Inwazja sekt amerykańskich w Europie
„W imię wolności religijnej: Sekty, koń trojański Stanów Zjednoczonych w Europie” – pod takim tytułem w czołówce wydania francuskiego miesięcznika „Le Monde Diplomatique” ukazał się artykuł, w którym zdemaskowano powiązania władz amerykańskich z panoszącymi się na świecie sektami religijnymi. 90% sekt wywodzi się z USA lub ma tam swoje siedziby.
Zbigniew Marcin KOWALEWSKI
Autor artykułu, Bruno Fouchereau, pisze, że w ciągu minionego dziesięciolecia sprawa sekt przeszła ze stadium „niepokojącego zjawiska społecznego” w stadium „pierwszoplanowego problemu bezpieczeństwa publicznego”. „Zbiorowe samobójstwa” członków Zakonu Świątyni Słonecznej i wyznawców Bram Niebios w latach 1994-1995 i 1999 czy atak gazowy sekty Aum na metro tokijskie w 1995 r. skłoniły władze we Francji, Belgii, Hiszpanii i Niemczech po powołania specjalnych komisji parlamentarnych oraz, na podstawie ich sprawozdań, uchwalenia ustaw antysekciarskich.
Odsiecz z Waszyngtonu
We Francji rząd „lewicy wielorakiej” utworzył Międzyministerialną Misję do Walki z Sektami, a rządząca w Niemczech koalicja socjaldemokratów i Zielonych ostrzegła społeczeństwo przed zagrożeniami ze strony Kościoła Scjentologii. W związku z zaostrzeniem w Europie kursu wobec sekt wszyscy obserwatorzy tego zjawiska spodziewali się kontrofensywy „wielonarodówek sekciarskich” – wiadomo, że dysponują one ogromnymi zasobami finansowymi. Tymczasem najpotężniej ripostował kto inny - rząd amerykański.
W styczniu 1997 r. działania rządu niemieckiego przeciwko scjentologii zostały oficjalnie potępione przez Waszyngton, a podległe Departamentowi Stanu Biuro do spraw Demokracji, Praw Człowieka i Pracy (BDHRL) ogłosiło raport o stanie praw osoby ludzkiej na świecie, w którym gwałtownie zaatakowano Niemcy i umieszczono je obok Chin na liście krajów godzących w swobody religijne! W 1998 r. Kongres USA uchwalił ustawę o wolności religijnej na świecie, a we wspomnianym biurze powstał Wydział do spraw Międzynarodowej Wolności Religijnej (OIRF). W każdej ambasadzie amerykańskiej jest funkcjonariusz tego wydziału. Na jego czele, w randze ambasadora pełnomocnego, stoi Robert Seiple, który lubi opowiadać o tym, jak to wiara religijna pomogła mu wykonać 300 misji bojowych w Wietnamie, gdzie walczył jako oficer piechoty morskiej.
O nominacji Seiple’a na to stanowisko przesądziły jednak nie tyle jego „zalety mnicha-żołnierza”, ile to, że przez 11 lat stał na czele ultrakonserwatywnej World Vision Inc. – najważniejszej organizacji ewangelickiej na świecie, która finansuje tysiące projektów na obu półkulach i ma miliony członków w Ameryce Łacińskiej i Azji. W swoim pierwszym raporcie z września 1998 r. wydział oskarżył Francję, Niemcy, Austrię, Belgię o gwałcenie swobód religijnych, a sprawozdanie francuskiej komisji parlamentarnej o działalności sekt uznał za przejaw prześladowań religijnych i wprowadzania segregacji wyznaniowej.
Kontrofensywa na szerokim froncie
Do ataku na zwalczające sekty państwa europejskie władze USA wykorzystują nawet instytucje działających pod auspicjami Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) i Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE). W amerykańskim odgałęzieniu tej ostatniej urządzono przesłuchania „świadków”, którzy „ujawnili”, że premier Francji Lionel Jospin jest zatruty propagandą ruchów antyreligijnych, wierni padają tam ofiarą prześladowań ze strony tłumów, wyrzuca się ich z pracy, zabiera się im dzieci itd. W oficjalnym raporcie grupy senatorów amerykańskich z czerwca 1999 r. oskarża się rząd francuski o to, że w walce ze swobodami religijnymi uczynił z urzędu podatkowego zbrojne ramię nowej inkwizycji...
Francja była zmuszona się bronić. Wspomniana Misja Międzyministerialna i Ministerstwo Spraw Zagranicznych wyjaśniały, że z badań struktury i wpływów finansowych Kościoła Scjentologii wynika niezbicie, iż w rzeczywistości to organizacja o celach lukratywnych, czerpiąca kolosalne zyski, toteż ściąganie z niej podatków jest absolutnie uzasadnione. Jeśli chodzi o raport komisji parlamentarnej, to władze francuskie wyjaśniły, że dotyczył on 180 stowarzyszeń, które podają się za religijne, ale mają charakter totalitarny, stosują przymus wobec swoich adeptów, a w sprawach przytłaczającej większości z nich sądy francuskie wydały wyroki skazujące. Władze francuskie odparły również zarzut, że nie uznają sekt za związki religijne. Otóż we Francji obowiązuje klasyczny rozdział Kościoła od państwa – jedna z najważniejszych zdobyczy demokracji francuskiej – i państwo nie uznaje żadnej religii.
Nic to nie pomogło. We wrześniu 1999 r. OIFR opublikował raport jeszcze gwałtowniej potępiający państwa europejskie. W grudniu interweniował w tej sprawie francuski minister spraw zagranicznych Hubert Védrine – w liście do sekretarz stanu USA Madeleine Albright zaprotestował przeciwko kwestionowaniu działań władz publicznych Francji przez administrację amerykańską. Skończyło się zerwaniem kontaktów dyplomatycznych w tej sprawie. Nie wznowiono ich do dziś.
Powiązania władzy z sektami
W kampanii, która bierze sekty w obronę przed „prześladowaniami” państw europejskich, biorą też udział inne instytucje państwowe USA, takie jak kongresowa Komisja do spraw Wolności Religijnej (CRF) oraz Komisja Stanów Zjednoczonych do spraw Wolności Religijnej (USCRF), która jest bezpośrednio agendą Białego Domu i sprawuje nadzór nad pozostałymi instytucjami tego szczególnego sektora amerykańskiego życia publicznego. Instytucje te powołują się w swoich oskarżeniach m.in. na raporty placówek wywiadu i ambasad USA. O powiązaniach tych ostatnich niech świadczy fakt, że na swojej stronie internetowej ambasada w Paryżu poleca usługi adwokackie niejakiego Kay’a Gaetjensa, który jest znanym aktywistą scjentologicznym...
To zresztą małe piwo w świetle takiego np. faktu, że do prowadzenia w marcu 1999 r. w Wiedniu seminarium poświęconego polityce państw europejskich wobec sekt, OBWE, która zorganizowała to seminarium, wyznaczyła włoskiego socjologa Massimo Introvigne. Osobnik ten założył Ośrodek Badań i Dokumentacji Nowych Religii (CESNUR), skupiający skrajnie prawicowych integrystów katolickich, i jest silnie powiązany z neofaszystowską sektą Praca-Rodzina-Własność. Na seminarium wiedeńskim udzielali się również inni scjentolodzy i aktywiści sekciarscy.
Poniższy fragment omawianego artykułu z „Le Monde Diplomatique” przytoczymy dosłownie, bo dotyczy pewnej znanej i szacownej instytucji. Fouchereau, mówiąc o uczestnikach seminarium wiedeńskiego, pisze: „Innym kluczowym aktorem był tam Willy Fautré, prezes belgijskiego stowarzyszenia Prawo Człowieka Bez Granic, które wbrew swojej nazwie wcale nie jest uznawana przez Międzynarodową Federację Praw Człowieka. Fautré był przez długi czas korespondentem «News Network International», dużej amerykańskiej protestanckiej grupy prasowej i lobbingowej, która opowiada się przeciwko prawu do aborcji i jest srogo antykomunistyczna. Jest on również członkiem Helsińskiej Federacji Praw Człowieka, której raporty były obficie cytowane przez komisje amerykańskie. Okazuje się, że grecki oddział tej federacji uczestniczył w publikacjach Kościoła Scjentologii obok innych sekt, podobnie jak oddział moskiewski, który opublikował pewną pracę we współpracy ze scjentologią.”
Wpływy scjentologów i moonistów
Scjentologia jest bardzo wpływowa w USA. Od 1993 r. jest uznana za religię i zwolniona od opodatkowania przez IRS, potężny urząd ściągający podatki dochodowe. Stało się to po 25 latach odmów, potwierdzonych orzeczeniami sądów, w tym federalnego Sądu Najwyższego. Jak to było możliwe? W cztery lata później kulisy tej sprawy ujawniono na łamach „New York Timesa”. Otóż Kościół Scjentologii wydał urzędowi podatkowemu zażartą wojnę, nie tylko wytaczając mu ponad 50 procesów, ale również wynajmując prywatnych detektywów, których zadaniem było wynajdywanie haków na wysokich urzędników: kto nie przychodzi na zebrania, kto za dużo pije, kto uprawia seks pozamałżeński itd.
Skończyło się na tym, że ni stąd, ni zowąd dyrektor urzędu podatkowego, obchodząc wszelkie normalne procedury i zwyczajowe ośrodki decyzyjne, osobiście nakazał swoim urzędnikom zwolnić Kościół Scjentologii od podatków. „Do 300 mln dolarów zysków inkasowanych corocznie przez scjentologię, do jej technik infiltracji i zastraszania i uznania przez IRS za związek religijny doszły koneksje, które zapewniają sekcie wpływy w najwyższych sferach władzy państwa amerykańskiego”, pisze Fouchereau. Podobnie jak uczyniła wcześniej sekta Moon, scjentolodzy przeprowadzili duże operacje public relations w stosunku do kongresmanów i Białego Domu. Pewna wyspecjalizowana w lobbingu politycznym spółka public relations dostała za to od Kościoła Scjentologii 725 tys. dolarów w 1997 i 420 tys. dolarów w 1998 r.
Tacy znani aktorzy holywoodzcy, a zarazem scjentolodzy, jak Tom Cruise czy John Travolta, finansowali kampanie wyborcze Hillary Clinton, Ala Gore’a i Partii Demokratycznej. Jeden z głównych hierarchów Kościoła Scjentologii, Greg Jensen, sponsorował kampanię wyborczą Benjamina Gillmana na senatora; po wyborze Gillman został... prezesem amerykańskiej Komisji Wolności Religijnej w OBWE. Z kolei Hillary Clinton publikuje co tydzień felieton w „Washinton Times”, dzienniku należącym do sekty Moon. To nie żadna rewelacja, bo w przeszłości dwaj prezydenci USA – Gerald Ford i stary George Bush – regularnie zaszczycali swoją obecnością konferencje organizowane przez pastora Sun Myung Moona. Sekta Moon i scjentologia blisko ze sobą współdziałają i od połowy lat 90. ramię w ramię prowadzą kampanię na rzecz swobód religijnych w USA i Europie.
„Treść opublikowanej w Internecie korespondencji między przywódcami scjentologii i Moon i opublikowanych w Internecie dowodzi, że prowadzą one planową i uzgodnioną między sobą działalność skierowaną na kraje Europy Wschodniej”, informuje Fouchereau.
Skoordynowana działalność moonistów i scjentologów, do których mniej czy bardziej formalnie dołączyły inne sekty, cieszy się obecnie poparciem fundamentalistycznych instytucji religijnych w USA. Należą do nich: Instytut Polityki Religijnej i Publicznej (IRPP), gorąco rekomendowany przez Departament Stanu, i Instytut do spraw Religii i Demokracji (IRD), znany z gorliwego poparcia dla administracji Reagana i obu Bushów. Diane Knippers, prezes tego ostatniego, mówi bez ogródek: „Motywy, skłaniające nas dziś do działania na rzecz swobody religijnej, są takie same, jak te, które skłaniały nas do walki z komunizmem.”
Sekty a globalizacja neoliberalna
„Ta walka o «uduchowienie» świata łączy się konkretnie i aktywnie z działalnością lobbies, które za pośrednictwem globalizacji chcą narzucić wartości amerykańskie”, pisze Bruno Fouchereau. „IRD dał temu wielokrotnie wyraz: głosi, że globalizacja rynków to w USA misja znajdująca inspirację w Biblii. Mamy do czynienia z ideą mistyczno-imperialną, której hołduje ogół amerykańskich grup fundamentalistycznych i ewangelickich; wyznają ją z zapałem ci, którzy podają się za obrońców swobód religijnych. Tak np. John Bolton, członek Komisji Stanów Zjednoczonych do spraw Wolności Religijnej, był wiceprezesem Instytutu Przedsiębiorczości Amerykańskiej do spraw Badań Politycznych (AEIPR) – bojowego ugrupowania na rzecz neoliberalizmu. W administracji George’a Busha (ojca) był jednym z głównych doradców prezydenckich do spraw handlu międzynarodowego. Nina Shea, członkini tej samej komisji, stwierdza: «Naszym głównym celem jest ustanowienie na świecie nowego ładu liberalnego...»”
Neoliberalny ład światowy, który jako sposób panowania Stanów Zjednoczonych zaczęła na początku lat 80. forsować administracja Reagana, miała uwieńczyć uniwersalizacja norm prawnych, pisze Fouchereau. „To miała być ostatnia batalia – miała ona doprowadzić do końca globalizację rynku światowego. Wywołała ona jednak liczne opory – m.in. z inicjatywy Francji wystąpiły one na ogromnym rynku oświatowym. Sekty i konsorcja komunikacji mają w swoich strategiach wspólnego wroga – jest nim szeroko rozpowszechniona w Europie ideologia świecka, której historycznym tyglem jest Francja. Ruchy sekciarskie, atakując politykę represyjną, którą prowadzi wobec nich państwo francuskie, w rzeczywistości atakują świeckość tego państwa.”
Sekty, czytamy dalej na łamach „Le Monde Diplomatique”, mają oczywisty interes w tej walce – chodzi im o to, aby usadowić się na skalę europejską w szkolnictwie i swobodnie zakładać własne szkoły, które tak jak w Stanach Zjednoczonych nie podlegałyby żadnej kontroli państwowej. Zapewniałyby one sektom szersze i solidniejsze niż dotychczas podstawy rekrutacji adeptów, ponieważ kandydatów można by w nich odpowiednio kształtować pod względem kulturalnym i psychologicznym. O ile między wielkimi ugrupowaniami sekciarskimi a konsorcjami komunikacji działającymi w branży informatycznej, medialnej, filmowej itd., nie ma wspólnego frontu, który posiadałby wspólną, ustaloną przez połączone sztaby strategię, o tyle oczywiste jest ich wzajemne przenikanie się.
„Nie ma chyba potrzeby przypominać tu więzów łączących ABC, CNN itp. z amerykańskimi lobbies fundamentalistycznymi ani ich całkowitego oddania sprawie ideologii panującej. Odnotujmy tylko, tytułem anegdoty, że David Ichbia, pierwszy biograf Billa Gatesa, był scjentologiem, że jeden z najbliższych współpracowników Gatesa, Greg Jensen, też nim jest i że jedna z głównych spółek imperium Microsoft – Executive Software – otwarcie deklaruje się jako firma scjentologiczna. Tak, tak! Do ekranu waszego komputera dobija się Big Brother...”