Mateusz
"Bohater Chile"
10 grudnia 2006 roku świat na pewno odetchnął. Pozbył się
osobistości bardzo wyjątkowej, postaci naprawdę rzadko wyróżniającej się takimi
cechami. Mowa oczywiście o "wyzwolicielu" Chile z marksistowskiej opresji,
generale Augusto Pinochecie Ugarte. Z jednej strony zmarł morderca, bezczelny
zdrajca, z drugiej wyrafinowany gracz, dobrze dbający o swoje interesy. W rok po
objęciu przez Salvadora Allende w 1970 roku urzędu prezydenta, Augusto Pinochet
został generałem dywizji. Od tego momentu zaczyna się pasmo awansów generała
Augusto. W 1971 wraz z awansem staje na czele garnizonu w stolicy kraju, a w
1972 został szefem sztabu Armii Chile. Ostatnim awansem wojskowym Pinocheta jest
powierzenie mu przez Allende stanowiska głównodowodzącego wojska. Awanse
świadczą niewątpliwie o dużym zaufaniu jakim generał był darzony przez
urzędującego prezydenta. 11 września 1973 roku nastąpił jednak punkt
kulminacyjny w jego biografii. Wojska zaatakowały obiekty rządowe, w tym pałac
de la Moneda, w którym przebywał prezydent Allende. Po ośmiu godzinach zaciekłej
obrony, prezydent wraz z gwardzistami poddali się. Jednak Prezydent Chile wolał
popełnić samobójstwo niż oddać się w ręce zdrajcy. Warto wspomnieć, iż przed
puczem Allende miał zamiar ogłosić referendum w sprawie dalszego sprawowanie
przez niego władzy. Trudno nie wspomnieć o pomocy ze Strony CIA, która
wcześcniej wspierała wiele destabilizujących strajków, których kulminacją było
morderstwo na głównodowodzącym chilijską armią. Tak więc Chile zostało
"uratowane", a junta, oczywiście na czele z Pinochetem, przystąpiła do
niszczenia przeciwników. W wyniku pierwszych trzech lat jej działalności zginęło
ponad 2000 ludzi, a ponad tysiąc zaginął. W obozach umieszczono 130 tysięcy
ludzi. Tortury wojskowych były straszne, nie oszczędzone zostału nawet dzieci,
które niekiedy musiały oglądać śmierc swoich rodziców, częstym zjawiskiem były
gwałty. Rok po puczu, w lipcu 1974 Pinochet obwołał się prezydentem Chile, a
świat kapitalizmu odetchnął. Chile znów mogło być miejscem ich interesów.
Po okresie gnębienia opozycji będącej w kraju, przystąpiono do realizacji
operacji "Kondor" mającej na celu likwidację przeciwników znajdujących się poza
granicami Chile, którzy zdołali zbiec. Pinochet nie zajmował się oczywiście
tylko i wyłącznie likwidacją przciwników dyktatury. Pinochet często powtarzał,
że nie pobiera prezydenckiej pensji, a żyje wyłącznie z żołnierskiego żołdu.
Zapewne musiał to być bardzo wysoki żołd, skoro dyktator posiadał milionowe
konta w wielu bankach na całym świecie. Szacuje się, iż ich wartość to ok. 26
milionów dolarów. Usprawiedliwieniem tego faktu miał być rzekomy spadek, który
został przepisany Pinochetowi przez Szweda Johna Hjerstedta, który zmarł w 1980
r., a trzy lata wcześniej został udekorowany przez dyktatora orderem.
Należy jednak wspomnieć w tym momencie o jego powiązaniach z przemytnikami
broni. Jednym z przypadków z jego prawdopodobnym udziałem w tym procederze jest
ujawniony w 1991 roku przemyt broni do Chorwacji. Nie jest to zapewne jedyna
sytuacja, w której generał zarobił na broni. Kolejną częścią jego majątku są
łapówki, które otrzymywał w czasie sprawowanie stanowiska szefa armii za
zamówienia na określony sprzęt wojskowy, do tego dochodzą oszustwa podatkowe.
Pinochet zamieszany był również w produkcję rozprowadzenie narkotyków, a
mianowicie "czarnej kokainy", która dzięki swoim składnikom jest niewyczuwalna
przez psy. Na wykorzystanie do procesu produkcji narkotyku, opracowanego przez
E. Barriosa, wojskowej infrastruktury wskazał sam Augusto Pinochet. Sprawa
ujrzała światło dzienne za sprawą dawnego przyjaciela dyktatora, pułkownika
Contrerasa. W tym wypadku milinowe konta mordercy nie są tak wielkim
zaskoczeniem. Te wszystkie fakty pokazują, jak bardzo wyrachowanym graczem był
Augusto Pinochet. Potrafił działać bardzo skutecznie w interesie swoim i jego
przyjaciół z północy. Zresztą, jak mówią jego zwolennicy, to dzięki niemu i
Friedmanowi Chile stało się gospodarczą potęgą, a więc dbał również o interes
kraju. Dziwne jest tylko, że nie doceniają tego chilijczycy, którzy w pierwszych
wolnych wyborach w 1990 roku obaliło dyktaturę. Niewdzęczni niegodziwcy!
Bilans reżimu to ponad 3000 zamordowanych, mnóstwo osób zaginonych i 28 tysięcy
więzionych ludzi po likwidacji obozów oraz miliony dolarów na koncie tyrana.