Artykuł ten można znaleźć w Robotniku Śląskim nr 12 (45) 14 grudnia 2002-15 stycznia 2003 - strona 23. Jak widać redakcja RŚ jest lewicą nowoczesną. Wzrost jakości technicznej gazety (kolorowa okładka na kredowym błyszczącym papierze) i wzrastający kolportaż pisma w całej Polsce jest niestety odwrotnie proporcjonalny do poziomu politycznego gazety, który cały czas spada. Coraz mnie artykułów poświęconych jest bieżącym problemom klasy robotniczej i walki klasowej, a coraz więcej piszę się o sporcie, filmach i muzyce. Redakcja RŚ najwidoczniej chce wreszcie poczuć siłę mas - jej głośny krzyk. A, że robotników na Śląsku jest coraz mniej a rosnące bezrobocie spowodowało bierność i apatię ludzi pracy - to siłą zastępczą, do której chce dotrzeć RŚ są kibice GKS Katowice. Niestety jeśli ta tendencja będzie utrzymywać się dalej, to już wkrótce RŚ będzie zamieszczał: krzyżówki, horoskopy, przepisy kulinarne, plotki z życia gwiazd, program TV i inne stałe rubryki prasy kobiecej. Wielokrotnie redaktorzy RŚ zarzucali nam, że jesteśmy sekciarzami i że zbyt wiele piszemy o rewolucji. Mówili, że teraz czasy się zmieniają i że trzeba być nowoczesnym. Otóż jeśli nowoczesna lewica zamiast chodzić na robotnicze demonstrację, woli mecze piłkarskie - to ja nowoczesnym lewicowcem być nie chcę.
Jacek Mirek
Wicemistrz z Bukowej
GKS Katowice wicemistrzem jesiennej rundy rozgrywek ekstraklasy piłkarskiej! Kto
mógł się tego spodziewać przed rozgrywkami?
Nic dziwnego, że bezpośrednio po zakończeniu ostatniego meczu rundy - z
warszawską Polonią, w którym Gieksiarze odnieśli swe dziesiąte zwycięstwo (na 15
rozegranych spotkań), na stadionie przy ulicy Bukowej w Katowicach zapanowało
istne szaleństwo.
Kilka tysięcy osób wybiegło z flagami, szalikami i radością w sercu na płytę
boiska (zupełnie legalnie - wszystko zostało załatwione przed meczem z zarządem
klubu). Rzeczywiście, Gieksa wykonała kawał dobrej, śląskiej roboty. Nie
przesadzę, jeżeli stwierdzę, że wywalczenie tytułu wicemistrza na półmetek
rozgrywek jest dla GKS zdecydowanie większym sukcesem niż zdobycie mistrzostwa
Polski przez zespoły o wiele bogatsze i posiadające silniejsze układy (oraz o
wiele szerszą ławkę rezerwowych - katowiczanie grali całą rundę w...
trzynastkę).
Miał rację najlepszy strzelec Gieksy w tej rundzie, Marcin Bojarski, mówiąc: -
Myślę, że nasze sukcesy pomogły odreagować własne stresy wielu ludziom na
Śląsku. Wiadomo, jak trudno się teraz żyje w tym regionie, więc dla nich wygrana
GKS to była spora radość.
Z całą pewnością tak było, i może dlatego piłka nożna jest tak kochana na Górnym
Śląsku. Długo by wymieniać: AKS Chorzów, Górnik Zabrze, Szombierki Bytom,
Polonia Bytom, GKS Tychy, Ruch Chorzów... Piłka nożna - fusbal jest pasją ludzi
zmęczonych ciężką pracą, widzących przez dużą część życia dół kopalni albo
ponurą halę huty.
Ludzie odpoczywają oglądając zmagania swych ukochanych drużyn. Zieleń murawy,
kolorowe stroje zawodników, żółte i czerwone kartki podnoszą poziom adrenaliny.
Nade wszystko dramaturgia rozgrywanych spotkań - futbolówka wędrująca od jednego
krańca boiska do drugiego, a przede wszystkim sedno piłki: gol!
Tego dokonał w ostatnich miesiącach GKS Katowice.
„GKS - młody śląski klub
Potężny i wspaniały
Trójkolorowe barwy ma
GKS nasz ukochany.
I chociaż młodym klubem jest
Każdy mu wierny jest..." (hymn kibiców GKS)
Założony w 1964 roku, a więc w czasie kiedy na Śląsku
istniały już dwie potęgi piłkarskie: Ruch Chorzów i Górnik Zabrze mające wtedy
razem, już 14 tytułów mistrza kraju (pierwsza z nich pięć razy jako Ruch Wielkie
Hajduki - dzielnica ta została przyłączona do Chorzowa w styczniu 1939 r.).
W tym sezonie Gieksa zaskoczyła wszystkich. Klub typowany przez tzw. ekspertów
jako pewny kandydat do spadku zostaje drużyną ligi! Jeden punkcik straty do
mega-gwiazdy ligi polskiej - Wisły Kraków, i dwa punkty przewagi nad aktualnym
mistrzem -warszawską Legią. W tle pozostały drużyny teoretycznie o wiele
mocniejsze: Amica Wronki, Polonia Warszawa, Zagłębie Lubin... Jak to
wytłumaczyć? Znam tylko jedną rozsądna odpowiedź: GKS jest swego rodzaju
fenomenem. Pomimo potężnych problemów finansowych (nie tak dawno na stadionie
przy Bukowej nie było ciepłej wody -brakło na nią pieniędzy), Gieksa gra z roku
na rok coraz lepiej - jeszcze dwa i pół roku temu grała przecież w drugiej
lidze. Na przekór wszystkim i wszystkiemu pnie się w górę.
Piłkarze i trener Żurek, który po zwycięstwie spełnił jedno z życiowych marzeń
-wypalił oryginalne kubańskie cygaro, podkreślają, że zespół ma swoją specyfikę,
panuje w nim świetna atmosfera. Do tego dochodzą wspaniali kibice: na trybunach
tysiące sztucznych ogni, różnokolorowe race, świece dymne, „wulkaniki" (prasa
pisze, że kibice Gieksy posiedli wiedzę średniowiecznych alchemików), mnóstwo
serpentyn, confetti, flagi w barwach klubu - żółty, jak słońce, zielony, jak
przyroda, i czarny, jak węgiel, który był wydobywany m. in. pod samym stadionem
Gieksy. Do tego niemały repertuar songów śpiewanych na kilka tysiące gardeł.
Tymczasem jesień w GKS była bardzo gorąca. Wszystko za sprawą perypetii ze
sponsorem, który pojawił się ni stąd, ni zowąd. DOSPEL - słowo, które najpierw
wzbudziło wielkie nadzieje w kibicach GKS, a zaraz potem przyprawiało ich o
palpitacje serca.
19 października 2002: derbowy mecz z Górnikiem. Kilka dni wcześniej zarząd klubu
podpisał umowę z firmą Dospel z Częstochowy, która została sponsorem
strategicznym katowickiej drużyny. GKS miał przejść do historii, teraz mial być
Dospel Katowice. Kilkanaście minut przed meczem odzywa się spiker: „Serdecznie
witam na pierwszym meczu..." i w momencie, gdy chciał powiedzieć Dospel, tysiące
gardeł krzyknęło: „GKS! GKS! GKS!". Efekt piorunujący. Spiker do dzisiaj nie
używa na meczach nazwy Dospel Katowice. Na tym meczu w związku z Dospelem kibice
wywieszają dużą flagę z napisem „Persona non grata". W trakcie odpalania rac i
rozwinięcia ogromnych flag, tzw. sektorówek, kibice podnoszą przygotowany z
metrowej wielkości liter wyciętych ze styropianu napis: „W NAZWIE DOSPEL, W
SERCU GKS".
Na pierwszym meczu rundy u siebie, kiedy Gieksa była jeszcze typowana do spadku,
podniesione zostały styropianowe litery z napisem: „WIARA CZYNI CUDA". Wiara
kibiców w GKS i wiara w swoje umiejętności zawodników przyniosła zadziwiające
efekty. Chłopcy nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Marzą o mistrzostwie
Polski i zapowiadają na wiosnę walkę o ten tytuł.
Od autora
Miłość do futbolu odziedziczyłem po mojej prababce, najwierniejszym kibicu
drużyny Dąb Katowice, z której również wywodzi się GKS. Moja prababka byta
czasami jedynym kibicem obecnym na meczu. Gdy padało, siedziała na trybunie pod
ogromnym parasolem, Gdy Dąb wygrał, stawiała catej drużynie blachę ciasta w
cukierni u Sojcyny.