"OŻARÓW" JEST OTWARTY DLA WSZYSTKICH!

 


Znów w Warszawie O godzinie 11.00, w czwartek 28 maja, pracownicy byłej ożarowskiej fabryki kabli pikietować będą Ministerstwo Gospodarki i Pracy. Który to już raz!? Protest wznowiono 14 maja, po trzech pismach do kierownictwa resortu, na które, jak łatwo się domyślić, nikt nie odpowiedział. Po wznowieniu akcji - wznowiono rozmowy, którym towarzyszyło w miarę życzliwe zainteresowanie mass-mediów, co jest ewenementem. Podkreśla się fakt, że dotychczasowe działania resortu nie przyniosły rezultatów. Z powodu sabotażu ze strony prezesa Telefoniki, Bogusława Cupiała, wstrzymane są wszelkie inwestycje w "wolnej strefie". Do wejścia do Ożarowa przymierza się, m.in., szwedzka firma zajmująca się recyklingiem metali. Szwedzi już na wstępie obiecują zatrudnić 180 osób, docelowo 500. Wycena 1 m2 gruntów przez prezesa Cupiała na 80 USD, przy cenie gruntów w Ożarowie w granicach 20-25 USD, świadczy najlepiej o nastawieniu i dużych potrzebach prezesa Telefoniki. O potrzebach robotników zapomniano. Trzeba było przypomnieć - stąd pikieta. Ministerstwo nie ma, podobno, umocowań prawnych, by zmusić korporację Cupiała do ustępstw. Trwają pertraktacje. Jak na razie, w rozmowach w Ministerstwie nie uczestniczą przedstawiciele Telefoniki. Rozmowy ostatniej szansy Dotychczasowe próby rozwiązania tej, zdawałoby się prostej, kwestii nie przyniosły rezultatów. Szanse, oczywiście, wciąż istnieją. Nacisk pracowników ożarowskich "Kabli" zmusił wszakże resort do wznowienia wysiłków na rzecz przełamania uporu właściciela gruntów pozostałych po zlikwidowanej fabryce. Właściciel zresztą pomaga robotnikom, we właściwy sobie sposób, zejść ze sceny. Wyczerpują się bowiem oszczędności całego życia i dramatycznie pogarszają warunki bytowe byłych pracowników i ich rodzin. Protestem pracowników "Ożarowa" prezes poczuł się zapewne urażony osobiście. Nie dziwota, że rozmowy w Ministerstwie, których kolejne tury zakończyły się bez oczekiwanych rezultatów, określane są mianem rozmów ostatniej szansy. W tej sytuacji nietrudno o przejawy zarówno agresji, jak i zniechęcenia. W Biurze Doradztwa Zawodowego, ulokowanym w budynku administracyjnym dawnej fabryki kabli, Telefonika wyłączyła właśnie telefon. Nie jest to jednak wielkie zmartwienie - raczej symbol - biuro "załatwiło" dotychczas raptem jedno miejsce pracy. Telefonika zaś likwiduje telefony. Pracownicy muszą sobie radzić sami Niedawno założyli dwa Stowarzyszenia: Stowarzyszenie Przyjaciół dawnej Fabryki Kabli "Ożarów", do którego należą byli pracownicy oraz Stowarzyszenie na rzecz Obrony Praw i Godności Pracowniczej przy Ogólnopolskim Komitecie Protestacyjnym. Prezesem tego ostatniego został Tadeusz Urbanek. O własnej partii nie chcą nawet słyszeć. Ludzie stronią od polityki, z drugiej strony, bez polityki ani rusz. Celem Stowarzyszenia jest, m.in.: - działanie na rzecz rozwoju gospodarki polskiej i pobudzanie przedsiębiorczości; - zapobieganie antypracowniczym dążeniom i działaniom władz państwowych, samorządowych i pracodawców; - wszechstronne informowanie i piętnowanie patologii gospodarczych oraz naruszania praw i godności pracowniczych w Polsce; - pobudzanie świadomości obywateli, grup pracowniczych oraz załóg zakładów pracy w zakresie ich praw i możliwości działania; - wspieranie słusznych protestów grup i załóg pracowniczych przeciwko łamaniu ich podstawowych praw, oraz utopijny postulat akcjonariatu pracowniczego i innych form własności pracowniczej. Obecnie już całkowicie nieszkodliwy. Ożarów oczekuje solidarności i pomocy Ze Stowarzyszeniem wiążą się nadzieje na pozyskanie brakujących funduszy na działalność. Na razie, zbiórki umożliwiły zakup telefonu z faksem. Najpilniejszą potrzebą jest dobry komputer i dostęp do internetu. Informacja szwankuje. Pomoc w wydawaniu biuletynu obiecała redakcja "Robotnika Śląskiego", który od czerwca zmienia, jak twierdzą liderzy OKP, tytuł na "Robotnik Polski". Ten błąd jest charakterystyczny. "Nowy Robotnik" i nowy tytuł z niczym im się jeszcze nie kojarzy. "Robotnik Polski", to co innego. Sympatie i niechęci Na utopijnych celach Stowarzyszenia wyraźnie odbija się związek OKP z Polskim Lobby Przemysłowym Pawła Soroki, który wciąż jest członkiem kierownictwa OKP. Równie dobrą opinią OKP cieszy się poseł Gabriel Janowski. Wyraźnie pogłębiła się natomiast niechęć do obecnych związków zawodowych, obwinianych przez działaczy OKP za dzisiejszy stan rzeczy niemal na równi z rządem. Związki zdradziły i dziś są potrzebne tylko rządowi. Ze starego kierownictwa OKP pozostało zaledwie kilka osób: Marcel Szary z Poznania, Krzysztof Kotliński ze Świdnika, Lechosław Czyż z Polic, wspomniany już Paweł Soroka z Polskiego Lobby Przemysłowego, Tadeusz Urbanek (szef Stowarzyszenia) i Sławomir Gzik z Ożarowa, przewodniczący OKP. Zanikło zainteresowanie OKP-em ze strony związków zawodowych, nawet tych dotychczas życzliwych. Przy OKP pozostał region Małopolska "Solidarności '80". Wciąż jeszcze współpracują z Komitetem Protestacyjnym Anna Walentynowicz i Andrzej Gwiazda. Stan zdrowia tego ostatniego nie pozwala mu jednak na tak skuteczne działanie, jak chciałoby się oczekiwać. Po rozwiązaniu Komitetu Strajkowego w Stoczni Szczecińskiej udział stoczniowców w akcji OKP zamiera. Nawet w rocznicę Sierpnia załoga została wyprowadzona tylną bramą. Pod pamiątkową tablicą pozostali przyjezdni. Nie lepiej było w Poznaniu. Zmianę zwolniono z pracy o 12.00, czyli na dwie godziny przed zaplanowaną akcją protestacyjną OKP. Robotnicy rozeszli się do domów. W Warszawie, zamiast 10 tysięcy, było zaledwie 1,5 tysiąca osób, w tym dwóch stoczniowców. OKP nie ma funduszy na dojazdy, ani na wynajęcie autobusów. W tej sytuacji związki zawodowe mogą ich z łatwością zdystansować. Co też czynią. W spotkaniach OKP uczestniczą nadal przedstawiciele kilkunastu zakładów, 20-30 osób; pojawiają się wciąż nowi ludzie. OKP działa nadal w nadziei, że ich czas w końcu nadejdzie. Ostatnio Komitet wydał dwa stanowiska. Negatywne, w sprawie przystąpienia Polski do Unii Europejskiej, i dramatyczne, w sprawie aktualnej sytuacji społeczno-politycznej. Ostrzegają przed "niekontrolowanym wybuchem społecznym o niewyobrażalnych dla Polski skutkach", przed drugą Argentyną. Oba oświadczenia utrzymane są w retoryce Ligi Polskich Rodzin. Widać w nich wyraźny wpływ poglądów posła Gabriela Janowskiego, który nieomal jako jedyny nie zapomniał o Ożarowie. Był też, co prawda, Roman Giertych, który obiecał skuteczną pomoc, ale ta pomoc nie nadeszła. Na razie pomagają raczej pracownicy "Ożarowa" i działacze OKP w przygotowaniach do referendum i w kampanii propagandowej przeciw wejściu Polski do Unii Europejskiej. * Tak naprawdę, będą musieli pomóc sobie sami. Nic dziwnego, że licząc na siebie, muszą też liczyć na ministra-profesora, Jerzego Hausnera. Podobno los "Ożarowa" ma być dla niego sprawą honoru. Dla pracowników ożarowskich "Kabli" każda pomoc się liczy. Dwóch z nich było gośćmi Forum Społecznego we Florencji. Lewica obyczajowa to jednak nie dla nich. Zachodnioeuropejskie związki zawodowe, ze względu na ich ofensywność, to co innego. Trudno uwierzyć, ale wciąż jeszcze "Ożarów" jest otwarty dla wszystkich, choć większość o nim zapomniała.
26 maja 2003 r.