Tekst pochodzi ze strony Platformy Proletariackiej http://republika.pl/proletariacka_platforma/ . Ze strony LBC możemy powiedzieć, że niecierpliwie czekamy na pełną wersje tego tekstu.


(zapowiedź)
Od "antystalinizmu" do kapitalistycznej kontrrewolucji


Niniejszym zapowiadamy publikację pamfletu politycznego zatytułowanego Od «antystalinizmu» do kapitalistycznej kontrrewolucji, który zostanie zamieszczony w „Platformie proletariackiej”. Pamflet wzbogacony będzie o szereg interesujących dokumentów organizacji lewicowych, z którymi - być może - wielu Czytelników będzie miało okazję zapoznać się po raz pierwszy. Tym samym zachęcamy Czytelników do przestudiowania pamfletu, którego wydanie planujemy w tym roku. Publikacja obejmuje następujące rozdziały:

»» Wstęp »» Kwestia rosyjska pozostaje kluczową »» Kautsky – ojciec chrzestny „'antystalinowskiej' lewicy” »» Lewicowa Opozycja i Czwarta Międzynarodówka »» Programowa dezintegracja Czwartej Międzynarodówki. Przekuć Czwartą Międzynarodówkę! »» Warszawscy stalinowcy odrzucali klasowy charakter przemian społecznych w Polsce »» Rozłam w polskiej biurokracji. Narodziny „antystalinizmu” »» „Antystalinowska” rewolucja antybiurokratyczna przeciw trockistowskiej proletariackiej rewolucji politycznej »» Adam Schaff – polski Kautsky »» Ludwik Hass i Adam Schaff – polska opozycja wobec dyktatury proletariatu »» 'Lewica antystalinowska' produktem tarć wewnętrz biurokracji »» W obozie 'Solidarności' – od PPS do NLR »» Spartakusowcy przerywają nacjonalistyczny łańcuch 'rodziny lewicowej'.


Wstęp
„Platforma proletariacka” – wywiązując się z obowiązku uzbrajania marksizmu w skuteczną broń przeciw ugrupowaniom pseudolewicowym – pre­zentuje poniżej stanowisko wobec tzw. polskiego „anty­stalinizmu”. Cel publikacji niniej­szego dokumentu, wynika z tego samego przekonania, o którym Trocki pisał w artykule „Stalinizm i bolszewizm” (1936):

„Reakcyjne epoki, takie jak nasza, nie tylko dezintegrują i osłabiają klasę robotniczą, izolując jej awangardę, lecz również obniżają ogólny poziom ideologiczny ruchu i odrzucają myślenie polityczne wstecz do etapów dawno już przebytych. W tych warunkach zadaniem awangardy jest ponad wszystko nie dać się porwać wstecznej fali – trzeba płynąć pod prąd. Jeśli niekorzystna relacja sił uniemożliwia awangardzie utrzymanie zdobytych wcześniej pozycji politycznych, trzeba utrzymać się przynajmniej na pozycjach ideologicznych, ponieważ jest w nich wyrażone drogo okupione doświadczenie przeszłości. Głupcom taka polityka wydaje się „sekciarstwem”. W rzeczywistości tylko ona przygotowuje nowy gigantyczny skok naprzód wraz z falą nadchodzącego historycznego przypływu”.

„Anty­sta­li­nizm” to produkt liberalnego stalinizmu, stanowiący polityczną reakcję na przystosowanie się – w latach 50. – zdezorientowanych kadr powojennej Czwartej Międzynarodówki do stalinizmu. „Antystalinizm” nie przybrał nigdy formy zorganizowanego ruchu po­li­tycz­nego, ale żyzną glebę dla swojego rozwoju znalazł w całej palecie ugru­po­wań lewicowych i socjal­de­mo­kra­tycz­nych Europy Wschodniej i Zachodniej, nabierając rozpędu w latach 80. i 90., kiedy udzielił poparcia – proporcjonalnie do swoich możliwości – siłom pro­ka­pi­talistycznym. W Polsce początek „antystalinizmu” datować można na późne lata 50 i wczesne lata 60., kiedy część środowisk politycznych, opozycyjnych wobec państwa radzieckiego, odrzuciło tezę, że państwa Europy Środkowo-Wschodniej – powstałe w wyniku zwycięstwa Armii Czerwonej nad faszyzmem – są zdeformowanymi państwami robotniczymi. Tym samym opozycja ta zaczęła posługiwać się nie pojęciem „proletariackiej rewolucji politycznej”, ale „anty­biu­ro­kratycznej rewolucji” lub substytutem tego pojęcia.

„Antystalinizm” ewoluował. Ale nie na tyle, by zmienił swoje zasadnicze stanowisko wobec charakteru rewolucji społecznych w Europie Środkowo-Wschodniej, których był klasowym wrogiem. Ponieważ „antystalinizm” nie przybrał nigdy zamkniętej i uporządkowanej teorii, lepiej jest mówić – odnosząc się konkretnie do jego działań – odpowiednio o mien­sze­wizmie, centryzmie, reformizmie albo renegactwie. W każdym razie, tak go określając, nie popeł­nimy żadnego błędu.

Trockizm nie jest „antystalinizmem”. Jest jego zaprzeczeniem. Jest pro­gra­mem rewolucyjnym i proletariackim, podlegającym w codziennej walce próbie sił. Jednakże, jako rewolucyjna teoria, trockizm narażony jest na ryzyko wulga­ry­zo­wania. Do prac, które w ostatnim czasie przyczyniły się do oczywistego fałszowania zagadnienia „czym jest troc­kizm”, należą dwie wydane ostatnio w Polsce publikacje – pierwsza, Dariusza Zalegi pt. „Zapomniana opozycja: trockizm w PRL” (2002), druga, jest owocem pracy politologa Urszuli Ługowskiej oraz historyka Augusta Grabskiego pt. „Trockizm. Doktryna i ruch polityczny” (2003). Bez cienia wątpliwości, politycznym kompasem obu tych prac były publikacje historyka prof. Ludwika Hassa, jak „Trockizm” (1989), czy „Trockizm w Polsce (do 1945)”, które Ługowska i Grabski określają jako „zobiektywizowaną próbę przedsta­wie­nia trockizmu” (s. 18).

Tylko dzięki zgodzie autorów tych prac na główne założenie publikacji Hassa – zaprzeczające, że Zjednoczony Sekretariat Ernesta Mandela zerwał z trockizmem – można wytłumaczyć usunięcie z pracy tak pod­stawowych pojęć jak mienszewizm i bolszewizm. Na uwagę Czytelników zasługuje język jakim autorzy opisują okres kapitalistycznej kontrrewolucji w Polsce. Ługowska i Grabski piszą o „demokratycznym przełomie 1989 roku” (s.17) i o „okresie wolności badań naukowych po 1989 r.” (s. 18). Z kolei Zalega gloryfikuje „polską rewolucję 1980-81”.

Praca „Trockizm. Doktryna i ruch polityczny” gładko i bez zastrzeżeń przechodzi nad sformułowaniem, że „podobieństwa między Kuroniem i Modzelewskim a Dżilasem w zasadzie ograniczają się do nazwania biurokracji klasą społeczną” (!). Zupełnie jakby Trocki nie dokonał druzgocącej krytyki założeń takich „podobnych” teorii w pracach: „Zdradzona rewolucja”(1936), „Klasowy charakter państwa radzieckiego”, czy ”In Defence of Marxism” ([W obronie marksizmu]1942).

Uderzające w tych publikacjach jest nie to, że ich autorzy powołują się na „zobiektywizowaną prezentację doktryny” trockizmu – pokolenia mło­dzieży uczące się z podręczników burżuazyjnych czy stalinowskich zostały z tym pojęciem dość oswojone – ale raczej podobieństwo przyjętej metodologii. Dla tych badaczy, trockizm jest takim samym śmietnikiem idei, do jakiego na co dzień ludzie klasyfikują myśl zygzakującej socjal­de­mo­kracji, czy myśl burżuazyjną w ogóle.

Autor „Zapomnianej opozycji: trockizm w PRL” odkrywa ze zdu­mie­niem, że:

„Różnice między nurtami odwołującymi się do dziedzictwa troc­kis­towskiej międzynarodówki są tak duże, że mieszczą się w nim zarówno filostaliniści (np. Międzynarodowa Tendencja Spartakusa), jak i grupy stosujące tak głęboki entryzm w partiach socjalistycznych, że prawie w nich już się roztopiły (np. nurt Pierre’a Lamberta). Nie łączy ich nawet wypracowana przez Trockiego analiza Związku Radzieckiego jako «zdegenerowanego państwa robotniczego».

Dla Urszuli Ługowskiej i Augusta Grabskiego zasadnicze stanowisko trockistów, cha­rak­te­ryzujące ZSRR jako „zde­ge­ne­rowane państwo robotnicze”, stanowi zwyczajnie „inną trockistowską teorię ZSRR” (s. 38). Uzasadniają oni, że:

„Definicja ZSRR jako zdegenerowanego państwa robotniczego nie była jedyną obecną w międzynarodowym ruchu trockistowskim teorią społeczną dotyczącą tego państwa. Współzawodniczyły z nią (i dotychczas współzawodniczą) co najmniej dwie inne: teoria ZSRR jako formy państwowego kapitalizmu i teoria ZSRR jako «biuro­kratycznego kolektywizmu».

Do współegzystowania w ramach ruchu trockistowskiego różnych teorii ZSRR przyczynił się sam Trocki”.

Negujemy oba twierdzenia. Tylko ignoranci mogą utrzymywać, że w troc­kizmie mieścić się mogą „filostaliniści”, „grupy stosujące głęboki en­tryzm” czy teorie negujące charakter ZSRR jako „zde­ge­nerowanego państwa robotniczego”. Przeciwnie, trockizm wyklucza ze swojego grona i zwalcza politycznie programy negujące zasadnicze pozycje rewolucyjnego marksizmu. Takie były i są zasady programowe założonej przez Trockiego Czwartej Międzynarodówki. W dokumencie założycielskim Czwartej Mię­dzy­na­rodówki, zatytułowanym „Program przejściowy” (1938), Trocki wyjaśniał:

„Główne oskarżenie, które Czwarta Międzynarodówka wytacza przeciwko tradycyjnym organizacjom proletariatu, polega na tym, że nie chcą one oderwać się od politycznego półtrupa burżuazji. W tych warunkach żądanie, systematycznie kierowane do starego kie­row­nictwa: «zerwijcie z burżuazją, weźcie władzę», jest niezwykle ważnym narzędziem demaskowania zdradzieckiego charakteru partii i organizacji Drugiej, Trzeciej i Amsterdamskiej Międzynarodówki”.

Wszelkie twierdzenia utożsamiające renegatów z „międzynarodowym ruchem trockistowskim” są nie tylko fałszywe, ale i obłudne. Należy przypomnieć, że autorzy – w okresie lat 90. kiedy ściśle współpracowali z mandelowskim Nurtem Lewicy Rewolucyjnej (w dziwaczny sposób powiązanym ze Zjednoczonym Sekretariatem) – niejednokrotnie odmawiali Spar­ta­ku­sow­skiej Grupie Polski (sekcji Międzynarodowej Ligi Komunistycznej), prawa publicznego wystę­po­wania w imieniu rewo­lu­cyj­nego mar­ksiz­mu, z powodu ich nie­u­gię­tej opozycji wobec reakcyjnej „Solidarności”. Czytelnik ich „zobiek­ty­wi­zo­wanej pre­zentacji dok­tryny” trockizmu nie znajdzie choćby wzmianki o Revolutionary Tendency, opozycji powstałej wew­nątrz antypablistowskiej Socialist Workers Party (SWP), z której wyłoniła się tendencja spartakusowców, Spartacist League (w 1989 r. przyjęła nazwę Międzynarodowa Liga Komunistyczna [Czwarto-międzynarodówkowa]). Z żadnej z obu prac, ani z ich źródeł, Czytelnik nie dowie się o wydawanym przez Ruch Młodej Lewicy (w okresie 1989-90) – piśmie „Platforma”, na łamach którego (nr 7) po raz pierwszy ukazał się, w języku polskim, artykuł Trockiego zatytułowany „Czy demokracja parlamentarna może zastąpić rady robotnicze?”. Konsekwentnie autorzy nie wspominają działalności Sparta­ku­sow­skiej Grupy Polski, sekcji MLK, wydającej od 1990 r. pismo „Platforma Spartakusowców”. Tak fałszuje się historię!

Autor pracy „Zapomniana opozycja: trockizm w PRL” informuje Czytelnika, że skupił się „przede wszystkim na najsilniejszym nurcie, mającym największe prawo do rewindykowania tradycji międzynarodówki – Zjednoczonym Sekretariacie, który też rozwinął najszerszą «działalność polską»”. Ługowska i Grabski założyli z kolei, że skoro „Zjednoczony Sekretariat uważany jest za najważniejszą organizację trockistowską, Dlatego też zamieszczona dalej analiza rozwoju ruchu trockistowskiego w latach 1963-2002 śledzić będzie w głównej mierze działalność właśnie Zjednoczonego Sekretariatu. Działalność innych podmiotów trockis­towskich zostanie uwzględniona w stopniu skromniejszym, pro­por­cjo­nalnym do ich znaczenia”. W ten sposób wymazali z historii, jedyną, opozycyjną wobec sił otwartej kontrrewolucji, polską grupę opierającą się na programie autentycznego trockizmu, stojącą na pozycji obrony zdegenerowanych i zdeformowanych państw robotniczych przed wewnętrzną kontrrewolucją i imperializmem.

To co przemilczały obie prace, to stanowisko Zjednoczonego Sekretariatu i NLR, które (rzekomo z pozycji trockistowskich) odmówiło obrony kolektywnych gospodarek ZSRR i Europy Środkowo-Wschodniej, kibicując siłom prokapitalistycznym Jelcyna!

Socjaldemokracja i najrozmaitsze pokrewne tendencje polityczne, odziały „anty­stalinizm” w pled „ruchu postępowego”, jednakże – jak to odsłaniamy – był to ruch reakcyjny, anty­pro­le­ta­riacki, który wstrząsany był wieloma wewnętrznymi sprzecznościami, tym większymi im większe były tarcia pomiędzy naciskiem światowego imperializmu, kompromisem sta­li­nowskiej biurokracji i oporem klasy robotniczej.

W Polsce, „antystalinizm” znalazł się w jednym obozie z formacjami soc­jal­de­mo­kra­tycznymi lub otwarcie reakcyjnymi. Wraz z utworzeniem „Solidarności” Wałęsy – która dzięki stalinowskiej biurokracji zdobyła duże wpływy wśród ro­bot­ników – sztandar „antystalinizmu” stał się biletem wstępu do obozu kontrrewolucji, do którego przyłączyła się nie tylko PPS, odwołująca się (tak samo jak „Solidarność”) do postaci faszyzującego dyktatora Józefa Piłsudskiego i do „nauk społecznych Kościoła”, ale wszelkie ugrupowania, które od czasów reform Chruszczowa, skażone zostały nacjo­na­lis­tycznym liberalnym sta­li­nizmem.

Młode pokolenie jest niezmiernie zubożone, gdy chodzi o studiowanie historii ruchu robotniczego. Głównie przez to, że auten­tyczny marksizm uległ programowemu zafałszowaniu i został zduszony przez stalinizm, a obecnie przemożny wpływ zdobyła – nie bez zasług takich ugrupowań jak NLR, Solidarność Socjalistyczna (dziś Pracownicza Demokracja) – burżuazyjna ideologia „śmierci komunizmu”. Udo­ku­men­to­wanie sta­nowisk ugrupowań politycznych, które nie miały nic wspólnego lub zerwały z rewo­lucyjnym marksizmem, jest niezbędnym warunkiem edukacji, politycznego rozwoju i wy­ciągnięcia wniosków dla każdego, kto chce stać na gruncie rewolucyjnego marksizmu.

W końcu staramy się, aby nasze wnioski zamknęły się konkluzją tj. wyjaśniły zagadnienie: Czym jest trockizm a czym nie jest? Postępować będziemy zgodnie z wyrażoną przez Lenina – w pracy „Co robić?” – zasadą, że „socjalizm od czasu, gdy stał się nauką, wymaga, by trak­to­wano go jako naukę, tzn. by go studiowano”.