Tekst pochodzi z listopadowego numeru Pracowniczej Demokracji www.pd.w.pl


Filip Ilkowski
Rewolucja węgierska 1956 r. -rewolucja przeciw dyktaturze

Na przełomie października i listopada 2006 r. obchodzimy 50 rocznicę rewolucji węgierskiej - największego zrywu rewolucyjnego w tzw. Bloku Wschodnim, czyli państwach, które znalazły się po II wojnie światowej pod kontrolą stalinowskiej Rosji. Dziś wydarzenia węgierskie 1956 r. stara się pokazać li tylko jako powstanie narodowe, mające na celu obalenie tyranii i zależności od ZSRR. Powstanie, którego cele - zdaniem współczesnych komentatorów – zrealizowały się w 1989 r. wraz z demokracją parlamentarną i wolnym rynkiem.
W rzeczywistości węgierscy powstańcy łączyli walkę z rodzimym reżimem stalinowskim i rosyjskim imperializmem z dążeniem do prawdziwej demokracji, zaczynającej się na poziomie zakładu pracy. W 1956 r. pracownicy, studenci, rolnicy na masową skalę tworzyli organy własnej władzy - rozmaite rady i komitety - które często koordynowały walki z oddziałami rosyjskimi, a następnie z marionetkowym rządem Janosa Kadara. Właśnie Węgry po raz pierwszy na taką skalę pokazały, że reżimy w Europie Wschodniej nie miały nic wspólnego z państwami „robotniczymi” czy „socjalistycznymi”, gdy prawdziwe rady robotnicze walczyły z rzekomo „radzieckimi” czołgami.

WĘGIERSKI STALINIZM

Od 1945 r. Węgry, wcześniej sojusznik III Rzeszy w czasie wojny, dostały się w sferę wpływów Rosji. Podobnie jak w innych krajach Bloku do 1948 r. władzę przejęli węgierscy staliniści. Jednak tutejszy reżim był nawet bardziej represyjny niż w innych krajach „demokracji ludowej”. Władca Węgier, Matyas Rakosi, uchodził za „najlepszego ucznia Stalina”. Dość powiedzieć, że w kraju liczącym 9, 5 mln mieszkańców śledztwa prowadzono przeciw 1 136 434 osobom, czyli prawie co ósmemu obywatelowi. Wydano 516 708 wyroków skazujących. Terror miał trzymać społeczeństwo w ryzach w dobie gigantycznej akumulacji kapitału. Model państwowo – kapitalistycznej gospodarki wojennej także wprowadzany był bowiem w najskrajniejszej wersji. Plan pięcioletni (1950 – 54) zakładał wzrost produkcji przemysłowej na 204 %. Rok później liczbę tę podniesiono do 380 % (dla porównania w stalinowskiej Polsce planowano analogiczny wzrost na 158 %, i to w planie sześcioletnim). Akumulacja kapitału, mówiąc językiem Marksa: „pracy martwej”, z jednej strony, wiązała się z ograniczeniem konsumpcji i śrubowaniem norm dla „pracy żywej”. W latach 1949 – 52 płace realne spadły o 18 %, a wiosną 1951 r. wprowadzono kartki na niektóre produkty spożywcze.
Po śmierci Stalina, a szczególnie po powstaniu robotniczym w Niemczech Wschodnich w czerwcu 1953 r., władze w Moskwie zdecydowały, że na Węgrzech kurs musi zostać złagodzony, by i tu nie doszło do wybuchu. W lipcu 1953 r. premierem Węgier został Imre Nagy, przedstawiciel frakcji umiarkowanych w partii komunistycznej. Nagy zmienił absurdalne cele produkcyjne, ludzie zaczęli być wypuszczani z więzień. Bardziej otwarta atmosfera skłoniła intelektualistów do krytyki poprzednich lat i zastanawiania się nad problemami społecznymi. W kwietniu 1955 r. Nagy został zmuszony do ustąpienia, ale efekty odwilży trudno było cofnąć. Frakcja twardogłowych dostała kolejny cios, gdy w lutym 1956 r. Chruszczow ogłosił tajny referat piętnujący stalinowskiego zbrodnie. Po buncie robotniczym w Poznaniu rządzący w ZSRR zmuszają w lipcu 1956 r. Rakosiego do ostatecznego ustąpienia. Mimo, że zastępują go inni twardogłowi, budząca największy lęk postać odeszła, co dodało zwykłym ludziom pewności siebie.

WYBUCH REWOLUCJI

W dniu 6 października 1956 r. miał miejsce demonstracyjny pogrzeb Laszlo Rajka, byłego komunistycznego ministra skazanego w procesie pokazowym i straconego w 1949 r. W połowie miesiąca studenci powołali własny niezależny związek i w kolejnych dniach na wszystkich uniwersytetach w kraju odbyły się wiece. Kluczowy w skutkach był wiec na Politechnice w Budapeszcie, na którym studenci przyjęli szesnastopunktowy program. Obok żądań mianowania Nagy’a premierem czy nowej oceny norm i kontyngentów w przemyśle i rolnictwie domagali się w nim wprowadzenia systemu wielopartyjnego i wycofania wojsk radzieckich z Węgier. Co więcej, studenci zaplanowali na dzień następny manifestację w solidarności z polskim październikiem. To bowiem wydarzenia październikowe w Polsce, odsunięcie części twardogłowych stalinistów i dojście do władzy Gomułki, z którym – jak się okazało błędnie – wiązano wtedy nadzieję na zasadnicze zmiany, dały bezpośredni impuls do wydarzeń na Węgrzech.
Demonstracja 23 października urosła do ok. 200 tys. ludzi. Protestujący obalili wielki pomnik Stalina. Po kilku godzinach pokojowy protest przeobraził się w powstanie zbrojne. Demonstranci zgromadzeni przy rozgłośni radiowej żądali emisji postulatów studenckich. Broniący budynku funkcjonariusze bezpieki, AVH, otworzyli ogień do tłumu. Protestujący jednak nie uciekli, ale zaatakowali budynek zdobywając broń od żołnierzy wysłanych do wzmocnienia ochrony. Tak zaczęło się powstanie.

WALKA ZBROJNA

Władze natychmiast wzywają na pomoc stacjonujące na Węgrzech oddziały rosyjskie. Armia węgierska jest w stanie chaosu, więc istnieje obawia się kierowania jej przeciw powstańcom. Przez kolejne dni w całym kraju trwają więc walki sił ZSRR i funkcjonariuszy AVH z jednej strony i słabo uzbrojonych grup zwykle młodych ludzi z biednych dzielnic robotniczych z drugiej. W celu ostudzenia nastrojów 24 października na stanowisko premiera powraca Nagy, a w kolejnych dniach najbardziej twardogłowych stalinistów odsuwa się od władzy. Po kilku dniach wahań i kolejnych nieskutecznych ofertach amnestii dla powstańców po złożeniu broni, w dniu 28 października premier nazywa wydarzenia nie „kontrrewolucją”, ale „szeroki demokratycznym ruchem masowym”. Nagy ogłasza rozejm i przystępuje do negocjacji na temat wycofania wojsk ZSRR z Budapesztu. Pod ogromną presją oddolną, nie chcąc kompletnie utracić kontroli nad wydarzeniami, w kolejnych dniach premier rozwiązuje AVH i przywraca system wielopartyjny. Co więcej, 1 listopada ogłasza neutralność Węgier i wystąpienie tego kraju z Układu Warszawskiego.
Radość z tych posunięć trwa bardzo krótko w nocy 4 listopada 16 dywizji ZSRR dokonuje inwazji na Węgry. Jednocześnie tworzy się marionetkowy „rewolucyjny rząd robotniczo-chłopski” pod przywództwem Janosa Kadara, byłego członka rządu Nagy’a. Przez kolejne dni trwają walki powstańców z mającym znaczną przewagę przeciwnikiem. Nagy z grupą zwolenników chroni się w ambasadzie Jugosławii, skąd później zostanie wydany i wywieziony do Rumunii, gdzie ostatecznie zostanie stracony w 1958 r.
Nowy rząd Kadara może polegać tylko na armii ZSRR. W kraju trwa strajk generalny, a rolnicy nie chcą powracać do świeżo rozwiązanych „spółdzielni”. Obok represji przywiezione na czołgach władze próbują też metody ustępstw ekonomicznych. O 7 – 15 procent podniesione zostają płace. Zniesiono także 4-procentowy podatek od bezdzietności, charakterystyczny wymysł stalinizmu w dobie braku rąk do pracy. Kadar obiecuje, że nie ma powrotu do reżimu Rakosiego. Jednak miną tygodnie zanim surowe represje i głód zmuszą ludzi do powrotu do pracy przywracając względny spokój, a przynajmniej kilka lat potrzebnych będzie do pewnej stabilizacji reżimu. Według oficjalnych danych w wyniku tłumienia rewolucji zginęło przynajmniej 2700 Węgrów. Szacuje się, że śmierć poniosło także 669 żołnierzy radzieckich. Fala represji już po upadku rewolucji kosztowała ok. 350 wykonanych wyroków śmierci.

RADY ROBOTNICZE KONTRA „RADZIECKIE” CZOŁGI

Hannah Arendt, filozofka polityki, która nie była ani marksistką ani rewolucjonistką, tak pisała o rewolucji 1956 r.: „Jednym z najbardziej uderzających aspektów węgierskiej rewolucji jest fakt, że zasada systemu rad nie tylko się odrodziła, lecz że wielka część jej potencjału potrafiła się ujawnić w dwanaście krótkich dni (…)Nie restytucja wielu partii, lecz powstanie rad stanowiło wyraźny znak prawdziwego zrywu demokracji przeciw dyktaturze, wolności przeciw tyranii.”
Rozkwit rad robotniczych w czasie rewolucji węgierskiej jest dziś wstydliwie marginalizowany przez oficjalną wersję wydarzeń. Nic dziwnego, bo rady robotnicze do tej wersji nie pasują. Tymczasem to właśnie na Węgrzech odegrały one rolę niespotykaną od czasów rewolucji w Rosji czy Niemczech po I wojnie światowej.
Od 24 października w Budapeszcie w praktyce ma miejsce strajk generalny, do którego przyłączają się zakłady w innych częściach kraju. Pracownicy tworzą komitety fabryczne i rady robotnicze, które następnie łączą się w rewolucyjne (czasem pod nazwą „narodowych”) rady lub komitety działające na danym obszarze. Pierwsza rada robotnicza powstaje w 10 – tysięcznej Zjednoczonej Fabryce Lamp w Ujpeszcie, robotniczej dzielnicy Budapesztu, już 24 października. W dniu 31 października przedstawiciele 24 zakładów na zwołanym „parlamencie rad robotniczych Budapesztu” deklarują, że „najwyższym ciałem kontrolującym w fabryce jest rada robotnicza demokratycznie wybrana przez robotników (…), dyrektor i pracownicy wyższego szczebla mają być wybierani przez radę robotniczą (…), dyrektor jest odpowiedzialny przed radą robotniczą za wszelkie sprawy dotyczące fabryki”.
Podobne rzeczy dzieją się także w innych ośrodkach przemysłowych kraju. W dniu 27 października Radio Miszkolc w drugim co do wielkości mieście Węgier ogłasza, że „od dwóch dni miasto Miszkolc znajduje się pod przywództwem rady robotniczej i parlamentu studentów”. Wkrótce doszło do połączenia rad całej prowincji Borsod i powstania Rady Robotniczej Prowincji Borsod, łączącej Miszkolc z innymi miastami przemysłowymi regionu. Z kolei w mieście Gyor w dniu 26 października powstaje Narodowy Komitet Rewolucyjny, który stał się później częścią Transdunajskiej Rady Narodowej reprezentującej zachodnią część kraju. 27 października Radio Gyor donosi, że „komitety narodowe i rady robotnicze tworzą się wszędzie między Gyorem a Tatabanyą”. W trzecim co do wielkości mieście kraju, Debreczynie, rozmowy między lokalnymi żołnierzami, studentami i robotnikami doprowadzają do powstania Debreczyńskiego Socjalistycznego Komitetu Rewolucyjnego, który stanowił realną władzę w mieście aż do ataku wojsk ZSRR 4 listopada. W kolejnym mieście, Szegedzie, po wycofaniu sił porządkowych 26 października rady robotnicze i grupy studenckie tworzą 30 października Radę Ludowo-Rewolucyjną, która przystępuje do tworzenia lokalnej gwardii narodowej.
Charakterystyczna jest deklaracja wobec wkraczającej armii rosyjskiej rady robotniczej nowego miasta przemysłowego Dunapentele, do niedawna Sztalinvaros: „Dunapentele jest przede wszystkim socjalistycznym miastem na Węgrzech. Jego mieszkańcy są robotnikami, a władza jest w ich rękach (…). Robotnicy będą bronić miasta przed „faszystowskimi ekscesami”, ale także przed oddziałami radzieckimi.”

BEZ POWROTU ZIEMIAN I BANKIERÓW

Jak można przeczytać w wydanej w 1996 r. książce o rewolucji węgierskiej pod redakcją jednego z uczestników wydarzeń, Gyorgy Litvana: „w 1956 r. charakterystyczne jest to, że żadna poważniejsza siła czy osobistość nie broniła alternatywy, która dziś wydaje się jedynie możliwa, mianowicie alternatywy kapitalistycznego systemu ekonomicznego z wolnym rynkiem i powszechną prywatyzacją.” Na fakt, że prawicowe wizje zmian były na marginesie, niewątpliwe wpływała znacząca rola rad robotniczych, które łączyły w swych postulatach kwestie wolności i niepodległości ze sprawiedliwością społeczną. „Odrzucamy wszelkie próby przywrócenia panowania wielkich właścicieli ziemskich i bankierów” – to zdanie często pojawiało się w ich oświadczeniach.
Ciekawy jest fakt, że nawet przedstawiciele partii niesocjalistycznych zajmowali w tej sprawie podobne stanowisko. Bela Kovacs, dawny przewodniczący Niezależnej Partii Drobnych Rolników (głównej siły opozycyjnej wobec komunistów, która wygrała jedyne wolne wybory w 1945 r.), który na krótko przed powstaniem został uwolniony z syberyjskiego Gułagu, mówił na wiecu 30 października: „Nie ma co marzyć o starym porządku. Świat hrabiów, bankierów i kapitalistów przeminął na zawsze”.
Gdy książe Esterhazy, uwolniony z więzienia przedstawiciel jednego z największych przedwojennych magnackich rodów, chciał posłać swym dawnym poddanym pomoc żywnościową, chłopi – mimo panującej biedy – odesłali ją mówiąc, że niczego od niego nie chcą. Podobne nastroje jasno wyraziła Rada Rewolucyjna Uniwersytetu w Budapeszcie ogłaszając, że „nie chcemy ani kapitalizmu ani stalinizmu”. Trudno się dziwić, skoro w istocie stalinizm był tylko formą kapitalizmu.
Jednocześnie powstańcy wycinali komunistyczne symbole z węgierskiej flagi, obalali pomniki z czerwonymi gwiazdami, a nawet palili czerwone flagi. Symbole te były dla nich powiązane z reżimem. Jednak w praktyce istota ich buntu łączyła się z prawdziwą tradycją socjalistyczną.

DWUWŁADZA I WALKA O CENTRALIZACJĘ RAD

Po inwazji ZSRR i ucieczce rządu Nagya jedyną alternatywną formą władzy wobec rządu Kadara były rady robotnicze. Jak 27 listopada pisała Centralna Rada Robotnicza Wielkiego Budapesztu (KMT): „Fabryki są w naszych rękach – w rękach rad robotniczych!”. Z powodu strajku i stosunkowo dobrej organizacji rad nowo narzucona władza musiała podjąć z nimi negocjacje. Jednak z jej punktu widzenia kluczowe było niedopuszczenie do centralizacji rad i możliwości stworzenia przez nie rzeczywistego „rewolucyjnego rządu robotniczo - chłopskiego”. Nie udało się jej jednak zapobiec stworzeniu KMT, która powstała z inicjatywy Rewolucyjnej Rady Robotniczej Ujpestu w dniu 12 listopada. Dzień później rząd ogłosił, że uznaje rady za organy samorządu robotniczego, ale jedynie na poziomie fabryki. W oczywisty sposób rady miały być odizolowane od polityki i sprowadzone do roli drugorzędnego listka figowego. Centralna Rada istniała jednak bez oficjalnego zalegalizowania, domagając się głównie wycofania wojsk radzieckich i prawa do strajku, próbując jednocześnie rozszerzyć ruch rad robotniczych. Przewodniczącym KMT został 23 – letni Sandor Racz, a jej sekretarzem generalnym 27-letni Sandor Bali (obaj tokarze w dużych fabrykach Budapesztu).Od dnia 17 listopada Centralna Rada zdecydowała o powrocie do pracy, ale bez wyrzeczenia się własnych postulatów. Jednocześnie podjęto próbę stworzenia ogólnokrajowej organizacji rad robotniczych. W dniu 21 listopada miejsce spotkania przedstawicieli pracowniczych zostało jednak otoczone przez rosyjskie czołgi (zwane „taksówkami Kadara”) a wiele osób aresztowano. Władzy udało się więc uniemożliwić centralizację rad na poziomie ogólnokrajowym. Na przełomie listopada i grudnia nasiliły się represje. W dniu 8 grudnia krwawo spacyfikowano protest górników protestujących przeciw aresztowaniu członków lokalnej rady robotniczej. W odpowiedzi Centralna Rada ogłosiła na dni 11-12 grudnia strajk generalny przeciw terrorowi i represjom. Rząd wydał w związku z tym 10 grudnia dekret o następującej treści: ”Rząd uznaje centralną radę robotników oraz lokalne miejskie rady w całym kraju za nielegalne i zakazuje z tym dniem dalszej działalności (…), równocześnie wszystkie ministerstwa (…)i urzędy administracji publicznej otrzymują polecenie okazania radom robotniczym w fabrykach wszelkiej możliwej pomocy.” Na poziomie zakładów rady były jeszcze dla rządu użyteczne. Z ich rozwiązaniem trzeba było poczekać do 1957 r.
Mimo aresztowania przywódców Centralnej Rady strajk się odbył. Było to ostatni akt oporu robotniczego na masową skalę. W dniu 5 stycznia rząd wprowadził karę śmierci za odmowę pracy i „podżeganie do strajku”, a 13 stycznia za wszystkie faktyczne formy krytyki. Rady nie chciały zostać zepchnięte do poziomu fabryk. W największej fabryce w Budapeszcie, zakładach metalurgicznych w Csepel, rada robotnicza demonstracyjnie się rozwiązała. Rewolucja węgierska została ostatecznie zgnieciona.

1956 -2006

Pięćdziesiąt lat później rządzący starają się zniekształcić historię rewolucji węgierskiej dla własnych celów. Widok Marka Jurka - pisowskiego Marszałka Sejmu, który kilka lat temu pielgrzymował do byłego chiliskiego dyktatora gen. Pinocheta - z symbolem węgierskiego 1956 r. w klapie jest tylko więcej niż niesmacznym tego wyrazem. Jednocześnie na Węgrzech znów mamy wybuch niezadowolenia społecznego. Chociaż dzisiejsze wydarzenia są nieporównywalne z tym, co działo się przed laty, sygnalizują, że wiele spraw, o które walczono pozostaje aktualnych. Z drugiej strony pamięć o wydarzeniach sprzed pół wieku ma znaczenie w dzisiejszych dyskusjach w ruchu alterglobalistycznym, w szczególności odnoszących do konieczności centralizacji nowych form oddolnej demokracji w miejscach pracy, aby stały się realną przeciwwagą dla istniejącego rządu.
Zachowując pamięć o 1956 r. pozostaje nadzieja, że zasada systemu rad wkrótce po raz kolejny pokaże swój potencjał. Oby jak najprędzej.
Filip Ilkowski