Tekst pochodzi z pisma "Rubikon" http://venus.ci.uw.edu.pl/~rubikon/Nr8-9/marek.htm Numer 1-2 (8-9)/2000. ISSN 1505-1161. I i II kwartał 2000. "Lewica bez cenzury" stawia sobie za cel popularyzację marksizmu. Choć priorytetem jest dla nas walka klasowa i realne działanie, to jednak będziemy także zamieszczać teksty trochę trudniejsze dotyczące marksistowskiej filozofii i ekonomii.
Marek Krakowski
Rewolucyjna dialektyka Gyorgy Lukácsa
Gyorgy Lukács jest jednym z tych filozofów, którzy podjęli dziedzictwo myśli
marksistowskiej, jednak w przeciwieństwie do większości kontynuatorów wielkiego
niemieckiego myśliciela, starał się "interpretować Marksa w duchu Marksa".
Znaczy to, że nie analizował go w oderwaniu od całej tradycji filozoficznej, z
której wyrasta koncepcja materializmu historycznego, lecz właśnie sięgał do
korzeni klasycznej filozofii i w oparciu o nią starał się wydobyć rozwiązanie
paradoksów dręczących współczesny mu świat. W opozycji do takich myślicieli, jak
czołowi przedstawiciele Drugiej Międzynarodówki K. Kautski i G.W. Plechanow,
którzy głosili naturalistyczny materializm, utożsamiając wszelki postęp z
niezależnymi, deterministycznymi prawami, zwrócił on uwagę na rolę świadomości w
kształtowaniu rzeczywistości.
Takie spojrzenie na marksizm zbliża Lukácsa do Stanisława Brzozowskiego, który
również postrzegał materializm historyczny jako twórczą działalność
społeczeństwa, nie zaś jako fatalistyczny bieg wydarzeń dokonujących się poza
zakresem ludzkiej woli. To, co można by nazwać "żelazną koniecznością" miażdżącą
człowieka, stanowi według nich wytwór kapitalistycznego procesu, w którym nie ma
miejsca na spontaniczną działalność jednostki. Obydwaj myśliciele starali się
przezwyciężyć rozbicie, jakie cechowało klasyczną filozofię z jej
charakterystycznym podziałem na "podmiot" i "przedmiot", "formę" i "treść" lub,
inaczej nazywając, przeciwstawienie "myślenia" i "bytu". Usiłowali znaleźć inne
rozwiązanie problemów teoriopoznawczych niż ich poprzednicy, pogrążający się w
nierozwikłanych antynomiach. Przełomem w rozwiązywaniu tych kwestii było
połączenie heglowskiej dialektyki, ukazującej jałowość statycznych opisów
rzeczywistości, z marksistowską koncepcją materializmu historycznego. Brzozowski
wyjaśnienie sprzeczności dręczących filozofię widział w odkryciu jej bytowej
podstawy, która nie byłaby jednak czymś obcym i niezależnym od myśli. Podstawę
tę stanowiła u niego praca, w której człowiek ustanawia poza sobą coś wobec
siebie przeciwstawnego, będącego jednocześnie rezultatem jego działalności - w
ten sposób mocą własnej istoty stwarza świat. Daje to możliwość poznania
przedmiotu z zewnątrz, od strony konstruowanej teorii, a zarazem przedmiot jest
stwarzany od wewnątrz, co pozwala uniknąć antynomii w rodzaju "byt"-"myślenie",
gdyż jedno z drugim zostaje utożsamione. Dzięki tak postawionemu problemowi
człowiek przestaje być odtwórcą niezależnych od niego praw, czy, używając
kategorii Lukácsa, odrzuca "kontemplatywną" postawę, zastępując ją świadomą
swojego społecznego bytu działalnością. Wyrazem takiego podejścia jest dla
Brzozowskiego właśnie materializm historyczny jako badanie od wewnątrz
wszystkich rezultatów ludzkiej pracy. Tak o tym pisze: "Materializm dziejowy
ukazuje nam dzieje ludzkości i jej kulturę jako jej własne przez nią stworzone
dzieło i odpowiedzialność"1. Jego znaczenie "polega na obnażaniu życia, [...] na
emancypacji życia spod władzy form pojęciowych, za pomocą których je
ujawniamy"2.
Lukács nie zajmuje się problemem pracy w sensie, jaki nadał temu pojęciu
Brzozowski - nie rozpatruje jej jako mostu łączącego człowieka z przyrodą.
Funkcję, pośredniczącą a zarazem znoszącą rozdział człowieka od świata pełni u
niego kategoria całości (Totalität), która demaskuje fałszywość różnych
cząstkowych opisów rzeczywistości. Filozofia według Lukácsa nigdy nie powstaje
niezależnie od realnych procesów historycznych, jest z nimi nierozerwalnie
sprzęgnięta i, co więcej, stanowi ich wyraz także w sferze pojęć. Podobnie było
z jego książką Historia i świadomość klasowa, pisanej w trakcie tworzenia się
Republiki Rad na Węgrzech, w czym autor brał aktywny udział. W dziele tym Lukács
przenikliwie analizuje różne aspekty świadomości społecznej uwikłanej w
kapitalistyczny proces produkcji oraz jego konsekwencje dla całej ludzkiej
aktywności. Sądzę, że na szczególną uwagę zasługują trzy zagadnienia, na gruncie
których powstaje Lukcásowski projekt społeczny, a są to: pojęcie "urzeczowienia"
jako podstawowe narzędzie krytyki kapitalizmu, zjawisko alienacji stanowiącej
jego produkt oraz kategoria całości (Totalität), mająca być głównym czynnikiem
spajającym jego filozofię.
Urzeczowienie i alienacja
W przedkapitalistycznych społecznościach, opartych na więzach krwi czy
hierarchicznych wspólnotach forma wymiany towarowej nie stanowiła jeszcze
uniwersalnej zasady, przenikającej całość bytu społecznego, nie determinowała w
sposób absolutny jego zachowań zewnętrznych ani wewnętrznych form życia. W
nowoczesnym społeczeństwie wartość użytkowa produktu zostaje podporządkowana
wartości wymiennej. Forma towarowa przenika do wszystkich stosunków
międzyludzkich. Przestaje być jednym z wielu czynników spajających społeczeństwo
i opanowuje wszystkie dziedziny egzystencji. Tak o tym pisze sam Lukács: "Istota
struktury towarowej [...] polega na tym, że pewien stosunek, pewne odniesienie
między osobami nabiera charakteru rzeczowości i tym sposobem zyskuje pewną
widmową przedmiotowość, która [...] zaciera wszelkie ślady swej zasadniczej
istoty, jaką jest stosunek między ludźmi"3. Tu właśnie ujawnia się przerażający
charakter zjawiska "urzeczowienia", które bezlitośnie oddziałuje na całą
świadomość społeczną. Ludziom opanowanym przez jego działanie ich wzajemne
kontakty jawią się jako rzeczy i stosunki rzeczowe, nie potrafią oni też w żaden
sposób przełamać tej "rzeczowości", gdyż będąc jej immanentnymi uczestnikami,
podlegają tym samym, "urzeczowionym" stosunkom. Główne przejawy takiego stanu
rzeczy widzi Lukács w kapitalistycznym podziale pracy i właściwej mu formie
racjonalizacji i wyliczalności. Prowadzą one w konsekwencji do zatarcia
specyficznych, indywidualnych cech każdego pracownika. Jego aktywność zatraca
się w biernej "kontemplacji" wyalienowanego procesu pracy, który jest mu
całkowicie obcy, a prawa nim rządzące pozostają niezrozumiałe. Siła robocza,
jaką dysponuje, traci walor integralności z jego osobą i przybiera formę towaru,
jakim może się on posłużyć na rynku. Nie jest to jednak tylko właściwość
robotnika - te same problemy dają o sobie znać w bardziej wyrafinowany sposób w
klasie panującej, gdyż, jak wcześniej wspomniałem, system kapitalistyczny
charakteryzuje się tym, że uczestniczy w nim każdy członek społeczeństwa.
Stosunek towarowy nie ogranicza się do opanowania przedmiotów codziennego
użytku, jego piętno odciska się na wszystkich myślach człowieka. Ludzkie cechy i
umiejętności jawią się jako rzeczy do posiadania i sprzedawania, nie zaś jako
konstytutywne właściwości jego osoby.
W tym zracjonalizowanym i "urzeczowionym" systemie rola podmiotu sprowadzona
zostaje do próżnej akceptacji sił, które uniwersalizują wszystkie zjawiska
społeczne. Racjonalizacja pomija podświadomy, irracjonalny charakter tych
zjawisk. Zdaniem Lukácsa, ocena sytuacji, dokonywana przez klasę panującą musi
być zatem fałszywa, gdyż zawsze jednostronna. Racjonalnie uzasadniając porządek
rzeczywistości, klasa ta szuka takiej definicji wspólnego dobra, która byłaby
jednocześnie usprawiedliwieniem jej uprzywilejowanej pozycji. Pomijają przy tym
bytową podstawę, z której to myślenie wyrasta.
Totalität
Dopiero takie sformułowanie problemu daje Lukácsowi możliwość rozpoczęcia
rozdziału o "antynomiach myśli mieszczańskiej" od stwierdzenia, że "Nowoczesna
filozofia krytyczna zrodziła się z urzeczowionej struktury świadomości"4. W
początkowych dwóch częściach tego tekstu Lukács próbuje zbudować podstawy dla
całościowego systemu filozoficznego, opierając się na myślicielach nowożytnych,
takich jak Kant, Hegel i Marks. Analizując klasycznych filozofów niemieckich
uświadomił sobie, że niemożliwe jest zbudowanie systemu "poznania świata jako
całości (Totalität)", jeżeli z systemu nie wyeliminuje się jego wewnętrznych
sprzeczności. Podstawowe pary takich antynomii to, rozbicie świata na "podmiot"
i "przedmiot", "byt" i "myślenie", oraz podział na świat zjawisk i świat rzeczy
samych w sobie.
Główną cezurę dla filozofii wyznacza Lukács w kantowskim "przewrocie
kopernikańskim", który oznacza, że to "przedmioty muszą się dostosowywać do
naszego poznania"5, a nie odwrotnie. Zostają tu wytyczone teoretyczne zasady
aktywnej, twórczej roli podmiotu w procesie poznania. Wynika stąd koncepcja
nowożytnego racjonalizmu, badającego tylko tę "stronę zjawisk, która jest
uchwytna i wytwarzana przez intelekt"6, z jednoczesnym żądaniem odkrycia
koniecznej zasady wiążącej te zjawiska w jedną całość. Pojawia się zatem pytanie
o granice rozumu poznającego świat, i tak jak w przednowożytnych koncepcjach np.
niektórych filozofów chrześcijańskich, u których racjonalizm służył tylko
osiągnięciu pewnej niepojmowalnej "drugiej strony", tak teraz pytanie o
irracjonalną część rzeczywistości stanowi być albo nie być dla całego systemu. W
pierwszej kantowskiej krytyce problem ten najwyraźniej widać na przykładzie
rzeczy samej w sobie, wokół której grupują się dwa podstawowe kompleksy
zagadnień: po pierwsze, jaka jest treść zjawisk dostępnych naszemu poznaniu, i
po drugie czym są "ostateczne przedmioty poznania", których pojęcie umożliwiłoby
scalenie różnych systemów w jeden totalny. Kant reprezentował pogląd, że taka
"ostateczna substancja poznania" jest niemożliwa do uchwycenia, jednak według
Lukácsa pod pojęciami Boga czy duszy ukryty był właśnie postulat całości (Totalität).
Rzecz sama w sobie jest tu elementem, który podważa możliwość zaistnienia
takiego totalnego systemu, gdyż czysty rozum nie ma zdolności wytwarzania
racjonalnych sądów bezpośrednio z pojęć, lecz za każdym razem musi odnosić je do
pewnego przypadkowego doświadczenia. Mówiąc za Kantem: "Myśli bez treści
naocznej są puste, dane naoczne bez pojęć ślepe"7. Konsekwencją tego okazuje się
wykluczenie możliwości scalenia wszystkich zjawisk w zespół koniecznie
uzupełniających się zagadnień, co stanowi wymóg nowożytnego racjonalnego
myślenia, wzorującego się na matematycznym postulacie, aby każda poszczególna
zasada mogła być wyprowadzona z jednej naczelnej. Paradoksalne zadanie, jakie
postawiła sobie klasyczna filozofia niemiecka to zbudować system, uwzględniając
jednocześnie ukryte irracjonalne treści. Rozdwojenie to jest podstawą do
zbudowania dialektycznej metody, która w swoim dynamicznym procesie dąży do
zrelatywizowania przeciwieństw, wyrywając je z dotychczasowej statyczności.
Dialektyka stanowi u Lukácsa poznanie nie tyle empirycznych faktów
rzeczywistości, lecz jej istotowego rdzenia, którym jest byt społeczny rozumiany
jako proces i produkt ludzkiej działalności. Jego metoda służy zatem do
odkrywania zależności pomiędzy różnymi, fragmentarycznymi dziedzinami i do
połączenia ich w jedną dynamiczną całość. Ujawnia pozorność cząstkowych systemów
ukazujących świat wiecznych i niezmiennych praw, co pozwala widzieć jego istotę
w historycznym ruchu, w złożonym kompleksie procesów. Jak pisze Lukács: "Ta
rzeczywistość nie jest, ona się staje"8. Zgłębić jakieś zjawisko znaczy więc,
zbadać je w odniesieniu do społeczeństwa rozumianego jako samostwarzająca się
całość.
Kondycja mieszczańska
Myśl mieszczańska, która wyrażała się w filozofii niemieckiej XVIII i XIX w.
doprowadziła rozwój tej klasy do jej apogeum, w którym ujawniła się
paradoksalność je pozycji. Dokonało się to jednak tylko na poziomie
teoretycznym, bez odniesienia do konkretnej sytuacji historycznej. Filozofia,
znalazłszy się w ślepej uliczce, do której zaprowadziła ją koncepcja świata jako
czegoś "samo-wytworzonego" przez racjonalistyczne poznanie, starała się znależć
taki podmiot, aby można było z niego wyprowadzić całość istnienia. Chodziło więc
o to, aby ustanawiając przedmiot (jak to ma miejsce m. in. u Fichtego) znieść
jego oddzielenie od stwarzającego go podmiotu, tak, by obie przeciwstawne strony
okazały się ze sobą tożsame jako wynik pewnej pierwotnej aktywności. Lukács
krytykuje tę koncepcję, widząc w niej te same problemy rozdwojenia, co we
wcześniejszych teoriach metafizycznych. Figurę tożsamego podmiotu-przedmiotu
można odnaleźć także w rozumianym po kantowsku działaniu etycznym, w którym
jednostka zwraca się ku samej sobie, nie potrzebując szukać oparcia poza własnym
rozumem. Pojawia się tu jednak zdaniem Lukácsa znowu pytanie o materię, w jakiej
taka działalność mogłaby się wyrazić, czyli o konkretną rzeczywistość
empiryczną. Przecież - jak argumentuje - antynomia wolności i konieczności
zostaje w ten sposób nadal utrzymana, gdyż świat zewnętrzny (przyroda) podlega
niezmiennym prawom, zaś wolność dotyczy jedynie oceny wewnętrznych zjawisk
jednostki. Sam podmiot zaś zostaje rozbity na fenomen i noumen, część zjawiskową
i istotową.
Lukács dąży do zmiany całej perspektywy filozoficznej, przekształcenia wizerunku
filozofa oglądającego i kontemplującego badany przedmiot w osobę aktywnie
uczestniczącą w rzeczywistym bycie. Znieść oderwanie formy od treści, czy
myślenia od bytu znaczy więc zamienić filozofię jako teorię - w praktykę. Mówiąc
za Marksem "Filozofowie rozmaicie tylko interpretowali świat; idzie jednak o to,
aby go zmienić"9. Praktyka zwraca się zatem ku temu, co istotne w badanym
przedmiocie, a mianowicie ku jego stronie materialnej, w przeciwieństwie do
dzialalności teoretycznej, formalnej, ktora pomija to, co podstawowe, czyli
treść.
Cała ekwilibrystyka, jakiej filozofowie dokonywali aby rozwikłać antynomię
podmiotu i przedmiotu oraz znieść sprzeczność między systemem jako tworem
człowieka a transcendentną wobec niego, determinującą go koniecznością, okazuje
się formalnym wyrazem kondycji społeczeństwa mieszczańskiego. Ludziom udało się
wprawdzie w znacznym stopniu uświadomić i przezwyciężyć irracjonalną, obcą
stronę natury, jednak z drugiej strony wytwarzając społeczną rzeczywistość sami
ulegli procesowi alienacji. Stosunki społeczne, które powinny być pod kontrolą
osób w nich uczestniczących, zaczęły stanowić dla nich taką samą z góry
wytyczoną i niezależną od ich woli siłę, jaką wcześniej była przyroda.
Przezwyciężyć tę sytuację można tylko poprzez całościowe "uświadomienie" realnej
historycznej sytuacji, pojętej dialektycznie jako zespół "zapośredniczeń"
wewnątrz uniwersalnej ludzkiej rzeczywistości. Lukács, jak Marks, widział
zastosowanie dla takiego działania w proletariacie, który jako jedyna klasa może
"wyrwać się spod władzy przedmiotowych potęg urzeczowienia"10. Proletariat jako
klasa miał stać się takim podmiotem, który byłby zarazem totalnością - mógłby
wtedy przeniknąć i zmienić całą rzeczywistość społeczną. Poprzez uzyskanie
samoświadomości zmieniłby się z "klasy w sobie" w "klasę dla siebie". Jak pisze
o lukácsowskiej teorii roli proletariatu M. J .Siemek, "klasa ta jest zdolna
przekształcić kapitalistyczne społeczeństwo klasowego antagonizmu w
społeczeństwo rzeczywiście ludzkie nie przez zwykłe zniszczenie tego pierwszego,
lecz przez zwrócenie przeciw niemu jego własnych ideowych wytworów, przez
świadome i konsekwentne wyegzekwowanie ogólnoludzkich swobód, prawd i wartości w
tym społeczeństwie głoszonych, choć faktycznie tłumionych"11. Widać zatem, że
Lukácsowi chodzi nie o to, aby wypowiadane w filozofii wartości zniszczyć, lecz
aby je "uspołecznić". W stosunku do jego filozofii, jak również filozofii
przywoływanego wcześniej S. Brzozowskiego pozostaje zatem w mocy stwierdzenie
Kazimierza Kelles-Krauza, iż "Marksizm to uspołecznienie stanowiska Kanta".
PRZYPISY
1 Stanisław Brzozowski, Idee, Kraków 1990 r., s. 81.
2 Tamże, s.82.
3 G. Lukács, Historia i świadomość klasowa, Warszawa 1988 r., s. 199.
4 Tamże, s. 245.
5 I. Kant, Krytyka czystego rozumu, Warszawa 1957 r., s. 30-31.
6 G. Lukács, wyd. cyt., s. 250.
7 I. Kant, wyd. cyt., t.1 s. 139.
8 G. Lukács, wyd. cyt., s. 408.
9 K. Marks, Dzieła wybrane, s. 422.
10 M. J .Siemiek, Wstęp, do: G. Lukács, wyd. cyt., s. XXIX.
11 Tamże, s. XXXII.