Artykuł ten pochodzi z Newsweeka (16/03) http://newsweek.redakcja.pl/archiwum/artykul.asp?Artykul=5950 . Jak widać rządząca koalicja SLD-UP chce mieć wpływ na radykalną lewicę w polsce. ATTAC i NLR jedzie na pasku Unii Pracy, a KPP jest uzależniona od SLD. Niezbyt dobrze to wróży "antysystemowej" lewicy.


Michał Karnowski

Towarzysze z KPP

 


 
Dzięki współpracy z Sojuszem Lewicy Demokratycznej. Komunistyczna Partia Polski powraca na lewicowe salony.


Towarzysze! - gdy 70-letni były pułkownik Ludowego Wojska Polskiego Włodzimierz Borowik donośnym głosem wypowiada partyjne zawołanie, sala natychmiast milknie. Jest 1 kwietnia 2003 r., kilka minut po siedemnastej. Rozpoczyna się spotkanie członków i sympatyków Komunistycznej Partii Polski (KPP). W dużej sali na trzecim piętrze siedziby SLD przy ulicy Rozbrat w Warszawie pojawiło się ponad 20 starszych osób. - Musimy wesprzeć towarzysza Marka Dyducha, który ostatnio powiedział prawdę! Prawdę o tym, że Kościół chce coraz więcej! - woła emocjonalnie Borowik. Działacze biją brawo. - Towarzysze! Antykościelne nastroje to szansa dla komunistów - dodaje Borowik.
To nie koszmar senny, to rzeczywistość. Komunistyczna Partia Polski powstała z prochów. Całkiem niedawno, bo w grudniu ubiegłego roku. Na ślad jej istnienia natrafiłem przypadkowo - gdy przeglądałem w końcu marca "Trybunę", moją uwagę przykuło zaproszenie KPP na spotkanie członków i sympatyków. Co więcej, partia ta nie tylko korzysta ze wsparcia SLD-owskich mediów, ale też bezpłatnie z głównego lokalu Sojuszu przy Rozbrat w Warszawie. Rządząca partia darzy ją zaufaniem - wprowadza na salony.
I nikt nie udaje nawet, że chodzi o inny odcień lewicowości. W statucie KPP zapisano: "Partia źródła swej działalności upatruje w idei komunistycznej, w niej widzi bowiem przyszłość świata". Siedzibą partii jest Dąbrowa Górnicza, godłem - znak sierpa i młota.
KPP zastąpiła rozwiązany przez sąd w październiku 2002 r. Związek Komunistów Polskich Proletariat. Przyczyną jego wykreślenia z rejestru partii było niedopełnienie obowiązków proceduralnych - brak informacji o zmianach we władzach, niezgodne z prawem powoływanie oddziałów. Ale działacze KPP mają inne zdanie. - Jesteśmy solą w oku prawicy. Dlatego robią wszystko, by nas zniszczyć - mówi 69-letni Józef Berta. Ten niewysoki mężczyzna jest dumny, że zna liderów SLD. Wita się ze spotkanym przy Rozbrat Janem Wieteską, szefem warszawskiego Sojuszu. Berta był nawet kandydatem lewicy w wyborach parlamentarnych.

Od kiedy w 1999 roku Sojusz przekształcił się z koalicji w jednolitą partię, polscy komuniści, nie chcąc się rozwiązać, rozpoczęli samodzielną drogę polityczną. Nadal jednak korzystają ze wsparcia SLD. - Sojusz pozwala nam na przykład na korzystanie z partyjnego lokalu - mówi 72-letni Józef Łachut, członek PZPR od 1950 do 1990 r. Zaskoczony tym faktem jest sekretarz generalny SLD Marek Dyduch. - Podejrzewam, że to tylko przysługa - mówi "Newsweekowi" i zapowiada, że sprawdzi, na jakiej zasadzie odbywa się ta współpraca.
KPP korzysta ze wsparcia SLD, bo jak podkreślają jej liderzy, jest organizacją bardzo biedną. - Utrzymujemy się ze składek - mówi 27-letni lider partii Marcin Adam z Wrocławia, jeden z niewielu młodych ludzi w partii.
Jest prawnikiem, ale o pracy nie chce mówić. - Mogą być z tego kłopoty - tłumaczy konspiracyjnie. Do komunistów przystąpił siedem lat temu. - Dostrzegłem, że kapitalizm już wyczerpał swoje drogi rozwoju - mówi. Według niego partia ma dziś 1500 członków i oddziały w Poznaniu, Wrocławiu, Warszawie, Szczecinie, Łodzi i Koszalinie. - Koncentrujemy się na udziale w antywojennych manifestacjach i zachęcaniu robotników do zakładania związków zawodowych - opowiada Adam.
Niedługo ma powstać strona internetowa, wydawany jest miesięcznik "Brzask" z nadtytułem "Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się". 16-stronicowe pisemko opisuje komunistów w innych krajach i budzi ducha wśród działaczy. "Można śmiało powiedzieć, że rok 2002 był dobry dla wszystkich sześciu krajów na świecie oficjalnie rządzonych przez komunistów" - zapewnia w artykule "Czy to już pora na polskich komunistów" Antoni Jaśkiewicz.
Działacze partii to w większości emeryci po 70. Zapowiadają powrót komunistów. - Zachowujemy tradycje, żeby nie zgasł płomień komunizmu - mówi Berta. Jego kolega Józef Łachut dodaje: - Chcemy reprezentować warstwy upośledzone, a w przyszłości zdobyć władzę! To dalekie plany. Na razie zastanawiają się, jak skłonić "Trybunę", by częściej informowała o ich działaniach.