Jerzy Łazarz

Dwa poziomy społeczeństwa polskiego
(tezy referatu)

 


1. Uwagi o trudnościach
2. Dwa poziomy
3. Cechy układu drugiego
4. Cechy układu pierwszego
5. Kto w Polsce buduje kapitalizm
6. Intelektualiści
7. Uwagi końcowe

Jak wiadomo typowy wykres zróżnicowania społecznego ma kształt postrzępionej piramidy.
Można również podzielić społeczeństwo według stosunkowo małych liczebności dochodowych, przedstawić wykres zróżnicowania - jak robi to prof. Henryk Domański, w postaci rombu, z dwoma ostrymi szczytami w dołu i u góry oraz stosunkowo szerokiej części środkowej.
Według mnie, najbliższą jednak prawdy jest metoda grupowania społeczeństwa według korelacji, jakie zachodzą między pozycją społeczną (tj. przynależnością do poszczególnych grup i klas) a dochodami. Otrzymujemy wówczas wykres przyjęty przez prof. Witolda Nawrockiego w postaci słabo ukorzenionego drzewa o słabym, wyraźnym pniu dźwigającym rozbudowane, ciężkie rozgałęzienia w jego górnej części - grożący ciągłą katastrofą, tj. złamaniem pnia, ze wszystkimi stąd wynikającymi konsekwencjami (część dolna - korzenie - klasy o najwyższych dochodach; część górna - konary - klasy o najniższych dochodach).
Proponuję rozwiązanie zbliżone do ostatniego wyżej wymienionego, poddanego jednak pewnej modyfikacji.
W Polsce podział społeczeństwa pod względem władzy i dochodów nie tyle ma kształt piramidy, rombu czy drzewa, ile stempla. Na samej górze (okrągła gałka) mieści się nieliczna grupa bardzo bogatych. Następnie średnio długa (trzon) wąska rączka średnio (lub znośnie) zamożnego społeczeństwa i na samym dole szeroka, rozległa podstawa biedy społecznej - jak mówi socjologia: rozległa sfera społeczeństwa ciągle zagrożonego socjalnie.
Poziom pierwszy, tj. zamożni: właściciele, dyrektorzy przedsiębiorstw, wyższe kadry kierownicze, górne warstwy inteligencji nietechnicznej i technokraci, szara strefa, tzw. klasa polityczna (członkowie rządu, posłowie, senatorowie, radni, kierowniczy działacze czołowych partii prokapitalistycznych).
Poziom drugi: pracownicy fizyczni zakładów państwowych, robotnicy kwalifikowani i niekwalifikowani przedsiębiorstw prywatnych, właściciele drobnych gospodarstw rolnych, bezrobotni, pokaźna część pracowników sfery budżetowej, renciści i emeryci.
Między jednym a drugim poziomem znajduje się wydłużona dochodowo sfera pośrednia obejmująca: część sfery budżetowej, część pracowników handlu i pracowników miejskich sfery usług - drobnych przedsiębiorców. Ogólnie biorąc, rodząca się klasa średnia. Między poziomem pierwszym a drugim nie ma bezpośredniego styku - są to dwa różne światy. Styk bezpośredni każdego poziomu ma miejsce z klasą średnią - i na tym polega jej wielka rola "otuliny kapitalizmu"!
Struktura społeczna
Posiadacze - 5% populacji (+- 1,5 mln przedsiębiorców wraz z rodzinami). Wraz z klasą polityczną, górnymi warstwami inteligencji, menedżerów, kierowniczymi pracownikami gospodarczymi (handlu, banków) +- 12% populacji.
Poziom II, tj. niski, wszelkie pretensje kieruje pod adresem różnych przedstawicieli klasy średniej. Na tym polega jej rola amortyzatora kapitalizmu. II poziom są to ludzie pozostający w stanie zagrożenia socjalnego lub w sferze socjalnej niepewności (z tego zaledwie 50% posiada dochody wyższe od 300 zł na osobę miesięcznie). Między nimi rodząca się klasa średnia +- 10-12% populacji.
Ogólnie, w obu układach zróżnicowanie dochodowe jest znaczne, ale różnice między układami mają znaczenie zasadnicze - są to dwa różne światy. Oba te układy cechują dwa różne układy rozwojowe.
Układ pierwszy - od 1990 r. cechuje stały wzrost władzy i dochodów.
Układ drugi - w tym samym czasie ma miejsce stały wektor pauperyzacji i utraty wpływów na bieg spraw publicznych. Społeczeństwo ma coraz wyraźniejszą świadomość tego stanu rzeczy (bardziej intuicyjną niż opartą na rzeczywistej wiedzy). Na pytanie o polityczne podziały aż 90% biednych dokonało podziału na bogatych i na biednych. Kryterium władzy - zaledwie 19% Polaków twierdzi, że wpływa na bieg spraw publicznych (z tego 3/4 twierdzi, że wpływ ten jest bardzo ograniczony i niewielki). Kryterium polityczne (lewica - prawica) ma charakter śladowy. Ludzie nie widzą różnic wśród polityków. 0,6% określiło się jako zwolennicy lewicy, a 0,5% - zwolennicy prawicy. Nie można odróżnić ich na podstawie ani programów, ani polityki. Inaczej wygląda ten podział, gdy trzeba określić swój stosunek do konkretnej partii. Tu jest on bardziej wyrazisty.
Układ pierwszy staje się coraz bardziej hermetyczny. Następuje zamykanie się przed resztą społeczeństwa posiadaczy oraz elit politycznych i gospodarczych, łącznie z przekazem rodzinnym dzieciom wykształcenia i pozycji społecznej.
Następuje wyraźne usztywnienie ruchliwości między grupami społecznymi. Ostatnio przechodzenie z klasy robotniczej lub chłopskiej do grup społecznych I poziomu wyżej ma miejsce w granicach promila. Plebs generalnie pozostaje we własnej grupie. W szkołach społecznych, prywatnych wszystkich szczebli nie ma dzieci robotniczych. Na wyższych uczelniach następuje marginalizacja tej młodzieży.
Wartości podstawowe pierwszego poziomu
Największą wartością dla człowieka z pieniędzmi jest pieniądz. Drugi człowiek z pieniądzem jest rywalem - trzeba mieć więcej od niego! W układzie tym istnieje współzawodnictwo o luksusowy standard życia. Prowadzi to do zatracenia zdolności do wzajemnych poświęceń i grupowej solidarności. Dominuje indywidualizm. Jest to istotna słabość I układu. Jak ją wykorzystać?

"Człowiek zaczyna się wówczas, gdy wartości moralne posiadają najwyższą pozycję w stosunku do innych wartości cenionych przez ludzi, takich jak: władza, bogactwo, przyjemność, piękno, wiedza... Lista jest długa..." (Jack Miles).

Jest to zgodne z całą komunistyczną tradycją Europy, między innymi, zarówno z Nowym Testamentem, jak i nauką Marksa - że najwyższą wartością dla człowieka jest inny człowiek.
Przy czym ma tu miejsce stała tendencja usztywniająca, zamrażająca ten stan. Według prof. Domańskiego, z badań socjologicznych wynika, że istnieje ścisły związek miedzy zawodem, wykształceniem, zamożnością ojca a pozycją społeczną jego dzieci, oraz istnieje stała tendencja o nieubłaganej logice: W Polsce z klas niższych coraz trudniej jest i będzie przebić się wyżej. Awans w hierarchii będzie udziałem nielicznych jednostek, nigdy dużych grup społecznych.
W kapitalizmie definicja człowieka najkrócej brzmi: Jest to istota, która robi pieniądze! Im więcej pieniędzy potrafi zdobyć, tym więcej ma w sobie człowieczeństwa. Im mniej - tym więcej prymitywizmu i dzikości. Towarzyszy temu propaganda środków masowego przekazu i to najbardziej masowego, m.in., prasy kobiecej i bulwarowej, że "uczciwymi mogą być tylko ludzie bogaci", że pieniądz nie tylko nie deprawuje, ale wykształca postawy prospołeczne i filantropijne.
Przeciwko żywionemu programowi posiadania za wszelka cenę coraz więcej - protestuje część inteligencji, zwłaszcza tej, która nie załapała się jako doradca kapitalisty (tj. w mniejszym stopniu profesura, a w większym ludzie sztuki, kultury).
Posiadaczy i pokaźną część inteligencji cechuje: indywidualizm, poleganie na sobie, orientacja na sukces za wszelką cenę (miarą sukcesu wyższe dochody, wyższa pozycja na szczeblu władzy), dążenie do manipulowania państwem, dążenie do falandyzacji prawa i interpretacja i stosowanie go zgodne z własnym interesem, pogarda dla motłochu nie rozumiejącego spraw kraju, współczesności, stanowiącego tępą, bierną masę.
Rośnie poczucie podziału na "my" i "oni". We wszystkich badaniach wskazuje się na dwa główne konfliktogenne czynniki: zróżnicowanie nadmierne dochodów (72%), władza (86%).
Wśród części robotników na oba te czynniki wskazuje ponad 90% badanych. Według nich, władza sama generuje konflikty ponieważ jej ludzie dążą do wielkich dochodów, osobistych korzyści, a społeczeństwo lekceważą. Na pytanie jak to zmienić nie potrafią dać odpowiedzi. Syndrom bezradności jest trwałą cechą drugiego układu.
Ciekawe, że również 84% właścicieli uważa, że obecna władza generuje konflikty: za dużo polityki, za dużo ograniczeń prawnych, za duże bariery celne. Jednym słowem jest to wg nich władza ciągle za mało kapitalistyczna. Również ciekawe, że jak dotąd żadna władza w tym "demokratycznym" kraju od 1989 r. nie została przez większość uznana za swoją. Nawet ex-post.
Czy w Polsce jak dotąd budujemy ustrój oparty na woli, dążeniach i mądrości polskiego kapitału? Otóż wydaje się, że nie. Głównym architektem przeobrażeń jest ciągle polska klasa polityczna osadzona okrakiem między interesem polskiego kapitału a kapitału europejskiego. Przy czym kapitał europejski artykułuje swoje potrzeby znacznie czytelniej i mocniej według jego zamiarów transformacja w Polsce ma łagodzić sprzeczności ekonomiczne na Zachodzie. Zważywszy interesy polskiego i europejskiego kapitału są w wielu dziedzinach sprzeczne. Jednak jak dotąd, przede wszystkim, interesy kapitału europejskiego są szczególnie silnie brane pod uwagę w całym procesie transformacji.
Jak wykazują badania socjologiczne u przedsiębiorców rośnie poczucie frustracji, ponieważ umacnianiu się dominującej pozycji tej grupy nie towarzyszy odpowiedni wzrost wpływów politycznych. Według ich głębokiego przekonania (87%) ich interesy i poglądy ciągle nie są właściwie reprezentowane.
Warto w tym miejscu zauważyć, że klasa polityczna bardzo chętnie mówi o sobie "elita polityczna". Chodzi tu jednak nie o elitę w sensie elitaryzmu, tj. przynależności do grupy o szczególnie wysokich walorach moralnych i politycznych oraz o szczególnie wysokich kwalifikacjach zawodowych oraz o doborze na ważne funkcje społeczne i państwowe ludzi odznaczających się tymi cechami. Tego w żadnym przypadku o polskich współczesnych elitach politycznych powiedzieć nie można. Chodzi tu bardziej o elityzm, a więc o przynależność do grupy posiadającej szczególny wpływ na decyzje państwowe lub je wręcz podejmującej.
Przejściowość swojej "elitarności" zresztą wielu jej członków dostrzega. Rozpatrzmy to na przykładzie Sejmu: Sejm I kadencji ubyło na stałe 352 posłów, Sejm II kadencji - 301, Sejm III kadencji - 236. Razem 889 byłych posłów. Z tego 520 stało się biznesmenami, 315 stało się menedżerami.
Przy pełnej prywatyzacji tzw. klasa polityczna w obecnej formie przestanie istnieć. Obecnie manewruje ona między korzyściami płynącymi z przemysłu państwowego do gospodarki prywatnej. Jest w tym sensie klasą przejściową. Kapitalistom w miarę rozwoju bardziej będzie potrzebny nie kreator, twórca sytemu, ale wykonawca jego woli.
W tym nowym układzie decydujące znaczenie dla rozwoju społeczno-gospodarczego kraju będą miały nie programy partii politycznych, ale programy wielkich korporacji kapitalistycznych, tak jak to ma miejsce obecnie w wielu krajach kapitalistycznych świata.
Najniższy prestiż społeczny (pod względem wykonywania swoich obowiązków) mają wg respondentów CBOS : związkowiec, poseł, urzędnik w gminie oraz polityk.
A więc elita
Wg innych sondaży (SMG/KRC) ogół badanych (a więc społeczeństwa) uważa, że polskie partie są skorumpowane, zarówno ich instytucje, biura poselskie, jak i przede wszystkim oddzielni działacze. Dotyczy to zarówno AWS, UW, jak i SLD, PSL, a nawet w coraz szerszym zakresie zajmujących się polityką działaczy związkowych zarówno NSZZ "S", jak i OPZZ.
W tym systemie partie są reprezentantami różnych grup interesów pierwszego poziomu oraz szukają narzędzi do osłabienia oporu poziomu drugiego. To jest po części prawda, ponieważ nasza klasa polityczna jest pod silnym wpływem nurtów ideologicznych zachodniego, rozwiniętego kapitalizmu. A interesy tego kapitalizmu są ciągle jeszcze sprzeczne z uświadamianymi i nieuświadamianymi interesami polskiej klasy posiadaczy (zwłaszcza interesem doraźnym).
Podział na dwa poziomy nie jest specjalnością kapitalizmu polskiego, lecz światowego. Wszędzie bogaci stają się coraz bogatsi, a biedni coraz biedniejsi. W skali światowej 450 multimiliarderów dysponuje majątkiem wartości produktu narodowego brutto wytworzonego przez 55% ludności, tj. przez przeszło 3 miliardy ludzi.
I to jest ta nasza perspektywa!
Parę słów nt. intelektualistów
Społeczeństwo ciągle sądzi, że inteligencja (60-70% badanych) powinna brać na siebie rolę duchowego przywódcy. Winna ona wychowywać, kierować moralnie, uczyć, podnosić świadomość narodową. Natomiast sama inteligencja ma to coraz bardziej w nosie. Chcą oni mieć przede wszystkim wysokie dochody. Na marginesie: inaczej zachowuje się inteligencja twórcza i artystyczna, dla wielu z nich znaczące regresy, zgliszcza w płaszczyźnie narodowej, budzą ich sprzeciw.)
Nowy ład wyraźnie przynosi korzyści części inteligencji. Generalnie dąży ona do zespolenia się z prywatną przedsiębiorczością, często aktywnie torując jej drogę (zarówno w urzędach państwowych, jak i w nauce, doradztwie itp.) Ma miejsce stała od 1989 r. ucieczka uczonych z nauki do przedsiębiorstw, w tym czasie uczelnie opuściło do innych zajęć około 1150 uczonych (tj. około 17% ogółu). Z tego około 10% założyło własne przedsiębiorstwa. Drugie tyle łączy funkcje naukowe na uczelniach z różnymi funkcjami doradczymi w polskim biznesie.
Nowe proporcje dochodowe ludności postawiły w nowym świetle problem wolności: praca (nie, bo trudno znaleźć), władza (brak partycypacji).
Wniosek końcowy:
Ukształtował się więc wyraźny układ dwupoziomowy: jeden poziom decyduje (jest podmiotem faktycznym życia społecznego), drugi poziom - jest przedmiotem zmian w takim samym stopniu (a może głębiej), w jakim przedmiotem zmian jest gospodarka.