DEKOMPOZYCJA... I CO DALEJ ?

 


Wbrew burżuazyjnym teoriom postindustrializmu, których podstawą była względna stabilizacja i wyjątkowo dobra koniunktura gospodarcza w latach 60. i 70. ubiegłego stulecia, i które głosiły przeobrażenie się kapitalizmu z cywilizacji przemysłowej w poprzemysłową, nie nastąpił koniec cywilizacji przemysłowej. Nie zanikły również podziały klasowe, "elity kierujące" nie zastąpiły dawnych klas wyższych, nie wyeliminowano władzy klas, nie nastąpił schyłek ruchu robotniczego i koniec klasy robotniczej. Wbrew przewidywaniom teorię postindustrializmu wypiera obecnie teoria superindustrializmu.
Ewolucja kapitalizmu nie doprowadziła do schyłku ruchu robotniczego i zaniku klasy robotniczej. Nastąpiła jednak zauważalna dekompozycja ruchu robotniczego, związana głównie z eliminacją z pola działania i z klasy robotniczej, jedynego podmiotu społecznego, który konstytuował ruch robotniczy jako całość. Dekompozycja wiązała się z wypieraniem rewolucyjnego ruchu robotniczego, którego rola upodmiotowiająca dla ruchu robotniczego jest nie do przecenienia.
Rewolucyjny ruch robotniczy zapewniał robotnikom rozwój osobowości, pełną identyfikację z celami i potrzebami całej klasy robotniczej, oferując przejrzysty i spójny obraz walki klasowej i celów społecznych, konstytuował ruch jako całość na polu społeczeństwa klasowego, integrując klasowy ruch zawodowy ze społeczeństwem i niosąc pozytywny program przeobrażeń cywilizacyjnych.
Jeszcze pod koniec lat 80. wydawało się, że "proces wypierania sfery rewolucyjnego ruchu robotniczego jest nieuchronny", twierdziła tak, m.in. Grażyna Gęsicka, analizując ewolucję ruchu robotniczego (G. Gęsicka, "Związki zawodowe, ruch robotniczy, ruch społeczny: ewolucja ruchu robotniczego w Europie Zachodniej" w: Studia nad ruchami społecznymi, Warszawa 1987, ss. 111-134). Dowodziła ona, że wraz z "wypieraniem" rewolucyjnych partii robotniczych zanika świadomość klasowa robotników, zamiera ruch robotniczy.
Zjawisko dekompozycji ruchu robotniczego i ruchu związkowego wiązało się z osłabieniem ruchu robotniczego w ogóle. Było efektem zerwania "żywych" więzi z klasą robotniczą, co wiązało się z brakiem zrozumienia i akceptacji przez masy robotnicze idei rewolucyjnych partii robotniczych, które wówczas przeżywały wyraźny kryzys tożsamości wraz z całą klasą robotniczą.
Na to zjawisko złożyło się wiele przyczyn, szczególne znaczenie miała stalinizacja ruchu rewolucyjnego i w rezultacie załamanie się "realnego socjalizmu". Proces biurokratyzacji partii robotniczych sprzyjał przechodzeniu ich na pozycje reformistyczne, uzależniające ruch robotniczy od klas i grup rządzących. W przypadku organizacji wykluczonych ze struktur międzynarodowego ruchu komunistycznego, nieosadzonych w klasie robotniczej wiązało się to z poszukiwaniem taktyk zastępczych (entryzm) lub bazy zastępczej, tym samym groziło im schodzenie na pozycje reformistyczne lub drobnomieszczańskie, często sprowadzało się też do form przetrwalnikowych, skazanych skądinąd na sekciarstwo lub marginalizację.
Obecnie w toku rozwijających się walk obronnych, fali strajków i protestów, które na przełomie wieków wstrząsnęły światem pracy, proces ten może być zatrzymany i odwrócony.
W trakcie walk klasowych, których szczególne nasilenie widzimy dzisiaj w Europie Zachodniej, wzrasta spontaniczna świadomość klasowa i tworzą się sprzyjające okoliczności dla ekspansji partii robotniczych, które na tej formie świadomości opierają swoje działania, wzmacniając ją i przekształcając poprzez dodanie do "negatywnej" świadomości krzywdy i pauperyzacji elementów pozytywnych, odpowiadających danemu typowi ideologii.
Zależność spontanicznej świadomości klasowej od ekonomicznej koniunktury czy też charakteru pracy powoduje, że formy jej przejawiania się ulegają częstym zmianom w zależności od okoliczności. Ten stan świadomości nie pozwala bowiem wypracować całościowego programu walki, a także metod jego realizacji. Prowadzi to do alienacji i poczucia totalnej niemożności lub, w określonych warunkach, do przyjęcia oferowanego z zewnątrz (np. z pozycji populizmu) pozytywnego programu walki, niezgodnego z identyfikacją klasową. W tym sensie świadomość spontaniczna jest "nietrwała" (G. Gęsicka, tamże, ss. 128-129).
Co istotne, Grażynę Gęsicką "w sferze ruchu robotniczego interesuje (...) jeden typ orientacji, nazywanych potocznie <<rewolucyjnymi>>. Programy i działania z nimi związane zmierzają do zastąpienia istniejącego ładu społecznego i kulturowego poprzez inny typ ładu, mniej lub bardziej dokładnie definiowany. Pozostałe orientacje, mieszczące się w ramach tego, co tradycyjnie określa się mianem ruchu robotniczego - orientacje nierewolucyjne proponują związkom działanie bądź w ramach tego co [nazywa ona] <<stosunkami przemysłowymi>>, bądź w sferze politycznej. Z punktu widzenia orientacji ruchu społecznego mają więc diametralnie inne znaczenie niż orientacje rewolucyjne. Wyznaczają one związkom pole działania nie poza, ale w ramach pewnego porządku kulturalnego" (tamże, s. 119).
Utrwalenie, wzmocnienie i odpowiednie kształtowanie spontanicznie wytworzonej świadomości klasowej to podstawowy cel rewolucyjnych partii robotniczych.
Bez rewolucyjnego ruchu robotniczego świadomość klasowa robotników, a zatem również organizacji robotniczych, w tym związków zawodowych, jest względna i nietrwała. Klasowy ruch robotniczy i klasowe związki zawodowe nie mogą ostać się bez wsparcia zorganizowanego rewolucyjnego ruchu robotniczego. Stąd wynika konieczność budowy lub odbudowy rewolucyjnych partii robotniczych. Tylko one mogą być siłą wiodącą i konstytuującą ruch jako całość.
Odbudowa rewolucyjnych partii robotniczych może odwrócić proces dekompozycji ruchu robotniczego i związkowego. Może się jednak okazać, że rewolucyjne partie robotnicze "pozostaną jedynymi enklawami ruchu robotniczego, którym towarzyszyć będą niezorganizowane centra ujawniającej się spontanicznej świadomości klasowej". Utrzymanie ścisłej więzi z klasą robotniczą może wówczas przybrać inne formy organizacyjne, ważne jest jednak, by program partii wyrastał z "żywotnych podstaw, jakimi są społeczne stosunki pracy, jaką jest walka socjalna" (tamże, s. 130).
Zdaniem Grażyny Gęsickiej "ruch związkowy w krajach Europy Zachodniej definitywnie przestaje być ich [tj. rewolucyjnych partii i klasy robotniczej] łącznikiem. Ewolucja związków zawodowych prowadzi więc do sytuacji, w której związki przestają być nosicielem ruchu klasy robotniczej i przestają być organizacjami klasowymi (opartymi na świadomości klasowej)" - tamże, s. 130.
"Ewolucja związków zawodowych - w mniemaniu Grażyny Gęsickiej - w społeczeństwach zachodnich związana jest z postępującym <<wypychaniem>> rewolucyjnego ruchu robotniczego z obszaru działań związkowych. (...) Związki zawodowe przestają być podmiotami ruchu społecznego, w szczególności ruchu robotniczego. To ostatnie wiąże się z upadkiem ruchu robotniczego w sensie szerszym" (tamże, ss. 133-134).
Ta koncepcja schyłku ruchu robotniczego, odwołująca się do teorii Alaina Touraine, którego dorobek w tym względzie analizowała Grażyna Gęsicka, wiąże się w jej przekonaniu wręcz "nierozłącznie z przemianami zachodzącymi wewnątrz społeczeństw współczesnych przechodzących do fazy poprzemysłowej".
Zakwestionowanie racjonalnych podstaw przechodzenia do postindustrializmu, to tylko pierwszy, spełniony jednak, warunek przetrwania i rozwoju ruchu robotniczego. Drugim i zasadniczym jest odbudowa "silnych ugrupowań ideologiczno-teoretycznych" i istnienie silnych rewolucyjnych partii robotniczych, połączonych "żywą" więzią z klasą robotniczą, znajdujących zrozumienie i akceptację mas robotniczych.
Dopiero wówczas będzie można znów mówić poważnie o ruchu robotniczym jako liczącym się ruchu społecznym. Dopiero wówczas okaże się czy dekompozycja ruchu robotniczego ma charakter trwały i nieodwracalny.
Problem centralny
W opublikowanym w maju b.r., 5 numerze "Jedności Pracowniczej", środowisko związane z tym tytułem, w materiale odredakcyjnym ("Jedność Pracownicza istnieje nadal"), zauważa centralny problem, stawiając go w odmiennym jednak kontekście. Wiąże się to, m.in. z nieomal całkowitym rozpadem klasowego ruchu robotniczego w Polsce, który, w przeciwieństwie do Europy Zachodniej, wywołany był czynnikami pośrednio tylko związanymi ze względną i długotrwałą stabilizacją systemu kapitalistycznego, był raczej efektem fizycznej likwidacji rewolucyjnego odłamu ruchu robotniczego i stalinizacji pozostałych części ruchu robotniczego.
"W centrum uwagi - redakcji <<Jedności Pracowniczej>> - znajduje się klasa robotnicza. Uważamy, że tylko odrodzenie tradycyjnych form ruchu robotniczego prowadzić może do istotnych zmian w panujących stosunkach ekonomicznych. Na pierwsze miejsce wysuwa się sprawa odrodzenia klasowego ruchu związkowego, który wziąłby na siebie ciężar prowadzenia skutecznych działań defensywnych (obecnie klasa robotnicza przegrywa wszelkie starcia defensywne), co w perspektywie umożliwiłoby przejście świata pracy do ofensywy.
Z perspektywą odbudowy klasowego ruchu związkowego wiąże się strategiczne zadanie odbudowy partii robotniczych, stawiających otwarcie kwestię władzy robotniczej.
Problemu odrodzenia tradycyjnych form ruchu robotniczego nie należy zawężać do odbudowy rewolucyjnych partii robotniczych. Uważamy, że takie partie dopiero wtedy będą mogły powstać i zakorzeniać się w środowiskach robotniczych, kiedy ruch robotniczy zacznie odradzać się w kształcie znanym sprzed kilkudziesięciu lat. Sprawy te traktujemy łącznie:
1/ nie wierzymy, że można odbudować partie robotnicze bez jednoczesnej odbudowy innych tradycyjnych form ruchu robotniczego,
2/ i nie wierzymy, że odrodzony ruch robotniczy może działać skutecznie (nawet w działaniach defensywnych) bez odrodzenia partii robotniczych.
Polska jest krajem, gdzie nie istnieje żadna partia robotnicza, a jednocześnie krajem, gdzie ruch związkowy jest żałośnie mizerny - podporządkowany nierobotniczym partiom politycznym, niezdolny do kierowania wspólnymi działaniami klasy robotniczej na rzecz obrony jej najbardziej elementarnych interesów. Dowodzi tego postawa ruchu związkowego wobec prywatyzacji, a także oddanie - niemal bez walki - kodeksu pracy na żer liberałom.
Dowodzi tego obojętność (czy wręcz wrogość) głównych central związkowych wobec podejmowanych przez Ogólnopolski Komitet Protestacyjny - prób obrony zadłużonych, znajdujących się na krawędzi bankructwa, zakładów przemysłowych.
To co proponujemy dziś robotnikom w Polsce, to: działania - ponad podzielonymi centralami związkowymi - na rzecz odbudowy klasowego ruchu związkowego, a także powołanie ponadzwiązkowych porozumień robotniczych na rzecz ratowania - pozostałych jeszcze przy życiu - zakładów przemysłowych".
Zauważmy, że tak postawiona kwestia wiąże w sposób oczywisty odbudowę rewolucyjnego ruchu robotniczego z odrodzeniem się masowego klasowego ruchu robotniczego, a przede wszystkim z odbudową tradycyjnych form - klasowych związków zawodowych. Jednoczesność pożądanego procesu odbudowy jest wręcz obligująca do zharmonizowania działań inicjatywnych, a to, przy skromnych możliwościach środowisk lewicy rewolucyjnej, wydaje się nieosiągalne. Stwierdzenie, że "takie partie dopiero wtedy będą mogły powstać (...), gdy "ruch robotniczy zacznie odradzać się w kształcie znanym sprzed kilkudziesięciu lat" przesądza sprawę. Również przyjęcie, że celem działań jest odrodzenie "tradycyjnych form ruchu robotniczego", w dodatku "w kształcie znanym sprzed kilkudziesięciu lat" zamiast, po prostu klasowych, ogranicza pole manewru i poszukiwań wyjścia z klinczu w jakim znalazł się ruch robotniczy. Kształtowanie bowiem "tradycyjnych form" w obecnej sytuacji wiąże się z założeniem, że procesy historyczne są odwracalne i że "forma" musi odpowiadać "treści" i stanąć na wysokości zadania, nawet po latach i w nowych okolicznościach. Nawet jeśli proces jest odwracalny, to perspektywy czasowe wykluczają przydatność tej formy organizacji na bieżącym etapie walk klasowych, których wynik daleko nie zawsze jest z góry do przewidzenia. Zdarzają się skuteczne strajki i protesty. Problemem jest chaotyczność i spontaniczność walk, brak programowej i pozytywnej alternatywy, brak konsekwentnej i rewolucyjnej, świadomej celów awangardy. Z punktu widzenia rewolucyjnego ruchu robotniczego ważniejsza jest umiejętność "odnalezienia się" w obecnej konfiguracji i mozaice związkowej.
Uważamy jednak, że odrodzenie masowych, klasowych form ruchu robotniczego jest możliwe i konieczne. Przy jednym wszakże założeniu - nie należy ich na siłę wtłaczać w stare formy, przydatne na innym etapie walk klasowych. Naszym zdaniem, obecnie "ponad podziałami" można budować o p o z y c j ę r o b o t n i c z ą , która może stać się odpowiednikiem klasowego ruchu robotniczego. Nie upieramy się jednak przy tym, zakładamy bowiem, że na rzecz klasowego ruchu robotniczego mogą działać dowolne konfiguracje, świadomie lub spontanicznie dążące do odbudowy klasowego ruchu robotniczego. Warto tym zainteresować, przy sprzyjających okolicznościach, na które trzeba zapracować, międzyzakładowe komitety strajkowe czy protestacyjne, które mogłyby np. powołać Związek Robotników Polskich lub inną klasową strukturę obronną o ogólnokrajowej skali działania, także ponadsyndykalnej.
Pierwszorzędną kwestią dla klasowego ruchu robotniczego jest odbudowa rewolucyjnego ruchu robotniczego. Z zainteresowaniem witamy wszelkie, nawet spóźnione, awangardowe inicjatywy w tym temacie, czy to w postaci grup inicjatywnych partii robotniczych, czy też rewolucyjnych partii robotniczych. Na obecnym etapie walk klasowych, zorganizowania czy raczej zantagonizowania środowisk lewicy rewolucyjnej i społecznej, powołanie takiej grupy inicjatywnej, o ile celem jej będzie "odbudowa silnych ugrupowań ideologiczno-teoretycznych i rewolucyjnych partii robotniczych, połączonych <<żywą>> więzią z klasą robotniczą, znajdujących zrozumienie i akceptację mas robotniczych" jest godne bezwarunkowego poparcia.
Zgadzamy się z Grażyną Gęsicką, że utrzymanie ścisłej więzi z klasą robotniczą może w określonych okolicznościach przybierać różne formy organizacyjne, ważne by program partii wyrastał z żywotnych podstaw, jakimi są społeczne stosunki pracy i jaką jest walka socjalna.
Siłę ideologiczno-teoretyczną, naszym zdaniem, stanowi rewolucyjny marksizm, którego odrodzenie jest równie ważne i może nastąpić tylko w toku ożywionych dyskusji, których poziom bieżący świadczy o stanie rzeczy, wymaga zatem "podniesienia poprzeczki".
Do swoich wniosków Grażyna Gęsicka doszła na podstawie analizy burżuazyjnych teorii socjologicznych i ewolucji zachodnioeuropejskiego ruchu robotniczego.
W przeciwieństwie jednak do tradycji zachodnioeuropejskiej, gdzie partie robotnicze były legalne i korzystały z tego, tworząc masowe organizacje robotnicze, przy tym opierając się na związkach zawodowych, w Królewstwie Polskim i w Rosji ruch socjalistyczny i rewolucyjne partie robotnicze były ostro zwalczane, wszelkimi sposobami. Tworzyły zatem zakonspirowane komórki organizacyjne wśród robotników i kółka samokształceniowe. Od swojego zarania stosowały "niekonwencjonalne metody", dostosowane do innej koncepcji i warunków działania.
W odróżnieniu od Francji, Niemiec, Austrii czy, szczególnie, Wielkiej Brytanii, w zaborze rosyjskim ruch socjalistyczny i rewolucyjny tworzył od podstaw komórki związkowe i organizował robotników w klasowe związki zawodowe, nie wyrastał, jak w Anglii, z ruchu zawodowego, stając się polityczną reprezentacją syndykatów.
W II Rzeczypospolitej, po ukształtowaniu się dualistycznego i antagonistycznego podziału w ruchu robotniczym, na rewolucyjny (komunistyczny) i reformistyczny, państwowotwórczy (socjalistyczny), w sytuacji, gdy rewolucyjny ruch robotniczy pozostał nielegalny, walka o wpływy w ruchu zawodowym, o kierownictwo ruchu, została rozstrzygnięta na niekorzyść rewolucyjnego odłamu przy pomocy aparatu państwa (represje, rozwiązywanie i delegalizowanie "skomunizowanych" i zrewoltowanych związków zawodowych). Wykorzystując jednak dekoniunkturę gospodarczą, napięcia społeczne i narodowościowe rewolucyjny ruch robotniczy mógł wypracować inne, skuteczne metody pracy wśród robotników i podjąć skuteczną "walkę o masy" robotnicze w fabrykach, w dzielnicach robotniczych i w związkach zawodowych. Wielce przydatny okazał się mocny aparat propagandowy i "Związek Proletariatu Miast i Wsi" (i inne legalne przybudówki). W pewnym momencie powstały nawet tzw. czerwone związki zawodowe, co świadczyło o poważnych, w tych niekorzystnych warunkach, wpływach komunistów w ruchu zawodowym.
Ani dowolne metody "wypierania" rewolucyjnego ruchu robotniczego, ani administracyjne zakazy, ani terror nie były, w warunkach II Rzeczypospolitej, w stanie wyeliminować i wyblokować ekspansję rewolucyjnego ruchu robotniczego. Cóż Polska nie była krajem dostatku i dobrobytu.
Trudno ją i dziś porównywać z welfare state. Również dzisiaj, po "wyprowadzeniu PZPR z zakładów pracy" (po jej faktycznej samolikwidacji), a zatem po wprowadzeniu, pod tym pretekstem, zakazu działania partii w zakładach pracy, nie jest to skuteczną i nieznaną przeszkodą dla rewolucyjnego, a zatem dynamicznego z natury rzeczy, ruchu robotniczego.
W przypadku Polski "niekonwencjonalne metody" są sprawdzoną taktyką rewolucyjnego ruchu robotniczego. Związki zawodowe nigdy nie były podstawowym łącznikiem między partią rewolucyjną a robotnikami (były natomiast "transmisją do mas" dyrektyw biurokracji w okresie "realnego socjalizmu"). Dziś obserwujemy nawet zanik związków zawodowych, co jest zapewne efektem "wyparcia" rewolucyjnego ruchu robotniczego i liberalizacji gospodarki, ale jest również efektem odreagowywania "pasa transmisyjnego".
Niegdyś, rewolucyjne partie były z gruntu robotnicze, były wiodącą częścią ruchu robotniczego. O zakorzenieniu partii w klasie robotniczej decydował rewolucyjny, robotniczy charakter partii i klasowy program działania, ciągłość historyczna rewolucyjnych tradycji polskiego ruchu robotniczego.
Z tej tradycji w PZPR, po latach, pozostał tylko "aktyw robotniczy", z gruntu nierewolucyjny, podporządkowany partyjnej i państwowej biurokracji.
Pewne doświadczenie, bliższej daty, mieli również trockiści, którzy musieli się przebijać do robotników obok lub poprzez centrale związkowe kontrolowane przez poststalinowców i współczesną socjaldemokrację. Czasem łatwiej było im przebić się przez prawicowe, antykomunistyczne związki zawodowe.
Zawsze czynnikiem sprzyjającym była radykalizacja mas i odtwarzanie się świadomości klasowej ("uśpionej", "spontanicznej" czy zawczasu "wniesionej" i wypaczonej przez innych), wzmacnianej i kształtowanej przez partie rewolucyjne. Wycofanie się "socjaldemokratów" z ruchu robotniczego i marginalizacja "komunistów" daje pewną nadzieję.
Przyczyną radykalizacji był i jest, przede wszystkim, sam kapitalizm, z jego cyklicznymi kryzysami i nierozwiązywalnymi sprzecznościami.
Propagandowe i modne naukowe utopie, wizje i teoria o przechodzeniu państwa burżuazyjnego w postkapitalizm, w postindustrializm czy superindustrializm niczego w tym względzie, na dłuższą metę, nie zmieniły (największą ze zmian był niemodny już interwencjonizm państwowy), zamazując nieco schyłkowy obraz imperializmu.
W dobie "globalizacji" kapitalizm jest tym bardziej niezarządzalny.


23 czerwca 2003 r.