Stan wrzenia
W tekście "Postawy odmienne" zwróciliśmy uwagę, że na fali protestów skokowo
zmienia się świadomość klasowa robotników. I jakby na potwierdzenie tych słów, w
mass-mediach odtrąbiono zmianę jakościową - pojawiły się sążniste informacje o
spektakularnych akcjach solidarnościowych i szerokiej aprobacie społecznej dla
obecnej fali strajków.
O zmianie atmosfery świadczy chociażby zorganizowanie przez NSZZ "Solidarność"
Ogólnopolskiego Dnia Protestu w Ostrowiu Wielkopolskim z udziałem szefów
ogólnopolskich central związkowych.
Nie mniej znamienne są tutaj artykuły z "Newsweeka - Polska", opublikowane w
bloku pod równie znamiennym tytułem "Strajki - zabójcza fala roszczeń".
Zofia Wojtkowska, w artykule "Wagon donikąd", odnotowała z niepokojem, że coraz
częściej, zamiast objawiać zniecierpliwienie i irytację, nawet "kierowcy (...)
trąbią na znak solidarności z protestującymi. Przechodnie biją brawo." To zaś
"tylko dopinguje manifestantów, daje im poczucie siły, jakiego nie mieli przy
żadnej z ostatnich akcji strajkowych". Zdaniem dziennikarki "Newsweeka" -
"uległość rządu wobec Wagonu wywołała efekt kuli śniegowej. Na słabości gabinetu
Millera skorzystać chcą wszyscy". Stąd, dawno nie widziane strajki
solidarnościowe i narastające żądania.
Efekt jest łatwy do przewidzenia - "tej jesieni miliony protestujących pójdą
śladem załogi ostrowskiego Wagonu i upomną się o państwowe pieniądze. I tak ręka
w rękę z nieudolnym rządem podkopią polską gospodarkę" (tamże, s. 11).
Trwogę liberałów pogłębia brak możliwości zapanowania nad robotniczymi
protestami - "liderzy związkowi nie chcą lub nie potrafią stanąć na czele
robotniczych protestów" (Amelia Łukasiak, "Solidarność z wyłamanymi zębami", "Newsweek"
z 7.09.2003, s. 17) i nierozwiązywalne przy obecnym kierunku przemian dylematy
(Jacek Konikowski, Rafał Pisera, "Kopalnie problemów", tamże, ss. 18-19).
O tym, że żarty się skończyły pisze również "Rzeczpospolita", która w dodatku
"Ekonomia i rynek" odnotowuje piórem Andrzeja Michalskiego, że "los ostrowskiej
Fabryki Wagon, która niebawem ogłosi upadłość, może w najbliższych miesiącach
podzielić kilkadziesiąt innych firm zatrudniających ponad 100 tysięcy osób" (A.
Michalski, "W kolejce do bankructwa", "Rzeczpospolita" z 5.09.2003).
Narastanie protestów jest wręcz nieuniknione, bowiem "jeżeli nie poprawi się
szybko sytuacja gospodarcza kraju, to w przyszłym roku może być gorzej, gdyż
będąc w Unii państwo będzie miało kłopoty ze wspieraniem bankrutów" (tamże).
Na razie państwo ratuje "zakłady na krawędzi, a liberałowie złorzeczą, gdy do
pomocy bankrutującym firmom aktywnie włącza się skarb państwa". Istotne jest to,
że "oprócz dotacji wypracowano system tzw. upadłości kontrolowanej (...). W tej
metodzie zakład dalej działa, utrzymuje zatrudnienie, tylko wierzyciele nie
otrzymują swoich należności" (tamże). Wierzyciele nie są z tego specjalnie
zadowoleni, a robotnicy czują, że mają o co walczyć.
To, że rząd, chcąc nie chcąc, ugina się pod presją strajkujących potwierdzają
wszystkie media wypatrując jak zmiłowania "oczekiwanego od dwóch lat ożywienia
gospodarczego". Póki co, propaganda liberalna nie może ukryć, że "rozkręca się
ono z trudem i bardzo powoli". Zbyt wolno, by można było bagatelizować obecną
falę protestów. Przełomu nie ma, stąd trwoga.
I nic dziwnego: "Polska zaczyna wrzeć. W całym kraju wybuchają kolejne strajki,
pikiety, okupacje. Powstają komitety strajkowe. Na czele ich stają ludzie, tacy
jak Henryk Szostak ze Stalowej Woli. Dziś jest radykalnym przywódcą lokalnego
protestu, ale kto wie, czy za kilka miesięcy nie będziemy porównywać go do Lecha
Wałęsy z 1980 roku" - ostrzega Amelia Łukasiak ("Solidarność z wyłamanymi
zębami").
Nie tylko on musi sprostać wyzwaniom. Robotnicy już walczą!
9.09.2003 r.