Tekst pochodzi ze strony http://republika.pl/ipkks/ i dumnie możemy stwierdzić, że mamy zgodę na jego publikacje co rzadko się zdarza. Wszystkie teksty, które opisują różne lewackie grupy - nas interesują. Gdyż może w końcu sekty zrozumieją, że nie można wiecznie się zapierać "tylko ja i 5 moich kolegów jesteśmy rewolucjonistami w tym kraju" bo do niczego to nie prowadzi - a na pewno nie do rewolucji.
Socjaldemokracja – co z nią począć...?
W roku 2003 ludzie coraz gorzej wypowiadają się o SLD. Nawet
ci, którzy drzewiej na nią głosowali. Nie dość, iż partia ta nie spełnia roli,
jaką sobie uzurpuje (przywództwo polskiej lewicy), albowiem nie dba w odpowiedni
sposób o najbardziej potrzebujących, to jeszcze ostatnio mamy tu jeno aferę za
aferą. Może to zniechęcić najbardziej nawet zdyscyplinowany elektorat, a tymże
elektoratem tak szczyciło się – być może: do tej pory – SLD.
Wiadomo, jak wypowiadali się na temat socjaldemokracji klasycy, a co sądzi o
naszym rodzimym tworze partyjnym radykalna lewica polska? Jak stwierdza Andrzej
Smosarski z Lewicowej Alternatywy: „(...)socjaldemokracja zaprzedała się
neoliberalnej ideologii całkowicie (...)”. W artykule „Nędza Socjaldemokracji”
(pismo „Na Lewo” Nr1- IX 2000) Piotr Ciszewski konstatuje: „Lewica w Polsce
znajduje się obecnie w stanie poważnej zapaści. Największa partia uważająca się
za lewicową – SLD, jest w rzeczywistości ugrupowaniem władzy, reprezentującym
raczej wielki kapitał nomenklaturowy, a nie robotników. Do SLD lgną aferzyści,
którzy dają jednak spore fundusze na działalność. Tym samym partia
‘socjaldemokratyczna’ wpisuje się, razem z prawicą, w system korupcji i
wyzysku”.
Cóż wypadało by uczynić z polską socjaldemokracją? Atakować ich gdzie się da...?
Czy też być może olać ich łukiem gotyckim i po prostu robić swoje? W tekście,
który większość uważa za humorystyczny, pochodzącym z zupełnie skądinąd poważnej
strony LBC czytamy całkiem rozsądnie brzmiące słowa: „Zniszczenie pseudo-lewicy
- by na jej gruzach zbudować rewolucyjną partię konsekwentnie reprezentującą
ludzi pracy jest już blisko”. Nie da się ukryć, iż stanowi to kuszącą
perspektywę. Zburzyć stary, rozwalający się dom, by zrobić miejsce nowemu i
mocnemu.
W portalu Ofensywy Antykapitalistycznej tkwi taki oto tekst: „Zdecydowana walka
międzynarodowego ruchu robotniczego, jak również istnienie obozu państw
‘realnego socjalizmu’ przyczyniły się do względnego i przejściowego
‘ucywilizowania’ kapitalizmu. W szeregu państw kapitalistycznych realizowano -
jeszcze w latach 70-tych - socjaldemokratyczny program państwa opiekuńczego.
Kapitaliści cofali się pod presją walczących robotników, usiłując w ten sposób
odciągnąć ich od rewolucyjnej polityki. Bardzo szybko okazało się jednak, że owe
socjalne elementy nie dają się pogodzić z logiką systemu kapitalistycznego, że
rozbudowane wydatki socjalne - przy jednoczesnym zachowaniu kapitalistycznej
własności środków produkcji i mechanizmów rynkowych - prowadzą do kryzysu
finansów państwa kapitalistycznego. Ponadto potwierdziło się przekonanie
marksistów, że dodanie do kapitalizmu elementów socjalnych nie przyczynia się do
eliminacji podstawowych patologii społeczno-ekonomicznych, takich jak: podział
na bogatych i biednych, bezrobocie, polityczna alienacja warstw nieposiadających,
kryzysy, marnotrawstwo pracy ludzkiej, destrukcyjne oddziaływanie konkurencji
itd (...)”. Przytaczam ten dość obszerny cytat, gdyż socjaldemokracja dąży
generalnie właśnie do ‘dodania’ do kapitalizmu wspomnianych ‘elementów
socjalnych’. Skoro więc wiemy, iż działanie takie jest ostatecznie skazane na
porażkę, to może faktycznie powinniśmy bez wahania zwalczać SLD, jako zdrajcę
ideałów socjalistycznych...?
A z drugiej strony pamiętajmy jak bardzo rozbita jest w tym kraju prawdziwa
lewica. Członkowie różnych partii i organizacji socjalistycznych często z
własnej kieszeni dopłacają do swej działalności, uskarżają się na brak członków,
na brak zaplecza itp... Tym wszystkim dysponuje zaś SLD. Może więc szkoda
marnować takie środki, jeśli była by jakaś szansa skorzystać z nich w naszej
walce o oparte na równości sprawiedliwe państwo socjalistyczne?
Jeden z autorów serwisu SOCJALIZM.ORG stwierdza, biorąc pod uwagę trudne polskie
realia: „Chodzi o nie ignorowanie SLD i nie ‘obrażanie się’ nań z powodu tego,
co robi Miller, ale raczej analizowanie tego co tam się dzieje i poważna prace
naukowa nad taktykami i strategiami lewicy tak, byśmy jak najbardziej wzrośli w
siłę. (...) W ostatecznym rozrachunku póki co nie widzę możliwości na zbudowanie
prawdziwie lewicowej partii bez uwzględnienia pozycji SLD na polskiej scenie
politycznej. W krótkoterminowej perspektywie prawdziwie lewicowe organizacje,
działające w ramach SLD mogą zdziałać sporo pozytywnego i tam też musimy być i
oferować konsekwentnie lewicową teorie i praktykę ich członkom. Jakie interesy
ścierają się w obrębie SLD? Z jednej strony mamy tutaj interesy wielkiego
kapitału, ścisłe koneksje z bankierami, kapitalistami i innymi tego typu
szumowinami, w większości będącymi szczurami, które uciekły z tonącego okrętu
pod tytułem PZPR. Z drugiej jednak strony - co jest niezwykle istotne - mamy też
i powiązania ze związkami zawodowymi. Chodzi mi tutaj o powiązanie z setkami
tysięcy zrzeszonymi w OPZZ robotnikami. Jeżeli coś tutaj zacznie się dziać
[chodzi tu o sytuację rewolucyjną, przyp. Cyryl], to ci ludzie będą pierwsi,
którzy będą chcieli działać. Tzn. chodzi mi o to, ze na dłuższą metę nie może
utrzymać się taka patologiczna sytuacja, w której Solidarność jest w opozycji i
walczy, a OPZZ trzyma się stołków i siedzi cicho. W końcu te doły dadzą o sobie
znać to jest pewne jak fakt ze po dniu mamy noc. Doły te najpierw będą chciały
użyć swego związku zawodowego celem rewindykacji. Ale wkrótce zorientują się, ze
potrzebna jest im tez i partia polityczna. I tutaj dochodzimy znowu do SLD.
Jeżeli pomyślą sobie w ten sposób, ze mamy już taka partię i trzeba z niej
skorzystać, to może właśnie to należało by zrobić”.
To również jest idea dosyć frapująca: żeby wykorzystać całe zaplecze
nieprzyjaznej nam w sumie formacji politycznej, bazując na jej lewicowych
frakcjach oraz jej powiązaniach z masami pracującymi (związki zawodowe). Czy
dało by się na przykład wprowadzić ‘swoich ludzi’ w szeregi SLD; ‘podrzucić im’
prawdziwych socjalistów, których zadaniem była by zmiana kierunku tej partii
(poprzez lewicowe działania oraz próby pozyskania jak największej liczby
socjaldemokratów dla naszej ideologii)? Może to mrzonka, a może jednak warto
rozważyć taką opcję, skoro ostateczny cel jest przecież szczytny.
Ja osobiście proponuję póki co działania SLD po prostu ignorować, chyba, że
któreś stoją w sprzeczności z naszą ideologią (chociaż coraz więcej takich
niestety), a tymczasem zastanowić się, w jaki sposób – i czy w ogóle?? – da się
wykorzystać zaplecze tej partii na drodze do naszego wspólnego celu:
zaprowadzenia tu prawdziwie socjalistycznego ładu.
Na zakończenie wspomnę o jeszcze jednym problemie. Wiadomym jest, że wielu
lewicowców głosowało dawniej na SLD jako na ‘mniejsze zło’, ewentualnie zaś –
mając do wyboru prawdziwe partie socjalistyczne, ale znacznie mniejsze –
głosowało ‘na wszelki wypadek’ właśnie na socjaldemokrację, w obawie, iż inaczej
byłby to głos stracony. Otóż wydaje mi się, że wystarczająco dużo już się
naoglądaliśmy wszelkich afer, wystarczająco wielu kłamliwych obietnic wyborczych
się nasłuchaliśmy. Jeśli więc zdarzyło by się tak, iż w następnych wyborach,
pojawi się na listach wyborczych jakaś socjalistyczna siła, to ja zagłosuję na
nią nawet wówczas, gdyby miał być to ten ‘zmarnowany głos’, gdyby miał być to
jeno pewien symbol. A jeśli tak samo pomyśli więcej osób...? To może wyniknie z
tego coś więcej...?
CYRYL/KKS
12.06.2003