Myślicie, że przejmuję się bo kogoś obrażę?. Że zależy mi na czystości obyczajowej czy innej pokręconej politycznej poprawności? Że nazywanie rzeczy po imieniu to jakieś chamstwo i brak ogłady jak niejednokrotnie słyszę z ust różnych niedorobionych obrońców moralności. W dupie mam wspomnianą polityczną poprawność. Jak ktoś ukradł dajmy na to samochód to jest złodziejem, a nie „uczciwym inaczej”.
W zeszłym roku mieliśmy powszechny spis ludności. Fajna i bardzo potrzebna rzecz, ale nie to jest głównym tematem mojego wystąpienia. W jednej z rubryk należało podać swoją narodowość. I co się okazało?. Po opublikowaniu wyników spisu wyszło na jaw, że w Polsce mieszka niewielka garstka około tysiąca dwustu Żydów. Ktoś powie, że to widocznie prawda skoro wyszły takie, a nie inne wyniki. Przyjrzyjmy się jednak sprawie nieco głębiej.
Związek Wyznaniowy Gmin Żydowskich ma około pięciu tysięcy wyznawców. Mało, ale i tak liczba jest o wiele wyższa niż podawana oficjalnie. Istnieje poza tym olbrzymia liczba Żydów będących albo katolikami, albo ateistami, w ostateczności członkami niektórych wspólnot protestanckich. I co z tego wynika?. Mamy do czynienia z niemiłym i bardzo haniebnym faktem ukrywania przed rachmistrzami swojej narodowości. Można postawić pytanie czemu tak się dzieje. Nie sądzę, by większość tych ludzi postępowała tak jak np. ja, kiedy to na pytanie rachmistrza o narodowość podałem łemkowską. Mój motyw postępowania miał na celu pomoc pewnej mniejszości narodowościowej tak, by poprzez zwiększoną liczbę członków mogli liczyć na większe dotacje ze skarbu państwa. Tak samo postąpiło wielu moich znajomych, niekoniecznie przyznając się do narodowości łemkowskiej.
W rozpatrywanym przez nas przypadku motywem działania ludzi nie przyznających się do swoich żydowskich korzeni był zapewne strach. Strach przed zdemaskowaniem. Ci ludzie nie mieli żadnych gwarancji, że informacja o ich żydowskiej narodowości nie wycieknie na zewnątrz. Przecież po wyjściu rachmistrz, który mógł być zwykłym rasistowskim śmieciem mógł bez żadnego problemu zapisać sobie w notatniku „Kwitnąca 9 mieszkania 19, rodzina żydowska” i przekazać informację „przyjacielowi skinheadowi”. Oni jak już wspomniałem bali się ryzyka dekonspiracji i związanych z nim ewentualnych, poważnych konsekwencji.
Skoro po prawej stronie sejmu siedzi banda faszystowskiej hołoty mówiąca o przewodniczącym IPN - u per „człowiek wiadomego pochodzenia”. Skoro członek tej hołoty biega z pianą na pysku po Władysławowie z immunitetem na szyi by mu policja nie przeszkodziła w ciskaniu jajkami i farbą w feministki. Skoro po całym niemal kraju biegają stada wygolonych troglodytów malujących swastyki na murach, synagogach, domach w których mieszkają Żydzi i dziwnym trafem nic im praktycznie nie można zrobić. Skoro legalnie można kupić różne wydawnicze Buble i inną makulaturę jawnie nawołującą do nienawiści rasowej, narodowościowej, religijnej i wydawcy są bezkarni, bo albo przestawią zaświadczenie o chorobie psychicznej, albo sędzia boi się wygolonych kolesi takiego gnoja. Skoro sąd we Wrocławiu oddala pozew studenta z Arabii Saudyjskiej przeciwko wydawcy dowcipów o Arabach uzasadniając wyrok tym, że „żarty nie dotyczyły bezpośrednio” owego studenta ( uwaga rasiści i inne śmiecie! W tym popieprzonym kraju można legalnie poniżać Arabów ). Zresztą po co szukać aż tak daleko. Wystarczy zajrzeć na księgę gości LBC by przeczytać wynurzenia niejakiego Matwieja ( wpis 118 z dn. 28.06.2003 ) „...tak się dziwnie składa, że członkowie pewnej nielicznej mniejszości narodowej są nadreprezentowani w liberalnych mediach, radach nadzorczych..”. Jeżeli to nie jest antysemityzm to ja jestem nieślubnym synem Karola Wojtyły.
Jest to postawa dość powszechna w naszym społeczeństwie. Ile razy słyszymy „nie jestem rasistą, ale asfalt powinien znać swoje miejsce” czy „ nie jestem antysemitą, ale w moim kraju Żydzi rządzić nie będą”. Wielu ludzi już dawno zatraciło różnicę pomiędzy dobrem a złem. Pomiędzy niechęcią a nienawiścią. Co tydzień karnie idą do kościoła, a po wyjściu mówią, że wszystkiemu winni są Żydzi. Wyraz „żyd” pisany obowiązkowo z małej litery stał się synonimem przekleństwa czy wręcz obelgi. Ile razy słyszałem, że ktoś nie będzie czegoś robił „po hebrajsku” czyli inaczej niż do tej pory. Oni nawet nie wiedzą, że czynią źle, ale to żadne dla nich usprawiedliwienie.
Szczególna sytuacja występuje w wielu miasteczkach które przed wojną w większości należały do Żydów. Tam duża część ludzi mieszka w pożydowskich domach. Oni boją się, że spadkobiercy przedwojennych właścicieli przyjdą i im to zabiorą. „Przyjdą Żydzi i zabiorą” to doskonała pożywka dla antysemityzmu, szczególnie gdy jest jeszcze umiejętnie podsycana. Żadna kretyńska wymówka nie jest jednak dla nikogo żadnym usprawiedliwieniem.
Ten kraj jest antysemicki czy to się komuś podoba czy nie. Ci, co najbardziej krzyczą, że nie są tego najlepszym przykładem. Wystarczy pójść na większość stadionów, pod budki z piwem, na pielgrzymki, bazary, by usłyszeć co tak zwani „zwykli ludzie” sądzą o kwestii żydowskiej. Posłuchać właśnie ich, którzy za wszelkie zło obarczają właśnie Żydów, dla których Żyd jest naturalną przyczyną wszelkiego zła.
Wielu polskich Żydów właśnie z tego powodu bało się ujawnić. Wystarcza im codzienność, to co widzą, słyszą, czytają. Wielu z nich w swoim życiu doświadczyło ogromu zła tylko dlatego, że są Żydami. Może nie mieli ochoty na powtórkę. Nie ujawnili się. I nam, Polakom w żaden sposób chwały to nie przynosi.
Zachary Barnaba Łańcut