Tekst pochodzi ze strony CK-LA http://www.ck-la.tk/
Jakub Grzegorczyk
Rewolucja boliwariańska w Wenezueli. Perspektywy alternatywnych
modeli społeczno-ekonomicznych w dobie globalizacji
Jedną z podstawowych cech zjawiska globalizacji jest
unifikacja - i to nie tylko w wymiarze kulturowym, który jest z nią kojarzony
najczęściej (gdzie symbolem stała się powszechna "makdonaldyzacja"), ale także w
wymiarach: społecznym, ekonomicznym i politycznym. Globalizacja jest więc
unifikacją istniejących modeli społeczno-politycznych, upowszechniającą
wolnorynkową gospodarkę i demokrację liberalną. Ten "unifikacyjny wymiar"
globalizacji ma z pewnością źródła w samej genezie procesu: w jej ideowych,
ekonomicznych i geopolitycznych uwarunkowaniach. Proces globalizacji zaczął się
bowiem de facto do ideowej ofensywy liberalizmu i konserwatyzmu (związanej z
rządami Margaret Tchacher w Wielkiej Brytanii i Ronalda Reagana w Stanach
Zjednoczonych), ponownego renesansu klasycznych teorii ekonomicznych
(wyrażającego się tak w sferze teoretycznej, gdzie z powrotem odkryto modele
Adama Smith'a, jak i praktycznej polityki gospodarczej, zapoczątkowanej w
Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych, a potem implementowanej praktycznie
na całym świecie) oraz upadku Bloku Sowieckiego i końca zimnej wojny. Ten splot
okoliczności okazał się na tyle silny, że obecnie powoduje (lub wymusza)
transformacje tak różnych modeli społeczno-ekonomicznych jak: europejskie
welfare state, zróżnicowane gospodarki krajów Trzeciego Świata, czy wreszcie
systemy post-komunistyczne. Niezależnie od uwarunkowań historycznych,
gospodarczych, kulturowych i geopolitycznych, globalizacja unifikuje istniejące
systemy społeczno ekonomiczne i powoli przekształca je w jednakowe systemy
oparte na wolnym rynku i demokracji liberalnej.
W tych warunkach trudno myśleć o możliwości powstania alternatywnych modeli
społeczno-politycznych, zwłaszcza że inną - równie istotną - cechą globalizacji
jest głęboki kryzys idei lewicowych, które takie modele postulowały. Tej
konstatacji nie zmienia nawet fakt powstania na początku obecnego wieku ruchu
anty(alter)globalistycznego, który stanowi reakcję na kierunek nadawany światu
przez globalizację. Po kilku latach wzrostu społecznej aktywności, która
zamanifestowała się w tymże ruchu, nie można jeszcze powiedzieć, że zdobył on
realną siłę do zmiany charakteru globalizacji, ani nawet że posiada on gotową i
spójną koncepcję jakich zmian dokonać. W chwili obecnej, jedyną realnie
istniejącą "alternatywą" (w sensie odmienności rozwiązań systemowych) dla
wolnorynkowej TINY pozostają państwa niegdyś związane z ZSRR, a obecnie
starające się zachować podstawowe cechy socjalizmu państwowego przy
jednoczesnych próbach modernizacji (Kuba, Chiny, Wietnam, Korea Północna). Widać
jednak wyraźnie, że odmienność tych państw wynika wyłącznie z faktu, że udało im
się zachować modele z epoki przed globalizacją (konkretnie: zimnej wojny) - nie
można tu więc jednak mówić o "alternatywnych modelach społeczno-politycznych", a
jedynie o próbach modernizacji pozostałości po poprzedniej "epoce".
W obrazie tym istnieje jednak jeden poważny "wyłom" - jest nim Ameryka Łacińska,
a zwłaszcza Wenezuela. Na tym kontynencie opór wobec kierunku narzucanego światu
przez globalizację istnieje od dłuższego czasu. Konkretniejsze formy przybrał on
już w 2001r., kiedy to podczas kryzysu ekonomicznego w Argentynie doszło do
nieskoordynowanych prób przejmowania fabryk przez załogi i uruchamiania
produkcji na własną rękę przez spółdzielnie lub "kolektywy" pracownicze. Cechą
odróżniającą sytuację w Ameryce Łacińskiej od chociażby protestów
antyglobalistycznych w Europie jest fakt, ze siły dążące do konstrukcji modelu
alternatywnego wobec projektu związanego z globalizacją, są w stanie wpływać na
stosunki własnościowe, organizację życia politycznego, czy strukturę społeczną.
Szczególnie wyraźnie widać to na przykładzie Wenezueli, gdzie od 2000r. trwa
seria reform o charakterze systemowym prowadzona przez prezydenta Hugo Chaveza i
wspierające go ruchy społeczne i partie polityczne. W tym wypadku "alternatywny
model społeczno-polityczny" to nie tylko postulaty, ale rzeczywiste działania
władz i zorganizowanego społeczeństwa. Wenezuelę - wraz z kontekstem regionalnym
całego kontynentu - można więc potraktować jako pole do badań nad możliwościami
rozwoju alternatywnych modeli społeczno-politycznych w dobie globalizacji.
Obserwacja eksperymentu "rewolucji boliwariańskiej" (jak Chavez nazywa
prowadzone przez swój rząd reformy) jest o tyle ciekawa, że jest nie tylko
badaniem potencjalnych możliwości zmiany systemowej w konkretnej sytuacji
geopolitycznej, ale także obserwacją możliwych cech charakterystycznych
alternatywnych modeli społeczno-politycznych. Jest bowiem jasne, że ideologie i
ruchy nawołujące do zmiany, lub zastąpienia globalizacji innym procesem,
posiadają różne wizję tejże zmiany. W opinii krytyków, reprezentowanych przez
środowiska liberalne, wizje te są w dużej mierze zbieżne z powrotem do rozwiązań
socjalizmu państwowego, istniejącego podczas Zimnej Wojny. Wydaje się więc
pożądane zbadać, czy schemat, jaki obrały ruchy społeczne w Wenezueli i Ameryce
Łacińskiej, wykazuje tendencje do powrotu do gospodarki centralnie planowanej i
dyktatury partii komunistycznej, czy też - zgodnie z deklaracjami samych ruchów
- jest to zupełnie nowy projekt socjalizmu opartego na demokracji
uczestniczącej, obywatelskiej kontroli władz i społecznej kontroli środków
produkcji. Dodatkowo, ważna wydaje się także kwestia, na ile szczególne modele
społeczno-polityczne, są uzależnione od uwarunkowań regionalnych i odpowiedź na
pytanie na ile wzorce z jednego państwa czy też regionu mogą być implementowane
w innym środowisku geopolitycznym.
Przykład Wenezueli i sytuacja w Ameryce Łacińskiej są wiec ważne z dwóch
względów: badania potencjalnych możliwości zmiany systemowej w wyjątkowo
niesprzyjających warunkach globalizacji oraz analizy podstawowych założeń tej
zmiany. Dla tych opcji ideowych ruchu anty(alter)globalistycznego, które kierują
się czymś więcej niż nostalgią do "socjalizmu realnego" (jak robią to
autorytarni komuniści) czy pragnieniem powrotu do "tradycyjnego ładu" opartego
na państwach narodowych (jak robią to komunitarianie i inne nurty
konserwatywne), konieczne jest przy tym zachowanie odpowiedniej dozy krytycyzmu.
Zbyt często tracimy bowiem konieczny dystans wobec procesów zmian w regionach
tak odległych jak Ameryka Łacińska i bezkrytycznie pochwalamy wszystko, co tylko
jest wymierzone przeciwko liberalnej globalizacji, nawet jeżeli określone ruchy
społeczne czy reformy mają jednocześnie wyraźnie konserwatywny, nacjonalistyczny
czy autorytarny charakter[1]. Doświadczenia Ameryki Łacińskiej należy wiec
przestudiować dogłębnie i z jasnym zorientowaniem na poszukiwanie głównych
założeń nie tylko w sferze stosunków społecznych i struktury własności, ale
także: wolności, swobód politycznych, demokracji i praw człowieka. Takie
podejście jest konieczne, jeżeli myślimy na poważnie o budowie "lepszego
świata", a nie zwykłym powrocie do "starych dobrych czasów".
1. "PROCES" REWOLUCJI BOLIWARIAŃSKIEJ
Wybory prezydenckie w 1998r. w Wenezueli zakończyły się
zwycięstwem Hugo Chaveza - przywódcy Ruchu na rzecz Piątej Republiki (MVR). Był
to wstrząs polityczny nie tylko dla Wenezueli, ale także dla całego regionu - po
raz pierwszy, od czasu wygranej Salvadora Allende w Chile, w Ameryce Południowej
w demokratyczny sposób doszedł do władzy polityk o poglądach radykalnie
lewicowych, postulujący totalną przebudowę gospodarki, systemu politycznego i
struktury społecznej. Przytłaczający sukces wyborczy (56%) był przede wszystkim
związany z planem kompleksowych reform społecznych, gospodarczych i
politycznych, które miały doprowadzić do powstania "Piątej Republiki" - opartej
na obywatelskiej partycypacji w rządach, pokaźnym zbiorze powszechnych praw
socjalnych, ograniczeniu gospodarki wolnorynkowej, zwiększeniu niezależności od
Stanów Zjednoczonych i nowej strukturze własnościowej gospodarki (nacjonalizacja
i uspołecznienie).
Analitycy o orientacji lewicowej, podkreślają, że podstawową przyczyną sukcesu
Chaveza była, przede wszystkim, istniejąca sytuacja społeczna, gospodarcza i
polityczna w Wenezueli - poddawanej od 1989r. polityce "strukturalnego
przystosowania" autorstwa Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Polityka ta,
oparta na redukcji świadczeń socjalnych, deregulacji prawa pracy i prywatyzacji,
zaowocowała gigantyczną skalą ubóstwa (80% populacji w 1998r.), upowszechnieniem
kontraktów tymczasowych i szarej strefy oraz rosnącym bezrobociem. Bieda i
niestabilna sytuacja materialna ogromnej większości społeczeństwa szły przy tym
w parze z wysoką stopą życiową warstw wyższych, ogromnymi nierównościami
społecznymi, rosnącym znaczeniem i wpływem międzynarodowych korporacji,
uzależnieniem politycznym od Stanów Zjednoczonych[2]. Cechy te można uznać za
typowe dla sytuacji społeczno-ekonomicznej Ameryki Łacińskiej, co najmniej od
końca II wojny światowej - identyczny opis, z tym, że odnoszący się do sytuacji
w Kolumbii, można znaleźć w pracach socjologicznych Camilo Torresa z lat
60'tych. Torres wskazuje na powszechną biedę, drastyczne rozpiętości dochodowe i
głębokie bariery społeczne pomiędzy "ludem" a "oligarchią", jako na typowe cechy
sytuacji społeczno-ekonomicznej w Ameryce Łacińskiej [3]
Niezależnie od orientacji ideologicznej tych analityków, warto zwrócić uwagę, że
problemy biedy, bezrobocia i złych warunków pracy są obiektywnym faktem w
Ameryce Łacińskiej i wielokrotnie wywoływały podobną reakcję społeczeństwa -
wygrana Luli w Brazylii w 2002r., zwycięstwo radykalnie zorientowanego Evo
Moralesa w Boliwii oraz wciąż znaczące poparcie dla radykalnych, marksistowskich
partyzantek FARC i ELN w Kolumbii wydają się świadczyć o prawdziwości tej tezy.
Ze starszych przykładów rządów radykalnych wystarczy wspomnieć tylko program
zmian systemowych Arbaneza w Gwatemali w latach 50'tych, rewolucję kubańską,
sukces wyborczy Allende w Chile i Sandinistów w Nikaragui. Jeżeli chodzi o ruchy
rewolucyjne to nie ma praktycznie kraju w Ameryce Łacińskiej, który nie miałby
za sobą okresu silnego natężenia ruchów partyzanckich - Świetlisty Szlak i MRTA
w Peru, partyzantka Ferdabundo w Salwadorze, miejska guerilla w Argentynie tuż
przed wojskowym zamachem stanu... wreszcie najmłodszy spośród nich: ruch
Zapatystów w Meksyku (od 1994r.).
W odróżnieniu jednak od typowych polityków socjaldemokratycznych, którzy
zazwyczaj proponują serie reform zmierzających do ograniczenia ubóstwa i
zwiększenia świadczeń socjalnych, Chavez wygrał wybory z hasłem totalnej
transformacji ustrojowej. Wyrazem tego postulatu był projekt nowej konstytucji,
która została zaakceptowana w referendum w 1999r. Tym samym, dało to początek "Boliwariańskiej
Republice Wenezueli", która, wedle deklaracji Chaveza, ma wdrożyć w życie
"Proces" i "Rewolucję Boliwariańską" (jak sam nazywa swoje plany reform).
Dokument ten jest o tyle istotny, że definiuje na nowo podstawowe cechy porządku
politycznego w Wenezueli oraz określa ramowe założenia polityki państwa w
dziedzinie gospodarki i wydatków socjalnych.
Porządek polityczny V Republiki, ma być oparty na: "ustanowieniu demokracji
uczestniczącej, która będzie osiągnięta poprzez wybieranych przedstawicieli,
głosowania ludowe na drodze referendów i mobilizacji ludowej"[4] Ta ogólna
deklaracja została jednak skonkretyzowana w samej konstytucji poprzez zapisy o:
prawie obywateli do inicjowania poprawek konstytucyjnych, konieczności
poddawania wszelkich poprawek konstytucyjnych - niezależnie od pochodzenia - pod
referenda, prawie do odwołania wszystkich wybranych reprezentatów[5].
Sam proces demokratyczny, zgodnie z dość ogólnymi założeniami ideologii do
której odwołuje się Chavez[6], musi być natomiast wsparty poprzez rozwiązania
socjalne i ekonomiczne. Przewodnia myśl, zawarta w konstytucji i reformach
proponowanych przez Chaveza wykazuje silną tendencje do podkreślania, ze samo
prawo do partycypacji w życiu politycznym musi być wsparte odpowiednią
infrastrukturą zapewniającą obywatelom. Przekładając to na konkretne zapisy,
prawo do partycypacji ma być zapewnione przez odpowiednio wysoki poziom
świadczeń socjalnych, rozbudowę publicznego sektora usług społecznych,
upodmiotowienie społeczności indiańskich, podział ziemi, dbałość o warunki pracy
i prawa pracownicze oraz ochronę dzieci i rodzin. Dodatkowym zapisem,
zwiększającym partycypację jest umożliwienie głosowania żołnierzom - w warunkach
Wenezueli dało to możliwość głosu stosunkowo dużej grupie młodzieży męskiej,
wywodzącej się z biednych regionów[7].
Zmiana konstytucji była tylko pierwszym krokiem, za nią poszły bowiem konkretne
plany polityczne, w założeniu mające wdrożyć w życie ideały do których dąży V
Republika. Pierwsze lata rządów Chaveza, to przede wszystkim implementacja
"planów" i "misji" - czyli serii reform i działań władz publicznych w
konkretnych sferach polityki gospodarczej i społecznej. Jak podkreśla sam
Chavez[8], kluczowe znaczenie dla działań jego ekipy rządzącej miał "Plan
Bolivar", realizowany w dużym stopniu przez siły wojskowe w roku 2000. Sednem
planu było użycie sił wojskowych do dostarczania żywności i lekarstw ludności
żyjącej w terenach odciętych od reszty kraju i zapewnienie tej ludności
transportu, poza tym przeprowadzono też naprawę infrastruktury drogowej i budowę
domów i infrastruktury publicznej. Jednocześnie, wojsko realizowało "Plan
Casiquiare 2000", który polegał na dostarczaniu żywności i lekarstw dla ludności
indiańskiej drogą rzeczną. Realizacja obu tych inicjatyw miała przede wszystkim
na celu ograniczenie nędzy i śmiertelności w najbiedniejszych regionach kraju
oraz zapewnienie ludności tych regionów podstaw do normalnej egzystencji. Po
realizacji tego celu, administracja Chaveza rozpoczęła wdrażanie bardziej
szczegółowych "misji" - zapewnienia ludności z regionów wiejskich i przedmieść
bezpłatnego dostępu do opieki medycznej ("Mission Bario Adentro" - "Misja w
osiedlach"; realizowana przy pomocy 20 tysięcy lekarzy kubańskich), dożywiania
("Mission Mercal"), walki z analfabetyzmem opartej na pracy wolontariuszy oraz
kształcenia ustawicznego dla osób starszych ale z niepełnym wykształceniem
(misje "Robinson I" i "Robinson II"), budowy lokalnych centrów edukacyjnych ("Mision
Ribas"), szkoleń dla pracowników umożliwiających wzrost kwalifikacji zawodowych
("Mision Vuelvan Caras") oraz budowy mieszkań socjalnych i zapewnienia ludności
z regionów najuboższych tytułów prawnych do ziemi, którą zamieszkuje (Misje: "Guaicaipuro"
i "Habitat"). Równolegle z rozbudową usług publicznych, administracja Chaveza
doprowadziła do podwyższenia płacy minimalnej o 30% w roku 2004 i o kolejne 26%
w roku 2005. Dane, które odnoszą się do wyników tych projektów wskazują, ze z
punktu widzenia poprawy warunków materialnych życia ludności można mówić o
sukcesie - Wenezueli udało się podnieść stopień alfabetyzacji do 99% i
praktycznie wyeliminować analfabetyzm (w całej Ameryce Łacińskiej udało się to
jedynie na Kubie i właśnie w Wenezueli), podnieść współczynnik skolaryzacji,
zwiększyć liczbę osób z wykształceniem średnim i wyższym oraz zapewnić względnie
stabilną sytuację mieszkaniową (prawo do ziemi na której wybudowano dom) dla
około 60% populacji[9].
Powyższe posunięcia, choć imponujące w kontekście regionu (powszechnej nędzy
panującej w krajach ameryki Łacińskiej) nie uprawniają jeszcze do rozważania,
czy reformy Chaveza stanowią istotnie nowy model społeczno-polityczny. Podobne
plany modernizacyjne pojawiały się w różnych historycznych okresach i w różnych
systemach gospodarczych i politycznych, ale, jak zauważa znany badacz tematyki
modernizacyjnej Samir Amin[10], bardzo często były one ograniczone jedynie do
wzrostu produktywności gospodarki, industrializacji i poprawy wskaźników
materialnego dobrobytu, bez wnikania w system polityczny czy strukturę
społeczną. W przypadku zmian w Wenezueli, czynnikiem, który ma stanowić o tym,
że V Republika to novum jeśli chodzi o model społeczno-polityczny, jest wzrost
przede wszystkim ogromny aktywności obywatelskiej. Wielu zwolenników polityki
Chaveza podkreśla, że, w odróżnieniu od wielu populistycznych reformatorów, nie
tylko ma on ogromne poparcie w społeczeństwie wenezuelskim, ale także jego
zwycięstwo wyborcze, wszelkie działania i plany dalszych reform są wynikiem
rzeczywistego ruchu społecznego, a nie odgórnych decyzji klasy rządzącej.
Istnieją 3 istotne przykłady potwierdzające tą tezę: reakcja społeczna na zamach
stanu w kwietniu 2002r., rozwój "Kółek Boliwariańskich" oraz rozwój ruchu
spółdzielczego.
W przypadku Wenezueli koniecznie trzeba pamiętać, że społeczeństwo aktywnie
zaangażowało się w działania rządu Chaveza i udzieliło jego administracji
znaczącego poparcia od momentu wyborów praktycznie po dzień dzisiejszy. To
poparcie przybrało konkretne formy szczególnie podczas przygotowywania nowej
konstytucji, kiedy to liczne stowarzyszenia zaangażowały się w pracę nad
przygotowaniem jej tekstu - podaje się, ze połowa poprawek zgłoszonych do
projektu konstytucji pochodziła od zorganizowanego społeczeństwa
obywatelskiego[11]. Drugim momentem, kiedy społeczeństwo Wenezueli
zamanifestowało swoje poparcie dla kierunku, w którym zmierza Wenezuela, była
próba zamachu stanu w kwietni 2002r. Wedle typowego schematu dla Ameryki
Łacińskiej, wysocy funkcjonariusze armii zorganizowali wtedy próbę przejęcia
władzy, wykorzystując do tego celu manifestacje opozycji. Pucz nie udał się
jedna, z uwagi na masowe demonstracje, jakie wybuchły w obronie Chaveza oraz
sprzeciw wielu wojskowych.
Udział społeczeństwa w "Procesie" ma jednak charakter nie tylko efemeryczny i
znajduje swój wyraz także poza momentami kluczowymi - takimi jak zmiana
konstytucji czy próby zamachu stanu. W realizacji "planów" i "misji", poza
wojskiem, kluczową rolę odgrywały także "Kółka Boliwariańskie" - lokalne
zrzeszenia, które w 2003r. osiągnęły liczebność 2 milionów członków[12]. "Kółka"
aktywnie angażują się w realizację planów rządowych, wspierają ruch
spółdzielczy, pośredniczą pomiędzy władzami lokalnymi a społecznością lokalną.
Podobny charakter ma ruch spółdzielczy, który bardzo szybko rozwinął się podczas
rządów Chaveza - w 2001r. liczba spółdzielni wynosiła 1900, w roku 2003 wzrosła
do 10 000[13]. Istotne znaczenie ma tu wsparcie rządowe, które w 2003r. wyniosło
15 miliardów Bolivarów, ale niezależnie od tego wszelkie dane wskazują na fakt,
że wraz z "Rewolucja Boliwariańską" rosną nie tylko wydatki socjalne państwa,
ale także społeczna partycypacja w rządach oraz samoorganizacja społeczeństwa.
2. SZCZEGÓLNE CECHY MODELU SPOŁECZNO-POLITYCZNEGO W WENEZUELI
Widać wyraźnie, że przemiany rozpoczęte w 1999r, w Wenezueli
mają głęboki charakter, na ile jednak można mówić w tym wypadku o powstaniu
nowego, alternatywnego modelu społeczno-politycznego? Wedle deklaracji
prezydenta i MVR, Wenezuela zmierza do "socjalizmu demokratycznego" i
"demokracji uczestniczącej". W wielu posunięciach grupy rządzącej dostrzec
można, że zmierza ona do głębokich zmian, które przekształcić mają stosunki
własnościowe, proces zarządzania gospodarką, politykę na szczeblu lokalnym i
narodowym. Z pewnością rozwój spółdzielni i polityka wspierania tej formy
przedsiębiorstwa przez państwo, wprowadzenie "Kółek Boliwariańskich", nowa
organizacja systemu samorządowego i duża rola referendów w podejmowaniu decyzji
politycznych nasuwają wniosek, że w Wenezueli rzeczywiście powstaje nowy model
"socjalizmu demokratycznego" - różny w swej istocie tak od demokracji liberalnej
i wolnego rynku, jak i od socjalizmu państwowego. Należy jednak zwrócić uwagę na
fakty, które przeczą tej tezie i skłaniają do wniosków, że charakter zmian nie
jest tak głęboki jak się początkowo wydaje oraz, że istnieje wiele cech
upodobniających Wenezuelę do typowego modelu autorytarnego państwa rządzonego
przez lewicowych populistów.
Przede wszystkim, choć działania Chaveza są radykalnie inne od typowego modelu
uprawiania polityki społecznej w Ameryce Łacińskiej, nie można zapominać, że
sektor prywatny nadal odgrywa w gospodarce wenezuelskiej role kluczową - co
więcej, jego udział procentowy w gospodarce utrzymuje się na stałym poziomie od
1999r. Także radykalna redefinicja funkcjonowania systemu samorządowego nie jest
stworzeniem nowego systemu, ale raczej sytuacją "dwuwładzy" - ponieważ wciąż
kluczowa rola decyzyjna przypada urzędnikom państwowym, ale jednocześnie
podlegają o nie silnej kontroli przez zorganizowane społeczeństwo obywatelskie.
Poza rozwojem ruchu spółdzielczego nie doszło też do znaczących zmian w systemie
zarządzania tymi przedsiębiorstwami, które pozostały w rękach państwa lub
kapitału prywatnego. Nie można wiec w żadnym wypadku mówić o powstaniu nowych
stosunków społeczno-ekonomicznych, a jedynie o "serii posunięć" w określonym
kierunku.
Istnieje też aspekt "Rewolucji", który rzuca pewien cień na jej demokratyczny
charakter - należy bowiem pamiętać, że wciąż silny jest udział armii w rządach,
a struktury wojskowe odgrywają ważna rolę nie tylko w wykonywaniu polityki, ale
także i w jej przygotowaniu[14]. Nie można też zapominać, że w 1992r. to właśnie
Chavez stał za nieudaną próbą wojskowego zamachu stanu zmierzającego do obalenia
prezydenta Rafaela Caldery. Istnieją więc pewne tendencje autorytarne tak w
samej strukturze państwa, jak i ideologii MVR.
O tych ograniczeniach należy koniecznie pamiętać, jeżeli chcemy analizować
dokładnie "model" wenezuelski. Dotychczasowy rozwój sytuacji nie wskazuje jednak
żeby były to czynniki rzeczywiście zakłócające reformy - model gospodarczy jest
bowiem ciągle i, co ważne, konsekwentnie modyfikowany, a same siły wojskowe nie
występowały jak dotąd przeciwko procedurom demokratycznym. Póki co, tendencje do
urzeczywistnienia ideałów partycypacji i demokracji bezpośredniej, nadal biorą
górę nad tendencjami do autorytaryzmu i "wodzostwa".
3. KONTEKST REGIONALNY
Sytuacja w Wenezueli jest, między innymi, bardzo ciekawa,
ponieważ jeszcze kilkanaście lat temu podobne próby reform skończyłyby się
natychmiast zamachem stanu prowadzonym przez wojsko, a wspieranym przez USA. Od
lat 70'tych wszelkie ruchy radykalne i lewicowe na tym kontynencie były bowiem
bezlitośnie tłumione przez wojsko - wystarczy przypomnieć zamach stanu w Chile w
1973, dyktaturę wojskową w Brazylii, rządy Fujimoriego w Peru, wojnę domową w
Nikaragui, czy amerykańską interwencję w Grenadzie w 1982r.. Ameryka Łacińska, z
wyjątkiem Kuby, pozostawała w amerykańskiej sferze wpływów i wszelkie próby
reform mających na celu ograniczenie roli rynku, zwiększenie redystrybucji
dochodów czy uniezależnienie się gospodarcze i militarne od USA kończyły się
zamachami stanu i wprowadzeniem rządów dyktatorskich. Był to więc kontynent,
który jako jeden z pierwszych doznał procesu unifikacji modeli gospodarek i
systemów społeczno-politycznych - nawet jeżeli konserwatywne obyczajowo a
liberalne gospodarczo dyktatury stopniowo się demokratyzowały, to wszędzie
pozostawiały po sobie "stabilne" (w sensie: zamknięte dla ruchów pragnących
zmian systemowych) systemy rządów i gospodarki zreformowane na modłę
neoliberalną.
Sytuacja uległa jednak zmianie na początku tego stulecia. W 2001r. finansowy
kryzys wstrząsnął Argentyną i doprowadził do upadku rządów odpowiedzialnych za
implementacje neoliberalnej polityki gospodarczej. W tym samym czasie zaczęły
też narastać ruchy sprzeciwiające się amerykańskiej dominacji w regionie i
postulujące zmianę modeli społeczno-politycznych. Konkretnym ich wyrazem były
zwycięstwa Chaveza w Wenezueli w 1998r. i Luli da Silvy, reprezentującego
radykalna Partię Pracowników w Brazylii w 2002r - Lula wygrał z programem, który
określić można jako radykalnie socjaldemokratyczny. Pomimo destabilizacji
systemów w 3 znaczących państwach regionu, ze strony Stanów Zjednoczonych nie
było praktycznie żadnej reakcji - najprawdopodobniej z uwagi na fakt
zaangażowania administracji Georga Busha w Afganistanie i Iraku. Jak podkreśla
wielu komentatorów, USA wycofały się z Ameryki Łacińskiej na początku tego
stulecia, na rzecz większego zaangażowania na Bliskim Wschodzie[15]. Ten fakt, w
połączeniu z kryzysem ekonomicznym i społecznym modelu społeczno-politycznego i
radykalizacją nastrojów społecznych w dużej mierze pozwolił tak na "Rewolucję
Boiliwariańską" w Wenezueli, jak i "skręt w lewo" Brazylii i Boliwii. W
przypadku Wenezueli, możliwości były dodatkowo zwiększone przez bogate zasoby
ropy naftowej (drugie na świecie po Bliskim Wschodzie), które umożliwiły wiele
radykalnych posunięć oraz niezależność energetyczną.
Co więcej, dotychczas rozproszone "nowe modele społeczno-ekonomiczne" w
Wenezueli, Boliwii i Brazylii zaczynają się w tej chwili integrować, w opozycji
do Stanów Zjednoczonych. W ten proces zaangażowana jest także Kuba, co
radykalnie zmienia sytuację w regionie - z kontynentu stanowiącego zaplecze
militarne i surowcowe dla USA, w region prowadzący samodzielną politykę, w
którym powoli kształtują się nowe systemy i rozwiązanie społeczne, gospodarcze i
polityczne. Świadczą o tym chociażby umowy "handlowe" (właściwszym słowem byłoby
tu chyba: "barterowe") pomiędzy Kubą a Wenezuelą, realizowane poza udziałem USA
- m.in. program wymiany ropy naftowej za personel medyczny. Te sieci powoli
formują się w trwalsze struktury - konkretną formę nadał im Chavez tworząc "Boliwariańską
Alternatywę dla Ameryk" - czyli system umów gospodarczych, w które zaangażowane
są poszczególne państwa Ameryki Łacińskiej i którego logika ma być "alternatywą
dla NAFTA". Jedynym krajem, który ciągle pozostaje pod silnym wpływem USA jest
obecnie Kolumbia - ma to związek z tzw. "wojną z narkobiznesem" (która w
praktyce jest wojną z masami chłopskimi których jedynym środkiem dożycia jest
uprawa koki ) i trwającą od wielu lat wojną domową z marksistowskimi
partyzantkami FARC i ELN, które to czynniki utrzymują wciąż prawicę na
najwyższych stanowiskach w państwie.
4. PERSPEKTYWY I WNIOSKI
Można zaryzykować twierdzenie, że Wenezuela pełni obecnie w
Ameryce Łacińskiej rolę "katalizatora zmian" i "regionalnego poletka
eksperymentalnego" - od 8 lat stara się uniezależnić od USA i zreformować
stosunki gospodarcze, polityczne i społeczne, zrywając z modelem neoliberalnym.
Patrząc na ten proces z punktu widzenia historycznego i geopolitycznego,
urzeczywistnienie tych deklaracji zależy przede wszystkim od dwóch czynników:
wewnętrznej dynamiki zmian oraz sytuacji w regionie. W "Procesie" tkwią zarówno
elementy "nowatorskie" i "demokratyczne" mogące doprowadzić do rzeczywistego
stworzenia "alternatywnego modelu społeczno-politycznego", jak i typowe cechy
stwarzające ryzyko przekształcenia kraju w kolejny lewicowy autorytaryzm. W tym
wypadku wszystko zależy od zdolności społeczeństwa Wenezueli do mobilizacji i
ciągłego nacisku na władze publiczne (niezależnie od polityki Chaveza). Jeżeli
obecny poziom zaangażowania nie opadnie, to Wenezuela ma dużą szansę na sukces.
Drugim splotem czynników, który może przesądzić o ostatecznym wyniku reform jest
sytuacja geopolityczna - jeżeli USA "pozostawią region w spokoju", a inne
państwa zaczną dołączać do Wenezueli, to istnieje szansa na głębokie zmiany na
całym kontynencie. W tym wypadku wszystko wydaje się zależeć od dynamiki "wojny
z terroryzmem" i regionów, w których administracja Busha ma zamiar ją prowadzić.
Jakie więc wnioski płyną z tego dla nas - działaczy antykapitalistycznych z
Europy?
Po pierwsze, pomimo regresu stosunków społecznych i ekonomicznych który spycha
ruch pracowniczy, lewicę i anarchistów na pozycje defensywne na całym świecie,
globalizacja stwarza także szereg sprzeczności i problemów, które tworzą pewien
krytyczny potencjał w praktycznie każdym społeczeństwie - niezależnie od tego
jak bardzo jest ono "zacofane", "niewykształcone" czy "konserwatywne".
Po drugie, projektując zmiany systemowe, nie można zapominać o uwarunkowaniach
kulturowych, historycznych i geopolitycznych. Nie każdy model alternatywny da
się automatycznie zaimplementować wszędzie na świecie, a realizacja ideałów
wolności, równości i solidarności nie koniecznie wszędzie musi się opierać na
takich samych środkach, technikach i instytucjach. Nie znaczy to, rzecz jasna,
że należy zwracać się w stronę teorii o "nieprzystawaniu" różnych kultur,
postulujących nieprzekraczalne granice pomiędzy kulturami oraz "tolerancje" i
"zrozumienie" dla różnych tradycyjnych instytucji czy wierzeń, niezależnie od
tego jak bardzo godzą one w wolność czy równość. W obecnej sytuacji jest to
zwykła zasłona dla ksenofobii i wytłumaczenie dla zacofania - uprzedmiotowienia
kobiet w ideologiach związanych z politycznym islamem i katolicyzmem, "ludowym
rasizmem" wobec imigrantów w Europie czy religijnie motywowanym imperializmem
syjonistycznym państwa Izrael. Odrzucając takie podejście, wystarczy po prostu
jednocześnie pamiętać, że nie każde historyczne doświadczenie zmiany systemowej
można powielać automatycznie wszędzie i w każdych warunkach.
Po trzecie, należy dokładnie zastanowić się nad kwestią jak nasze ogólne
postulaty zmiany obecnego porządku przekuć na konkretne rozwiązania
instytucjonalne - postulat "demokracji bezpośredniej", bez wskazania jak ta
"bezpośredniość" ma być zorganizowana i w jakich ramach terytorialnych, jest
zwykłym pustosłowiem.
Wreszcie, po czwarte, należy ciągle pamiętać o doświadczeniu XX-o wiecznych
autorytaryzmów i totalitaryzmów, które za uzasadnienie przyjęły dużą część
naszych teorii i pozostać szczególnie wyczulonym na to, czy przypadkiem jakiś
"nowy wspaniały świat" w Wenezueli czy na Kubie nie dąży przypadkiem do
powielenia koszmaru łagrów i dyktatury monopartii. Trzeba jednak takie podejście
połączyć z pewnym "dystansem wobec czystości ideowej" - nie zawsze bowiem model
alternatywny wobec neoliberalnej globalizacji przyjmie za symbol czerwono-czarne
barwy lub proklamuje "republikę rad". Przypadek Wenezueli pokazuje, że system,
który potencjalnie może stać się alternatywą, może równie dobrze odwoływać się
do pozornie tak wrogich wolności idei jak nacjonalizm. Jeżeli nurty takie jak
anarchizm nie chcą wyabstrahować się zupełnie od rzeczywistości w której
działają, to muszą pojąć to prostą lekcję: nie zawsze rewolucja lub zmiana będą
przebiegać tak jak w pismach klasyków. Sztuką jest natomiast "upilnowanie" tych
procesów w ten sposób, żeby nie dopuścić do ich degeneracji.
BIBLIOGRAFIA:
1. Katie Cherrington, "Venezuela: Workers Taking Back Control", portal
internetowy Z-Net ( http://www.zmag.org
) [Adres URL:
http://www.zmag.org/content/showarticle.cfm?SectionID=40ItemID=8183 ]
2. Camilo Torres, "Stuła i karabin", Instytut Wydawniczy PAX, 1970
3. Dawn Gable, "Civil Society, Social Movements and Participation in Venezuela's
Fifth Republic", portal internetowy Venezuela Analysis (
http://www.venezuelaanalysis.com
) [Adres URL:
http://www.venezuelaanalysis.com/articles.php?artno=1103 ]
4. Stephen Lendeman, "Venezuelian bolivarian Movement", portal internetowy Z-Net
( http://www.znet.org ) [Adres URL:
http://zmag.org/content/showarticle.cfm?SectionID=40&ItemID=9462 ]
5. Marta Harnecker, Chugo Chavez, "The Military and the Revolution - Harnecker
interviews Chavez", angielskie tłumaczenie wywiadu z Chavezem, który ukazał się
po hiszpańsku w książce: "Entrevista a Hugo Chavez Frias, Un hombre, un puelo",
źródło: portal internetowy Z-NET
6. Jose Manuel Calvo, "Jak USA straciły Amerykę", Forum, nr. 21 (05.2006),
przedruk za "El Pais"
7. Samir Amin, "Zmruszały Kapitalizm", Wydawnictwo Akademickie Dialog, Warszawa,
2004
Przypisy:
[1]Czego dowodzi chociażby bezkrytyczny stosunek wielu lewicowców wobec Kuby.
[2]Por. Katie Cherrington, "Venezuela: Workers Taking Back Control", portal
internetowy Z-Net [Adres URL:
http://www.zmag.org/content/showarticle.cfm?SectionID=40ItemID=8183 ]
[3]Por. Camilo Torres, ""Przemoc" i przemiany społeczno-kulturalne w ośrodkach
wiejskich na terenie Kolumbii" oraz "Powstają dwie subkultury" [w:] Camilo
Torres, "Stuła i karabin", Instytut Wydawniczy PAX, 1970
[4]cytuje za: Dawn Gable, "Civil Society, Social Movements and Participation in
Venezuela's Fifth Republic", źródło: portal internetowy Venezuela Analysis (
http://www.venezuelaanalysis.com
) [Adres URL:
http://www.venezuelaanalysis.com/articles.php?artno=1103 ]
[5]Stanowią o tym artykuły 71-74, por. ibid.
[6]Bardzo trudno ją jednoznacznie scharakteryzować. Na pewno mieści się ona w
korpusie doktryn radykalnie lewicowych, które są krytyczne wobec obecnej
polityki socjaldemokracji europejskiej i systemów stalinowskich, ale praktycznie
nie możliwe jest jej dokładne umiejscowienie w klasyfikacjach politologicznych,
z uwagi na fakt, że miesza postulaty radykalnej lewicy (ruchów trockistowskich i
dysydenckich komunistów) z typową dla Ameryki Łacińskiej ideologią nacjonalizmu
(choć bez zabarwienia ksenofobicznego) i tradycjami caudillizmu - poparcia dla
silnej jednostki samodzielnie sprawującej rządy.
[7]Dawn Gable, "Civil Society..." op.cit.
[8]por. Marta Harnecker, Chugo Chavez, "The Military and the Revolution -
Harnecker interviews Chavez", angielskie tłumaczenie wywiadu z Chavezem, który
ukazał się po hiszpańsku w książce: "Entrevista a Hugo Chavez Frias, Un hombre,
un puelo", źródło: portal internetowy Z-NET
[9]jest to stwierdzenie trochę nieścisłe: jeśli chodzi o sytuację mieszkaniową
to 60% mieszkańców - zwłaszcza z tzw. barrios czyli ubogich przedmieść -
oczekuje obecnie na rozpatrzenie wniosków o nadanie tytułu prawnego do ziemi na
której wybudowali domy, tytuły prawne uzyskało natomiast zaledwie 6% populacji.
Jest to jednak zmiana znacząca w porównaniu z okresem sprzed reformy, pomimo że
procesy sądowe trwają - w tej chwili możliwości eksmitowania czy wyburzania ich
domów są poważnie ograniczone.
[10]Por. Samir Amin, "Zmurszały Kapitalizm", Wydawnictwo Akademickie Dialog,
Warszawa, 2004
[11]Por. Dawn Gable, "Civil Society..." op.cit.
[12]Stephen Lendeman, "Venezuela's Bolivarian Movement" op.cit.
[13]por. Dawn Gable, "Civil Society..." op.cit.
[14]co podkreśla sam Chavez, por. Marta Harnecker, Chugo Chavez, "The Military
and the Revolution..." op.cit.
[15]Jose Manuel Calvo, "Jak USA straciły amerykę", Forum, nr. 21 (05.2006),
przedruk za "El Pais"
07.10.2006