Solidarność pracownicza ponad granicami
W przedsiębiorstwach ponadnarodowych ponadnarodowa współpraca i jedność działania związków zawodowych jest nie tylko możliwa, ale i bezwzględnie konieczna dla obrony miejsc pracy oraz praw i interesów pracowników. Niezbitym dowodem takiej możliwości i konieczności jest niedawna pomoc udzielona przez związkowców francuskich z France Télécom związkowcom niemieckim z MobilCom. Z Alainem Baronem, przedstawicielem załogi w zarządzie France Télécom, rozmawiał o tym Jan Malewski.
Jan MALEWSKI
Na początku września ub. r. w Niemczech, podczas gdy kampania wyborcza wchodziła w ostatnią fazę, a oczy wszystkich były zwrócone na klęskę powodzi na wschodzie kraju, wybuchła prawdziwa bomba socjalna - France Télécom ogłosił, że postanowił zaprzestać finansowania swojej filii niemieckiej MobilCom.
Wiosną 2000 r. France Télécom wykupił 28,5% akcji MobilCom. W sierpniu 2000 r. za astronomiczną sumę 8,4 miliardów euro MobilCom uzyskał licencję na eksploatację trzeciej generacji telefonów komórkowych (UMTS). Teraz dyrekcja France Télécom chciała się wycofać, co groziło likwidacją 5500 miejsc pracy.
Ewentualne postawienie MobilCom w stan upadłości figurowało 12 września ub. r. na porządku dziennym obrad zarządu France Télécom. Trzeba było szybko działać.
Zaczęło się w Porto Alegre
Dla francuskiego związku zawodowego Solidarnych – Jednościowych – Demokratycznych Poczty, Telegrafu i Telefonu (SUD-PTT) atak na załogę filii niemieckiej stanowił jedynie etap w realizacji „planu naprawczego” zmierzającego do przerzucenia na barki ogółu pracowników błędów pracodawców. W trzy lata po wejściu France Télécom na giełdę polityka polegająca na przekształceniu tej firmy francuskiej w przedsiębiorstwo wielonarodowe doprowadziła ją bowiem do zadłużenia się na irracjonalną skalę na podstawie założenia, że akcje „nowej gospodarki” będą w nieskończoność zwyżkowały.
Nawiązanie kontaktu z pracownikami MobilCom wcale nie było łatwe. Niemiecki Zjednoczony Związek Zawodowy Pracowników Usług (Ver.di), afiliowany do UNI, związkowej międzynarodówki pracowników telekomunikacji, do której we Francji należą Siła Robotnicza (FO), Francuska Demokratyczna Konfederacja Pracy (CFDT) i od niedawna Powszechna Konfederacja Pracy (CGT), nie działa na terenie MobilCom. To, że Ver.di należy do Europejskiej Konfederacji Związków Zawodowych (EKZZ), nic nie dało FO, CFDT i CGT.
W końcu kontakt z pracownikami MobilCom udało się nawiązać związkowcom z federacji SUD-PTT. Jest to druga co do znaczenia organizacja związkowa we France Télécom – w ostatnich wyborach zawodowych (w październiku 2000 r.) uzyskała 28% głosów pracowników. W zarządzie France Télécom zasiada po dwóch wybranych przedstawicieli SUD-PTT, CGT i CFDT oraz jeden przedstawiciel FO. Jednym z przedstawicieli SUD-PTT w zarządzie jest Alain Baron. Opowiada nam, jak to było.
„Oczywiście, zaczęliśmy od wejścia w kontakt z federacją Ver.di, dominującym związkiem zawodowym w Deutsche Telekom. Ponieważ jednak Ver.di nie ma swojej organizacji w MobilCom, zwróciliśmy się również do działaczy federacji metalowców IG Metall, z którymi nawiązaliśmy stosunki podczas Światowego Forum Społecznego w Porto Alegre. Okazało się, że IG Metall udało się osadzić w MobilCom. Za pośrednictwem poczty elektronicznej weszliśmy więc w kontakt z tamtejszymi działaczami IG Metall i z delegatami załogi.
„Załoga była w szoku – podobnie jak to było w przypadku wielu innych firm działających w «nowej gospodarce», MobilCom przez długi czas przeżywał euforię szybkiego rozwoju. Zapowiedź prawdopodobnego postawienia firmy w stan upadłości w przypadku wycofania się France Télécom spadła dosłownie jak grom z jasnego nieba. Poza tym związek powstał tam niedawno i jest słaby – jak na normy niemieckie ma on niewielu członków. Pracownicy MobilCom, nie mający tradycji walki ani doświadczenia w działalności związkowej, po raz pierwszy mieli również do czynienia z tak odmienną od niemieckiej francuską sceną związkową – w zarządzie France Télécom zasiadali przecież przedstawiciele czterech różnych organizacji związkowych.”
Związkowcy mówią zarządowi: Nie!
Byłoby rzeczą dramatyczną, gdyby związki francuskie nie zareagowały na groźbę likwidacji filii niemieckiej lub gdyby każdy z nich zareagował na własną rękę. Z tych względów decydujące znaczenie miało to, że IG Metall i delegaci załogi MobilCom wysłali list do siedmiu przedstawicieli załogi zasiadających w zarządzie France Télécom i poprosili ich o osobiste przeciwstawienie się wstrzymaniu wsparcia finansowego, a tym samym skazaniu filii niemieckiej na bankructwo. W liście tym napisano: „Drodzy koledzy! Zwracamy się do Was, aby poprosić Was o poparcie i pomoc. 12 września 2002 r. zarząd zdecyduje o losie koncernu MobilCom, a tym samym o zachowaniu ponad 5 tys. miejsc pracy w Niemczech.”
List ten ułatwił porozumienie przedstawicieli pracowników francuskich w zarządzie i ich organizacji związkowych. Na posiedzeniu zarządu razem przeciwstawili się oni projektowi dyrekcji.
Alain Baron opowiada dalej: „To było działanie minimalne, oczywiste dla związkowców – przeciwstawienie się zwolnieniom grupowym – ale jego znaczenie było w Niemczech ogromne, o czym świadczyły wielkie tytuły w gazetach niemieckich. W rezultacie załoga MobilCom nabrała ufności w swoje siły. W południe w dniu, w którym obradował zarząd France Télécom, przed siedzibą MobilCom odbyło się zgromadzenie 1500 pracowników. W przedsiębiorstwie zatrudniającym 5 tys. pracowników, którzy nie mają tradycji walki, był to wielki sukces – w zgromadzeniu wzięło bowiem udział prawie 100% czynnych tego dnia pracowników w regionie, w którym znajduje się siedziba firmy.
„To, że związkowcy niemieccy mogli ogłosić, iż wieczorem przedstawiciele załogi francuskiej zagłosują przeciwko upadłości filii niemieckiej, przyczyniło się również do podjęcia przez rząd niemiecki interwencji u władz francuskich. Następnie – na tydzień przed wyborami – kanclerz Schröder ogłosił, że związane z państwem niemieckim banki udzielą MobilCom kredytu na sumę 400 mln euro. Tak oto udało się zapobiec natychmiastowemu postawieniu firmy w stan upadłości i zwolnieniu z pracy wszystkich pracowników. Miało to wielkie znaczenie dla naszych kolegów niemieckich, gdyż w przeciwnym razie trudno byłoby kontynuować walkę, tym bardziej, że chodzi o branżę, w której część miejsc pracy jest dość znacznie rozproszona pod względem geograficznym.
„Na razie groźbę zażegnano, a więc nasi koledzy niemieccy starali się uzyskać jak najkorzystniejsze warunki jeśli chodzi o liczbę likwidowanych miejsc pracy i o plan socjalny. MobilCom ogłosił wolę szybkiej likwidacji 850 miejsc pracy, tzn. zamknięcia trzech zakładów w okolicach Monachium, Frankfurtu i Kilonii, jak również zamrożenia produkcji UMTS, co oznaczałoby likwidację 1000-1200 miejsc pracy. Tak więc na trzy miejsca pracy nadal zagrożone jest jedno. Związek robi wszystko, co w jego mocy, aby uratować jak najwięcej miejsc pracy i stara się wynegocjować możliwie jak najlepsze warunki odejścia z pracy tych osób, które ostatecznie zostaną zwolnione.”
Nic nie zastąpi bezpośrednich kontaktów
Związkowcy niemieccy byli zachwyceni całym tym nowym dla nich doświadczeniem jednolitej akcji związkowej ponad granicami. Utwierdziła ich ona w przekonaniu, że w obliczu internacjonalizacji kapitału najwyższy już czas budować więzy międzynarodowej solidarności pracowniczej. 24 września trzej przedstawiciele związkowców niemieckich uczestniczyli w Paryżu w posiedzeniu komitetu federalnego SUD-PTT, który zbiera się trzy razy do roku z udziałem ok. 250 przedstawicieli organizacji departamentalnych.
Kai Petersen, który kieruje biurem regionalnym IG Metall w Rendsburgu i z tego tytuły jest bezpośrednio zaangażowany w organizację działalności związkowej w MobilCom, oświadczył na tym posiedzeniu: „To, co teraz widzę, to coś cudownego, czego zupełnie nie potrafię opisać, choć mam ponad 20-letnie doświadczenie w pracy w naszym związku. Zaczęło się to od przysłanego pocztą elektroniczną listu działaczy SUD, którzy chcieli dowiedzieć się ode mnie o sytuacji w MobilCom. To było 9 września wieczorem.
„Z tego zrodziła się wspaniała współpraca pięciu związków europejskich na rzecz zachowania miejsc pracy. (...) Proces ten nauczył mnie, że wydziały międzynarodowe organizacji związkowych są ważne i potrzebne, ale że bezpośrednie kontakty za pośrednictwem internetu są jeszcze skuteczniejsze. (...) Inicjatywa działaczy SUD jest bezcenna. Bez nich nie doszłoby do żadnej koordynacji z kolegami z innych związków. Bez nich nie mielibyśmy możliwości skutecznego nawiązania kontaktów z mediami francuskimi. Bez nich wreszcie nie byłoby tych wielkich tytułów, jakie ukazały się w prasie niemieckiej, gdy ogłoszono separację między France Télécom a MobilCom – tytułów, w których obwieszczono, że «przedstawiciele pracowników francuskich głosują przeciwko planowi France Télécom».
„(...) Wasze zaangażowanie wcale nie było i nie jest samo przez się oczywiste i dodało otuchy waszym kolegom z MobilCom. (...) Dzięki zasobom i logistyce naszego związku zdołaliśmy związać skuteczną siatkę łączącą rząd, media i ponadgraniczne związki zawodowe, co pozwoliło nam działać w obronie 5500 miejsc pracy. (...) Przeżyliśmy niezwykłe doświadczenie oporu świata pracy. W krótkim czasie nasz związek stał się akceptowaną i szanowaną organizacją w MobilCom. Krótko mówiąc, teraz zarówno pracownicy, jak i dyrekcja, traktują nas poważnie. Przebycie tej całej drogi w wielkiej mierze wam zawdzięczamy.”
Entuzjazm ten podziela James Ford, pracownik i członek rady zakładowej MobilCom, który oświadczył: „Zaangażowanie związków francuskich świadczy dla mnie – co czyni mnie ufnym i dumnym – że my, istoty ludzkie, naprawdę kroczymy drogą prowadzącą do zjednoczonej Europy. Teraz naprawdę przeżyłem to, że my, związkowcy, stanowimy wielką wspólnotę. Nie myślimy już w granicach państwowych. (...) Nie sposób opisać tego, co wasza solidarność wywołała wśród naszych kolegów w MobilCom. Dlatego chciałbym wam serdecznie podziękować. Razem brońmy wszędzie w Europie prawa pracowników do dyskutowania jak równi z równymi z przedstawicielami kapitału. Wasze poparcie i wasze «tak» dla MobilCom na posiedzeniu zarządu France Télécom dodały nam odwagi i siły.”
Ponadgraniczna jedność związkowa, jaką stworzono w obrębie koncernu ponadnarodowego France Télécom, świadczy o nowym klimacie społecznym. Często ataki firm wielonarodowych na zatrudnienie i ich zdolność przemieszczania swoich zakładów pracy z jednego kraju do innego nie spotykają się z taką ripostą związkową, która stałaby na wysokości zadania. Związki, zasklepione w swoich lokalnych interesach, przeżarte rutyną, grzęznące w negocjacjach między aparatami związkowymi, często mają trudności z ustanowieniem ze sobą kontaktów, które pozwoliłyby mobilizować pracowników w różnych krajach przeciwko temu samemu pracodawcy. Struktury międzynarodowe związków, jeśli istnieją, są na ogół zbyt odległe od związkowców działających w terenie.
Internacjonaliści od dawna
Od początku swojego istnienia związek SUD-PTT, który powstał w końcu lat 80., zawsze starał się nawiązywać na wszystkich szczeblach kontakty międzynarodowe. Działaczy SUD i międzyzawodowego ugrupowania związkowego pod nazwą Unia Związkowa Grupa Dziesięciu – Solidarni, do którego należy SUD, widać więc w Europejskich Marszach Przeciwko Bezrobociu, w działalności Stowarzyszenia na rzecz Opodatkowania Transakcji Kapitałowych i Pomocy Obywatelom (ATTAC), w Światowym Marszu Kobiet, na Światowym Forum Społecznym w Porto Alegre, na Europejskim Forum Społecznym we Florencji itd.
„SUD był jedynym związkiem zawodowym z Europy, który w końcu września ub. r. brał w USA udział w konferencji pracowników central telefonicznych, zorganizowanej przez Pracowników Łączności Ameryki (CWA), którzy ze swoimi 740 tys. członkami (!) są największym związkiem pracowników telekomunikacji na świecie (a tym samym głównym członkiem UNI),” mówi Baron.
„W styczniu ub. r. SUD był jedynym związkiem francuskim, obecnym na spotkaniu międzynarodowym zorganizowanym przez kubański związek pracowników poczty i telekomunikacji. Podobnie było wiosną ub. r. w Tunezji podczas narad zorganizowanych przez tamtejszy związek pracowników poczty i telekomunikacji w związku z planami prywatyzacji Tunisie Télécom. Z okazji kongresów związkowych SUD wymienił się delegacjami ze związkiem pracowników telekomunikacji, afiliowanym do Centrali Pracujących Argentyny (CTA). Podobnie rzecz ma się z Zaszczitą – niedawno utworzonym związkiem rosyjskim.
„Stopniowo SUD-PTT ustanowił dwustronne stosunki z organizacjami związkowymi w wielu krajach: w Hiszpanii, Włoszech, Szwecji, Niemczech, Brazylii, Argentynie, na Kubie, w Korei Południowej, USA, Senegalu, Tunezji, Rosji, Bośni itd. Poparcie, jakiego udzieliliśmy związkowcom z MobilCom i które, jak oni sami twierdzą, bardzo im pomogło, to nie pierwsza tego rodzaju akcja. Podobnie było w przypadku Senegalu, gdzie France Télécom kontroluje operatora.
„W 1996 r. kolegom z Sonatelu nie udawało się skłonić dyrekcji do zaspokojenia ważnych postulatów. Trzej przedstawiciele komitetu międzyzwiązkowego z Sonatelu przyjechali wówczas do Paryża, gdzie (jak za dobrych czasów kolonialnych) odbywało się posiedzenie zarządu przedsiębiorstwa. Na ich prośbę grupa działaczy SUD i CGT stawiła się z transparentami i ulotkami przed budynkiem, w którym odbywało się posiedzenie. W wyniku tej akcji solidarności związkowej, która odbiła się echem w prasie, nasi koledzy senegalscy uzyskali znaczną podwyżkę wynagrodzeń.
„W dwa lata później, podczas naszego zebrania związkowego, na które zaprosiliśmy przedstawiciela komitetu międzyzwiązkowego z Sonatelu, ten mówił bez przerwy o „batalii paryskiej”. Początkowo nie rozumieliśmy o czym on mówi, ale w końcu okazało się, że ma na myśli tę elementarną solidarność, którą okazaliśmy dwa lata wcześniej. Nie wyobrażaliśmy sobie, że ta drobna akcja, którą wówczas podjęliśmy, okazała się tak skuteczna.”
Alain Baron dodaje: „Zachodzi ścisły związek między naszą wolą budowy międzynarodowych powiązań związkowych a naszym bardziej globalnym zaangażowaniem. Np. nasze obecne stosunki z IG Metall zapoczątkowało spotkanie działaczy naszych dwóch organizacji na Światowym Forum Społecznym w Porto Alegre w 2002 r. To właśnie dzięki takim bezpośrednim kontaktom między działaczami mogliśmy następnie działać razem w sprawie MobilCom. Okazało się, że najłatwiej przekracza się Ren wtedy, gdy najpierw przebędzie się ocean.”
Służba publiczna i jedność pracownicza
Odkąd France Télécom stał się notowaną na giełdzie spółką z ograniczoną odpowiedzialnością i zaczął stawać się przedsiębiorstwem wielonarodowym, dyrekcja coraz mniej interesowała się służbą publiczną, którą powinna była zapewnić społeczeństwu, a coraz bardziej – dywidendami, którą na krótką metę starała się zapewnić akcjonariuszom.
We Francji walka pracowników najemnych France Télécom pozwoliła im zachować do dziś sporo zdobyczy – 80% spośród nich nadal posiada status pracowników państwowych – i France Télécom musi respektować pewne swoje zobowiązania w dziedzinie służby publicznej. Tak wcale jednak nie jest na „nowych podbijanych ziemiach”. Za granicą France Télécom zachowuje się najczęściej jak rabuś i nie różni się zbytnio pod tym względem od jakiejkolwiek innej firmy wielonarodowej.
Alain Baron wyjaśnia: „Telekomunikacja odgrywa fundamentalną rolę jeśli chodzi o równość dostępu obywateli do komunikacji, zagospodarowanie terytorium, zatrudnienie i rozwój gospodarczy kraju. Decyzje powinny więc być podejmowane jak najbliżej zainteresowanych, w danym kraju, i wynikać z potrzeb ludności, debat politycznych i społecznych, które tam się toczą itd.
„Nie powinny być podejmowane w Paryżu i wynikać z kryteriów finansowych. Tymczasem tak właśnie się dzieje, gdy France Télécom staje się właścicielem operatora w innym kraju, przy czym z reguły firma ta nie dotrzymuje swoich podjętych początkowo zobowiązań.
„Przypadek Polski jest pod tym względem modelowy - France Télécom, przejmując kontrolę nad TPSA, polskim operatorem historycznym, zobowiązał się, że do 2004 r. nie zredukuje zatrudnienia. Tymczasem w zeszłym roku zapowiedział likwidację 20% miejsc pracy, a więc zwolnienia grupowe.
„To samo dzieje się w Argentynie, gdzie France Télécom i Telecom Italia wspólnie kontrolują Telecom Argentina. Obecnie operator ten jest zadłużony na taka sumę, na jaką w ciągu ostatniego dziesięciolecia France Télécom i Telecom Italia wywiozły od niego za granicę kapitały. Nie wiedzielibyśmy o tym, gdyby nie poinformowali nas związkowcy argentyńscy, z którymi jesteśmy w kontakcie: przedstawiciel działającego w Telecom Argentina związku zawodowego, afiliowanego do Centrali Pracujących Argentyny (CTA), przyjechał na nasz ostatni kongres ogólnokrajowy, a przedstawiciel naszego związku został zaproszony na ich kongres, który odbył się jesienią ub. r.
„Jeśli SUD był przeciwny wykupywaniu przez France Télécom operatorów w innych krajach – kontynuuje Alain Baron – to m.in. dlatego, że towarzyszyła temu prawdziwa eksplozja zadłużenia France Télécom – obecne zadłużenie tej firmy jest mniej więcej takie samo, jak sumy zainwestowane w ciągu minionych trzech lat w wykup operatorów za granicą.
„Sprzeciwiamy się temu jednak również i przede wszystkim dlatego, że taka polityka jest sprzeczna z naszą koncepcją służby publicznej. Podporządkowuje ona bowiem operatorów za granicą krótkoterminowym kryteriom rentowności, którymi kieruje się dyrekcja France Télécom. Nie ma mowy, aby nas związek godził się za granicą na to, co zwalcza we Francji.
„Wyzwanie, wobec którego stoimy, polega na tym, żebyśmy byli w stanie wiedzieć co dzieje się w filiach zagranicznych oraz mogli informować pracowników francuskich o tym, jak France Télécom zachowuje się za granicą, i wspierać walki prowadzone przez załogi tych filii. Teraz, gdy France Télécom położył rękę na operatorach w innych krajach, obowiązkiem związkowców francuskich jest traktować pracowników tych przedsiębiorstw w innych krajach jako kolegów z tego samego koncernu i ramię w ramię walczyć z nimi ze wspólnym pracodawcą. SUD stara się podobnie postępować w stosunku do innych koncernów branży telekomunikacyjnej na świecie.”