Kurza ślepota

 


MLT, komentując nasz tekst "Samoorganizacja klasy robotniczej a dyktatura proletariatu", i wyrywając z niego określone zdanie: "Podobnie zresztą, jak w Polsce na początku lat 80., w ZSRR w drugiej połowie lat 80., wzrasta opór i niezależna aktywność klasy robotniczej", napisał(li):
"A od kiedy to sterowana przez CIA i bankierów z Wall Street 'Solidarność' była niezależną aktywnością klasy robotniczej? Może od chwili, kiedy udawani 'marksiści' poszli za antykomunistyczną kampanią tej reakcyjnej organizacji."
Nie byłoby warto z tym dyskutować, gdyby nie dbałość o Czytelnika, klasę robotniczą i fakty.
Analizowanie strajków, protestów robotniczych i wszelkich form samoorganizacji klasy robotniczej wyłącznie przez pryzmat agenturalnej działalności CIA niewiele ma wspólnego z marksizmem (ani zapewne z Leninem, który wszak przyjechał do Rosji w zaplombowanym wagonie).
To, że na bazie robotniczych protestów powstała w Polsce "Solidarność" (ale już nie w Rosji, której dotyczy recenzowana przez nas książka) i jaki przybrała ostatecznie charakter nie znaczy, że każdy protest czy strajk robotniczy ma charakter kontrrewolucyjny, co wydają się sugerować Spartakusowcy.
Na początku polityki NEP-u, robotnicy strajkowali przeciwko urynkowieniu gospodarki, a i później mieli dość powodów do niezadowolenia, w odróżnieniu od wszelkiej maści "pieszczoszków PRL".
Mamy nieodparte wrażenie, że Spartakusowcy nie po raz pierwszy własną indolencję organizacyjną i polityczną usiłują tłumaczyć naddeterminizmem związanym z działaniem obcych wywiadów. Jest to odwrotna strona medalu naddeterminizmu prezentowanego przez socjaldemokrację - obie postawy, w swych konsekwencjach, demobilizują klasę robotniczą, o ile w ogóle, w przypadku Spartakusowców, mają jakikolwiek wpływ na jej działanie.


23 września 2003 r.