Tekst pochodzi z FD MLK http://users.nethit.pl/forum/read/fdlbc/4386604/ . Słowa towarzyszki Coleman: <<nasze kontakty nigdy nie słyszały o rewolucji rosyjskiej, i nasi właśni młodzi członkowie byli słyszani, jak mówili: "Jesteśmy partią rewolucji rosyjskiej - ale ja sam nie wiem o tym wiele".>> możne też chyba zastosować wobec Adasia.


Diana Coleman

Rewolucja rosyjska z 1917 r.

Od puczu Korniłowa do rewolucji październikowej

Część pierwsza

Przedruk z: Young Spartacus, dodatku do Workers Vanguard nr 877, 29 września 2006 r., numer zamknięty i podpisany do druku 26 września.

 

Drukujemy poniżej, zredagowaną dla publikacji, pierwszą część wykładu wygłoszonego przez towarzyszkę Dianę Coleman, który był jednym z serii szkoleń na temat pracy Lwa Trockiego "Historia rewolucji rosyjskiej" (1932), przeprowadzonych w styczniu bieżącego roku dla kształcenia młodych kadr Ligi Spartakusowskiej. Doskonałe ujęcie okresu od rewolucji lutowej do dni lipcowych, dane przez towarzysza T. Marlowa, ukazało się w WV nr nr 874 z 4 sierpnia i 875 z 1 września.

***

Pierwszy rozdział "Nauk Października" Trockiego (1924) jest zatytułowany "Trzeba badać Październik", a jego pierwsze zdanie brzmi: "O ile powiodło się nam w Rewolucji Październikowej, to Rewolucji Październikowej nie wiodło się w naszej prasie". Dobrze, my mamy jeszcze większy problem w latach od czasu upadku Związku Radzieckiego, jako nasi lewicowi przeciwnicy, którzy przyjęli wiwatami kapitalistyczną kontr-rewolucję, faktycznie zrzekli się jakiegokolwiek prawa do spadku Października, nasze kontakty nigdy nie słyszały o rewolucji rosyjskiej, i nasi właśni młodzi członkowie byli słyszani, jak mówili: "Jesteśmy partią rewolucji rosyjskiej - ale ja sam nie wiem o tym wiele". To ostatnie możemy jakoś naprawić. Więc jak towarzysz Marlow powiedział mi, on zajął się złym okresem, kiedy bolszewicy mieli same kłopoty, a ja zajmę się dobrym okresem, kiedy oni wygrali. Dwie rzeczy, które uważałam za najbardziej pożyteczne do przeczytania w dodatku do "Historii rewolucji rosyjskiej" Trockiego, to są tomy 24, 25, i 26 "Dzieł" Lenina, jak również praca Aleksandra Rabinowicza. On jest uczciwym człowiekiem, który ku swemu własnemu zdziwieniu doszedł do konkluzji, że bolszewicy w rzeczywistości nawiązywali kontakt masami i lubił ożywione debaty.

W "Naukach Października" Trocki spróbował mocować się z politycznymi powodami leżącymi u podłoża niepowodzenia rewolucji niemieckiej z 1923 r. Porównał niemieckie wydarzenia i rosyjski październik. Trocki wyszczególnia walki, które Lenin podejmował po lutym 1917 r. w celu ponownego uzbrojenia partii. To tylko te walki umożliwiły zwycięstwo w październiku. Omawiając różnice w partii bolszewickiej, Trocki powiada: "Podstawowy problem sporny, wokół którego grupowali się wszyscy pozostali, brzmiał następująco: walczyć o władzę, czy nie? brać ją, czy nie brać?"

Trocki zdefiniował tendencję bolszewicką jako w istocie "takie szkolenie, temperowanie i organizowanie proletariackiej awangardy, jakie umożliwia tej ostatniej zdobycie władzy z bronią w ręku", a tendencję socjaldemokratyczną (mieńszewicką) jako "akceptację reformistycznej opozycyjnej działalności w ramach burżuazyjnego społeczeństwa i adaptację do jego legalności - to jest faktyczne szkolenie mas, aby wpoić im pogląd o nienaruszalności burżuazyjnego państwa". Walka między tymi tendencjami robi się najmocniej odczuwalna w przeddzień rewolucji. Trocki ponadto powiedział, że jest bliski związek pomiędzy kwestią władzy a kwestią wojny.

Tak więc oto są kwestie, które miałam na myśli, przygotowując ten wykład: przejęcie władzy, wojna międzyimperialistyczna, i oczywiście partia, partia i jeszcze raz partia. Milukow, czołowy przedstawiciel rosyjskiej burżuazji takiej, jaką ona była, uznał rolę bolszewików jako partii, gdy powiedział: "Oni wiedzieli dokąd idą, i poszli w kierunku który wybrali raz na zawsze, w kierunku celu, który przybliżał się coraz bardziej z każdym nowym, nieudanym eksperymentem pojednawstwa" (cyt. za: Trocki, "Historia..." ). Tak, ale to wymagało walki, zewnętrznej i wewnętrznej, ponieważ, jak powiada Trocki, partia jest żywym organizmem, który rozwija się w sprzecznościach. Tak naprawdę myślę, że "Historia rewolucji rosyjskiej" Trockiego jest bardzo pomocna w zrozumieniu materializmu dialektycznego i sprzeczności.

 

Bolszewicy a wojna światowa

 

W warunkach wojny międzyimperialistycznej bolszewickie stanowisko rewolucyjnego defetyzmu było całkowicie decydujące dla dokonania Rewolucji Październikowej. Polityczne walki, które Lenin prowadził, od 4 sierpnia 1914 r., gdy niemieccy socjaldemokratyczni deputowani do parlamentu głosowali za kredytami wojennymi, po walkę z centrowymi elementami, kierowanymi przez niemieckiego socjaldemokratę Karla Kautskiego, którzy uczestniczyli w międzynarodowych antywojennych konferencjach w Zimmerwaldzie i Kienthalu, miały decydujące znaczenie. Tym, co Lenin podkreślał, była imperialistyczna natura wojny i rewolucyjne zadania, których to wymagało; to jest przekształcenie wojny imperialistycznej w rewolucyjną wojnę domową przeciwko burżuazji i o socjalizm.

Innym kluczowym punktem było to, że największym niebezpieczeństwem dla proletariatu i do szans na rewolucję byli centryści z wszystkimi ich zwrotami o "kampaniach pokojowych" i "pokoju bez aneksji" i, jak Lenin powiedział, ich prawdziwym programem: "pokoju z socjal-szowinistami". [Patrz "Zadania proletariatu w naszej rewolucji", 10 (23) kwietnia 1917 r.]. Więc to wołanie o całkowite zerwanie z Drugą Międzynarodówką i o formowanie Trzeciej Międzynarodówki było najbardziej kontrowersyjnym aspektem programu Lenina.

Wraz z powrotem Lenina do Piotrogrodu w kwietniu 1917 r. bolszewicy potwierdzili swój nieprzejednany sprzeciw wobec imperialistycznej wojny, teraz prowadzonej przez nowy "demokratyczny" kapitalistyczny rząd w Rosji. Lenin potępił "rewolucyjny" defensizm jako "najgorszego wroga dalszego postępu i sukcesu rewolucji rosyjskiej". Z pewnością bolszewicy próbowali znaleźć "most" do defensistowskich uczuć mas. Lenin pracował ciężko, aby cierpliwie wyjaśniać bolszewickie stanowisko masom pracującym (uczciwym defensistom, jak ich nazwał), które w rzeczywistości nie miały nic do zyskania na imperialistycznej wojnie, w przeciwieństwie do burżuazji, intelektualistów i socjal-patriotów którzy wiedzieli nieźle, że nie można porzucić aneksji bez porzucenia rządów kapitału

Jednakże na porządku dziennym stała ważniejsza kwestia - dwuwładza. Masy pracujące obaliły cara i stworzyły rady: początkowe organy proletariackiej władzy państwowej. Więc proletariat miał w ręku zdobycz wartą bronienia. W Rosji była dwuwładza i szalała walka klas; bolszewicy musieli mieć taktyczne podejście, które brało pod uwagę bardzo realną możliwość przejęcia władzy państwowej przez klasę robotniczą.

 

Następstwa dni lipcowych

 

Zacznę tam, gdzie towarzysz Marlow przerwał. Okres następujący po dniach lipcowych był tym, co Trocki nazwał "miesiącem wielkiego oszczerstwa". Lenin i Zinowjew ukryli się; Trocki, Łunaczarski, Kamieniew, Raskolnikow (przywódca bolszewickich marynarzy i autor pracy "Kronsztad i Piotrogród w 1917 r.") i wielu innych zostali uwięzieni. W pracy "Bolszewicy dochodzą do władzy" (1976), Aleksandr Rabinowicz cytuje lewicowego mieńszewika, który opisał ulice Piotrogrodu 5 [18] lipca jako "kontr-rewolucyjną orgię" i powiedział, że to jest jeden ze najsmutniejszych dni jego życia (prawdziwie mieńszewicki komentarz). Niemniej to mieńszewiccy i eserowscy (socjaliści-rewolucjoniści) przywódcy rad przewodzili stawce w antybolszewickich represjach. Bolszewicy również zostali groteskowo obarczeni winą za upadek militarnej ofensywy.

Wszechobecny Suchanow, lewicowy mieńszewik często cytowany przez Trockiego w jego "Historii...", nie mógł zrozumieć, dlaczego Lenin nie chciał współpracować w rządowym śledztwie, kto był odpowiedzialny za niepokoje lipcowe. W partii bolszewickiej niektórzy też opowiadali się za tym, ale rzut oka na los Luksemburg i Liebknechta, którzy zostali zamordowani w kontr-rewolucyjnym terrorze, rozpętanym przez rządy socjaldemokratyczne w Berlinie w 1919 r., wyjaśnia dokładnie, o co Lenin się martwił. Jednakże represje następujące po dniach lipcowych były płytki i chwilowe. W pracy "Bolszewicy dochodzą do władzy" Rabinowicz jeden z rozdziałów zatytułował "Nieskuteczność represji". On pisze: "Mimo gwałtownej bezkompromisowej retoryki Kiereńskiego prawie żaden z głównych represyjnych środków podjętych przez gabinet podczas tego okresu też w pełni nie został wprowadzony w życie albo nie zdołał osiągnąć swoich celów".

Rozbrojenie robotników i piotrogrodzkich jednostek garnizonowych lojalnych wobec bolszewików nie było bardzo udane. Część wojskowego personelu została przeniesiona na front, ale wbrew planowi, jednostki nie zostały rozwiązane. Pomimo że wielu bolszewickich przywódców zostało zaaresztowanych, wielu zostało zwolnionych podczas korniłowszczyzny i żaden nigdy nie odpowiadał przed sądem, ponieważ rewolucja stanęła temu na przeszkodzie. Zresztą w Piotrogrodzie było wciąż na wolności jakieś 32 tys. bolszewików. Raskolnikow powiada:

"Wydarzenia 3-5 lipca i kampania brutalnych represji, które nastąpiły po nich, dokładnie ujawniły kontr-rewolucyjne i antydemokratyczne stanowisko rządu burżuazyjnego z Kiereńskim. Mieńszewicy i eserowcy, zaplątani w sieć koalicji, zdyskredytowali się ostatecznie i nieodwracalnie. (...) Lecz nasza prześladowana partia, otoczona aureolą męczeństwa, wyszła z tej próby jeszcze lepiej zahartowana niż wcześniej, a jej wpływy i liczba jej zwolenników wzrosła do niespotykanego poziomu" ("Kronsztad i Piotrogród w 1917 r.", wyd. 1925).

W swej "Historii..." Trocki zauważa, że w październiku wielu miejscowych bolszewickich przywódców popatrzałoby na robotników, którym przewodzili, pamiętało jak wytrzymali w lipcu, i przydzielało zadania stosownie. Tezy kwietniowe Lenina dały partii poprawną, pryncypialną orientację, i dni lipcowe oraz ich następstwa zahartowały partię, ale nie rozwiązały sporów w jej kierownictwie, które osiągnęły swój najostrzejszy wyraz podczas najbardziej decydującego momentu rewolucji - w dniach października.

 

Próba puczu Korniłowa

 

Korniłowszczyzna zapowiadała raptowną zmianę w sytuacji na korzyść bolszewików i klasy robotniczej. Korniłow był to człowiek z lwim sercem i mózgiem owcy, monarchista czarnosecinnego typu. Film Eisensteina "Październik", który jest dobry pomimo swoich antytrockistowskich oszczerstw, przedstawia posąg cara, uprzednio rozebrany, ciągle stawiany z powrotem na miejsce podczas buntu Korniłowa: całkiem trafny obraz. Korniłow był monarchistą, ale Milukow, uosobienie liberalnej burżuazji, chciał jakiejś wersji monarchii również. Pewną rzeczą, która interesowała mnie w "Historii..." Trockiego, były dwa kolejne rozdziały zatytułowane "Spisek Kiereńskiego" i "Powstanie Korniłowa". Zdaje się, że kiedy pierwszy raz czytałam książkę, nie rozumiałam, jak bardzo Kiereński knuł z Korniłowem. To było jasne, że gdyby bolszewicy nie zorganizowali robotników, Kiereński byłby tylko siedział tam sparaliżowany, ponieważ Piotrogród został najechany w ramach realizacji planu zamachu stanu, który jak Kiereński początkowo myślał, miał uczynić go dyktatorem. Bolszewicy i robotnicy zostaliby zmasakrowani.

Trocki relacjonuje, jak podczas korniłowszczyzny marynarze z rewolucyjnego garnizonu Kronsztadu pytali "Czy nie czas aresztować rząd?" Odpowiedź Trockiego była:

"Nie, nie czas. (...) Kładźcie karabin na ramię Kiereńskiemu, strzelajcie do Korniłowa. Potem wyrównamy rachunki z Kiereńskim".

Fakt, że kronsztadzcy marynarze teraz słuchali uważniej bolszewików, niż w dni lipcowe, pokazał dojrzewanie politycznego rozumienia robotników i żołnierzy. Trocki powiedział to samo w inny sposób, gdy powiedział, że Kiereński i Korniłow są "dwoma wariantami jednego i tego samego niebezpieczeństwa (...) jeden chronicznym, a drugi zaostrzonym" i że trzeba było "najpierw odwrócić ostre niebezpieczeństwo, w celu żeby następnie uporać się z chronicznym".

Trocki robi pewne uwagi skłaniające do refleksji, gdy on pisze o aspektach bonapartyzmu w rewolucji rosyjskiej. On powiada, że Kiereński nie był przedstawicielem rad w rządzie tak jak przywódca eserowców Czernow albo mieńszewik Cereteli, ale żyjąca więzią między burżuazją a demokracją: "osobistym wcieleniem samej koalicji". Korniłow był innego rodzaju bonapartystą.

Tymczasem Lenin spierał się z prawicowym odchyleniem w partii bolszewickiej, które objawiło się w zbliżaniu się do mieńszewickiej i eserowskiej większości rad i, po części, do "obrony ojczyzny". Lenin powiedział:

"Nawet teraz nie możemy popierać rządu Kiereńskiego. To jest bez zasad. Mogą nas zapytać: czy nie zamierzamy walczyć przeciwko Korniłowowi? Oczywiście musimy! Ale to nie jest to samo; tu jest linia podziału, którą przekraczają pewni bolszewicy, popadający w pojednawstwo. (...) My będziemy walczyć, walczymy przeciwko Korniłowowi, tak jak i wojsko Kiereńskiego, ale my nie popieramy Kiereńskiego. Przeciwnie, obnażamy jego słabość. (...) Byłoby błędne myśleć, że odeszliśmy od zadania zdobycia władzy przez proletariat. Nie. Przybliżyliśmy się do tego, nie bezpośrednio, ale z boku". ["Do Komitetu Centralnego SDPRR", 30 sierpnia (12 września) 1917 r.]

Więc tu widzimy militarną obronę Rządu Tymczasowego, ale nie poparcie polityczne dla niego. W liście Lenin wyjaśnił, jak to ma być wykorzystywane jako skuteczny jednolity front. Lenin przez cały czas myślał o przejęciu władzy przez proletariat.

30 sierpnia (12 września) bunt Korniłowa upadł: robotnicy kolejowi nie chcieli transportować jego wojsk, bolszewiccy agitatorzy pozyskiwali jego oddziały, robotnicy zrywali tory kolejowe, etc. Przez ten cały okres wszyscy ci prawicowcy ciągle li: "Gdybyśmy mieli choć jeden pewny pułk!" Tyle tylko, że nigdy go nie mieli. Bolszewicy zyskali niezwykle na tych wydarzeniach. W swych wspomnieniach z 1922 r. Suchanow ł szczerze o roli bolszewików w radzieckim "Komitecie do walki z Kontr-rewolucją", który obejmował eserowców, mieńszewików, jak również bolszewików:

"W tym czasie ich [bolszewików] organizacja była jedyną, która była duża, zespolona podstawową dyscypliną, i zjednoczona z demokratycznym społeczeństwem stolicy. Bez nich Komitet Wojskowo-Rewolucyjny był bezsilny; bez nich mógł tylko spędzać czas na zastępczych proklamacjach i miękkich przemówieniach mówców, którzy dawno temu stracili cały autorytet. Z bolszewikami jednakże Komitet Wojskowo-Rewolucyjny miał do swej dyspozycji cała potęgę wszystkich zorganizowanych sił robotniczo-żołnierskich wszelkiego rodzaju" (N.N. Suchanow, "Rewolucja rosyjska z 1917 r.", wyd. 1955).

To prawda: jeśli chcecie zwalczać prawicową reakcję, potrzebujecie bolszewików!

 

Porażka Korniłowa i wzrost bolszewizmu

 

Aleksandr Rabinowicz, trochę zdziwiony, o Kiereńskim:

"Można było oczekiwać w tym punkcie, ucierpiawszy tak bardzo z rąk prawicy i będąc świadkiem ogromnej potęgi lewicy, premier będzie bardzo się starać, by zachować poparcie tej ostatniej. Jednak, prześladowany więcej niż kiedykolwiek przez strach przed ekstremistyczną lewicą, a mimo to mając zamiar jakość wzmóc wysiłek wojenny, Kiereński teraz zachowywał się prawie jakby korniłowszczyzna się nie wydarzyła. (...) Kiereński zaczął snuć plany sformowania autorytarnego rządu zorientowanego na prawo i porządek - gabinetu koalicyjnego prawicowych socjalistów i liberałów, w którym wpływ kadetów byłby silniejszy niż kiedykolwiek" ("Bolszewicy dochodzą do władzy").

Rabinowicz myśli, że Kiereński był głupi, ale jakie były wybory Kiereńskiego? Lenin wyłożył to wyraźnie, gdy napisał: "Kiereński - to korniłowiec, który pokłócił się z Korniłowem przypadkowo i który nadal pozostaje w najintymniejszym związku z innymi korniłowcami". ("O bohaterach fałszerstwa i o błędach bolszewików", wrzesień 1917 r.) Zresztą, do tego czasu masy miały po dziurki w nosie nie tylko Korniłowa, kadetów i Kiereńskiego, sama idea rządu koalicyjnego była również zdyskredytowana.

Wszystko przesuwało się na lewo, a sytuacja kraju pogarszało się z każdą minutą: głód zagrażał, kapitaliści rozmyślnie sabotowali przemysł, żołnierze padali z głodu, Ryga została po prostu świadomie oddana niemieckiemu imperializmowi, i Piotrogród był zagrożony. Nawet mieńszewiccy i eserowscy ugodowcy li, że koalicja z kadetami nie jest już do pomyślenia. Oczywiście, kadeci się wcale nie zmienili, tak więc dlaczego to było do pomyślenia wcześniej?

Lenin wycofał się z hasła "Cała władza w ręce rad" w następstwie dni lipcowych, jak bolszewicy byli nękani i więzieni, zwłaszcza przez mieńszewicką i eserowską większość rad. Teraz zaczął myśleć, że trzeba było liczyć na komitety fabryczne, zamiast rad, jako organy robotniczej władzy. Ale między 1 a 3 września (14 a 16 września) napisał "O kompromisach". Widząc rady ożywione przez walkę z Korniłowem oraz mieńszewickich i eserowskich ugodowców co najmniej mówiących: "żadnej koalicji", zaoferował im ten kompromis:

"Kompromisem z naszej strony jest nasz powrót do postulatu przedlipcowego całej władzy w ręce rad i rządu eserowców i mieńszewików odpowiedzialnego przed radami. (...) Teraz, i tylko teraz, może tylko przez kilka dni, albo tydzień, albo dwa, taki rząd mógłby zostać utworzony i skonsolidować się w sposób zupełnie pokojowy. (...) Bolszewicy, bez zgłaszania jakiegokolwiek roszczenia do uczestnictwa w rządzie (które jest niemożliwe dla internacjonalistów, o ile dyktatura proletariatu i biednych chłopów nie została zrealizowana), powstrzymaliby się przed żądaniem natychmiastowego przekazania władzy proletariatowi i biednym chłopom i od stosowania rewolucyjnych metod walki o ten postulat".

Zamiast tego, wraz z nowymi wyborami do rad i pełną wolnością propagandy bolszewicy by spokojnie walczyli o swoje idee. Jak można było się spodziewać, mieńszewiccy i eserowscy ugodowcy dali jasno do zrozumienia, że nie są za tym, co było ważną lekcją dla niektórych bolszewików i wielu robotników. Hasło "Cała władza w ręce rad" zostało zawieszone jeszcze raz, ale w ciągu paru dni bolszewicy zdobyli większość w Radzie Piotrogrodzkiej, a w ślad za tym w paru innych radach również. Dlatego hasło nabrało nowego znaczenia: cała władza w ręce rad bolszewickich Więc teraz rady naprawdę reprezentowały interesy klasy robotniczej, ponieważ proletariat stawał się nie tylko klasą w sobie, ale klasą dla siebie. W tej sytuacji hasło zdecydowanie przestało być hasłem pokojowego rozwoju. Partia wkroczyła na drogę zbrojnego powstania przez rady i w imię rad.

 

Walka Lenina z Komitetem Centralnym

 

Przejęcie władzy było wyraźnie na porządku dnia, albo raczej powinnam powiedzieć, to powinno być na porządku dnia. Od połowy września Lenin zaczął podkreślać, że bolszewicy powinni wziąć się za to i zrobić to! W artykule "Bolszewicy powinni wziąć władzę", napisanym między 12 a 14 [25 a 27] września, Lenin powiada:

"Chodzi o to, ażeby uczynić zadanie jasnym dla partii: na porządku dnia postawić powstanie zbrojne w Pitrze iw Moskwie (wraz z obwodem), zdobycie władzy, obalenie rządu. Obmyślić, jak za tym agitować nie nazywając w prasie rzeczy po imieniu".

Niech dotknę innych rzeczy, zanim dojdę do politycznych debat o przejęciu władzy. Tezy kwietniowe domagały się zerwania z centrowcami z Zimmerwaldu i formowania Trzeciej Międzynarodówki. To nie zostało zaakceptowane na bolszewickiej kwietniowej konferencji partyjnej, gdzie Lenin oddał jedyny głos przeciw udziałowi w projektowanej w maju w Zimmerwaldzie konferencji antywojennej. W "Zadaniach proletariatu w naszej rewolucji" Lenin napisał:

"U nas nie wiedzą jeszcze, że większość zimmerwaldzka - to właśnie kautskiści. (...) Nie wolno już dłużej tolerować zimmerwaldzkiego bagna. Nie wolno ze względu na zimmerwaldzkich "kautskistów" pozostawać dłużej w półzwiązku z szowinistyczną Międzynarodówką Plechanowów i Scheidemannów".

W maju bolszewicki Komitet Centralny przyjął rezolucję, że wystąpią z międzynarodówki zimmerwaldzkiej, gdyby zimmerwaldczycy wezwali do jakiejkolwiek dyskusji z socjal-patriotami z Drugiej Międzynarodówki. Ta walka toczyła się dalej; w sierpniu Lenin potępił Kamieniewa za wypowiadanie się otwarcie publicznie za wyjazdem na proponowaną sztokholmską konferencję antywojenna, która miała być okropną mieszaniną rosyjskich ugodowców, kautskistów i zupełnych socjal-patriotów. To wykazało, że wszystko, co Lenin powiedział o tym, dlaczego oni powinni wystąpić z międzynarodówki zimmerwaldzkiej, było prawdą. Trocki powiedział, że droga do Sztokholmu jest drogą do Drugiej Międzynarodówki. Należy pamiętać, że w samym ogniu walki Lenin ani na jeden moment nie zapominał zadanie stwarzania nowej Międzynarodówki Komunistycznej. Tak było aż do czasu, gdy po Rewolucji Październikowej Trzecia Międzynarodówka została założona.

Teraz powiem trochę o Naradzie Demokratycznej, która odbyła się w dniach 14-22 września [27 września-5 października] i Przedparlamencie, który otwarto 7 [20] października. Ja nie będę wchodzić we wszystkie wejścia i wyjścia Narady Demokratycznej, ponieważ to jest całkiem nudne. To była narada całkowicie manipulowana, w której mieńszewicy i eserowcy dopilnowali, by konserwatywne i otwarcie burżuazyjne siły były dominujące. Przez kanał Narady Demokratycznej i Przedparlamentu świadomość polityczna mas miała być kierowana z dala od rad, jako "tymczasowych" i wymierających instytucji, ku konstytuancie i republice burżuazyjnej. Lenin był wciąż w ukryciu, irytując się z powodu odmowy bolszewickiego Komitetu Centralnego zajęcia się powstaniem. W wolnym czasie pisał "Państwo i rewolucję" i zmusił Kamieniewa do obietnicy, że dokończy i opublikuje tę pracę, gdyby Lenin miał zostać zamordowany.

Właśnie kiedy zamknięto Naradę Demokratyczną, Lenin napisał do bolszewickiej gazety artykuł wspominający o niej jako o "podłym fałszerstwie" i "chlewie" i porównujący ją do Dumy (rosyjski parlament pod carem). Druga część artykułu Lenina była poświęcona błędom bolszewików i utrzymywała, że gdy natura narady stała się oczywista, bolszewicy powinni wyjść na znak protestu. W przyjazny, ale bezpośredni sposób artykuł wyraźnie bierze się za Kamieniewa i Zinowjewa, ich entuzjazm dla narady i ich słabe przemówienia. Lenin oświadczył, że 99 procent bolszewickiej delegacji powinno odejść z Narady Demokratycznej i powinno pójść do fabryk i koszar, omówić z masami lekcje tej farsowej narady i zgnilizny mieńszewickich i eserowskich ugodowców. To wyjaśnia, dlaczego pomimo że Lenin chciał, aby ten artykuł, zatytułowany "O bohaterach fałszerstwa i o błędach bolszewików" został opublikowany w bolszewickiej gazecie, został on ocenzurowany przez kolegium redakcyjne i zatytułowany tylko "O bohaterach fałszerstwa", a wszystkie bezpośrednie krytyki bolszewików zostały wycięte. Możemy przypuszczać, że Lenin był wściekły i zmartwiony.

W ciągu kilku dni Lenin wywnioskował, że bolszewicy nigdy nie powinni iść na Naradę Demokratyczną i argumentował z wściekłością za bojkotem zbliżającego się Przedparlamentu, tak samo jak Trocki. Nie od razu im się udało. Większość dużej frakcji, która poszła na Naradę Demokratyczną, była za wejściem do Przedparlamentu - musicie trzymać swoje oko na tych parlamentarnych frakcjach, czymś o czym towarzysze zwykli przypominać mi, gdy ubiegałam się o urząd. Lenin chciał wiedzieć: kto był parlamentarną frakcją, by rozstrzygać te pytania zresztą? Był na wojennej ścieżce, pomimo stosunkowo wąskiego zakresu kwestii, ponieważ to była kolejna próba prawicowych przywódców w partii zwrócenia jej na drogę "dokończenia rewolucji demokratycznej". W rzeczywistości spór odradzał kwietniowe różnice zdań i przygotowywał październikowe. Tak naprawdę, jak towarzysz George Foster wskazał, różnice zdań Lenina z Kamieniewem i Stalinem sięgały wstecz do 1912 r.

 

Ku wzięciu władzy przez proletariat

 

Pytanie było, czy partia przystosowuje swoje zadania do rozwoju republiki burżuazyjnej, czy rzeczywiście stawia sobie za cel zdobycie władzy przez proletariat. Im głębiej wchodziło się między szeregowych członków partii, tym więcej członków było za bojkotem Przedparlamentu. Kijowska ogólnomiejska konferencja, domagając się bojkotu, stwierdziła: "nie wolno tracić czasu na gadaninę i sianie iluzji" (cyt. za: Trocki, "Historia..." ). Stąd partia natychmiast poprawiła swoich przywódców. W końcu bolszewicy poszli do Przedparlamentu tylko potępić całą rzecz w dziesięciominutowym przemówieniu Trockiego, a następnie wyszli.

Bolszewizacja mas trwała co żywo na obszarze całego kraju, jak i zajmowanie ziemi przez chłopów - prawdziwa wojna chłopska w wsi. To był niezbędny składnik rewolucji. Mieńszewiccy i eserowscy ugodowcy byli przerażeni, ale pocieszali się myślą, że to były tylko nieświadome "ciemne masy". "Bolszewizm ich, pisał pogardliwie Suchanow, był niczem innem, jak tylko nienawiścią do koalicji i tęsknotą za ziemią i pokojem" (Trocki, "Historia..."). Jak gdyby to było mało! Nienawiść do koalicji oznaczała pragnienie odebrania władzy burżuazji. Ziemia i pokój były olbrzymim programem, który chłopskie i żołnierskie masy zamierzały zrealizować pod przewodnictwem robotników.

Agitacja za Drugim Zjazdem Rad była dziko popularna wśród mas, ponieważ każdy wiedział, że on będzie mieć bolszewicką większość. Wskutek tego on nie cieszył się sympatią mieńszewickich i eserowskich ugodowców, którzy kontynuowali próby odłożenia zjazdu. Jak jakakolwiek forma rządów przedstawicielskich, rady nie były doskonałe; szczególnie w chwilach szybkich zmian w świadomości zostawały w tyle za masami. We wrześniu widzimy Lenina piszącego bardzo konkretne artykuły, jak "Grożąca katastrofa i jak z nią walczyć", w którym on podkreśla socjalistyczne zadania, które proletariat musi podjąć, nawet rozumiejąc, że Rosja była krajem zacofanym: nacjonalizacja banków i robotnicza kontrola nad przemysłem. Napisał: "Niemożliwe jest (...) iść naprzód bez zbliżania się w kierunku socjalizmu, bez podejmowania kroków w jego kierunku (kroków uwarunkowanych i ustalonych przez poziom techniki i kultury: produkcja maszynowa na dużą skalę nie może zostać wprowadzona w rolnictwie chłopskim ani w przemyśle cukrowniczym zniesiona)".

 

Część druga

Przedruk z: Young Spartacus, dodatku do Workers Vanguard nr 879, 27 października 2006 r., numer zamknięty i podpisany do druku 24 października.

 

Drukujemy poniżej, zredagowaną dla publikacji, drugą i ostatnią część wykładu wygłoszonego przez towarzyszkę Dianę Coleman, który był jednym z serii szkoleń na temat pracy Lwa Trockiego "Historia rewolucji rosyjskiej" (1932), przeprowadzonych w styczniu bieżącego roku dla kształcenia młodych kadr Ligi Spartakusowskiej. Część pierwsza ukazała się w WV nr 877 z 29 września.

***

Chciałabym wrócić jeszcze do wojny. W swej "Historii..." Trocki powiedział ostro o bolszewickiej gazecie "Prawda", która w marcu odrzucała rewolucyjny defetyzm:

"Defetyzm nie został wynaleziony przez wrogą prasę pod ochroną cenzury, on został proklamowany przez Lenina w formule: "Klęska Rosji jest mniejszym złem". Pojawienie się pierwszego zrewolucjonizowanego pułku ani nawet obalenie monarchii nie zmieniło imperialistycznego charakteru wojny".

Od lutego do października bolszewicy zaczęli bardziej bezpośrednio operować żądaniem pokoju, ponieważ wzięcie władzy przez proletariat, niezbędny warunek wstępny dla urzeczywistnienia tego żądania, było teraz na porządku dzienny. Lenin nigdy nie odwołał swych druzgocących polemik sprzed 1917 r. przeciwko socjalpacyfistom, jak Kautsky, albo tym, którzy byli ugodowi wobec nich, jak Trocki w tym czasie. Te polemiki były decydujące dla pozyskania Trockiego dla bolszewizmu i prawdziwego rewolucyjnego internacjonalizmu. Dla Lenina wszelkie żądania pokoju były teraz nierozdzielne od narzucającej się rewolucji socjalistycznej i wzięcia władzy.

Lenin wygłosił pouczające przemówienie 14 [27] maja 1917 r., stosownie zatytułowane "Wojna i rewolucja". On zaczyna, mówiąc o potrzebie zrozumienia klasowego charakteru wojny, to jest, o co wojna jest prowadzona i które klasy wytworzyły ją i kierowały nią. Powiedział:

"My marksiści nie należymy do tej kategorii ludzi, którzy są przeciwnikami wszelkich wojen bez różnicy. Mówimy: naszym celem jest osiągnąć socjalistyczny system społeczeństwa; (...) ale w wojnie o zwycięstwo tego socjalistycznego systemu społeczeństwa musimy zmierzyć się z warunkami, w jakich walka klasowa w każdym danym państwie może stawać wobec wojny między innymi państwami, wojny uwarunkowanej przez tę samą walkę klasową. Dlatego nie możemy wykluczać możliwości rewolucyjnych wojen".

Lenin wyśmiewa deklaracje ugodowców - mieńszewików i socjalistów-rewolucjonistów (eserowców) o "pokoju bez aneksji", gdy oni mają ministrów w Rządzie Tymczasowym, który rozkazuje wojskom przejść do ofensywy. On kontynuuje:

"Rosyjska rewolucja nie zmieniła wojny, ale stworzyła organizacje, które nie istnieją w żadnym innym kraju. (...) Mamy w całej Rosji sieć rad delegatów robotniczych, żołnierskich i chłopskich. Tu jest rewolucja, która nie powiedziała swojego ostatniego słowa już. Tu jest rewolucja, której Europa Zachodnia, w podobnych warunkach, nie znała. Tu są organizacje tych klas, które naprawdę wcale nie potrzebują aneksji".

Lenin mówi tu o dwuwładzy. W zakończeniu przemówienia on mówi:

"Nic oprócz robotniczej rewolucji w kilku krajach nie może udaremnić tej wojny. Wojna nie jest grą, to jest przerażająca rzecz kosztująca życie milionów ludzi, i ona nie zostanie zakończona łatwo. (...) Żołnierze na froncie nie mogą odrywać frontu od reszty państwa i rozwiązywać spraw na swój sposób. Żołnierze na froncie są częścią kraju. Tak długo, jak kraj jest w stanie wojny, front będzie cierpieć wraz z resztą kraju. (...). Czy osiągniemy szybki pokój, czy nie, zależy od tego, jak rewolucja będzie się rozwijać".

W tym przemówieniu i w wielu innych widzimy internacjonalizm Lenina:

"Kiedy władza przejdzie w ręce rad, kapitaliści wystąpią przeciwko nam. Japonia, Francja, Wielka Brytania - rządy wszystkich krajów będą przeciwko nam. Kapitaliści będą przeciwni, ale robotnicy będą za nami. To będzie koniec wojny, którą kapitaliści rozpoczęli".

Również widzimy, jak brał pod uwagę sytuację dwuwładzy i w rzeczywistości planował, co się zdarzy, gdy rady zdobędą władzę. Jest wiele artykułów, gdzie on wyśmiewa pomysł, iż konferencje pokojowe i rezolucje pokojowe mogą zakończyć międzyimperialistyczną wojnę i twierdzi, że tylko przejęcie władzy przez proletariat może to uczynić. Pomimo że bolszewicy na pewno popierali masową fraternizację na froncie, która Lenin nazwał "instynktowną" reakcją, żołnierze musieli rozumieć, że to nie zakończyłoby wojny.

Polecam książkę "Kronsztad i Piotrogród w 1917 r." przywódcy bolszewickich marynarzy F.F. Raskolnikowa. To jest bardzo żywe i czytelne sprawozdanie z rewolucyjnego Kronsztadu i bolszewickiej pracy w wojsku i marynarce wojennej. Trocki mówi, jak marynarze z Kronsztadu objeżdżali kraj ze specjalnymi pełnomocnictwami Rady Kronsztadzkiej, dającymi im wolny przejazd i prawo do głosowania przemawiania i nawet zwoływania lokalnych posiedzeń komitetów. Raskolnikow opisuje jedną z wypraw, jakie odbył na różne okręty w czynnej marynarce wojennej "która w tym czasie jeszcze nie wyszła spod wpływu ugodowych uczuć". W jednym miejscu zdemaskował dawnego redaktora czarnosecinnej publikacji, który jako eserowiec został wiceprzewodniczącym rady. W innym przemówił, nieco nerwowo, do załogi okrętu, która zaledwie kilka miesięcy temu przyjęła rezolucję wzywającą do "wojny do końca", ale został przywitany entuzjastycznie, ponieważ potępiał wojnę, rząd i koalicję z burżuazją. Na innym okręcie prawicowy oficer zrzucił jego towarzysza z pokładu. Gdzie indziej dzięki pomocy tłumacza przemówił do grupy myślących po bolszewicku Estończyków. To jest zabawna książka.

 

Upadek Rygi a "defensizm"

 

W pierwszym tomie "Historii rewolucji rosyjskiej" Trocki mówi o liberalnej burżuazji:

"Polityka wojenna liberalizmu zachowywała nadal zewnętrzne pozory stanowiska nieprzejednanego, patrjotycznie-agresywnego, aneksjonistycznego. W rzeczywistości zaś polityka ta była chwiejna, obłudna i zbaczała łatwo na tory defetyzmu".

Ponieważ liberalna burżuazja nie pomyślała, że mogła wykorzystać rewolucję lutową, by posunąć naprzód wojnę, zaplanowali "wykorzystać wojnę przeciwko rewolucji". Trocki zauważył: "Nie chodziło już obecnie o zapewnienie Rosji burżuazyjnej możliwie najkorzystniejszych warunków międzynarodowych, lecz o ocalenie ustroju burżuazyjnego chociażby nawet za cenę dalszego osłabienia Rosji". 20 sierpnia [2 września] niemieckie siły zajęły kluczowy port morski Rosji - Rygę. Bałtyccy marynarze walczyli, by chronić podejścia do Piotrogrodu, w ich słowach, "nie w imię traktatów naszych władców z aliantami (...) lecz w imieniu obrony podejść do ogniska rewolucji, Piotrogrodu". Trocki nazywa to "głęboką sprzecznością w ich stanowiskach awangardy rewolucji i mimowolnych uczestników imperialistycznej wojny". Te wydarzenia wypróbowały internacjonalizm bolszewików. Ani przez minutę nie zamierzali oni dzielić z grupami rządzącymi odpowiedzialności, przed ludem rosyjskim i robotnikami świata, za wojnę.

Obawiając się, żeby obronne nastroje nie zmieniły się w defensistowską politykę, Lenin napisał:

"My zostaniemy defensistami dopiero po przejściu władzy w ręce proletariatu. (...) Ani zdobycie Rygi, ani zdobycie Piotrogrodu nie zrobi z nas defensistów".

Pisząc z więzienia, Trocki powiedział:

"Upadek Rygi jest wielkim ciosem. Upadek Piotrogrodu byłby nieszczęściem; ale upadek międzynarodowej polityki rosyjskiego proletariatu byłby rujnujący".

W ciągu pierwszego tygodnia października jeszcze raz wzrosły ostro obawy o niemiecki atak na Piotrogród.

Rząd Tymczasowy zaczął aktywnie planować porzucenie Piotrogrodu i przeniesienie się do Moskwy. Rabinowicz [Bolszewicy dochodzą do władzy (1976)] mówi ostrożnie, że "nie ma żadnego bezpośredniego dowodu, że Rząd Tymczasowy kiedykolwiek poważnie nosił się z zamiarem poddania Piotrogrodu Niemcom bez walki", ale on jest przynajmniej wystarczająco uczciwy, by powiedzieć, dlaczego każdy myślał właśnie o tym. Rodzianko, były przewodniczący Dumy Państwowej, powiedział:

"Piotrogród wydaje się zagrożony. (...) Mówię, do diabła z Piotrogrodem. (...) Ludzie obawiają się, że nasze centralne instytucje w Piotrogrodzie zostaną zniszczone. Co do tego powiem, że byłbym szczęśliwy, gdyby te instytucje zostały zniszczone, ponieważ przyniosły Rosji tylko kłopoty".

Robotnicy i chłopi, szczególnie po tym szczerym wyznaniu Rodzianki, nie mieli wątpliwości, że rząd przygotowuje się, by wysłać ich do szkoły pod niemieckim generałem Ludendorffem. To naśladuje "patriotyzm" francuskiej burżuazji w 1871 r., która błagała Bismarcka, by wkroczył i zgniótł Komunę paryską.

Lenin wzywał do powstania natychmiast, zwłaszcza że rewolucyjny Piotrogród z jego w większości bolszewicką radą był bezpośrednio zagrożony masakrą przez niemiecki imperializm; spisek został zawiązany przez rząd Kiereńskiego i angielsko-francuskich imperialistów, by oddać Piotrogród Niemcom, i w taki oto sposób powstrzymać rewolucję. Lenin domagał się obalenia rządu Kiereńskiego i zastąpienie go rządem robotników i chłopów, "który otworzy drogę do pokoju, ocali Piotrogród i rewolucję, i dać ziemię chłopom, a władzę radom". Zmiana rozkładzie akcentów bolszewickiej propagandy sprawiła, że Lenin zauważył w 1918 r., że "byliśmy defetystami w czasach cara, ale w czasach Ceretelego i Czernowa nie byliśmy defetystami". Bolszewicy nigdy nie wyrzekli się defetystycznej postawy wobec rosyjskiego rządu burżuazyjnego-po prostu zmieniali taktyczne oświadczenia z powodu wojny klas wtedy szalejącej w Rosji.

 

Rewolucyjny kryzys dojrzewa

 

Bolszewicy jako organizacja musieli decydować się kontynuować rewolucję. Wszystkie oprócz jednego egzemplarze listu, do którego nawiązywałam wcześniej, zatytułowanego "Bolszewicy powinni wziąć władzę", zostały spalone przez większość Komitetu Centralnego, która próbowała nie dopuścić, by apele Lenina trafiły do rąk robotników-bolszewików. Lenin, wciąż w ukryciu, złościł się i pisał do wszystkich: Smiłgi, który był lewicowcem partyjnym i przewodniczącym regionalnego komitetu rad, Krupskiej w Piotrogrodzie, która odczytała jego listy wyborskiemu Komitetowi Rejonowemu. W czasie gdy Lenin pisał artykuł "Kryzys dojrzał" 29 września (12 października), składał swoją rezygnację z członkostwa w Komitecie Centralnym, by rozwiązać sobie ręce i zwrócić się bezpośrednio do partyjnej bazy. Pewien robotnik z wyborskiego Komitetu Rejonowego powiedział:

"Otrzymaliśmy list od Iljicza, z prośbą o przekazanie go Komitetowi Centralnemu. (...) Przeczytaliśmy list i zaparło nam dech ze zdziwienia. Najwyraźniej Lenin dawno temu postawił przed Komitetem Centralnym kwestię powstania. Podnieśliśmy awanturę. Zaczęliśmy wywierać nacisk na nich".

1 [14] października - i teraz ponad głową bolszewickiego Komitetu Centralnego - Lenin napisał bezpośrednio do Komitetów Piotrogrodzkiego i Moskiewskiego:

"Zwlekanie - to zbrodnia. Czekanie na zjazd Rad - to (...) haniebna zabawa w formalność, zdrada rewolucji".

On zauważył, że masy mogły równie łatwo stać się rozczarowane bolszewikami, jak się stało z innymi partiami, gdyby bolszewicy odmawiali działania. Jak wyłożył Trocki w "Naukach października", zasadnicze stanowisko prawicowców w partii, kierowanych przez Zinowjewa i Kamieniewa, było takie, że partia za dużo ryzykuje w zbrojnym powstaniu, którego wynik było niezwykle niepewny, podczas gdy mogli zdobyć "jedną trzecią, a nawet więcej miejsc w Zgromadzeniu Ustawodawczym". Ten wyłącznie parlamentarny, socjaldemokratyczny kurs lekko został zamaskowany przez ich twierdzenie, że oczywiście, rady były ważne i że dwuwładza trwałaby przez nieograniczony czas. Nie, to nie było możliwe; pojawiłby się jakiś drugi Korniłow albo może nawet ten sam.

Oczywiście, gdyby polityka Kamieniewa i Zinowjewa wygrała, słyszelibyśmy dziś o masowych siłach ustawionych w szyku przeciwko rewolucji i jak ona była niemożliwa w żaden sposób. Podobnie jak wiele porażek, od Niemiec i Chin w latach dwudziestych po Hiszpanię w latach trzydziestych XX w., nastąpiło z powodu braku awangardowej partii z zahartowanym rewolucyjnym kierownictwem, gdyby bolszewikom nie udało się pokierować Rewolucją Październikową, o porażkę obwiniano by obiektywną sytuację i zacofanie w rozwoju mas. To jest to, co nazywam stalinowską teorią kryzysu zwolenników, gdzie oni mówią: "My próbowaliśmy przewodzić wam, ale wy nie chcieliście iść za nami".

Pierwsza ostateczna rozgrywka w bolszewickim kierownictwie w sprawie powstania nastąpiła na słynnym plenum 10 [23] października, gdzie za powstaniem padło dziesięć głosów, przeciwko dwa: Zinowjewa i Kamieniewa. Rezolucja, jak jest typowe dla Lenina, zaczyna od sytuacji międzynarodowej, to jest, dojrzewania rewolucji światowej; powstanie w Rosji jest wzięte pod uwagę tylko jako ogniwo w powszechnym łańcuchu. O idei socjalizmu w jednym kraju jeszcze nikt wtedy nie myślał, nawet Stalin.

Rabinowicz opowiada zabawną historię o plenum 10 [23] października:

"To miała być pierwsza bezpośrednia konfrontacja Lenina z Komitetem Centralnym od czasu jego powrotu z Finlandii; to ostrożnie zostało zorganizowane przez Swierdłowa z woli Lenina. Przez ironiczne zrządzenie losu spotkanie miało odbywać się w mieszkaniu lewicowego mieńszewika Suchanowa, tego niezrównanego kronikarza rewolucji, któremu jakoś udawało się pojawiać się na prawie każdym ważnym politycznym spotkaniu w Piotrogrodzie od czasu rewolucji lutowej. Ale przy tej okazji Suchanow nie był obecny. Jego żona, Galina Flakserman, bolszewicka działaczka od 1905 r. (...) pewnego razu zaoferowała Swierdłowowi skorzystanie z mieszkania Suchanowa, gdyby powstała potrzeba (...) Ze swej strony Flakserman upewniła się, że jej wścibski mąż pozostanie daleko podczas tej historycznej nocy. "Pogoda jest łajdacka, i musisz obiecać nie próbować wracać do domu dziś wieczorem", radziła mu z troską, gdy wyruszał do pracy wcześnie tego poranka".

Mowa o napiętych osobistych stosunkach!

Rezolucja 10 [23] października była ogromnie ważna. To natychmiast postawiło autentycznych orędowników powstania na twardym gruncie partyjnej większości. Robotnicy uzbrajali się, szkolili, zakładali Gwardię Czerwoną. Robotnicy w fabrykach broni kierowali broń bezpośrednio do robotników innych fabryk; ale plenum 10 [23] października na pewno nie wyeliminowało różnic w kierownictwie. Było kolejne plenum 16 [29] października, gdzie Lenin jeszcze raz występował za powstaniem i Kamieniew i Zinowjew jeszcze raz zagłosowali przeciwko temu. Następnego dnia Kamieniew i Zinowjew przedstawili publiczne oświadczenie w gazecie Maksyma Gorkiego, przeciwstawiające się powstaniu, które ukazało się 18 [31] października. Lenin nazwał ich łamistrajkami i domagał się ich wykluczenia z partii. To się nie stało, ponieważ powstanie stanęło temu na przeszkodzie. Stalin w bolszewickiej gazecie próbował zamazywać różnice, dając alibi Kamieniewowi i Zinowjewowi, utrzymując swoje opcje otwarte, gdyby powstanie zawiodło.

 

Partia, rady i zdobycie władzy

 

Różnice między Kamieniew i Zinowjewem a Leninem dotyczyły zasadniczych kwestii: brać władzę państwową czy nie. Nie może być bardziej fundamentalnego pytania. Trocki miał taktyczne różnice zdań z Leninem: czy powstanie powinno być kierowane przez radę, czy bezpośrednio przez partię? Trocki mówi o znaczeniu legalności rady wobec mas i użyteczności występowania w obronie rad; lecz Trocki nie miał żadnych naiwnych nadziei, że Zjazd Rad sam mógł rozstrzygnąć kwestię władzy. Z rozdziału "Sztuka powstania" widzimy, że w 1917 r. w końcu zrozumiał Lenina w kwestii partii. Napisał:

"Dla zdobycia władzy proletariatowi nie wystarcza żywiołowe powstanie. Potrzebna jest odpowiednia organizacja, potrzebny jest plan, potrzebny spisek. Takie jest leninowskie postawienie sprawy. (...) Organizacja, przy której pomocy proletariat może nietylko obalić starą władzę, lecz również zastąpić ją - to sowiety. (...) Same przez się jednak sowiety jeszcze nie rozwiązują sprawy. W zależności od programu i kierownictwa mogą one służyć różnym celom. Program daje sowietom partja. (...) Zadanie zdobycia władzy może być rozwiązane tylko w drodze określonego skojarzenia partji z sowietami lub innemi mniej więcej równowartościowemi organizacjami masowemi".

Rząd planował wysłać piotrogrodzki garnizon na front. Piotrogrodzkie pułki były niesłychanie oburzone i odmawiały. To w tym punkcie na początku października mieńszewiccy i eserowscy ugodowcy zgłosili rezolucję w Radzie Piotrogrodzkiej, która miała bolszewicką większość. Rabinowicz opisuje to tak:

"Mieńszewik Mark Broido przedłożył deputowanym wspólną mieńszewicko-eserowską rezolucję, która chociaż prosiła żołnierzy garnizonowych o rozpoczęcie przygotowań do wyjazdu na front, równocześnie starała się uspokoić ich przez zapewnie utworzenia specjalnego komitetu do oceny potrzeb obrony i sporządzenia militarnych planów obrony, które podniosłyby ducha w narodzie. W istocie intencją rezolucji było ułatwić współpracę między Radą Piotrogrodzką a rządem na rzecz wysiłku wojennego".

No i dobrze, ku wielkiemu ich zdumieniu bolszewicy gorliwie uchwycili się tej propozycji, powodując utworzenie Komitetu Wojskowo-Rewolucyjnego, który zorganizował powstanie! W interesującym passusie w "Historii..." Trocki pisze:

"Sformułowania były wszechobejmujące i jednocześnie dwuznaczne: wszystkie niemal stały na pograniczu pomiędzy obroną stolicy a zbrojnem powstaniem. Lecz te dwa zadania, które dotąd wyłączały się wzajemnie, teraz istotnie zbliżyły się do siebie: wziąwszy w swe ręce władzę, Sowiet będzie musiał wziąć na siebie również i obronę wojenną Piotrogrodu. Element obrony bynajmniej nie był sztucznym dodatkiem z zewnątrz, lecz do pewnego stopnia wypływał z warunków istniejących w przededniu powstania".

Formalnym szefem Komitetu Wojskowo-Rewolucyjnego był lewicowy eserowiec, ale działał on w stylu bolszewickim z Trockim jako jego głównym politycznym przywódcą. Zasadniczo nastąpiło coś, co ktoś mógłby nazwać "zimnym powstaniem", kierowana przez bolszewików Rada przejmowała kontrolę nad specjalnymi oddziałami uzbrojonych ludzi z rąk Rządu Tymczasowego. 13 [26] października sekcja żołnierska Rady Piotrogrodzkiej postanowiła o odebraniu Kwaterze Głównej władzy nad wojskiem i przekazaniu jej Komitetowi Wojskowo-Rewolucyjnemu. Innymi słowy Rządowi Tymczasowemu pozostała już tylko nominalna władza państwowa. 21 albo 22 października [3 lub 4 listopada] Komitet Wojskowo-Rewolucyjny powiedział naczelnemu dowództwu armii otwarcie, że oni już nie dowodzą. Rabinowicz mówi, że powstanie było tuż tuż. Wojsko było gotowe, czerwonogwardziści byli gotowi.

24 października [6 listopada] Kiereński dość głupio wykrzesał iskrę przez usiłowanie zamknięcia bolszewickiej gazety. Komitet Wojskowo-Rewolucyjny wysłał oddział, by ponownie otworzyć redakcję i zaczął zajmować instytucje rządowe i centra łączności. Lenin był wciąż zmartwiony. Napisał:

"Piszę te słowa wieczorem 24-go (...). Z całą mocą zapewniam towarzyszy, że teraz wszystko wisi na włosku, że na porządku dziennym stoją zagadnienia, których nie rozstrzygają narady ani zjazdy (choćby to nawet były zjazdy Rad), lecz wyłącznie ludy, masy, walka uzbrojonych mas. (...) Kto ma wziąć władzę? To w tej chwili nie jest istotne: niech weźmie ją Komitet Wojskowo-Rewolucyjny lub inna instytucja (...)".

Lenin stał się tak poruszony, że poszedł w przebraniu do bolszewickiej centrali w Smolnym, gdzie znajdowała się Rada Piotrogrodzka, by zobaczyć co się dzieje. Jeszcze dzień później, oni wciąż nie wzięli Pałacu Zimowego (gdzie był umiejscowiony Rząd Tymczasowy) z powodu nadmiernie drobiazgowego planu. Pewien bolszewik zapamiętał, że Lenin:

"Chodził po małym pokoju w Smolnym jak lew w klatce. Chciał zdobycia Pałacu Zimowego za wszelką cenę: pozostał on ostatnią bramą na drodze do władzy robotników. W.I. wymyślał... krzyczał... był gotowy strzelać do nas".

Kiereński zbiegł, chroniąc się w dyplomatycznym pojeździe pod flagą amerykańską. Może Was to zaciekawi, że Kiereński ostatecznie trafił tu, do Stanów Zjednoczonych, przystani dla wszelkiego rodzaju gusanos, do Instytutu Hoovera na Stanfordzie. Tam pisał i wykładał, jak walczyć z komunizmem - uczył czegoś, co w praktyce mu się nie powiodło.

 

Narodziny radzieckiego państwa robotniczego

 

Gdy Drugi Zjazd Rad został otwarty, krążownik "Aurora" wystrzelił, dając sygnał do szturmu na Pałac Zimowy. W odpowiedzi na powstanie i przejęcie władzy, teraz otwarcie proklamowane przez Komitet Wojskowo-Rewolucyjny, mieńszewicy i eserowcy wyszli ze Zjazdu, niektórzy ogłosili, że wraz z większością deputowanych do Dumy Miejskiej idą do Pałacu Zimowego umrzeć wraz z Rządem Tymczasowym. Odchodzili żegnani okrzykami: "lokaje burżuazji" i "baba z wozu, konim lżej". Tylko lewicowi eserowcy i resztka lewicowych mieńszewików pozostała. Ugodowcy nie chcieli mieć nic wspólnego z państwem robotniczym. Zawsze chętni do koalicji z burżuazją, nie chcieli żadnej koalicji z bolszewikami.

Lenin wstał i rozpoczął swoje przemówienie słynną sentencją: "No, a teraz przystąpimy do budowania socjalistycznego ustroju!" Trzypunktowy program obejmował zakończenie wojna, oddanie ziemi chłopom i ustanowienie socjalistycznej dyktatury. Dekret o pokoju obiecał koniec tajnej dyplomacji i zaproponował rządom i ludom prowadzących wojnę krajów najpilniejsze negocjacje, by uzyskać demokratyczny pokój bez aneksji i bez kontrybucji. Dekret o ziemi, zapożyczony istocie z rolnego programu lewicowych eserowców, zniósł własność prywatną ziemi i zapewnił przekazanie wszystkich majątków prywatnych i należących do Kościoła komitetom ziemskim i radom delegatów chłopskich, celu rozdzielenia wśród chłopstwa zgodnie z potrzebami. Powołany został nowy rewolucyjny rząd, Rada Komisarzy Ludowych, początkowo złożona wyłącznie z bolszewików, która w następnym okresie zajęła się nacjonalizacją banków, ponownym uruchamianiem przemysłu i kładzeniem podwalin pod nowe państwo radzieckie.

Co bardzo istotne, oni pracowali nad zwołaniem Trzeciej Międzynarodówki Komunistycznej jako niezbędnego narzędzia, by osiągnąć światową rewolucję socjalistyczną. Walczyli wszelkimi możliwymi sposobami i z determinacją, by rozprzestrzenić rewolucję do rozwiniętych krajów przemysłowych Europy. Przeczytajcie demaskatorski list Victora G. do WV (patrz "O przemówieniu Lenina w Radzie Piotrogrodzkiej", WV nr 861, 6 stycznia) o tym, jak sprawozdanie z przemówienia Lenina do Rady Piotrogrodzkiej, które ukazało się w jego "Dziełach zebranych", nie zgadza się z innymi sprawozdaniami gazetowymi z tego czasu, które podkreślały uwagi Lenina na temat międzynarodowego rozszerzenia rewolucji.

 

Widmo "demokratycznej" kontr-rewolucji

 

Niech dotknę krótko dwóch końcowych debat: kwestii szerokiej socjalistycznej koalicji i konstytuanty. W pierwszej kwestii historyk Rabinowicz powtarza ludzi takich jak Suchanow, którzy w tych czasach myśleli, że to było straszne, iż bolszewicy nie zaprosili do rządu partii ugodowych: mieńszewików i prawicowych eserowców. Jak można było się spodziewać, dyskusje na temat tworzenia rządu w koalicji z mieńszewickimi i eserowskimi ugodowcami zostały pogłębione w bolszewickiej partii przez Kamieniewa i Zinowjewa, którzy pierwsi przeciwstawiali się powstaniu, jak też przez niektórych innych. Suchanow opłakuje fakt, że przez wyjście ze Zjazdu mieńszewicy i mieńszewicy-internacjonaliści "oddali bolszewikom naszymi własnymi rękami monopol w radach, wśród mas, i monopol na rewolucję".

W zasadzie bolszewicy nie sprzeciwiali się koalicji. Zgodzili się na koalicję z jakąkolwiek partią, jeśli ona zaakceptowałaby legalność władzy rad, która oznaczała akceptowanie rzeczywistości powstania październikowego i faktu, że rady miały bolszewicką większość i dlatego mieliby oni większość w rządzie; lecz tam było duże "ale". Przynajmniej Rabinowicz jest wystarczająco uczciwy, by powiedzieć nam, na czym polegał problem. Mieńszewicy i eserowcy nie tylko wyszli ze Zjazdu Rad, ale:

"Początkowo zacięty opór wobec bolszewickiego reżimu grupował się wokół tak zwanego Ogólnorosyjskiego Komitetu Ocalenia Ojczyzny i Rewolucji, zorganizowanego 26 października [8 listopada], głównie przez mieńszewików i eserowców z Dumy Miejskiej Piotrogrodu. (...) Przywódcy Komitetu Ocalenia również sporządzili plany powstania w Piotrogrodzie, uzgodnionego z wkroczeniem do stolicy kozaków Krasnowa, oczekiwanych lada chwila".

Nie udało im się oczywiście, ale oni na pewno organizowali kontr-rewolucję, nie nie tracąc chwili, ani chwili. Pozwolę sobie sformułować ogólną regułę, że to jest zły pomysł, by poszukiwać koalicji z tymi, którzy aktywnie próbują obalić państwo robotnicze i zabić was wszystkich.

Trocki stwierdza, że stawką była tu "ni mniej ni więcej, tylko likwidacja Października" przez zwrócenie rewolucji z powrotem w kanał burżuazyjnego reżimu. Kiedy bolszewicka opozycja wystąpiła z tym publicznie, Lenin w końcu publicznie ich potępił jako ludzi niezdecydowanych i niedowiarków: "Hańba wszystkim małodusznym (...) wszystkim tym, którzy dają się zastraszyć burżuazji albo którzy ulegają protestom jej bezpośrednich i pośrednich popleczników!" Ci ugodowcy w końcu ustąpili, zwłaszcza że stało się oczywiste, iż nie było z kim zawierać koalicji. Najostrzejszy kryzys partyjny został przezwyciężony. Kilku lewicowych eserowców w końcu dołączyła do rządu-ale tylko do czasu, gdy radziecki rząd podpisał traktat w Brześciu Litewskim w 1918 r.

W końcu chcę się zająć konstytuantą. Uspokoiłam się dowiadując się, że nasz nowy młody towarzysz z Obszaru Zatokowego, który chciał rozmawiać o konstytuancie, nie był zmartwiony, dlaczego bolszewicy rozpędzili ją. Chciał wiedzieć, dlaczego kiedykolwiek apelowali o nią! Lepszy impuls, myślę. Napisaliśmy dobry artykuł na temat zgromadzeń ustawodawczych zatytułowany "Dlaczego Rewolucyjne Zgromadzenie Konstytucyjne?" (WV nr 221, 15 grudnia 1978 r.) Głosi on, że w krajach zacofanych pod autokratycznymi albo militarno-bonapartystycznymi rządami walka o niezawisłe ustawodawcze zgromadzenie oparte na powszechnym prawie wyborczym może w pewnych okolicznościach być kluczem w jednoczeniu mas pracujących za proletariacką awangardą. To opierało się na takim rozumieniu, że bolszewicy walczyli wiosną i latem 1917 r. o wybory do Zgromadzenia Ustawodawczego w czasie gdy rząd odmawiał zwołania go ze strachu, że to doprowadziłoby do powstania chłopskiego. Ten etap minął wraz z wzięciem władzy państwowej przez robotników, ale bolszewicy prostu nie odwołali wyborów do konstytuanty, ponieważ w obliczu zajmowania ziemi przez chłopów mogła wyłonić się z nich proradziecka większość. To byłoby przydatne w zwiększaniu autorytetu rad wśród chłopów w zbliżającej się wojnie domowej.

Jednakże tak się nie stało. Między starymi listami wyborczymi a drogą wybory parlamentarne dały drobnomieszczaństwu przytłaczającą większość głosów, eserowcy, kadeci i mieńszewicy zdobyli większość miejsc w konstytuancie. To była wsteczna siła i mogła stać się ogniskiem dla burżuazyjnych sił restauracjonistycznych; więc bolszewicy mądrze zażądali by, konstytuanta swoim pierwszym aktem uznała zwycięstwo władzy rad. Dopiero gdy odmówili uczynienia tego, Komitet Wykonawczy rady wydał dekret o rozwiązaniu zgromadzenia. Rozpad konstytuanty kończy ten rozdział historii rewolucji rosyjskiej i historii bolszewickiej partii. Różnice zdań obracały się wokół fundamentalnych kwestii: czy powinniśmy walczyć o władzę, czy możemy przejąć władzę? Przez walkę, wewnętrzną i zewnętrzną, oni odpowiedzieli na obydwa te pytania twierdząco.

Na zakończenie powiem, że Rewolucja Październikowa pozostaje naszą busolą. To demonstruje, jak rewolucyjna partia może oderwać masy pracujące od reformistycznych zdrajców klasowych i prowadzić je do władzy. Żeby zacytować Trockiego: "Bez partii, pomijając partię, ponad głowami partii albo z substytutem partii rewolucja proletariacka nie może zwyciężyć".