Wybór
Rządu Jedności Ludowej w Chile ostatniego listopada był wydarzeniem wielkiej
wagi dla każdego socjalisty. Zarówno prasa kapitalistyczna, jak i ta partii
„komunistycznych” ochrzciła ten wybór jako krok w kierunku socjalizmu „poprzez
urnę wyborczą”. Doświadczenia rządu Allende pokazują czy jest możliwa
„parlamentarna droga do socjalizmu”. Zawarte są w nich niezwykle istotne
lekcje, które każdy ze świadomych członków ruchu robotniczego powinien
dokładnie przestudiować.
„Front Ludowy”
Nie ma
nic bardziej mylnego, niż utrwalana przez Stalinistów legenda o
„niepowtarzalnym” rozwoju sytuacji rewolucyjnej w Chile. Allende tylko
powtarza historię, jaka była udziałem innych rządów „Jedności Ludowej” przed
II Wojną Światową – w Hiszpanii, Francji i w samym Chile. Wbrew cukierkowemu
optymizmowi „teoretyków” rzekomo komunistycznych partii trzeba podkreślić, że
za każdym razem polityka Frontu Ludowego prowadziła do krwawej klęski klasy
robotniczej.
Rząd
Allende to koalicja między Partią Socjalistyczna i Partią Komunistyczną, a
także dużą ilością „demokratycznych” partii i grupek wytworzonych przez klasę
średnią. – niektóre z nich są tak małe, że w ogóle nie liczą się na arenie
politycznej Chile: Radykałowie, „Socjaldemokraci”, MAPU
i API.
„Teoria”
Frontu Ludowego głosi, że partie pracownicze w parlamencie muszą połączyć swe
siły z partiami „liberalnymi” w celu odwrócenia klasy średniej od sił reakcji.
Jednak takie partie jak Radykałowie nie są wcale reprezentantami klasy
średniej w parlamencie. Wręcz przeciwnie – wykorzystują je tylko. Zadaniem
Radykałów jest utrzymanie klasy średniej pod kontrolą wielkiego biznesu
poprzez oszustwa, kłamstwa i „demokratyczną” demagogię. Takie bezzasadne
bloki, z profesjonalnymi oszustami klasy średniej w ostateczności mogą tylko
doprowadzić do dezorientacji i demoralizacji tych sekcji społeczeństwa, które
mogą być przekonane jedynie dzięki zdecydowanej polityce klasowej. Ale twarda,
rewolucyjna polityka może wyjść tylko i wyłącznie od partii, które bazują na
klasowych interesach proletariatu. Kolaboracja między klasami nie ważne pod
jakim sztandarem, czy to „socjalistycznym”, czy też „komunistycznym” zawsze
przynosiła klęskę klasie pracowniczej. Przypadek Chile nie jest wyjątkiem od
tej reguły.
Masy są radykalne
W
pierwszym okresie rząd Allende zanotował pewne widoczne sukcesy: darmowe mleko
dla uczniów, podwyżkę w minimalnych płacach i świadczeniach socjalnych,
zamrożenie czynszów i cen, znacjonalizowanie przemysłu miedziowego (który
przedtem był we większości własnością USA), obniżenie wieku wyborczego do 18
lat i rozpoczęcie przeprowadzania reformy rolnej.
Te
reformy zostały powitane przez ludzi z niezwykłym entuzjazmem – zawsze, gdy
poniżani ludzie widzą rząd, który nie dość że poprawia ich los to jeszcze
wydaje się że ogranicza siłę wielkiego biznesu– wywołuje to wielki odzew. Bez
wątpienia zdecydowania większość chłopów i robotników postrzega rząd Allende
jako „swój” rząd i bezkrytycznie popiera go, przynajmniej obecnie.
W
wyborach do związków studenckich (FECH) przeprowadzonych zaraz po
zaprzysiężeniu Allende na prezydenta, kandydaci reprezentujący partie „Frontu
Jedności Ludowej” zanotowali niezwykły, bo 40-procentowy wzrost poparcia. Jak
zawsze w takich przypadkach studenci są barometrem nastrojów całego
społeczeństwa. Wybory samorządowe, które odbyły się w kwietniu [1971 roku],
ujawniły że ten głęboki proces radykalizacji ogarnia także klasę pracowniczą.
Ilość głosów oddanych na Partię Komunistyczną wzrosła z 15,9% w 1969 roku do
17,36%. Ale to nic w porównaniu ze wzrostem poparcia dla Partii
Socjalistycznej– z 12,2% do 22,89% głosów. Ilość głosów oddanych w tych
wyborach na Partie Socjalistyczną prawie się podwoiła. Prawicowa Partia
Nacjonalistyczna, która najwięcej straciła w ostatnich wyborach, obecnie
posiada 18% głosów.
Ale
największym przegranym w tych wyborach byli Radykałowie. Poparcie dla nich
spadło z 13% w 1969 roku do 8,18%! Próbowano usprawiedliwić tę porażkę
podziałem wewnątrz partii , ale fakty mówią same za siebie– Radykałowie byli
jedyną dużą partią wewnątrz koalicji „Jedności Ludowej”, która straciła
poparcie. Jedyny możliwy wniosek jest następujący: poparcie dla rządu
Allende to w rzeczywistości poparcie dla polityki Socjalistów.
To bardzo istotne,
że Partia Socjalistyczna – która stoi (przynajmniej w teorii) na lewo od
„Komunistów” – otrzymała największy kredyt zaufania. Należy także zwrócić
uwagę, że burżuazyjni partnerzy w całej tej koalicji nie mają poparcia mas.
Reprezentują przesądy wczorajszej klasy średniej, dla której nie ma już
przyszłości w kapitalizmie. Polityką Radykałów jest uśmiercenie klasy
średniej. Są oni skazani na dalszy spadek poparcia w nadchodzących miesiącach.
Kwestia przyszłego zachowania się klasy średniej nie może być
rozstrzygnięta poprzez manewry parlamentarne, ale poprzez obalenie kapitalizmu
w wyniku rewolucji. Zdecydowana polityka rewolucyjna była by bodźcem dla
inteligencji, drobnych sklepikarzy i chłopów do wspólnej walki z klasą
pracowniczą. Niezdecydowanie, według ostatnich analiz, popycha tylko klasę
średnią wprost w ramiona reakcji.
Chłopstwo
Sukces
Allende był możliwy tylko dlatego, że „liberalni” Chrześcijańscy Demokraci (z
Freiem na czele) nie zdołali przeprowadzić reformy rolnej., polegającej na
rozbiciu wielkich majątków ziemskich (latyfundiów) i oddaniu ziemi w ręce
chłopów.
Sytuacje
chłopów najlepiej ilustruje to, co dzieje się w południowej prowincji Cautin.
Indianie Mapuche, którzy stanowią 75% ludności w tym regionie, posiadają
zaledwie 25% ziemi zdolnej do uprawy. 37% tych chłopów to analfabeci. 20 000
(na 190 000) nie ma pracy. Jest tam największa śmiertelność niemowląt w całym
kraju. Za czasów Freia masom chłopskim obiecywano szczodrą reformę rolną, ale
w końcu zorientowali się oni że na obietnicach się skończy. Gdy w końcu
spragnieni ziemi chłopi próbowali opanować ją na własną rękę spotkali się z
zaciętym oporem. W 1968 roku żołnierze i samochody opancerzone zostały
wysłane, aby stłumić legalny strajk chłopów. W następnym roku w miejscowości
Puerto Montt 200 żołnierzy, ze znienawidzonej Gwardii Narodowej, zabiło ośmiu
chłopów i raniło dalszych 27. Biedota wiejska w Chile w ten sposób dowiedziała
się jak wyglądają liberalne „reformy”.
Wybór
Allende był sygnałem dla polityków, że chłopi nie dadzą się nabrać na pozorne
reformy. Wiadomość o wyborze Unidad Popular na nowo rozpaliła iskrę nadziei w
umysłach zgnębionych pracowników farm. W pierwszym półroczu rządów Allende
indiańscy rolnicy z Cautin przeprowadzili 56 przejęć ziemi. Wywłaszczone masy
zrozumiały instynktownie, że tylko rewolucyjna ofensywa może całkowicie
zniszczyć żelazne władztwo właścicieli ziemskich.
Poprzez
apel bojowy do pracowników farm, Allende mógł zmobilizować nawet najbardziej
zacofane sekcje chłopstwa do obrony chilijskiej rewolucji. Uzbrojona i
zorganizowana w chłopskich komitetach ludność obaliłaby swoich wyzyskiwaczy
przy minimalnym rozlewie krwi. Potęga właścicielu ziemskich zostałaby
zniszczona na zawsze, a wraz z nią – jakakolwiek szansa na reakcyjny przewrót
w Chile.
Zamiast
tego Allende całą swą uwagę skierował na
powstrzymanie
chłopów przed
opanowywaniem ziemi. Dalekie od porywania mas, jego apele ostrzegały, żeby
„nie prowokować reakcji”. Ponuro i z nieufnością Indianie wycofali się – ale
czy nie słyszeli już tego typu próśb przedtem? Tak - Chrześcijańscy Demokraci
namawiali ich do tego samego.
Reakcja się zbroi
„Towarzysz Prezydent” („Compañero Presidente”) –
jak zwykł
tytułować się Allende – ostatnie kilka miesięcy spędził na ćwiczeniu tej samej
gadki: „Nie prowokujcie Reakcji”, „Nie dawajcie powodu do działania siłom
przeciwnym rządowi”.
Niestety
– wydarzenia pokazują, że reakcja nie potrzebuje żadnych wymówek do działania.
Właściciele ziemscy – zwłaszcza w Cautin – przygotowują się do zbrojnej walki.
Pablo Goebbels – właściciel dużych ilości ziem – zadeklarował publicznie, że
jeśli tylko jakikolwiek urzędnik rządowy przyjdzie go wywłaszczyć, to spotka
się z oporem karabinów maszynowych. Należy dodać że Goebbels już kupił dużo
broni w Argentynie.
Według
oficjalnego raportu policji „więcej niż 2 000 mężczyzn zostało wcielonych do
specjalnych oddziałów, których celem jest niszczenie systemu transportowego,
przerywanie dostaw wody, gazu i elektryczności, aby spowodować niezadowolenie
wśród ludności”.
Policja w Santiago
na początku tego roku odkryła wielki skład rewolwerów, broni maszynowej i
strzelb w domu majora Jose Cabrery. Śledztwo udowodniło istnienie
ogólnonarodowej organizacji typu faszystowskiego zwanej „Państwo i Wolność”,
która miała za zadanie prowadzić działalność wywrotową przeciwko rządowi.
Jeszcze
przed wyborem Allende zaczęła ujawniać się reakcja. 22 października 1970 roku
Rene Schneider, naczelny wódz armii, został zastrzelony gdy jechał do
Ministerstwa Obrony. Późniejsze dochodzenie ustaliło istnienie szerokiego
spisku , w który zamieszane były skrajnie prawicowe organizacje (Legion
Alessandriego, „Nie poddamy Chile”, Ofensywa Narodowa i Niezależny Front
Republikański), mającego na celu przeprowadzenie serii terrorystycznych ataków
w Santiago. Wśród 32 zatrzymanych był jeden admirał, kilku wielkich
właścicielu ziemskich, generałowie i osobistości polityczne.
Próby zamachu
Trzy razy
próbowano do tej pory zabić Allende. Zamach Schneidera miał na celu
spowodowanie kryzysu i niedopuszczenie Allende do objęcia prezydentury. Po
jego niepowodzeniu nastąpił okres ciszy. Potem w czerwcu tego roku, były
prawicowy minister w rządzie Freia, Edmundo Perez Zujovic, został zabity z
karabinu maszynowego. Zabójstwo to było niewątpliwie prowokacją przeciwko
rządowi.
Prawicowa
prasa zaczęła domagać się „rozbrojenia grup politycznych”. Jednak zamierzenie
było jasne: zmusić rząd Allende do rozbrojenia chłopów i pracowników, podczas
gdy reakcja będzie mogła składować broń.
Żadna
rządząca klasa nie dzieli się swoimi uprawnieniami i władzą bez walki. Gdy
Allende mówi o „odpowiedzialności” i „dyscyplinie” wśród mas, reakcja zbiera
swoje siły do kontruderzenia. Ciężko osłabiona przez zwycięstwo Allende i ruch
mas, klasa rządząca została zmuszona grać na zwłokę – przynajmniej
teraz.
Właściciele majątków ziemskich i kapitaliści doskonale zdają sobie sprawę, że
obecnie nie jest możliwe obalenie rządu Unidad Popular. Ludzie są agresywni i
pewni siebie. W tych warunkach zamach stanu doprowadziłby niechybnie do
eksplozji, która byłaby śmiertelna dla ich klasy.
Niemniej
jednak są prowadzone staranne przygotowania do zamachu stanu, broń jest
zbierana, spiskowcy są wśród najwyższych osobistości armii i administracji.
Niebezpieczeństwo jest bardzo poważne.
Parlamentarny kretynizm.
W swoim
reformistycznym zaślepieniu Allende wierzy, że jego pozycja może być utrzymana
poprzez „sprytne” manewry w parlamencie. Jednak z takimi planami nie można
pogodzić rewolucyjnego ruchu mas. Aby zachować swój prestiż jako „Marksisty” i
„rewolucjonisty”, „Towarzysz Prezydent” rozpowszechnia demagogiczne slogany w
stylu: „Ludzie zdobyli swój rząd – teraz muszą jeszcze zdobyć władzę”.
Poprzez
te skrzydlate słowa Allende chce za swoją niekompetencje obwinić ludzi.
Podobnie do Poncjusza Piłata umywa ręce od odpowiedzialności i tylko doradza
masom, aby wreszcie „zdobyły władzę”, jednocześnie apelując do nich o nie
reagowanie na „prowokacje reakcji”. Każdy myślący człowiek zada sobie chyba
pytanie: jak można „zdobyć władzę” nie prowokując jednocześnie reakcji?
Ale takie sprzeczności nie zajmują umysłu „Towarzysza Prezydenta”, który jest
wręcz dumny, że nie hołduje „dogmatycznym” teoriom.
W
wywiadzie z Regis Daleray, który cały czas stara się przekonać Allende o
słuszności obranej przez niego „drogi parlamentarnej”, Allende proponuje
utworzenie jednoizbowego parlamentu, aby położyć kres obstrukcji Senatu, a
także utworzenie „trybunałów ludowych”. Najwyraźniej dostosowywał on swoje
argumenty do towarzystwa, w jakim się aktualnie znajduje, ponieważ „Towarzysz
Prezydent” nie wcześniej spotkał się z oporem w parlamencie, niż przed
ogłoszeniem tych planów. Nie bez odrobiny złośliwej ironii korespondent
The economist
cytuje wypowiedź
Allende: „na tym etapie zmiany w konstytucji nie są dla nas pierwszorzędnymi
zadaniami”.
Wyniosła
i biurokratyczna pogarda z jaką Allende patrzy na prostych ludzi może być
porównywana tylko z wypowiedziami jego kolegów z Partii „Komunistycznej”. Oto
jedna z nich zacytowana przez The economist
w wydaniu z 10
kwietnia: „Chcemy, żeby ludzie byli z nami, ale nie chcemy aby przekroczyli
linie polityki rządowej”.
Te „linie
polityki rządowej” są wyznaczane dla Allende przez chilijską klasę rządzącą.
Jego zaprzysiężenie nastąpiło dopiero po przyrzeczeniu, że nie będzie
wykraczał swoimi działaniami poza konstytucje.
Reprezentanci „rewolucyjnego rządu” skonfrontowani z ultimatum
Chrześcijańskich Demokratów zgodzili się podpisać cieszący się złą sławą
dokument - Estatuto de Garantias Democraticas
(Statut Gwarancji Demokratycznych).
Allende dobrze
wie co może, a czego nie może robić, żeby nie popaść w konflikt z tymi, którzy
od zawsze kierują Chile z tylnego siedzenia - burżuazją. Z jednej strony jest
mu łaskawie dozwolone uspokajanie mas poprzez przyznawanie pewnych
drugoplanowych koncesji - które jednak nie zmieniają zasadniczej dominacji
klas rządzących i które mogą być z łatwością odebrane ludziom, jeśli tylko nie
będą zdolni do ich obrony. Nie ważne ile wygłosi swoich demagogicznych
przemówień – w żadnym z nich nie padło i nie padnie wezwanie chłopów i
robotników do zdecydowanej akcji.
p0
Z drugiej strony
właściciele ziemscy i kapitaliści dopilnują, żeby nacjonalizacja nie objęła 50
największych firm, które kontrolują lwią część gospodarki chilijskiej. Allende
nie może interweniować w armii.. Nie wolno mu także działać przeciwko
„wolności” monopoli prasowych, które codziennie przekazują czytelnikom
fałszywy i zakłamany obraz „marksistowskiego” reżimu. I ponad wszystko – nie
może w żaden sposób łamać konstytucji, która umożliwia opozycyjnym
Chrześcijańskim Demokratom w Senacie i Wysokim Sądzie blokowanie i sabotowanie
ustaw, wprowadzających podstawowe reformy.
Rolę organów
państwowych najlepiej pokazuje zachowanie się Sądu Najwyższego w sprawie
generała Schneidera. Senator Raul Morales Adriasola prawicowych wywodzący się
z Radykalnych Demokratów był zamieszany w ten spisek, dlatego też prokurator
wojskowy zażądał uchylenia jego immunitetu parlamentarnego. Adriasola został
oskarżony o sprowadzenie pięciuset karabinów maszynowych z Argentyny, które
posłużyć mu do akcji przeciwko rządowi. Sąd Apelacyjny zaakceptował uchylenie
immunitetu, ale Sąd Najwyższy unieważnił tę decyzje, ochraniając w ten sposób
Adriasolę i udaremniając także dalsze dochodzenie.
Klasa rządząca
wypracowała dogodny podział pracy: reakcyjne bandy organizują zbrojne
prowokacje na ulicach, podczas gdy Chrześcijańscy Demokraci zachowują się jak
„Poważana” przykrywka w parlamencie. W imię „ochrony przed marksistowskimi
ekscesami” Chrześcijańscy Demokraci blokują i sabotują reformy. Ponadto
twierdzą oni, że reforma rolna jest przeprowadzana za szybko, co „zagraża
dostawom żywności.
Poprzez tę przebiegłą
i hipokratyczną formułę, „Chrześcijańscy” panowie winią rząd Unidad Popular za
straszny głód który ma się rozszaleć wkrótce – prawda jest taka, że to właśnie
właściciele ziemscy i kapitaliści chcą sprowadzić na Chilijczyków głód i
nędzę. Już teraz są doniesienia, że na prowincji odbywa się masowa rzeź bydła
i nie można zasadzać zboża.
Jedynym sposobem na
przełamanie impasu w dostawach żywności do miast, jest
natychmiastowe
zmobilizowanie
chłopów do przejęcia dużych majątków ziemskich. Allende jest jednak
zahipnotyzowany rzekomą siłą Chrześcijańskich Demokratów. Ale siła tej partii
to tylko odbicie bezwładności mas chłopskich. Rewolucyjne rozwiązanie kwestii
agrarnej pozyskałoby przychylność chłopów dla rządu – Chrześcijańska
Demokracja rozleciałaby się w drobny mak.
Zamiast bazowania na
rewolucyjnych nastrojach chłopstwa, Allende woli parlamentarne układy z
Chrześcijańską Demokracją. Mało tego – prawie powtarza on ich oskarżenia o
„anarchistyczną” działalność osadników chłopskich:
„Jeśli
będzie ona [reforma rolna] zrobiona w sposób anarchistyczny – niemożliwym
będzie planowanie produkcji.” (Rozmowy z Allende,
strona 105)
Tylko zahartowany w
bojach biurokrata,
który pogardza klasą robotniczą może przyrównać masowych ruch z anarchią. W
rzeczywistości jedynym sposobem na zapewnienie pokojowego i sprawnego
rozwiązania kwestii agrarnej jest zorganizowanie i uzbrojenie chłopstwa w
komitetach chłopskich. Trzeba podkreślić, że to właśnie
parlamentarny kretynizm
Allende toruje drogę anarchii – krwawej wojnie domowej i pladze głodu dla
ludzi pracujących.
Podczas
gdy Allende i Partia „Komunistyczna” tańczą parlamentarnego menueta z
burżuazyjnymi partiami, bankierzy i właściciele fabryk są zajęci sabotowaniem
reform Rządu Jedności Ludowej. Bezrobocie jest już duże i w dalszym ciągu
wzrasta. W marcu bezrobocie w Santiago szacowano na 8%. Inwestycje załamały
się po tym jak kapitaliści wycofali swe pieniądze. Dopóki rząd Unidad Popular
nie podejmie zdecydowanych środków zaradczych kolejne fabryki będą zamykane,
co stworzy morze ludzkiej nędzy.
Nacjonalizacja kopalni miedzi od samego początku natrafiła na sabotaż 300
managerów kopalń demonstracyjnie opuściło swe miejsca pracy. Sztab naukowców
ciągłym strumieniem opuszcza kraj. Załamała się także produkcja. Stałe
zagrożenie blokadą ekonomiczną ze strony USA to jeszcze jedna „zachęta” do
„nie przeciągnięcia struny”. Rozradowany The
Economist komentuje:
„Jeśli
odszkodowanie za znacjonalizowany majątek w wysokości 724 milionów dolarów
będzie niskie… wtedy władze amerykańskie, już źle nastawione do chilijskiego
rządu, mogą spowodować prawdziwe spustoszenie w produkcji gospodarczej tego
kraju.”
Inflacja bardzo szybko
zjada wzrosty płac dla robotników. Szaleje niekontrolowana spekulacja
finansowa przeciwko Escudo: na czarnym rynku poziom wymiany jest obecnie dwa
razy większy niż oficjalny. Te fakty wróżą niechybną katastrofę gospodarce
chilijskiej – katastrofę, która za jednym zamachem zmiecie większość z reform,
zaprowadzonych przez obecną administracje.
Pomimo
narastających trudności, nie ma żadnych wątpliwości że większość robotników i
chłopów w Chile wiernie popiera rząd Allende. Ale to może się zmienić. Jeśli
bezrobocie i inflacja będą niekontrolowanie rosnąć; jeśli Allende dalej będzie
ustępował prawicy w parlamencie; jeśli zbrojne faszystowskie gangi będą mogły
gromadzić siły; wtedy nieuchronnie nastroje ludzi się zmienią.
Chłopi czują się
zdradzeni
Począwszy
od klas średnich, które wierzą że Allende zatrzyma wzrost cen, rozgoryczenie
będzie narastać. Chłopi już nie będą wierzyli, że jest jakakolwiek różnica
między Fraiem i Allende. Poczują się zdradzeni przez „polityków”. Robotnicy
pozbawieni pracy stracą wiarę w rząd, który obiecywał im prawo do pracy i nie
mógł tej obietnicy dotrzymać.
Kiedy
rząd zniweczy nadzieje pokładane w nim, jego los będzie przesądzony. Stosunek
sił może się zmienić radykalnie. W sytuacji gdy robotnicy będą zdemoralizowani
i zniechęci, Reakcja stanie się silniejsza. Wzmoże się aktywność gangów
faszystowskich, podczas gdy armia i policja będą się biernie przyglądać.
W
parlamencie, Chrześcijańscy Demokraci, którzy są organem drobnej burżuazji,
będą się domagać surowych środków, aby położyć kres „anarchii” i przywrócić
Prawo i Porządek. Allende już podjął brzemienne w skutki kroki w tym kierunku,
wysyłając policje aby zamknęła bazy MIR gdzie robotnicy uczyli się
posługiwania bronią. Armia została użyta do wyrzucenia „osadników” chłopskich
z zajętych przez nich ziemi.
Allende,
jak każdy reformista, uważa że jego „rozważne” zachowanie odeprze wszelkie
ataki reakcji. Wręcz przeciwnie. Każde ustępstwo na rzecz burżuazyjnej „opinii
publicznej”, każde silne uderzenie przeciwko Lewicy zwiększa niebezpieczeństwo
ze strony Prawicy. W ten sposób scena zostanie przygotowana do ostatniego aktu
– interwencji wojskowej.
Rozwój
sytuacji w Chile stawia pytanie o zachowanie się armii jako bardzo ważne.
Do tej
pory siły Reakcji są skulone w wichrze radykalizacji mas. Armia stoi na uboczu
i przygląda się z uwagą rozwojowi sytuacji.
To dało
możliwość Allende ochrzczenia armii jako „specjalnej”, „demokratycznej” i
„apolitycznej” siły. Od momentu przejęcia przez niego władzy Allende cały czas
pochlebia armii i sztabowi generalnemu. Płace w siłach zbrojnych zostały
podwyższone. Dużą uwagę Allende skupił na uczestnictwie w paradach, rozdawaniu
medali i obsypywaniu pochwałami armii. Naiwnie wyobraża sobie, że tym
czołganiem się zaskarbi sobie życzliwość sztabu generalnego. Ale nawet
spostrzegawczy, burżuazyjni obserwatorzy widzą dalej niż ten samozwańczy
„marksista”:
„Powiedziano, ze Allende poprzez pochlebstwa i wzrost płac już zneutralizował
niebezpieczeństwo grożące mu ze strony sił zbrojnych. Ale wydaje się to być
opinią przesadzoną. Allende stara się utrzymać armię poza polityką, gdy on
przestrzega konstytucji. Ale jeśli przekroczy jej uprawnienia nikt nie wie jak
zareaguje na to armia ." (The Sunday Times 14
czerwca).
Allende jest na tyle
przekonany o
słuszności swej polityki wobec armii, że zaniedbał okazje wymiany sztabu
generalnego na ludzi jemu sprzyjających, która nadarzyła się po zabójstwie
generała Schneidera, choć miał do tego konstytucyjne prawo.
Jedyną
interwencją w zbrojnym skrzydle machiny państwowej było rozwiązanie
znienawidzonej Gwardii Narodowej, często używanej do tłumienia strajków. Ale
Karabinierzy ocaleli - jest to „profesjonalny korpus wyposażony w najnowsze,
ciężkie uzbrojenie i najlepsze urządzenia komunikacyjne i transportowe i
posiadający sprawnie zorganizowaną biurokracje. Składa się on z 30 000 ludzi
rozmieszczonych we wszystkich częściach kraju w wyspecjalizowanych
jednostkach”.
Nie
naruszono starej, burżuazyjnej machiny państwowej. Wręcz przeciwnie – w
ostatnich dniach starego reżimu uchwalono prawo zabraniające Allende usuwania
starych urzędników państwowych!
Niewolniczy wręcz respekt Allende dla Władz – w postaci wojskowego buta – nie
ocali jego skóry, gdy warunki stworzą dogodne podstawy do kontrrewolucji.
Wysocy urzędnicy armii, policji i administracji są powiązani tysiącami nici z
właścicielami ziemskimi, bankierami i kapitalistami. Niewątpliwie sympatie
szeregowych żołnierzy armii (którzy są robotnikami i chłopami) są po stronie
rządu Allende. Ale za nimi stoją oficerowie z kijem i rewolwerem. Pasywna
sympatia żołnierzy będzie bez znaczenia, dopóki opór kasty oficerskiej nie
zostanie przezwyciężony. Jednak Allende cały czas swym autorytetem wspiera
sztab generalny.
Haniebna rola partii komunistycznych
„Komunistyczna”
Partia Chile cały czas odgrywa nikczemną rolę. Poniżej przytoczony jest
wyjątek z gazety ogłoszonej przez KP na miesiąc przed wrześniowymi wyborami:
„Czy
wiecie ile zarabia generał dywizji, albo vice admirał, albo generał sił
lotniczych? Podstawowa płaca dla tych dowódców to 857 escudos. Razem z
pięciokrotnymi w ciągu roku podwyżkami, premiami zawodowymi, a także z dietami
na domy i rancza oraz innymi przychodami, ich miesięczna płaca wynosi około 3
000 escudos. Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że to są najwyżsi urzędnicy w
armii, a także że na nich spoczywa największa odpowiedzialność w całych Siłach
Zbrojnych; jeśli dodamy do tego że ci ludzie przez 30 do 40 lat służyli w
armii i wspinali się przez jej wszystkie szczeble i że mają już synów i córki,
które przecież trzeba ubrać, wyżywić, a także posłać do dobrych szkół („Ciceos”)
lub uniwersytetów i że z natury ich praca nie pozwala im na stały pobyt w
jednym miejscu, jeśli weźmiemy pod uwagę to wszystko, to możemy dojść do
innego wniosku – że taka płaca jest niewystarczająca.”
W dalszej
części tego dokumentu jest zawarte jego usprawiedliwienie:
„Dla
towarzysza, który żyje w biedzie pensja rzędu trzech, czy czterech tysięcy
escudos może wydawać się olbrzymią…”
Jednak zaraz „odpowiada” on na to pytanie,
stawiając jeszcze jedno o dużej wadze:
„Czy
ktokolwiek może stwierdzić, że jest to normalne żeby stary [państwowy]
urzędnik z 20 latami służby i po trzech latach pracy w tej samej branży
zarabiał 1 156 escudos na miesiąc? Zatem jest to zupełnie absurdalne, żeby
starszy oficer wojskowy po 25 latach służby… powinien zarabiać 1 365 escudos”.
Ci
stalinowscy biurokraci dogłębni skorumpowanie myślą tylko o ich
„Socjalistycznym Jutrze” – w wygodnych biurach rządowych, gdzie płaca rzędu 1
156 będzie „zupełnie absurdalna” (tak a propos: te liczby to tylko podstawowe
pobory, wyłączając wiele innych przywilejów i korzyści, takich jak darmowe
samochody, uniformy, apartamenty, ordynansi i wiele innych).
„Jest
więc jasne”, czytamy dalej w tym samym dokumencie, „, że niepokój jaki jest
obserwowany ostatnio w siłach zbrojnych jest całkowicie uzasadniony. I my,
Komuniści, chcemy wyraźnie powiedzieć że naszym zdaniem rozwiązanie tego
problemu to zadanie dla całego społeczeństwa Chile. Jutro albo pojutrze możemy
stanąć przed groźbą wojny. Wyjście na spotkanie takiej ewentualności wyłącznie
z patriotycznymi sentymentami nie wystarczy. Podstawową sprawą będzie
zjednoczenie całego państwa wokół celów, które korespondują z tendencjami w
kierunku postępu społecznego [sic!] i które ogólnie rzecz biorąc [!] są
identyfikowane z interesami ludzi”.
Zapomniany Marksizm
Jeśli
dodamy, że ten tekst powstał jeszcze za czasów rządu Freia i jest produktem
generalnego sekretariatu KP Chile możemy dokładnie stwierdzić jak głęboko
zanurzeni są ci ludzie w bagno nacjonalizmu i reformizmu.
Dla
marksisty państwo nie jest „bezstronnym” ciałem, które stoi nad
społeczeństwem, ale „uzbrojonym organem ludzi, którzy występują w obronie
prywatnej własności”. Czy naprawdę jest konieczne powtarzanietej elementarnej
prawdy w 50 lat po tym, jak Lenin napisał książkę „Państwo i rewolucja”?
Jak widać, tak. Ponieważ przywódcy partii „komunistycznych” niczego nie
nauczyli się z historii ostatnich 50 lat, wręcz przeciwnie – zapomnieli nawet
najbardziej podstawowe idee marksizmu…
Poprzez
politykę „Frontu Ludowego”, którą promują w każdym państwie – przygotowują
nowe, krwawe porażki dla robotników we Francji, Włoszech, Hiszpanii i gdzie
indziej. Wszędzie tam uciekają się do jedynej, żałosnej wymówki wyjaśniającej
rzekomo politykę klasowej kolaboracji: „Ale sprawy będą wyglądały zupełnie
inaczej w naszym
państwie. Mamy
odmienne tradycje. To stało się w Indonezji, w Grecji, ale nie może
stać się tutaj”.
Chilijski
Frontyzm Ludowy twierdzi, że w ich państwie demokracja miała w przeszłości
„specjalną” drogę. Tutaj zawsze była ona relatywnie stabilna, a armia zawsze
nie interweniowała w politykę.
Jest
prawdą, że chilijska burżuazja jest szczególnie mocno zakorzenioną i „twardą”
klasą. Władza kapitału była sprawowana przez te wszystkie lata poprzez
parlament - ale tylko dlatego, że nigdy przedtem nie była poważnie zagrożona.
Jest to „Anglia Ameryki Łacińskiej”.
I właśnie
dlatego w państwie, w którym władza burżuazji ma długą tradycje zaprowadzenie
socjalizmu jest szczególnie trudne. Kształtowała ona przez lata swój aparat
represji. Konstytucja uświęca ten stan rzeczy. A Allende święci konstytucje.
Krwawe represje
Historyjki o „pokojowych” tradycjach demokracji chilijskiej to mit. Za każdym
razem gdy rządząca oligarchia oddawała swe pozycje, pokonana przez robotników
i chłopów, walczyła brutalnie. Debray określa tę wojnę jako „jedną z bardziej
okrutnych i być może najbardziej krwawych historii Ameryki Łacińskiej” i
przytacza serie krwawych represji:
„… Od pierwszego,
wielkiego strajku pracowników portowych w Valparaiso w roku 1903, (30 zabitych
i 200 rannych), poprzez „strajk mięsny” w Santiago z roku 1905 (200 zabitych),
masakrę Santo-Marii w Iquique, kolebce ruchu robotniczego, w roku 1907 (więcej
niż 2 000 ofiar ostrzelanych z karabinów maszynowych na centralnym placu
miasta), masakrę w Punta Arena z roku 1920, masakrę w Corumie z 1925 roku (3
000 zabitych w kopalniach), masakrę chłopów w Ranquil z 1934 roku (60
zabitych) aż do ostatnich nadużyć Chrześcijańskiej Demokracji w kopalniach w
El Salwador z roku 1966, a także zamieszek w Santiago z kwietnia 1957.” („Rozmowy
z Allende” strona 31)
„Cywilizowana” fasada demokracji występuje tylko wtedy, gdy nie jest ona
zagrożona przez ruchy robotnicze. Gdy ten dzień nadchodzi zostaje zdjęta
jedwabna rękawiczka i ujawnia się naga pięść reakcji.
Chilijski
„Front Ludowy” myśli, że uchroni się od wojny domowej i rozlewu krwi poprzez
„wybieranie” drogi parlamentarnej. Ale Socjalizm nie może być przemycony
poprzez parlament, gdy właściciele ziemscy i kapitaliści śpią bezpiecznie.
Nieuchronnym efektem jakiegokolwiek reformizmu, czy stopniowego przechodzenia
z systemu w system jest pokonanie klasy robotniczej i sprawienie jej krwawej
łaźni.
Jeszcze jest czas
Widmo
reżimu Torresów w Boliwii jest znakiem ostrzegawczym dla robotników w Chile.
Niestety – Allende jest głuchy na wszelkie ostrzeżenia. Ale jeszcze jest czas
na działanie! Stan sił jest wciąż niesamowicie dogodny dla ruchu robotników. W
rzeczy samej – nie może być bardziej sprzyjające sytuacji do całkowitego
obalenia sił reakcyjnych i pokojowego
przeistoczenia Chile
w państwo robotnicze.
Sondaż
przeprowadzony na początku tego roku w Santiago pokazuje, że Allende dysponuje
przytłaczającym poparciem klasy robotniczej. Najbardziej uderzającą liczbą
było 89-procentowe poparcie kobiet z klasy pracowniczej dla rządu. Większość z
tych kobiet to pewnie zwykłe panie domu, które często nie są najbardziej
świadomymi elementami politycznymi. Ten fakt dobitnie ilustruje głęboki proces
radykalizacji, który ogarnął masy w Chile w ciągu ostatnich kilku miesięcy.
Jeśli ten
ogromny rezerwuar entuzjazmu nie zostanie przetrwoniony, niezbędne są
zdecydowane kroki do powstrzymania inflacji, bezrobocia, a także potrzeba
rozbroić reakcje. Ciągła obstrukcja aparatu państwowego i opozycyjnej Prawicy
w parlamencie daje Allende dobrą okazje do zaapelowania do ludzi poza
parlamentem. Ludzie muszą być zmobilizowani, aby to oni poprowadzili
program „reform od dołu”.
Allende
ma zaufanie społeczeństwa. Żadne konstytucyjne oszustwo nie może stanąć mu na
drodze. Robotnicy i chłopi odpowiedzieliby entuzjastycznie na apel, który
wzywałby do:
1.
justrightUstanowienia
chłopskich komitetów
w celu zabrania ziemi w zorganizowany sposób,
bez czekania na parlament. Dekret o nacjonalizacji
ziemi bez odszkodowań mógłby być uchwalony potem, aby „zalegalizować”
przejęcia.
2.
Kontrola pracownicza
powinna być
zaprowadzona w fabrykach, aby powstrzymać ich zamykanie i narastające
bezrobocie. Zamknięte fabryki muszą być znacjonalizowane i zarządzane przez
pracowników z jak najmniejszymi odszkodowaniami i na podstawie potrzeb, o
których decydowałyby komitety robotników i gospodyń domowych.
3.
Związki zawodowe powinny utworzyć Komitety
Akcji, w
których uczestniczyliby najemcy mieszkań i gospodynie domowe, aby zmusić
właścicielu do zredukowania czynszów i zapobiec wzrostowi cen.
4.
Ponad wszystko, powinna być ustanowiona powiązana ze związkami
zawodowymi Milicja Robotnicza,
aby bronić przed szturmem reakcji zdobyczy pracowników.
5.
Zamiast przypochlebiania
się generałom, Allende powinien zaapelować do szeregowych żołnierzy o
utworzenie Żołnierskich Komitetów zdolnych do kierowania ich własnymi
sprawami, zaprowadzania dyscypliny, itd. Związki zawodowe muszą mieć pełne
prawa do organizowania żołnierzy i zbliżania ich do ich braci w fabrykach.
Skonfrontowana z silnym ruchem robotników i żołnierzy, kasta oficerska byłaby
niezdolna do działania.
6.
Masmedia, które obecnie stanowią dobry punkt zaczepienia dla reakcji,
powinny być znacjonalizowane. Dostęp do radia, telewizji i drukarni prasowych
powinien być zagwarantowany wyłącznie dla partii chłopskich i robotniczych,
które popierają program rewolucji.
To jest program pokojowego
przejścia do państwa
robotniczego, rewolucja bez rozlewu krwi,
jak rewolucja bolszewicka
z roku 1917. Ale jest to możliwe tylko na bazie prawdziwie marksistowskiego
przywództwa.
Tragedią Chile jest
to, że takiego przywództwa obecnie nie ma. Allende, który zhańbił imię
marksizmu nie może nim być. Nie mogą też nim być nędzni karierowicze, którzy
są liderami partii „komunistycznej”.
Trochę bardziej
lewicowe, niż Unidad Popular jest MIR (Movimiento Izquierda Revolucionano –
Roch Rewolucyjnej Lewicy). – organizacja partyzancka.
Jak Tupamaros i inne
quasi-guevarystyczne partyzantki MIR składa się głównie ze studentów i
intelektualistów. Ta organizacja wprawdzie kilka razy poprawnie skrytykowała
rząd Allende, ale ich generalna pozycja jest dwuznaczna, a ultra lewicowa
orientacja praktycznie odcina ich od głównego strumienia klasy robotniczej.
Zapowiadając
lojalność ideom marksizmu i leninizmu MIR odstąpił z zasadniczej pozycji
Lenina poprzez bojkot wyborów, co obecnie oznacza zbojkotowanie mas
pracujących Chile.
Zamiast pracować
cierpliwie wewnątrz masowych organizacji robotniczych, starając się zdobyć
posłuch i najbardziej zaawansowanych robotników z partii komunistycznej i
socjalistycznej, Miryści trzymają się dziecinnych iluzji na temat
„przedłużającej się wojny” na wsi. Pomysł, że „władza wyrasta wprost z beczki
prochu” do znudzenia jest powtarzany przez te grupy. Ale to, co pozostaje nie
wyjaśnione to to, że bez przekonania mas do twojego programu bronie są
bezużyteczne. Już teraz Miryści tracą swą energie w heroicznych, aczkolwiek
bezsensownych akcjach zbrojnych. Wszystko wskazuje na to, ze rząd Allende –
pod presją ze strony Prawicy – w końcu przyhamuje aktywność MIRu. To zadanie
będzie znacznie łatwiejsze, jeśli MIR dalej będzie izolować się od klasy
pracowniczej, poprzez swoją quasi-anachistyczną orientacje bojową.
Rewolucyjna alternatywa dla
Allende nie może wyjść od zdyskredytowanych „Guevarystów”, ale tylko z
najbardziej świadomych warstw samych pracowników. Widoczny jest już pewien
szum niezadowolonych z polityki Allende. Podpisanie „Estatuto de Grarantias
Democraticas” zostało skrytykowane przez młodzieżówkę socjalistyczną jako
niepotrzebne i niebezpieczne. Bez wątpienia krytycyzm polityki Allende będzie
rósł w następnych tygodniach i miesiącach, szczególnie wśród komunistycznych i
socjalistycznych młodzieżówek, choć początkowo przeważać będzie tendencja do
dania rządowi dalszego kredytu zaufania, pomimo narastającego oporu.
Same wydarzenia
nauczą zaawansowane warstwy robotników odrzucenia polityki kolaboracji
klasowej i reformizmu. Zostanie podniesione żądanie zerwania koalicji z
partiami burżuazyjnymi i pójście dalej z polityką socjalistyczną, skierowaną
przeciwko władzy 50 największych firm. W nadchodzącym okresie potrzeba
uzbrojenia robotników stanie się jeszcze bardziej wyraźna. Uświadomieni
robotnicy zdadzą sobie sprawę z niebezpieczeństwa, które im grozi.
Wszystko teraz zależy od zdolności świadomych elementów do szybkiego opanowania lekcji z przeszłości i walki o zmianę kursu. Wytworzenie prawdziwie rewolucyjnej tendencji, możliwe poprzez niezwykle sprzyjającą sytuacje obiektywną, wciąż mogłoby spowodować przejęcie władzy przez pracowników. Robotnicze i chłopskie Chile byłoby niezwykle silnym impulsem do walki o swoje prawa poniżanych mas w Brazylii, Boliwii i Argentynie.
Koniec klasowych
kompromisów! Socjalistyczne Chile w Socjalistycznej Ameryce Łacińskiej!
Te słowa
muszą być hasłem bojowym proletariatu Chile – jest to jedyna droga do odparcia
zagrażającej katastrofy i przygotowania drogi do Socjalizmu.