Tekst ten ukazał się w piątym numerze Jedności Pracowniczej. Do tego tekstu odnosi się GSR w tekście "Walka o godność"


 

Tomasz Perkoz

 

Elbląg: wyzyskiwane szwaczki walczą o godność

 

W styczniu br. w Elblągu odbyły się dwie manifestacje w obronie szwaczek zwolnionych dyscyplinarnie z tamtejszych zakładów odzieżowych Hetman. Wyzyskiwane i poniżane przez prywatnego właściciela kobiety próbowały bronić swoich praw, zawiązując w zakładzie komisję „Solidarności” - i za to wylądowały na bruku. Wprawdzie pod naciskiem związku i opinii publicznej właściciel Hetmana łaskawie przywrócił do pracy większość z nich (oczywiście na jeszcze gorszych warunkach, dając im wybór: „umowa na trzy miesiące albo won na ulicę z dyscyplinarką”), jednak o ponownym przyjęciu 9 kobiet, które zainicjowały ów bunt w obronie ludzkiej godności - nie chce nawet słyszeć. W Elblągu, mieście z ponad 30-procentowym bezrobociem, kobiety te nie mają najmniejszych szans na znalezienie innej pracy. A ich koleżanki z Hetmana muszą nadal godzić się na upokorzenia, bo za bramą czeka długa kolejka bezrobotnych... Gehenna elbląskich szwaczek jest gorzką ilustracją ‘dobrodziejstw’, jakie robotnikom przyniosła restauracja kapitalizmu i prywatyzacja gospodarki po 1989 r. 

 

Zakład Odzieżowy Truso (dziś Hetman) został sprywatyzowany w roku 1996. Z 400-osobowej załogi nowy właściciel i prezes Jan Przezpolewski zatrudnił 160 szwaczek. I zaprowadził typowy kapitalistyczny wyzysk. Praca na goły akord, bez wysługi lat i nadgodzin. Prezes ustalał nowe normy („nie zdążysz – odpadasz”), a ponieważ nie było określonej stawki godzinowej, w wypadku przestojów szwaczki musiały zostawać po godzinach, by wypracować normę. A przestoje zdarzały się bardzo często, bo choć spółka przynosi zyski (szyte przez szwaczki ubrania idą niemal w całości na eksport do Danii i Holandii), o modernizacji archaicznych, wiecznie psujących się maszyn nie było mowy. Nierzadko oznaczało to pracę od świtu do północy.

 

Obawiając się utraty pracy, kobiety wolały narażać zdrowie niż brać zwolnienia lekarskie.  Warunki pracy urągały ludzkiej godności. 2 toalety na 70 osób, notorycznie zapychane i śmierdzące, pozbawione ciepłej wody, zimą praca w niedogrzanych pomieszczeniach (wiadomo - oszczędność energii), latem w duszącym upale. To wszystko za 560 zł na rękę miesięcznie. Teoretycznie. Bowiem właściciel nie płacił pensji miesiącami, wydzielając pracownicom po 100, 50, albo i 20 zł lub dając w zamian talony do supermarketu. Nabrzmiewający od dłuższego czasu konflikt wybuchł w grudniu ubiegłego roku, gdy tuż przed świętami okazało się, że zamiast zaległych listopadowych i grudniowych pensji zrozpaczone kobiety mogą liczyć tylko na ‘ochłap’ w postaci 250 zł. To wówczas 9 z nich postanowiło się bronić, powołując komisję zakładową związku „Solidarność”. Właściciel odpowiedział nowymi upokorzeniami, wyzwiskami i represjami, a następnie, zarzucając im naruszenie obowiązków zwolnił dyscyplinarnie z pracy.

 

Zwolnione kobiety wystąpiły do sądu pracy. Jednak rozprawy są odraczane, bo właściciel przysyła zwolnienia lekarskie. Okazało się również, że nie płacił ZUS-owi składek obowiązkowego ubezpieczenia, zdefraudował też najprawdopodobniej pieniądze z PFRON. Jednak Jan Przezpolewski nie traci dobrego samopoczucia. Podczas gdy szwaczki drżą, czy będą w stanie nakarmić swe dzieci, on mieszka w pięknym dużym domu, jeździ mercedesem i prowadzi udane interesy (właśnie otworzył nowy sklep firmowy z odzieżą Hetmana, prowadzi też klub bowlingowy). A prezydent Elbląga niedawno obiecał mu, jako największemu pracodawcy w mieście (większość dużych zakładów w Elblągu dawno już upadła) zwolnienie od podatku na pół roku...

 

Oto skutki prywatyzacji. Kapitalista wyzyskuje robotników przywłaszczając sobie owoce ich pracy i bogacąc się ich kosztem - i jeszcze każe sobie dziękować, że w ogóle ją mają! Bo w każdej chwili mogą dołączyć do milionów bezrobotnych, którzy marzą, by zająć ich miejsce. Podobny jak w Hetmanie wyzysk jest codziennością w tysiącach zakładów w całej Polsce. Zazwyczaj jednak robotnicy z pokorą znoszą łamanie swych praw. Nie mają odwagi by, tak jak owych 9 szwaczek z Elbląga, wystąpić w obronie swej godności, bezkarnie deptanej przez kapitalistów. W kapitalizmie bowiem oznacza to jedno – wyrzucenie na bruk.