóły.
Proszę o komentarze i udział w dyskusji.
Z komunistycznym pozdrowieniem
Tow. Pan_666
21.08.06 r.