Lewica radykalna na marginesie górniczego protestu
 

 


Większość grup i środowisk radykalnej lewicy zajęła wobec protestów górniczych (ich zdaniem części schyłkowej klasy robotniczej) stanowisko wstrzemięźliwe i wyczekujące. Symptomatyczne jest milczenie Nowej Lewicy i Nurtu Lewicy Rewolucyjnej zaangażowanych w SKO FSO. Znamienne zaś - oświadczenie PPS popierające reindustrializację i restrukturyzację kraju, jednocześnie, w sprawie górnictwa, dystansujące się od postulatów "maksymalistycznych", nie uwzględniających charakteru schyłkowego branży.
W stanowisku Rady Naczelnej PPS w sprawie aktualnej sytuacji społecznej, gospodarczej i sytuacji w górnictwie z 31 sierpnia 2003 r. czytamy: "Rozumiejąc wymogi wynikające z konieczności dostosowania mocy wytwórczych krajowego przemysłu do warunków stawianych przez Unię Europejską, mówimy jasno: kosztów tego dostosowania nie mogą ponosić wyłącznie polscy robotnicy, technicy i inżynierowie. Programy pomocowe i osłonowe nie zastąpią aktywnej polityki przemysłowej państwa."
Zdanie to zasadniczo wyraża opinię większości środowiska począwszy od śląskiej organizacji SLD do popierającego koncepcje senatora J. Markowskiego pisma "Robotnik Śląski" włącznie, a zatem środowiska, które opowiadały się mniej lub bardziej otwarcie za wejściem Polski do Unii Europejskiej.
Burzliwa manifestacja 12 central górniczych związków zawodowych z 11 września b.r. doprowadziła do pewnej krystalizacji stanowisk. Co istotne, krystalizacja dotyczyła nie tyle treści protestu, co jego form.
Pełną aprobatę wystąpienia te zyskały wśród zwolenników anarchizmu czy anarchosyndykalizmu oraz szczątkowych środowisk odwołujących się do przemocy bezpośredniej.
Poparcie ze strony anarchistów czy anarchosyndykalistów protest zawdzięczał uderzeniu w struktury państwowe, a więc był odbierany jako próba ich osłabienia. Takie osłabienie powoduje wzrost możliwości tworzenia struktur alternatywnych wobec państwa, w tym struktur oddolnych, zarówno pracowniczych, jak i społecznych (społeczności lokalne).
Z podobnego, anarchizującego podłoża wyrasta poparcie, jakiego protestom udzielił "Nowy Robotnik". Charakterystyczna pod tym względem jest publikacja fragmentów artykułu Zbigniewa M. Kowalewskiego o strajku czynnym, którego pełną wersję przypomniał portal internetowy Inicjatywy Pracowniczej Federacji Anarchistycznej.
Bezwarunkowego poparcia protestowi górników udzieliła Pracownicza Demokracja, która podobnie jak większość ugrupowań radykalnej lewicy zakłada, że protesty pracownicze czy obywatelskie destabilizują państwo kapitalistyczne, stwarzając tym samym możliwość przerastania jego tkanki strukturami społeczeństwa obywatelskiego.
Wśród grup wstrzemięźliwych są również te, które podobnie jak Pracownicza Demokracja mają na celu instytucjonalizację własną, jak i instytucjonalizację konfliktu w ramach państwa burżuazyjnego. Grupy te, niezależnie od ich stosunku do gwałtownych protestów górniczych, opierają się na socjaldemokratycznym programie gospodarczym, z naciskiem na sprzeciw wobec liberalnego globalizmu w wydaniu amerykańskim. Ten właśnie nacisk na liberalizm w wersji amerykańskiej czyni ich podatnymi na propozycje socjaldemokratyczne, czyli programy odrzucające hegemonię klasy robotniczej i przyjmujące negocjacyjny model ewolucji systemu społeczno-gospodarczego.
Pomimo zwrotu, jakim niewątpliwie jawi się protest górniczy i spowodowany tym wzrost zainteresowania klasą robotniczą jako samoistną siłą napędową, nie spowoduje on przewartościowania w programach ugrupowań radykalnej lewicy. Protest robotniczy jest jedynie sprzyjającym podłożem dla realizacji koncepcji ruchu obywatelskiego.
Niemniej, w sytuacji zaostrzenia się protestów robotniczych, lewica radykalna ma tendencję do awangardyzmu, czyli do gwałtownego zaostrzania kursu i wysuwania postulatów całkowicie nie przystających do realizowanych wcześniej elementów programu, ani do złożonej rzeczywistości.
Wyjątek pod tym względem stanowi Pracownicza Demokracja, której kurs nie podlega koniunkturalnym wahaniom, jest z góry zrównoważony i uwzględnia cykle nastrojów społecznych.
Awangardzym jest zresztą taktyką stosowaną w ramach kampanii nowych ruchów społecznych w sytuacji ostrej rywalizacji między ugrupowaniami. Taktyka ta jest przenoszona na działania w klasie robotniczej, z podobnych względów - partyjniactwo, promocja własnej organizacji. Awangardyzm postulatów, których realizacja wymaga zmiany realiów ustrojowych idzie w parze z nadmierną ostrożnością w formułowaniu taktyki i strategii działania, charakterystycznych dla rewolucyjnego ruchu robotniczego. Lęk przed ujawnieniem "partykularyzmu" interesów klasy robotniczej, a szczególnie robotników tzw. przemysłów schyłkowych sprawia, że nie ma możliwości krytycznego podejścia do socjaldemokratycznego programu społeczno-gospodarczego przebudowy i restrukturyzacji, przeciwstawienia mu własnego, komunistycznego, rewolucyjnego programu. Awangardyzm w rzeczy samej nie uwzględnia żądań cząstkowych, przez co oddaje inicjatywę programotwórczej socjaldemokracji. Brak podbudowy organizacyjnej - rewolucyjnej partii robotniczej, narzędzia zmian ustrojowych - uniemożliwia realizację nawet ze wszech miar słusznych postulatów, czyniąc z nich atrapę klasowej działalności i pozory kontaktu z rzeczywistością oraz imitację więzi z klasą robotniczą.
Awangardyzm jest wynikiem braku owych więzi w okresach zaostrzającej się walki klasowej. W rzeczywistości jest świadectwem oderwania od klasy robotniczej, co ilustruje wybieganie przed konkretny etap walk klasowych lub zgłaszanie postulatów historycznie słusznych, nie znajdujących jednak żadnego zastosowania na obecnym etapie, nawet propagandowego (patrz: "Kret związkowy").
Lewica radykalna nie widzi potrzeby wyodrębnienia się jako lewica rewolucyjna w opozycji do krzepnących nurtów socjalistycznego, socjaldemokratycznego i anarchosyndykalistycznego, zadowalając się pozycją chwilowego, lewicowego bądź lewackiego krytyka na marginesie owych nurtów i na marginesie wydarzeń.



22 wrzesnia 2003 r.