GSR powołuje się na teksty Tomasza Perkoza "Imperialistyczna agresja USA na Irak: krwawa kolonizacja w interesie kapitału" z ostatniej Jedności Pracowniczej, którym można znaleźć tu http://republika.pl/archiwum1/264perkoz.htm i "Elbląg: wyzyskiwane szwaczki walczą o godność", który można znaleźć na LBC.
WALKA O GODNOŚĆ
W połowie maja w Elblągu po raz kolejny manifestowała regionalna "Solidarność".
W proteście uczestniczył również przewodniczący związku, Janusz Śniadek, który
m.in. zwrócił uwagę na to, że sądy z zasady pobłażliwie traktują pracodawców,
którzy nie wypłacają pensji pracownikom i łamią ich prawa, uzasadniając to
"znikomą szkodliwością społeczną". Zapomniał jednak dodać, że świadczy to o
klasowości państwa, jak by nie było, kapitalistycznego i o bezwzględności
wyzysku robotników.
Proceder nie opłacania pracowników osiągnął w Polsce zastraszające rozmiary -
433 mln zł zaległych pensji, według danych Państwowej Inspekcji Pracy, z czego
zaledwie 20 procent wypłacono pracownikom po interwencji PIP, reszta jest nie do
odzyskania metodami prawnymi. Wskazuje to na stan gospodarki i jest dowodem
amoralności klas panujących.
O protestach w Elblągu było głośno już na początku roku, opisał je w sposób
wręcz wzorcowy Tomasz Perkoz w majowej "Jedności Pracowniczej" (Tomasz Perkoz,
"Elbląg: wyzyskiwane szwaczki walczą o godność!"). Artykuł ten wciąż, jak widać,
jest na czasie! Warto go zatem przypomnieć w internecie.
Inny artykuł Tomasza Perkoza "Imperialistyczna agresja USA na Irak: krwawa
kolonizacja w interesie kapitału" (tamże) to publikacja najwyższego lotu, której
nie powstydziłoby się żadne szanujące się pismo lewicowe. Próżno jednak szukać
Tomasza Perkoza w tych pismach.. Partyjniactwo to zapora nie do pokonania. Czas
te pisma wreszcie uspołecznić!
Wszakże wstępny artykuł w "Jedności Pracowniczej" - "Czy OPZZ się przebudzi?"
wskazuje, że redakcja wiąże swoje nadzieje nie z "Solidarnością", lecz z OPZZ,
jednocześnie krytycznie oceniając "chaotyczne działania OKP" zdominowanego przez
"Solidarność-80" i siły narodowo-populistyczne. W tych nadziejach redakcja nie
jest osamotniona.
Działania tzw. radykalnej lewicy, "antykapitalistów" i "antyglobalistów"
koncentrują się na współdziałaniu z biurokracją OPZZ. Ta pociągająca swą
prymitywną wręcz prostotą perspektywa budzi nadmierne nadzieje. Towarzyszy temu
zaniechanie pracy w pozostałych związkach zawodowych, których aktywność, w
przeciwieństwie do OPZZ, wyraźnie rośnie. To może spowodować rozminięcie się
lewicy z podstawowym nurtem protestów robotniczych.
W znacznym stopniu jest to skutek stosowania błędnych przesłanek teoretycznych,
zakładających możliwość stosowania zawsze i wszędzie taktyki jednolitego frontu
robotniczego "od góry" i "od dołu" jednocześnie, której podstawy, w zapale
polemicznym, wyłożył sam Lew Trocki.
O ile bowiem w okresie "realnego socjalizmu", na bazie zoologicznego wręcz
antykomunizmu i hurraradykalizmu, można było przelicytowywać nawet skrajną
prawicę, wchodząc poprzez zradykalizowane odłamy ruchu pracowniczego na takie
centrale związkowe, jak francuska Force Ouvriere (lambertyści) lub swojskie, jak
"Solidarność", "Solidarność-80", Wolny Związek Zawodowy "Sierpień-80", o tyle
teraz, gdy antykomunizm nie jest już w modzie i nie jest argumentem
rozstrzygającym, zaś centrale związkowe mają jawnie prokapitalistyczny
charakter, pozostaje - w ramach rozwiązań "od góry" i "od dołu" - poszukiwanie
wspólnoty ideowej z biurokratycznymi odłamami ruchu związkowego.
Stąd bierze się naginanie marksizmu do potrzeb chwili i do ograniczonego
interesu tejże biurokracji. Jasne jest, że niemożliwe jest nagięcie marksizmu,
tak aby zadowoliło to prawicową biurokrację związkową (choć niektórzy i to
robią), pozostającą pod wpływami ideologii właśnie prawicowych czy
populistycznych. Tu potrzebna jest praca od podstaw, od dołu, a więc -
próbowanie jednolitego frontu robotniczego "od dołu", wbrew "górom". I czynią to
czasem, w praktyce, nieświadome swoich teoretycznych ograniczeń organizacje
trockistowskie i posttrockistowskie. Przykłady tego mieliśmy latem ubiegłego
roku, kiedy to grupy te podejmowały próby działań oddolnych, biorąc udział w
pikietach lub marszach OKP czy w manifestacjach "Solidarności".
Działania spontaniczne wskazują na potrzebę działań systemowych, przemyślanych
oraz przewartościowań w duchu i w tradycji rewolucyjnych odłamów ruchu
robotniczego, które wypracowały elastyczną taktykę jednolitego frontu
robotniczego "od dołu" i "od góry".
Do tych tradycji nawiązywała Grupa Samorządności Robotniczej, wskazując:
"Preferowana przez nas taktyka jednolitego frontu robotniczego <<od dołu>> i,
jeśli jest to możliwe, <<od góry>> zakłada porozumienie z organizacjami
robotniczymi, o ile są one tym zainteresowane. W przeciwnym przypadku fronty
takie są wymuszane własną aktywnością i siłą propagandy. Z góry zakładamy, że w
obecnej sytuacji porozumienia takie powinny być wymuszone, stąd mocniej
akcentowana jest taktyka jednolitofrontowa <<od dołu>>, która zmierza do
pogłębienia procesów radykalizacyjnych wewnątrz organizacji robotniczych
cieszących się naszym zainteresowaniem. Nie odrzucamy jednak możliwości
zawierania sojuszy międzyorganizacyjnych na dowolnym etapie" (W.B., "Sojusz
obronny czy ofensywny?", "S.R." nr 11, marzec 1995, s. 3).
19 maja 2003 r. GSR