Drobnomieszczański konserwatyzm obyczajowy –
polemika z ex GSR
Poniższy tekst został napisany dość dawno temu, 2-3 dni po ukazaniu się na LBC ostatniej polemiki ex-GSR z moim tekstem o kwestii kobiecej. Tekst ten został dostarczony administratorowi LBC w celu publikacji na LBC. Tekst jednak nie został zamieszczony, a admininistrator LBC stwierdził dziś (1 lipca), że nie opublikował go, gdyż – jakoże był on dostarczony przeze mnie za pośrednictwem osób trzecich - nie miał mojej zgody na jego publikację (tzn. nie było zaznaczone, że jest on przeznaczony do publikacji na LBC). Otóż teraz otwarcie stwierdzam, że tekst jest przeznaczony do publikacji na LBC. A oto on:
Obiecałem, że będzie krótko, więc krótko.
Ex-GSR nie zrozumiał przeprowadzonego przeze mnie podziału w obrębie starej lewicy rewolucyjnej (tzn. rewolucyjnej lewicy zorientowanej na klasę robotniczą) na otwartą i zamkniętą. Głównym kryterium tego podziału nie jest określony stosunek do ruchów emancypacyjnych, ale podejmowanie bądź niepodejmowanie (tudzież reakcyjne podejmowanie - powinienem był dodać) tematyki specyficznych form ucisku (np. problematyki wyzwolenia kobiet) oraz zainteresowanie bądź brak zainteresowania walkami toczonymi przez pozawielkoprzemysłowe warstwy klasy robotniczej.
Aby nie było wątpliwości zacytuje swój artykuł: „Starą lewicę rewolucyjną można z kolei podzielić na otwartą i zamkniętą. Stara lewica rewolucyjna zamknięta (SLRZ) interesuje się wyłącznie wielkoprzemysłową klasą robotniczą, nie widząc konieczności oddziaływania na inne warstwy klasy robotniczej czy inne odłamy świata pracy (choć może zarazem dopuszczać sojusz świata pracy podczas sytuacji rewolucyjnej). Nie interesuje się także w ogóle problematyką tzw. specyficznych form ucisku, jak np. ucisk kobiet, uznając tę problematykę za zupełnie niezwiązaną z walką klas. Niektórzy zwolennicy starej lewicy rewolucyjnej zdają się twierdzić, że podejmowanie problematyki ucisku kobiet w ramach lewicy jest wymysłem czysto nowo-lewicowym, i jako takie obce tradycji ruchu robotniczego, co jest przecież kompletnym absurdem. Gdyby przyjąć takie założenie, należałoby bowiem Lenina i partię bolszewicką uznać za... nową lewicę. Z kolei stara lewica rewolucyjna otwarta (SLRO), uznając, że główną siłą obiektywnie-rewolucyjną społeczeństwa kapitalistycznego jest klasa robotnicza - a w jej obrębie: jej wielkoprzemysłowy trzon - podkreśla strategiczną jedność interesów różnych warstw świata pracy. W szczególności zakłada, że podstawowe interesy historyczne klasy robotniczej są tożsame z interesami innych grup pracowniczych (choć nie wszystkich), takich jak np. nauczyciele czy pielęgniarki. SLRO głosi więc strategiczną jedność interesów ludzi pracy - pod kierownictwem klasy robotniczej. SLRO nie unika problematyki tzw. specyficznych form opresji. Podporządkowuje jednak te sprawy podstawowej kwestii strategicznej: walce klasy robotniczej przeciwko kapitałowi. Uważa, że tylko w warunkach społeczeństwa socjalistycznego można będzie realnie wykorzenić wtórne wobec ucisku klasowego formy społecznej opresji, a ponadto zakłada, że rozmaite ruchy emancypacyjne jeszcze na gruncie kapitalizmu mogą być sojusznikami ruchu robotniczego. Poza tym, problematyka np. emancypacji kobiet nie jest - według SLRO - problematyką zewnętrzną w stosunku do klasy robotniczej, ale stanowi jej własną sprawę (kobiety stanowią przecież olbrzymią część klasy robotniczej). Poszczególne przejawy dyskryminacji kobiet są bardziej dotkliwe dla kobiet z klasy robotniczej, niż np. dla kobiet z burżuazji itd. W tych aspektach SLRO nawiązuje do stanowisk zajmowanych przez partię bolszewicką i Lenina, który wielokrotnie wypowiadał się nt. wyzwolenia kobiet i przezwyciężenia jeszcze innych form ucisku - łącząc te sprawy z walką klasową”.
Ex-GSR zdaje się twierdzić, że podział „otwarta-zamknięta” w moim rozumieniu nie jest i nie był nigdy podziałem realnym (za to bardziej realny jest inny podział, zbliżony do tego, który uznawany jest przez ZS). Błąd. A oto przykłady występowania tego podziału w ruchu robotniczym:
· Walka (publicystyczna) Trockiego przeciwko Stalinowi w związku z reakcyjną polityką WKP(b) w kwestii kobiecej (rezygnacją przez tę partię z leninowskiego programu wyzwolenia kobiet i odejścia od zdobyczy rewolucji październikowej w tej sprawie). Echa tej walki - będącej wszak walką w ramach rewolucyjnego ruchu robotniczego - widoczne są chociażby z „Zdradzonej rewolucji”. Trocki uznawał konserwatywny kurs obyczajowy partii stalinowskiej za jeden z elementów politycznej kontrrewolucji w ZSRR. Jedną ze spornych kwestii była kwestia aborcji. Trocki uważał prawo kobiet do aborcji (której zakazano w ZSRR w latach 30-tych) za jedną z elementarnych zdobyczy rewolucji. Podobnie jak konkretne instytucje mające na celu wyprowadzenie kobiet z kuchni. Tym samym stał on na stanowisku SLRO, w przeciwieństwie do stalinowców, którzy w latach 30-tych zakazali aborcji i zaczęli zapędzać radzieckie kobiety z powrotem do kuchni (likwidując wiele prokobiecych zdobyczy rewolucji październikowej). Obrona tych prokobiecych zdobyczy była dla rewolucjonistów – takich jak Trocki – integralnym elementem obrony rewolucji październikowej.
· Ostre dyskusje w ruchu trockistowskim nt. tzw. workeryzmu (nie jestem zwolennikiem tego pojęcia). Linia podziału w tych dyskusjach nie przebiega między - dla przykładu - feministami i antyfeministami, ale między marksistami, którzy zawężają zakres swoich działań politycznych i wykluczają zeń wszystko, co nie wiąże się bezpośrednio z wielkoprzemysłową klasą robotniczą, a tymi, którzy podejmują pewne dodatkowe problematyki (zgodnie z tradycją rewolucyjnego ruchu robotniczego), podporządkowując je walce klas. Ci drudzy starają się wykazać, że specyficzne formy ucisku są związane z podziałem klasowym, i powinny być uwzględniane w walce klas (jako dotkliwe dla sporych części samej klasy robotniczej).
Podział ten był i jest nadal realny. A że nie pasuje do koncepcji ex-GSR-u, który wszystkich (poza sobą) chce umieścić w obozie drobnomieszczańskim - to już nie moja wina.
A teraz a propos Lenina. Cieszę się, że ex-GSR popularyzuje wspomnienia Zetkin z rozmowy z Leninem. Tyle tylko, że to, co mówi tam Lenin w niczym nie sprzeciwia się moim twierdzeniom nt. poglądów Lenina. Nadal podtrzymuję, że Lenin był zwolennikiem zrównania kobiet z mężczyznami w sferze swobody obyczajowej (jak wynika to z korespondencji między Leninem i Armand, w której Lenin wyszczególnia proletariackie aspekty wolnej miłości, równoznaczne z postulatem zrównania kobiet z mężczyznami w sferze obyczajowej). W rozmowie z Zetkin Lenin uderza w coś zupełnie innego, ani na milimetr nie neguje słuszności postulatu zrównania kobiet w sferze obyczajowej, ani w jednym punkcie nie deprecjonuje samej tej problematyki. Przeciwstawia się on jedynie nadmiernemu zajmowaniu się kwestiami seksualnymi (w teorii i praktyce, i ich niemarksistowskiemu ujmowaniu) - zwłaszcza w kontekście hiperpalących zadań ruchu robotniczego.
Jeżeli więc rozmowa Lenina z Zetkin miała dowieść, że Lenin nie był zwolennikiem postulatu zrównania kobiet z mężczyznami w sferze obyczajowej - to niestety wytoczone działo niestety chybiło celu (zatapiając niebronione przez nikogo pozycje).
A ha, jeszcze było coś o cenzurowaniu Lenina. Nie przytoczyłem burżuazyjnych aspektów wolnej miłości (w ujęciu Lenina), gdyż poparcia dla nich nie przypisałem Leninowi. Przypisałem mu poparcie dla proletariackich (w jego ujęciu) aspektów wolnej miłości i tylko te wymieniłem. Cenzura Lenina polegała więc na tym, że nie streściłem całego listu.
Ponadto: protestuje przeciwko deprecjonowaniu Inessy Armand, która wbrew temu, co Wam się wydaje, była działaczką kobiecego ruchu robotniczego, a nie tylko kochanką Lenina (czy „zdzirą”, jak określił ją pewien członek ex-GSR na spotkaniu dyskusyjnym w Markach 7 czerwca).
A ha. Coś tam jeszcze było o moich drobnomieszczańskich pozycjach. Kwalifikowanie jakichś poglądów czy wypowiedzi jako drobnomieszczańskich ma długą tradycję w ruchu robotniczym i marksizmie. Tyle tylko, że w odniesieniu do kwestii obyczajowych, kwalifikowanie jakiegoś stanowiska mianem drobnomieszczańskiego (czy mieszczańskiego) odnosi się raczej właśnie do konserwatyzmu obyczajowego (pruderii, obłudy, hipokryzji obyczajowej). Mówi się o „drobnomieszczańskiej bigoterii”. Dulszczyzna jako zjawisko kulturowe jest fenomenem drobnomieszczańskim. Marks i Lenin wielokrotnie obśmiewali tego typu postawy (konserwatyzmu obyczajowego, bigoterii), jako właśnie drobnomieszczańskie czy mieszczańskie. Lenin, dla przykładu, z wielką agresją zwalczał przejawy „ohydnej obłudy burżuazyjnej”, w związku z piątym międzynarodowym zjazdem w sprawie walki z prostytucją. Przez „ohydną obłudę burżuazyjną” rozumiał zaś Lenin:
· potępienie prostytutek
· niechęć do kobiet prowadzących nieuregulowane życie rodzinne (matki nieślubnych dzieci).
Jeżeli więc którąś z postaw (progresywizm obyczajowy - konserwatyzm obyczajowy) należałoby określić jako drobnomieszczańską, czy mieszczańską, to raczej konserwatyzm obyczajowy. Ale daleki jestem od tego, by konkretnym klasom społecznym społeczeństwa kapitalistycznego przypisywać trwałe strukturalnie orientacje obyczajowe (obowiązujące przez okres całej formacji kapitalistycznej), na tej zasadzie, na jakiej przypisuje się im pewne obiektywne interesy historyczne itd. Wszystko zależy od konkretnego kontekstu. A wyrazistym kontekstem - jeżeli chodzi o klasowe kwalifikowanie postaw w kwestiach obyczajowych - jest rewolucja październikowa. Otóż w kontekście rewolucji październikowej mamy do czynienia z wyjątkowo klarowną sytuacją: konsekwentna partia robotnicza (bolszewicy) stoi twardo na stanowisku progresywizmu obyczajowego (natychmiastowo podejmuje pewne działania prawne w duchu progresywizmu obyczajowego i tworzy konkretne instytucje mające na celu emancypacje kobiet), a partie reakcji społecznej bronią burżuazyjnej rodziny i zwalczają bolszewików za ich obyczajowy progresywizm. Pod obstrzałem reakcyjnej krytyki znajduje się Aleksandra Kollontaj, która w imieniu bolszewików realizuje rozmaite progresywistyczne reformy społeczne. A więc sprawa stoi na ostrzu noża i to właśnie partia proletariacka stoi na gruncie progresywizmu obyczajowego. Na gruncie zaś konserwatyzmu obyczajowego stoją partie nieproletariackie, w tym drobnomieszczańskie.
I rzecz ostatnia w kwestii drobnomieszczaństwa - trochę na boku. Otóż niezmiernie denerwuje mnie pewna postawa polityczna, którą określiłbym jako drobnomieszczańską pogardę dla klasy robotniczej, wyrażającą się w przekonaniu, że klasa robotnicza powinna się zajmować wyłącznie sprawami bezpośrednio związanymi z klasą robotniczą. Otóż niektórzy rewolucjoniści - odmieniający pojęcie klasy robotniczej przez wszystkie przypadki - zmierzają do zamknięcia klasy robotniczej w kręgu jej własnych spraw, zakładając (być może nieświadomie), że innych spraw robotnicy i tak nie pojmą. A więc pewnych istotnych tematów społecznych (pośrednio tylko związanych z klasą robotniczą, albo związanych z sytuacją jedynie pewnej części klasy robotniczej) lepiej na gruncie ruchu robotniczego nie podejmować i mówić tylko o sprawach „czysto robotniczych”.
Przyłączam się do postulatu ex-GSR, aby czytelnicy - po lekturze tekstów (Zetkin i polemika Lenina z Armand - polecam także cytowane przeze mnie teksty Lenina w kwestii kobiecej) - sami ocenili, kto ma rację w kwestii poglądów obyczajowych Lenina. Uczulam przy tym, że stanowisko, które ja przypisuje Leninowi (równouprawnienie obyczajowe płci) nie ma nic wspólnego z propagowaniem nadmiernego życia seksualnego czy robienia z kwestii seksu spraw o centralnym znaczeniu politycznym. A w tym kierunku zmierzają wystrzały (czy raczej „bączki”) z armat ex-GSR-u.
A ha na koniec. Stanowisko ex-GSR-u (konserwatyzm obyczajowy) – jakkolwiek nie ma żadnego oparcia w tekstach klasyków marksizmu - ma pewne zakorzenienie w tradycji ruchu komunistycznego. Na tym stanowisku stał niewątpliwie Stalin, przywódcy Francuskiej Partii Komunistycznej, Fidel Castro. A na naszym podwórku tego typu linię reprezentował wybitny teoretyk marksizmu Władysław Gomułka, który określił swego czasu Kalinę Jędrusik jako „zagrożenie dla socjalistycznej moralności”. Osobiście nie zachęcam do twórczego rozwijania tego stanowiska. Dysponuje bowiem licznymi pracami radzieckich teoretyków od spraw rodziny, miłości i moralności socjalistycznej, którzy po zmianie kursu przez Stalina musieli się nieźle napocić by nagiąć – odpowiednio wypreparowane cytaty z Engelsa do nowej drobnomieszczańskiej linii obyczajowej. Próby te wypadły żałośnie...
[ostatni akapit został dopisany 1 lipca].