Demonstracja 27 września

 

 

 

„Globalny dzień protestu”, „Ogólnokrajowa demonstracja” i inne piękne hasła, jakie można było przeczytać na plakatach niestety nie odzwierciedlały rzeczywistości. Bo trudno nazwać wyjście 200 ludzi na ulice – za akcję ogólnokrajową. Dzisiejsza demonstracja, tak jak inne organizowane przez Inicjatywę Stop Wojnie, jeszcze raz pokazały mizerię radykalnej lewicy w Polsce. Wszystko zaczęło się na placu zamkowym o godzinie 13 00 skąd demonstranci udali się już tradycyjną trasą w kierunku amerykańskiej ambasady (choć tym razem doszli aż pod URM). Ci sami byli też mówcy, co na poprzednich demonstracjach. Był więc lider Nowej Lewicy – Piotr Ikonowicz, byli przedstawiciele Pracowniczej Demokracji, byli Irakijczycy mieszkający w Polsce i w końcu antykomunista z wspieranej przez wielkie korporacje Amnesty International. Zacznijmy może od tego ostatniego. Ci co choć trochę znają Amnesty International, muszą się zastanawiać „po jaką cholerę PD ich angażuje w ruch antywojenny”. Reklamy Amnesty można znaleźć w Gazecie Wyborczej, na wielkich bilboardach czy tramwajach. Amnesty jest wspierane przez różne wielkie korporacje, które w swoich fabrykach w nieludzkich warunkach wyzyskują robotników i kilkunastoletnie dzieci. Amnesty International zajmuje się obecnie przede wszystkim obroną praw człowieka na Kubie. Wcześniej bardzo głośno bronili praw człowieka w Jugosławii, Afganistanie i w Iraku – co jak wiemy skończyło się amerykańską inwazją.

Od pana Wieczorkiewicza z Amnesty można się dowiedzieć, że Che Guevara był zbrodniarzem porównywalnym z Hitlerem a Kuba jest państwem totalitarnym. Pan Wieczorkiewicz jakoś nie raczył zająć się USA czy krajami UE. Obozy koncentracyjne dla imigrantów – w Unii Europejskiej są w porządku bo UE finansuje Amnesty. W jednym stanie Teksas na krześle elektrycznym ginie więcej ludzi – niż w totalitarnej Kubie, ale to nie ważne – przecież USA wspiera Amnesty. Każdy kto choć raz widział siedzibę Amnesty w Warszawie –wie, że nie jest to organizacja ludzi ubogich. Bogactwo biura (komputery, ksero, telefon…) spowodowały, ze lokalem zaczęli się interesować działacze PD. Jeśli jednak z powodu zachłanności PD cierpieć ma polityczny charakter demonstracji – to trzeba temu przeciwdziałać. Inaczej wyjdzie kociokwik, w którym nikt nie wie o co chodzi. Szeregowi demonstranci będą chodzić w koszulkach z CHE – a pan Wieczorkiewicz będzie go porównywał do Hitlera. Dlatego trzeba jak najszybciej wypieprzyć Amnesty International – z demonstracji antywojennych – nawet jeśli ruch antywojenny – straci te kilka srebrników.

Jeśli chodzi o działaczy PD, NL i Irakijczyków – to właściwie mówili to samo co zawsze. Filip Ilkowski tradycyjnie zagrzewał do krzyczenia genialnych haseł „Świat dla ludzi nie dla Busha” itd. Andrzej „Andy” Żebrowski tradycyjnie mówił najdłużej choć nikt go nie rozumiał. Ikonowicz tradycyjnie nachalnie promował Nową Lewicę „My Nowa Lewica już złożyliśmy pozew przeciw Millerowi” (Mamy pytanie dla uważnych czytelników LBC: „ skoro sędziowie podlegają ministerstwu sprawiedliwości, a to podlega premierowi to jak Miller może zostać skazany przez swoich podwładnych? –oczywiście nie może być skazany – o czym Ikonowicz wie – ale nie przeszkadza mu to w rzucaniu demagogicznych haseł). Pozatym  głos zabrali na innych etapach demonstracji inni działacze antywojenni. Swoje powiedział Irakijczyk Badziad Sulejman a także przedstawiciele „Lewica.pl” – w tym nieśmiertelny Cisza!!! (tym razem jednoosobowy Czerwony Kolektyw nie był w komplecie, gdyż Cisza!!! musiał się podzielić).

Najbardziej zabawnym akcentem demonstracji było pojawienie się 3 przedstawicieli Walczącej Grupy Rewolucyjnej. WGR po 1 maja wydał sławne już oświadczenie: „Walcząca Grupa Rewolucyjna nie jest kolejna sekta, nie jest kolejnym klubem dyskusyjnym. Walcząca Grupa Rewolucyjna to na dzień dzisiejszy jedyny element rewolucyjny w Polsce i jeden z nielicznych w tej części Europy. Pierwsze wyjście WGR na ulice będzie pewne i stanowcze, nie będziemy ciągnąć się w ogonie reformistów. 1MAJA 2003 roku jeszcze nie byliśmy wystarczająco silni. Podjęta została decyzja o dokonaniu odwrotu taktycznego. Postanowiliśmy przeczekać, wzmocnić się, zwiększyć prace nad kreowaniem rewolucyjnej świadomości.  Nasze pierwsze uderzenie będzie początkiem końca funkcjonowania systemu kapitalistycznego, będzie początkiem końca funkcjonowania drobno – burżuazyjnej świadomości wśród światowego społeczeństwa.”

Ciekawe czy uczestnicy demonstracji byli świadomi, że brali udział w historycznym wydarzeniu. Otóż 27 września miało miejsce pierwsze wyjście WGR na ulice, które było pewne i stanowcze. Choć 1 maja WGR nie był jeszcze wystarczająco silny –to 27 września – dzięki wykonaniu taktycznego odwrotu – WGR przegrupował się, wzmocnił szeregi i wyszedł w 3 osobowej kolumnie na ulicę Warszawy. Rozpoczął się początek końca funkcjonowania systemu kapitalistycznego…

50 osobowa kolumna i nagłośnienie, którym przechwalili się aktywiści WGR wyjątkowo dziś nie dotarło. Podobny wyjątek miał miejsce w Krakowie podczas demonstracji przeciw Bushowi i 1 maja w Warszawie. W półrocznej działalności WGR nikt jeszcze nie widział by w jednym miejscu zebrało się 50 działaczy WGR – ba nikt nawet nie widział by zebrało się ich czterech. To samo dotyczy nagłośnienia, którego nikt jakoś nie słyszał na dziesiątkach demonstracji, które w tym czasie miały miejsce w Warszawie. Nikt też od pół roku nie doczekał się nowego numeru „Czerwony płomień” czy aktualizacji strony internetowej. Ale działacze WGR nie tracą wiary i nadal są pełni optymizmu.

Sukcesu za to nie odnieśli redaktorzy Jedności Pracowniczej, którzy pojawili się w 3 osobowym składzie. Jedność Pracownicza w odróżnieniu od LBC nie działa w wirtualnej przestrzeni – ale wychodzi do ludzi na ulicy.  Na pytanie LBC „dlaczego nie kolportujecie swojej gazety?” odpowiedzieli „wstydzimy się”. No cóż w tym jednym mają rację. Też bym się wstydził kolportować gazetę z kwietnia, która w dodatku jest beznadziejnie złożona. Jak widać panowie redaktorzy Jedności Pracowniczej mają ważniejsze rzeczy na głowie niż wydawanie kolejnych numerów swojej gazety. Dumnie brzmiąca nazwa „Redakcja” sugerowała by, że ludzie ci potrafią pisać – ale jak widać – to ich przerasta.

Na demonstracji można było dostać dwa podobne pisma: Nowy robotnik i Lewizna. Nowy robotnik (dawny Robotnik Śląski) był rozdawany za darmo. Lewizna zaś to pismo Nowej Lewicy, które kosztuje 3 zł. Na LBC wkrótce zapewne pojawią artykuły, w którym zrecenzujemy oba pisma.

W sumie nie będziemy już więcej pisać o tej demonstracji. We wszystkim przypominała ona poprzednie demonstracje antywojenne, więc nie będziemy 2 razy opisywać tego samego. Na koniec wypada poinformować czytelników, że na demonstracji był rozdawany „biuletyn rewolucyjnych komunistów Iskra”. Jest to pismo LBC, które rozdaliśmy w 300 egzemplarzach demonstrantom i przechodniom. Rozdawanie „Iskry” jest częścią naszej szerszej kampanii „Śmierć polskim okupantom”. Wkrótce wyjdą nowe numery naszego biuletynu.