Tekst ten można znaleźć w piątym numerze Jedności Pracowniczej
Manifest Jedności Pracowniczej
Jedność Pracownicza powstała jako pismo Ofensywy Antykapitalistycznej. Ofensywa Antykapitalistyczna została rozwiązana, ale Jedność Pracownicza istnieje nadal. Profil polityczny pisma nie ulegnie zmianie, być może stanie się on jeszcze wyrazistszy. W tym przełomowym dla nas momencie, chcielibyśmy przedstawić cele i zasady, którymi kieruje się i będzie się kierować nasze pismo.
Chcemy aby nasza gazeta skierowana była do robotników, a także młodzieży solidaryzującej się z klasą robotniczą. Opisujemy i będziemy opisywać sytuację, w jakiej znalazł się świat pracy w Polsce po przemianach kapitalistycznych, prywatyzacji, po całej masie reform i „restrukturyzacji”. Opisujemy dzisiejszą rzeczywistość społeczno-ekonomiczną – z punktu widzenia interesów ludzi pracy. To, że opisujemy rzeczywistość, nie znaczy, że stawiamy się na pozycji zewnętrznego obserwatora. Chcemy aktywnie uczestniczyć w walkach, jakie podejmują ludzie pracy w obronie swoich interesów. Chcemy, aby nasza gazeta zagrzewała ich do efektywnych działań – nie tylko w sprawach bieżących, ale też w sprawach bardziej generalnych, „systemowych”.
Wyrażamy gotowość pomocy strajkującym i protestującym grupom pracowniczym. Możemy – różnymi kanałami – nagłaśniać strajki i protesty, a także bezpośrednio pomagać w ich prowadzeniu.
Polityczny charakter naszego pisma jest łatwy do identyfikacji – nie ukrywamy swoich poglądów. Jesteśmy przeciwnikami zmian kapitalistycznych, które następują w Polsce po 1989 roku. Obnażamy prywatyzację jako proces przejmowania pełnej kontroli nad zakładami pracy przez wąskie elity kapitalistyczne. Prywatyzacja prowadzi do narzucenia wszelkiej działalności gospodarczej jednego celu, którym jest: pomnażanie indywidualnych zysków nowych właścicieli. My tymczasem uważamy, że gospodarka powinna służyć wyłącznie zaspokajaniu potrzeb społeczeństwa. To zaś wymaga uspołecznienia gospodarki – zarówno na szczeblu bieżącego zarządzania przedsiębiorstwami, jak i w sferze kształtowania ogólnego kierunku rozwoju gospodarki (w skali krajowej i międzynarodowej). Opowiadamy się więc za samorządnym zarządzaniem przedsiębiorstwami przez załogi, a jednocześnie – planowaniem rozwoju gospodarczego i społecznego (w możliwie najszerszej skali) przez reprezentacje pracownicze.
Prywatyzacja wyrządziła wiele zniszczeń i spustoszeń w gospodarce, a wiele grup społecznych zepchnęła na margines. Nie znaczy to, że wybielamy okres PRL. Mówimy jednak zdecydowanie: gospodarka upaństwowiona, niekapitalistyczna – jak pokazały dobitnie przemiany lat 90-tych – była o wiele korzystniejsza dla ludzi pracy niż brutalna gospodarka rynkowa. Ale przecież nie stoimy przed alternatywą: biurokratyczna gospodarka państwowa (jak w PRL) albo kapitalizm. Istnieje jeszcze inne – najlepsze dla ludzi pracy – rozwiązanie: uspołeczniona gospodarka planowa. I tylko od politycznej aktywności klasy robotniczej zależy, czy model ten zostanie kiedykolwiek zrealizowany. Odrzucamy argumenty, że jest on nierealny ekonomicznie. Nierealne jest jedynie pogodzenie go z interesami obecnie rządzącej klasy społecznej – kapitalistów. I tu nie będziemy się z nikim spierać. O tym, co jest realne, a co nierealne w gospodarce, decydować będzie układ sił między przeciwstawnymi klasami społecznymi, a więc przede wszystkim: samoorganizacyjne zdolności klasy robotniczej – dziś znajdującej się w głębokiej defensywie.
W centrum naszej uwagi znajduje się klasa robotnicza. Uważamy, że tylko odrodzenie tradycyjnych form ruchu robotniczego prowadzić może do istotnych zmian w panujących stosunkach ekonomicznych. Na pierwsze miejsce wysuwa się sprawa odrodzenia klasowego ruchu związkowego, który wziąłby na siebie ciężar prowadzenia skutecznych działań defensywnych (obecnie klasa robotnicza przegrywa wszelkiego starcia defensywne), co w perspektywie umożliwiłoby przejście świata pracy do ofensywy.
Z perspektywą odbudowy klasowego ruchu związkowego wiąże się strategiczne zadanie odbudowy partii robotniczych, stawiających otwarcie kwestię władzy robotniczej.
Problemu odrodzenia tradycyjnych form ruchu robotniczego nie należy zawężać do odbudowy rewolucyjnych partii robotniczych. Uważamy, że takie partie dopiero wtedy będą mogły powstać i zakorzeniać się w środowiskach robotniczych, kiedy ruch robotniczy zacznie odradzać się w kształcie znanym nam sprzed kilkudziesięciu lat. Sprawy te traktujemy łącznie:
- nie wierzymy, że można odbudować partie robotnicze, bez jednoczesnej odbudowy innych tradycyjnych form ruchu robotniczego
- i nie wierzymy, że odrodzony ruch robotniczy może działać skutecznie (nawet w działaniach defensywnych) bez odrodzenia partii robotniczych.
Polska jest krajem, gdzie nie istnieje żadna partia robotnicza, a jednocześnie, gdzie ruch związkowy jest żałośnie mizerny – podporządkowany nierobotniczym partiom politycznym, niezdolny do kierowania wspólnymi działaniami klasy robotniczej na rzecz obrony jej najbardziej elementarnych interesów. Dowodzi tego postawa ruchu związkowego wobec prywatyzacji, a także oddanie – niemal bez walki – kodeksu pracy na żer neoliberałom. Dowodzi tego obojętność (czy wręcz wrogość) głównych central związkowych wobec – podejmowanych przez Ogólnopolski Komitet Protestacyjny – prób obrony zadłużonych, znajdujących się na krawędzi bankructwa, zakładów przemysłowych.
To, co proponujemy dziś robotnikom w Polsce, to: działania – ponad podzielonymi centralami związkowymi – na rzecz odbudowy klasowego ruchu związkowego, a także powołanie ponadzwiązkowych porozumień robotniczych na rzecz ratowania – pozostałych jeszcze przy życiu – zakładów przemysłowych.
Przyglądamy się uważnie ruchowi antyglobalizacyjnemu. Nie jesteśmy jego entuzjastami. Te formy organizacyjne i idee polityczne, które proponuje on robotnikom, nie mogą prowadzić do rzeczywistego upodmiotowienia klasy robotniczej i istotnych zmian w panujących stosunkach ekonomicznych i politycznych. Nie mniej ruch antyglobalizacyjny silnie wpłynął na świadomość ludzi – zmienił sposób postrzegania kapitalizmu przez miliony osób na całym świecie.
O obliczu świata decydować będzie przebieg konkretnych walk klasowych – toczących się zawsze w konkretnych zakładach, firmach, branżach itd. – a nie etyczne apele demonstrantów-antyglobalistów adresowane do poszczególnych instytucji świata kapitalistycznego. Nawet jeśli za którymś razem demonstrantom udałoby się rozbić obrady któregoś z tych wpływowych gremiów, nie będzie to miało większego przełożenia na rzeczywisty układ sił w społeczeństwie. Ściąganie tysięcy ludzi w miejsca obrad poszczególnych instytucji międzynarodowego kapitału – niezależnie od „bojowości” wystąpień antyglobalizacyjnych – nie zastąpi tego, co najważniejsze: mobilizacji i samoorganizacji robotników w ich miejscach pracy i zamieszkania. Wszystko zależeć będzie od tego, czy będą oni zdolni wyłonić z siebie alternatywne – wobec państwa kapitalistycznego – struktury polityczne, które mogłyby przejąć władzę i zapoczątkować rzeczywiste zmiany – w zakładach pracy, osiedlach, gminach, powiatach itd., a więc tam, gdzie toczy się realne życie ludzi.
Na łamach naszego pisma będziemy niejednokrotnie polemizować z ideami ruchu antyglobalizacyjnego. Nasza ocena tego ruchu zależeć będzie od tego, na ile będzie on sprzyjać – bądź przeciwdziałać – odradzaniu się tradycyjnych form ruchu robotniczego.
Na zakończenie, kilka słów o nazwie naszego pisma: Jedność Pracownicza. Poprzez tę nazwę odwołujemy się do realnej wspólnoty interesów, spajającej świat pracy. Strategiczne interesy ludzi pracy są jednolite i jednoznacznie skierowane przeciwko dyktaturze kapitału w gospodarce i życiu społecznym. Tymczasem kapitalistyczna propaganda usiłuje wbić klin pomiędzy różne części klasy robotniczej, a także między klasę robotniczą i inne gorzej sytuowane warstwy społeczeństwa – chłopów i bezrobotnych. Usiłuje poróżnić:
- robotników-związkowców z robotnikami niezrzeszonymi z związkach, twierdząc, że przywileje związkowców działają na niekorzyść tych drugich
- zatrudnionych z bezrobotnymi, głosząc, że chroniące tych pierwszych przepisy blokują przyjmowanie do pracy tych drugich
- górników i hutników z tzw. „resztą społeczeństwa”, która rzekomo dopłaca do górnictwa i hutnictwa
- pracujących w miastach i pracujących na wsi, wmawiając tym pierwszym, że protesty rolnicze pogarszają sytuację na rynku.
Nasze zadanie polega m.in. na odkłamywaniu tych rzekomych sprzeczności i ukazywaniu rzeczywistej jedności interesów – za którą iść powinna realna jedność działania. Ta jedność działania jest dzisiaj jedynie postulatem. Podczas każdego protestu pracowniczego słyszymy narzekania, że „inne grupy nam nie pomogły”, że „walczymy w osamotnieniu”. Strajk czy protest prowadzony w pojedynkę jest znacznie łatwiejszy do wyciszenia, rozbicia, niż skoordynowane wystąpienia różnych grup w tym samym momencie. Każdej załodze łatwiej jest walczyć, gdy czuje poparcie innych załóg, gdy otrzymuje od nich solidarne wsparcie, gdy wie, że może liczyć na ich pomoc. Na takiej solidarności skorzystać mogą wszystkie grupy pracownicze. Obecnie: wszystkie tracą z powodu jej braku.