SOJUSZ LIBERALNYCH DEGENERATÓW
Z coraz większym niepokojem obserwuję działania podobno lewicowego rządu SLD. Słyszę rzeczy które normalnym, lewicowym politykom nawet przez gardło nie powinny przejść. Widać jednak, że Polska jak mawiał Zulu Gula to „baldzo dziwna klaj”. Kraj w którym coraz mniej mam ochotę żyć.
Sojusz Lewicy Demokratycznej popierający podatek liniowy. Oczywiście ktoś zakrzyknie, że to tylko propozycja do rozważenia, ale nie łudźcie się. Sprawa jest już przesądzona, a obecne „konsultacje” społeczne to zwyczajny pic na wodę, tak by dobrze wyglądało to w mass mediach. O podatku mówi prezydent, Platforma Obywatelska oraz SLD. Wszystko wskazuje więc na to ,że uchwalenie podatku to kwestia czasu.
Czym jest podatek liniowy?. W największym skrócie jest to prezent dla najbogatszych. Nie jest tajemnicą, że pewna część pierwszej dziesiątki najbogatszych Polaków jest powiązana z SLD. Im niżej tym tych ludzi można znaleźć więcej. Oczywistym staje się fakt, że to oni są tym podatkiem najbardziej zainteresowani. W końcu tak przewidująca partia jak SLd musi dbać o swoją materialną przyszłość.
Na początku padła propozycja 22% podatku. Czyli najbiedniejsi mieliby płacić więcej ,a najbogatsi o wiele mniej. Oto SLDowska definicja sprawiedliwości społecznej. W ten oto sposób ta partia wyobrażała sobie swoją misję ochrony najbiedniejszych mieszkańców naszego kraju. Całe szczęście szybko się z tego wycofano i następna propozycja wyniosła 18%. Przedstawmy to bardziej obrazowo. Przytłaczająca ( 96,8% ) podatników płacąca dotąd 19% zostałaby obdarowana ulgąw wysokości 1 ( słownie: jednego ) procenta, natomiast niewielka ( 0,98% ) garstka podatników, w zdecydowanej większości złodziei i wyzyskiwaczy płacących do tej pory 40% podatku dostałaby upust w wysokości 22 ( słownie: dwudziestu dwóch ) procent. Oczywiście SLD przyjmuje, że ci z założenia filantropijni, pełni miłości bliźniego i współczucia dla biednych i pozostających w potrzebie pracodawcy od razu w pocie czoła i z poczwórną siłą rzucą się do tworzenia nowych miejsc pracy, a nikomu z nich nawet nie przyjdzie do głowy, by zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na nowe domy, samochody, wycieczki czy obrazy.
Towarzysz sekretarz Marek Dyduch stwierdził wprawdzie, że jeśli najbogatsi nawet będą kupować nowe samochody czy wille to będą jednocześnie nakręcać gospodarkę. Jakoś nie widzę związku między wzbogaceniem się kilku dealerów samochodów, a wzrostem poziomu życia społeczeństwa. Chyba, że nie dostrzegam „niewidzialnej ręki rynku”, ale na takie widoki rzeczywicie od dawna jestem uodporniony.
Podatek liniowy to świństwo tak wielkie, że tylko wyjątkowa kanalia może o nim myśleć. To, że takimi kanaliami są politycy PO nikt nie musi mnie do tego przekonywać. Po politykach SLD spodziewałem się jednak trochę więcej ludzkich uczuć. Teraz już wiem, że więcej tego błędu nie popełnię i o tych ludziach będę się od tej pory wypowiadał w sposób daleki od parlamentarnego. Znacie mnie jako zaciekłego przeciwnika SLD i takie moje słowa mogą niektórych dziwić, ale miałem jeszcze cień nadziei na ludzkie oblicze tej partii. Teraz nie mam już nawet tego.
Jak nie wiadomo skąd wziąć pieniądze najlepiej zabrać je opiece społecznej. Przecież nikt nie zaprotestuje, a jak bezrobotni zrobią jak ostatnio demonstrację pod Sejmem to się ich spacyfikuje korzystając z bogatych doświadczeń oddziałów ZOMO. O pomoc społeczną nikt się nie upomni, może z wyjątkiem kilku opozycyjnych partii, ale co za problem nazwać ich bandą oszołomów nie rozumiejących potrzeb wolnego rynku.
Aktualnie by móc korzystać z pomocy społecznej trzeba mieć żenująco niski dochód. Przykładowo trzyosobowa rodzina z dzieckiem do 15 roku życia nie może mieć wyższego dochodu niż 798 złotych. Czyli jedno z małżonków nie może pracować, a drugie musi zarabiać na rękę mniej niż wspomniana suma. Przecież ogrom tej sumy aż zwala z nóg. Według pomysłów pana Hausnera dochód ten ma być jeszcze niższy. Nie wiadomo jeszcze o ile zostanie obniżony, ale zapewne sporo. Obniżone zostaną także zasiłki wypłacane przez pomoc społeczną . Dziś zasiłek dla osoby samotnej wynosi 461 złotych. Tu ministerstwo rzeczywiście ma rację. Przecież mając taki majątek człowiek tylko się zastanawia co by tu jeszcze kupić, gdzie pojechać i w jakim kasynie przepuścić nadmiar kasy. Ale poważnie. Spróbujcie wyżyć za to w dużym mieście. Nikt nie wie do jakiej wysokości obniżone zostaną zasiłki, ale niewątpliwie ludzie których spotka ta dobroć zaczną w sposób nagły i przymusowy poznawać geografię śmietników w swojej okolicy. Po wprowadzeniu tych zmian pomoc społeczna będzie czymś na kształt yeti. Niby wszyscy słyszeli, ale jakoś nikt nie widział. Czym to grozi nie muszę chyba nikomu mówić. Obniżenie kryterium dochodowego sprawi, że tysiące najbiedniejszych ludzi pozbawionych możliwości płacenie czynszu i innych opłat wyląduje na bruku. Niby jest nowelizacja ustawy zakazująca eksmisji na bruk, ale Hausner te bajeczki może swojej babci opowiadać. Nikt nie będzie trzymał ludzi zalegających z czynszem. Żadna spółdzielnia mieszkaniowa nie zgodzi się ponosić strat z tego tytułu. Gminy posiadają śladowe ilości lokali socjalnych czyli rezultat jest ławy do przewidzenia. Tysiące nowych bezdomnych w tym kobiety w ciąży, dzieci do 15go roku życia i osoby niepełnosprawne których zgodnie z ustawą nie można eksmitować. Dojdzie więc do sytuacji w której możliwe będą trzy wyjścia. Albo sądy będą łamać ustawę orzekając eksmisje na bruk. Albo samorządy będą musiały budować lokale socjalne co samo w sobie jest bez sensu, gdyż te same pieniądze będzie można przeznaczyć na pomoc ludziom, którym zgodnie z ustawą pomoc się nie należy. Albo, co najbardziej prawdopodobne rząd będzie zmuszony do powrotu do starych kryteriów przyznawania pomocy społecznej, co skończy się jego kolejną kompromitacją.
Kolejnym pomysłem który „zapewni” temu rządowi nieśmiertelność jest zapowiedź „zastanowienia się nad przyszłością zakładów pracy chronionej”. Sprawa jest już przesądzona. W SLDowskiej nowomowie taki zwrot oznacza, że decyzja już zapadła, a takie kręcenie to zwykły chwyt marketingowy. SLD od wielu lat mamiło niepełnosprawnych zapewniając ich o ochronie jaką rzekomo zostaną objęci gdy Miller i spółka dorwą się do koryta. Dziś niepełnosprawni płacą cenę za swoją naiwność, tak jak wiele innych grup społecznych. Uczciwie należy jednak przyznać, że prawicowe rządy np. PO nie miałyby żadnych skrupułów by likwidacji dokonać znacznie wcześniej.
Oczywiście wszystkie te „reformy” podawane są w sosie propagandowym o „konieczności” ratowania gospodarki. Nikt jednak nie przejmuje się ludźmi, co jest typowym zachowaniem rządu określającego się mianem „lewicowego”. Podane przykłady są jedynie małym wycinkiem rzeczywistości, a próba głębszego zajęcia się tą sprawą spowodowałaby konieczność napisania książki, a nie krótkiego artykułu.
Ta patia wielokrotnie udowadniała, ze musi zmienić nazwę. Osobiście proponowałbym tę zamieszczoną w tytule. Choć może i to jest zbyt łagodne. Jedyną szansą na poprawę sytuacji jest budowa nowego lewicowego ugrupowania będącego alternatywą dla stalinowskich aparatczyków. Jednak wielokrotne, złe doświadczenia ze środowiskiem radykalnej lewicy po raz kolejny każą wątpić w sens takiej próby. Grożenie komuś sądem nie jest najlepszą metodą na budowanie porozumienia. Można nawet wyrazić przypuszczenie, że wspomniane osoby są ”piątą kolumną” SLDowskiej zarazy i mają za zadanie zrobić wszystko, by żadna próba zbudowania realnej siły na radykalnej lewicy nigdy się nie powiodła.
Zachary Barnaba Łańcut