Euroliberalizacja służb publicznych
Do 2010 r. Unia Europejska ma zamiar doprowadzić do końca plan prywatyzacji służb publicznych. Nie oszczędzi się żadnego sektora. To nie tylko mutacja gospodarcza w służbie neoliberalnego projektu ideologicznego, ale również wywłaszczenie polityczne i społeczne obywateli zjednoczonej Europy.
Patrick AUZENDE
1. Liberalizacja – europejski projekt ideologiczny.
Wszyscy zgadzają się, że w dziedzinie prywatyzacji służb publicznych Wielka Brytania symbolizuje to, czego nie należy robić. Wkrótce po zwycięstwie wyborczym Margaret Thatcher w 1979 r. takie brytyjskie służby publiczne, jak British Rail czy British Airways, opuściły łono państwa. Anglia pozowała na prekursora. Następnie dołączyły do niej Włochy, Niemcy itd. Jeśli chodzi o Francję, to rzuciła się ona na szerokie wody prywatyzacji od lipca 1993 r. i w rezultacie na rynek wkroczyło 1100 przedsiębiorstw.
Ogólnie rzecz biorąc otwarcie kapitału przedsiębiorstw publicznych przyniosło liczne porażki. Nie nastąpił oczekiwany wzrost wydajności pracy. Demontaż transportu publicznego przyniósł użytkownikom degradację jakości usług i bezpieczeństwa (patrz katastrofa kolejowa w Paddington). Prywatyzacje przyniosły pracownikom zwolnienia grupowe oraz zatrudnienie na niepewnych i elastycznych warunkach. W dziedzinie zagospodarowania przestrzennego kraju polityka ta spowodowała wzrost nierównomierności rozwoju regionów.
2. Proces liberalizacji w Europie.
Obywatelom pozwala się dyskutować nad poziomem konkurencji i tempem jej upowszechnienia, natomiast nie pozwala im się dyskutować nad tym, czy są za konkurencją, czy przeciw. Fiasko prywatyzacji na modłę angielską nie zahamowało tego procesu. Jedyny skutek tego fiaska jest taki, że zamiast mówić o prywatyzacji mówi się o „stopniowym i kontrolowanym” otwarciu służb publicznych na rynek i konkurencję. Obradująca w Feira w marcu 2000 r. Europejska Rada Ministrów potwierdziła takie nastawienie. Zamiast wyposażyć się w środki, które pozwoliłyby zapewnić działanie służb publicznych, należy rzucić je na rynek, a on już rozstrzygnie, co się z nimi stanie.
Najbardziej otwarte na rynek są branże telekomunikacji i transportu lotniczego. W dziedzinie energii w dyrektywie „gaz” z 1998 r. przewiduje się otwarcie rynku transportowego dla wielkich klientów oraz rozdział rozmaitych dziedzin działalności w taki sposób, aby położyć kres historycznemu monopolowi gazowniczemu. Dyrektywa w sprawie rynku wewnętrznego elektryczności zapewnia dostęp osób trzecich do sieci. Dyrektywa o usługach pocztowych oznacza, że poczta straci jedną z zarezerwowanych dla siebie domen – nie będzie dostarczała listów i przesyłek powyżej pewnej wagi ani nieadresowanych przesyłek i reklam. W dziedzinie transportu kolejowego w dyrektywie 91/440 z 1991 r. zalecono uzdrowienie finansowe przedsiębiorstw kolejowych i ich uniezależnienie od państwa, zaprowadzenie odrębnej księgowości dla infrastruktury i eksploatacji i otwarcie sieci krajowych dla osób trzecich. W ciągu 2001 r. Unia Europejska ma za zadanie upowszechnić liberalizację przewozu towarów i osób.
3. Ku eurosłużbom publicznym.
Euroliberalizacja służb publicznych była przez długi czas przedmiotem konfrontacji ideologicznej między partiami liberalnymi i socjaldemokratycznymi, które zmieniały się u steru władzy. Dziś socjaldemokracja europejska dokonała wyboru, który polega na przekazywaniu operatorom prywatnym nawet podstawowych zadań służb publicznych w ramach tzw. „służby uniwersalnej” – to nowe pojęcie jest równie nieprecyzyjne, co zgodne z ideologią neoliberalną.
Tak oto rządy rezygnują ze służb publicznych pojmowanych jako działalność zbiorowości publicznej, która ma na celu zaspokojenie określonych potrzeb zbiorowych oraz zakłada polityczną wolę zarządzania interesami zbiorowymi i zaspokajania potrzeb podstawowych. Wywłaszczenie społeczno-gospodarcze obywateli jest dublowane przez ich wywłaszczenie z demokracji.
Przed ruchem robotniczym stoi pilne zadanie zablokowania procesu liberalizacji służb publicznych i ich ponownego zawłaszczenia przez zbiorowości publiczne. Choć w poszczególnych krajach służby te wykazują takie czy inne historycznie ukształtowane osobliwości narodowe, nic nie stoi na przeszkodzie, aby w skali europejskiej ustanowić koordynację służb publicznych, a nawet stworzyć tego rodzaju eurosłużby w ramach wspólnej dla całej Europy polityki ochrony interesów ogólnych, prowadzonej za pośrednictwem przedsiębiorstw publicznych, które dążyłyby do obniżki kosztów włączając użytkowników i pracowników do procesów zarządzania, planując długofalowo swój rozwój i korzystając z nowoczesnych technik.
Tłum. Zbigniew Marcin Kowalewski